Re: historia nasza

31
by było lepiej, musi być czasem gorzej.
słyszałeś o czymś takim jak 'przesilenie' w chorobie?

nastawienie jest ważne. i cierpliwość.
Ostatnio zmieniony 21 kwie 2015, 22:04 przez Lunadari, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kochamy się, bo ona tak samo mi się nie podoba jak ja jej, i nie ma nierówności."
Witek Gombrowicz

Re: historia nasza

32
Bakterie probiotyczne przeszczepione żonie potrzebują prebiotyków żeby się rozmnożyć, może pod tym kątem trzeba by zasięgnąć rady?
I tak jak mówi Lunadari.... cierpliwość i wiara, że musi już być dobrze.
Ostatnio zmieniony 21 kwie 2015, 23:06 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: historia nasza

33
Mysle ze Lunadari ma racje. Z tego co wygooglalam w sieci, niektore osoby moga zdaje sie doswiadczac tzw. die off symptoms (kiedy zle bakterie obumieraja). Wiem, ze to zdarza sie czasem takze i przy innych naturalnych terapiach, np. na ogolna grzybice, etc.
Ostatnio zmieniony 22 kwie 2015, 2:16 przez rosa, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: historia nasza

34
Oby.

Lekarz też to sugeruje ale my już nie ufamy lekarzom. Zbyt wiele błędów popełnili. Zbyt szybko szampowe diagnozy stawiają.

CM
Ostatnio zmieniony 22 kwie 2015, 10:25 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

35
hej Civilmonk, możesz napisać jak się Kasia czuje po tygodniu?
Ostatnio zmieniony 27 kwie 2015, 21:32 przez Lunadari, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kochamy się, bo ona tak samo mi się nie podoba jak ja jej, i nie ma nierówności."
Witek Gombrowicz

Re: historia nasza

38
Na stroniczce o grzybicy znalazlam troche na temat obumierania szkodliwych bakterii/grzybow/wirusow podczas leczenia:
Reakcja Jarischa - Herxheimera

znana także jako reakcja Herxheimera lub reakcja Łukasiewicza - Jarischa - Herxheimera - zachodzi, kiedy z zabitych lub uszkodzonych antybiotykiem lub ziołami bakterii (najczęściej z krętków) zostaje wydzielona toksyna.
Toksyna jest stopniowo wydalana przez wątrobę lub nerki, a objawy reakcji Herxheimera pojawiają się, gdy te narządy nie nadążają z wydalaniem toksyny.

Do reakcji takiej może dochodzić w wyniku stosowania oczyszczających produktów naturalnych na skutek ich działania - zabijania grzybów, bakterii chorobotwórczych, robaków czy też usuwających wirusy. Do produktów takich należą Paraprotex, Immunaid, Virago, Pure Yucca itp.

Objawem reakcji Herxheimera jest pogorszenie symptomów choroby. Chora osoba odnosi początkowo wrażenie że zioła czy antybiotyki jej nie pomagają lub nawet szkodzą. W miarę kontynuacji leczenia objawy będą coraz słabsze aż w końcu znikną.
Reakcja Herxheimera w przypadku infekcji chlamydia pneumoniae (cpn) i mykoplasm może występować nawet rok lub dłużej.

Najczęstsze objawy reakcji Herxheimera to:
gorączka, dreszcze, bóle głowy, bóle mięśniowe i kostne, bóle zębów, świąd, wysypki skórne, pocenie się, nieżyt nosa, kaszel, bóle stawów, bóle kręgosłupa, zaburzenia pracy serca, czasowe pogorszenie symptomów neurologicznych np. krótkotrwała utrata pamięci, nadwrażliwość na dźwięki i zapachy, zawroty głowy etc.

Objawy mogą się zmieniać jak w kalejdoskopie. Jedne objawy będą znikać a pojawiać się inne i tak w kółko.

Czasami wszystkie objawy rekcji Herxheimera mogą ustąpić na kilka lub kilkanaście dni, a po tym czasie znowu powrócić.

W końcu objawy będą coraz słabsze aż znikną zupełnie. Przykładowo z gronkowcem z złocistym walczymy do 6 miesięcy, ale z paciorkowcem nawet do roku czasu.
Ostatnio zmieniony 28 kwie 2015, 1:26 przez rosa, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: historia nasza

39
victoria pisze:CM a słyszałeś może o róży Feniks i preparatach z niej?
W przypadku schorzenia żony to nie takie proste. Nie można karmić / chronić jej własnych bakterii bo to one są problemem, a w szczególności ich nierównowaga. Nie ma tu żadnych obcych bakterii. Trzeba stare skutecznie i całkowicie wymienić na nowe. Teraz przejdzie 3 transplantacje pod rząd. Mam nadzieję iż to zadziała. Jeśli jednak wchodzi tu w grę jakiś inny nieodkryty do tej pory czynnik biochemii jelit, który zaburza równowagę to czas będzie zastosować metodę JTTDB&CNC. Żona może być podatna. Ja raczej nie. Ale będę ją namawiał w ostateczności. Znam ludzi co mają dojścia do leczących w ten sposób.

CM
Ostatnio zmieniony 28 kwie 2015, 11:36 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

42
dzięki za wyjaśnienie,
jak mniemam, metoda dość neutralna w stosunku do medycyny akademickiej. jeśli mogłaby pomóc, to po co zwlekać z jej zastosowaniem?
Ostatnio zmieniony 28 kwie 2015, 22:24 przez Lunadari, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kochamy się, bo ona tak samo mi się nie podoba jak ja jej, i nie ma nierówności."
Witek Gombrowicz

Re: historia nasza

45
A tak poważnie, żona od trzech tygodni odmawia różaniec, zaczęła czytać Biblie. Wspieram ją w tym. To dobrze by miała oparcie w czymś większym.

Ja, chorując śmiertelnie, poczekałbym zagryzając zęby do wyczerpania wszystkich metod leczenia. A jak potem byłoby zbyt ciężko się męczyć to bym się chlasnął. Nie ma obowiązku życia. Jest dla mnie pewna godność ludzka jeśli chodzi o warunki życia, poniżej której trzeba napluć bogom w twarz i powiedzieć - w dupie mam wasze durne oczekiwania. Jestem wolny. I chlast. Przecież to nic wielkiego. Tylko życie. Będzie następne albo ch. wie co. Cokolwiek będzie, i tak jest wolny. Nikt mi nie powie co trzeba robić a czego nie wolno robić.

Ona tego nie zrobi. Na szczęście. Do tego trzeba mieć odpowiedni stan umysłu. Strach w tej chwili może poprowadzić do jeszcze mniej przyjemnego miejsca. W ludzkiej świadomości, przeciętnej, jest wygrawerowany strach przed samobójstwem. Bo bogowie wiedzieli iż to zbyt łatwy sposób by się im wykpić jeśli robiąc się to śmieje się im w twarze (czy to tam k. mają). Woleli dać ludziom szansę na to poprzez siedzenie w lotosie przez lata. A co tam, ludzcy są przecież - zostawili furtkę. A że mało kto się podejmie? Lepiej dla nich. Masy niewolnych będą przynajmniej gotowe na Ragnarok.

CM
Ostatnio zmieniony 30 kwie 2015, 8:15 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

46
Same sprzeczności :D zrobiłbyś coś, z czego cieszysz się że ona nie zrobi...
Niech walczy, w tym ją wspieraj, jeśli przez wiarę, idż do jakiegoś zakonu i poproś o modlitwę w intencji jej wyzdrowienia. Nie żartuję.
Ostatnio zmieniony 30 kwie 2015, 13:43 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: historia nasza

47
Nie sprzeczności. Przecież napisałem że nie każdy ma szansę przejść eutanazje właściwie, tzn. nie pogarszając swojej sytuacji. Tak trudno zrozumieć wielowymiarowosc ludzkich umysłów? A sama nie jesteś wg Twojej perspektywy sprzeczna jak dzieciom mówisz o Mikołaju a potem sama go udajesz? A jesli nawet nie Ty to wielu tak robi. I wiele innych "sprzeczności"

To czego mnie życie nauczyło i to od mądrzejszych usłyszałem to że każdemu raczej podawać strawę trzeba na miarę możliwości jego żołądka, może ciut więcej. A jak kto gotowy to można dopiero dużo więcej.

Astrofizyki też nikogo nie nauczysz bez podstaw z matematyki. Dla mnie chrześcijaństwo to podstawy. Też kiedyś w Jezusa wierzyłem. Aż Jezus przyszedł i powiedział bym się zabierał bo jest coś większego niż jego nauki. To poszedłem. I doszedłem do siebie po latach, bogowie mi zbędni. Co nie znaczy iż nie istnieją. Niech robią swoje dla tych co w nich wierzą. Niby nic nie znaczy. Bo nic nie znaczy. Nie ważne. Już o tym dyskutowaliśmy w innych wątkach. Nie ma co międlić ponownie.

Wspieram żonę. Od miesiąca nie jjestm w pracy i co chwila podtrzymuje na duchu i odowodzę od myśli o umierania. Za miesiąc skończy się mi kasa. Raty się nie zlituja. Ja wierzę iż te 3 transplantacje zaplanowane przez lekarza pomogą.

Jej mama zorganizowała całe kółko modlitewne. Może pomoże, może nie. Ja w działania bogów nie wierzę. Ale nie przeszkadzam tym co wierzą a nawet wspieram w tym co robią. Nie mam powodu by nie skoro w to wierzą.

CM
Ostatnio zmieniony 30 kwie 2015, 16:48 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

48
CM to nie było złośliwe, z mojej strony, może .... a zresztą nieważne.
Wierzę, że Twoja Kasia wyzdrowieje, a czy pomoże Bóg czy transplantacje czy pozytywna siła myśli wszystkich kochających ją i życzliwych ludzi, jakie to ma znaczenie....
Ostatnio zmieniony 30 kwie 2015, 22:50 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: historia nasza

49
civilmonk pisze:A tak poważnie, żona od trzech tygodni odmawia różaniec, zaczęła czytać Biblie.
Pomocna moze byc muzyka dziekczynna, pochwalna, hymny, psalmy, etc.
Podnosi wibracje bo to swego rodzaju medytacja.
Ostatnio zmieniony 01 maja 2015, 0:17 przez rosa, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: historia nasza

50
Dziś żona znów mówiła, że traci nadzieję. Powiedziałem jej tak - o nadziei mówią iż dla głupców albo że umiera ostatnia. Ale to kłamstwa. Bo prawdziwe to z Bogiem nadzieja nie umiera nigdy. Popłakała się. Poczuła się lepiej.

Trochę to dziwne. Ja depczący bogów mówiący takie rzeczy. Teściowej, katoliczce, też często mówię takie rzeczy. Jest bardzo schorowana. Boi się piekła. Więc opowiadam o Jezusie i wybaczaniu.

Czy ja kłamię? Nie - nie twierdzę iż bogów nie ma a Jezus się mylił. Po prostu wiem, iż wielu ludzi potrzebuje wiary w coś większego niż oni sami by walczyć z cierpieniem. Choć wiem, że wystarczy zaufać sobie samemu. Nieśmiertelnemu bytowi którym się jest. No ale jak wiele dyskusji tu potwierdziło - łatwiej mówić o Bogu niż o tym :)

I dzięki dziewczyny za dobre rady. Piszę tu o tym chyba głównie dlatego iż muszę się tym trochę wygadać. Żonie nie powiem - po co ją dołować. Rodzinie nie powiem - i tak spanikowana. Więc tu gadam.

CM
Ostatnio zmieniony 02 maja 2015, 13:05 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

51
CM słyszałeś o terapii wodą utlenioną ? ewentualnie chloryn sodu popularny mms http://leczenieraka.org/index.php/lecze ... n-sodu-mms
po tym nie ma szans istnieć w ciele nic żywe co szkodliwe.
a teraz dieta z surowych warzyw owoców i nic co pochodzi od zwierząt, tylko to co wyrosło z ziemi bez pośredniczenia przemysłu spożywczego. Nic smażonego i pieczonego

Jeden wyjątek - Surowe jaja zawierają probiotyki niezbędne dla pracy jelit, jaja najlepiej od kur które jedzą co chcą i widzą słońce i grzebią w ziemi.

Nawet jeśli wszczepisz te bakterie dobre to czym je nakarmisz jeśli w jelitach brak surowych warzyw, warzywa są głównym ich pożywieniem. Nie da sie jeść to soki warzywne
Ostatnio zmieniony 04 maja 2015, 4:39 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: historia nasza

52
Jutro kontynuacja terapii - trzy transplantacje. Było trochę problemów bo lekarz zaczął kombinować ale wybiliśmy mu to ostatecznie z głowy stwierdzając iż to wszystko już przerabialiśmy plus parę argumentów na rozum.

No ale żona czuje się tragicznie. Znów dużo płacze. Mówi mi na przemian, że to mam ją zabić, to się sama zabije, to że to wszystko moja wina, to że dziękuje mi iż jestem z tym w nią i nie chce nikogo innego. Dziś poszła do garażu i włączyła auto mówiąc, że się zagazuje. Podszedłem po chwili do niej i powiedziałem że tak to tylko smrodu na robi bo się robi inaczej. A skąd wiem spytacie? Bo miewałem i miewam doły. Swego czasu poczytałem poradników "jak to zrobić w domu by nie bolało". Więc wiem. Znam przynajmniej dwie proste i skuteczne metody. Pierwsza to... Ach, nie o tym miałem pisać.

Więc. Żona zapłakana znów. Ja ją obejmuje i mówię że wszystko będzie dobrze. W pewnej chwili przypomniała mi się historia jaka mi się przytrafiła.

Jak byłem nastolatkiem to odkryłem, że mam narośl na jądrze, po jakimś czasie zaczęło mnie boleć w dole brzucha. Ja jak to chłopak - przecież nie pójdę do Mamy mówić że mnie jaja bolą. Wstyd. Internetu wtedy nie było. Chadzałem do księgarni w Bytomiu. Tam mieli encyklopedię medyczną. No i szlag znalazłem - rak jądra. Spotyka głównie młodych chłopców. No to po mnie. Przez miesiąc siadywałem na polach i żegnałem się ze światem. W końcu rodzicie zauważyli że ze mną coś nie tak. No to panika poszła i do urologa. A ten rzekł - żylak jądra. Tydzień w szpitalu i sprawa zamknięta. I tak było. Fizycznie. Nie dla mojej głowy jednak. Od tego momentu co chwila na coś umierałem. Ześwirowałem zupełnie. Potajemnie chodziłem do lekarzy. Ja naprawdę czułem te bóle. Miałem już nawet widoczne problemu skórne. No i encyklopedia w księgarni wszystko mi mówiła - umierasz na to, na tamto. Trwało to ze dwa lata. Były wakacje, ja w moim ulubionym mieście, tam gdzie się urodziłem. U babci. Chodziłem po ulicach jak struty. W tym czasie w Polsce był jakoś JP2. I usłyszałem, w momencie gdy znów miałem gigantycznego doła jak mówi "Nie lękajcie się!". Czy coś w tym stylu. Po parunastu minutach wszystko się skończyło. Moja głowa wyzdrowiała. Mógłbym normalnie jako świadek świętości tego człowieka wystąpić. Cud.

No jak tak obejmowałem żonę, jak mi się to przypomniało, to mówię do JP2 - pomóż jej proszę. Daj jej siłę. No to głos w mej głowie zabrzmiał. To działaj! I pojawiło mi się w głowie co mam mówić. Poczułem co mam mówić. Żona była w fazie "dlaczego mnie to spotkało". No to na opowiadałem historie zasłyszane różnie. Np. o inwalidach, którzy myśleli, że to koniec świata a potem odkryli że to doprowadziło ich do życia pełnego szczęścia. No to żona na to - ale niektórzy nie dożywają do tego szczęścia. To ja na to - miałem kiedyś nauczyciela w podstawówce. Super był. Geograf. Jedyny prawdziwy szkolny nauczyciel jakiego spotkałem. Dobry człowiek. Czuć było moc. I umarł zanim się rok skończył. Rak mózgu. Przez lata się zastanawiałem jaki ten świat jest pojebany. To mówię do żony tak - też zasłyszane - mama szła z córą po łące i zrywały kwiaty do wazonu. Córa się pyta - jak to jest że dobrzy ludzie umierają czasem szybko. Mama odpowiedziała - a które kwiatki wybieramy z łąki my? Czyż nie te najpiękniejsze? Żona się uspokoiła. Jest lepiej. Zaśnie spokojniej.

Nie wiem czy jestem oświecony czy nie. W dupie to już mam. Ale coś się zmieniło jakiś czas temu. I nie umiem Wam powiedzieć co. Mógłbym użyć tych famazonów o jedności, poczuciu bycia i inne takie dyrdymały. I tak byście to opatrznie zrozumieli o ile nie czujecie tego sami. Tak się nie da po prostu. To coś to ... ech... bez sensu. To nie jest tak iż teraz nie boli. Boli jak cholera. To nie jest tak iż się jest mądrym. Ciągle się robi głupoty. To nie jest tak iż się jest dobrym - ciągle się kombinuje by wyjść na swoje. Gdy stres dotyka to srasz pod siebie tak samo. Crows wnerwia tak samo. Ale jest inaczej. Inaczej bo masz w sobie to coś. Coś co powoduje iż nawet brnąc przez szambo gdy szarpią cie szczury idziesz dalej jak tylko na chwile wstaniesz. I się w głębi ducha temu wszystkiemu śmiejesz w twarz. A jest czemu bo ten świat jest naprawdę pojebany. A potem gdy siedzisz jak ja teraz, palisz cygaro i nie tylko, mówisz sobie - piękny jest ten świat. I też coś w tobie robi sobie z tego beke. To jest to właśnie to dziwne coś. Coś za co warto było się tyle męczyć. Gdybym miał się męczyć dalej to teraz powiem - więcej, więcej. By to coś rozkwitało. Ale jednocześnie powiem - nie nie nie! Chcę już spokoju. Ale i tak beka z obu. Ale i tak nie wiem co to jest. Wszystko naprawdę jest tylko tym czym jest. Zawsze na właściwym miejscu we właściwym czasie. I tylko tyle.

CM
Ostatnio zmieniony 04 maja 2015, 20:52 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

54
coś mi sie zdaje że to problem nie tylko ciała ale i duszy. Według praw kosmosu problem najpierw pojawia sie w duszy a po jakimś czasie materializuje sie w ciele fizycznym byś mógł go lepiej poczuć, powąchać, zrozumieć.
Chcesz zrozumieć problem w sobie to do psychoterapeuty na sesje regresji.

Ps. świat jest pojebany bo są na nim istoty które mają pojebane w głowach. Nic nie robią z swoim pojebaniem bo nie wiedzą że można albo wolą narzekać na inne pojebane istoty a na koniec spojrzeć na ziemie i stwierdzić, kurde miałem racje, ta ziemia to naprawde pojebane miejsce.
Wiele dusz inkarnuje na ziemi jako ludzie by doświadczyć emocji bo im tego brakowało w innych miejscach, często są to extremalne emocje. Czemu nie zajmują sie rozwijaniem uczuć ? Ziemia to miejsce do nauki rozwoju duchowego, albo ktoś sie tego uczy albo cierpi.
Ostatnio zmieniony 06 maja 2015, 0:42 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: historia nasza

55
rosa pisze:CM,

Przypomnial mi sie "Zloty Klucz" Emmetta Foxa (byl nauczycielem duchowym nurtu New Thought).
Ponizej jest link, jest po angielsku, ale Ty zdaje sie znasz, zerknij i moze podaj dla Kasi albo sprobuj sam.
Fox miedzy innymi, zajmowal sie leczeniem na odleglosc.

Pozdrowienia dla Was obojga i powodzenia dzisiaj.

http://2travel.org/Files/EmmetFox/GoldenKey.pdf
Przeczytałem. To taka ułożona pod zachodniego odbiorcę wersja opisu medytacji zen.

CM
Ostatnio zmieniony 06 maja 2015, 14:28 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

56
Ja?! pisze:coś mi sie zdaje że to problem nie tylko ciała ale i duszy. Według praw kosmosu problem najpierw pojawia sie w duszy a po jakimś czasie materializuje sie w ciele fizycznym byś mógł go lepiej poczuć, powąchać, zrozumieć.
Chcesz zrozumieć problem w sobie to do psychoterapeuty na sesje regresji.

Ps. świat jest pojebany bo są na nim istoty które mają pojebane w głowach. Nic nie robią z swoim pojebaniem bo nie wiedzą że można albo wolą narzekać na inne pojebane istoty a na koniec spojrzeć na ziemie i stwierdzić, kurde miałem racje, ta ziemia to naprawde pojebane miejsce.
Wiele dusz inkarnuje na ziemi jako ludzie by doświadczyć emocji bo im tego brakowało w innych miejscach, często są to extremalne emocje. Czemu nie zajmują sie rozwijaniem uczuć ? Ziemia to miejsce do nauki rozwoju duchowego, albo ktoś sie tego uczy albo cierpi.
Czuje odorek New Age.

CM
Ostatnio zmieniony 06 maja 2015, 14:29 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

58
Ja?! pisze:
civilmonk pisze:Czuje odorek New Age.
CM
skoro życie kojarzy sie z odorkiem, to śmierć pewnie będzie niczym zapach orchidei.
New Age to życie???

CM
Ostatnio zmieniony 07 maja 2015, 13:07 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

59
civilmonk pisze:Choć wiem, że wystarczy zaufać sobie samemu.
wierzysz w istnienie perpetum mobile?
Ostatnio zmieniony 08 maja 2015, 0:07 przez Lunadari, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kochamy się, bo ona tak samo mi się nie podoba jak ja jej, i nie ma nierówności."
Witek Gombrowicz

Re: historia nasza

60
civilmonk pisze:
Ja?! pisze:coś mi sie zdaje że to problem nie tylko ciała ale i duszy. Według praw kosmosu problem najpierw pojawia sie w duszy a po jakimś czasie materializuje sie w ciele fizycznym byś mógł go lepiej poczuć, powąchać, zrozumieć.
Czuje odorek New Age.
jak zwał tak zwał.
dla mnie jest to logiczne myślenie, bo wyjaśnia wszystko to, czego w żaden inny sposób wyjaśnić się nie da. poza tym często skuteczne.


@Ja?!, co do regresji, to nie jest ona wskazana dla każdego bez wyjątku. jednemu pomaga, innego dobija nadmiar wiedzy o sobie.
Ostatnio zmieniony 08 maja 2015, 0:13 przez Lunadari, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kochamy się, bo ona tak samo mi się nie podoba jak ja jej, i nie ma nierówności."
Witek Gombrowicz

Wróć do „Zdrowie”

cron