Re: U Naszych Braci Starszych W Wierze...

61
Krystek pisze:Milujacy Prawde,
czyli nie masz pojecia jak po prostu traktowac ludzi z miloscia i tolerancja...
Sama wywnioskuj z tego jak traktuję Ciebie - z miłością.
Jednak nie toleruję świadomie wybranej ciemnoty. To jedyna droga ratunku.
Krystek pisze:Jedyne co potrafisz to zarzucanie innych lawina cytatow, ktorych sam nie rozumiesz. Nigdy nie potrafisz zrobic cos tak prostego, ze male dzieci ucza sie tego w szkole- "co autor chcial przez to powiedziec"
Bo widzisz to jest najtrudniejsze dla ludzi takich jak Ty - zrozumienie. Trudno byś otrzymała zrozumienie Pism skoro odrzucasz Boga - Autora.
Czytasz, bo umiesz składać literki do kupy, czy jednak zrozumienie treści jest Tobie obce?
Sprawy sa zaś dość proste:
(Kaznodziei 12:13-14) "Konkluzja sprawy, po wysłuchaniu wszystkiego, jest następująca: Bój się prawdziwego Boga i przestrzegaj jego przykazań.
Na tym bowiem polega cała powinność człowieka.
Bo prawdziwy Bóg podda wszelki uczynek osądzeniu w związku z każdą ukrytą rzeczą, czy to dobrą, czy złą
".
Jakie jest Twoje serce gdy tego prostego zapisu nie rozumiesz?
Odpowiedz sobie sama.
Krystek pisze:My wszyscy potrafimy czytac. Problem polega na tym by pokazac, ze rozumiesz, co czytasz. Ze potrafisz cos zinterpretowac. Proste "kopiuj-wklej"? To ma zaslonic fakt, iz nie masz wlasnego zdania i wlasnego zrozumienia?
Ja nie jestem konstruktorem swego zdania, mam je takie, jakie jest moje zrozumienie Słów Boga. To zaś jest kształtowane poprzez Niewolnika Wiernego i Roztropnego, którym posługuje się Jezus jako Głowa Zboru, poprzez poznanie Biblii, poprzez modlitwy i prośby do Boga o mądrość i wiarę, i na koniec poprze uczynki, działanie, czym niejako z autopsji zdobywam doświadczenie i potwierdzenia mądrości Bożej.
Co z tego Ty czynisz?
To Ty nie masz własnego zdania, masz takie jakie narzuca "duch tego systemu rzeczy", którego bogiem Szatan Diabeł.
Dopóki tego nie zrozumiesz, nie wyzwolisz się z jego śmiertelnego ucisku.
Masz swoich bogów! Widać to wyraźnie, bo jesteś do nich podobna.
Czytasz w Psalmie 115:1-8:
"Nam nic się nie należy, Jehowo, nam nie należy się nic, lecz swojemu imieniu daj chwałę stosownie do twej lojalnej życzliwości, stosownie do twej wierności wobec prawdy. Czemu miałyby powiedzieć narody: „Gdzież więc jest ich Bóg?”

Ale nasz Bóg jest w niebiosach; uczynił wszystko, co mu się podobało uczynić.

Ich bożki to srebro i złoto, dzieło rąk ziemskiego człowieka.
Mają usta, lecz nie mówią; mają oczy, lecz nie widzą;
mają uszy, lecz nie słyszą. Mają nos, lecz nie czują zapachu.
Ręce mają, lecz nie dotykają. Stopy mają, lecz nie chodzą; gardłem swym nie wydają dźwięku.
Do nich staną się podobni ich twórcy — wszyscy, którzy im ufają
".
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 19 kwie 2010, 6:48 przez Miłujący Prawdę, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: U Naszych Braci Starszych W Wierze...

62
Widzisz Krystek. Sprawa jest jasna. On sam nie myśli, jedynie cytuje opracowania organizacji, ale to Ty nie masz własnego zdania 'bo szatan', ponadto jesteś kobietą, idealnym celem nawracania, który powinien słuchać chłopa a nie się mądrzyć ;)
Ostatnio zmieniony 19 kwie 2010, 9:02 przez Artur, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Artur ♆

Żyjemy w czasach, gdzie wytwory schorowanej wyobraźni mają większe prawo obywatelstwa niż rzetelne myślenie.

Re: U Naszych Braci Starszych W Wierze...

63
Do "Miłującego Prawdę" od autora wątku:

Przyjacielu, temat poświęcony jest judaizmowi i chrześcijaństwu, ich wzajemnych relacjach i związkach....
Indoktrynację ŚJ możesz prowadzić w innym, odrębnym temacie...Da to może jakiś tam pożytek, TU twoje wystąpienia są jedynie off topem...
Ostatnio zmieniony 19 kwie 2010, 12:12 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 1 raz.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: U Naszych Braci Starszych W Wierze...

64
Lidka pisze:Miłujący, Bóg to NIE Biblia i słowa, Bóg to ŻYCIE i MIŁOŚĆ... Zawierzając słowom, oddalasz się od ŻYCIA i MIŁOŚCI... Opowiadasz o nich (zgodnie ze swoim rozumieniem słów, na które postawiłeś), a nie przeżywasz ich... To, co ma wartość, to nasze życie, nie Biblia. Twierdzisz, że ją znasz, znajdziesz zatem bez problemu fragmenty, w których Jezus o tym mówi. I skup się nie Jego słowach, a na REALIZACJI Jego słów, wtedy dopiero zbliżysz się do Boga...
Jestes pewna ze NIE ?!
Powiesz to Żydowi ,ze jego TORA nie ma znaczenia ze to nie Stwórca ?
Co bys o Bogu wiedziała gdyby nie Biblia ?
powiadasz ze Bóg to ŻYCIE I MIŁOSC .... owszem i to jest własnie TORA .
Jak mozesz opowiadac takie androny ze zawierzając SŁOWU BOGA - TORA ,ODDALA SIE OD ZYCIA I MIŁOSCI ?!
co ty wygadujesz ..
Mozna by sie z tym zgodzic jesli powiemy ze ZAWIERZAJĄC w słowa ludzkie ,oddalamy sie od ŻYCIA I MIŁOSCI BOGA

A poniewaz powiedziałas ze ty mówisz zawsze sama za siebie ,zatem twoje słowa oddalaja od Zycia i Miłosci ..

jest tu temat Judaizmu i o ile sie niemyle jest on nierozerwalnie złaczony z TORA - czy jak kto woli z Biblia
Ostatnio zmieniony 19 kwie 2010, 17:51 przez sabra, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: U Naszych Braci Starszych W Wierze...

65
sabra pisze:Powiesz to Żydowi ,ze jego TORA nie ma znaczenia ze to nie Stwórca ?
Owszem. A on nie zaprotestuje :)
Ostatnio zmieniony 19 kwie 2010, 18:01 przez Artur, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Artur ♆

Żyjemy w czasach, gdzie wytwory schorowanej wyobraźni mają większe prawo obywatelstwa niż rzetelne myślenie.

Re: U Naszych Braci Starszych W Wierze...

66
Artur pisze:
sabra pisze:Powiesz to Żydowi ,ze jego TORA nie ma znaczenia ze to nie Stwórca ?
Owszem. A on nie zaprotestuje :)
Rzecz ujmując "po chasydzku" muszę przyznać każdemu z Was rację...Spór jest pozorny, wynika z różnego odczytywania znaczeń zawartych w poszczególnych wypowiedziach...
Według Żyda [ i nie tylko] Tora jest objawionym Słowem Bożym, zawiera w sobie całą prawdę i pełnię...Słowem Bożym skierowanym do całego świata, a wyartykułowanym przez Żydów, stąd ich wybranie i dziejowa misja...
Lidka ma rację, ze sam tekst, bez zrozumienia i wchłonięcia Go jako Manifestu Miłości psu na budę się nie zda i może przynosić straszliwe owoce....
To jest b. ciekawy i inspirujący temat....
Ostatnio zmieniony 19 kwie 2010, 21:07 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 1 raz.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: U Naszych Braci Starszych W Wierze...

68
Krzysiek zgoda - jesli czyta sie Tore-Biblie z poziomu litery wtedy Tora staje sie smiercionośnym jadem jest ciemnościa
I niestety tak włąsnie sie dzieje , i dlatego takie spory i wysmiewiska wobec innych .
TORA ma byc Pieczęcia w sercu naszym a serce ma byc Czyste-Nowe a nie kamienne . :aniolek:
Ostatnio zmieniony 20 kwie 2010, 11:04 przez sabra, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: U Naszych Braci Starszych W Wierze...

69
Krzysiek pisze:[url]http://s5.directupload.net/images/100414/wzpupham.jpg[/url]

Rocznica powstania w Getcie Warszawskim po raz pierwszy bez Marka Edelmana
14-04-2010

W 67. rocznicę wybuchu powstania w Getcie Warszawskim ''Otwarta Rzeczpospolita'', Dom Spotkań z Historią i Bereś & Baron Media Productions s.j. zapraszają na wydarzenia kulturalne projektu ''Dekalog Marka Edelmana-w hołdzie bohaterom getta''.

Wszystkie spotkania są otwarte. Wstęp wolny.

''Przez 65 lat, 19 kwietnia, w południe, na uboczu oficjalnych uroczystości, Marek Edelman stawiał się pod Pomnikiem Bohaterów Getta skąd co roku tą samą trasą podążał na dawny Umschlagplatz. Towarzyszyli Mu bliżsi i dalsi przyjaciele, wśród nich Jacek Kuroń, Lechosław Goździk, Bronisław Geremek oraz wszyscy ci, którzy bez fanfar, publicznie lecz w sposób osobisty, chcieli złożyć hołd bohaterom. Od blisko dwudziestu lat towarzyszyli Mu również syn i córka z rodzinami. W ciągu ostatnich pięciu lat przyłączały się do nich coraz liczniejsze grupy młodzieży szkolnej, która w ten sposób nie tylko składała hołd bohaterom warszawskiego getta, lecz zarazem odbierała lekcję historii, lekcję wrażliwości i człowieczeństwa. Wydarzenie stało się symbolicznym aktem przekazywania przez Marka Edelmana następnym pokoleniom pamięci o tych, którzy zginęli i zobowiązaniem tych, którzy Mu towarzyszyli, do kontynuowania tego dzieła''.

''Nasza obecność na Trakcie Pamięci stała się w tym roku szczególnie ważna i zobowiązująca, bo 19 kwietnia 2010 roku Marek Edelman nie stawi się na zwykłym miejscu pod pomnikiem. Staniemy tam osamotnieni, bez Niego i bez jego wielkich Przyjaciół. Do nas, a przede wszystkim do młodego pokolenia, należy wywiązanie się z zobowiązania i kontynuowanie tradycji.

W tym roku spotkajmy się przy grobie Marka Edelmana na Cmentarzu Żydowskim o godzinie 11.30-stamtąd pójdziemy pod Pomnik Bohaterów Getta i dalej zwykłą trasą �pod pomnik Szmula Zygielbojma, gdzie młodzież Teremisek odśpiewa hymn Bundu, do bunkra na Miłej, u którego stóp będzie śpiewać Ala Świdowska- tu Marek Edelman od trzydziestu lat zapalał znicz, a w tym roku, zgodnie z jego wolą, niech wniosą go na górę przedstawiciele młodego pokolenia. Marsz zakończymy przy pomniku na Umschlagplatzu.

Przyjdźmy z żółtymi kwiatami, symbolem naszej pamięci o Bohaterach. To nasza wspólna historia.

Przyjaciele Marka Edelmana"

Źródło: Otwarta Rzeczpospolita

Szkoda, że nie ma mnie w Polsce... chętnie bym poszła...
Będąc na studiach, praktycznie codziennie przechodziłam obok Cmentarza Żydowskiego... Mieszkałam też jakis czas na terenie, gdzie niegdyś było getto... Te miejsca są mi bardzo bliskie...
Ps.

Dziękuję, że podałeś tą informację. Dobrze jest wiedzieć o tak ważnych rocznicach.
pozdrawiam :)
Ostatnio zmieniony 20 kwie 2010, 22:33 przez ludożerka, łącznie zmieniany 2 razy.
:smacznego:

Re: U Naszych Braci Starszych W Wierze...

71
NARÓD WYBRANY pytanie od PM : Co oznacza, że Żydzi są "narodem wybranym"?

Obrazek


Idea, że Żydzi są „narodem wybranym”, wywodzi się z Tory.

„Wybranie” nie oznacza – wbrew mylnej i dość często pojawiającej się opinii – ustanowienia Żydów ponad innymi narodami, ich wywyższenia, ale wyznaczenie (wybranie) ich spośród innych ludów do wykonywania określonego zadania. Jest nim przyprowadzenie ludzkości pod górę Synaj, gdzie Żydzi otrzymali Torę. Jest nim prezentowanie ludzkości idei Jednego, Jedynego Boga, który wymaga od człowieka moralnego postępowania wobec innych ludzi (etyczny monoteizm).

Dlaczego akurat Żydzi zostali wybrani do spełnienia tej misji?

Jedna z koncepcji głosi, że dlatego, iż byli narodem małym, nielicznym, niepozornym. Bóg nazywa lud Jisraela „szczególną własnością” (po hebrajsku: am segula) i Tora tłumaczy: „Nie dlatego Bóg zapragnął was i wybrał, bo jesteście liczniejsi niż wszystkie [inne] ludy – [przeciwnie], jesteście ze wszystkich ludów najmniejsi” (Dewarim 7, 7).

Bóg więc – można interpretować – chciał, aby Jego posłaniec był niepozorny. Chciał, aby to idea przekazywana ludzkości przez tego posłańca zwyciężała, a nie posłaniec. Im słabszy jest ten, kogo się posyła, tym bardziej tryumf idei, którą głosi, jest tryumfem i zasługą samej idei, a nie posłańca! Gdyby do spełnienia misji wybrany został naród potężny, liczny – jego sukces w przybliżaniu ludzkości idei Boga byłby przypisany potędze tego narodu, a nie sile idei moralnego, Jedynego Boga. Żydzi są narodem „najmniejszym”. „Jestem prochem i popiołem” mówi o sobie Awraham (Bereszit 18, 27), a Mosze i Aharon pytają: „Kim my jesteśmy?” (Szemot 16, 7) – zauważa Raszi.

Inny pogląd odwołuje się do midrasza, opowiadającego o tym, jak Bóg oferował innym ludom Torę i żaden nich nie chciał jej przyjąć, ponieważ przestrzeganie przykazań zawartych w niej było zbyt trudne pod względem etycznym. Wreszcie, gdy Żydzi szli przez pustynię, „Święty Jedyny (niech będzie błogosławiony) odwrócił nad nimi górę Synaj jak ogromne naczynie i rzekł: „Jeżeli przyjmiecie Torę, to dobrze, ale jeśli nie – to będzie wasz grób” (Szabat 88a).

Żydzi zostali wybrani także dlatego, że byli potomkami Awrahama. Dlaczego właśnie Awraham i jego potomkowie otrzymali polecenie przekazywania ludzkości prawd Boga? Tego Tora nie wyjaśnia w sposób jednoznaczny, jakkolwiek przedstawia Awrahama jako człowieka, który Bogu zaufał i który potrafił (o czym Bóg wiedział) sprostać dziełu utrwalenia tych prawd w następnych pokoleniach.

Warunkiem bycia posłańcem jest dokładne wypełnianie przez naród żydowski roli kapłana i dotrzymywanie Przymierza z Bogiem. Tora stwierdza (Szemot 19, 5), że jeśli Żydzi będą pilnie strzec Przymierza, pozostaną szczególną własnością (am segula) Boga i „królestwem kapłanów” („Moich sług” – stwierdza Ramban) i „ludem świętym”. Tu znów pojawia się am segula – czyli „własność”, jeszcze lepiej „cenna własność”, a nawet „skarb”. Źródłem tego słowa jest akadyjskie słowo sugulu, oznaczające stado bydła – dla nomadów największe bogactwo.

Fragment z Księgi Amosa najsilniej udowadnia, że „wybranie” nie jest wcale wywyższeniem, lecz podleganiem szczególnej uwadze Boga – krytycznej i oceniającej surowo: „Słuchajcie tego słowa, które mówi Bóg do was, synowie Jisraela, do całego pokolenia, które Ja wyprowadziłem z ziemi egipskiej: Jedynie was znałem ze wszystkich narodów na ziemi, dlatego was nawiedzę karą za wszystkie wasze winy” (Księga Amosa 3, 2). „Wybranie” to więc nie tylko wyznaczenie do spełnienia misji, ale także wielkie zobowiązanie i ogromna odpowiedzialność oraz związane z nimi ryzyko i cierpienie. „Święty Jedyny dał Jisraelowi trzy cenne dary, a wszystkie one dane są wyłącznie przez cierpienie. Są to: Tora, Erec Jisrael i Przyszły Świat” (Berachot 5a). Ostatecznym celem było wciąż strzeżenie Tory, która miała – za pośrednictwem Żydów – trafić do całej ludzkości.

Koncepcja „narodu wybranego” była niejednokrotnie rozumiana błędnie, jako chęć udowodnienia przez Żydów własnej wyższości, jako dowód na ich arogancję. Dlatego może Majmonides nie umieścił jej wśród Trzynastu Zasad Wiary, a rabin Mordechaj Kaplan próbował w XX wieku (w Synagodze Rekonstrukcjonistycznej) zarzucić całkowicie tę ideę.

Konsekwencje wiary w wyznaczenie Żydów do spełnienia tej roli przesądziły w ogromnym stopniu o tym, kim byli Żydzi przez ponad trzy tysiące lat i jaki los im przypadł w udziale.

Z jednej strony, wiara ta pozwoliła im zachować religijną oraz narodową tożsamość, własną kulturę i ocaliła ich, jako osobną grupę ludzi – mimo wygnania i rozproszenia – przed wtopieniem się w społeczności, wśród których przyszło im żyć. Wymagania, jakie stawiała przed nimi religia, ocaliły ich jako Żydów. Z drugiej jednak strony, te same przyczyny (fakt, że z nimi właśnie zawarł Przymierze Bóg, gdy otrzymali Torę i przykazania pod górą Synaj) – zadecydowały o tym, że ich los stał się – na przestrzeni dziejów – wyjątkowo trudny.

Przymierze wymagało od Żydów szczególnych poświęceń. Obowiązywało ich 613 nakazów i zakazów; ich przestrzeganie było uciążliwe. Nie to jednak stało się powodem trudnego losu Żydów. Problem w tym, że przymierze to odczytywane było często przez innych nie jako szczególny obowiązek, ale, mylnie, jako wyróżnienie wiążące się z korzyściami. A zatem religie, które wyrosły z judaizmu lub pod wpływem judaizmu – chrześcijaństwo i islam – chciały „odebrać” Żydom zarówno „przymierze”, jak i „wybranie”, twierdząc, że Żydzi je utracili, czyli już nie oni mają wypełniać wyznaczoną przez Boga misję. Obydwie nowe religie (przy wszystkich zasadniczych różnicach pomiędzy nimi) uważały (błędnie!), że „wybranie” i „przymierze” są warunkami zbawienia dla ich wyznawców.

Z jednej więc strony, narodziny tych dwu wielkich religii monoteistycznych były elementem wypełniania przez Żydów misji przeznaczonej im przez Boga i w jakimś sensie kontynuacją jej przez inne ludy. Gdyby nie judaizm, nie byłoby chrześcijaństwa oraz islamu i idee etycznego monoteizmu nie rozprzestrzeniłyby się w świecie. Z drugiej strony, odbieranie Żydom „wybrania” i „przymierza” przez te religie spowodowało prześladowania, które trwały przez wieki.
ieki.

Ze znacznej liczby teologicznych uzasadnień tych – religijnie motywowanych – prześladowań, wystarczy przywołać poglądy św. Augustyna (354-407 n.e.), który twierdził (powołując się na swoją interpretację Księgi Psalmów 59, 12), że upadek i nędza Żydów mają symbolizować tryumf Kościoła nad Synagogą. W imię tej właśnie doktryny, polityka Kościoła przez setki lat polegała na tolerowaniu istnienia Żydów wyłącznie w poniżeniu. Inaczej mówiąc, złe traktowanie Żydów było programowe i miało prowadzić do ich upokarzania oraz czynienia ich życia wyjątkowo trudnym, co z kolei stanowić miało koronny dowód na to, że Bóg ich opuścił. Żydzi przetrwali jednak między innymi dlatego, że wierzyli, iż „Ponieważ Bóg umiłował Jisraela, pomnożył jego cierpienia” (Szemot Raba 1, 1).

Z podobnych przyczyn również sytuacja Żydów w krajach muzułmańskich wyglądała – w większości okresów historycznych – niewiele lepiej.
Ostatnio zmieniony 22 kwie 2010, 20:05 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 2 razy.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: U Naszych Braci Starszych W Wierze...

72
Krzysiek pisze:NARÓD WYBRANY pytanie od PM : Co oznacza, że Żydzi są "narodem wybranym"?
Godny podziwu dowód wiary ze strony Abrahama zapewnił temu przyjacielowi Jehowy szczególne błogosławieństwa. Stało się to po gruntownym wypróbowaniu jego wiary i posłuszeństwa wobec Boga Najwyższego.
To błogosławieństwo, będące wyrazem uznania Bożego, zostało wypowiedziane na szczycie góry w kraju Moria, gdzie — zdaniem wielu — kilkaset lat później król Salomon zbudował Jehowie wspaniałą świątynię.
Tam, w wyznaczonym przez Boga miejscu, na drwach rozłożonych na nowo zbudowanym ołtarzu kamiennym, leżał Izaak. Przy ołtarzu stał ojciec z nożem w ręku.
Właśnie chciał spełnić rozkaz Boga, żeby zabić Izaaka i złożyć chłopca na ofiarę całopalną Bogu, który mu go dał w cudowny sposób. A wtedy:
Anioł Jahwe zawołał na niego z nieba i rzekł: ‛Abrahamie, Abrahamie! (...) Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna’ (...) Po czym anioł Jahwe przemówił głośno z nieba do Abrahama po raz drugi: ‛Przysięgam na siebie, wyrocznia Jahwe, że ponieważ uczyniłeś to, iż nie oszczędziłeś syna twego jedynego, będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia [błogosławić, NW] na wzór twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu’”. — Rodzaju 22:1-18.
Oznaczało to, że obiecanego „nasienia”, za którego pośrednictwem wszystkie ludy miały otrzymać błogosławieństwo, należało oczekiwać z linii rodowej Izaaka.
W ten sposób bowiem Jehowa Bóg dał do zrozumienia, że dokonał wyboru linii rodowej, oraz że przyrodni bracia Izaaka nie będą mieć udziału w wydaniu na świat tego „nasienia”.
Mimo to ludy wywodzące się z przyrodnich braci Izaaka mogły sobie zapewnić błogosławieństwo za pośrednictwem tego „nasienia”.
Wszystkie dzisiejsze narody, to znaczy ludzie z każdej narodowości, również mogą sobie zjednać błogosławieństwo przez „nasienie” Abrahama.
Patriarcha Sem, który przeżył powszechny potop, mógł się jeszcze dowiedzieć o udzieleniu błogosławieństwa Bożego Abrahamowi, a nawet doczekać małżeństwa Izaaka z piękną Rebeką z Charanu w Mezopotamii.
Po ich ślubie przeżył jeszcze dziesięć lat do roku 1868 p.n.e., ale już nie oglądał potomstwa z tego małżeństwa. Widział je natomiast Abraham.
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 28 kwie 2010, 20:58 przez Miłujący Prawdę, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: U Naszych Braci Starszych W Wierze...

74
Gdy Abraham miał prawie sto lat, ponownie została mu powtórzona obietnica, że otrzyma syna, z zapewnieniem, że przyszły dziedzic będzie dzieckiem Sary. [...]W widzeniu nocnym otrzymał polecenie, by udał się do kraju Moria i tam złożył swojego syna w ofierze całopalnej na górze, która zostanie mu wskazana.

W chwili, gdy otrzymał to polecenie, Abraham miał już prawie sto dwadzieścia lat. Był uważany za starego .[cytuję za:(1 Mojż. rozdz. 16; 17,18-20; 21,1-14; 22,1-19)]

Z tego wynika, że Izaak miał około 20 lat, kiedy został ofiarowany. Tak myślę..


Do Miłującego Prawdę! - Dzięki. Z przyjemnością Ciebie czytam. Taki w tym wątku bądź..bez pouczeń oraz łajań..Bądź jednym z nas...
Ostatnio zmieniony 29 kwie 2010, 14:34 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 2 razy.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: U Naszych Braci Starszych W Wierze...

75
A TO PARADNE!]

Obrazek


Golem? Zaskakujący pomysł na promocję miasta
27-04-2010

Towarzystwo Fyrtel chce, by w Poznaniu stanął pomnik Golema, bo do życia miał go powołać poznański rabin.

Człekokształtnej postaci mogłyby błyszczeć czerwone oczy, a z nozdrzy buchać dym. Skąd pomysł na taki niecodzienny pomnik w Poznaniu? Bo według najbardziej znanej legendy o stworzeniu Golema, do życia powołał go urodzony w w Poznaniu rabin Jehuda Low ben Bezalela. Swoje życie dzielił pomiędzy Pragę i Poznań, był naczelnym rabinem Poznania i całej Wielkopolski.

Historia sięga XVI w. Kiedy rabin przebywał w Pradze, napadano tam na Żydów posądzanych o okultyzm i niecne praktyki. By bronić swoich braci, Jehuda ulepił z gliny gigantyczną postać przypominającą człowieka i ożywił ją za pomocą modlitw i mistycznych rytuałów. Niema i bezmózga istota, niestworzona przez Boga, mogła jedynie wykonywać polecenia, sama pozbawiona była woli. Zgodnie z legendą, po obronie Żydów Golem oszalał i zaczął mordować swoich panów. Rabinowi Jehudzie udało się go jednak powstrzymać i Golem zamienił się w gliniany posąg.

Źródło: Gazeta Wyborcza Poznań
Ostatnio zmieniony 29 kwie 2010, 20:08 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 2 razy.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: U Naszych Braci Starszych W Wierze...

76
Grupa ewangelickich odkrywców z Chin i Turcji oświadczyła, że w poniedziałek odnalazła na górze Ararat Arkę Noego. Agencja AFP opublikowała zdjęcia z tego wydarzenia.
Góra Ararat znajduje się we wschodniej Turcji. Odkrywcy twierdzą, ze Arka znajduje się na wysokości 4 tysięcy metrów. Chińczycy i Turcy odnaleźli drewnianą strukturę, której wiek, na podstawie próbek węgla, określono na 4,8 tysiąca lat.

- Nie jesteśmy w 100 procentach pewni, że to Arka Noego, ale uważamy, że na 99,9 proc. to właśnie ona – powiedział Yeung Wing-cheung, dokumentalista z Hong Kongu towarzyszący 15-osobowemu zespołowi badawczemu "Noah's Ark Ministries International".
Ostatnio zmieniony 29 kwie 2010, 21:11 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 1 raz.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: U Naszych Braci Starszych W Wierze...

79
:brawo: :brawo: Radosna wiadomość...:brawo:

Synagoga - miejsce dla Żydów, wrocławian, i turystów
30-04-2010

W czwartek 6 maja wrocławska synagoga Pod Białym Bocianem zostanie uroczyście otwarta.
Już dziś błyszczy świeżą farbą i zachwyca witrażami w oknach, a w przyszłym tygodniu zobaczymy, jakie skarby kryje w środku. Uroczystości potrwają pięć dni.

Rozmowa z Bente Kahan, szefową fundacji, która od pięciu lat prowadzi remont synagogi

Magda Piekarska: Denerwuje się Pani?

Bente Kahan: - Nie. To dlatego, że nie jestem sama, w ten projekt jest zaangażowanych mnóstwo ludzi. Owszem, jest bieganina, są nerwy, ale też olbrzymia radość. Widzę zbliżający się finał i bardzo mnie to cieszy. Wierzę, że będzie dobrze.

Co nas czeka w przyszłym tygodniu?

- Uroczystości rozpoczną się w środę, a pierwszym punktem programu będzie międzynarodowa konferencja na Uniwersytecie Wrocławskim. Potem usłyszymy oratorium "Dawid i Batszeba" z muzyką Stale Kleiberga w wykonaniu wrocławskiej orkiestry kameralnej Leopoldinum i chóru katedralnego Nidaros z Trondheim. Zostaną otwarte dwie wystawy - "Historia odzyskana. Życie Żydów we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku", którą przygotowuję wspólnie z Yoavem Rossano i "Dziedzictwo Wergelanda - Życie Żydów w Norwegii 1851-1945". Podczas czwartkowej ceremonii otwarcia synagogi zaśpiewa kantor Joseph Malovany z Nowego Jorku. Towarzyszyć mu będzie chór synagogi Pod Białym Bocianem prowadzony przez Stanisława Rybarczyka. W piątek będziemy prezentować książkę Willego Cohna "Żadnego prawa - nigdzie. Dziennik z Breslau 1933-1941" i odsłonimy poświęconą mu tablicę w Rynku.

Odbędą się nabożeństwa szabatowe, a po drugim z nich, w sobotę usłyszymy "Kadisz" Krzysztofa Pendereckiego w wykonaniu orkiestry Filharmonii Wrocławskiej.

Co zobaczymy na wystawie dokumentującej historię wrocławskich Żydów?

- To będzie zaledwie wstęp do tej 800-letniej historii. Nie bylibyśmy w stanie opowiedzieć jej całej. Postanowiliśmy, że ekspozycja będzie miała narracyjny charakter - bazie naukowej, historycznej, będą towarzyszyły opowieści Żydów z Breslau i Wrocławia. Zaczęliśmy je zbierać na potrzeby wystawy i będziemy tę działalność kontynuować. Mamy historie ludzi, którzy mieszkają dziś w RPA, Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Izraelu. Te osobiste wspomnienia robią duże wrażenie. Dostaliśmy np. klasowe zdjęcie z VII LO zrobione w latach 60. Okazało się, że jeszcze przed maturą wyemigrowali niemal wszyscy uczniowie na nim uwiecznieni. Zostały dwie osoby. Podobnych fotografii było sporo i zrobiliśmy z nich wielki plakat - są na nich zdjęcia klasowe jeszcze z Breslau i z powojennego Wrocławia. Inny mocny element to ilustracja norweskiego scenografa Helge Hoff Monsen będąca częścią projektu pokazującego tradycyjne stroje żydowskie. Widać na niej parę, mężczyznę i kobietę, w średniowiecznych strojach. Oboje mają na nich naszyte duże żółte kółka - symbole oznaczające Żydów. To robi wrażenie, jeśli wziąć pod uwagę, co wydarzyło się kilkaset lat później.

Na całym Dolnym Śląsku jest ponad 300 Żydów. Czy warto tworzyć rozbudowane centrum w synagodze dla tej garstki?

- Ale przecież już uroczystości w przyszłym tygodniu dowodzą, że chcemy stworzyć miejsce otwarte dla wszystkich. Nie tylko dla Żydów - dla wrocławian, Dolnoślązaków, turystów z całego kraju i z zagranicy. Gratuluję gminie żydowskiej, że dostaje tak pięknie odrestaurowany budynek.
Ostatnio zmieniony 30 kwie 2010, 12:48 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 2 razy.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: U Naszych Braci Starszych W Wierze...

80
Po katastrofie samolotu pod Smoleńskiem, po tragicznej śmierci prawie stu osób, przeczytałem na jednym z blogów opis takiej sytuacji :

"Potworna tragedia. Ludzie stoją na ulicy i próbują ochłonąć z szoku. Stalem na Nowogrodzkiej, z córką i z zięciem, kiedy usłyszałem “Szczęść Boże!” Podszedł do mnie biskup Piotr Jarecki. Trzymając się za ręce, łamiącymi się głosami, rozmawialiśmy o tym, co się stało. (...) - Jak można w takich momentach wierzyć w Boga? - zapytałem."

Odpowiedziałem autorowi tych słów: "Błąd. Może ludzki błąd. Może awaria mechanizmu. Ale co Bóg ma z tym wspólnego? Nie był ani pilotem, ani kontrolerem lotu, ani mechnikiem przygotowującym samolot." Czy uważacie, że odpowiedziałem sensownie?
Naszym zdaniem - zdecydowanie tak.

Można zrozumieć, że niewiara w istnienie Boga w takich momentach, jak opisany w pytaniu, bierze się poczucia absurdu tej potwornej tragedii.

Czy jednak to poczucie absurdu daje się logicznie i racjonalnie wytłumaczyć w rzeczywistości zdecydowanie logicznej i racjonalnej, czyli w świecie praw fizyki, które ostatecznie rządzą lotami samolotów?

Wizja Boga, jaką zawarł w swoim pytaniu do biskupa autor piszący na blogu, jest najprawdopodobniej przyczyną tego - teologicznie i logicznie - błędnego pytania. W tej wizji Bóg miałby być siłą naginającą prawa naturalne, aby zrównoważyć ludzki błąd i uratować ludzi w samolocie. To oznacza, że Bóg - aby dać dowód istnienia oczekiwany przez piszącego - musiałby zawiesić działanie prawa grawitacji, które powoduje, że samolot rozbija się o ziemię, aby uniemożliwić logiczne konsekwencje błędu pilota, albo błędu kontrolera lotu, albo tych, którzy przygotowywali samolot przed lotem od strony technicznej, albo jego konstruktorów, albo rezultat działania jakichś innych czynników, które spowodowały katastrofę, a o których nie mamy jeszcze pojęcia.

Nie znamy jej przyczyn, ale z całą pewnością wiemy jedno: wszystke działania, które doprowadziły do tego, że prawie sto osób zostało uniesione w powietrze i transportowane do miejsca przeznaczenia odległego od punktu startu o kilkaset kilometrów, było od początku do końca dziełem człowieka: to człowiek skonstruował i zbudował samolot, zbudował lotnisko, uniósł się w stworzonym przez siebie mechanizmie w górę - i musiał popełnić jakiś błąd, czegoś nie przewidział, na coś nie był należycie przygotowany, bo wszystko zakończyło się tragicznie, a bez popełnienia błędu - nie doszłoby do katastrofy.

A mgła?

Cóż, mgłę, ogólnie: złe warunki atmosferyczne należy przewidywać. To jest częste zjawisko. Ich pojawienie się jest efektem naturalnych czynników decydujących o pogodzie, a ich nieuwzględnienie jest również ludzkim błędem.

A sprawiedliwość? Czyż jest sprawiedliwe, aby niewinni ludzie ginęli w ten sposób?

Oczywiście, że nie jest, ale to pytanie jest błędnym pytaniem: do działania praw fizyki, aerodynamiki nie da się w żaden sposób zastosować kryteriów sprawiedliwości. Świat etyki i świat praw fizyki nie mają wspólnych punktów w żadnej przestrzeni.

Człowiek wie, jak te prawa funkcjonują. Jeżeli w wyniku ich działania ludzie tracą życie, to jest to poza sprawiedliwością - jest to wciąż jedynie tragiczny w swoich konsekwencjach efekt błędu. W przypadku katastrofy samolotu przed lotniskiem w Smoleńsku, według naszej obecnej wiedzy: niechciany rezultat ludzkiego błędu.

Jak można albo winić za to Boga, albo podważać Jego egzystencję?

Dlaczego kwestionować wiarę w Boga na podstawie ludzkiego błędu?

Działania praw fizyki nie są narzędziem wymierzania kar lub nagradzania (judaizm jest tak bardzo przekonany, że Bóg nie zawiesza praw natury w sprawach ludzkich, iż nawet cuda, które opisuje Biblia Hebrajska, tłumaczone są przez mędrców Talmudu nie jako jednorazowe odstąpienie od praw natury, ale jako wydarzenia ustanowione przez Boga z wyprzedzeniem czasowym: już w momencie stwarzania świata [Bereszit Raba 5:45; Midrasz Szemot Raba 21:6; Pirke Awot 5:8]).

W katastrofach samolotowych giną uczciwi, porządni, dobrzy ludzie, którzy niczemu nie zawinili. To jest niesprawiedliwe! Tak, ale może być to argumentem przeciw istnieniu Boga tylko wówczas, gdy nasza wizja Boga postrzega w Nim istotę spełniającą wobec ludzi - a szczególnie wobec tych wierzących w Jego istnienie i postępujących według Jego woli - funkcję wszechobecnego i wszechmocnego "ochroniarza".

W tym miejscu dochodzimy do jednej z fundamentalnych zasad dotyczących nie tylko judaizmu, ale – ogólnie – etycznego monoteizmu: życie zgodne z zasadami religii ma wpływać na nasze postępowanie wobec siebie nawzajem, a nie na postępowanie Boga wobec nas.

Celem praktykowania religii jest wpływanie tu i teraz na zachowanie człowieka. Głęboko religijny, uczciwy, dobry, porządny człowiek nie powinien jednak ani przez moment liczyć na to, że może przechodzić przez jezdnię na czerwonych światłach i że ze względu na jego religijność Bóg uchroni go przed potrąceniem przez samochód. Ani nie może oczekiwać, że emuna (wiara-ufność) zapewni mu materialną egzystencję, zamiast hisztadlut (wysiłku). „Nie licz na cuda” – czytamy w Joma 1, 4.

Nawet gdy założymy, że katastrofa była rezultatem przypadku, i nawet jeżeli jednocześnie uznamy, że przypadkami rządzi Bóg, to wtedy musimy przypomnieć sobie, że Rabi Janaj uczył: „Nie jest w naszej mocy zrozumieć powodzenie nikczemnych ani cierpienia sprawiedliwych”. (Pirke Awot 4, 19). Oczekiwanie, że Bóg pomaga dobrym, a każe złych, jest bezpodstawne. Tak, ale na "tamtym" świecie, a nie na tym.

Jeżeli Bóg miałby nie dopuścić do katastrofy pod Smoleńskiem, to jak mógłby dopuścić do jakiejkolwiek katastrofy, w której giną niewinni ludzie?

W jaki więc sposób Bóg jest obecny w naszym życiu?

Przecież Bóg - według judaizmu - to nie jest wyłącznie Kreator, który stworzył świat "a potem go porzucił i poszedł w inny zakątek Kosmosu".

Jak więc rozumieć koncepcję Boga w judaizmie, który przecież dba o swoje stworzenia?

Dbanie to polega to na tym, że najważniejszym oczekiwaniem Boga wobec człowieka jest - według judaizmu - aby ludzie postępowali wobec siebie ze sprawiedliwością i - jednocześnie - litością i współczuciem. Wszystkie więc cele, do jakich wiedzie postępowanie zgodne z zasadami religii, są jednocześnie same w sobie nagrodą za takie życie. Oczekiwanie dodatkowej nagrody za bycie religijnym (w postaci np. unikania nieszczęść, kłopotów, chorób, katastrof) byłoby podobne do oczekiwania dodatkowej nagrody za przestrzeganie zasad nauki prowadzenia samochodu – a nagrodą jest przecież właśnie to, że wiemy, jak prowadzić samochód i możemy nim jeździć, co podnosi jakość naszego życia. Dlatego w Pirke Awot (4, 2) czytamy, że „nagrodą za micwę – jest micwa”, czyli: nagrodą za wypełnienie przykazania jest właśnie wypełnienie przykazania.

Bóg daje człowiekowi szczegółowe i ogólne instrukcje postępowania - przede wszystkim pod postacią przykazań. Przestrzeganie tych instrukcji w sposób rozumny może czynić życie człowieka lepszym, według tych zasad ludzie mogą być także lepsi dla siebie nawzajem, potrafią opanować swoje złe cechy i doskonalić dobre. Wiara może dawać im siły psychiczne do pokonywania trudności, kontakt z Bogiem np. przez modlitwę pozwala m.innymi na analizę własnych wad i - w konsekwencji - unikanie błędów, co przekłada się na nasz sprawiedliwszy, bardziej wyrozumiały stosunek do innych ludzi.

To jest sposób, w jaki Bóg dba o człowieka. Dlatego dał przykazania człowiekowi, którego stworzył. Dlatego - według Tory - zabronił mordowania, kradzieży, fałszywego oskarżania; nakazał sprawiedliwe traktowanie innych ludzi, miłowanie bliźniego jak samego siebie, nieczynienie drugiemu, co jest niedobre dla nas. Zlecił także uszlachetnianie osobowości człowieka, poprzez wprowadzenie w jego rzeczywistość pojęcia świętości (kedusza). Nakazał człowiekowi wyjście poza świat instynktów, które chronią nas samych przed innymi i nakazał wejście w świat kultury, w którym my chronimy innych przed nami - kontrolując i zmieniając nasze zachowania tak, aby nie robić krzywdy innym.

Katastrofa samolotowa nie jest dowodem ani na istnienie ani na nieistnienie Boga. Katastrofa samolotowa nie ma w ogóle nic wspólnego z Bogiem, ale wyłącznie z prawami natury i człowiekiem.

Jest tragicznym, bolesnym, potwornym dowodem na prawdy skądinąd oczywiste: że prawa fizyki są trwałe i konsekwentne, a człowiek jest istotą omylną.

Nie możemy zmieniać tych praw, ale możemy je ujarzmiać, używając jednych praw natury do pokonania innych - nie potrafimy latać, ale możemy wykorzystać prawa fizyczne do pokonania grawitacji w wyniku skonstruowania samolotu. Nie potrzebujemy do tego - w przeciwieństwie do wszystkich innych istot latających - naturalnych skrzydeł.

Jeżeli jednak człowiek popełnia błąd - prawa te skierowują się przeciwko niemu z całą swoją siłą, właśnie dlatego, że tych skrzydeł nie ma i że samą swoją obecnością ponad ziemią pokonał naturalne ograniczenie własnej fizyczności - płacąc za to jednak wysoką cenę: podejmując trwale śmiertelne ryzyko.
Ostatnio zmieniony 03 maja 2010, 21:06 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 1 raz.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: U Naszych Braci Starszych W Wierze...

82
sabra pisze:A co ty , o tym myslisz ?
No, cóż ? Samo życie jest cudem, podobnie jak każda z danych nam chwil....

Obrazek


[youtube][/youtube]
Ostatnio zmieniony 05 maja 2010, 13:12 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 2 razy.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: U Naszych Braci Starszych W Wierze...

84
PYTANIA DO RABINA

Czym dla wyznawców judaizmu jest Tora?

Rabin Michael Schudrich: Podstawowe znaczenie słowa „Tora” to „nauka”. W węższym znaczeniu Tora to pierwsze pięć ksiąg Biblii, księgi Mojżeszowe. Tora jest podstawą naszej wiary. Są w niej spisane wszystkie przykazania, jakie mamy w naszej religii. W tradycji żydowskiej nie ma dziesięciu przykazań, ale aż 613, dotyczących rozmaitych sfer życia, m.in. relacji społecznych, postów, a także samej Tory, np. że Żyd powinien studiować ją i nauczać jej innych.



Jak te 613 przykazań ma się do dziesięciu? Czy dekalog jest najważniejszy?

- Te przykazania są bardzo szczegółowe, jedno z nich mówi na przykład, jak można się oczyścić z rytualnej nieczystości. Przykazania dekalogu pozostają na pewnym stopniu ogólności, ale to wielki spór, czy można mówić, że jedno przykazanie jest ważniejsze od drugiego. Większość interpretatorów stoi na stanowisku, że każde przykazanie ma taką samą wartość. Nawet w Talmudzie czytamy, że nie można ocenić, które jest ważniejsze. Żyd powinien się starać, żeby przestrzegać wszystkich. Porównuję to czasem do łóżka z Ikei, które składa się z wielu elementów, a każdy jest niezastąpiony. Kupując coś w Ikei, mam zawsze ten sam problem - zostaje mi jeden element, którego nie potrafię dopasować. Dopiero gdy po miesiącu łóżko się rozleci, wiem, gdzie miał być... Analogicznie wszystkie przykazania tworzą całość.



Jak czytać Torę, jak w ogóle czytać Biblię? Rozumieć ją literalnie czy tak, jak to robią dzisiaj na ogół chrześcijanie, czyli traktując Pismo Święte jako dzieło Boże i ludzkie zarazem. A jeżeli jest także dziełem ludzkim, to rozumiemy, dlaczego według Księgi Bereszit Bóg stworzył świat w sześć dni - taki był ówczesny sposób przedstawiania spraw religijnych.

- Opis stworzenia świata jest dosłowny. Pytanie, jak rozumiemy znaczenie słowa „dzień”. Pan powiedział o sześciu dniach, tylko gdzie jest napisane w Torze, że to takie sześć dni, jak rozumiemy to dzisiaj? W Księdze Bereszit zostało użyte słowo jom, ale kto powiedział, że to 24 godziny? W hebrajskim to jest niepewne. A zresztą, jak mogła to być doba, skoro na początku stwarzania świata nie było jeszcze dnia i nocy, bo nie było ziemi kręcącej się wokół słońca? W nowożytnym hebrajskim jom to 24 godziny, ale kilka tysięcy lat temu nie było to takie pewne. Jom może więc oznaczać okres czasu.

W Torze są także przykazania oparte na Księdze Bereszit, np. nie można pracować w szabat, czyli siódmego dnia. I to jest jak najbardziej dosłowne. Nie mogę mówić, że to metafora.

Ale dla Żyda nie ma znaczenia, w ile naszych dni Bóg stworzył świat. Rabin Raszi, który żył tysiąc lat temu we Francji, uprawiał coś, co nazywamy dziś krytycyzmem biblijnym. Pisał, że to niemożliwe, żeby Pan Bóg stworzył świat w sześć dni.



Więcej... http://wyborcza.pl/1,76842,6585959,Tora ... z0n3WVanbl
Ostatnio zmieniony 05 maja 2010, 14:06 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 2 razy.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: U Naszych Braci Starszych W Wierze...

87
Samo czytanie Tory niewiele daje, To Tora musi nas "przeczytać." To coś niesamowicie wspaniałego...niepowtarzalnego i w sensie dosłownym "nie z tej ziemi."
Ostatnio zmieniony 05 maja 2010, 23:38 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 1 raz.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: U Naszych Braci Starszych W Wierze...

89
Krzysiek pisze:Jak te 613 przykazań ma się do dziesięciu? Czy dekalog jest najważniejszy?
Czy to pytanie ma sens? Nie!
Aby jednak poznać prawdę trzeba uwzględnić całe Pisma Hebrajskie i Pisma Greckie.
Tam możesz znaleźć:
(Mateusza 5:17-20) „Nie myślcie, że przyszedłem zniweczyć Prawo lub Proroków. Nie przyszedłem zniweczyć, lecz spełnić; bo zaprawdę wam mówię, że prędzej przeminęłyby niebo i ziemia, niżby w jakiś sposób przeminęła jedna najmniejsza litera lub jedna cząstka litery w Prawie i nie wszystko się stało.
Kto więc łamie jedno z tych najmniejszych przykazań i tak uczy ludzi, będzie nazwany ‚najmniejszym’ w odniesieniu do królestwa niebios. Każdy zaś, kto je spełnia i ich naucza, będzie nazwany ‚wielkim’ w odniesieniu do królestwa niebios.
Bo mówię wam, że jeśli wasza prawość nie będzie obfitsza niż uczonych w piśmie i faryzeuszy, to na pewno nie wejdziecie do królestwa niebios
".
Z tych słów wynika, że należy odrzucić Prawo Mojżeszowe, bo od śmierci Jezusa obowiązuje Prawo Chrystusowe. Dlatego prawy trzymający się Jezusa będzie zawsze stawiany przed "uczonych w piśmie i faryzeuszy".
Krzysiek pisze:Jak czytać Torę, jak w ogóle czytać Biblię? Rozumieć ją literalnie czy tak, jak to robią dzisiaj na ogół chrześcijanie, czyli traktując Pismo Święte jako dzieło Boże i ludzkie zarazem. A jeżeli jest także dziełem ludzkim, to rozumiemy, dlaczego według Księgi Bereszit Bóg stworzył świat w sześć dni - taki był ówczesny sposób przedstawiania spraw religijnych.
Nikt nie nakazuje przyjąć takich danych. Biblia pokazuje, że określenie "dzień" ma różna długości.

W proroctwach dzień niekiedy wyobraża jeden rok. Świadczy o tym Ezechiela 4:6: „Za drugim razem połóż się na prawym boku i przez czterdzieści dni masz nosić przewinienie domu judzkiego. Dzień za rok, dałem ci dzień za rok” (zob. też Lb 14:34).
W różnych proroctwach występują określone liczby dni, jak choćby: trzy i pół dnia (Obj 11:9), 10 dni (Obj 2:10), 40 dni (Eze 4:6), 390 dni (Eze 4:5), 1260 dni (Obj 11:3; 12:6), 1290 dni (Dn 12:11), 1335 dni (Dn 12:12) oraz 2300 dni (Dn 8:14).
Słowo „dni” może się odnosić do okresu życia danej osoby, np. gdy mowa o „dniach Noego” czy „dniach Lota” (Łk 17:26-30; Iz 1:1).
Wyraz „dzień” ma bardziej pojemne, przenośne znaczenie również w takich sformułowaniach, jak: „dzień, w którym Bóg stworzył Adama” (Rdz 5:1), „dzień Jehowy” (Sof 1:7), „dzień strasznego gniewu” (Sof 1:15), „dzień wybawienia” (2Ko 6:2), „dzień sądu” (2Pt 3:7) czy „wielki dzień Boga Wszechmocnego” (Obj 16:14).
Dobitną ilustracją przenośnego użycia słowa „dzień” w znaczeniu jednostki czasu o różnej długości jest relacja o stwarzaniu zawarta w Księdze Rodzaju.
Opisano tam tydzień składający się z sześciu dni stwarzania oraz siódmego dnia odpoczynku.
Ów tydzień działalności stwórczej znalazł swój miniaturowy odpowiednik w Prawie nadanym Żydom przez Boga (Wj 20:8-11).
Biblijny opis sześciu kolejnych dni stwarzania kończy się słowami: „I nastał wieczór, i nastał ranek — dzień pierwszy [drugi, trzeci, czwarty, piąty i szósty]” (Rdz 1:5, 8, 13, 19, 23, 31).
Siódmy dzień nie został jednak tak podsumowany, co świadczy o tym, iż ów okres, w którym Bóg odpoczywa od dzieł stwórczych w odniesieniu do Ziemi, wówczas się nie zakończył.
W Hebrajczyków 4:1-10 apostoł Paweł wskazał, że Boży dzień odpoczynku trwał jeszcze w jego czasach, a było to ponad 4000 lat po rozpoczęciu się owego siódmego dnia.
Jak stąd wynika, każdy z dni stwarzania, czyli okresów działalności stwórczej, trwał co najmniej tysiące lat.
W dziele A Religious Encyclopædia (red. P. Schaff, 1894, t. I, s. 613) powiedziano:
„Dni stwarzania były okresami, fazami procesu twórczego, a nie dobami 24-godzinnymi”.
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 10 maja 2010, 10:22 przez Miłujący Prawdę, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: U Naszych Braci Starszych W Wierze...

90
Tan wątek jest z założenia wątkiem informacyjnym,a nie polemicznym. Trzymajmy się tego..
Ze słów: " Krzysiek napisał(a):

Jak te 613 przykazań ma się do dziesięciu? Czy dekalog jest najważniejszy?

Czy to pytanie ma sens? Nie!
Aby jednak poznać prawdę trzeba uwzględnić całe Pisma Hebrajskie i Pisma Greckie.
Tam możesz znaleźć:
(Mateusza 5:17-20) „Nie myślcie, że przyszedłem zniweczyć Prawo lub Proroków. Nie przyszedłem zniweczyć, lecz spełnić; bo zaprawdę wam mówię, że prędzej przeminęłyby niebo i ziemia, niżby w jakiś sposób przeminęła jedna najmniejsza litera lub jedna cząstka litery w Prawie i nie wszystko się stało.
Kto więc łamie jedno z tych najmniejszych przykazań i tak uczy ludzi, będzie nazwany ‚najmniejszym’ w odniesieniu do królestwa niebios. Każdy zaś, kto je spełnia i ich naucza, będzie nazwany ‚wielkim’ w odniesieniu do królestwa niebios.
Bo mówię wam, że jeśli wasza prawość nie będzie obfitsza niż uczonych w piśmie i faryzeuszy, to na pewno nie wejdziecie do królestwa niebios".
Z tych słów wynika, że należy odrzucić Prawo Mojżeszowe, bo od śmierci Jezusa obowiązuje Prawo Chrystusowe. Dlatego prawy trzymający się Jezusa będzie zawsze stawiany przed "uczonych w piśmie i faryzeuszy".
Moim zdaniem wniosek wysnuty, przez badaczy z powyższego tekstu jest zbyt daleko idący...
Podobnie jak pojawiające się ataki na faryzeuszy, najprawdopodobniej nie wypowiedziane, lecz dopisane w wyniku nasilającego się sporu i prześladowania chrześcijan przez żydów...
Ostatnio zmieniony 10 maja 2010, 10:49 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 1 raz.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Judaizm”

cron