Abesnai pisze:Dlatego cierpienie jest dla buddystów aż tak istotne, czy raczej uwolnienie od niego ... ? Co w momencie, kiedy zabraknie tego elementu uzależnienia ?
No to i ja poważniej.
Defacto nie chodzi o cierpienie ale o dukkha. Dukkha nie znaczy dosłownie cierpienie lecz szerze - cierpnie, brak satysfakcji, stres, obejmuje też cierpienie egzystencjalne, poszukiwanie odpowiedzi o sens życia.
Ja to rozumiem w ten sposób. Gautama zaczął swoją drogę od poznania klasycznie rozumianego cierpienia - wśród biedoty i poczuł pragnienie znalezienia odpowiedzi na sens cierpienia. A jako że zbadał rzecz dogłębnie odkrył praprzyczynę wszelkiego dukkha a nie tylko takiego podstawowego cierpienia. Odpowiedź jaką znalazł jest nazwana Czterema Szlachetnymi Prawdami. Ich sens sprowadza się do rozpoznania iż sednem naszych dukkha jest utożsamianie się z ego, że ego nie może znaleźć leku na swe dukkha bo wszystko co może do zaleczenia dukkha wykorzystać jest nietrwałe i przemijające - dukkha zawsze wraca, że od-tożsamienie się z ego jest drogą do ustania dukha a drogą do tego od-tożsamienia jest buddyjska praktyka - współczucie i medytacja uważności.
W buddyzmie idzie się nie za naukami ale za własnym doświadczeniem. Każdy zna swoje dukkha. Każdego mniej lub bardziej interesuje się ich pozbycie. Buddysta koncentruje się na dukkha bo tylko samodzielne rozpoznanie czterech szlachetnych prawd jest drogą by od dukkha się uwolnić. Wszystkie inne metody niż rozpoznanie natury dukkha są przemijające i nie rozwiązują sprawy ostatecznie.
Ja cały czas uważam to za najprawdziwszą prawdę, sam ją sprawdziłem. Jednakże uważam iż advaita wyraża ją w sposób skuteczniejszy dlatego przestałem się określać buddystą. Co nie znaczy iż nie wyznaje tych samych wartości co buddyzm. Wyznaje.
CM