456
autor: Gość
Victorio, ludzie czesto podejmuja impulsywne decyzje, wyobrazajac czy raczej nie wyobrazajac siebie w pewnych sytuacjach. Pozniej je zmieniaja czasem. O ile nie jest zbyt pozno. Duzo mowi sie tu o godnym zyciu, mowia ludzie zdrowi, sprawni fizycznie, mam wrazenie ze utozsamiajac mozliwosc wydawania dziwiekow i poruszania odnozami z godnoscia. Nie chce znow wlazic w te dyskusje, ale tyle to potrafi i zuczek gnojownik. Wielu szubrawcow bylo w pelni zdrowymi ludzmi a tego co zrobili ze swoim zyciem nie bylo godne miana godnego zycia. A tak czesto myslimy ze czegos nie udzwigniemy, myslimy bo nie wiemy przeciez nim nie musimy dzwigac tego co przynioslo nam zycie. Gdy musimy, czesto dopiero wowczas okazuje sie ze mamy w sobie sile ktorej istnienia nie bylismy swiadomi. Wiem ze bywaja ciezary ktore przygniataja do ziemi. Ale do cholery nigdy nie pojme dlaczego niektorzy zamiast pomoc dzwigac ten ciezar, uwazaja ze nalezy usunac z oczu tego kto pod nim spoczywa? Nawet gdy mysli ze nie ma juz sil, czy my takze nie mamy ich zeby mu pomoc? Wbrew pozorom nie jestem bezmyslna, nieczula idiotka za ktora wielu tutaj mnie uwaza, wiem jak ogromne moze byc cierpienie. Ale wiem takze ze nie ma takiego ktorego nie mozna byloby uniesc. Nie w pojedynke, a razem. Na eutanazje decyduja sie ludzie ktorzy stracili nadzieje, ktorzy sadza ze nie poradza sobie sami z tym co ich spotkalo. Czy rzeczywiscie latwiej zgodzic sie na przedwczesne zdmuchniecie tej iskry zycia niz podtrzymac ja. Do chwili gdy zgasnie. Coz, widocznie latwiej, wygodniej. A potem ubrac to w piekne slowa o wspolczuciu, podczas gdy prosba o eutanazje jest krzyczaca brakiem nadziei prosba o pomoc w zyciu. Nie w umieraniu. Jestem absolutna przeciwniczka eutanazji, kazdego kto wyraza na nia zgode uznaje za potencjalnego zabojce. Jest nim ten kto w milczeniu patrzy na samobojstwo lub dopomaga w nim.
Andrzeju, a kto decyduje o tym co dzis bedac beznadziejnym przypadkiem, jutro nim byc nie musi. Ludzie to nie przypadki, i nie ma dwoch identycznie przebiegajacych chorob. A jedynym przypadkiem rzeczywiscie bez nadziei na zycie jest smierc.
Ostatnio zmieniony 27 sie 2012, 14:39 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.