Re: "Tybet płonie"

61
Wiesz co...zawsze powtarzam ze zniewolenie rodzi sie w glowie, a cala reszta to tylko konsekwencje
Ostatnio zmieniony 17 maja 2012, 18:37 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: "Tybet płonie"

63
Andra pisze:Wiesz co...zawsze powtarzam ze zniewolenie rodzi sie w glowie, a cala reszta to tylko konsekwencje
To weź se odetnij głowe skoro Cie zniewala
Ostatnio zmieniony 17 maja 2012, 23:40 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: "Tybet płonie"

64
Moj drogi, ja jestem dobrowolnym wiezniem milosci. Inna niewola mi nie grozi wiec. A ta moja...kazdemu jej zycze:)
Ostatnio zmieniony 17 maja 2012, 23:55 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: "Tybet płonie"

67
Ja?! pisze:Andra może lepiej zajmij sie afryką bo tam ginie znacznie więcej ludzi i głoduje niż w tybecie.
Hmmm...Cytuję amerykańskiego politologa Michaela Parenti...
Do roku 1959, kiedy Dalajlama rządził Tybetem, większość ziemi uprawnej nadal była w rękach właścicieli ziemskich, na których majątkach pracowali chłopi pańszczyźniani.Poszczególni mnisi i lamowie mogli zgromadzić wielkie bogactwo dzięki działalności handlowej i pożyczaniu pieniędzy" Klasztor Drepung był jednym z największych właścicieli ziemskich na świecie z 185 posiadłościami ziemskimi, 25 tysiącami chłopów pańszczyźnianych, 300 olbrzymimi pastwiskami i 16 tysiącami pastuchów. Bogactwo klasztorów należało na ogół do wyższych rangą lamów, z których wielu było potomkami rodzin arystokratycznych.
Nieźle się także powodziło świeckim przywódcom. Godnym uwagi przykładem był głównodowodzący armii tybetańskiej, który posiadał cztery tysiące kilometrów kwadratowych ziemi i trzy i pół tysiąca chłopów pańszczyźnianych. Był także członkiem świeckiego gabinetu dalajlamy.
Niektórzy zachodni wielbiciele niezgodnie z prawdą przedstawiali Stary Tybet jako „naród, który nie wymaga policji, ponieważ ludzie dobrowolnie przestrzegają praw karmy" . W rzeczywistości istniała tam zawodowa armia, choć niewielka, która służyła właścicielom ziemskim jako żandarmeria do utrzymywania porządku i ścigania zbiegłych chłopów.
Rodzinom tybetańskim systematycznie odbierano małych chłopców i umieszczano ich w klasztorach, by wychować ich na mnichów. Kiedy już raz znaleźli się w klasztorze, byli związani na całe życie. Tashe-Tsering, mnich, opisuje, że molestowanie seksualne dzieci chłopskich było powszechne. On sam był ofiarą wielokrotnych gwałtów, które zaczęły się, kiedy miał 9 lat . Klasztory brały także dzieci chłopów w dożywotnią służbę jako służących, tancerzy i żołnierzy.
W Starym Tybecie była niewielka liczba wolnych chłopów oraz dodatkowo około 10 tysięcy ludzi, składających się na „klasę średnią": rodzin kupców, sklepikarzy i drobnych handlowców. Tysiące innych żyło z żebractwa. Niewielką mniejszość stanowili na ogół służący w domach niewolnicy, którzy nie posiadali niczego. Również ich dzieci pozostawały w niewoli. Chłopi pańszczyźniani stanowili największą część wiejskiej populacji - szacunkowo 700 tysięcy z miliona dwustu pięćdziesięciu tysięcy mieszkańców Tybetu. Sytuacja chłopów, tak pańszczyźnianych, jak wolnych, była niewiele lepsza od sytuacji niewolników. Obywali się bez oświaty i opieki zdrowotnej. Większość swojego czasu spędzali pracując na rzecz lamów lub świeckiej arystokracji. Ich panowie mówili im, co mają siać i jakie zwierzęta hodować. Bez zgody lorda czy lamy nie mogli zawierać związków małżeńskich. Właściciel bez trudu mógł ich rozdzielić z rodziną, wysyłając do pracy w odległe miejsca...

Warto tez włączyc myslenie nim zacznie sie krzyczec : Wolność dla Śląska !! Wolności dla Wielkopolski !!! a szczególnie gdy zaczną pomagac np bracia rosyjscy...


Sami zobaczcie jaką destrukcję zrobiła Polska i jak pięknie ślazaczki spiewaja po niemiecku !!
Ostatnio zmieniony 18 maja 2012, 16:49 przez egoista99, łącznie zmieniany 2 razy.
Siły by zmienić to, co można zmienić, pokory i cierpliwości by godzić się z tym, czego zmienić nie można i mądrości by odróżnić jedno od drugiego

Re: "Tybet płonie"

68
egoista99 pisze:Warto tez włączyc myslenie nim zacznie sie krzyczec : Wolność dla Śląska !! Wolności dla Wielkopolski !!! a szczególnie gdy zaczną pomagac np bracia rosyjscy...

… re=channel
Sami zobaczcie jaką destrukcję zrobiła Polska i jak pięknie ślazaczki spiewaja po niemiecku !!
A czy Wielkopolska to nie jest przypadkiem kolebka państwa Polan? ;) Nie bardzo rozumiem do czego zmierzasz, co ma autonomia Śląska do pomocy Rosyjskiej? Dlaczego Rosjanie mieli by w tym pomagać? Co do tematu o Tybecie to wiadomo ze niema nigdzie idylli, w sumię dobrze ze ześ to wklejił, ale tak czy siak teraz wcale nie jest im lepiej, wtedy przynajmiej mieli własną kulturę a teraz juz nawet to się im odbiera, zresztą nie wierzę w ten skrajnie negatywny obraz Tybetu, tak pod władzą Lamów jak i Chińską. Tylko tak sobię myślę ze moze powinni byli ćwiczyć swoją armię do walki z wrogiem a nie do łapania niewolników, dobrze wyszkolonych górali będących na swoim terenie nie łatwo pokonać nawet jeśli ma się znaczną przewagę liczebną.
Ostatnio zmieniony 18 maja 2012, 18:24 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: "Tybet płonie"

69
Bo wzywanie do wolności dla Tybetu, regionu który praktycznie nigdy nie miał państwowości i dzis nawet nie jest w stanie uzgodnić jakie
granice ma miec Tybet i jaki ma miec ustrój , moze byc tym samym co popieranie przez naszych sąsiadów wszelakich tendencji separatystycznych w Polsce..
PS Tybet od wieków miał kulture mongolską albo chińską...Nawet buddyzm przywedrował z Indii..Wiec wskaz mi te rdzennie tybetańskie tradycje...
Ostatnio zmieniony 18 maja 2012, 21:02 przez egoista99, łącznie zmieniany 2 razy.
Siły by zmienić to, co można zmienić, pokory i cierpliwości by godzić się z tym, czego zmienić nie można i mądrości by odróżnić jedno od drugiego

Re: "Tybet płonie"

70
Wiec wskaz mi te rdzennie tybetańskie tradycje...
Jundrung Bön to rdzenna prebuddyjska tradycja duchowa Tybetu.
Według współczesnych 'tybetologów" religię tę można datować na okres ok. 1800 lat p.n.e , a według samej tradycji jest to nieprzerwana linia przekazu rozpoczynająca się osiemnaście tysięcy lat temu.
Ostatnio zmieniony 29 maja 2012, 10:48 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: "Tybet płonie"

71
Taaa...tyle tylko ze w samym Tybecie jest to 5 pod względem wielkości wyznawców religia...i wyznaję ją kilkuset ludzi...a klasztory wyznaniowe sa ...po za Tybetem...
..cyt..
Niestety przez wiele stuleci wskutek rozgrywek politycznych mających miejsce w Tybecie, kolejni władający starali się wykorzenić wiedzę i zniszczyć dowody o pre-buddyjskiej historii i tradycji Jungdrung Bön. Publikowano więc i szeroko kolportowano pamflety, oszczerstwa i kłamliwe informacje na temat Bön, czy to ze strachu przed odrodzeniem się wpływów tej tradycji[10], czy też wskutek sekciarskiego sposobu myślenia. W początkowym okresie wprowadzania buddyzmu za panowania króla Drigum Tsenpo (Gri-gum btsan-po) (drugie prześladowania nastąpiły za panowania króla Songcen Gampo (Srong-bstan sGam-po)) bonpo stawali przed wyborem: wygnania z kraju, konwersji religijnej na buddyzm lub śmierci z rąk kata. Potem stosowano bezwzględną konwersje bonpowskich czortenów (stup), gomp i innych obiektów sakralnych w celu całkowitego zatarcia śladów poprzedniej religii. Siła manipulacji faktami i konwertowania nawet bonpowskich tekstów rytualnych była tak duża, że wielu tybetologów ulegało jej przez dość długi okres powielając czasem tego typu opinie aż do dziś...
Ostatnio zmieniony 30 maja 2012, 11:30 przez egoista99, łącznie zmieniany 1 raz.
Siły by zmienić to, co można zmienić, pokory i cierpliwości by godzić się z tym, czego zmienić nie można i mądrości by odróżnić jedno od drugiego

Re: "Tybet płonie"

72
Korzenie kultury tybetańskiej sięgają głęboko do starożytnego szamanizmu Azji Północnej i Środkowej.
Widać to nawet dziś, w czasach, kiedy większość Tybetańczyków praktykuje buddyzm - Buddyzm tybetański wywodzi się wszak ze starożytnych i średniowiecznych Indii.
Jednakże w Tybecie Buddyzm indyjski połączył się z indygenicznym na tamtym obszarze szamanizmem oraz animizmem, nadając buddyzmowi tybetańskiemu jego barwny i unikalny charakter.

Nadrzędną funkcją szamana jest leczenie chorób, które dotykają członków jego plemienia.
Można powiedzieć, że starożytny buddyzm tybetański skoncentrował się wokół praktyk uzdrawiania i osoby, która za te praktyki odpowiadała - Bonpo - szamana, który uzdrawiał nie tylko choroby ciała, ale przede wszystkim choroby duszy, aby z powrotem sprowadzić jej sfragmentaryzowane i oddzielone od całości elementy w pełnię dobrostanu.
Co więcej, szaman służył klanowi lub plemieniu jako przewodnik ludzkiej duszy w jej wędrówce przez życie doczesne i niebezpieczną krainę bardo do ponownych narodzin.
Było to możliwe dzięki jego mistrzostwu w osiąganiu odmiennych stanów świadomości, "archaicznych stanów ekstazy", by móc dobrowolnie wejść do świata duchów, niezwykłej rzeczywistości podobnej ziemskiemu światu zmysłów zwykłego człowieka.
http://www.okno.medytacja.net/page.php?p=356
Ostatnio zmieniony 07 cze 2012, 19:44 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: "Tybet płonie"

73
Mezamir pisze:Korzenie kultury tybetańskiej sięgają głęboko do starożytnego szamanizmu Azji Północnej i Środkowej.
Widać to nawet dziś, w czasach, kiedy większość Tybetańczyków praktykuje buddyzm - Buddyzm tybetański wywodzi się wszak ze starożytnych i średniowiecznych Indii.
Jednakże w Tybecie Buddyzm indyjski połączył się z indygenicznym na tamtym obszarze szamanizmem oraz animizmem, nadając buddyzmowi tybetańskiemu jego barwny i unikalny charakter.

Nadrzędną funkcją szamana jest leczenie chorób, które dotykają członków jego plemienia.
Można powiedzieć, że starożytny buddyzm tybetański skoncentrował się wokół praktyk uzdrawiania i osoby, która za te praktyki odpowiadała - Bonpo - szamana, który uzdrawiał nie tylko choroby ciała, ale przede wszystkim choroby duszy, aby z powrotem sprowadzić jej sfragmentaryzowane i oddzielone od całości elementy w pełnię dobrostanu.
Co więcej, szaman służył klanowi lub plemieniu jako przewodnik ludzkiej duszy w jej wędrówce przez życie doczesne i niebezpieczną krainę bardo do ponownych narodzin.
Było to możliwe dzięki jego mistrzostwu w osiąganiu odmiennych stanów świadomości, "archaicznych stanów ekstazy", by móc dobrowolnie wejść do świata duchów, niezwykłej rzeczywistości podobnej ziemskiemu światu zmysłów zwykłego człowieka.
http://www.okno.medytacja.net/page.php?p=356
Czytam i oczom nie wierze. Mezamir goniący za ufo użył słowa "idnygeniczne".... a potem patrzę, patrzę i widzę iż to cytat nie oznaczony jako cytat by Artur nie wyciął.

Mezamir - obudź się :) Jest tam kto? Halo! Halo! Tu ziemia!

CM
Ostatnio zmieniony 09 cze 2012, 0:14 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: "Tybet płonie"

74
Crows pisze:Dalajlama powinien wrócić do Tybetu i oddać za niego życie a nie jeździć limuzynami po europie i opowiadać bajki
Może nie ma pewności czy powinien być patriotą,albo
nim jest.
Ostatnio zmieniony 07 maja 2013, 13:05 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: "Tybet płonie"

76
Crows pisze:niech wraca do swojej owczarni i da sie ukrzyzować wtedy w niego uwierzę
Wtedy nie byłby patriotą .
Ostatnio zmieniony 07 maja 2013, 17:40 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: "Tybet płonie"

77
Znalazłem fajny artykół o tajemnicach Tybetu :)
http://treborok.wordpress.com/about/ern ... malajow-2/
Gdy ciało przejdzie w stan samadhi, może pozostać bez zmian, niejako zakonserwowane i niezagrożone śmiercią, nie tylko przez lata, ale nawet przez tysiąclecia, jak twierdzą mędrcy z Himalajów. W tym stanie dusza znajduje się poza ciałem, jest z nim jednak połączona tzw. srebrnym sznurem. Ten sznur, mieniącą się srebrzyście wstęgę energii, porównać można do pępowiny albo do kabla elektrycznego łączącego dwa wymiary. Gdy człowiek umiera, jego srebrny sznur odłącza się od doczesnej powłoki, przerywając dopływ energii życiowej. O ile przecięcie pępowiny oznacza przyjście na świat, tak odłączenie srebrnego sznura równoznaczne jest z narodzinami na tamtym świecie.

W stanie samadhi połączenie srebrnym sznurem utrzymuje się dowolnie długo. Można to osiągnąć w temperaturze +4° C, panującej zwykle w jaskiniach i pod powierzchnią wody. Gdy dusza powraca do ciała, medytujący budzi się z samadhi i powraca do “normalnego” życia. Lekarz badający osobę przebywającą w samadhi-takie badanie przeprowadzono np. u Sri Ramakrishny-stwierdzi fizyczną śmierć: brak pulsu, brak wskazań EKG i EEG. Temperatura spada, a ciało nieruchomieje i kamienieje, jest niezwykle twarde i zimne. “Stan skamieniało-nieruchomy”-to pojęcie powszechnie stosowane przez uczonych studiujących samadhi.
Chodzi o to ze tam podobno sporo ludzi z róznych epok medytuje w jaskiniach, włącznie z jakimiś starozytnymi 3 metrowymi olbrzymami ;)
Na końcu swej opowieści lama dodał, że za względu na chińską okupację Tybetu podróżowanie w te rejony byłoby bardzo niebezpieczne. W tym miejscu nasuwa się pytanie, dlaczego Chińczycy w ogóle tak bardzo zainteresowali się Tybetem? Może ze względu na wiele kryjących się tam tajemnic? Kiedy armia chińska zajęła Tybet, wielu tamtejszych duchownych zmuszono torturami do zeznań i wyjawienia lokalizacji świętych jaskiń. Najeźdźcy odnaleźli i przeszukali zatem wiele z nich, tropiąc zarówno ludzi medytujących w samadhi, jak i łamów, szukających tam schronienia.

Wspomniany już wcześniej lama, rozmówca doktora Muldaszewa, opowiedział mu o następującym zdarzeniu. Pewien mnich przeniósł się w 1960 roku w stan samadhi i pozostawał w nim-przebywając w jednej z jaskiń-do 1964 roku. Siostrzeniec lamy wraz z przyjaciółmi kilkakrotnie odwiedzał medytującego i donosił, że mężczyzna ów siedzi w pozycji Buddy, nieruchomy i skamieniały. Odnaleźli go tam chińscy komuniści i umieścili w więzieniu. Tam stężenie ciała mnicha stopniowo ustąpiło, powrócił do życia. Od 1964 do 1987 roku przebywał w więzieniu o zaostrzonym rygorze, a następnie został zwolniony. Niestety, nie wiadomo nic o jego dalszych losach.

Nasuwa się oczywiście pytanie, w jaki sposób Chińczycy zdołali wedrzeć się do jaskini, pomimo chroniącej ją mistycznej bariery? Otóż, jak wynika z informacji uzyskanych od lamy, siła mentalna ludzi z naszej cywilizacji, medytujących w samadhi, jest znacznie słabsza od mocy Atlantów, dlatego ochrona jest bardzo słaba lub w ogóle nie działa. Wyjaśnił, że wszystko zależy od rozwoju “trzeciego oka”, które u mieszkańców Atlantydy było w pełni ukształtowane, natomiast u ludzi istnieje tylko w szczątkowej formie. Mimo to, jak donosi lama, w pewnej jaskini na południu Tybetu widziano ciała o niezwykłej wielkości, powieszone przez Chińczyków u wejścia do groty. Być może ochronna tarcza okazał się zbyt słaba, by powstrzymać tak dużą liczbę napastników?
Nawet jak ktoś nie wierzy w takie pierdułki to warto przeczytać cały artykół, jest ciekawy, wkleiłem tylko co wazniejsze dla tego tematu urywki.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm”

cron