Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

331
PiotrRosa pisze:Nie wspomnę już o wyjętych chyba z kibla (bo nie z głowy) wstawkach o lekarzach chodzących po salach i decydujących "dziś odłączamy pana, a pana jutro". Na trzeźwo na pewno to nie było pisane. A jeśli na trzeźwo, to współczuję
To chyba mi współczujesz. Spoko, nie masz powodu.

Ja natomiast współczuje braku czytania ze zrozumieniem, czasem to naprawde może przeszkodzić w dyskusji:
Samo prawo do eutanazji nie spowoduje, że lekarz będzie chodził po pokojach i mówił, tego odłaczamy, tego też, a tego może jutro. Rodzina (księża, wolontarjusze, psycholodzy, kto sie tylko będzie chciał nawonąć, ten może to zrobić) nawet jak to prawo będzie, to będzie mogła dążyć z całych swoich sił by dać powód do podjęcia walki, by trwac w bólu dalej, czy to dla niej, czy dla Boga, czy dla Reksia, który teskni za Panem, nie ma znaczenia jakiego, byle by ten powód znaleźć.
Chyba, że jeszcze ktoś tak napisał i w innym kontekście, wtedy Ci nie współczuję :)

Nebo, miałem już do Ciebie nie pisac w tym temacie, ale... Twoje przykałdy są po prostu do bani, a są do bani, bo albo podajesz w nich osoby, których by to prawo nie dotyczyło (ból zeba, Twoje upadki na bańke), albo podajesz osoby, które by z tego prawa nie korzystały, bo mimo choroby, paraliżu, kalectwa chcą dalej żyć. Zrozum, że jeżeli to prawo by było, to Ty nie musisz z niego korzystać. Możesz leżeć i nawet jak będziesz pływał w g****e zwijając sie z bólu, to będziesz mógł pozwalać innym się Toba opiekować, możesz dalej żyć. To prawo było by dla tych, którzy nie mają szans na wyzdrowienie, cierpią, są zmęczeni przepychaniem się życiem, a dodatkowo nie ma przy nich nawet jednej osoby, która by dała im jakis powód do zycia, powód inny, niż: żyj, bo życie jest piekne, albo, pocierp jeszcze trochę, może jutro wynajdą jakiś lek na Twój problem, w końcu kiedys umierano na ospę, a gdyby taki umierający poczekał paredziesiąt lat, może by dziś żył sobie dalej, szczęsliwy.

Fakt, problemem mogą być tu przypadki osób, za które pracują maszyny, oni sa nieprzytomni, a rodzina bardziej niż nimi zainteresowana jest ich $, która leci na ich podtrzymywanie życia. Tu faktycznie jest zgrzyt i sam nie wiem, czy to prawo powinno by dotyczyć i takich osób.

Andra, a czy decyzja o walczeniu z cierpieniem, chorobą w takich sytuacjach, o których tu sobie dyskutujemy, są decyzjami dobrowolnymi, czy nie podejmuje ich osoba, która jest przez coś, kogoś zmuszana do tego? I w końcu, czy tym co wymusza te decyzje jest strach, strach, który to zniekształca?
Ostatnio zmieniony 16 gru 2011, 8:40 przez caly, łącznie zmieniany 1 raz.
przepisy kulinarne * parking okęcie * perswazja

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

332
Caly, wiesz-tak sobie mysle ze w sumie cale ludzkie zycie jest przestrzenia pomiedzy strachem a miloscia. I decyzje ktore podejmujemy sa powodowane, czasem wymuszane- wlasnie jednym lub drugim. I nie mowie o ulotnych, nietrwalych emocjach, a tych dwoch ktore sa najbardziej egzystencjalne, lezace u podstaw naszego istnienia. Bo jakby tak na zimno kalkulowac, tylko rozumem, logicznie- to po jaka cholere wlasciwie my zyjemy skoro i tak ten wyrok smierci mamy nad glowa, i najbardziej sensownie byloby polozyc sie i umrzec. A jednak zyjemy, wbrew, pomimo, zyjemy z milosci lub umieramy ze strachu przed zyciem, prawda?
Ktos napisal o uldze malujacej sie na twarzach zmarlych, i to prawda, takze to widuje. Ale mylnie odczytuje sie powod tej ulgi...widzisz, rodzimy sie w bolu, i odchodzimy w bolu, w strachu, samotnie. Przejscie przez granice dzielaca nasze, ludzkie istnienie od nieistnienia jest potwornym cierpieniem. O jednym zapominamy, drugiego nie jestesmy swiadomi. Ja nie mowie o tym co ,,po', ale dostatecznie wiele razy widzialam moment agonii, tej chwili gdy juz nie ma nas tu a jeszcze nie ma nas tam...
Wiesz Caly, ja nie jestem zimna nieczula suka ktora wydumala sobie jakies szczytne idealy i twardo idzie w zaparte. Wiele lat spedzilam wsrod umierajacych, chorych, i doskonale wiem w jakim ponizeniu, osamotnieniu odchodza, bo nie chodzi o bol fizyczny, ten mozna zmniejszyc, usunac. Bolu duszy nie da sie niczym, dlatego ludzie uciekaja w alkohol, w narkotyki. Lub smierc. Wiec zrobmy wszystko by nie musieli tego robic
Ostatnio zmieniony 16 gru 2011, 10:27 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

333
Pod ostatnim zdaniem moge się podpisać. Podpisać pod ostatnim co nie znaczy, że nie zgadzam sie z tym co jest wyżej. Bardzo fajnie napisane, bez pierdół, że warto, że może byc inaczej, że Jasia boli ząb i on w danej chwili chce umierać, że osoba konająca też ma swoje szczęście podczas agonii. Naprawdę fajny post ;)
Ostatnio zmieniony 16 gru 2011, 10:41 przez caly, łącznie zmieniany 1 raz.
przepisy kulinarne * parking okęcie * perswazja

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

336
a to sie nie zgadzaj. Bol fizyczny istnieje realnie, , tyle ze jesli go czujemy- znaczy ze zyjemy, choc wydaje nam sie ze dotarlismy do granic wytrzymalosci. A przeciez nie znamy tych granic...Caly, uczymy sie siebie przez cale zycie
Ostatnio zmieniony 16 gru 2011, 11:26 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

337
No masz rację Cały, otarcie się o śmierć nie jest adekwatne(upadek na bańkę, mogłem roztrzaskać sobie czaszkę i mózg mógł wylecieć a przynajmniej doznać wstrząśnienia, niektórzy po takim upadku są cali sparaliżowani) do bycia blisko śmierci. Bycie blisko śmierci a śmierci to różnica. Aha, też jestem zmęczony życiem - powinienem popełnić samobójstwo. Bardzo wygodne.
Ostatnio zmieniony 16 gru 2011, 11:31 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 2 razy.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

338
Andra, ok, i Ci co chcą sie uczyć to trzeba ich wspierać, pomagać i im nikt nie karze się zmieniać. Są tacy jednak co już maja dość tej nauki i prosze bez pytań, co sprawia, że jeden chce się uczyć, a inny nie, bo tak mozna w nieskończoność i powiem więcej, jak by mozna było każdego tak do tej nauki zachęcic ponownie, to czemu nie, a niech sie uczy mi to by nie przeszkadzało.

Nebo, tak, to różnica. Co innego móc (to jest tylko przykład i nie dotyczy eutanazji) stracić 4 kończyny, a co innego ich nie mieć ;)
Ostatnio zmieniony 16 gru 2011, 11:37 przez caly, łącznie zmieniany 1 raz.
przepisy kulinarne * parking okęcie * perswazja

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

339
Na razie Kurki jest przed etapem - warzywa, nie posiadania. Więc etap podobny - jest możliwość. Natomiast ja naprzód nie rozważam eutanazji i chyba tym się różnimy. Żartuję sobie, że jakbym miał kupę kasy to w razie czego wszystko da się zastąpić jakąś protezą, z wyjątkiem mózgu. :D Na dzień dzisiejszy myślę, że wystarczy bym żył zdrowo i uważał by ktoś mnie nie rozjechał. Niestety nadal nie wiem na co Kukri choruje, może by się okazało, że sprawa jest mniej beznadziejna niż mu się wydaje. Nie aż tak dawno paru osobom znalazłem w sieci, że jest taka i taka szansa na poprawę. Sam mam przewlekłą chorobę a zdrowieję za każdym dniem. Być może niedługo będę zdrowy w pełni. Wzrok jeszcze mogę podreperować laserem i git - jak nowy. :D No właśnie, ci nasi lekarze. Ciągle słyszę o poprawie i ciągle wydaje mi się, że stoję w miejscu - przynajmniej objawowo(już od lat objawów nie mam i potrafię robić bez uszczerbku to co mi jest zakazane). Jeden lekarz nawet powiedział - jest pan na granicy i niewiele pozostało do bycia zdrowym. Tylko co 2 lata odnawiam stopień niepełnosprawności.. Moja choroba nie jest śmiertelna w sumie, chyba, że bym zasłabł np. podczas jazdy samochodem albo na jezdni to byłaby taka możliwość. Wiem, że to ma się nijak do choroby Kukriego, tylko wkurza mnie, że lekarzom czasami tak trudno sprecyzować na ile jest realne i kiedy pełne wyzdrowienie. Wystarczyłoby mi np. za ok. 2-3 lata i już, a nawet w przybliżeniu nie wiem. Równie dobrze mogą nie wiedzieć na ile Kukri tą rośliną może zostać a jeśli tak to za ile. Mnie by o interesowało. Jeśli jest chociaż 1-2% szans to bym walczył, a poniżej 1% już niekoniecznie. Czemu tak upieram się by walczyć nawet przy 1%? Pewien dzieciak skoczył z mostu GoldeGate. Miał wyjątkowo nikłe szanse na przeżycie, chyba nawet poniżej tego 1% a tylko złamał żebro i przeżył. Dlatego zazwyczaj nic nie uznaję za pewnik. To, że spotka śmierć i to każdego to pewne. Lecz kiedy? Nie wiem czy opłaca się samemu decydować o tym i np. skracać życie jeśli jest choć cień (ten 1%) szans na życie i to nawet w miarę normalne. Ok, Kukri ma prawo do eutanazji(choć nie w tym kraju), tylko ciekaw jestem czy również planuje co by było gdyby jego czarnowidztwo się nie sprawdziło. Czemu tylko rozważać najgorszą opcję? Mam nadzieję, że i za rok i za dwa lata Kukri będzie równie sprawny co teraz. Tak czy siak jestem ciekaw co się stanie po tym okresie. Poza tym optymiści ponoć żyją dłużej. Tak czy siak optymizm też nieco pomaga. I też życzę go Kukriemu. Nie ma sensu się kłócić, choć moim zdaniem robi błąd. Ponieważ chyba napisałem wszystko co się dało kończę dyskusję tu, w tym wątku. Kukri, obyś za rok czy dwa lata sam też tu napisał co tam słychać. Powodzenia. :D
Ostatnio zmieniony 16 gru 2011, 12:00 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

340
Caly, a tu nic do rzeczy nie ma zachecanie albo zniechecanie, to po prostu sie dzieje, w duzym stopniu nieswiadomie nawet, wiesz,, tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono''...
O ile nie jest zbyt pozno.
Odbiegamy nieco od tematu, Piotr ma racje mowiac ze decyzja o eutanazji nie jest wyrokiem skazujacym na smierc. Ale- powtarzam: jest pierwszym krokiem wstecz, ku przegranej. Wiesz, a w gruncie rzeczy czesto jest wyrazem bezradnosci, wolaniem o pomoc.
Nebo tak, sadze ze masz racje, argumenty za i przeciw mozna wymieniac w nieskonczonosc, a i tak kazdy musi sam sobie odpowiedziec czy wybiera milosc czy strach. W tej chwili intryguje mnie jedno tylko: ile razy konkretnie pytam Kukriego o te lekarstwa, zapada sie pod ziemie...dlaczego?
Ostatnio zmieniony 16 gru 2011, 12:43 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

341
caly pisze:
PiotrRosa pisze:Nie wspomnę już o wyjętych chyba z kibla (bo nie z głowy) wstawkach o lekarzach chodzących po salach i decydujących "dziś odłączamy pana, a pana jutro". Na trzeźwo na pewno to nie było pisane. A jeśli na trzeźwo, to współczuję
To chyba mi współczujesz. Spoko, nie masz powodu.

Ja natomiast współczuje braku czytania ze zrozumieniem, czasem to naprawde może przeszkodzić w dyskusji:
Samo prawo do eutanazji nie spowoduje, że lekarz będzie chodził po pokojach i mówił, tego odłaczamy, tego też, a tego może jutro. Rodzina (księża, wolontarjusze, psycholodzy, kto sie tylko będzie chciał nawonąć, ten może to zrobić) nawet jak to prawo będzie, to będzie mogła dążyć z całych swoich sił by dać powód do podjęcia walki, by trwac w bólu dalej, czy to dla niej, czy dla Boga, czy dla Reksia, który teskni za Panem, nie ma znaczenia jakiego, byle by ten powód znaleźć.
Chyba, że jeszcze ktoś tak napisał i w innym kontekście, wtedy Ci nie współczuję :)

Nebo, miałem już do Ciebie nie pisac w tym temacie, ale... Twoje przykałdy są po prostu do bani, a są do bani, bo albo podajesz w nich osoby, których by to prawo nie dotyczyło (ból zeba, Twoje upadki na bańke), albo podajesz osoby, które by z tego prawa nie korzystały, bo mimo choroby, paraliżu, kalectwa chcą dalej żyć. Zrozum, że jeżeli to prawo by było, to Ty nie musisz z niego korzystać. Możesz leżeć i nawet jak będziesz pływał w g****e zwijając sie z bólu, to będziesz mógł pozwalać innym się Toba opiekować, możesz dalej żyć. To prawo było by dla tych, którzy nie mają szans na wyzdrowienie, cierpią, są zmęczeni przepychaniem się życiem, a dodatkowo nie ma przy nich nawet jednej osoby, która by dała im jakis powód do zycia, powód inny, niż: żyj, bo życie jest piekne, albo, pocierp jeszcze trochę, może jutro wynajdą jakiś lek na Twój problem, w końcu kiedys umierano na ospę, a gdyby taki umierający poczekał paredziesiąt lat, może by dziś żył sobie dalej, szczęsliwy.

Fakt, problemem mogą być tu przypadki osób, za które pracują maszyny, oni sa nieprzytomni, a rodzina bardziej niż nimi zainteresowana jest ich $, która leci na ich podtrzymywanie życia. Tu faktycznie jest zgrzyt i sam nie wiem, czy to prawo powinno by dotyczyć i takich osób.

Andra, a czy decyzja o walczeniu z cierpieniem, chorobą w takich sytuacjach, o których tu sobie dyskutujemy, są decyzjami dobrowolnymi, czy nie podejmuje ich osoba, która jest przez coś, kogoś zmuszana do tego? I w końcu, czy tym co wymusza te decyzje jest strach, strach, który to zniekształca?
Caly zgadzam się z Tobą. Ale to można ciągnąć w nieskończoność..pogódźmy się może, że ktoś ma inne zdanie co? Czy będziemy jak dzieci?
Ostatnio zmieniony 16 gru 2011, 15:26 przez Nassanael Rhamzess, łącznie zmieniany 1 raz.
"Artyści kłamią, aby pokazać prawdę, a politycy, aby ją ukryć."
"Pod tą maską kryje się idea, panie Creedy, a idee są kuloodporne."
V jak Vendetta

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

342
Nebogipfel pisze:Decyzja kierowana emocjami jest przez nie wymuszona. Nie każda decyzja jest podejmowana pod wpływem emocji.

Zastanowił mnie natomiast Piotr. Chce mieć prawo do eutanazji, zwłaszcza, że nie wyobraża sobie opieki nad nim i przedłużania jego rzekomego cierpienia(najłatwiej aby poprzeć argument co do eutanazji napisać o cierpieniu, bo bez niego nie miałby jak rozumiem powodów do eutanazji, chociaż opieka go drażniłaby). Z drugiej zaś strony mimo gęstego i częstego pisania o owej opiece czekając na śmierć odcina się od tego uważając, że nie ma to nic wspólnego z eutanazją, dzięki której mógłby się pozbyć drażniącej go opieki i rzekomego bólu.
Nebo jeśli myśleć jak Andra to jem bo czuję głód, idę do pracy bo boje się nie mieć pieniędzy, robię kupę bo wstydzę zrobić w majtki itd itd, i to wszystko jest złe?...TO BEZ SENSU. Odwracanie kota ogonem i dziamgolenie moim zdaniem.
Ostatnio zmieniony 16 gru 2011, 15:28 przez Nassanael Rhamzess, łącznie zmieniany 1 raz.
"Artyści kłamią, aby pokazać prawdę, a politycy, aby ją ukryć."
"Pod tą maską kryje się idea, panie Creedy, a idee są kuloodporne."
V jak Vendetta

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

343
Andra pisze:Caly, a tu nic do rzeczy nie ma zachecanie albo zniechecanie, to po prostu sie dzieje, w duzym stopniu nieswiadomie nawet, wiesz,, tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono''...
O ile nie jest zbyt pozno.
Odbiegamy nieco od tematu, Piotr ma racje mowiac ze decyzja o eutanazji nie jest wyrokiem skazujacym na smierc. Ale- powtarzam: jest pierwszym krokiem wstecz, ku przegranej. Wiesz, a w gruncie rzeczy czesto jest wyrazem bezradnosci, wolaniem o pomoc.
Nebo tak, sadze ze masz racje, argumenty za i przeciw mozna wymieniac w nieskonczonosc, a i tak kazdy musi sam sobie odpowiedziec czy wybiera milosc czy strach. W tej chwili intryguje mnie jedno tylko: ile razy konkretnie pytam Kukriego o te lekarstwa, zapada sie pod ziemie...dlaczego?
Andra dlaczego nie słuchasz mnie w ogóle? Są różne przypadki...i tylko w tych najbardziej beznadziejnych moim zdaniem powinna być dana ta możliwość..gnić i cierpieć miesiąc czy umrzeć w spokoju i z godnością...
Ostatnio zmieniony 16 gru 2011, 15:30 przez Nassanael Rhamzess, łącznie zmieniany 1 raz.
"Artyści kłamią, aby pokazać prawdę, a politycy, aby ją ukryć."
"Pod tą maską kryje się idea, panie Creedy, a idee są kuloodporne."
V jak Vendetta

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

344
Myślę, że złe bywa poddawanie się emocjom, z kolei kasa i jedzenie to walka o przeżycie.

"Życie to walka na śmierć o życie."

Grzegorz Guzy
Ostatnio zmieniony 16 gru 2011, 15:35 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 2 razy.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

345
Nass, czytam Twoje posty. Wiec: nie chodz do pracy, kto Cie zmusza? Masz wybor, a to ze nie fajdasz w gacie jest zasluga Twoich rodzicow ktorzy nauczyli Cie co to nocnik. Jesz aby zaspokoic glod, instynkt glodu, lub dla przyjemnosci, co jest wynaturzeniem wlasciwym rasie ludzkiej i zwykle konczy sie otyloscia. Cos jeszcze? To jest program zakodowany w podswiadomosci, tak jak instynkt zycia, instynkt samozachowawczy. Zycia Nass, a nie smierci.
A co do beznadziejnych przypadkow- a kto czyni je beznadziejnymi, kto wyrokuje ze w tym przypadku juz nie ma nadziei? Ty? Ja? Lekarze ktorych diagnozy koryguje zycie?
Ostatnio zmieniony 16 gru 2011, 21:02 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

346
Choruję na stwardnienie rozsiane. Jestem już po czterech rzutach chociaż choruję niecałe dwa lata. Każdy rzut pozostawił mi coś w prezencie. Po pierwszym ma niedowład lewej strony ciała, po drugim "zapomniałem" jak się biega, nie potrafię podskakiwać na jednej nodze bo nie umiem utrzymać równowagi. Byłem skoczkiem spadochronowym a dziś mam lęki przed wejściem na stołek. Po trzecim rzucie stwierdzono u mnie obiawy padaczkowe. Po czwartym niemal przestałem widzieć na prawe oko.
Wiem że ludzie z SM mogą żyć długo i cieszyć się względnym zdrowiem ale przeciętnie z SM żyje się ok. 20 lat, średnio co czwarty chory po dziesięciu latach choroby kończy na wózku inwalidzkim po za tym siada pamięć min.
To choroba układu immunologicznego który niszczy mielinki komurek nerwowych biorąc je za "ciało obce". Nigdy nie wiadomo co siądzie następne. Na tę chorobę nie wynaleziono lekarstwa a istniejące leki działają obiawowo i przede wszystkim mają za zadanie złagodzenie obiawów. To gwoli wyjaśnienia.
Teraz popatrzcie jakie miałem życie. Byłem żołnierzem 25BKPow, potem pracowałem jako ochroniarz najpierw z licencją pierwszego a potem drugiego stopnia. Dość szybko zostałem najpierw szefem SUFO (specjalistyczne uzbrojone formacje ochronne) potem koordynatorem grup interwencyjnych i konwojowych a wreszcie kierownikiem oddziału terenowego dość dużej firmy. Uprawiałem sporty siłowe i trenowałem techniki obronne, byłem namiętnym strzelcem i wędkarzem. Prowadziłem tak aktywny tryb życia że czasem doba była za krótka. Choroba nie spowolniła mnie... zatrzymała w miejscu.
Czy dla kogoś takiego jak ja bycie roślinką może miec jakikolwiek plus? Dopóki jakoś jest, walczę ze swoją ułomnością robię wszystko żeby nie rezygnować z "normalności" ale zalegator w wyrku i robienie pod siebie to nie moja bajka, nigdy nie była i nigdy nie będzie.
Ostatnio zmieniony 16 gru 2011, 22:51 przez Kukri, łącznie zmieniany 1 raz.
Aby być mądrym, nie wystarczy mieć wiele ksiąg: osioł dźwigający na grzbiecie wiele książek nie jest przez to mądrzejszy.

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

347
Kukri Slonce, nie zatrzymala Cie, zatrzymala Twoje cialo, przytrzymala powiedzmy. I przeciez nie wiesz jak i w jakim tempie rozwinie sie u Ciebie, tego nikt nie wie. Wiesz przeciez- nikt nie zabroni Ci umrzec jesli bedziesz chcial, ale powiedz - sobie, nie mnie czy tego chcesz? Nie kiedys tam, wyobrazajac sobie siebie w Bog wie jakim stanie, gdy usluzny umysl podsuwa obrazy takie jakie opisujesz. Ale do cholery to nie jestes Ty, i nie musisz byc Ty, prawda? Wiec zagon leb niech pokombinuje jak odpetlic to co sie dzieje teraz, bo to jest wazne. Ja nie wiem dlaczego znow chodzi mi po glowie ten olej z oliwek, juz to mowilam komus z SM...ale nie ten puszkowany sklepowy. Ok Kukri, co z tymi lekami o ktorych mowiles na poczatku? Cos wykombinujemy
Ostatnio zmieniony 17 gru 2011, 0:47 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

348
– Rehabilitacja to przede wszystkim praca nad kondycją pacjenta, którego choroba prowadzi do kalectwa. Dzięki zabiegom fizykoterapeutycznym udaje się u chorych na SM podtrzymywać siłę mięśniową, walczyć ze wzmożonym napięciem mięśni i opóźniać powstawanie przykurczów.
http://www.poradnia.pl/stwardnienie-roz ... zenie.html

A trenujesz?

Albo napisz do tej pani:
Zofia Kowalska 2011-10-21 12:19:42
Nie trzeba leków na SM. Wystarczy zastosować odpowiednie żywienie. Mam to już za sobą.
http://www.rynekaptek.pl/farmakologia/n ... ,2450.html

Tak czy siak warto ćwiczyć i nie myśleć o najgorszym.
;)
Ostatnio zmieniony 17 gru 2011, 1:04 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

349
Nebo, a wez Ty w necie poszukaj tego cholernego oleju z oliwek, on bedzie jakos dzialal na komorki nerwowe. Az mi we lbie dzwoni, noo. Crows by wiedzial moze?
Ostatnio zmieniony 17 gru 2011, 1:26 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

350
W oliwie z oliwek znajduje się około 72% kwasu oleinowego, który jest tłuszczem jednonienasyconym. Z kolei kwas linolowy stanowi 8% wszystkich lipidów. Kwasy jednonienasycone chronią organizm przed rozwojem chorób układu krążenia, w tym choroby wieńcowej oraz miażdżycy. Bogactwo nienasyconych kwasów tłuszczowych powoduje, że spożywanie oliwy z oliwek chroni organizm przed chorobą nadciśnieniową, ponieważ kwasy tłuszczowe korzystnie wpływają na funkcjonowanie naczyń krwionośnych. Liczne badania wykazały, że regularne spożywanie oliwy oliwek przez kobietę w ciąży oraz karmiącą, chroni dziecko przed zachorowaniem na astmę oskrzelową oraz alergie. Ponadto wykazuje działanie przeciwzapalne, dlatego poleca się podawanie oliwy z oliwek osobom przewlekle chorym (choroba Alzheimera, cukrzyca, stwardnienie rozsiane, toczeń).
http://portal.abczdrowie.pl/wlasciwosci-oliwy-z-oliwek

I znalazłem jeszcze coś ciekawego.
;)
Naukowcy z Uniwersytetu Autonoma de Barcelona poinformowali na łamach pisma "Acta Neuropathologica", że Viagra (Sildenafil) w znacznym stopniu redukuje objawy groźnej choroby zwierząt - encephalomyelitis (EAE), odpowiadającej stwardnieniu rozsianemu (SM) u ludzi.

Eksperyment przeprowadzony na zwierzętach zakończył się sukcesem, i to sporym. Już po ośmiu dniach leczenia Viagrą objawy choroby u 50 procent zwierząt niemal całkowicie ustąpiły.

Wkrótce rozpoczną się badania kliniczne z udziałem ludzi. Naukowcy pokładają w nich wielkie nadzieje. Viagra jest dobrze tolerowana i była już stosowana w leczeniu zaburzeń seksualnych u osób z SM.
http://zdrowie.dziennik.pl/aktualnosci/ ... siane.html
Ostatnio zmieniony 17 gru 2011, 1:44 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 2 razy.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

351
no i mowilam ze ja straszna wiedzma. Kukri, sprobuj, dobrze? Na poczatku ostroznie, gdy pierwszy raz chlapnelam spory lyk bez przygotowania, omal nie padlam, jakis zawrotow glowy dostalam, trzeba zaczynac od malych ilosci. Najlepszy bylby taki jak tu- wyciskany w domu recznie, bez chemii, to mozna byloby zalatwic jakas przesylke, co?
Ostatnio zmieniony 17 gru 2011, 7:38 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

352
Haha, przewidziało mi się i zamiast Eutanazja wyczytałem Fantazja. :D
Jak widzisz Kukri, każdy widzi to co chce. ja tam bym wolał widzieć tą optymistyczną wersję miast pogrążać się w pesymistycznej.
Ostatnio zmieniony 17 gru 2011, 12:30 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

353
Andra, a nie słyszałaś cos o leczeniu złotem koloidalnym? Czytałam kiedyś coś o Edgarze Cayce, ale nie pamiętam co to było i jestem pewna, ze było tam cos o wpływie złota koloidalnego na tę chorobę.
Ostatnio zmieniony 17 gru 2011, 14:25 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

354
Mówisz masz Vicki.
Niezwykłe właściwości złota promował w swoich pracach amerykański mistyk Edgar Cayce działający w pierwszej połowie XX wieku. Według niego równowaga metali w organizmie człowieka zachwiana była głównie z powodu niedoboru złota. Uważał, że złoto konieczne jest do prawidłowej pracy wielu gruczołów produkujących hormony. Twierdził, że kuracja złotem jest niezwykle pomocna przy leczeniu: nowotworów, reumatyzmu, zapalenia naczyń i węzłów chłonnych, stwardnienia rozsianego, niedoczynności tarczycy, bielactwa, choroby Alzheimera i Parkinsona, alkoholizmu, głuchoty i chorób psychicznych. Wspomaga łagodzenie objawów menopauzy, niepłodność, likwiduje szum w uszach, hamuje zanik mięśni i paraliż.
Więcej na stronie:
http://www.era-zdrowia.pl/suplementy-zd ... alnym.html
Ostatnio zmieniony 17 gru 2011, 14:36 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

355
Eutanazja należy się w przypadkach beznadziejnych. Tzn wtedy, kiedy ktoś od 20 lat jest w śpiączce...nawet jeśli taki człowiek się przebudza, to jest kaleką, niezdolną mówić, czy tym bardziej się poruszać (zanik mięśni). Te cudowne wypadki wybudzenia? Jeden na kilka milionów, a nie piszą, w jakim stanie jest taka osoba. Ja wiem, że to jest kwestia dyskusyjna, bo przecież człowiek w śpiączce jest ubezwłasnowolniony...czyli robimy to jakby bez jego zgody...ale z drugiej strony, czy podtrzymywania ciała przy życiu to nie jest odzieranie człowieka z godności, pozwalanie mu na sranie pod siebie przez 20 lat i karmienie go rurką?
Oraz na pewno wtedy, kiedy leczenie polega na podtrzymywaniu życia, a pacjent mówi jasno, że nie chce już żyć. Tylko rodzina płacze i szlocha...to nie jest z ich strony egoizm? Każdy ma prawo decydować o własnym szczęściu, jeśli ma sobie ulżyć, dlaczego nie może przerwać cierpienia? To jak z tymi prośbami do spirytystów: chcę przywołać ducha męża, bo za nim tęsknię...To jest ten sam mechanizm- chcemy, aby ktoś żył jak najdłużej, nawet jeśli cierpi. Moja babcia miała psa, który miał ciągłe nawroty choroby nowotworowej, był ślepy, głuchy i nie mógł się sam poruszać.Było widać, że się męczy, skamlał z bólu gdy go ciagąła na łóżko. Weterynarz pukał się w czoło:dlaczego go pani nie uśpi? Babcia zawsze wpadała w lament ''A co ja bez mojej Puni zrobię? ''
Oburzycie się, że podałam przykład psa, ale postawcie w tym miejscu człowieka, który jest bliski agonii i żyje na lekach przeciwbólowych....to wygląda tak samo ze strony rodziny.
Ostatnio zmieniony 17 gru 2011, 14:55 przez lapicaroda, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

356
Godność człowieka jest różnie pojmowana. na przykład wg niektórych jak ktoś pokazuje się nago to już ta godność traci. Gdyż bardziej godne jest wstydzenie się swego ciała. Tak więc moim zdaniem owa "godność" jest dość dyskusyjna. Rozumiem, że niemowlęta zatem też odziera się z godności, gdyż mienia się pieluchy i karmi? Co do zaniku mięśni, przecież tyle razy reklamują jakieś opaski z impulsami elektrycznymi, które pobudzają mięśnie do działania.. Czemu by nie skorzystać? Poza tym jak jest w śpiączce to raczej się go nie zapyta nikt czy czuje się odarty z godności. Zwłaszcza jak ma się czuć nie będąc świadomym? Co do bólu piałem, każdy można uśmierzyć, tylko czy chodzi o wyzdrowienie czy leczenie objawów tylko?

Co po 20 latach?
Tu rok krócej, ale masz przykład Lapi:
Czterdziestoletni Amerykanin Terry Wallis odzyskał niedawno przytomność po 19 latach pozostawania w stanie śpiączki mózgowej. W 1984 r. jego auto wypadło z górskiej drogi w stanie Arkansas i stoczyło się na dno suchego potoku w dolinie. Gdy mężczyznę przewieziono do szpitala, lekarze powiedzieli matce, by szykowała się na jego pogrzeb. Terry nie umarł, ale stracił kontakt z otoczeniem: nie widział, nie słyszał, nie mówił. Po kilku miesiącach, które spędził jak bezwolna roślina, ze szpitala przewieziono go do ośrodka opieki społecznej. Nikt nie przypuszczał, że stan Wallisa może się poprawić. Tymczasem miesiąc temu, gdy pielęgniarka - na widok zbliżającej się matki Terry'ego - zapytała go: "A kto to do nas przyjechał?", usłyszała: "Mama". Matka Terry'ego zemdlała z wrażenia. Od tej chwili Terry przestaje mówić tylko wtedy, kiedy musi coś zjeść.
Problem polega jednak na tym, że nie w każdym przypadku śpiączki można orzec z całą pewnością, czy mózg przestał nieodwracalnie pełnić swoje funkcje. Natura uzdrawia czasem w sposób zupełnie przez lekarzy nieprzewidziany. Świadczą o tym spektakularne przebudzenia pacjentów, których dawno uznano za straconych dla życia.
http://www.wprost.pl/ar/47489/Zmartwychwstanie-mozgu/

Wcale nie musi być tragedii.
Ostatnio zmieniony 17 gru 2011, 15:07 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 2 razy.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

357
Viki, nie slyszalam, ten oliwkowy olej pojawil mi sie w glowie na zasadzie przeczucia- wiesz, taka nagla pewnosc ze to pomoze, ze tak trzeba, niewiele wiem o SM, ot tyle co wszyscy. Ale zamiast planowac najgorsze na przyszlosc trzeba wszystkie sily skoncentrowac na tym co jest i to ratowac. Jestem wiedzma i wiem ze Kukri ma szanse. Czy ja wykorzysta to zalezy od niego. Zastanawia mnie wplyw trybu zycia na rozwoj SM- Bardzo aktywny silowy- agresywny- poligon, strzelanie, itp...to spowodowalo agresje wlasnych komorek...moze, nie wiem. I tak mi jeszcze lazi po glowie bialy ser, tez chyba jakos pomoglby.
Lapi, nie zebym zyczyla Ci dwudziestoletniej spiaczki, ale pogadamy jak bedziesz ja miala. Takze o godnosci ludzkiej skoro uzalezniasz ja od nieosranego tylka. Moim zdaniem ona miesci sie nieco wyzej, a w tej chwili wszelkie przesypywanie sie slowami jest bez sensu. Ze zdrowym nie chce rozmawiac o chorobie ktora sobie wyobraza, bo i po co? Wiec w tej chwili wazny jest Kukri
Ostatnio zmieniony 17 gru 2011, 16:50 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Eutanazja - czy mamy prawo ...

360
Andra ma jakiś dobre przeczucia, ja bardzo dawno czytałam o tym Edgarze Cayce , facet był niesamowity :D miał jakieś wizje czy cos w tym rodzaju, pamiętam, ze było też coś o dietach między innymi o białym serze, ale nie sklepowym twarogu, tylko domowym z mleka prosto od krowy i oliwach, tak mi chodzi po głowie że jakaś kompozycja oliw i to tłoczona w zarnach (?) albo w czymś skojarzonym...
Muszę znajomych popytać, kto mi tę książkę pożyczał, może znów na nia trafię.
Ostatnio zmieniony 17 gru 2011, 18:38 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Wróć do „Etyka i prawo”

cron