Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

392
civilmonk pisze:za mej bytności w sandze Kwan-Um nie czuło się przywiązania do cierpienia. Raczej skupienie na praktyce czyli ośmiorakiej ścieżce.

CM
to straszne , gorsze od wieziennej celi , boże nie pozwól mnie tak sie skołować :ahah:
Ostatnio zmieniony 15 lut 2015, 12:34 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

393
Może spytasz o zdanie rzekomych więźniów. Ja wspominam dobrze. Bardzo dobrze. Jak los rzucił mnie dalej od świątyni w Falenicy to przez kolejne lata brakowało mi niedzielnej praktyki. Jest w nas jednak jakaś dążność do celebracji sacrum.

CM
Ostatnio zmieniony 15 lut 2015, 14:32 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

394
Wojujący buddyzm na Sri Lance. Mroczne oblicze "religii pokoju"
Wojujący buddyzm zyskuje na Sri Lance coraz więcej sojuszników. Mnisi w szafranowych szatach walczą jednak nie na rzecz religii, tylko w obronie własnych interesów - pisze z Kolombo korespondent WP Tomasz Augustyniak.
;
Obrazek
;
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title, ... omosc.html
;
to jakaś nowa formuła buddyzmu , może by ja przejał Tybet ?
Ostatnio zmieniony 30 cze 2015, 16:28 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

395
Gorgiasz pisze:
civilmonk pisze:Buddyści zatem są od cierpienia uzależnieni :)

CM
W pewnym sensie można chyba tak powiedzieć. Wydaje się też, że przywiązują doń ogromną wagę, którą z punktu widzenia filozofii i kultury europejskiej można określić jako przesadną. To, o czym ciągle myślimy, co dla nas ma olbrzymie znaczenia (np. pojęcie czy nastawienie) - przywiązuje nas do siebie, uzależnia i w konsekwencji zniewala. Na pewno jest tu pewien paradoks. I jak to w życiu bywa: teoria może i piękna, ale z praktyką to już różnie bywa.
Też tak myślę, że z praktyką później różnie bywa, ale to akurat nie odnosi się jedynie do buddyzmu a także do innych religii.

"Kiedy oddychacie głęboko, bądźcie świadomi, że oddychacie głęboko. Kiedy oddychacie słabo, bądźcie świadomi, że oddychacie słabo. Kiedy nie oddychacie ani za głęboko, ani za słabo, bądźcie świadomi, że nie oddychacie ani za głęboko, ani za słabo."
Ostatnio zmieniony 20 lut 2016, 14:16 przez Dalia, łącznie zmieniany 1 raz.
Buddyzm - polecam

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

396
Ciekkawa dyskusja choć jeszcze całości nie czytałem promowania i podważania buddyzmu.
Jak zwykle ludzie stawiają jedno ponad drugim a to pytanie z serii wolisz gòry czy morze. Jeden woli sie piec na słońcu a raczej na piasku a drugi woli zaliczać schroniska ... choć w gòrrach słońce opala mocniej ... ot taka filozofia
Ostatnio zmieniony 21 lut 2016, 1:20 przez prosmake, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

400
Pomarańcza

Kiedyś była śmieszna sytuacja - umówili tybetańskiego Lamę na dyskusje z mistrzem Zen. Siedzą naprzeciwko siebie; mistrz Zen, chcąc rozpocząć dyskusję, wyciąga z rękawa pomarańczę i z zenowską energia krzyczy: Co to jest?. A Lama tylko się na niego patrzy i przekłada kolejne koraliki w mali. Mistrz Zen znowu krzyczy: Co to jest?, a Lama pyta wtedy tłumacza: Cóż to za biedny człowiek, czy on nigdy nie widział pomarańczy?
Ostatnio zmieniony 14 sty 2017, 22:58 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

401
Gorgiasz pisze:
civilmonk pisze:Buddyści zatem są od cierpienia uzależnieni :)

CM
W pewnym sensie można chyba tak powiedzieć. Wydaje się też, że przywiązują doń ogromną wagę, którą z punktu widzenia filozofii i kultury europejskiej można określić jako przesadną. To, o czym ciągle myślimy, co dla nas ma olbrzymie znaczenia (np. pojęcie czy nastawienie) - przywiązuje nas do siebie, uzależnia i w konsekwencji zniewala. Na pewno jest tu pewien paradoks. I jak to w życiu bywa: teoria może i piękna, ale z praktyką to już różnie bywa.
Jesli mogę ..ot tak po kilku latach nieobecności..
Budda mówił iz pięć skupisk istnienia (materialna,uczucia ,percepcja,formy mentalne,świadomość ) wyrażające JA i bedacych formami przywiazania są cierpieniem
Przyczyna cierpinia jest pragnienie
Ustanie cierpienia to całkowite wyzbycie sie pragnień
Scieżką do ustania cierpienia jest tzw osmiostopniowa scieżka czyli włąsciwam mowa ( nie kłam ,nie chełp się itd ) właściwe czyny,własciwy wysiłem,własciwe zarobkowanie itd itd...

PODSUMOWUJAC : Wyzbycie sie jakichkolwiek pragnień wyzwala z cierpienia NIE PRAGNE NIE CIERPIE !
Ostatnio zmieniony 04 lip 2017, 18:12 przez egoista99, łącznie zmieniany 1 raz.
Siły by zmienić to, co można zmienić, pokory i cierpliwości by godzić się z tym, czego zmienić nie można i mądrości by odróżnić jedno od drugiego

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

402
A na jakiej zasadzie człowiek 'wyzbywa się' pragnień, co o tym mówi buddyzm?...

(przypominam: tu nie chodzi o ich stłumienie, to, co stłumione, wcale nie przestaje w nas istnieć i działać na nas, rzecz jasna negatywnie).
Ostatnio zmieniony 16 sie 2017, 8:07 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

404
Marta, my nie musimy się utożsamiać się z człowiekiem, bo JUŻ nim jesteśmy, utożsamieni do końca tego życia, chcemy tego czy nie. I tego uwarunkowania nie zmienimy, choćbyśmy pękli :).

Zastanów się więc, o co chodzi z tym 'wyzbyciem się pragnień', na czym to polega. Bo przecież 'wyzbywamy się ich' jako ludzie, prawda?...
Ostatnio zmieniony 20 sie 2017, 19:32 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

406
" człowiek" to slowo. jesteśmy słowem ?? Wytworem umyslu ? Możemy sami się zredukować do wyobrażenia i powiedzieć : to jesteśmy my ? Umysł ma tendencję spłaszczania tego co jesteśmy do martwego konceptu/definicji, Musimy ją kupować na zasadzie silnej hipnozy i utożsamienia ? Nie wystarczy tych słów po prostu używać nie szukając sie w nich ?
Ostatnio zmieniony 21 sie 2017, 20:01 przez Sosan, łącznie zmieniany 1 raz.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

407
Problem w tym, że jakiekolwiek działanie w celu 'wyzbycia się' pragnień (i w ogóle takowy zamiar) JUŻ są "pod prąd" życia, przeciwko naszej prawdziwej naturze i życiu... Intencjonalne likwidowanie pragnień to stopniowe "uśmiercanie się"...

Natomiast poszerzanie swojej świadomości, przyjmowanie coraz szerszej perspektywy postrzegania życia i siebie w nim prowadzi do samoistnego zaniku wielu pragnień.

Inaczej mówiąc - im szersza świadomość, tym mniej pragnień, to się dzieje samoistnie i naturalnie, to konsekwencja wzrostu świadomości.
Ostatnio zmieniony 23 sie 2017, 6:28 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

408
Pragnienia są prawdziwą naturą ciała fizycznego. Nie masz ciała - nie masz pragnień. To samo tyczy się wszystkich ciał subtelnych, niematerialnych. Dopóki one istnieją, istnieją także Twoje pragnienia.

"Uśmiercanie się" to dla mnie nic złego. Przecież nie możesz uśmiercić prawdziwej siebie, prawda?

Poszerzając świadomość, uśmiercasz swój dawny sposób postrzegania życia.

Czego zatem pragniesz, Lidko?
Ostatnio zmieniony 23 sie 2017, 9:53 przez martin1002, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

409
martin1002 pisze:Pragnienia są prawdziwą naturą ciała fizycznego. Nie masz ciała - nie masz pragnień. To samo tyczy się wszystkich ciał subtelnych, niematerialnych. Dopóki one istnieją, istnieją także Twoje pragnienia.

"Uśmiercanie się" to dla mnie nic złego. Przecież nie możesz uśmiercić prawdziwej siebie, prawda?

Poszerzając świadomość, uśmiercasz swój dawny sposób postrzegania życia.

Czego zatem pragniesz, Lidko?
Poszerzając swoją świadomość jak najbardziej "uśmiercamy" poprzedni sposób postrzegania życia, masz rację. Jednak to znów dzieje się samoistnie (tak, jak i samoistnie wygasają pragnienia w miarę poszerzania świadomości). I to jest naturalna droga zgodna z samym życiem, podczas gdy decyzja intencjonalnego "zlikwidowania" pragnień nie połączona ze wzrostem świadomości, to droga w odwrotnym kierunku.

Nie ma możliwości intencjonalnego "likwidowania" pragnień bez wzrostu świadomości. Można je zablokować, wyprzeć, a nawet "uśmiercić", jak się ktoś uprze. Ale to ma swoje konsekwencje, Marta.

Nie jesteśmy jedynie ciałem fizycznym :). A ponieważ mamy ciała na dany moment, znaczy to, że to ma swój sens i cel. "Likwidując" intencjonalnie pragnienia, "likwidujemy" automatycznie samego siebie. Dlatego, że wszelkie pragnienia wywodzą się z jednego, jedynego: duchowego pragnienia przejawienia się w rzeczywistości materialnej. "Się/siebie", czyli Miłości, którą jesteśmy i z której jest Wszystko, Co Jest.

Czyli mylisz się, sądząc, że jak nie ma ciała, nie ma pragnień. Nie ma ciała - jest pragnienie, które wyraża konkretną fazę istnienia i realizuje się poprzez wcielenie.

Inaczej mówiąc - na poziomie duchowym, gdzie jesteś integralną cząstką Jedności i Całości i jednocześnie Wszystkim, Co Jest - nie możesz się przejawić i nabrać wartości, bo jesteś jak ta świeca na tle światła słonecznego. Dlatego planujesz przejawić się (jakiś konkretny aspekt Miłości) w świecie względności, gdzie znajdziesz to tło, na którym staniesz się widoczna i które nada sens i Tobie, i Twojemu życiu. Do tego potrzebne Ci jest materialne ciało, ludzki rozum oraz tło w postaci materialnego życia.

Zatem na planie materialnym, gdzie "zyskujesz" odrębność (efekt uwarunkowań wynikający z postrzegania zmysłowego) i "tracisz" poczucie Jedności, masz dwie drogi do wyboru (oczywiście to bardzo uproszczony schemat, tylko po to, aby przekazać "mechanikę" zjawiska):

- Albo idziesz za pragnieniem duchowym, żyjesz pełną gębą, że tak powiem, szukasz sensu, stwarzasz go i jednocześnie automatycznie poszerzasz świadomość, co prowadzi nie dość, że do tego planowanego przejawiania się, to również do stopniowego i samoistnego wygasania pragnień,


- Albo nie słuchasz tego, co czujesz, kierujesz się swoim ludzkim rozumem i wybierasz to, co Ci się podoba, nie patrząc na to, czym to jest i wierząc innym, dzieląc, jak oni i wyobrażając sobie, że tam właśnie jest cała Prawda, podczas gdy samo życie aż krzyczy, że absolutnie nie (bo człowiek wtedy czuje się źle, traci sens, że nie wspomnę o całej tej życiowej negatywności, która zaczyna zalewać)).

Jeśli szuka się Prawdy w naszym umyśle, albo wokół niego, idzie się w dokładnie odwrotna stronę niż Prawda, którą, jako ludzie, możemy jedynie czuć (co nie znaczy, że nasz ludzki umysł "zły", dzięki niemu mamy też możliwość rozumienia, wyborów, wchodzenia poza uwarunkowania itd). I właśnie nasze materialne życie samoistnie koryguje nasze wybory, pokazuje nam, co jest prawdą, a co nie. Temu służy i taka w nim przeogromna wartość.

Kierowanie się umysłem ma miejsce na ogół w sytuacji, kiedy postrzega się życie od strony materialnej (swojego ludzkiego "ego", wielości, oddzielenia), kiedy zawierza się zmysłom i nie słucha duszy, kiedy człowiek wyobraża sobie Prawdę zgodną z postrzeganiem zmysłowym. A jest to dokładnie na odwrót i widzi się świadomość tam, gdzie jej nie ma oraz decyduje się na "odłączenie" tego, co materialne od tego, co duchowe, wierząc, że jedno z drugim ma niewiele wspólnego. To intencjonalne "pozbywanie się" pragnień wywodzi się z tego odwrotnego postrzegania i ma taki efekt, że jak "zabijesz" pragnienia, "zabijesz" jednocześnie to pragnienie, które Cię na ten świat powołało, czyli zniweczysz automatycznie cel i sens swojego życia, zanim jeszcze uświadomisz sobie sens i cel życia w ogóle.

Marta, życie to jest jedna, spójna Całość, JEDNOŚĆ. Spokojnie, cokolwiek wybierzesz, do Źródła, z którego wszyscy się wywodzimy, i tak dotrzesz :). Ale możesz dotrzeć świadomie i do końca zachować samą siebie, że tak powiem, albo też, o ile uda Ci się "uśmiercić" Miłość, jaką jesteś w swojej prawdziwej Istocie wraz z Jej pragnieniem przejawienia się poprzez Ciebie - jako "energie do recyclingu", że tak brzydko, ale za to obrazowo powiem. Czyli jako energie, które posłużą innym duszom przejawiać się w ich aspektach Jedności.

Tu każdy dokonuje swoich wyborów i z ręką na sercu Ci mówię, że wszystkie są tak samo "dobre". Tak jak w przyrodzie nic nie ginie, tak i w Jedności, w tej jednej spójnej Całości, nic nie ginie. Zmienia tylko swoją postać. Masz rozum, posługujesz się nim, możesz dokonywać wyborów, które sama uznasz za najlepsze. Ja Ci tylko mówię, "że"...

A czego ja pragnę? W sumie tego, co właśnie robię, czym żyję, czyli wciąż żyć pełnią życia i przejawiać się na coraz wyższym poziomie (= w coraz bardziej bezwarunkowy sposób, ciało materialne w niczym tu nie przeszkadza, wprost przeciwnie, ono umożliwia nam to przejawianie się w coraz pełniejszy sposób).
Ostatnio zmieniony 23 sie 2017, 11:47 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

411
martin1002 pisze:Pragnę być ceniona i szanowana.
To super pragnienie :). Więc zacznij najpierw sama siebie cenić i szanować. Wtedy i Twoje "zewnętrze" to odzwierciedli. Ono jest tylko odbiciem naszej samo-świadomości (ta część świadomość, poprzez którą poszerzamy ją).
Ostatnio zmieniony 23 sie 2017, 12:59 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

413
Nie jest takie głupie, jak mogłoby się wydawać, choć o wiele większy pożytek byłby z nawiązania kontaktu z własną duszą :). I ciało, i dusza, "przemawiają" do nas na różny sposób, ale nie na taki, w jaki my się komunikujemy z otoczeniem.

Dusza rodzi w nas uczucia jako odpowiedzi na nasze myśli.

Natomiast ciało, poprzez swoją kondycję, "opowiada" nam, w jakim punkcie świadomości jesteśmy. Także "bierze na siebie" wszelkie "brudy mentalne", jakie gromadzimy w sobie i jakie "wychodzą z nas" pod postacią chorób wszelakich.

Mówi się - w zdrowym ciele zdrowy duch, ale tak naprawdę jest dokładnie na odwrót.
Ostatnio zmieniony 23 sie 2017, 14:01 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

415
Też super :). Ale na podstawie Twoich wypowiedzi nijak nie wygląda na to, żebyś czuła się duszą... Nie miałabyś wtedy żadnych dylematów życiowych, nie szukałabyś autorytetów, od razu wiedziałabyś, którędy dla Ciebie i jaka droga.

Może, więc, zacznij od przyglądania się sobie, żeby wyczuć swoją duszę?... (bo inaczej jej nie postrzeżesz, w rzeczywistości to nie my, którzy mamy duszę, a nasza dusza, która nas stworzyła, w pewnym sensie ma nas)
Ostatnio zmieniony 23 sie 2017, 15:54 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

417
martin1002 pisze:No bo wiesz, ona nie może w pełni połączyć się z ciałem, wejść w nie do końca, utożsamić się z nim.
Raczej nie, Marta... W takiej sytuacji nie żyłabyś, po prostu, umarłabyś już jako dziecko.

A skoro żyjesz i miewasz się dobrze, nawet studia kończysz (powodzenia), to nie jest problem z adaptacją Twojej duszy, a Twój własny. To Ty szukasz sensu życia, szczęścia, swojej drogi (bardzo dobrze, że szukasz, jak nie przestaniesz, znajdziesz). Nie zrzucaj tego problemu na Twoja duszę, tylko postaraj się ją poczuć, wtedy ona Ci podpowie, którędy droga dla Ciebie, żeby osiągnąć samospełnienie (a w nim i szczęście, i sens Twojego życia).
Ostatnio zmieniony 23 sie 2017, 17:36 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Buddyzm - Inny Punkt Widzenia

419
Zawsze możesz się odkleić i zacząć żyć swoim życiem, a nie "pod dyktando" mamy. Taki moment przychodzi dla każdego i jest to naturalna kolej rzeczy. Nie ma czego się bać, Marta :).
Ostatnio zmieniony 23 sie 2017, 18:52 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Wróć do „Buddyzm”

cron