Re: "Tybet płonie"
61Wiesz co...zawsze powtarzam ze zniewolenie rodzi sie w glowie, a cala reszta to tylko konsekwencje
Ostatnio zmieniony 17 maja 2012, 18:37 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.
To weź se odetnij głowe skoro Cie zniewalaAndra pisze:Wiesz co...zawsze powtarzam ze zniewolenie rodzi sie w glowie, a cala reszta to tylko konsekwencje
Hmmm...Cytuję amerykańskiego politologa Michaela Parenti...Ja?! pisze:Andra może lepiej zajmij sie afryką bo tam ginie znacznie więcej ludzi i głoduje niż w tybecie.
A czy Wielkopolska to nie jest przypadkiem kolebka państwa Polan? Nie bardzo rozumiem do czego zmierzasz, co ma autonomia Śląska do pomocy Rosyjskiej? Dlaczego Rosjanie mieli by w tym pomagać? Co do tematu o Tybecie to wiadomo ze niema nigdzie idylli, w sumię dobrze ze ześ to wklejił, ale tak czy siak teraz wcale nie jest im lepiej, wtedy przynajmiej mieli własną kulturę a teraz juz nawet to się im odbiera, zresztą nie wierzę w ten skrajnie negatywny obraz Tybetu, tak pod władzą Lamów jak i Chińską. Tylko tak sobię myślę ze moze powinni byli ćwiczyć swoją armię do walki z wrogiem a nie do łapania niewolników, dobrze wyszkolonych górali będących na swoim terenie nie łatwo pokonać nawet jeśli ma się znaczną przewagę liczebną.egoista99 pisze:Warto tez włączyc myslenie nim zacznie sie krzyczec : Wolność dla Śląska !! Wolności dla Wielkopolski !!! a szczególnie gdy zaczną pomagac np bracia rosyjscy...
… re=channel
Sami zobaczcie jaką destrukcję zrobiła Polska i jak pięknie ślazaczki spiewaja po niemiecku !!
Jundrung Bön to rdzenna prebuddyjska tradycja duchowa Tybetu.Wiec wskaz mi te rdzennie tybetańskie tradycje...
Czytam i oczom nie wierze. Mezamir goniący za ufo użył słowa "idnygeniczne".... a potem patrzę, patrzę i widzę iż to cytat nie oznaczony jako cytat by Artur nie wyciął.Mezamir pisze:Korzenie kultury tybetańskiej sięgają głęboko do starożytnego szamanizmu Azji Północnej i Środkowej.
Widać to nawet dziś, w czasach, kiedy większość Tybetańczyków praktykuje buddyzm - Buddyzm tybetański wywodzi się wszak ze starożytnych i średniowiecznych Indii.
Jednakże w Tybecie Buddyzm indyjski połączył się z indygenicznym na tamtym obszarze szamanizmem oraz animizmem, nadając buddyzmowi tybetańskiemu jego barwny i unikalny charakter.
Nadrzędną funkcją szamana jest leczenie chorób, które dotykają członków jego plemienia.
Można powiedzieć, że starożytny buddyzm tybetański skoncentrował się wokół praktyk uzdrawiania i osoby, która za te praktyki odpowiadała - Bonpo - szamana, który uzdrawiał nie tylko choroby ciała, ale przede wszystkim choroby duszy, aby z powrotem sprowadzić jej sfragmentaryzowane i oddzielone od całości elementy w pełnię dobrostanu.
Co więcej, szaman służył klanowi lub plemieniu jako przewodnik ludzkiej duszy w jej wędrówce przez życie doczesne i niebezpieczną krainę bardo do ponownych narodzin.
Było to możliwe dzięki jego mistrzostwu w osiąganiu odmiennych stanów świadomości, "archaicznych stanów ekstazy", by móc dobrowolnie wejść do świata duchów, niezwykłej rzeczywistości podobnej ziemskiemu światu zmysłów zwykłego człowieka.
http://www.okno.medytacja.net/page.php?p=356
Może nie ma pewności czy powinien być patriotą,alboCrows pisze:Dalajlama powinien wrócić do Tybetu i oddać za niego życie a nie jeździć limuzynami po europie i opowiadać bajki
Wtedy nie byłby patriotą .Crows pisze:niech wraca do swojej owczarni i da sie ukrzyzować wtedy w niego uwierzę
Chodzi o to ze tam podobno sporo ludzi z róznych epok medytuje w jaskiniach, włącznie z jakimiś starozytnymi 3 metrowymi olbrzymamiGdy ciało przejdzie w stan samadhi, może pozostać bez zmian, niejako zakonserwowane i niezagrożone śmiercią, nie tylko przez lata, ale nawet przez tysiąclecia, jak twierdzą mędrcy z Himalajów. W tym stanie dusza znajduje się poza ciałem, jest z nim jednak połączona tzw. srebrnym sznurem. Ten sznur, mieniącą się srebrzyście wstęgę energii, porównać można do pępowiny albo do kabla elektrycznego łączącego dwa wymiary. Gdy człowiek umiera, jego srebrny sznur odłącza się od doczesnej powłoki, przerywając dopływ energii życiowej. O ile przecięcie pępowiny oznacza przyjście na świat, tak odłączenie srebrnego sznura równoznaczne jest z narodzinami na tamtym świecie.
W stanie samadhi połączenie srebrnym sznurem utrzymuje się dowolnie długo. Można to osiągnąć w temperaturze +4° C, panującej zwykle w jaskiniach i pod powierzchnią wody. Gdy dusza powraca do ciała, medytujący budzi się z samadhi i powraca do “normalnego” życia. Lekarz badający osobę przebywającą w samadhi-takie badanie przeprowadzono np. u Sri Ramakrishny-stwierdzi fizyczną śmierć: brak pulsu, brak wskazań EKG i EEG. Temperatura spada, a ciało nieruchomieje i kamienieje, jest niezwykle twarde i zimne. “Stan skamieniało-nieruchomy”-to pojęcie powszechnie stosowane przez uczonych studiujących samadhi.
Nawet jak ktoś nie wierzy w takie pierdułki to warto przeczytać cały artykół, jest ciekawy, wkleiłem tylko co wazniejsze dla tego tematu urywki.Na końcu swej opowieści lama dodał, że za względu na chińską okupację Tybetu podróżowanie w te rejony byłoby bardzo niebezpieczne. W tym miejscu nasuwa się pytanie, dlaczego Chińczycy w ogóle tak bardzo zainteresowali się Tybetem? Może ze względu na wiele kryjących się tam tajemnic? Kiedy armia chińska zajęła Tybet, wielu tamtejszych duchownych zmuszono torturami do zeznań i wyjawienia lokalizacji świętych jaskiń. Najeźdźcy odnaleźli i przeszukali zatem wiele z nich, tropiąc zarówno ludzi medytujących w samadhi, jak i łamów, szukających tam schronienia.
Wspomniany już wcześniej lama, rozmówca doktora Muldaszewa, opowiedział mu o następującym zdarzeniu. Pewien mnich przeniósł się w 1960 roku w stan samadhi i pozostawał w nim-przebywając w jednej z jaskiń-do 1964 roku. Siostrzeniec lamy wraz z przyjaciółmi kilkakrotnie odwiedzał medytującego i donosił, że mężczyzna ów siedzi w pozycji Buddy, nieruchomy i skamieniały. Odnaleźli go tam chińscy komuniści i umieścili w więzieniu. Tam stężenie ciała mnicha stopniowo ustąpiło, powrócił do życia. Od 1964 do 1987 roku przebywał w więzieniu o zaostrzonym rygorze, a następnie został zwolniony. Niestety, nie wiadomo nic o jego dalszych losach.
Nasuwa się oczywiście pytanie, w jaki sposób Chińczycy zdołali wedrzeć się do jaskini, pomimo chroniącej ją mistycznej bariery? Otóż, jak wynika z informacji uzyskanych od lamy, siła mentalna ludzi z naszej cywilizacji, medytujących w samadhi, jest znacznie słabsza od mocy Atlantów, dlatego ochrona jest bardzo słaba lub w ogóle nie działa. Wyjaśnił, że wszystko zależy od rozwoju “trzeciego oka”, które u mieszkańców Atlantydy było w pełni ukształtowane, natomiast u ludzi istnieje tylko w szczątkowej formie. Mimo to, jak donosi lama, w pewnej jaskini na południu Tybetu widziano ciała o niezwykłej wielkości, powieszone przez Chińczyków u wejścia do groty. Być może ochronna tarcza okazał się zbyt słaba, by powstrzymać tak dużą liczbę napastników?