138
autor: Lidka
Witaj, CM!
Może i moje słowa zabolą, bo będę bezpośrednia, jeśli tak - z góry przepraszam, nie mam zamiaru Cię 'boksować', wprost przeciwnie.
Lekarz tylko leczy, bądź usiłuje leczyć negatywne efekty tego, co 'zepsuło się' w ludzkim wnętrzu. Jako w niebie, tak i na ziemi, jak na górze, tak i na dole, jak w naszym wnętrzu (uczucia, myśli), tak i manifestuje się na zewnątrz nas: w naszym zdrowiu i życiu. Wszelkie choroby są manifestacją zapisów w podświadomości, zapisów świadczących o nieświadomości życia i siebie w nim. Nawet jeśli bakterie przyszły z zewnątrz, podatność na nie i załapanie ich już nie. Więc nie bakterie są tu 'winne', a brak odporności na nie. I w braku odporności jest problem, on się pojawił jako efekt związany z naszą duchowością.
Lekarz może nie wiedzieć, jak to uleczyć, zresztą, z tego, co piszesz, chyba przekonaliście się już aż za dobrze, że ta droga jest mało skuteczna. Ale ktoś, kto się interesuje duchowością, powinien wiedzieć, że to, co uzdrawia, pochodzi od siły duchowej (szkoda, że nie chcesz przeczytać książki, która Ci gorąco poleciłam - 'Umrzeć, by stać się sobą', dużo by Ci powiedziała na temat, jak pomóc Twojej żonie, gdzie leży problem, zresztą, poleciłabym ją również Twojej żonie, ale to już Twój wybór).
Wniosek jest jeden: jeśli nie udaje się zaleczyć objawów, uleczyć choroby, nie tędy droga do uzdrowienia. Dlaczego nie sięgacie po siłę duchową, każdy człowiek w sobie Ją ma, wystarczy pozwolić Jej w nas działać. Tylko Ona jest w stanie uzdrowić to, co człowiek sam, w nieświadomości, zepsuje.
Tu jest jednak pewien szkopuł: żeby tego dokonać, trzeba, niestety, posłużyć się czymś, co uznałeś za 'bajki'... Bo nie jest to proces 'mechaniczny', a związany ze świadomością, więc nasz ludzki umysł wraz z możliwością rozumienia i wyciągania wniosków, także wcielania ich w życie, podstawą jakichkolwiek zmian w nas. Jakkolwiek sobie człowiek to wytłumaczy, czy blisko Prawdy, czy całkiem daleko, a osiągnie rzeczywisty efekt - zmianę myślenia i odczuwania (bo to jest nierozerwalne w nas), osiągnie to, czego gorąco pragnie, w tym przypadku uzdrowienie duchowe, co zamanifestuje się uzdrowieniem w ciele. Więc te 'bajki' jak najbardziej człowiekowi służą, CM. I nie jest to żadna teoria, a czysta praktyka, samo życie. Nie ma w nim NIC, co byłoby bez wartości i nie miałoby żadnej roli do spełnienia.
Powiem Ci jedno: jeśli szuka się czegoś po naszej lewej stronie, przeryło niemalże centymetr po centymetrze i nie znajduje się tego, sama logika podpowiada, żeby zmienić obszar poszukiwań i przenieść się na prawo. To, co mówisz na temat leczenia Kasi, wskazuje, że obydwoje wciąż szukacie po tej lewej stronie, a Twój stress i to, co z niego wynika (brak snu, apetytu itp) nie dość, że świadczą o tym, że wciąż tkwisz po 'nieodpowiedniej' stronie, to na dodatek blokuje Cię na logiczne myślenie i zmianę kierunku poszukiwań, CM, w ten sposób nie tylko nie pomagasz żonie, ale i sobie szkodzisz...
A może uznałeś, że Twoja droga na życie, którą dla siebie wybrałeś i to, co sam przeżywasz w związku z chorobą żony, nie mają ze sobą nic wspólnego, więc możesz sobie trwać przy swoim?... Tego nie wiem. Ale wiem, że jeśli tak by było, znaczyłoby, że to wcale nie jest ścieżka duchowa, a teoria nie za bardzo z życiem powiązana...
Czy teoria, którą wybrałeś, jest warta życia Twojej żony?... Bo jak do tej pory stoisz przy niej murem, to, co inni (i ja) Ci radzą, odrzucasz...
CM, Twój wybór. Ja, w każdym razie, naprawdę z całego serca współczuje Wam...
Ostatnio zmieniony 27 wrz 2015, 9:05 przez
Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!
Lidka