Re: historia nasza

182
civilmonk pisze:Konkurs jest. Milion dolarów dla tego kto udowodni zdolności paranormalne. Na razie nikt nie wygrał.
Jak myślisz, dlaczego Anita Moorjani nigdy by do niego nie przystąpiła, choć pobiłaby na głowę wszystkich innych swoim, niewątpliwie, 'wyczynem'?...

Podpowiem Ci: bo z Bogiem (Świadomością, Życiem, Siłą Najwyższą, Duchem itp, jakkolwiek się To nazwie) nie da się kupczyć... Jedyne, co można, to odkryć tę Moc w sobie samym i pozwolić Jej działać. To wartość sama w sobie, najwyższa. Każdy Ją/Go/To ma w sobie samym. Tylko nie każdy jest tego świadomy.
Ostatnio zmieniony 30 wrz 2015, 16:25 przez Lidka, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

184
Toteż dlatego namawiam Cię właśnie do czynów :). Tego się nie sprawdza teoretycznie, czytając zdanie tych, którym się nie udało, to się po prostu robi samemu i tyle. Teoretycznie można się tylko dowiedzieć, ŻE. Ale CO - zależy tylko od Ciebie (bo o Tobie mowa w całej tej dyskusji).
Ostatnio zmieniony 30 wrz 2015, 18:26 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

185
Nie rozumiem dlaczego Ty i Tobie podobne osoby nie chcą dobra innych. Wystarczy przecież pokazać raz a dobrze skuteczność Waszych metod i świat stanie się szczęśliwszy. A tak - tylko gadka.
Ostatnio zmieniony 30 wrz 2015, 18:42 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

186
A tak BTW: wczoraj rano użyłem mocy. Na mój sposób. Dziś żona czuje się lepiej. Sądzisz że to powiązane? Domniemania. Może lek wszedł w fazę gdy skutki uboczne przegrywają z pozytywnymi. Gadanie. Takie rzeczy są nieweryfikowalne.
Ostatnio zmieniony 30 wrz 2015, 18:44 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

187
civilmonk pisze:Nie rozumiem dlaczego Ty i Tobie podobne osoby nie chcą dobra innych. Wystarczy przecież pokazać raz a dobrze skuteczność Waszych metod i świat stanie się szczęśliwszy. A tak - tylko gadka.
Chciałbyś... :ahah:.

Pokazanie ludziom 'cudu' nie wystarczy, nie uwierzą, uwierzą w każdą bzdurę (oszukaństwo, manipulacja, kłamstwo), byle by wyszło na ich (najmocniej Cię przepraszam, ale jesteś jednym z nich, czego wyraźnie dajesz dowód swoimi słowami). Jak mają uwierzyć w coś, jeśli nie rozumieją praw życia i nie mają świadomości Jedności duchowej, duchowej mocy w sobie samym, a źródło swoich uczuć postrzegają 'na zewnątrz' siebie?...

CM, świat nie stanie się szczęśliwszy, dopóki każdy z osobna nie sprawi go takim (poczynając od siebie samego). Każdy tworzy swoje życie i nikt za nikogo nie może go przeżyć. Więc do etapu 'cudu' też trzeba dorosnąć. Nikt nikogo nie jest w stanie uświadomić na siłę. Ale samo życie to robi, bezbłędnie, daje tyle okazji, ile potrzeba, każdemu zgodnie z nim samym. Więc spokojnie, jest dokładnie tak, jak ma być i jak wynika z samego życia ;).

PS. Chcieć dobra innych nie znaczy zrobić coś za nich, a pozwolić (umożliwić), żeby sami to zrobili. Pozwolić im żyć zgodnie z ich wyborami.
Ostatnio zmieniony 30 wrz 2015, 19:44 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

188
civilmonk pisze:A tak BTW: wczoraj rano użyłem mocy. Na mój sposób. Dziś żona czuje się lepiej. Sądzisz że to powiązane? Domniemania. Może lek wszedł w fazę gdy skutki uboczne przegrywają z pozytywnymi. Gadanie. Takie rzeczy są nieweryfikowalne.
Nie wiem. Ale wiem, że trzeba być pewnym tego, co się robi, nie wątpić. Zwątpienie, brak pewności, niszczą moc i jej efekty. Ale bardzo się cieszę, że żona czuje się lepiej :).

PS. Jeśli będziesz działał z wiarą i ufnością (czyli bez żadnych wątpliwości), Twoje działanie stanie się dla Ciebie weryfikowalne, dostaniesz niezbite dowody na skuteczność swojego działania.
Ostatnio zmieniony 30 wrz 2015, 19:55 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

189
Lidka pisze:
civilmonk pisze:Nie rozumiem dlaczego Ty i Tobie podobne osoby nie chcą dobra innych. Wystarczy przecież pokazać raz a dobrze skuteczność Waszych metod i świat stanie się szczęśliwszy. A tak - tylko gadka.
Chciałbyś... :ahah:.

Pokazanie ludziom 'cudu' nie wystarczy, nie uwierzą, uwierzą w każdą bzdurę (oszukaństwo, manipulacja, kłamstwo), byle by wyszło na ich (najmocniej Cię przepraszam, ale jesteś jednym z nich, czego wyraźnie dajesz dowód swoimi słowami). Jak mają uwierzyć w coś, jeśli nie rozumieją praw życia i nie mają świadomości Jedności duchowej, duchowej mocy w sobie samym, a źródło swoich uczuć postrzegają 'na zewnątrz' siebie?...

CM, świat nie stanie się szczęśliwszy, dopóki każdy z osobna nie sprawi go takim (poczynając od siebie samego). Każdy tworzy swoje życie i nikt za nikogo nie może go przeżyć. Więc do etapu 'cudu' też trzeba dorosnąć. Nikt nikogo nie jest w stanie uświadomić na siłę. Ale samo życie to robi, bezbłędnie, daje tyle okazji, ile potrzeba, każdemu zgodnie z nim samym. Więc spokojnie, jest dokładnie tak, jak ma być i jak wynika z samego życia ;).

PS. Chcieć dobra innych nie znaczy zrobić coś za nich, a pozwolić (umożliwić), żeby sami to zrobili. Pozwolić im żyć zgodnie z ich wyborami.
Uniki.
Ostatnio zmieniony 30 wrz 2015, 21:55 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

190
CM, gdyby tak przelecieć się przez historię, było wielu, którzy 'cuda' pokazywali, od Jezusa z Nazaretu poczynając. I co?... Ludzie Jezusa zrozumieli jako Boga, kogoś zupełnie innego niż On sam, nie kogoś, kto pokazywał im, kim jest człowiek i Bóg, czym jest życie, a kogoś, kogo trzeba czcić i... (i to trwa do dziś, jeszcze bardziej 'pokręcone' dogmatami religijnymi).

A wracając do czasów współczesnych - choćby Anita Moorjani, która dokonała 'cudu nad cudy', która jak najbardziej wyszła do ludzi ze swoim przeżyciem, wyjaśniła, skąd się biorą choroby, dlaczego rak ją zniszczył, dlaczego wyzdrowiała, czym jest życie, Bóg, dlaczego jest, jak jest. Ona cały czas świadczy sobą o tym, że to działa. I co, świat jest szczęśliwszy?... W minimalnym stopniu, uszczęśliwione są tylko te osoby, które wyczuły, ze mówi prawdę i że jest, jak ona to opowiada. A także te, które dzięki niej wyzdrowiały, bo zrozumiały, na czym polega życie i odkryły w sobie Moc.

A teraz spójrz na siebie, jakie piękne uniki sam robisz, żeby nie widzieć jej świadectwa... Uniki, które mnie przypisujesz, A ja Ci już kiedyś powiedziałam: jak ktoś jest silnie uwarunkowany czymś, nie postrzega tego w sobie, a w kimś innym, kto stanowi tylko lustrzane odbicie jego świadomości. Ale on tego nie jest świadomy, więc przypisuje to osobie, w której postrzega to coś swojego...

CM, nie ma takiej siły, która by kogokolwiek zmusiła do uwierzenia w cokolwiek. Domagasz się 'cudu', a podany na tacy odrzucasz, więc?...
Ostatnio zmieniony 01 paź 2015, 6:09 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

191
Dla mnie to uniki. Ty i Tobie podobne osoby boicie się weryfikacji naukowej bo negatywna może zaburzyć Wasze wyobrażenie świata. Podsumowując by nie przedłużać: zamiast gadać polecam udać się do organizatorów konkursu i przekonać nieodwołanie świat iż Wasze moce działają. To bardzo proste.
Ostatnio zmieniony 01 paź 2015, 8:12 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

192
CM, tu nie o naukową weryfikację chodzi, a o weryfikację w samym życiu. To ONO potwierdza Prawdę (i potwierdzało też w czasach, kiedy nauka była nieznana, będzie potwierdzało ZAWSZE, gdyż Prawda jest JEDNA i NIEZMIENNA, nauka jest tylko Jej drobną częścią).

To bardzo proste... :). Ale jak się nie chce tego przyjąć do wiadomości, to i się tego nie zrobi.
Ostatnio zmieniony 01 paź 2015, 8:20 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

194
I tak będzie do końca, dopóki nie zorientujesz się, że to jednak Ty sam robisz uniki i w ogóle nie dopuszczasz do siebie treści, które Ci przekazuję.

Ja też lubię sobie czasem pogadać, ale mam taką dość praktyczną naturę. I tego typu rozmowy, takie kręcenie się w kółko - ja swoje, Ty swoje, kompletnie niczemu nie służy... Więc może będziemy kontynuować, jeśli (kiedyś?) to w końcu postrzeżesz i zaczniesz mnie słyszeć?... :)
Ostatnio zmieniony 01 paź 2015, 9:55 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

195
Ja Ciebie słyszę i rozumiem, ba rozumiem nawet to czego Ty nie rozumiesz :)
Czarodzieje wszelacy czarują siebie by było im lżej a innych by wzmocnić swoją wiarę lub, o zgrozo, na innych zarabiać. Ot co.
Ostatnio zmieniony 01 paź 2015, 12:01 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

196
civilmonk pisze:Czarodzieje wszelacy czarują siebie by było im lżej a innych by wzmocnić swoją wiarę lub, o zgrozo, na innych zarabiać. Ot co.
OK :). W takim razie proszę, wytłumacz mi, w jaki sposób Anita Moorjani 'żeruje' na biednych, naiwnych, bo nijak tego postrzec nie potrafię...

Za to widzę w niej człowieka, który w młodym wieku doszedł do stanu agonalnego, do krańcowej postaci nowotworu złośliwego, do całkowitego wyniszczenia organizmu, zaprzestania funkcjonowania organów i bezradności medycyny: tak zaawansowanego raka nie da się niczym wyleczyć, pacjentka nie dożyje do rana i zero szans, żeby zdołała wybudzić się ze śpiączki, w jaką wpadła na skutek zaprzestania funkcjonowania organów.

Widzę człowieka, który w trakcie tej śpiączki charakteryzującej agonię jej ciała znalazł i pojął Prawdę o życiu, o Bogu, o człowieku. Który zrozumiał i uświadomił sobie, czym jest choroba, dlaczego się choruje i co trzeba robić, żeby nie chorować.

Widzę człowieka, który nie dość, że po tej 'przygodzie' wybudził się ze śpiączki, to na dodatek w tempie niewiarygodnym powrócił do całkowitego zdrowia (zero komórek rakowych!), czym wbił w osłupienie i niedowierzanie najtęższe medyczne głowy.

I widzę człowieka, który dziś na najróżniejsze sposoby (książka jest jednym z nich) dzieli się swoim przeżyciem z całym światem. Przekazuje w słowach Prawdę, świadczy o Niej swoim życiem i zdrowiem. Cud uzdrowienia był efektem cudu uświadomienia sobie Życia/Prawdy/Boga/Świadomości itd i człowieka w Nim/Niej.

Wzmocnienie wiary jest równoznaczne ze wzmocnieniem naszej siły duchowej, dlaczego to potępiasz?

No to czekam na wyjaśnienie, bo naprawdę nijak nie potrafię dopatrzyć się niczego nagannego w świadectwie Prawdy i Życia. BEZ UNIKÓW, CM, proszę :).
Ostatnio zmieniony 01 paź 2015, 13:24 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

197
To ja tylko proszę by Anita Moorjani (lub dowolny jej odpowiednik) poszła do Randiego (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/James_R ... _Challenge) i dokonała uzdrowienia w kontrolowanych przez Randiego warunkach.

Jaki jest z tym problem? Chyba żaden? A same zalety - kolejny uzdrowiony a do tego jeszcze więcej się przekona iż to działa. Jeśli kasy od Randiego nie chce to może przeznaczyć na cele charytatywne.

Problem? Uważam że nie przejdzie tego testu. Czyli ściema.
Ostatnio zmieniony 01 paź 2015, 13:29 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

198
CM, to NIE JEST odpowiedź na moją prośbę.

civilmonk pisze:To ja tylko proszę by Anita Moorjani (lub dowolny jej odpowiednik) poszła do Randiego (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/James_R ... _Challenge) i dokonała uzdrowienia w kontrolowanych przez Randiego warunkach.
A nie rozumiesz, że Anita nie może dokonać uzdrowienia, bo JUŻ tego dokonała i jest całkowicie zdrowa?... :D. Ma znów się rozchorować na raka, żebyś Ty mógł uwierzyć, że rzeczywiście była już 'trupem' bez żadnych racjonalnych szans na przeżycie?...

Po pierwsze - nawet gdyby to było możliwe, i tak byś nie uwierzył.

Po drugie - z taką świadomością, jaką Anita ma dziś, żadnej więcej choroby już nie stworzy.

W dalszym ciągu proszę o konkretną odpowiedź, w czym Anita Moorjani 'żeruje na naiwnych'. I dlaczego potępiasz siłę duchową.
Ostatnio zmieniony 01 paź 2015, 15:06 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

200
W dalszym ciągu brak odpowiedzi na moje pytania. Nie znasz?...

Z naukowego punktu widzenia tych sił biologicznych w przypadku Anity NIE BYŁO. Sami lekarze określili to jako 'cud' godny zmartwychwstania.

Mózg to tylko organ, transformator informacji wszelakich, a nie 'producent' czegokolwiek. Wytwarza na skutek odebrania informacji, w tym konkretnych 'programów' funkcjonowania organizmu ludzkiego, nie wytwarza na skutek braku elementów tychże programów (przypadek Anity, żaden z jej organów już nie funkcjonował) a także uszkodzenia transformatora. Informacje (w tym te 'programy' funkcjonowania organizmu ludzkiego) płyną z podświadomości i poprzez podświadomość (którą to nauka błędnie, a moim zdaniem nieświadomie, umieszcza w mózgu, z tym, że nauka nie może wyjść poza sferę ratio, więc i nie może iść dalej niż do materialnego organu, siłą rzeczy). A podświadomość to już sfera duchowa, czy się komuś to podoba czy nie, nie ma swojego 'miejsca' w ludzkim ciele, jest wszędzie, w każdej komórce ciała i istoty. W mózgu jest tylko konkretny obszar, poprzez który te informacje przepływają do świadomości ludzkiej (i, w kwestii tych 'programów' funkcjonowania organizmu ludzkiego, rozchodzą się po mózgu do obszarów zaangażowanych w konkretną pracę).

W przypadku Anity owszem, nadeszła informacja o totalnej zmianie funkcjonowania, to, co powinno działać na mózg, żeby uruchomić program uzdrowienia, nie istniało, zostało zastąpione siłą duchową, która uruchomiła 'cud' na skutek świadomości, jaką Anita w sobie obudziła w stanie śpiączki.

A 'cud' to coś, co z racjonalnego punktu widzenia nie ma prawa się wydarzyć. 'Cud' rodzi się w ciszy świadomości, nie dotyczy jej, wypływa, że tak powiem, z czystej duchowości i daje się świadomie przez człowieka postrzec w postaci efektów. I w żadnym wypadku nie da się go racjonalnie dowieść. Jeśli się da - nie jest to żaden 'cud'. Czyli nie jest działanie Ducha, wykraczające poza sferę ratio, a działanie ograniczone sferą ratio.

Domyślam się, że nie uzyskam od Ciebie odpowiedzi na moje pytania. Więc życzę Ci tylko, aby ten 'cud' zrozumienia Prawdy (choć w drobnej części, na tyle, na ile pozwala na to nasz ludzki umysł) w Tobie zaistniał i żebyś w końcu 'przejrzał na oczy'...

:tuli:
Ostatnio zmieniony 01 paź 2015, 16:25 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

203
Dla mnie Lidko czary vel cuda będą wtedy gdy Ty i Tobie podobni będą mogli uzdrowić dowolnie chorego człowieka bez jego udziału - tzn tak jak lekarz w szpitalu. Póki opowiadacie jak to ktoś swoją wiarą sam siebie uzdrawia to są to dla mnie po prostu siła biologii i moc mózgu. A reszta co do tego dorabiacie, to za przeproszeniem, pierdoły. Ja nie wątpię w potencjał organizmu do samouzdrowienia. Wiem, że niektórym w wyzwoleniu tego potencjału, pomaga wiara w energię kosmosu. Ale nie zmienia to faktu że to wiara w wyobrażenia. To tylko narzędzie pomocne by mózg wpłynął na biologię. Jak ktoś uwierzy równie mocno że leczą go duchowe ołówki i będzie nimi na duchowej kartce pisał "jestem zdrowy, jestem zdrowy" to będzie to to samo. Sednem tych metod jest w jakiekolwiek sposób wzbudzić samouzdrowienie organizmu. A w tym nie ma nic duchowego.Sorry. Takie są fakty.

A mnie chodzi o metodę leczenia kogoś kto nie zrobi tego sam. O takie czary mi chodzi. Podam przykład tego o co mi chodzi.

Kolega z pracy miał chore dziecko, małe dziecko. Ciężko chore. W domu aparatura do leczenia i podtrzymywania cienkiej linii życia. Lekarze rozkładali ręce. Poszli z żoną do zboru chrześcijan (http://www.schpolnoc.pl/). Jego żona nawróciła się tam. Napełnił ją Duch Święty. Wróciła do domu i nałożyła ręce na dziecko. I stał się CUD. Dziecko do dziś jest zdrowe. Oni nawróceni.

Byliśmy z żoną w tym zborze ale się nie nawróciliśmy. Ja już nie mogę a żona woli chrześcijaństwo katolickie. Duch święty na nas nie spłynął.
Ostatnio zmieniony 01 paź 2015, 17:58 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

204
A 'cud' się stanie, jak pojmiesz, że każdy człowiek ('aspekt' jednej Całości) jest tu dla swojej duszy. Więc każdy ma swoją wolną wolę, swoją świadomość i może przeżyć tylko swoje życie. Zatem może decydować tylko o sobie.

Choroba też dotyczy każdego z osobna i jest skutkiem jego świadomości[/b]. Więc nijak nikt inny nie może swoją świadomością uzdrowić kogoś, czyli uzdrowić jego świadomość. Nie da się za kogoś ani chcieć, ani żyć, CM.

Ale jak najbardziej mona mu pomóc, można go wzmocnić, 'otoczyć Miłością', podnieść chwilowo jego wibracje i zmotywować do działania, a także ułatwić je. Również wyjaśnić to i owo, o ile się wyczuje, że to jest zasadne i ten ktoś jest w stanie zrozumieć. A to wszystko po to, aby ten ktoś sam dokonał 'cudu' w swoim życiu. 'Cudu' zmiany w rozumieniu życia i przemiany wewnętrznej.

Wyjaśnienie jest też najistotniejszą sprawą w przypadku ludzi o rozwiniętej duchowej mocy harmonizowania energii. Poprzez swoje działania oni są w stanie doprowadzić nawet do całkowitego uzdrowienia. Ale jeśli nie wyjaśnią uzdrowionemu, dlaczego zachorował, co sami zrobili, on nie dokona w sobie żadnej przemiany wewnętrznej i prędzej czy później znów doprowadzi do tej samej choroby. Bo wciąż będzie nieświadomy tego, skąd choroba się wzięła.

(mowa o ludziach dorosłych)

To tak najkrócej, ale raczej nie ma sensu rozpisywać się, bo 'cud' zrozumienia w Tobie na razie jeszcze nie nastąpił. Więc, świadoma, że z Twojej pozycji to wszystko wciąż wygląda inaczej, odmelduję się.

PS. Co do dopisanego przykładu 'cudu' - piękny :). Tu jest ogromne prawdopodobieństwo faktu, iż choroba dziecka została duchowo zaplanowana jako kluczowa okoliczność dla rodziców motywująca do zwrócenia się do swojego wnętrza i odkrycia duchowej mocy. Oni wykorzystali tę okoliczność i aż serce rośnie na takie przykłady :).

CM, KAŻDA negatywna sytuacja w ludzkim życiu jest niczym więcej niż taką okolicznością...

Inna rzecz: można bazować na samym zaufaniu i wierze, otworzyć się w ten sposób i czerpać bez limitu. Ale można też otworzyć się w ten sam sposób, czerpać bez limitu i, jednocześnie, rozumieć zjawisko. To ma o wiele większą wartość.
Ostatnio zmieniony 01 paź 2015, 19:01 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

205
Czyli dalej nic tylko bajki. Innymi słowy - po prostu uzdrow dziś moja żonę. Jeśli nie potrafisz to wszystko co piszesz to zwykle pierdoły
Ostatnio zmieniony 01 paź 2015, 19:06 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

206
Tak, pierdoły :).

Powiem Ci te pierdoły nieco inaczej: jeśli Ty wierzysz, że kogoś uzdrowisz, masz ogromną szansę tego dokonać, im bardziej wierzysz, tym szansa większa. Ale jeśli ta osoba nie wierzy - nawet gdybyś miał świadomość Jezusa, niczego nie dokonasz (co zresztą jest doskonale opisane w NT).

Więc Twoje warunkowanie: jak nie uzdrowisz, to gadasz pierdoły, to są... pierdoły, CM :D. Bez żadnej wartości.
Ostatnio zmieniony 01 paź 2015, 19:41 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

208
CM, tu nie o wątek chodzi, a o świadomość. A tę kształtuje się za pomocą tego, co Ty nazywasz 'bajkami'. Na mocy wyboru zgodnego z wolną wolą. To, kim jesteśmy w praktyce dzięki temu, jest efektem tegoż wyboru. Nie jesteśmy 'bezwolnymi robotami', jak sugerujesz. Więc poszukaj takiej 'bajki', dzięki której osiągniesz rzeczywiście poziom, na którym to nie uwarunkowania będą Tobą rządzić, a Ty nimi. I nie oczekuj, że ktoś coś zrobi za Ciebie. Gdyby w szkole ktoś za Ciebie odrabiał zadania domowe, czego Ty sam byś się nauczył?...

Życzę Tobie i Twojej żonie wszystkiego najlepszego, cokolwiek to dla Was znaczy, z głębi serca!

:tuli:
Ostatnio zmieniony 02 paź 2015, 6:25 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: historia nasza

209
Ciągle nie zrozumiałaś tego co ja piszę :) Stąd te ping-pongi. Ja nie ustąpię i liczę iż kiedyś zrozumiesz.

Wolnej woli nie ma. To co nazywamy "sobą" potocznie i z czym utożsamia się większość populacji to programy. Nasza prawdziwa natura - nieznana większości populacji, jest wolna. A jakże. Ale nie jest ona tym co wielu zajmujących się duchowością mówi. Na tą naturę próbuje wskazywać ja, próbuje wskazywać Sosan.

Samouzdrawianie jest faktem. Wiem iż liczne systemy wierzeń pomagają ją wzbudzić. Jednakże to tylko pomoc dla organizmu. W istocie nie ma tu duchowych mocy w tym samouzdrawianiu.

Ja pytam Ciebie o metodę uzdrawiania kogoś za pomocą duchowości bez konieczności samouzdrawiania przez chorego i bez konieczności wiary przez chorego w tą metodę. Najwyraźniej takiej metody nie znasz.

Jak kiedyś zrozumiesz co do Ciebie ktoś po Polsku mówi to może będzie łatwiej :)
Ostatnio zmieniony 02 paź 2015, 10:59 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: historia nasza

210
civilmonk pisze:Ja pytam Ciebie o metodę uzdrawiania kogoś za pomocą duchowości bez konieczności samouzdrawiania przez chorego i bez konieczności wiary przez chorego w tą metodę. Najwyraźniej takiej metody nie znasz.
Ty też nie znasz takiej metody :). Ale nie ma w tym nic dziwnego, bo ona nie istnieje dla człowieka :). Tak został on skonstruowany, że wiara jest 'motorem napędowym' jego rozwoju pod każdym względem. Im jest silniejsza, tym silniejszy, pozytywny efekt. I na odwrót przy braku wiary. Uświadomienie sobie, że można albo tak, albo tak, 'namacalnym dowodem' na wybór (a wyciągnięcie wniosków ze swoich własnych doświadczeń życiowych na temat efektów podejścia z wiarą i bez i wybór tego, co nam lepiej służy - nie stanowi większego problemu dla myślących ludzi). A jak jest wybór - jest też i wolna wola, to się wiąże nierozerwalnie.

Ale można tego w sobie nie postrzegać. Można temu przeczyć do woli (to i tak nie zmieni niczego, prawa Życia są niezmienne i człowiek nie przestanie funkcjonować na bazie wiary, oczywiście nie mówię tu o religii), buntować się, szukać czegoś, co nie wynika z ludzkiej duchowej istoty i wykracza poza funkcjonowanie człowieka, wszystko można.

To szukaj dalej, CM, być może musisz przekonać się na własnym doświadczeniu, co jest Prawdą, a co tylko Jej wyobrażeniem. I, skoro dokonałeś takiego wyboru, żeby nie wierzyć w coś, co jest faktem, trwaj przy nim, ja nie jestem po to, aby dążyć do tego, byś 'się ugiął', to nie moja rola, to rola samego życia. Bo to ono koryguje wszelkie punkty widzenia jego dotyczące.

A ja Ci życzę powodzenia :witka:
Ostatnio zmieniony 02 paź 2015, 13:46 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Wróć do „Zdrowie”

cron