Ponieważ jesteśmy w dziale medycyny niekonwencjonalnej, to powiem jak używam intuicji w tej dziedzinie.
Przede wszystkim intuicja na wstępie eliminuje mi osoby, które nie będą moimi pacjentami. Szczególnie dawniej zgłaszali się ludzie z ciekawości, albo po to by podważyć umiejętności terapeuty. Bywało, że pracowałem z nimi krótko, ufając, że przyszli w dobrej wierze. Dziś tacy ludzie po porostu nie przychodzą do mnie.
Kiedy pojawia się pacjent nie zbliżam się do niego na siłę, raczej jest to stopniowe zmniejszanie dystansu, "omywanie się" duchowe, rozmawiam, czasem milcząc medytuję, w pewnym momencie łapię kontakt z Wyższym Ja pacjenta właśnie za sprawą intuicji. Od tej pory tylko dościślam to co wiem, za pomocą szczegółowych pytań. Intuicja podpowiada mi okoliczności towarzyszące, o których pacjent nie mówił.
Wreszcie przychodzą metody postępowania terapeutycznego.
Całość trwa od 0,5 do 2 godzin, zależnie z czym pacjent przychodzi.
Wiem, ze praktyki psychoterapeutyczne trwają miesiącami, zanim terapeuci dowiedzą się, co właściwie pacjentowi stanęło w poprzek na drodze życiowej. Moja metoda jest chyba też mniej inwazyjna psychicznie. Nie wstrząsam pacjentem bez potrzeby, raczej prowadzę go po zakamarkach jego świadomości z dystansem, w klimacie bezpieczeństwa i wolności, aby jego intuicja mogła być swobodna, nieskrępowana.
Ha, no to sobie zrobiłem reklamę i teraz mnie Victoria wyrzuci, albo Abe
Tak jednak najprościej było mi opisać na czym to prowadzenie intuicyjne polega.