Abesnai pisze:Tak się zastanawiam.
Śmierć czasem bywa wybawieniem dla ludzi pozbawionych jakichkolwiek nadziei na wyzdrowienie.
Nie muszę rozumieć postanowienia osób godzących się ze swym losem lub podejmujących walkę do samego końca bądź decydujących się na eutanazję. Wystarczy, że takową wolę uszanuję.
Humanizm to także dawanie możliwości wyboru w tym indywidualnym przypadku.
Również pomiędzy życiem a śmiercią. Okazanie litości, miłosierdzia nad czyimś jakże to okrutnym losem.
Eutanazja jest kresem,ostatecznością, wyznacznikiem granicy pomiędzy naszym bytem a wiecznością.
Jak dawać nadzieję ludziom których los jej pozbawił i stanęli w obliczu powolnej,ciągnącej się agonii ?
Przekonywać na przekór ich decyzji o ostatecznym odejściu ?
Hospicja to piękna idea. Za tymi instytucjami stoi poświęcenie wielu osób dobrej woli pomagającej w tej ostatniej podróży osobom, które mają stanąć przed obliczem Stwórcy. Lecz nie poświęcenie tychże osób jest czynnikiem decydującym o czyimś życiu bądź śmierci. Jest nim właśnie wola osób stojących na krawędzi światów.
W takich przypadkach Bóg przemawia poprzez każdego z nas.To moje przemyślenia - wbrew doktrynie mojego kościoła, który by pewnie mnie ekskomuniką poczęstował.
Eutanazja to nie nakłanianie do wybrania "łatwiejszej drogi". To danie szansy na podjęcie decyzji dotyczącej okoliczności w jakich odchodzimy z tego świata - bo przecież ostateczny wyrok już zapadł !
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=101059#p101059
Andra pisze:Abesnai, a kto wydaje ten wyrok?
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=101061#p101061
Przepraszam Andro ... ale czy to jest jakiś "czarny żart" ?
Bo odnoszę wrażenie, że chyba nie przeczytałaś całego mojego postu
Wyprowadź mnie proszę z błędu ...
ADD
Ok, dojrzałem rozwinięcie wypowiedzi.
Andra pisze:Abesnai, napisales ,,wyrok juz zapadl"-w sumie na kazdego z nas, zycie konczy sie smiercia, to nieuchronne. Moze wiec od razu je przerwac, nim dojdzie do cierpienia.
Dlugotrwala nieuleczalna choroba, katusze o ktorych wspomnial bezemocji nie sa w stanie zniszczyc woli zycia, Ci ktorzy jej nie maja sa chorzy, niezaleznie od stopnia cierpienia-Crows-rozwoj swiadomosci wiaze sie wlasnie z ta wola, z miloscia do zycia...
Wiesz, przezylam bol, cierpienie fizyczne tak wielkie-bylam sama, nie moglam sie ruszyc, ale pamietam, gdybym tylko byla w stanie, zezarlabym jakies srodki, otrulabym sie, zeby przerwac je. Przezylam,choc sadzilam ze dotarlam do swojej granicy, pozniej juz nie bylam sama, bol pozostal taki sam, ale wiedzialam juz ze go przetrzymam, przezyje, duzo dala mi troska bliskich ludzi, sama obecnosc-nie uzalanie sie nade mna, zwyczajne,,bycie".
Widzialam tez ludzi ktorzy umierali miesiacami, w ogromnych cierpieniach, wiedzac ze odchodza, a potrafili cieszyc sie kazda chwila, potrzymujac innych na duchu. To wola zycia-wlasnie milosc zycia dawalaj im sile, dawala takze nadzieje na cud. Czasem sie zdarzal, czesto niestety nie....My -zamiast odbierac zycie, umozliwiac samobojstwo, mozemy budzic te wole zycia w ludziach ktorzy jej nie czuja.My-bedacy jej swiadomi.
Andro - dlaczego poruszamy ten temat i względem kogo - no bo chyba nie ludzi w pełni sił i zdrowych na których nieodwołalnie też "wyrok zapadł" w momencie pojawienia się na świecie ? Chodzi mi dokładnie o dane przypadki ludzkiego cierpienia nie rokujące ani szans, ani nadziei.
To nie jest tak, że "huzia na juzia" dawaj wszystkich nieuleczalnie chorych i cierpiących poddać eutanazji ! Jezu !
Andro weź pod uwagę ludzi, którzy nie przeżywali "radosnych chwil" pomimo cierpienia, tych którzy nie chcą żadnych chwil już przeżywać w ogóle i dosłownie. Ludzie są różni, różnie myślą i różnie czują. Ale gdy nie mają wyboru a
wyrok pod postacią śmiertelnej, nieuleczalnej choroby zapadł - to jest właśnie skazywanie tych ludzi na przeżywanie przedłużającej się agonii. I co w związku z tym, że nie chcą żyć, nie chcą przeżywać własnej śmierci, patrzeć na cierpienia najbliższych ? Muszą ? Są na to skazani pomimo własnej woli ? To jest nieludzkie, niehumanitarne.
Chodzi mi dokładnie o tych ludzi a nie narzucanie komuś własnych wizji życia bądź śmierci.
Danie szansy, tej ostatecznej, na podjęcie decyzji o sobie i za siebie. Nie za kogoś innego.
Szansy na godną śmierć. Czy taka istniej ... Okazuje się w konfrontacji z brutalną rzeczywistością, że tak.