Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

61
Serge, problem w tym, że ja w to nigdy nie uwierzę... :) Miałam to szczęście, że uwierzyłam w to, w co ty nie wierzysz i dzięki temu otworzyłam sobie "drzwi" do tej rzeczywistości. I kontakt z nią... Miałabym temu zaprzeczyć??? W życiu! Napełnia mnie to tak potężną miłością, ze nie jestem w stanie Ci jej opisać...

(a także zdobywam wiedzę o "drugiej stronie" i o życiu, w którą nikt mi nie wierzy, ale nie przejmuje się tym :))

Mówię Ci, z tym "ego" nieźle wykombinowałeś, ale przekombinowałeś... ;)
Ostatnio zmieniony 24 kwie 2010, 17:37 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

62
Prawda pisze:Czy myslisz, ze gdziesz indziej juz egystuje, zyje ktos, jakis Bog, np. Jezus, albo Budda z taka potezna energia, bez wplywu na nas ?! To nie jest poprostu mozliwe ;)
Powiedział ktoś kto twierdził, że nie ma rzeczy niemożliwych ;)
Ostatnio zmieniony 24 kwie 2010, 19:08 przez Artur, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Artur ♆

Żyjemy w czasach, gdzie wytwory schorowanej wyobraźni mają większe prawo obywatelstwa niż rzetelne myślenie.

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

63
Nassanael Rhamzess pisze:Kurcze nasz Buddysta rozpłynął się w światło...
Raczej w ciemnosc :)
el colgado pisze:
Nassanael Rhamzess pisze:CZy mógłbyś polecić mi jakąś książkę o Buddyzmie po polsku?
Na początek to np. "Dobre pytanie, dobra odpowiedź" Shravasti'ego Dhammika. To coś na kształt buddyjskiego FAQ
Można ściągnąć z portalu Sasana lub bezpośrednio TUTAJ
Dokladnie, tez to chciales polecic. Dodam tylko jeszcze portal sasana.pl - mnostwo tlumaczen bardzo dobrej literatury z tradycji theravady.
Lidka pisze:A ja jeszcze mam pytanie: jak buddyzm przedstawia życie człowieka na ziemi? (istotę tegoż, cel itp.).
Witaj Lidko :)

Nie wiem. Ale mozna na to spojrzec tak. Buddyzm to: koncentracja, wglad i wynikajaca z nich wspolczujaca madrosc. Jesli nie jestes buddysta to buddyzm nie ma nic do powiedzenia wg. powyzszego na temat Twego celu. Jesli zas jestes buddysta to Twoim celem jest praktyka koncentracji, wgladu i wspolczujacej madrosci w celu wyzwolenie wszystkich istot z cierpienia i doprowadzenia ich do nirwany.

Procz tego jest sporo buddyjskiej mitologii. Swiaty niebianskie, piekielne itp - takie historyjki dla mas. Pewnie w nich znajdzie sie cos o celu zycia na ziemi ale nie znam tych mitow praktycznie wcale. Wiec nie wiem.

Pozdr.
CM
Ostatnio zmieniony 24 kwie 2010, 22:48 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

64
civilmonk pisze:Witaj Lidko :)

Nie wiem. Ale mozna na to spojrzec tak. Buddyzm to: koncentracja, wglad i wynikajaca z nich wspolczujaca madrosc. Jesli nie jestes buddysta to buddyzm nie ma nic do powiedzenia wg. powyzszego na temat Twego celu. Jesli zas jestes buddysta to Twoim celem jest praktyka koncentracji, wgladu i wspolczujacej madrosci w celu wyzwolenie wszystkich istot z cierpienia i doprowadzenia ich do nirwany.

Procz tego jest sporo buddyjskiej mitologii. Swiaty niebianskie, piekielne itp - takie historyjki dla mas. Pewnie w nich znajdzie sie cos o celu zycia na ziemi ale nie znam tych mitow praktycznie wcale. Wiec nie wiem.

Pozdr.
CM
Witaj również!

Dzięki za odpowiedź, trochę mi klaruje w głowie na temat buddyzmu. Ja jestem taki "praktyk", pewnie już zdążyłeś to zauważyć, więc zadaję pytania na ten temat.

Co do doprowadzenie wszystkich ludzi do nirwany - jestem bardzo sceptyczna, bo zgodnie z tym, co ja wiem, oni tam dojdą, ale każdy w swoim czasie (i niekoniecznie jako ludzie, ta "rola" jest celowa). Dla mnie nirwana dla człowieka to tylko "dotknięcie" czegoś, co jest środowiskiem naturalnym, że tak powiem, w rzeczywistości niefizycznej, z której tu przyszliśmy i do której po śmierci wrócimy (o ile nie odmówimy tego, taką moc dusza też ma, to jest zgodne z jej wolną wolą, ale to już zupełnie odrębny temat).

Natomiast praktyka koncentracji, wglądu i współczującej mądrości przemawia do mnie. Widzę w buddystach ludzi spokojnych, pozytywnych, panujących nad negatywnymi emocjami (dobrze mówię? :)) i to mi się podoba. Bo, w gruncie rzeczy, zgodnie z moją wizją (wiarą-wiedzą-odczuciami) właśnie to jest podstawą naszych doświadczeń: jacy jesteśmy. Zatem nie ma znaczenia religia, filozofia, poglądy, wykształcenie, zawód, poziom inteligencji, narodowość, kolor skóry itp itd, to tylko nasze "narzędzia", dzięki którym mamy okazję wyrazić samych siebie. Zgodnie z naszą wolną wolą, rzecz jasna ;).

Pozdrawiam!
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2010, 9:05 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

65
Lidka pisze:Dzięki za odpowiedź, trochę mi klaruje w głowie na temat buddyzmu. Ja jestem taki "praktyk", pewnie już zdążyłeś to zauważyć, więc zadaję pytania na ten temat.

Co do doprowadzenie wszystkich ludzi do nirwany - jestem bardzo sceptyczna, bo zgodnie z tym, co ja wiem, oni tam dojdą, ale każdy w swoim czasie (i niekoniecznie jako ludzie, ta "rola" jest celowa). Dla mnie nirwana dla człowieka to tylko "dotknięcie" czegoś, co jest środowiskiem naturalnym, że tak powiem, w rzeczywistości niefizycznej, z której tu przyszliśmy i do której po śmierci wrócimy (o ile nie odmówimy tego, taką moc dusza też ma, to jest zgodne z jej wolną wolą, ale to już zupełnie odrębny temat).
Dziendoberek.

W buddyzmie wszystko jest nauczaniem. Palcem. Ksiezyc jest gdzie indziej. Nawet slubowanie bodhisattwy jest palcem. Przysiega "Wyzwolenia wszystkich istot z cierpienia" jest w jednym znaczeniu wykladnia etyczna buddyzmu ale z drugiej strony jest koanem.

Nalezy do tego podejsc z umyslem "nie wiem". Wtedy wszystko jest oczywiscie.

To jak kto odbiera to slubowanie to jest tylko efekt przywiazan. Wszak w istocie nie ma zadnych istot do wyzwolenia. Wokol sami Buddowie - tak tez mozna rzec.
Lidka pisze:Natomiast praktyka koncentracji, wglądu i współczującej mądrości przemawia do mnie. Widzę w buddystach ludzi spokojnych, pozytywnych, panujących nad negatywnymi emocjami (dobrze mówię? :)) i to mi się podoba.
Nie idealizowalbym buddystow :)

Jak we wszystkich dziedzinach sa tacy co rozumieja i tacy co ida za tlumem. Sa lekarze ktory sa "Lekarzami" i sa tacy ktorzy sa tylko "lekarzami". Sa informatycy ktorzy sa "Informatykami" i tacy co sa tylko "informatykami". Podobnie z religiami i podobnie z buddyzmem.

Na zachodzie jest wiecej "Buddystow" niz "buddystow" bo u nas buddyzm jest wyborem. Na wschodzie jest wiecej "buddystow" niz "Buddystow" bo tam to tradycja.

Na wschodzie jest wiecej "Chrzescijan" niz "chrzescijan" bo tam to wybor. U nas jest wiecej "chrzescijan" niz "Chrzescijan" bo u nas to tradycja.

Pozdr.
CM
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2010, 9:31 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

66
Lidka pisze:Mówię Ci, z tym "ego" nieźle wykombinowałeś, ale przekombinowałeś... img/smilies/wink
Nic nie wykombinowalem. Jak znajde troszke wiecej czasu, spokoju to postaram sie wyjasnic, naswietlic dokladnie ten szczegolny i bardzo wazny aspekt mojej "teorii".

Jedno jest pewne. Predzej, czy pozniej(mimowolnie) dojdzie znowu do "starcia" naszych ideologii ;)

To narazie na tyle :)

Aha. Jeszcze jedno. Wierz mi Droga Lidko...ja w swoim krotkim zyciu przezylem rowniez bardzo intensywne, niesamowite momenty ;) Pelne szczescia, euforycznej radosci i jeszcze wiele, wiele wiecej ;)
Artur pisze:Powiedział ktoś kto twierdził, że nie ma rzeczy niemożliwych img/smilies/wink
Nie lap mnie prosze za slowa ;)
Napisalem ze dla CALKOWICIE WYZWOLONEGO(czyli ego = 0) Boga nie ma i nigdy nie bedzie rzeczy niemozliwych.
Ale narazie go jeszcze nie ma. Sad, but true.

Pytanie do @civilmonk :

Czy moglbys mi krotko napisac, co dla bubbystow znaczy NIRWANA. I czy osiagniecie nirwany jest dla buddystow najwazniejszym celem.

Dzieki :)
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2010, 12:22 przez Prawda, łącznie zmieniany 2 razy.
Niekonczaca sie MADROSC - Bezgraniczna MILOSC - Absolutna WOLNOSC

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

67
U mnie pod blokiem przez 14 godzi na dobę stoi facet, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Zawsze zbierze na flaszkę najtańszego wina i zasypia zachwycony życiem :)
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2010, 12:40 przez Artur, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Artur ♆

Żyjemy w czasach, gdzie wytwory schorowanej wyobraźni mają większe prawo obywatelstwa niż rzetelne myślenie.

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

69
Dokładnie ;) Ten facet chodzi po ziemi, ale jest nie z tego świata.
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2010, 12:52 przez Artur, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Artur ♆

Żyjemy w czasach, gdzie wytwory schorowanej wyobraźni mają większe prawo obywatelstwa niż rzetelne myślenie.

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

70
Artur pisze:U mnie pod blokiem przez 14 godzi na dobę stoi facet, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Zawsze zbierze na flaszkę najtańszego wina i zasypia zachwycony życiem img/smilies/smile
Dzieci i pijani mowia zawsze prawde ;)

Ja nie chodze caly dzien nawalony i nie bawie sie juz malymi autkami, ale wiem, ze kiedys(mam nadzieje, ze predzej niz pozniej) bedzie wszystko mozliwe. I nie jest to tylko i wylacznie naiwnosc, jezeli czytales troche moj watek.

"...By udalo Ci sie to o czym inni by pomyslec, sie nie osmielili..." Te piekne slowa napisala mi moja najukochansza zonka na kartce urodzinowej.

Postaram sie jej nie rozczarowac ;)
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2010, 20:10 przez Prawda, łącznie zmieniany 1 raz.
Niekonczaca sie MADROSC - Bezgraniczna MILOSC - Absolutna WOLNOSC

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

71
Właściwa dawka psylocybiny i świat należy do Ciebie :) Już teraz :)
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2010, 20:29 przez Artur, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Artur ♆

Żyjemy w czasach, gdzie wytwory schorowanej wyobraźni mają większe prawo obywatelstwa niż rzetelne myślenie.

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

72
Prawda pisze:Pytanie do @civilmonk :

Czy moglbys mi krotko napisac, co dla buddystow znaczy NIRWANA. I czy osiagniecie nirwany jest dla buddystow najwazniejszym celem.
Ha! Zawsze mam zagwozdkę jak ktoś o to pyta. Bo mogę dać trochę ziarna na młyn umysłu, by mielił. Choć czasem daje plewy, bom ograniczony. To proste. Ale w sensie mojego światopoglądu bez sensu. Mogę też spróbować przekazać umysł zen. To trudniejsze. A na forum to raczej niemożliwe. Więc najlepiej pomilczeć mówiąc: nie wiem.

Jednakże z Twoich postów wnioskuje iz jesteś na etapie bardzo intensywnego mielenia ziaren i plew. Wtedy warto więcej sypać by szybciej się młyn wyrobił i rozpadł. Wtedy przychodzi czas na właściwe poznanie zen :)

Więc po tym pewnie dziwnym wstępie odpowiadam.

Nirwana dla buddystów oznacza osiągniecie naturalnego stanu umysłu w którym to nasz mały umysł jest jednym z Umysłem (Pustką / Takością / Zen / Absolutem / Wszechświatem itp). Jest to stan całkowitego wyzwolenia z uwarunkowań.

Osiągniecie owego stanu nie jest najważniejszym celem buddystów mahajany (zen / tybet). Dla buddystów mahajany najważniejsze jest realizowanie ślubowania bodhisattwy: będę dążył do wyzwolenia wszystkich istot z cierpienia, nawet kosztem nieosiągnięcia nirwany.

Dla buddystów theravady jest to troche bardziej złożone i do końca nie wiem co jest dla nich najważniejsze. Poniekąd nirwana ale chyba też już ideały mahajany ich uwarunkowały.

Ja jestem buddystą mahajany z tym, iż bardzo lubię klarowność literatury theravady w odniesieniu do praktyki medytacji, stąd również się nią posługuje.

Miłego mielenia :)

Pozdr.
CM
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2010, 21:37 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

73
Dzieki za material do mielenia ;)

W gruncie rzeczy nie jestem chetnie mlynarzem ;) Chetniej sieje ziarna madrosci i milosci, by po pewnym czasie zbierac plony szczescia i wolnosci. I tylko CZAS jest dla mnie jedyna niewiadoma. W zwiazku z tym mam czesto problem z cierpliwoscia, wytrwaloscia. Tak pozatym wiem, ze jestem wreszcie na dobrej drodze.
Wiesz, jakies 18 lat temu doznalem bardzo glebokiego olsnienia. Napisze tylko tyle na ten temat, to najbardziej istotne w tym zwiazku - na koniec wiedzialem jedno, ze mam medytowac. Ale nie potrafilem. Dlaczego ? Szatan, ego wystawilo momentalnie swoje sieci w formie lenistwa, pasywnosci, odkladania wszystkiego na nastepnym dzien.
Bo to jest wlasnie ostatnia "karta atutowa" naszego przeciwnika, jezeli wie, czuje, ze czlowiek jest juz naprawde daleko na drodze do Boga(Ty uzywasz innych okreslen) = teoria bez praktykowania.
Jakies rok temu moje serce(absolutnosc) sie znowu odezwala. Jeszcze glebsze "olsnienie". Dopiero teraz naprawde zmadrzalem: wiem co mam robic i to robia, a nie robie tego(staram sie) co mi szkodzi i oddala od wolnosci.
Chce w koncu zbierac moje plony ;)
Ostatnio zmieniony 26 kwie 2010, 17:37 przez Prawda, łącznie zmieniany 1 raz.
Niekonczaca sie MADROSC - Bezgraniczna MILOSC - Absolutna WOLNOSC

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

75
civilmonk pisze:Nirwana dla buddystów oznacza osiągniecie naturalnego stanu umysłu w którym to nasz mały umysł jest jednym z Umysłem (Pustką / Takością / Zen / Absolutem / Wszechświatem itp). Jest to stan całkowitego wyzwolenia z uwarunkowań.
CMOK CMOK, CM! ;)

No właśnie, dlatego ja tak po swojemu określiłam to jako "zatrzymanie" (czy tam "etap pośredni"). Bo mnie wszystko układa się w logiczną całość, że oprócz tego stanu (czyli "poza" nim) życie w tej rzeczywistości wprost "kwitnie". Dla mnie jest to środowisko bez uwarunkowań, całkowicie pozytywne (jeśli za punkt odniesienia weźmiemy warunki związane z negatywnością, której "tam" nie ma, zasadniczo, pomijam ten sławetny poziom pierwszy, choć on też stanowi część owej rzeczywistości).

Można, rzecz jasna, dyskutować, na ile za punkt odniesienia można traktować środowisko negatywne - Ziemię jako ten "poligon" umożliwiający doświadczanie i nabywanie świadomości. Gdyż znaczna część tego "kwitnącego życia" dotyczy właśnie przygotowań, realizacji itp inkarnacji ludzkich.

Myślę, że prawdziwi buddyści dzięki swojej praktyce w dążeniu do tego celu siłą rzeczy powinni stać się ludźmi spokojnymi i pozytywnymi (piszesz w którejś swojej wypowiedzi, żebym ich nie idealizowała, bo są różni, owszem, ale ja podchodzę teoretycznie do "prawdziwych" buddystów, taki wniosek mi się nasuwa).

Myślę też, że nią ma możliwości osiągnąć tego celu, będąc człowiekiem. Tego efektu można zaznać, ale "chwilowo" (i może on mieć na człowieka naprawdę doskonały wpływ). Zbyt dużo uwarunkowań go dotyczy, a ludzkie ciało i "ego" największymi. A także ten "film życia", którzy ludzie tworzą, jesteśmy weń wpleceni tak ściśle, że wręcz nie sposób się wyplątać. Moim zdaniem jest to naturalne i konieczne, taki jest cel inkarnacji, żeby "wplątać się" właśnie w ten "film życia" i tworzyć go dalej w odniesieniu do nas samych.

Tak to mniej więcej widzę z mojego punktu widzenia.

:pa:
Ostatnio zmieniony 27 kwie 2010, 11:17 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

76
Lidka pisze:CMOK CMOK, CM! ;)
:k:

Jam civilmonk, stanu duchownego - jak tak mozesz przy wszystkich?

;)
Lidka pisze:No właśnie, dlatego ja tak po swojemu określiłam to jako "zatrzymanie" (czy tam "etap pośredni"). Bo mnie wszystko układa się w logiczną całość, że oprócz tego stanu (czyli "poza" nim) życie w tej rzeczywistości wprost "kwitnie". Dla mnie jest to środowisko bez uwarunkowań, całkowicie pozytywne (jeśli za punkt odniesienia weźmiemy warunki związane z negatywnością, której "tam" nie ma, zasadniczo, pomijam ten sławetny poziom pierwszy, choć on też stanowi część owej rzeczywistości).
Oczywiscie. Ujme to wiec jeszcze inaczej.

Istnieje "kwitnaca", jak jak nazywasz, uwarunkowana rzeczywistosc w ktorej istoty ewoluuja w strone najwyzszego poznania tejze rzeczywistosci. Tu zyjemy, umieramy, inkarnujemy, przechodzimy na inne sfery istnienia itp. Samsara.

Istnieje rowniez "zatrzymanie" rzeczywistosc nieuwarunkowana lub tez inaczej przestrzen w ktorej inna rzeczywistosci moze "kwitnac". Zrodlo. Poczatek. Bezosobowe trwanie w wieczonosci. Nirwana.

Tak sobie mysle ze to postrzegasz. Czy tak?

Skoro tak to idzmy dalej. Teraz modne jest 3D, wiec wezmy okulary 3D, takie klasyczne - z tekturki z czerownym i niebieskim szkielkiem. Jesli spojrzysz przez okular czerwony to zobaczysz wylacznie "kwitnienie", jak spojrzysz przez niebieski to "zatrzymanie". Patrzenie przez czerowny okular to odczuwanie i badanie praw wszechswiata, wszelkich form i stanow istnienia. Samsarze. Patrzenie przez niebieski okular to zanurzenie sie w nieskonczonej przestrzeni, pustce, Jednosci. Nirwanie.

Patrzenie przez jakikolwiek z tych okularow osobno jest spojrzeniem ulomnym. Ten kto widzi jedynie Samsare, bladzi. Ten kto widzi jedynie Nirwane, bladzi.

Umysl zen jest wtedy gdy zalozysz oba okulary i spojrzysz na swiat samsary i nirwany jako jednosc. Tego nie sposob poczuc. Tego nie sposob zrozumiec. To tak jakby poczucie bylo czerwonym okularem a zrozumienie niebieskim. Nie mozna pojac umyslu zen za pomoca jednego czy drugiego okularu. Trzeba spojrzec przez oba i nagle istocie znajacej dwa wymiary przejawi sie trzeci - zupelnie nie podobny do pozostalych, zupelnie inny. Zobaczyc pelnie stworzenia w jednosci roznorodnosci.

To tak jakby byc w 100% w kazdej chwili istnienia w 100% emocjach i w 100% zrozumieniu kazdej sekundy zycia, w ekstazie odczuwania, oddychania, zycia. I jednoczesie byc w 100% pewnym absolutnej nietrwalosci tego wszystkiego i braku istnienia siebie samego.

Nie mozna tego pojac przez zrozumienie. Nie mozna tego doswiadczyc przez poczucie. Kazda proba zrozmienia czy doswiadczenia jest zanurzeniem sie albo w samsarze, albo w nirwanie. Umysl zen jest poza tym. Jest tam gdzie jest tylko to. TYLKO TO.
Lidka pisze:Można, rzecz jasna, dyskutować, na ile za punkt odniesienia można traktować środowisko negatywne - Ziemię jako ten "poligon" umożliwiający doświadczanie i nabywanie świadomości. Gdyż znaczna część tego "kwitnącego życia" dotyczy właśnie przygotowań, realizacji itp inkarnacji ludzkich.
Negatywnosc / pozytywnosc - to tylko pojecia, uwarunkowania. Patrzac z punktu widzenia "kwitnienia" sa one absolutne wzgledne, zalezne od "kwiatka", co dla jednego jest negatywne dla innego jest pozytywne. Patrzac z punktu widzenia "zatrzymania" pojecia te sa tozsame, puste i nieistniejace. Nie istnienia nawet "kwiatki. Z punktu widzenia zen jest TYLKO TO.
Lidka pisze:Myślę też, że nią ma możliwości osiągnąć tego celu, będąc człowiekiem. Tego efektu można zaznać, ale "chwilowo" (i może on mieć na człowieka naprawdę doskonały wpływ). Zbyt dużo uwarunkowań go dotyczy, a ludzkie ciało i "ego" największymi. A także ten "film życia", którzy ludzie tworzą, jesteśmy weń wpleceni tak ściśle, że wręcz nie sposób się wyplątać. Moim zdaniem jest to naturalne i konieczne, taki jest cel inkarnacji, żeby "wplątać się" właśnie w ten "film życia" i tworzyć go dalej w odniesieniu do nas samych.
Cel to tez pojecie uwarunkowane. Model Rzeczywistosci. Ograniczony. Jesli przyjmiesz model rzeczywistosci bez pojecia "celu" to tez bedziesz zyc :)

Pozdr.
CM
ps. Lidko - tak szczecze ;) - bardzo spodobaly mi sie Twoje opisy ja i rowniez moje odpisy do nich, czy moge ten krotki dialog opublikowac na moim blogu?
Ostatnio zmieniony 27 kwie 2010, 22:05 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

77
civilmonk pisze:
Lidka pisze:CMOK CMOK, CM! ;)
:k:

Jam civilmonk, stanu duchownego - jak tak mozesz przy wszystkich?

;)
A, co tam, tak na odległość i z czystej sympatii zaryzykowałam! ;)
civilmonk pisze:Istnieje "kwitnaca", jak jak nazywasz, uwarunkowana rzeczywistosc w ktorej istoty ewoluuja w strone najwyzszego poznania tejze rzeczywistosci. Tu zyjemy, umieramy, inkarnujemy, przechodzimy na inne sfery istnienia itp. Samsara.

Istnieje rowniez "zatrzymanie" rzeczywistosc nieuwarunkowana lub tez inaczej przestrzen w ktorej inna rzeczywistosci moze "kwitnac". Zrodlo. Poczatek. Bezosobowe trwanie w wieczonosci. Nirwana.

Tak sobie mysle ze to postrzegasz. Czy tak?

Skoro tak to idzmy dalej. Teraz modne jest 3D, wiec wezmy okulary 3D, takie klasyczne - z tekturki z czerownym i niebieskim szkielkiem. Jesli spojrzysz przez okular czerwony to zobaczysz wylacznie "kwitnienie", jak spojrzysz przez niebieski to "zatrzymanie". Patrzenie przez czerowny okular to odczuwanie i badanie praw wszechswiata, wszelkich form i stanow istnienia. Samsarze. Patrzenie przez niebieski okular to zanurzenie sie w nieskonczonej przestrzeni, pustce, Jednosci. Nirwanie.

Patrzenie przez jakikolwiek z tych okularow osobno jest spojrzeniem ulomnym. Ten kto widzi jedynie Samsare, bladzi. Ten kto widzi jedynie Nirwane, bladzi.

Umysl zen jest wtedy gdy zalozysz oba okulary i spojrzysz na swiat samsary i nirwany jako jednosc. Tego nie sposob poczuc. Tego nie sposob zrozumiec. To tak jakby poczucie bylo czerwonym okularem a zrozumienie niebieskim. Nie mozna pojac umyslu zen za pomoca jednego czy drugiego okularu. Trzeba spojrzec przez oba i nagle istocie znajacej dwa wymiary przejawi sie trzeci - zupelnie nie podobny do pozostalych, zupelnie inny. Zobaczyc pelnie stworzenia w jednosci roznorodnosci.

To tak jakby byc w 100% w kazdej chwili istnienia w 100% emocjach i w 100% zrozumieniu kazdej sekundy zycia, w ekstazie odczuwania, oddychania, zycia. I jednoczesie byc w 100% pewnym absolutnej nietrwalosci tego wszystkiego i braku istnienia siebie samego.

Nie mozna tego pojac przez zrozumienie. Nie mozna tego doswiadczyc przez poczucie. Kazda proba zrozmienia czy doswiadczenia jest zanurzeniem sie albo w samsarze, albo w nirwanie. Umysl zen jest poza tym. Jest tam gdzie jest tylko to. TYLKO TO.
Wielkie brawa za to wytłumaczenie! :brawo:Masz talent do przekazywania treści, jestem pod wrażeniem! Pomysł z okularami 3D jest po prostu genialny!
A jednocześnie muszę Ci powiedzieć, że wyjaśnił mi (nareszcie!) pojęcie nirwany. Ja w moim wyobrażeniu „umiejscowiałam” ją na innym poziomie, „niżej”.

OK, to jest jasne, owszem, tak postrzegam Źródło. Stąd też zapewne te sławetne biblijne słowa „Jam Jest, Który Jest” (zrozumienie ich przez człowieka darujmy sobie).

Czyli wniosek z tego prosty: nie może być, jak sobie wyobrażałam (w nieznajomości buddyzmu, rzecz jasna), buddyzm sięga Źródła i tej jego strony bez żadnych uwarunkowań, nie tylko „środowiska”, jak sądziłam. I zgadzam się z Tobą całkowicie: tego nie da się opisać, pojąć, tak jak nie da się stwierdzić, że istnieje tylko jeden z tych stanów.

(ale Twój opis jest bardzo czytelny i dużo mówi, daje dobre wyobrażenie, jeśli już bazujemy na systemie uwarunkowań i języku, jako środku przekazu).

Czyli ja trzymam się Samsary, Ty dążysz do Nirwany… Ciekawe!

Ja myślę, że nasze 2 punkty widzenia muszą być ściśle powiązane z naszą osobowością. Ja, w każdym razie, mam podejście do życia bardzo „praktyczne”, lubię, mam taką potrzebę, rozumieć, dlaczego, co z czego wynika, jak to logicznie wytłumaczyć itd. Odczuwanie Nirwany przerasta mnie. Ja zakodowałam ją jako Źródło (zwane przez człowieka Bogiem), ale wszelka komunikacja (czyli zaczynają się uwarunkowania) przebiega na innym planie: poprzez „byty”, które jak ta „ręka Boga” w logiczny sposób stwarzają, pilnują, planują itd. Dla mnie to jest „oderwanie” od Źródła w celu doświadczenia Go. I powrocie do Źródła, zatoczywszy to „koło życia” i nabrawszy energii „wyższej jakości”, bo doświadczonej, nie mentalnej. Dobrowolnym powrocie.

Nie potrafię myśleć z Twojego punktu widzenia, aczkolwiek jestem w stanie sobie wyobrazić go (na swój sposób, nie ma innej rady), nie leży to w mojej naturze. „Cała” mentalnie jestem w środowisku uwarunkowanym tą logiką, której mój umysł domaga się jak ciało powietrza. Założyłam, że etap wyzbycia się ukierunkowania przed mną (przed moją duszą), przyjdzie na niego pora.
civilmonk pisze:Negatywnosc / pozytywnosc - to tylko pojecia, uwarunkowania. Patrzac z punktu widzenia "kwitnienia" sa one absolutne wzgledne, zalezne od "kwiatka", co dla jednego jest negatywne dla innego jest pozytywne. Patrzac z punktu widzenia "zatrzymania" pojecia te sa tozsame, puste i nieistniejace. Nie istnienia nawet "kwiatki. Z punktu widzenia zen jest TYLKO TO.
Tak, rozumiem punkt widzenia Zen. Tylko, że ja mówiłam o energii negatywnej i pozytywnej ogólnie. Ale fakt, czy to energia, czy pojęcia, chodzi o warunki. Czyli celowo uwarunkowane energią negatywne środowisko, a w nim uwarunkowanie pojęć zgodnie z ich pojęciem.
civilmonk pisze:
Lidka pisze:Myślę też, że nią ma możliwości osiągnąć tego celu, będąc człowiekiem. Tego efektu można zaznać, ale "chwilowo" (i może on mieć na człowieka naprawdę doskonały wpływ). Zbyt dużo uwarunkowań go dotyczy, a ludzkie ciało i "ego" największymi. A także ten "film życia", którzy ludzie tworzą, jesteśmy weń wpleceni tak ściśle, że wręcz nie sposób się wyplątać. Moim zdaniem jest to naturalne i konieczne, taki jest cel inkarnacji, żeby "wplątać się" właśnie w ten "film życia" i tworzyć go dalej w odniesieniu do nas samych.
Cel to tez pojecie uwarunkowane. Model Rzeczywistosci. Ograniczony. Jesli przyjmiesz model rzeczywistosci bez pojecia "celu" to tez bedziesz zyc
CM, tak, jak najbardziej! Ale będę podtrzymywać moje podejście do sprawy, bo jest mi ono bliższe. A poza tym, rozumując logicznie, chyba jest dość przekonujące.

1. Życie na Ziemi i rola człowieka zostały dokładnie zaplanowane i mają cel: doświadczać Życie (Miłość, Energia ze Źródła odpowiada uczuciu Miłości, na Ziemi nie znanym, człowiek dąży do Niej, kształtuje ją na swój sposób itd.

2. Cykl inkarnacyjny jest etapem ewolucji naszej duszy, w którym stopniowo nabiera ona świadomości i podwyższa swój poziom. To jest ewolucja, czas nie gra roli, może ona trwać miliony lat, zanim dusza dojdzie do poziomu Źródła.

3. Ale jednocześnie jest to rzeczywistość bez reguł; jeśli człowiek podzielił sobie to na poziomy, patrzy na to w punktu widzenia czasu liniowego, to tylko po to, aby mógł sobie wyobrazić proces. Generalna zasada jest, że ten cykl inkarnacji służy do ewolucji, czyli że nabywanie świadomości trwa. Natomiast zdarza się, że dusza potrafi „skokiem” przejść z jednego poziomu na bardzo wysoki, choć nie było to planowane. Z tego, co wiem, to rzadkie zjawisko, tym niemniej się zdarza.

4. Wniosek: skoro i ja, i Ty, jesteśmy w ciele ludzkim, znaczy ulegamy procesowi cyklu inkarnacyjnego. Czyli na drodze ewolucji podnosimy naszą świadomość. Czyli (znów), jeśli podlegamy cyklowi inkarnacyjnemu, to przerabiamy właśnie jedną „lekcję” z całego cyklu. Ta lekcja nie wyniesie nas do poziomu 7-ego, tych „lekcji” będzie jeszcze bardzo dużo, nawet jak cały cykl się skończy, dusza, która zakończyła cykl inkarnacyjny nie musi się więcej wcielać w ludzkie ciało (chyba, że jeszcze chce od czasu do czasu), ale wciąż „daleko” jej do Źródła, ona nabywa umiejętności „praktycznych” w stwarzaniu i dalej ewoluuje.

(mówię bardzo ogólnie i o tym, co ma największe prawdopodobieństwo wydarzyć się, ale nie zapominam o tych "rzadkich przypadkach")

5. Jakie szanse ma dusza ze środka cyklu inkarnacyjnego zdobyć świadomość 7-ego poziomu? Według mnie małe. Ale nawet jeśli mentalnie wzniesie się na „wyżyny”, zawsze pozostaje do nauczenia się ta „praktyka”: stwarzanie (manewrowanie energiami, „uczenie się” ich, stwarzanie od prostych form życia po najbardziej skomplikowane itd. dziedzin jest mnóstwo).

Dlatego twierdzę, że osiągnięcie Zen przez człowieka jest praktycznie niemożliwe. Gdyby jego dusza była na poziomie Zen, nie wcielałaby się w ludzkie ciało. A skoro się wcieliła, znaczy, że daleko jej do Zen. Dla mnie Zen jest „końcem początku”, żeby tam dotrzeć, trzeba „zatoczyć koło życia” (w którym jest cały cykl inkarnacyjny).

Stąd człowiek będzie jedynie do niego dążył, ale go nie może osiągnąć. Zbyt silnie warunkuje go negatywność, w jakiej istnieje na daną chwilę (i ten „film życia”, to są bardzo silne sieci energetyczne). I mimo iż potrafi spojrzeć na wszystko z innej perspektywy, może jej jedynie „dotknąć”, a nie nią „żyć”, ta inna perspektywa stoi w „sprzeczności” z warunkami na Ziemi (czy odwrotnie, nie chodzi o kolejność, a o fakt sprzeczności).

Z mojego punktu widzenia to wygląda tak: dusza wybiera sobie okoliczności główne swojej inkarnacji, optymalne do tego, co chce doświadczyć jako tę „lekcję”. Może wybrać religię, stanowisko, zawód (nie zawsze, tylko jeśli to należy do tych warunków optymalnych). W Twoim przypadku to może być buddyzm. Gdyż ma to być okoliczność kształtowania jakichś cech, uczuć w Tobie i ta rola ma Ci to umożliwić. Po powrocie zobaczysz, na ile to było skuteczne, wyciągniesz wnioski i zaplanujesz kolejną inkarnację, tym razem, być może, z inną rolą w tym „filmie życia”, która będzie optymalna do kolejnej inkarnacji.

(oczywiście to jest teoretyzowanie, jak nie mogę wiedzieć tego, przedstawiam Ci jedynie mój punkt widzenia na logicznym przykładzie zgodnym z moją wiedzą na ten temat)

Tak to, mniej więcej, wygląda z mojego punktu widzenia osadzonego w uwarunkowanej (ale bezwarunkowej z drugiej strony :)) rzeczywistości.

Pozdrawiam!

PS. Jeśli uważasz, że dialog ze mną jest wart publikacji, to oczywiście, że możesz z niego skorzystać. Cieszę się, bo Twoje odpowiedzi do mnie też trafiają i podobają mi się. :radosc:
Ostatnio zmieniony 28 kwie 2010, 11:48 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

78
Lidka pisze:Wielkie brawa za to wytłumaczenie! :brawo:
Ciesze sie ze sie przydalo :)
Lidka pisze:Ale będę podtrzymywać moje podejście do sprawy, bo jest mi ono bliższe. A poza tym, rozumując logicznie, chyba jest dość przekonujące.
Podoba mi sie Twoje podejscie. Choc w nie nie wierze :). Gdzies w innym watku pisalem jak wyobrazam sobie zaswiaty jeslibym juz musial. Podobnie ale bez hierarchii o ktorej piszesz. Wcielanie dla radosci doswiadczania a nie dla ewolucji. Jednakze to takze nie jest moja wiara. Raczej pomysl.
Lidka pisze:Dlatego twierdzę, że osiągnięcie Zen przez człowieka jest praktycznie niemożliwe. Gdyby jego dusza była na poziomie Zen, nie wcielałaby się w ludzkie ciało. A skoro się wcieliła, znaczy, że daleko jej do Zen. Dla mnie Zen jest „końcem początku”, żeby tam dotrzeć, trzeba „zatoczyć koło życia” (w którym jest cały cykl inkarnacyjny).
Zen jest bardzo latwe. Jest i samsarra i nirwana. To nie poziom. To stan naturalny. Nie trzeba go rozwijac. Mamy go caly czas w pelnej krasie. Tylko myslimy ze go nie mamy i go szukamy :)

A inny aspekt tego co piszesz: tak wlasnie dzialaja bodhisattwowie, osiagnawszy pelne oswiecenie inkarnuja by pomagac innym.

Pozdr.
CM
Ostatnio zmieniony 28 kwie 2010, 23:31 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

79
Witaj, CM!

civilmonk pisze:Zen jest bardzo latwe. Jest i samsarra i nirwana. To nie poziom. To stan naturalny. Nie trzeba go rozwijac. Mamy go caly czas w pelnej krasie. Tylko myslimy ze go nie mamy i go szukamy :)
No, tak... Ja to mówię trochę inaczej:

Jesteśmy cząstkami Boskiej Energii i jako takie, mamy w sobie całą "pamięć" ŻYCIA (to człowiek już odkrył, energia jest doskonale podzielna i każda jej cząstka jest identyczna, zawiera dokładnie te same "dane"). W takiej postaci fakt, każda dusza ludzka po prostu JEST, bez uwarunkowań.

Uwarunkowania się tworzą w momencie, kiedy ta każda drobna cząstka Boskiej Energii zaczyna odkrywać, KIM JEST, czyli nabierać świadomości. Może to odkryć na bazie doświadczenia samej siebie. Doświadczenie może zaistnieć tylko w warunkach, gdzie znajdzie się przeciwieństwo, ono jest tym warunkiem zasadniczym.

I to automatycznie rodzi hierarchię, gdyż każda Boska cząstka nabiera tej świadomości w swoim tempie i rytmie. Zgodnie z naszym pojęciem czasu, jedna wcześniej nabierze, druga później. Czyli jedna na dany moment jest bardziej zaawansowana, druga mniej.

Jeśli są etapy nabierania świadomości, Źródło jak cel (Zen) automatycznie staje się zwieńczeniem tych etapów. Nawet jeśli nazywasz to "stanem naturalnym".

Z punktu widzenia czasu w rzeczywistości niefizycznej - to wszystko dzieje się w tym samym czasie, w "wiecznym teraz". I pokazuje, że każda z cząstek jest na innym etapie nabierania świadomości, po prostu.

Moim zdaniem nie da się pominąć etapu nabierania świadomości. To jest fakt: są ludzie, jest życie na Ziemi. Czyli faktem jest proces nabierania świadomości. To dotyczy także buddystów, gdyż oni też są ludźmi i też biorą udział w procesie reinkarnacji.

Powiedz mi, CM, jak buddyzm przedstawia człowieka i życie na Ziemi? Dlaczego powstał człowiek? W jakim celu żyje? Bo jeśli nie nabierania świadomości, to nie wiem, w jakim jeszcze mógłby.

I dlaczego człowiek czegoś nie wie i szuka?
civilmonk pisze:A inny aspekt tego co piszesz: tak wlasnie dzialaja bodhisattwowie, osiagnawszy pelne oswiecenie inkarnuja by pomagac innym.
OK, to brzmi logicznie. Zgodnie z moim punktem widzenia są dusze dość zaawansowane, które wcielają się również, żeby pomóc innym doświadczać życie. Ale tych dusz jest niewiele, a innych ludzi całe mnóstwo.

Ilu buddystów osiąga pełne oświecenie i powraca na Ziemię, aby pomagać innym? Jaki to może być procent w stosunku do całej ludzkości? Nie mam pojęcia, ale maleńki... To jaki z tego wniosek?

Pozdrawiam! :)
Ostatnio zmieniony 29 kwie 2010, 6:57 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

80
Lidka pisze:Jesteśmy cząstkami Boskiej Energii i jako takie, mamy w sobie całą "pamięć" ŻYCIA (to człowiek już odkrył, energia jest doskonale podzielna i każda jej cząstka jest identyczna, zawiera dokładnie te same "dane"). W takiej postaci fakt, każda dusza ludzka po prostu JEST, bez uwarunkowań.
Witaj,

w odniesieniu do powyzszego zauwaZ iz brak uwarunkowan oznacza brak mozliwosci rozniania tych "czastek energii" od siebie wiec defacto sa Jednym. W stanie naturalnym dusze rowniez nie istnieja. Uwarunkowania sa poczatkiem indywidualizacji, tworzenia czegos unikalnego.
Lidka pisze:Powiedz mi, CM, jak buddyzm przedstawia człowieka i życie na Ziemi? Dlaczego powstał człowiek? W jakim celu żyje? Bo jeśli nie nabierania świadomości, to nie wiem, w jakim jeszcze mógłby.
I dlaczego człowiek czegoś nie wie i szuka?
To wszystko sa uwarunkowane poglady: ze musza byc etapy nabierania swiadomosci, ze musi byc cel. Ze czlowiek czegos szuka czy nie wie. Buddyzm naucza jak dojsc do dostrzezenia jak te poglady powstaja w Umysle. Buddyzm tez jest pogladem wiec ostatecznie prowadzi do tego ze i poglad buddyjski trzeba porzucic.

Przykladowo, jesli jestem w umysle "nie wiem" niczego nie szukam. Szuka tylko umysl omroczony. A dlaczego umysl ktory "szuka" mialby byc wazniejszy niz tego co "nie szuka"? Lub na odwrot? Jesli jestem w umysle "nie wiem" to on jest zawsze. Nigdy sie nie narodzil i nigdy nie umarl. Dlaczego mialbym wiec rzec ze kiedykolwiek go stracilem? MOze to na odwrot? Bladzi umysl "nie wiem" zatracajac sie w nicosci i tylko umysl "poszukujacy" jest celem, jest esensja rzeczywistosci, stanem naturalnym?

Mozna zbudowac miliony celow istnienia czlowieka. Kazdy bedze inny i kazdy przy okreslonych zalozeniach bedzie sluszny. Nie ma rowniez wyroznionych zalozen wiec nie ma celow mniej czy bardziej waznych.

Buddyzm naucza wiec: jest tylko to. Niebo jest niebieskie. Kobieta placze. Rozwijaj wspolczujaca madrosc by dostrzec prawdziwa nature tego ze niebo jest niebieskie a kobieta placze i zgodnie z tym wgladem dzialac. W uproszczeniu, dla niemajacych wystarczajaco rozwinietej wspolczujacej madrosci by to zrealizowac jest uproszczenie: szanuj blizniego, rozwijaj wspolczucie, przekrocz ego, itp.

Jest rzecz jasna buddyzm dla "ludu" w ktorych sa historie o duszach spadajacych z nieba, powstawaniu wszechswiata z woli Brahmy a potem kolejnych etapow. Ale to tylko takie bajki.
Lidka pisze:
civilmonk pisze:A inny aspekt tego co piszesz: tak wlasnie dzialaja bodhisattwowie, osiagnawszy pelne oswiecenie inkarnuja by pomagac innym.
OK, to brzmi logicznie. Zgodnie z moim punktem widzenia są dusze dość zaawansowane, które wcielają się również, żeby pomóc innym doświadczać życie. Ale tych dusz jest niewiele, a innych ludzi całe mnóstwo.

Ilu buddystów osiąga pełne oświecenie i powraca na Ziemię, aby pomagać innym? Jaki to może być procent w stosunku do całej ludzkości? Nie mam pojęcia, ale maleńki... To jaki z tego wniosek?

Pozdrawiam! :)
Wszyscy juz osiagneli pelne oswiecenie. Wszak nigdy go nie utracili. Nie ma tu nikogo kto nie bylby bodhisttwa. Czy tego nie dostrzegasz? :)

Pozdr.
CM
Ostatnio zmieniony 29 kwie 2010, 23:48 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

81
Witaj, CM! :)
civilmonk pisze:
Lidka pisze:Jesteśmy cząstkami Boskiej Energii i jako takie, mamy w sobie całą "pamięć" ŻYCIA (to człowiek już odkrył, energia jest doskonale podzielna i każda jej cząstka jest identyczna, zawiera dokładnie te same "dane"). W takiej postaci fakt, każda dusza ludzka po prostu JEST, bez uwarunkowań.
w odniesieniu do powyzszego zauwaZ iz brak uwarunkowan oznacza brak mozliwosci rozniania tych "czastek energii" od siebie wiec defacto sa Jednym. W stanie naturalnym dusze rowniez nie istnieja. Uwarunkowania sa poczatkiem indywidualizacji, tworzenia czegos unikalnego.
Owszem, ale to tylko w Źródle. A oprócz niego jest ta część uwarunkowana, gdzie to „życie kwitnie” (dusza ewoluuje, żeby znów powrócić do Źródła). Najlepszym dowodem na to jesteśmy, my, ludzie, nasze dusze przyszły z tej części uwarunkowanej i stały się nami w konkretnym celu. Dusza nie wciela się w ciało ludzkie przychodząc bezpośrednio ze Źródła, musi przejść przez etap, który wyznaczy jej reinkarnację.

Jak tłumaczysz zgodnie z buddyzmem pojawienie się tych miliardów ludzi, jeśli dusze nie istnieją, jak piszesz?
civilmonk pisze:
Lidka pisze:Powiedz mi, CM, jak buddyzm przedstawia człowieka i życie na Ziemi? Dlaczego powstał człowiek? W jakim celu żyje? Bo jeśli nie nabierania świadomości, to nie wiem, w jakim jeszcze mógłby.
I dlaczego człowiek czegoś nie wie i szuka?
To wszystko sa uwarunkowane poglady: ze musza byc etapy nabierania swiadomosci, ze musi byc cel. Ze czlowiek czegos szuka czy nie wie. Buddyzm naucza jak dojsc do dostrzezenia jak te poglady powstaja w Umysle. Buddyzm tez jest pogladem wiec ostatecznie prowadzi do tego ze i poglad buddyjski trzeba porzucic.

Przykladowo, jesli jestem w umysle "nie wiem" niczego nie szukam. Szuka tylko umysl omroczony. A dlaczego umysl ktory "szuka" mialby byc wazniejszy niz tego co "nie szuka"? Lub na odwrot? Jesli jestem w umysle "nie wiem" to on jest zawsze. Nigdy sie nie narodzil i nigdy nie umarl. Dlaczego mialbym wiec rzec ze kiedykolwiek go stracilem? MOze to na odwrot? Bladzi umysl "nie wiem" zatracajac sie w nicosci i tylko umysl "poszukujacy" jest celem, jest esensja rzeczywistosci, stanem naturalnym?

Mozna zbudowac miliony celow istnienia czlowieka. Kazdy bedze inny i kazdy przy okreslonych zalozeniach bedzie sluszny. Nie ma rowniez wyroznionych zalozen wiec nie ma celow mniej czy bardziej waznych.

Buddyzm naucza wiec: jest tylko to. Niebo jest niebieskie. Kobieta placze. Rozwijaj wspolczujaca madrosc by dostrzec prawdziwa nature tego ze niebo jest niebieskie a kobieta placze i zgodnie z tym wgladem dzialac. W uproszczeniu, dla niemajacych wystarczajaco rozwinietej wspolczujacej madrosci by to zrealizowac jest uproszczenie: szanuj blizniego, rozwijaj wspolczucie, przekrocz ego, itp.

Jest rzecz jasna buddyzm dla "ludu" w ktorych sa historie o duszach spadajacych z nieba, powstawaniu wszechswiata z woli Brahmy a potem kolejnych etapow. Ale to tylko takie bajki.
Zatem pomińmy bajki i skupmy się na innej sprawie.

Rozumiem: buddyzm koncentruje się na stanie bez uwarunkowań. I rozumiem, że też jest poglądem, więc w ostateczności będzie porzucony. Że tych celów można stworzyć dowolną ilość i każdy będzie słuszny.

Ale mamy tu fakty: są ludzie na Ziemi, czyli dusze w ciałach. Jak to się dzieje, zdaniem buddyzmu, ze one wyszły ze stanu bez uwarunkowań w stan mocno uwarunkowany? Skąd w nich wziął się ten umysł „omroczony”, jak piszesz? Przecież na wszystko musi być wytłumaczenie.

I ja nie mówię, że jakiś stan jest lepszy czy ważniejszy od innego. Moim zdaniem one wszystkie są równie ważne, są częściami składowymi Całości. Z tym, że żeby znaleźć się z Źródle, czyli w rzeczywistości nie uwarunkowanej, trzeba „zaliczyć” uwarunkowaną. Ja skupiam się właśnie na tym. Etap Źródła przyjdzie „w swoim czasie”.
civilmonk pisze:Wszyscy juz osiagneli pelne oswiecenie. Wszak nigdy go nie utracili. Nie ma tu nikogo kto nie bylby bodhisttwa. Czy tego nie dostrzegasz?
Hmmm…. Czyli wychodzisz z założenia, że przychodzimy tu z rzeczywistości nieuwarunkowanej? Bezpośrednio ze Źródła? A jak to się dzieje i w jakim celu?

No, niestety, mam inne dane… Cząstki Całości, które się „oderwały” od Niej, mają pełne oświecenie zapisane w sobie. Natomiast nie mają świadomości tego oświecenia. Żeby jej nabrać, muszą się inkarnować (to tylko jedna z dróg nabrania świadomości, nie jedyna) i doświadczyć „same siebie” w rzeczywistości uwarunkowanej ich przeciwieństwem. I na tyle, na ile osiągają świadomość, na tyle przybliżają się z powrotem do Źródła. Dopiero pełna świadomość jest „przepustką” do Niego.

Nie ma innej drogi do Źródła dla człowieka.

Takie jest moje zdanie, rzecz jasna (poparte wiedzą zdobytą bezpośrednio z „drugiej strony”).

Jeszcze jedno pytanie mi się nasuwa: jak buddyzm ustosunkowuje się do uczuć ludzkich?

Pozdrawiam! :)
Ostatnio zmieniony 30 kwie 2010, 15:02 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

82
Lidka pisze:Jak tłumaczysz zgodnie z buddyzmem pojawienie się tych miliardów ludzi, jeśli dusze nie istnieją, jak piszesz?
Dzien dobry.

Ach. Moglbym znow odniesc sie do umyslu zen i powiedziec cos niezrozumialego na ten temat ;) ale mi sie nie chce. Takimi tematami o jaki pytasz zajmuje sie kosmologia buddyjska ktora ja umieszczam w swiecie mitow i na ktorej specjalnie sie nie znam. W bardzo duzym skrocie buddyjskie mity mowia o kalpach czyli dluuuugich okresach czasu w ktorych wszechswiat sie przejawia, jako pierwszy pojawia sie Brahma (Stworzyciel) ktoremy wydaje sie ze jest Stworca i wszystko tworzy (uwarunkowanie), najpierw tworzy bogow, bogom wydaje sie ze sa bogami (uwarunkowanie) wiec tworza wyznawcow (ludzi), ludzie tworza pojecia (uwarunkowanie) by to ladnie wszystko opisac w mitach :)

Wiece poszukaj w sieci, np. http://pl.wikipedia.org/wiki/Dziesi%C4% ... C3%B3lestw
Lidka pisze:Zatem pomińmy bajki i skupmy się na innej sprawie.
Bajki powiadasz... zabawne :-)
Lidka pisze:Rozumiem: buddyzm koncentruje się na stanie bez uwarunkowań. I rozumiem, że też jest poglądem, więc w ostateczności będzie porzucony. Że tych celów można stworzyć dowolną ilość i każdy będzie słuszny.

Ale mamy tu fakty: są ludzie na Ziemi, czyli dusze w ciałach. Jak to się dzieje, zdaniem buddyzmu, ze one wyszły ze stanu bez uwarunkowań w stan mocno uwarunkowany? Skąd w nich wziął się ten umysł „omroczony”, jak piszesz? Przecież na wszystko musi być wytłumaczenie.
O tym mowia te "bajki".

Buddyzm jakim ja sie zajmuje mowi: odnajdz nature umyslu to znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania. Ten rodzaj buddyzmu nie zajmuje sie spekulacjami.
Lidka pisze:Jeszcze jedno pytanie mi się nasuwa: jak buddyzm ustosunkowuje się do uczuć ludzkich?
Mistrzowie mowia: jak siadasz do medytacji to niech Twoje cialo beda jak gora a umysl jak trzcina kolyszaca sie na wietrze.

Wielki wspolczesny mistrz zen Soen Sa Nim zostal kiedys zapytany "czym jest milosc?" przez ucznia. Mistrz rzekl:

- Ja ciebie pytam: czym jest milosc?"
Uczen milczal.
Soen Sa powiedzial: to jest milosc.
Uczen nadal milczal.
Soen Sa rzekl: Ty mnie pytasz - ja Ciebie pytam. To jest milosc.


Pozdr.
CM
Ostatnio zmieniony 01 maja 2010, 10:01 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

83
Witaj, CM!

To słowo "bajki" to nie moje, ja je powtórzyłam po Tobie... ;)

OK, rozumiem, co chcesz mi powiedzieć. Ciebie bardziej pociąga ta strona Zen, a nie za bardzo interesuje Cię ta "kosmologia", o której piszesz (czy też nie pogłębiasz tej strony).

No, można! Tylko, że to jest "oderwanie" od życia, moim zdaniem. Bo nie da się ukryć, jakkolwiek podejdziesz do problemu (wszystko iluzja i z tym się zgodzę), faktem jest, że istnieje życie na Ziemi i jesteśmy ludźmi. Medytacje na pewno dadzą odpowiedzi na wiele pytań (możliwe, że na wszystkie), ale nie oderwą nas trwale od tej iluzji i od bycia człowiekiem tu i teraz. Ale, niewątpliwie, wpłyną bardzo pozytywnie na to nasze bycie i to jest duży "+" :).

(ja z moim "praktycznym" podejściem... ;))

Za link dzięki, zajrzę i poczytam!

:pa:
Ostatnio zmieniony 03 maja 2010, 7:11 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

84
Lidka pisze:Witaj, CM!

To słowo "bajki" to nie moje, ja je powtórzyłam po Tobie... ;)
Wiem wiem :)

Tyle ze ja to jak "bajki" traktuje a Ty nie... stad mnie to zaskoczylo :)
Lidka pisze:OK, rozumiem, co chcesz mi powiedzieć. Ciebie bardziej pociąga ta strona Zen, a nie za bardzo interesuje Cię ta "kosmologia", o której piszesz (czy też nie pogłębiasz tej strony).
Kosmologia mnie interesuje w kontekscie mojego miejsca na tym swiecie ale raczej kosmologia potwierdzana naukowo, nie spekulacje, objawienia, dogmaty itp.. Stad jestem w miare na biezaco. Np. ciekawa bardzo jest teoria zerowego pola kwantowego w kontekscie niektorych pomyslow na "duchowosci".

Kosmologia mitologiczna interesuje mnie jako zrodlo inspiracji do powiesci SF nad ktora pracuje. Ot tyle.

Pozdr.
CM
Ostatnio zmieniony 03 maja 2010, 19:10 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

85
civilmonk pisze:
Lidka pisze:Witaj, CM!

To słowo "bajki" to nie moje, ja je powtórzyłam po Tobie... ;)
Wiem wiem :)

Tyle ze ja to jak "bajki" traktuje a Ty nie... stad mnie to zaskoczylo :)
Lidka pisze:OK, rozumiem, co chcesz mi powiedzieć. Ciebie bardziej pociąga ta strona Zen, a nie za bardzo interesuje Cię ta "kosmologia", o której piszesz (czy też nie pogłębiasz tej strony).
Kosmologia mnie interesuje w kontekscie mojego miejsca na tym swiecie ale raczej kosmologia potwierdzana naukowo, nie spekulacje, objawienia, dogmaty itp.. Stad jestem w miare na biezaco. Np. ciekawa bardzo jest teoria zerowego pola kwantowego w kontekscie niektorych pomyslow na "duchowosci".

Kosmologia mitologiczna interesuje mnie jako zrodlo inspiracji do powiesci SF nad ktora pracuje. Ot tyle.

Pozdr.
CM
Witaj, CM!

Te "bajki" się dzieją, jeśli chodzi o mnie, to nie jest kwestia wiary, że tak jest. Ja w tym uczestniczę osobiście, ja to WIEM, nie muszę ot tak, uwierzyć na ślepo :)

(w zasadzie cała ta moja "przygoda" rozpoczęła się od takiej "bajki"; usiłowałam wytłumaczyć pewne zjawiska, które zaczęły się dziać w moim życiu, domu i musiałam skapitulować, uznać, że niestety, to nie moja wyobraźnia, t się po prostu DZIEJE... ;))
Ostatnio zmieniony 04 maja 2010, 16:40 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

86
Lidka pisze:Te "bajki" się dzieją, jeśli chodzi o mnie, to nie jest kwestia wiary, że tak jest. Ja w tym uczestniczę osobiście, ja to WIEM, nie muszę ot tak, uwierzyć na ślepo :)

(w zasadzie cała ta moja "przygoda" rozpoczęła się od takiej "bajki"; usiłowałam wytłumaczyć pewne zjawiska, które zaczęły się dziać w moim życiu, domu i musiałam skapitulować, uznać, że niestety, to nie moja wyobraźnia, t się po prostu DZIEJE... ;))
Witaj, oczywiscie, rozumiem.

Z drugiej strony to co dzieje sie mi to dla niektorych tez bajki :)

Opisalas gdzies konkretniej te swoje kontakty z zaswiatami?

CM
Ostatnio zmieniony 04 maja 2010, 20:30 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

87
civilmonk pisze:Z drugiej strony to co dzieje sie mi to dla niektorych tez bajki :)

Opisalas gdzies konkretniej te swoje kontakty z zaswiatami?
Witaj, CM! :)

Nie, jakoś nie mam takich zapędów... Na początku to szczęście aż się wylewało ze mnie, a hamował mnie fakt, że ktoś mnie weźmie za "szurniętą" ;). Kto to zrozumie? Jedynie ten, kto tego sam doświadczył (znam takich).

A dziś, po paru latach, zrozumiałam więcej. Nie ma znaczenia, co mnie się przydarza, to mój "prezent". Mogę się nim dzielić dużo lepiej, niż opowiadaniem, co mi się przydarza. Gdyż, de facto, te treści są o wiele ważniejsze. Mogą innym rozjaśnić w głowie, a jeśli chodzi o mnie samą, najważniejsze jest "przełożenie" tych treści na życie, a nie opowiadanie o nich. Bo samą sobą wypełnioną nimi, że tak powiem, zdziałam nieporównywalnie więcej z korzyścią dla siebie i dla innych. Praktyka ma wartość, nie teoria, teoria bez praktyki jest "pusta"... Teoria daje mi zrozumienie życia, a jestem tu po to, żeby żyć właśnie. Najlepiej, jak potrafię.
Ostatnio zmieniony 05 maja 2010, 6:35 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

88
Lidka pisze:
civilmonk pisze:Z drugiej strony to co dzieje sie mi to dla niektorych tez bajki :)

Opisalas gdzies konkretniej te swoje kontakty z zaswiatami?
Witaj, CM! :)

Nie, jakoś nie mam takich zapędów... Na początku to szczęście aż się wylewało ze mnie, a hamował mnie fakt, że ktoś mnie weźmie za "szurniętą" ;). Kto to zrozumie? Jedynie ten, kto tego sam doświadczył (znam takich).

A dziś, po paru latach, zrozumiałam więcej. Nie ma znaczenia, co mnie się przydarza, to mój "prezent". Mogę się nim dzielić dużo lepiej, niż opowiadaniem, co mi się przydarza. Gdyż, de facto, te treści są o wiele ważniejsze. Mogą innym rozjaśnić w głowie, a jeśli chodzi o mnie samą, najważniejsze jest "przełożenie" tych treści na życie, a nie opowiadanie o nich. Bo samą sobą wypełnioną nimi, że tak powiem, zdziałam nieporównywalnie więcej z korzyścią dla siebie i dla innych. Praktyka ma wartość, nie teoria, teoria bez praktyki jest "pusta"... Teoria daje mi zrozumienie życia, a jestem tu po to, żeby żyć właśnie. Najlepiej, jak potrafię.
OK. Rozumiem :)

CM
Ostatnio zmieniony 06 maja 2010, 11:24 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

89
Według legendy Budda rozpoczoł swoją podróz do "oświecenia" od ujrzenia cierpienia innych ludzi, nie mógł się z tym pogodzić i tego zrozumieć, rzecz w tym ze nikt go o pomoc nie prosił, chciał uspokoić swego ducha. Kiedy dostąpił oświecenia uznał ze żródłem cierpienia są pragnienia, ale czyje? Pragnienia Buddy były żrudłem jego cierpienia, jakie były pragnienia Buddy? Tego nie wiem, ale legendy mówią ze chciał się wyzwolić od ponurych myśli nad beznadziejnością ludzkiego losu, wkońcu dopioł swego, ale nie do końca bo zamiast osiągnąć nirwane poszedł nauczać innych aby ich wyzwolić od cierpienia. Nie działał w prózni tylko w konkretnym miejscu o konkretnej kulturze i tradycji, Indie, w tamtych czasach(jak i teraz) było tam sporo nauczycieli i mędrców i było na nich zapotrzebowanie, a podobno Budda był człowiekiem o bardzo charyzmatycznej osobowości. Indie to reinkarnacja i karma, system kastowy i z tego Budda chciał(chyba) wyzwolić siebie i innych, ale innych nie mógł znać tak dobrze jak siebie, mógł tylko tak domniemywać, jakie myśli czy pragnienia opętały Buddę to jego sprawa, ze chciał się tym podzielić z innymi to tez jego sprawa, ale czy jego nauki naprawde pasują do kazdego? Nie kazdy tak bardzo przejmuje się rzeczami kture nie dawały mu spokoju.
Ostatnio zmieniony 20 cze 2011, 3:56 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

90
Conan Barbarzynca pisze:...uznał ze żródłem cierpienia są pragnienia, ale czyje?..
no Conan tez tu herezje zaczoles opowidac i sam przez te herezje cierpisz. wedlug buddy.. zrodlem cierpienia jst niewiedza

Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 20 sie 2011, 18:55 przez kaszel, łącznie zmieniany 2 razy.

Wróć do „Buddyzm”

cron