O, chyba po raz pierwszy zgadzam się z Tobą w 100%Lidka pisze:Nie znam się na marihuanie
A poważnie: przyznajesz się, że nie znasz się na marihuanie, a jednak bardzo autorytatywnie się o niej wypowiadasz. Nie widzisz tu jakiejś sprzeczności? Pozwól, że podam Ci moją interpretację przyczyn tej sprzeczności. Nie musisz o marihuanie nic wiedzieć, żeby się wypowiadać. Z jednym wyjątkiem: musisz znać słowo-wytrych. Marihuana? - Narkotyk! Już, załatwione, już możesz brać udział w dyskusji, bo wiesz, jak masz mówić.
Teraz konieczne szybkie wyjaśnienie: nie piszę tego, żeby Cię obrazić ani urazić (mam nadzieję, że się nie poczułaś). To nie jest diagnoza stawiana Tobie, to diagnoza całego naszego społeczeństwa. Włącz dowolne gadające głowy w telewizji i zobaczysz dokładnie ten sam schemat: "pisowiec" kontra "komuch", "homoś" kontra "sukienkowy" itd. Treść dyskusji (jeżeli jakakolwiek będzie) nie jest istotna.
Ciekawa logika: lek - tak, pod warunkiem, że nikt o nim nie będzie wiedział.Natomiast podejście od strony leczniczej, czyli bez popularyzacji (...) marihuany
OK, wytłumacz mi, czym Twoim zdaniem różni się marihuana w aptece od morfiny w aptece.i traktowanie leku jak np. morfiny (ścisła kontrola) - to do mnie przemawia bardziej.
A ja podejrzewam, że Ty z tymi podejrzeniami będziesz żyć jeszcze długo, bo chyba poznanie prawdy nie bardzo Cię interesuje. Bo Ty przecież znasz słowo-wytrych: marihuana to narkotyk. A może się mylę...?Podejrzewam jednak, że to lecznicze działanie marihuany nie zostało do końca udowodnione