Re: leczenie hipnozą

31
k4cz0r200 pisze:robią znak pomniejszej ochrony pentagramu
I tu Cię znowu zaskoczę.
Znak pentagramu nie jest zastrzeżony dla satanistów i osób używających energii demonicznych.
Kilka razy w życiu używałem tego symbolu i to z powodzeniem, bo znam tą technikę.
Oczywiście prosiłem o wsparcie nie demony, tylko św. Hieronima i św. Michała Archanioła :)

Jednak, w całej mojej działalności odszedłem potem niemal w ogóle od używania jakichkolwiek symboli w działaniach terapeutycznych.
Symbole jak każdy przedmiot, czy rytuał, emanując energią, ściągają uwagę różnych istot. Niekoniecznie zainteresowanych pomyślnym efektem przedsięwzięcia. Aktualnie w procesie uzdrawiania, jaki mi odpowiada i jest skuteczny, występują zazwyczaj trzy osoby: pacjent, Bóg i ja.
W tej właśnie kolejności.
Ostatnio zmieniony 14 sie 2014, 11:55 przez maly_kwiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]https://zenforest.files.wordpress.com/2 ... .jpg?w=529[/img]

Re: leczenie hipnozą

32
Fakt, pomyłka z tym lekarzem. Po prostu hipnozę i hipnoterapię używa się w leczeniu i wielu doktorów i lekarzy się nią posługuje. Źle założyłem, że po takiej szkole pan Artur jest kimś znaczącym, najwyraźniej nie.
Ostatnio zmieniony 14 sie 2014, 12:01 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: leczenie hipnozą

33
I tu Cię znowu zaskoczę.
Znak pentagramu nie jest zastrzeżony dla satanistów i osób używających energii demonicznych.
Kilka razy w życiu używałem tego symbolu i to z powodzeniem, bo znam tą technikę.
Oczywiście prosiłem o wsparcie nie demony, tylko św. Hieronima i św. Michała Archanioła img/smilies/smile

Jednak, w całej mojej działalności odszedłem potem niemal w ogóle od używania jakichkolwiek symboli w działaniach terapeutycznych.
Symbole jak każdy przedmiot, czy rytuał, emanując energią, ściągają uwagę różnych istot. Niekoniecznie zainteresowanych pomyślnym efektem przedsięwzięcia. Aktualnie w procesie uzdrawiania, jaki mi odpowiada i jest skuteczny, występują zazwyczaj trzy osoby: pacjent, Bóg i ja.
W tej właśnie kolejnośc
Nie zaskoczyłeś, po pentagram jest znakiem ochronnym, przed złymi mocami, demonami, et cetera. Za to zaskoczyłeś mnie z tymi satanistami, bo okultyści nie mają wiele z nimi wspólnego.

Nie uważam się za specjalistę z tej dziedziny, ale mam całkiem sporą biblioteczkę z grymuarami, w tym nawet osławiony i smieszny necromonicon :D Nawet takie dziadostwa jak magiczną księgę abramelina, którą ponoć dostał od samego salomona, heh. Sporo się tym bawiłem i sporo czytałem, także to mój konik.
Ostatnio zmieniony 14 sie 2014, 12:06 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: leczenie hipnozą

34
Swoją drogą pomniejsza ochrona pentagramu, to nie wyrysowanie symbolu na ziemi czy coś, bardziej symboliczny rytułał, trochę jak żegnanie się w kościele.
Ostatnio zmieniony 14 sie 2014, 12:07 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: leczenie hipnozą

35
No właściwie najważniejsze, pomniejsza ochrona pentagramu, to prośba do aniołów o ochronę ;P I do adonai, czyli do boga. Nie wiem skąd wziąłeś te demony, to się nie trzyma logiki.
Ostatnio zmieniony 14 sie 2014, 12:19 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: leczenie hipnozą

36
k4cz0r200 pisze:Swoją drogą pomniejsza ochrona pentagramu, to nie wyrysowanie symbolu na ziemi czy coś, bardziej symboliczny rytułał, trochę jak żegnanie się w kościele.
Oczywiście, dokładnie tak. Gdyby tak nie było, symbol nie miałby żadnego znaczenia.
Istotne w tych sprawach są świadomość, koncentracja na przedmiocie i intencja.

Można by wiele dyskutować o symbolach, rytuałach, tylko to nie w tym wątku.
Ostatnio zmieniony 14 sie 2014, 12:19 przez maly_kwiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]https://zenforest.files.wordpress.com/2 ... .jpg?w=529[/img]

Re: leczenie hipnozą

37
k4cz0r200 pisze:No właściwie najważniejsze, pomniejsza ochrona pentagramu, to prośba do aniołów o ochronę ;P I do adonai, czyli do boga. Nie wiem skąd wziąłeś te demony, to się nie trzyma logiki.
A skąd się biorą demony u uzdrowicieli i ich pacjentów?
Nie czasem stąd, że uzdrowiciel czując się słabo w materii uzdrawiania (z jakichkolwiek powodów) i równocześnie nie mający łączności z Bogiem wzywa na pomoc demony (też mniej lub bardziej świadomie)?

I potem leje się fala krytyki na uzdrawianie jako takie, a kapitał ulokowany w farmacji i nie zawsze skutecznej medycynie zaciera ręce i powiększa wpływy.
Tylko egzorcyści kościelni mają coraz wiecej roboty, szalenie niebezpiecznej i przez nikogo nie zapłaconej.
Ostatnio zmieniony 14 sie 2014, 12:24 przez maly_kwiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]https://zenforest.files.wordpress.com/2 ... .jpg?w=529[/img]

Re: leczenie hipnozą

38
Według tego, co wiem na temat okultyzmu, pomniejsze demony mogą opętać tylko słabych psychicznie, nie duchowo. Wiara w boga ma mało z tym wspólnego, właściwie zazwyczaj im bardziej człowiek wierzący, tym słabszy psychicznie, stąd niby tyle nawiedzeń u wierzących niż u np. ateistów. A robią to po to, by nie wracać do otchłani, gdzie cierpią. Inna sprawa w przypadku większych demonów, np. przywódców jak astaroth, et cetera, którzy się nie cackają, z drugiej jednak strony nie muszą nikogo opętać, bo czuja się dobrze u siebie. A prośba o pomoc demonów nic nie daje, możesz sobie prosić, one nie są do służenia. Demony przyzywa się siłą, a prosi groźbą, stąd te rytuały ochronne ,etc. Wiele jest też rytułaów zadających cierpienie przyzywanym demonom, właśnie po to by je szantażować. Inna sprawa się ma z aniołami, te muszą zapytać o zgodę, by móc opętać, dlatego np. lucyfer nie może nikogo opętać bez jego zgody :D

Także i przyzywanie demona, to skomplikowana sprawa, nie można ot tak go przyzwać przez przypadek. Przypadki opętania, to demony już przyzwane wcześniej lub z jakiegoś powodu wypędzone z otchłani lub te, które jakoś się wydostały (te muszą być potężniejsze niż pomniejsze demony). Prędzej dzieło przypadku sprawia, że akurat trafia na jakiegos bioenergoterapeute ;P
Ostatnio zmieniony 14 sie 2014, 12:34 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: leczenie hipnozą

39
k4cz0r200 pisze:Według tego, co wiem na temat okultyzmu, pomniejsze demony mogą opętać tylko słabych psychicznie, nie duchowo. Wiara w boga ma mało z tym wspólnego, właściwie zazwyczaj im bardziej człowiek wierzący, tym słabszy psychicznie, stąd niby tyle nawiedzeń u wierzących niż u np. ateistów. A robią to po to, by nie wracać do otchłani, gdzie cierpią. Inna sprawa w przypadku większych demonów, np. przywódców jak astaroth, et cetera, którzy się nie cackają, z drugiej jednak strony nie muszą nikogo opętać, bo czuja się dobrze u siebie. A prośba o pomoc demonów nic nie daje, możesz sobie prosić, one nie są do służenia. Demony przyzywa się siłą, a prosi groźbą, stąd te rytuały ochronne ,etc. Wiele jest też rytułaów zadających cierpienie przyzywanym demonom, właśnie po to by je szantażować. Inna sprawa się ma z aniołami, te muszą zapytać o zgodę, by móc opętać, dlatego np. lucyfer nie może nikogo opętać bez jego zgody :D

Także i przyzywanie demona, to skomplikowana sprawa, nie można ot tak go przyzwać przez przypadek. Przypadki opętania, to demony już przyzwane wcześniej lub z jakiegoś powodu wypędzone z otchłani lub te, które jakoś się wydostały (te muszą być potężniejsze niż pomniejsze demony). Prędzej dzieło przypadku sprawia, że akurat trafia na jakiegos bioenergoterapeute ;P
Szacunek dla wielkiej wiedzy :dzieki:

Rzeczywiście demony szaleją wśród ludzi małej wiary, które chodzą do kościoła z przyzwyczajenia, albo z przymusu społecznego.

I zamiast słowa "bioenergoterapeutę" użyłbym sformułowania "domorosłego uzdrowiciela, który nie wie, co czyni".

Jakbyś mógł jeszcze wyjaśnić to zdanie, bo dla mnie jest niezrozumiałe:
Inna sprawa się ma z aniołami, te muszą zapytać o zgodę, by móc opętać, dlatego np. lucyfer nie może nikogo opętać bez jego zgody :D
Kogo Anioły mają opętywać i czy rzeczywiście to robią?
Bez czyjej zgody Lucyfer nie może nikogo opętać?

Pozdrawiam z szacunkiem
:kwiatek:
Ostatnio zmieniony 14 sie 2014, 12:42 przez maly_kwiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]https://zenforest.files.wordpress.com/2 ... .jpg?w=529[/img]

Re: leczenie hipnozą

40
Z tymi aniołami chodziło o to, żeby móc wejść w człowieka, czyli potocznie opętać, muszą zapytać o zgodę tego człowieka. Po co mają go opętać? To już oni sami wiedzą, zapewne by chronić boga (w końcu są jego żołnierzami) czy wypełniać jego rozkazy, np. zabijać demony, które wcieliły się w innych ludzi, któż to może wiedzieć :P Może sam michał anioł chciałby znów stoczyć walkę z lucyferem? I apropo lucyfera właśnie, on też jest aniołem jak zapewne pamiętasz. Z tym, że skarconym i zrzuconym w otchłań. Nadal jednak obowiązują go te same prawa -> czyli musi zapytać o zgodę na wejście w człowieka.
Ostatnio zmieniony 14 sie 2014, 12:54 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: leczenie hipnozą

41
A no i z tym zabijaniem demonów trochę namieszałem, bo teoretycznie nie można ich zabić, ale wypędzić w otchłań. A zabicie człowieka opętanego zabije tylko niego, demon ma się dobrze i szuka innego człowieka, by w niego wejść. Stąd aniołowie teoretycznie nie mogliby zabić demona (gdzieśtam w jakimś filmie jest motyw, że aniołowie zabijają demony całkowicie, ale nie znalazłem potwierdzenia w żadnej z książek) i jeśliby zabili człowieka, to tylko niego. Dodatkowo, byłoby to pewnie nierostropne, bo widząc anioła, demon może np. skręcić "sobie" kark, czy skoczyć z przepaści zabijając człowieka, w którym się znajduje. Ale to luźne dywagacje teraz ;P
Ostatnio zmieniony 14 sie 2014, 12:58 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: leczenie hipnozą

42
Pomijając dywagacje, napisałeś ważne i wartościowe rzeczy.
Podziwiam, bo widziałem co piszą o demonach, aniołach i ich rozmaitych relacjach z człowiekiem, "katolicy" na forach katolickich.
W stosunku do ich wiedzy, to Ty masz wiedzę profesorską.

Z przesadą kwiatkową, oczywiście :P
:kwiatek:
Ostatnio zmieniony 14 sie 2014, 13:19 przez maly_kwiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]https://zenforest.files.wordpress.com/2 ... .jpg?w=529[/img]

Re: leczenie hipnozą

43
Pamiętaj kwiatek, że jest to wiedza z tychże grymuarów. Napisał je człowiek, więc równie dobrze mogą być zmyślone. Fakt, że korzystam z różnych źródeł i wynik jest taki sam wcale nie potwierdza prawdy - gdzieś tam zapewne ktoś temu dał początek i tak kłamstwo mogło być powielane. Niestety do archiwów kościoła nie mam dostępu, więc niczego tam nie sprawdzałem, ale podobno są tam obszerne informacje o demonach, nawet ich imionach i rangach, a że są strzeżone, to zapewne jest tam więcej wartościowych rzeczy niż w księgach dostępnych dla takiego szaraczka jak ja.
Ostatnio zmieniony 14 sie 2014, 13:24 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: leczenie hipnozą

44
Kaczorek,
nie jesteś szaraczkiem, jesteś bardzo mądrym człowiekiem, który potrafi racjonalnie i logicznie myśleć i rozumować.
Tego mi właśnie najbardziej brakowało na forach katolickich, normalnej dyskusji opartej o racjonalne dane i logiczny rozwój myśli.
Nawet nie wiesz ile bzdur ci ludzie tam pletli, myśląc, że piszą prawdę. I pisali "prawdy" które nijak się miały do rzeczywistości, nie wynikały z zadnych faktycznych doświadczeń, a były jedynie dywagacjami indywidualnymi bądź grupowymi.

Ja znam wiele dokumentów Kościoła, zwłaszcza tych, jakie Kościół opublikował do powszechnej wiadomości.
Poznałem też pewne dzieła niedostępne dla ogółu.

Nie interesowałem się specjalnie demonami, jednak nie sposób poznać naukę Kościoła o duchowości, jeśli nie wie się nic o demonach. Więc trochę tej wiedzy też poznałem. Częściowo nawet doświadczyłem. Wszystko co napisałeś, w sposób wyważony, bez szybkich skrótów i dywagacji, pokrywa się z moja wiedza w temacie. Pokrywa - to znaczy nie kłóci się.
Dlatego cieszę się, bo weryfikujesz niejako moją wiedzę.
I właśnie między innymi po to ludzie dyskutują i po to jest Imladis.
Ostatnio zmieniony 14 sie 2014, 13:37 przez maly_kwiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]https://zenforest.files.wordpress.com/2 ... .jpg?w=529[/img]

Re: leczenie hipnozą

45
maly_kwiatek pisze:Znak pentagramu nie jest zastrzeżony dla satanistów i osób używających energii demonicznych.
.
prawda , zanim pojawili sie tzw sataniści to pentagram w świecie istniał już 3000 lat przed nimi
Ostatnio zmieniony 14 sie 2014, 16:58 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: leczenie hipnozą

49
Aha, OK.

Myślę, że to może być w przypadku, kiedy terapeuta nie wyjaśnia pacjentowi, co robi, dlaczego i co tu chodzi.

Bo jeśli wyjaśni, co robi i dlaczego i jaka jest rola samego pacjenta w tym wszystkim (tak właśnie sobie wyobrażam tego typu terapię, ale nie znam problemu z autopsji, więc nie wiem, jak jest), a pacjent zrozumie, o co tu chodzi, jego wola nie powinna osłabnąć.

A tak w ogóle to jest jeszcze auto-hipnoza, coś genialnego, czym można sobie naprawdę pomóc bez najmniejszej obawy manipulacji naszym umysłem. Tu kwestia osłabienia woli w ogóle nie wchodzi w grę :D.
Ostatnio zmieniony 14 sie 2014, 19:37 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: leczenie hipnozą

50
maly_kwiatek pisze:W Polsce ukształtowała się szkoła hipnozy i hipnoterapii u Grzegorza Halkiewa.
mam znajomą po kursie u niego, lecz sama nie korzystałam z tych umiejętności.
Kwiatku, a spotkałeś się z teorią, że niektórzy ludzie posiadający pewne daty urodzenia nie powinni pod żadnym pozorem poddawać się hipnozie?
Ostatnio zmieniony 14 sie 2014, 20:42 przez Lunadari, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kochamy się, bo ona tak samo mi się nie podoba jak ja jej, i nie ma nierówności."
Witek Gombrowicz

Re: leczenie hipnozą

52
osobiście nie zajmuję się hipnozą, a o numerkach słyszałam od osoby znającej się na tym.
Ostatnio zmieniony 14 sie 2014, 23:12 przez Lunadari, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kochamy się, bo ona tak samo mi się nie podoba jak ja jej, i nie ma nierówności."
Witek Gombrowicz

Re: leczenie hipnozą

53
@Lundari:
Jest to numerologia, bardzo kontrowersyjna dziedzina, głównie powiązana z wróżbiarstwem (tak jak i astrologia). Hipnozy często używają ludzie parający sie wszelkiego rodzaju mistycyzmem, stąd pewnie ta opinia. Nie ma jednak żadnych dowodów na to, że faktycznie jest tak jak mówisz, jednak tacy "specjalisci" święcie wieżą w działanie tych wszystkich liczb, więc zapewne krążą w ich grupach przeróżne mity.
Ostatnio zmieniony 15 sie 2014, 0:09 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: leczenie hipnozą

54
Swoją drogą jakiś specjalista od hipnozy, dawno temu powiedział, że "na każdym można przeprowadzić hipnozę, tylko trzeba użyć odpowiedniego sposobu" lub coś podobnego. Twierdził on, że nie ma ludzi niedpotanych, a ni takich, na których nie można przeprowadzić hipnozy. Nie mogę sobie za żadne skarby przypomnieć nazwiska, ale na 99% to ten sam, co wkradł się do fortecy hitlera na jego rozkaz, omijając pełną straż za pomocą tylko i wyłącznie hipnozy. Swoją drogą polecam poczytać nieco o derenie brownie - to taki troche gwiazdor, ale to co robi z ludzmi, to magia. Najbardziej robi wrażenie używanie przez niego szybkiej indukcji, w której potrafi zahipnotyzować przypadkowo spotkanego człowieka na ulicy w ciągu paru sekund. Swoją drogą jest to dosyć niebezpieczne narzędzie, bo ludzie oddawali mu pieniądze i robili inne dziwne rzeczy, kompletnie nie pamiętając tego co się działo.
Ostatnio zmieniony 15 sie 2014, 0:18 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: leczenie hipnozą

55
Kaczorku, ale nie mówisz o terapii hipnozą... :D. Owszem, ludzie mogą nauczyć się tych technik w najróżniejszych celach, wystarczy poznać problem. A nie jest on wcale trudny, gdyż stan hipnozy jest jak najbardziej naturalnym stanem. Człowiek wpada w najróżniejsze stany hipnotyczne wielokrotnie w ciągu dnia i to w sposób jak najbardziej naturalny. Ale nie jest tego świadomy, więc i żadnych zmian w sobie nie przeprowadza, choć zdarza się, że (również nieświadomie) dokonuje jakiejś.

A kiedy to się dzieje? Jak się zamyśli, ciało jest gdzieś, a delikwent nieobecny, bywa, że trzeba nim potrząsnąć lekko, żeby wrócił. Jak ucieknie w marzenia. Jak zacznie sobie coś wyobrażać. Przy jeździe samochodem, każdy kierowca wie, że bywa, iż przejedzie ileś tam kilometrów, kontroluje drogę, a jednak pojęcia nie ma potem, jak dokładnie ten dystans przebył. Jak robi się coś automatycznie, ręce pracują, a głowa ucieka gdzie indziej (mnie zdarza się bardzo często sięgać do moich najgłębszych warstw przy prasowaniu :D). I tak dalej, za każdym razem, kiedy jesteśmy obecni ciałem, a nie duchem, jak się to potocznie określa.

[A sen jest najgłębszym stanem naturalnym hipnozy, tu świadomość siłą rzeczy jest wyłączona (choć są amatorzy, którzy chcą uczyć się świadomego snu), a my przechodzimy na zupełnie inne częstotliwości, do innego wymiaru.]

To są te 'inne' stany świadomości, w które każdy człowiek ucieka wielokrotnie w ciągu każdego dnia. Tylko nie zdaje sobie sprawy z faktu, że to są 'inne' stany świadomości o wibracjach hipnotycznych.

Terapia hipnozą (lub auto-hipnoza) to świadome wprowadzenie pacjenta (wprowadzenie samego siebie przy auto-hipnozie) w taki stan z konkretną intencją uzdrawiającą. Uzdrawianie polega na natychmiastowej zmianie zapisu uwarunkowania w podświadomości. Dzięki temu ten poprzedni zapis, który nami powodował i był bardzo męczący (fobia, nałóg, cokolwiek, co nam życie codzienne utrudnia) przestaje być aktywny i na nas działać, zaczyna działać informacja świeżo wpisana.

Hipnoza pozwala 'ominąć' czas oczekiwania na zmianę w podświadomości, która jest niezbędna, kiedy wprowadzamy zmiany świadomie na poziomie materialnym. Weźmy jako przykład nałóg. Pewnego dnia decydujemy się zerwać z nim. Tu potrzebna jest silna wola, gdyż informacja (ten głód uzależnienia uruchamiający się nie tylko z powodu braku danej substancji w organizmie, ale też na skutek bodźców związanych z nim i które go uruchamiają, konkretnych sytuacji w życiu) jest wpisana w naszej głębi bardzo silnie. A my, świadomie dokonując zmiany, działamy na nią 'z powierzchni', czyli z planu materialnego, na jakim funkcjonuje świadomość ludzka. I dlatego potrzeba sporo czasu, żeby ta nowa informacja zechciała przesunąć się z głowy (w której narodziła się decyzja) do naszej głębi i wpisać się w miejsce starej, jakby przesunąć starą na bok (bo nic w nas nie ginie), w miejsce, z którego już nie będzie miała na nas bezpośredniego wpływu.

(to jest język opisowy i obrazowy, nie fachowy, ale myślę, że dla nie-fachowca takie właśnie przedstawienie sprawy jest bardziej zrozumiałe, nie chodzi tu o język, a o pokazanie mechanizmu działania w zrozumiały sposób)

Hipnoza to 'omija', gdyż pacjent wprowadzony w jej stan, 'wpuszcza' terapeutę (albo samego siebie przy auto-hipnozie) bezpośrednio w tę głębię, na poziom podświadomości (przy zachowanej świadomości, nie ma potrzeby pacjenta odcinać od tego, on ma współpracować dla lepszego efektu, a przy auto-hipnozie to jest wręcz niemożliwe :D) i bezpośrednio tam dokonuje się zmiany zapisu. Dlatego to działa już, od razu.

Dlaczego wielu pacjentów musi powrócić na ponowną sesję (albo powtórzyć samemu przy auto-hipnozie)? To zależy od mocy, z jaką wpisane są te informacje. Najsilniej działają na nas informacje wpisane bardzo mocno. Więc jeśli nową informację wpisze się słabiej, po jakimś czasie ta poprzednia, silniejsza, może zacząć wypierać nową, dlatego trzeba ją powtórzyć. Każdy terapeuta powinien zdawać sobie z tego sprawę (i człowiek, który praktykuje auto-hipnozę).

Bywa też, że hipnoterapeuta (ci prawdziwi terapeuci wolą nie używać określenia 'hipnotyzer', gdyż ono kojarzy się z hipnozą estradową i tym 'kuglarstwem', którego ludzie się boją, bo wydaje im się, że hipnoza ich 'odetnie' od życia, a terapeuta zrobi, co zechce, jakieś 'pranie mózgu), żeby wzmocnić swoje działanie, musi zastosować terapię regresywną, żeby dojść do źródła zapisu, który na nas wpływa. Zrozumienie, skąd i co się wzięło, radykalnie osłabia moc takiego uwarunkowania.

Ludzka nieufność względem hipnozy bierze się właśnie z tego fałszywego przekonania o jej działaniu. Z tej hipnozy estradowej, którą zaczęto uprawiać, kiedy w ogóle odkryto taką możliwość. Na jej bazie powstało mnóstwo durnych opowieści i filmów o tym, jak manipuluje się ludźmi, jak się ich 'programuje', żeby robili, co chcemy. Bzdura! :D No, ale takie jest społeczne uwarunkowanie, człowiek uwierzy w największą bzdurę, jak nie ma pojęcia, na czym zjawisko polega.
Ostatnio zmieniony 15 sie 2014, 6:44 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: leczenie hipnozą

56
Mi się zawsze wydawało, że hipnoterapia polega na wprowadzeniu pacjenta w stan hipnozy, a nie głębokego relaksu (to nastepuje zaraz przed). Owszem głęboki relaks potrafi zdziałać cuda, trochę takie regulowanie receptorów GABA bez lekarstw. W głębokim relaksie porzucamy złe myśli i łatwiej odnaleźć, czy naprawić problem -> dlatego medytujemy. Nadal jednak jest to droga przez materialną do duchowej, jeśli chcesz to tak nazywać. Za to hipnoza, to poczęści lub całkowicie wyłączenie świadomości i zapisywanie informacji w PODŚWIADOMOŚĆ, właśnie od razu do ducha człowieka. Auto-hipnoza jest na tyle trudna, że ciężko utrzymać świadomość podczas prawdziwej hipnozy i często zasypiamy, a nawet gdy nam się uda nas samych zahipnotyzować, to niewiele z tego pamiętamy. A świadomy sens do hipnozy ma tyle co piernik do wiatraka. Z tego co ja czytałem i oglądałem, to hipnoza polega na wprowadzeniu ludzkiego mózgu w stan, w której działa na niższej częstotliwości i możemy, omijajac całkowicie świadomość, wpisać co chcemy do podświadomości. Kiedy w hipnoterapii możemy stan relaksu wykorzystać do rozwiązaniu problemów, to nadal nie jest to hipnozą. Hipnoterapeuta wykorzystując hipnozę nie musiałby rozmawiać z pacjentem, a nawet jeśli, mógłby sprawić, że niczego nie zapamięta. I to może wydawać się straszne, a mitem nie jest. Cykl nauki człowieka dzieli się na kroki: nieświadoma niekompetencja -> świadoma niekompetencja -> świadomoa kompetencja -> nieświadoma kompetencja i własnie ten ostatni krok pozwala Ci jechać samochodem czy prasować, kompletnie nie zwracając uwagi na to co się dzieje, a jednak robiąc to dobrze, bo wszystko robimy podświadomie. Hipnoza poniekąd ma ominąć wszelkie kroki i trafić od razu w ostatni. Medytacja, świadomi sen czy bujanie w obłokach nie ma z tym nic w spólnego i choć wydaje nam się, że medytując szybciej rozwiązujemy problemy, to jednak nadal przechodzimy przez wszystkie cztery kroki z tym, że szybciej, bo kontrolujemy złe emocje, które nas hamują.
Ostatnio zmieniony 15 sie 2014, 12:17 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: leczenie hipnozą

58
k4cz0r200 pisze:Mi się zawsze wydawało, że hipnoterapia polega na wprowadzeniu pacjenta w stan hipnozy, a nie głębokego relaksu (to nastepuje zaraz przed). Owszem głęboki relaks potrafi zdziałać cuda, trochę takie regulowanie receptorów GABA bez lekarstw. W głębokim relaksie porzucamy złe myśli i łatwiej odnaleźć, czy naprawić problem -> dlatego medytujemy. Nadal jednak jest to droga przez materialną do duchowej, jeśli chcesz to tak nazywać. Za to hipnoza, to poczęści lub całkowicie wyłączenie świadomości i zapisywanie informacji w PODŚWIADOMOŚĆ, właśnie od razu do ducha człowieka.
No, właśnie, medytacja też jest stanem hipnotycznym :).

Nie, Kaczorku, żeby trafić na poziom podświadomości absolutnie nie trzeba wyłączać świadomości. Można to zrobić, ale wtedy pacjent musiałby mieć 100%-owe zaufanie do terapeuty. Moim zdaniem nie jest to dobry krok, dlatego że żaden terapeuta nie pozna pacjenta tak dobrze, jak pacjent może poznać samego siebie. Dlatego nieusypianie go gwarantuje współpracę, dzięki której terapeuta nie wpisze w podświadomość niczego, co nie odpowiadałoby pacjentowi. I jest też gwarancją na to, że nie zmanipuluje pacjenta. Dziś żaden szanujący się terapeuta nie usypia pacjenta w hipnozie.
k4cz0r200 pisze:Auto-hipnoza jest na tyle trudna, że ciężko utrzymać świadomość podczas prawdziwej hipnozy i często zasypiamy, a nawet gdy nam się uda nas samych zahipnotyzować, to niewiele z tego pamiętamy.
Tu trzeba trochę poćwiczyć, żeby nie wprowadzać się w zbyt głęboki stan, bo ten zawsze kończy się zaśnięciem. Dlatego nie powinniśmy tego robić w pozycji leżącej albo wieczorem, gdyż i ta pozycja, i ta pora już są zapisane w naszej podświadomości jako skojarzone ze snem :D. Ja tak jeszcze nie potrafię, ale wprowadzać się w stan hipnozy można dosłownie wszędzie, na spacerze, biegnąć (o ile ktoś biega długie dystanse), w kolejce u lekarza, w windzie, w parku, na spacerze, naprawdę nie ma znaczenia, gdzie i jak. Nie trzeba leżeć, można siedzieć, w zasadzie nie ma żadnych konkretnych wymagań ani do miejsca, ani do okoliczności (są ludzie, którzy potrafią 'wyłączyć się' i na dyskotece). Najtrudniejszy jest ten pierwszy świadomy raz. Zanim nauczymy się wprowadzać w ten stan i zaczniemy go w sobie rozpoznawać.

k4cz0r200 pisze:A świadomy sens do hipnozy ma tyle co piernik do wiatraka. Z tego co ja czytałem i oglądałem, to hipnoza polega na wprowadzeniu ludzkiego mózgu w stan, w której działa na niższej częstotliwości i możemy, omijajac całkowicie świadomość, wpisać co chcemy do podświadomości.
Działa dokładnie tak samo jak auto-hipnoza, ale jest trudniejsze, gdyż z natury rzeczy nasza świadomość na czas snu też zasypia. Utrzymanie świadomości w czasie snu organizmu jest niezwykle trudne. Ale też i daje spektakularne efekty, o ile ktoś potrafi to robić i rozumie symbolikę snu, wtedy może zadziałać wyjątkowo skutecznie nawet na przeszłość.
k4cz0r200 pisze:Kiedy w hipnoterapii możemy stan relaksu wykorzystać do rozwiązaniu problemów, to nadal nie jest to hipnozą.
A co to jest rozwiązanie problemu, jak nie wejście poprzez podświadomości do pokładów informacji z nadświadomości?... :D. To jest możliwe w stanie hipnozy właśnie (i, jak napisałam wyżej, mnie to się zdarza przy prasowaniu, kiedy ręce pracują, a ja sama mogę sobie 'odpłynąć'; sam widzisz, trudno by mi było zasnąć przy tej czynności i naprawdę nie chodzi wcale o zasypianie :D)). Stan relaksu to jakby wprowadzenie w stan hipnozy.
k4cz0r200 pisze:Hipnoterapeuta wykorzystując hipnozę nie musiałby rozmawiać z pacjentem, a nawet jeśli, mógłby sprawić, że niczego nie zapamięta. I to może wydawać się straszne, a mitem nie jest.
A po co?... Żeby go potem pacjent oskarżył o 'pranie mózgu'?... :D.

Kaczorku, rozmowa z pacjentem jest dla jego dobra. Terapeuta jest tu tylko przewodnikiem pacjenta. Naprawdę nie zależy mu na tym, żeby 'mieć nad nim panowanie'. Terapeuta pracujący na bazie hipnozy pomaga pacjentowi zharmonizować pewne sprawy, a rozmowa z nim przybliża go do prawidłowego zlokalizowania źródła problemu. Jemu nie może się wydawać, że ta czy inna informacja ma być zmieniona, on powinien być tego pewny. I tę pewność ma sam pacjent potwierdzać. Wielokrotnie zdarza się, że teoretyczna rozmowa przed sesją zawiera coś zupełnie innego niż to, co wychodzi podczas sesji. Pacjentowi wiele rzeczy wydaje się. A prawda jest ukryta i potrafi wyjść zupełnie niespodziewanie.
k4cz0r200 pisze:Cykl nauki człowieka dzieli się na kroki: nieświadoma niekompetencja -> świadoma niekompetencja -> świadomoa kompetencja -> nieświadoma kompetencja i własnie ten ostatni krok pozwala Ci jechać samochodem czy prasować, kompletnie nie zwracając uwagi na to co się dzieje, a jednak robiąc to dobrze, bo wszystko robimy podświadomie. Hipnoza poniekąd ma ominąć wszelkie kroki i trafić od razu w ostatni. Medytacja, świadomi sen czy bujanie w obłokach nie ma z tym nic w spólnego i choć wydaje nam się, że medytując szybciej rozwiązujemy problemy, to jednak nadal przechodzimy przez wszystkie cztery kroki z tym, że szybciej, bo kontrolujemy złe emocje, które nas hamują.
Ma wiele wspólnego, Kaczorku. Dlatego że dzięki takim stanom jesteśmy w stanie rozpoznać, że zbliżamy się do hipnotycznego. Jeśli nie mamy tej świadomości - medytacje, zamyślenia itp, wszystko to, co wymieniłam i jeszcze więcej, nic w nas nie zmienia. I może dlatego nikt tego nie nazwie stanem hipnozy.

Ale jak uświadomimy sobie, że może zmienić i wejdziemy w taki stan intencjonalnie i z konkretnym celem, osiągniemy go.

Widzisz to tak jak z każdym narzędziem. Jak ktoś dostanie całą ich skrzynkę, a nie ma pojęcia, do czego niektóre służą, albo ich w ogóle nie użyje, albo użyje do zupełnie innego celu niż ten, do którego ono służy. I wtedy ton narzędzie nie będzie tym, czym jest, ani nie będzie wykorzystywany jego potencjał.

To samo z hipnozą: ona jest naszym naturalnym narzędziem, każdy człowiek ją w sobie ma i każdy codziennie wpada w sposób jak najbardziej naturalny w jej najróżniejsze stany. Tylko rzadko który jest świadomy, czym, tak naprawdę, jest hipnoza i jak ją może świadomie wykorzystać dla swojego dobra.

PS. A auto-hipnoza jest jest idealnym rozwiązaniem, gdyż ani nie wymaga osób trzecich, które musimy angażować, żeby sobie pomóc, ani nie ryzykujemy, że ten ktoś trzeci wprowadzi nas w zbyt głęboki stan hipnotyczny i 'zmanipuluje' nasz umysł.
Ostatnio zmieniony 15 sie 2014, 14:41 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: leczenie hipnozą

59
maly_kwiatek pisze:Lidusiu,
możesz napisać skąd wzięłaś taką szczegółową wiedzę o hipnozie?
Kwiatuszku, od zawsze mnie to pociągało. Ale kiedyś, jako katoliczka, wierzyłam, że to 'szarlataneria', więc odpuściłam sobie.

A temat powrócił samoistnie po 2005 roku, kiedy to zaczęłam intensywnie poznawać siebie samą. całe mnóstwo lektur na te tematy przeczytałam, a taki boom miał miejsce jakieś 2 lata temu, kiedy bardzo pragnęłam pomóc przyjaciółce (tej, w oczach której nie zasługuję na bycie przyjaciółką ;)). Ona od lat boryka się z chronicznym, potężnym bólem w plecach i wszystko wskazuje na to, że to, że nie jest to ból o podłożu fizycznym.

Nieważne. W każdym razie w Paryżu rozmyślałam sobie o niej i, jak to często bywa, otworzyłam się na tę pomoc. Efekt był taki, że intuicja zagoniła mnie do księgarni, a ręka wyciągnęła książkę Kevina Finela. Sama się potem dziwiłam, dlaczego nagle taka książka, a potem wszystko stało się jasne. Tej książki nie ma no polskim rynku, w związku z tym przetłumaczyłam ją na polski specjalnie dla niej. A przy okazji poznałam pana Finela i wszelkie tajniki hipnozy, w tym głównie auto-hipnozy. Do kompletu obejrzałam sobie kilkanaście sesji tego pana w internecie (wszystkie są nagrywane i udostępniane szerokiej publiczności) i jestem tym młodym człowiekiem po prostu oczarowana. Jeśli ktoś z Was dysponuje językiem francuskim, gorąco polecam. Człowiek mówi tak prosto i pięknie, robi takie 'cuda', że szok... :). A wszystko po to, aby wykazać jak najszerszej rzeszy, że każdy człowiek może to robić zupełnie sam bez najmniejszych obaw i z doskonałym skutkiem. Że to nic 'nienaturalnego', szkodliwego, a jedynie świadome wykorzystanie swojego własnego potencjału dla swojego dobra.

Przyjaciółka, zdaje się, nie skorzystała, a moja wiedza zakorzeniła się we mnie i nawet przeszła na etap praktyczny ;). Na dodatek okazało się, że ta wiedza jest ściśle powiązana i logicznie wynika ze wszystkiego innego, co poznałam do tej pory (na drodze poznawania samej siebie).
Ostatnio zmieniony 15 sie 2014, 14:56 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Medycyna niekonwencjonalna”

cron