Uważam, że używanie słowa teatr w nazwie "Teatr Telewizji" jest nadużuciem.
Magia teatru polega na tym, że aktorzy grają na scenie przed publicznością w czasie rzeczywistym (tu i teraz). Gdy TT transmitował spektakle na żywo, albo gdy w studiu telewizyjnym aktorzy grali "na żywo", to był to teatr.
Obecnie spektakle TT kręci się, jak filmy. Nagrywa się poszczególne sceny i później montuje w montażowni. Co to ma wspólnego z teatrem, ja się pytam?
W teatrze spektakl jest grany jako całość, wszystko dzieje się na oczach widza w danej chwili. Nawet to, że aktor zapomni kwestii, potknie się na scenie - to wszystko składa się na magię teatru.
W teatrze Telewizji robi się setki dubli, montuje najbardziej udane sceny i wychodzi bezbłędny... właśnie, co spektakl? Dla mnie to filmowa adaptacja spektaklu, jak ekranizacja "Makbeta". Owszem świetna, ale to jest tylko dramat przełożony na scenariusz filmowy.
Tak wygląda moje zdanie, a co Wy o tym myślicie?
Re: Teatr Telewizji
1
Ostatnio zmieniony 15 sty 2012, 12:49 przez polliter, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ateista - dzięki Bogu" Luis Bunuel
"Mam problem z piciem. Dwie ręce, a tylko jedna gęba" Keith Richards
"Mam problem z piciem. Dwie ręce, a tylko jedna gęba" Keith Richards