baabcia pisze:opowiadaj
ciekawie się zapowiada
nie jestem pewna czy ta wiadomość jest skierowana do mnie ale zaryzykuję
Nie wiem w zasadzie co mogłabym tu dodać...
Może zacznę od początku....a jeśli ktoś by to faktycznie przeczytał to by było milo
będzie to dość długi opis tego jaki wpływ miał na mnie teatr.
W 1 kl technikum byłam bardzo nieśmiałą osobą... a nawet określenie "nieśmiałej" w moim przypadku jest zbyt łagodne. Bałam się własnego cienia hah.. Chodzenie do szkoły to był dla mnie istny horror... Wtedy poznałam taką dziewczyne... Była niezwykle roztrzepana, wszędzie było jej pełno... coś się działo? ona już tam była ! No ale nie przeciągając dłużej pewnego dnia czuje,że ktoś mnie ciągnie na siłe za ręke... To była ona, z uśmiechem na twarzy powiedziała " chodz, mam coś dla ciebie ! " Za 3 minuty znalazłyśmy się w sali gdzie szybko zorientowałam się o co chodzi.. Zapisała mnie do teatru ! W pierwszych paru chwilach myślałam tylko o tym jak stamtąd uciec ! Zastanawiałam się co ja komu zrobiłam..jednak nie dali mi wyjsc.. chcieli bym chociaz zostala na jednych zajeciach... Siedzielismy tam chyba 2 lub 3 godziny ćwicząc różne sytuacje.. np Pani rzucała jakieś hasła w tylu "przepasc " a my musielismy sami zdecydowac czy sie przed nia zatrzymujemy, przeskakujemy lub udajemy ze do niej spadamy, potem np kazdy musial odegrac jakas scenke, hah to bylo dosc zabawne.. bo wychodzac na srodek bylam tak sparaliżowana strachem ze wszyscy sie na mnie patrza ze po prostu upadlam(tak jakbym zemdlala) a oni byli zachwyceni moja gra aktorska- uznali ze odgrywam scenke napadu, jestem wystraszona widokiem bandyty i upadam od strzalu.:ahah::ahah::ahah: Muszę przyznac ze spodobalo mi sie to bo poczulam ze moge byc na prawde soba, nawet ta nudna szara myszka a oni i tak mnie zaakceptuja. Postanowiłam wiec,że będe chodzić na te zajęcia. Od spotkania do spotkania nabierałam tej pewności siebie, zawierałam nowe znajomosci w koncu cos zaczynalo sie dziac w moim zyciu. I nadszedł ten dzień. WYSTĘP ! Powiedziałam,że ejdnak nie dam rady..przeprosiłam wszystkich i wyszłam z teatru.. strach był zbyt silny.. wyszłam i usiadłam na jakichs schodach... w glowie mialam tyle mysli,ze az trudno opisac moj stan.. w sumie czulam sie jak nacpana xD wszystko dookola wirowalo.. poczulam ze ktos mnie klepie po plecach mowiac " ej , damy rade, no nie? bede z toba ! " to byla ta kolezanka.. przeciez gralam z nia kilka scenek.. jak moglam ja teraz zostawic?! wrocilam.. musze przyznac ze pierwszy wystep to byla tragedia.. scena tancu.. pomylone kroki, rozmowy jakies dukane... na szczescie to bylo dla obcych ludzi... po wystepie zalamani wrocilismy do sali- bo nie bylam jedyna ktora ogarna strach... powiedzielismy ze musimy wziac sie w garsc ! Teraz przychodzi nasza szkola! damy rade ! Było nam ciężej wyjsc na scene.. bylo duszno, ubrania ciezkie.. i nasi znajomi jako publicznosc..kazdy nasz ruch przeciez bedzie krytykowany przez lata ! Wyszlismy... jak zamurowani stalismy patrzac sie w publicznosc... ale nagle cos sie zmienilo... nabralismy tej pewnosci siebie i wyszlo nam idealnie ! zero pomylek, zero jakichkolwiek zachamowan, jakby nas nikt nie widzial ! Coś pieknego ! Publicznosc az wstala i bila nam brawo przez chyba 10 min. Czulismy te dume, te radosc ze w koncu cos osiagnelismy ! Miało to tez rezultaty w naszym prywatnym zyciu.. Kazdego to w jakims stopniu zmienilo... Nie bylismy juz ta niesmiala grupa ludzi.. Kazdy zaczał życ pelnia zycia, bylismy szczesliwi ! Teraz juz nie ma tych niesmialych osob, teraz sa pelnowartosciowi, pewni siebie ludzie biorący z życia to co najlepsze !