Re: Kabała
: 07 cze 2014, 13:03
autor: efroni
Właśnie czytam po raz wtóry "Osiąganie Światów Wyższych" i
jest ona , dla mnie , trzecim głosem w dyskusji
z Lidką na temat duszy i światów duchowych dlatego pozwalam sobie na wklejanie jej fragmentów
bo znowu jest i zadziwiająca i zaskakująca i ciekawa a przecież
już ją czytałem .
"Nie ma żadnej granicy oddzielającej nasz świat od tego wyższego, duchowego. Lecz dlatego, że świat duchowy jest zgodnie z jego właściwościami anty-światem, znajduje się tak daleko poza naszym postrzeganiem, że po tym jak rodzimy się tu, całkowicie zapominamy wszystko, co dotyczyło naszego poprzedniego stanu.
Naturalnie, jedynym sposobem byśmy mogli odczuć "anty-świat" jest zrozumienie jego esencji, podstawy, jego przyczyny i jego właściwości. Jak możemy zmienić naszą obecną naturę, istotę, żeby zdobyć tę całkowicie przeciwną?
Podstawowe prawo duchowego świata wyrazić można w dwóch słowach: "Absolutny altruizm”
Jak możemy zdobyć taką właściwość? Kabaliści proponują nam poddanie się transformacji wewnętrznej. Tylko poprzez wewnętrzne działanie, jesteśmy w stanie dostrzec i odczuć świat duchowy i zacząć żyć w obu światach równocześnie.
Taka transformacja nazywana jest "wiarą ponad rozumem". Świat duchowy jest światem altruistycznym. Każde pragnienie i działanie, które istnieje w tamtej sferze rzeczywistości nie jest dyktowane ludzkim rozumem, czy egoizmem, lecz wiarą, tj. odczuciem Stwórcy.
Jeżeli zwykły rozum jest niezbędnym narzędziem dla naszych działań, wtedy wydawać by się mogło, że nie jesteśmy w stanie w pełni uwolnić się od intelektu. Jednakże biorąc pod uwagę, że nasz intelekt nie podpowiada nam, jak możemy uniknąć okoliczności, które Stwórca przed nami umieszcza w skrycie, nie pomoże nam on w rozwiązaniu naszych problemów.
Zamiast tego pozostaniemy dalej na powierzchni, bez wsparcia i bez logicznych wyjaśnień tego, co nam się przytrafia. W naszym świecie jesteśmy kierowani tylko własnym rozumowaniem. We wszystkim, co robimy umysł oznacza czyste, egoistyczne, racjonalne wyrachowanie i jest podstawą wszystkich naszych pragnień i działań.
Nasz rozum oblicza ilość przyjemności, jakiej oczekujemy doświadczyć i porównuje ją z ilością bólu, jaki trzeba znieść, by osiągnąć tę przyjemność. Następnie robi podsumowanie, by ocenić wysiłek, a następnie zdecydować, czy będziemy dążyć w kierunku przyjemności, czy wybierzemy spokój.
Takie "racjonalne" podejście do otoczenia nazywane jest "wiarą w rozum". W takim wypadku nasz rozum określa, ile wiary potrzebujemy. Często działamy bez jakiejkolwiek kalkulacji korzyści, czy ilości wysiłku, jak w przypadku fanatyzmu, czy uwarunkowanych zachowań. Takie "ślepe" działania nazywane są "wiarą poniżej rozumu", ponieważ są determinowane bezwarunkowym stosowaniem się do decyzji podjętych przez kogoś innego, zamiast przez rozum, czy czystą kalkulację.
Nasze działania mogą być również dyktowane naszym wychowaniem, stającym się naszą drugą naturą do tego stopnia, że musimy wysilać się, by nie działać mechanicznie, poprzez nawyk, przyzwyczajenie. Aby poczynić zmiany w stosowaniu się nie do praw naszego świata, a do praw świata duchowego, musimy spełniać następujące warunki.
Najpierw musimy całkowicie odrzucić argumenty rozumu i zaprzestać korzystania z naszego intelektu, by określać swoje działania. Jak gdyby zawieszeni w powietrzu, powinniśmy próbować trzymać się Stwórcy obiema rękoma, tym samym pozwalając Stwórcy i tylko Jemu określać nasze działania.
Mówiąc metaforycznie, powinniśmy zastąpić nasz rozum rozumem Stwórcy i działać przeciwnie do własnego intelektu. Musimy umieścić pragnienie Stwórcy ponad naszym. Gdy będziemy w stanie tak robić, nasze postępowanie prezentować będzie "wiarę ponad rozumem".
Po ukończeniu pierwszego etapu, będziemy w stanie odczuwać zarówno świat materialny jak i duchowy. Następnie odkryjemy, że oba światy funkcjonują według tego samego duchowego prawa, "wiary ponad rozumem".
Nasza chęć, by powstrzymać własny rozum i być kierowanym tylko pragnieniem oddania siebie Stwórcy, formuje duchowe naczynie, w którym otrzymamy nasze duchowe zrozumienie i pojmowanie. Pojemność tego naczynia, tj. możliwości naszego duchowego rozumu zdeterminowana jest tym, jak bardzo usiłujemy powstrzymać, zdławić nasze ziemskie, samolubne rozumowanie.
Żeby zwiększyć pojemność naszych naczyń Stwórca umieszcza ciągle coraz większe przeszkody na naszej duchowej ścieżce. Zwiększa to nasze egoistyczne pragnienia, jak również nasze wątpliwości co do panowania Stwórcy.
One z kolei umożliwiają nam stopniowe przezwyciężanie tych przeszkód i rozwinięcie silniejszego altruistycznego pragnienia. Postępując tak, możemy powiększyć pojemność naszych duchowych naczyń.
Jeśli potrafimy mentalnie chwycić Stwórcę obiema rękoma (tzn. zignorować krytyczne podejście ludzkiego rozumu i cieszyć się faktem, iż taka okazja się pojawiła) i wytrwać w tym stanie co najmniej przez chwilę, zobaczymy jak wspaniały rzeczywiście jest duchowy stan. Ten stan może zostać osiągnięty tylko wtedy, gdy osiągnęliśmy wieczną Prawdę.
Ta Prawda nie zmieni się jutro, jak było w przypadku wszystkich wcześniejszych wierzeń, ponieważ teraz jesteśmy zjednoczeni ze Stwórcą i potrafimy spoglądać na wszelkie wydarzenia przez pryzmat wiecznej Prawdy. Rozwój możliwy jest jedynie wzdłuż trzech równoczesnych, równoległych linii. Prawa linia to wiara, lewa linia to poznanie i pojmowanie.
Te dwie linie nigdy się nie rozchodzą, ponieważ są w stosunku do siebie przeciwne.
Dlatego jedynym sposobem, by je zrównoważyć jest środkowa linia, która jest prawą i lewą linią jednocześnie. Ta środkowa linia oznacza duchowe zrównoważenie, gdzie rozum wykorzystywany jest zgodnie ze stopniem wiary człowieka.
Wszystkie duchowe obiekty zawinięte są wokół Stwórcy, nakładają się na Niego w kolejności, w jakiej z Niego się wyłaniają. Wszystko we Wszechświecie, co nałożone jest na Stwórcę istnieje tylko w odniesieniu do stworzenia i wszystko jest wytworem pierwotnej istoty, pierwotnego stworzenia zwanego "Malchut". (tłumaczone na j. polski jako Królestwo - mój dopisek)
To znaczy, że wszystkie światy i wszystkie istoty, za wyjątkiem Stwórcy, są pojedynczą Malchut, całością, korzeniem lub oryginalnym Źródłem wszelkich istot. Malchut ostatecznie rozpada się na wiele mniejszych części siebie. Całkowita liczba części składowych Malchut zwana jest "Szechiną".(tłumaczone na j. polski jako Obecność Boża - mój dopisek)
Światło Stwórcy, Jego Obecność i Boskość wypełniające Szechinę, znane są jako "Szochen". Czas niezbędny do kompletnego wypełnienia wszystkich części Szechiny to "Czas naprawy".
W tym czasie istoty przeprowadzają wewnętrzną naprawę na właściwych sobie częściach Malchut. Każda istota naprawia część, z której została stworzona - to znaczy naprawia swoją własną duszę.
Aż do momentu, gdy Stwórca będzie mógł całkowicie scalić się ze Swoimi stworzeniami odkrywając Siebie całkowicie dla nich, lub dopóki Szochen wypełnia Szechinę, stan Szechiny (korzeń dusz) zwany jest jako "wygnanie Szechiny od Stwórcy" (Galut ha-Szechina). W tym stanie nie ma doskonałości w Wyższych Światach, ani w naszym świecie, najniższym z wszystkich, każda istota musi także w pełni postrzegać Stwórcę. Lecz większość czasu zajęci jesteśmy zaspokajaniem naszych własnych, małostkowych osobistych pragnień typowych dla tego świata, jak również zajęci jesteśmy ślepym dostosowywaniem się do żądań ciała.
Istnieje stan duszy zwany "Szechiną w prochu", gdy duchowo czyste przyjemności uznawane są za zbyteczne i absurdalne. Ten stan jest opisywany jako "cierpienie Szechiny".
Całe ludzkie cierpienie wynika z faktu, że zmuszeni jesteśmy odgórnie do całkowitego odrzucenia zwykłego rozumu i do bezkrytycznego podążania z zastosowaniem wiary ponad rozumem.
A jednak, im więcej rozumu i wiedzy posiadamy oraz im silniejsi i inteligentniejsi się stajemy, tym trudniej jest nam podążać ścieżką wiary.( i to jest święta prawda - mój dopisek)
Usiłując odrzucić nasz zwykły rozum, zwiększamy swoje cierpienie.
Ci spośród nas, którzy wybrali ścieżkę duchowego rozwoju opisaną powyżej, nie potrafią zgodzić się ze Stwórcą. W swoich sercach negujemy potrzebę takiej drogi, tym samym mamy trudności z usprawiedliwianiem zamysłów Stwórcy. A jednak nie możemy podtrzymać takiego stanu przez długi okres, jeżeli Stwórca nie zdecyduje się nam pomóc i odkryć cały obraz stworzenia.
Gdy czujemy, że jesteśmy w wyższym duchowo stanie, i że wszystkie nasze pragnienia skoncentrowane są tylko na Stwórcy, gotowi jesteśmy na wgłębienie się w stosowne teksty Kabały, by spróbować przeniknąć ich wewnętrzne znaczenie. Pomimo tego, że możemy czuć, iż nie jesteśmy w stanie niczego zrozumieć, pomimo naszych wysiłków musimy dalej wracać do studiów Kabały, raz za razem i nie rozpaczać, ani nie tracić nadziei, jeśli nie uda nam się zrozumieć tematu od razu.
Jak możemy skorzystać z tych wysiłków? W rzeczywistości nasze próby, by zrozumieć tajemnice Kabały są równoznaczne z naszymi modlitwami proszącymi Stwórcę, aby odkrył nam Siebie. Ta tęsknota za połączeniem wzmacnia się, gdy próbujemy zrozumieć pojęcia Kabały.
Moc naszych modlitw uzależniona jest od siły naszej tęsknoty. Ogólnie rzecz biorąc, gdy inwestujemy wysiłki w osiągnięcie czegoś, nasze pragnienie otrzymania tego wzrasta. Siła naszej chęci może być rozpatrywana pod względem tego, jak dużo cierpienia odczuwamy z powodu braku upragnionego przedmiotu. Cierpienie, wyrażone nie w słowach, lecz odczuwane tylko w sercu, samo w sobie jest modlitwą.
Kontynuując powyższe rozważania, możemy dostrzec, że tylko po wyczerpujących, a jednak nieskutecznych wysiłkach, by osiągnąć to, czego pragniemy, możemy modlić się na tyle szczerze, że pragnienie się spełni. Jeśli w czasie prób wgłębiania się w teksty nasze serca wciąż nie są zupełnie wolne od nieistotnych, zewnętrznych myśli, wtedy nasze umysły nie będą zdolne poświęcić się wyłącznie studiowaniu, ponieważ umysł jest posłuszny sercu.
Aby Stwórca przyjął nasze modlitwy, powinny one pochodzić z głębi naszych serc. To znaczy wszystkie nasze pragnienia muszą być skoncentrowane na modlitwie,( a modlitwa to nie klęczenie na kolanach i odmawianie "Ojcze Nasz" ale najważniejsze pragnienie z wszystkich naszych pragnień- mój dopisek) dlatego musimy zgłębiać się w teksty setki razy, nawet bez zrozumienia ich, żeby dostrzec nasze prawdziwe pragnienie - by być usłyszanym przez Stwórcę.
Prawdziwe pragnienie nie pozostawia miejsca żadnym innym pragnieniom. Podczas studiów Kabały będziemy badać działania Stwórcy, a tym samym będziemy mogli postępować ku Niemu. Stopniowo staniemy się wtedy godni zrozumienia i pojęcia tego, co studiujemy.
Wiara, czy świadomość Stwórcy, musi być taka, byśmy poczuli, że jesteśmy w pełni świadomi Króla Wszechświata. Wtedy niewątpliwie zostaniemy przesyceni niezbędnymi odczuciami miłości i strachu. Dopóki nie osiągniemy takiej wiary, musimy stale walczyć o nią. Tylko wiara jest tym, co pozwoli nam cieszyć się życiem duchowym i uchroni nas przed zatonięciem w głębinach egoizmu, gdzie po raz kolejny stalibyśmy się poszukiwaczami przyjemności. ( a wiara to nie to co lansują kościoły ale prawdziwie postrzeganie Stwórcy w tym świecie - mój dopisek)
Nasza potrzeba stania się świadomymi Stwórcy musi być pogłębiana, aż na stałe zakorzeni się w naszej naturze. Musi przypominać stałe zauroczenie, pociąg w kierunku ukochanej osoby bez której życie wydaje się nie do zniesienia.
Wszystko, co otacza istoty ludzkie rozmyślnie przyćmiewa potrzebę Boskiej Świadomości, a odczuwanie przyjemności z zewnątrz natychmiast redukuje ból duchowej postaci. Dlatego podczas rozkoszowania się przyjemnościami tego świata, istotne jest, by nie unicestwiały naszej potrzeby postrzegania Stwórcy i nie ograbiały nas z duchowego odczuwania.
Pragnienie postrzegania Stwórcy charakterystyczne jest wyłącznie dla człowieka. Jednakże nie dla wszystkich ludzi. To pragnienie pochodzi z naszej potrzeby zrozumienia, kim jesteśmy, zrozumienia siebie, naszych celów i naszego pochodzenia. Jest to poszukiwanie odpowiedzi na temat siebie, które prowadzi nas do poszukiwania Źródła życia."
( M. Laitman - "Osiąganie Światów Wyższych" )
Wytłuszczenia moje
Re: Kabała
: 19 cze 2014, 19:40
autor: efroni
Co kabała mówi o reinkarnacji?
Dusze opuszczają się do ciał materialnych zgodnie z ustalonym porządkiem. Wracają do tego świata co pewien okres, za każdym razem oblekając się w nowe ciała. To jest postrzegane przez nas jako rozwój pokoleń, ciała nie zmieniają się wraz z pokoleniami, natomiast dusze są bardziej rozwinięte od poprzedniego doświadczenia.
Powłoka fizyczna każdego pokolenia przypomina poprzednie, jednak różnią się one jedno od drugiego tym, że w każdym następnym pokoleniu opuszczają się dusze z dodatkowym doświadczeniem poprzedniego istnienia w tym świecie. Posiadają zapas nowych sił, które nagromadziły podczas swojego pobytu "na górze".
Dlatego każde pokolenie ma swój zestaw chęci i swoje cele życiowe i to prowadzi do rozwoju, charakterystycznego właśnie jemu.
W każdym pokoleniu do naszego świata opuszczają się dusze z nowymi pragnieniami potencjalnymi. I te oto pragnienia w opuszczających się duszach dyktują, jak będzie się rozwijała nauka, kultura, sztuka, stosunki etc. w tymże pokoleniu.
Wszystko zostało odgórnie ustalone, jak dusze opuściły się do tego świata i rozwinęły w masę pokolenia. Widząc właściwości opuszczających się dusz, można przewidzieć wszystkie wydarzenia w tym pokoleniu, do najdrobniejszych szczegółów włącznie. Ponieważ informacja duchowa, która jest zakodowana w duszach, włącza do siebie zupełnie wszystko!
Nawet jeżeli dane pokolenie nie przychodzi do chęci poznania wyższej rzeczywistości i nie osiąga uświadomienia Stwórcy, wszakże robi określoną pracę, która się wyraża przez cierpienia, przez które ono przechodzi.
W taki sposób gromadzi swój stosunek do egoizmu, wskutek którego te cierpienia odczuwa. Jak na razie są to jeszcze nie uświadomione cierpienia. I źródło tego, że one są odczuwane wskutek egoizmu, jeszcze nie jest uświadomione.
Lecz skutek, jakim jest zgromadzenie tych cierpień z pokolenia na pokolenie, doprowadzi do uświadomienia tego, że z góry opuszcza się dobro absolutne, a tylko wskutek tego, że jest ono odczuwane w pragnieniach egoistycznych, to dobro absolutne jest odczuwane jak absolutne zło! Rozwój pokoleń doprowadzi je do poznania prawdziwej rzeczywistości.
Ponieważ w każdej epoce historycznej do naszego świata opuszczają się dusze innego typu, one potrzebują różnego zarządzania. Zarządzania, które odpowiadałoby typowi dusz, który się znajduje w danym momencie w tym świecie.
Dlatego w każdym pokoleniu są ludzie, którzy prowadzą nas drogą duchowego postępu. Oni piszą księgi i formują grupy uczniów po to, by dać nam sposób pojęcia prawdziwej rzeczywistości, najbardziej odpowiadający danemu pokoleniu.
W Przedmowie do księgi Zohar Baal ha-Sulam mówi o tym, że w ciągu sześciu tysięcy lat dusze opuszczają się do tego świata. Z każdym pokoleniem te dusze są coraz bardziej niedobre, coraz "grubsze".
Dusze każdego następnego pokolenia potrzebują specjalnej naprawy. Na początku, w ciągu pierwszych dwóch tysięcy lat na ziemię opuszczały się o tyle czyste dusze, że w celu wypełnienia zleconego im zadania nie potrzebowały nawet Tory. Dla ich rozwoju wystarczało, że znajdowały się na ziemi bez specjalnych środków ku osiągnięciu duchowości.
To był okres gromadzenia doświadczenia i cierpień w tym świecie. Fakt istnienia w tym świecie wystarczał do posunięcia się do naprawy. Zgromadzone cierpienia pchały duszę ku temu, by wyjść z tego męczącego stanu. Pragnienie wyjścia ze stanu cierpienia jest siłą napędową rozwoju ludzkości.
W ciągu następnych dwóch tysięcy lat dusze do swego rozwoju potrzebowały jawnej Tory i wypełniania przykazań; i to wystarczało.
One pojmowały przykazania - Micwot jako czynności związane z tym światem. Proste wypełnianie wystarczało, by się oczyścić i posunąć ku naprawie ostatecznej.
Lecz przez te swoje czynności dusze jeszcze nie skończyły wykonywania zleconego im zadania. Ilość dusz jest ograniczona, jest ich umownie 600 000. Wciąż te same dusze za każdym razem schodzą na ziemię w celu dalszego posunięcia się ku swojej naprawie.
Kiedy nazywamy dusze opuszczające się na ziemię cienkimi lub grubymi, mamy na myśli, ile im jeszcze pozostało do naprawy ostatecznej. Duszę, która potrzebuje większej naprawy, uważa się za grubszą.
Drugi okres opuszczania się innych dusz trwał do XV wieku i skończył się wraz z pojawieniem się ARI, który napisał, że poczynając od jego czasów zajęcie Kabałą jest nie tylko pożądane, lecz i obowiązkowe, dla kobiet i mężczyzn, dzieci i dorosłych i wszystkich narodów.
To się tłumaczy tym, że dusze w swoim rozwoju osiągnęły taki etap, gdy każda opuszczająca się na ziemię dusza, posługując się specjalną metodyką, opracowaną przez ARI jest w stanie dojść do pojęcia prawdziwej rzeczywistości i do swej naprawy ostatecznej - Gmar Tikkun. W taki sposób każda dusza może osiągnąć to, co jej w istocie przeznaczone, po co opuszcza się do tego świata.
I tylko tym jest uwarunkowane powszechne odsłonięcie prawdziwej rzeczywistości. Ono się urzeczywistni, gdy cała ludzkość odkryje prawidłowości konstrukcji świata i wtedy nastąpi koniec cierpienia i bólu.
Kiedy się dowiemy, jak działa na nas rzeczywistość i jak my reagujemy na nią, przestaniemy psuć to, czego psuć nie można, więcej nie będziemy przepuszczać możliwości zrobienia tego, co warto robić i wszystkie nasze działania będą prawidłowe. Wtedy między nami i odsłoniętym przed nami światem nastąpi pełna harmonia.
Lecz na razie tylko psujemy i dopiero po jakimś czasie widzimy, że zepsuliśmy. Przy tym nie mamy żadnej możliwości tego uniknąć. Z powodu tego cała ludzkość coraz bardziej wchodzi w ślepą uliczkę, wchodzi w coraz to większe nieprzyjemności i problemy.
Cierpienia nasilają się po to, by w końcu ludzkość uświadomiła sobie potrzebę duchowego wspinania się. Powinniśmy zrozumieć, że nie mamy innego wyjścia poza poznaniem świata duchowego, którego częścią jesteśmy.
Uświadomienie tego w istocie zmieni naszą sytuację, przyprowadzi nas do nowego stanu. Zaczniemy działać świadomie, przedstawiając sobie cel ostateczny, działać jako ludzkość, a nie jako odrębne jednostki.
Człowiek to dusza, a nie jego ciało. Ciało można zmienić, współczesna nauka potrafi zastąpić chore narządy przeszczepionymi.
Można już dziś wyobrazić sobie, że człowiekowi stopniowo przeszczepiono wszystkie narządy. Więc co z niego pozostało? Pozostała właśnie część duchowa, którą się nazywa "człowiekiem". Ciało jest użyteczne tylko w tym, że sprzyja pracy duszy, która w nim jest zawarta.
Opuszczając się do tego świata, dusze przez cierpienia uzyskują doświadczenie i to się nazywa "drogą cierpień". To doświadczenie służy rozwojowi duszy. W każdej następnej wędrówce wewnętrzne, nieświadome dążenie duszy do sfery duchowej wzrasta.
Dusza coraz bardziej natarczywie potrzebuje odpowiedzi na pytania o rzeczywistość, w której istnieje, o swoim źródle, o sensie istnienia, o sensie znajdowania się w tym świecie, kim jestem i po co istnieję?
Zgodnie z tym dusze bywają bardziej rozwinięte lub mniej. Wśród nich są takie, których dążenie do poznania prawdy jest o tyle ogromne, że nie są w stanie utrzymać się w ramach tego świata.
Po otrzymaniu prawdziwych ksiąg i kierownictwa przychodzą do poznania światów duchowych, stają się kabalistami.
Rzeczywistość tego świata jest zorganizowana w taki sposób, żeby dusze opuszczały się na ziemię, uświadamiały sobie swój egoizm jako zło i naprawiały siebie. Wtedy opuszczanie się duszy do ciała podnosi ją na poziom 620 razy wyższy niż ten, z którego one się opuściły.
Wspólna, jedna dusza w celu swojej naprawy, opuszczając się, dzieli się na mnóstwo części, dość egoistycznych. Do naszego świata opuszczają się one od mniej egoistycznych do bardziej. Dlatego w każdym pokoleniu istnieje inny sposób naprawy dusz.
Duszom pierwszych pokoleń wystarczało istnieć w ciele fizycznym. Na następnym etapie potrzeba było praktycznie wypełniać przykazania.
W naszych czasach naprawa opiera się na wewnętrznej części Tory, wymagana jest od nas realna naprawa naszejgo najbardziej wewnętrznego pragnienia.
Naprawa świata i człowieka idzie od łatwego do trudnego. Bardziej łatwe pragnienia po naprawie biorą udział w następnej naprawie, pomagając naprawiać pragnienia trudniejsze.
Dusza odczuwa tylko jedno pragnienie powrotu do swego korzenia, będąc w ciele materialnym. Ciało, pragnienie otrzymywania ciągnie ją z powrotem do tego świata, w tym czasie gdy człowiek w swojej świadomości pragnie podnieść się, jak tego pragnie dusza.
Ta sprzeczność zmusza człowieka do czynienia ogromnych wysiłków, lecz dzięki nim podnosi się on duchowo 620 razy wyżej w porównaniu do stanu przed swoim urodzeniem.
Pragnienie każdej duszy to powrócić do swego źródła, do tego poziomu, z którego się opuściła do swego ciała fizycznego. Dusza, która nie spełniła swego przeznaczenia, wraca do tego świata bardziej "fortunną", bardziej zasługującą na naprawę.
Zgromadzone doświadczenie i doznane cierpienia są tym, co czyni duszę bardziej fortunną. Po opuszczeniu się do ciała fizycznego odczuwa bardziej egoistyczne, bardziej silne pragnienie, by napełnić tylko siebie samą, nie uwzględniając otaczających. W taki sposób pragnienie otrzymywania rozkoszy odsłania się coraz bardziej, prowadzi ku dążeniu do pragnienia wszystkiego.
Czasami nam się wydaje, że po to by w następnym wcieleniu mieć więcej szczęścia, powinniśmy gasić w sobie pragnienia i namiętności. Nie pragnąć niczego poza odrobiną pożywienia i grzania się na słoneczku...
Lecz w istocie jest na odwrót, ponieważ następnym razem będziemy bardziej surowi, wymagający, chytrzy i agresywni. Będzie nas pchała chęć znaleźć drogi autentycznego samoodsłonięcia i to zbliży nas do celu ostatecznego.
Wyższa siła chce, byśmy całkowicie wypełnili się rozkoszami duchowymi, byśmy doszli do najbardziej doskonałego poziomu, co jest możliwe tylko posiadając ogromne pragnienie.
Tylko posiadając wiekie, lecz naprawione pragnienie człowiek może odkryć światy duchowe i stać się rzeczywiście silnym i aktywnym. Człowiek z małym pragnieniem, chociaż nie może zaszkodzić, nie może być też szczególnie użyteczny.
Takie pragnienie nazywa się "naprawionym" tylko wtedy, gdy do czynności domieszana zostaje właściwość oddawania. Początkowo tej właściwości w nas nie ma. Człowiek uzyskuje ją w procesie uczenia się Kabały.
W zależności od poziomu rozwoju pragnienia otrzymywania rozkoszy dusze tworzą piramidę. U podstaw piramidy znajduje się duża ilość dusz z małym pragnieniem otrzymywania. Ich pragnienia są materialnej natury, dusze te dążą do wygodnego życia, które zadowala ich potrzeby zwierzęce, takie jak jedzenie, sen, seks.
Następne są dusze z większym pragnieniem bogactwa, ilość ich jest mniejsza, niż poprzednich. Ci ludzie są gotowi oddać życie po to, by się wzbogacić, dla tego celu są zdolni do wszelkich ofiar.
Za nimi idą ludzie gotowi na wszystko dla władzy, ważne jest dla nich, by kierować innymi i znajdować się na pozycji mocy.
Jeszcze większa chęć to pragnienie wiedzy. Są to uczeni, którzy poświęcili swoje życie przyszłym odkryciom. Oprócz tego w życiu niczego nie potrzebują. Takich ludzi na świecie jest jeszcze mniej.
Najsilniejsze pragnienie, jaka może być w człowieku - to pragnienie osiągnięcia światów duchowych, prawdziwie rozwinięta jest tylko u jednostek. Wszystko jest zbudowane zgodnie z tą piramidą.
W samym człowieku jego pragnienia są zorganizowane na takiej samej zasadzie. Człowiek powinien obrócić tę piramidę tak, żeby cały ciężar wypadł na najczystszą, na prawdziwie wieczne pragnienie.
Powinien troszczyć się o sprawy materialne o tyle, o ile jest to konieczne, a całą energię, wszystkie wysiłki skierować na pielęgnowanie umocnienia w sobie pragnienia duchowości. Osiągnąć to można tylko za pomocą prawidłowej nauki, w prawidłowej grupie, pod kierownictwem kabalisty.
Jeżeli podczas nauki człowiek pragnie zwiększyć swoją duchowość, światło, które nas otacza, zaczyna mu świecić, pobudzając jego pragnienie jeszcze bardziej. W tej sytuacji rola decydująca należy do zajęć w grupie i kierownictwa nauczyciela.
Podstawowa różnica, nowe, które pojawiło się w duszach, opuszczających się w nasze czasy, jest to, że coraz wyraźniej przejawia się w nich chęć pojęcia duchowych systemów i struktur.
One chcą czegoś takiego, co znajduje się nad naszym światem. Nawet zwykli ludzie zaczynają odczuwać brak czegoś duchowego.
I chociaż to "duchowe" rozumieją oni jak różnego rodzaju magię, lecz jest to już coś nowego na drodze poszukiwań prawdziwej rzeczywistości.
Jeżeli w naszym pokoleniu pojawi się silniejsze pragnienia, pochodzące od dusz, wtedy i system wykładania Kabały zmieni się zgodnie z nowymi duszami, które się pojawiły.
Przez ostatnie piętnaście lat miał miejsce bardzo szybki i aktywny rozwój w opuszczających się duszach. Pragnienie dane tym duszom i jej kierunek są silniejsze i bardziej prawdziwe. Jest to kierunek na pojęcie samej prawdy, a nie czego innego.
Dzisiaj trudno wykładać na podstawie starego systemu. Człowiek chce wiedzieć jak najwięcej bezpośrednio o sobie. Nie satysfakcjonują go interpretacje "tego,co napisane", pragnie wiedzieć wszystko o sobie.
Potrzebuje jasnego wytłumaczenia, a nie interpretacji Tory. Ma za zadanie poznać siebie. Dlatego nie wykluczone, że jeszcze nam zostanie odkryta z góry nowa metodyka wykładania Kabały.
prof dr Michael Laitman
Re: Kabała
: 07 gru 2014, 9:42
autor: efroni
Pokój (Szalom)
Jehuda Aszlag (Baal HaSulam)
Badanie naukowe pożytku i niezbędności pracy dla Stwórcy na doświadczalnej osnowie.
"I wilk będzie żyć obok baranka, i tygrys będzie leżeć z koźlęciem, i byk, i młody lew, i wół będą razem, i mały chłopiec będzie kierować nimi". (Prorok Jeszajachu, 11)
"I nastąpi tego dnia: Pan znowu, po raz drugi, wyciągnie rękę swoją, żeby zawrócić tych z narodu swojego, którzy zostali w Asyrii i Egipcie, w Patrosie i Kuszaje, w Ejlamie i Szynarkie, w Chamatie i na wyspach morza". (Babiloński Talmud, Traktat Okcyn)
Powiedział Rabi Szymon ben Chałafta: "Nie uznał Stwórca niezbędnym dać innego błogosławieństwa Izraelowi, oprócz pokoju, jak powiedziano: "I dał Stwórca siłę narodowi swojemu, błogosławiąc go pokojem". Po tym, jak w poprzednich pozycjach wyjaśniłem ogólną formę służenia Stwórcy, istotą której nic innego jak miłość do bliźniego, co praktycznie można określić jako "oddawanie bliźniemu".
I można powiedzieć, że okazanie dobra bliźniemu staje się praktyczną częścią przejawienia miłości do niego. I dlatego miłość do bliźniego można określić jako "oddawanie bliźniemu", co najbliższe do jej treści i istnieje żeby pomoc nam i nie zapominać o intencji. I po tym, jak przekonaliśmy się o prawidłowości tej metody pracy dla Stwórcy, powinniśmy sprawdzić, czy opiera się nasza praca tylko na wierze, bez żadnej naukowej osnowy, czy istnieje w tym celu również i doświadczalna osnowa, czego ja chcę dowieść w tym artykule. Na początku, oczywiście, powinienem dobrze przedstawić sam temat. Kim jest On, który przyjmuje naszą pracę?
Nie jestem wielbicielem formalnej filozofii i nienawidzę wszelkich rodzajów badań przeprowadzonych na teoretycznej osnowie, i, jak wiadomo, większość ludzi mojego pokolenia są zgodni w tym ze mną, dlatego że zbyt wiele wypróbowaliśmy w tym obszarze. I wiadomo, że jeżeli chwiejąca się osnowa, to przy najmniejszym ruchu runie cała budowa. I dlatego nie piszę tu ani jednego słowa nie przechodzącego przez sprawdzenie doświadczeniem - zaczynając od prostego uświadomienia, w związku z którym nie ma rozbieżności, dalej poruszając się i otrzymując dowody analityczną drogą (drogą podziału na składowe) i do poznania najwyższych obiektów. Uwzględniając to, pójdziemy drogą syntezy (drogą połączenia i współdziałania takich metod jak analogia, porównanie i praktyka) i pokażemy, w jaki sposób proste uświadomienie pozwala potwierdzić pracę dla Stwórcy w praktyce.
Kontrasty i sprzeczności sterowania
Każdy zdrowo myślący człowiek, patrząc na otaczającą nas rzeczywistość, znajdzie w niej dwa przeciwieństwa. Kiedy patrzymy na stworzenie z punktu widzenia jego istnienia i przeżycia, to rzuca się w oczy stałe sterowanie, głębokość mądrości i stopień zdolności, które przewyższają wyobrażenie, jak w odniesieniu do całej rzeczywistości, tak i jej części. Weźmiemy na przykład istnienie rodu ludzkiego. Miłość do dzieci i nasłodzenie być rodzicami staje się główną przyczyną rodzenia dzieci. I przyczyna ta jest bardzo ważna dlatego, żeby cały porodzony przez nią system doskonale radził sobie ze swoją rolą. Kropla-nosiciel istoty ojca lokuje się przyrodą w bezpieczne, z wielką mądrością stworzone do powstania życia, miejsce, gdzie dzień w dzień w ścisłej mierze otrzymuje wszystko niezbędne. Przyroda zatroszczyła się także i o stworzenie zadziwiającej kołyski w brzuchu matki, gdzie nikt nie może uczynić krzywdy nowemu życiu.
I pielęgnuje je z mistrzostwem artysty, nie pozostawiając bez opieki ani na sekundę, dopóki nowe życie nie nabierze wystarczająco sił dla wyjścia w nasz świat, i wtedy przyroda daje mu na krótki czas siły i męstwo, których wystarcza na zniszczenie ścian, otaczających go, i wówczas, jak doświadczony bohater obyty w bitwach, niszczy przeszkodę i przychodzi na świat. Lecz i wówczas przyroda nie odwraca się od niego, a jak miłosierna matka troskliwie przekazuje go z oddaniem kochającym, ojcu i matce, którym można powierzyć teraz troskę o nowe życie, i którzy będą sprawować opiekę nad nim cały ten czas, dopóki jeszcze słaby on, do tej pory, aż nie podrośnie i nie będzie mógł troszczyć się o siebie sam i obchodzić się własnymi siłami. I tak samo jak i o człowieka, przyroda troszczy się o wszystkie rodzaje stworzeń: zwierzęta, rośliny i nieżywy poziom stworzenia. I czyni to rozumnie i miłosiernie, żeby zabezpieczyć i samo ich istnienie, i przedłużenie rodu.
Jednak jeżeli spojrzeć z punktu widzenia otrzymywania niezbędnego dla przeżycia i przystosowania do istnienia w tej realności, to rzucają się w oczy nieład i duża plątanina, jak gdyby nie było żadnego sterującego, żadnego nadzoru, i każdy robi to, co chce, i każdy buduje własne powodzenie na nieszczęściu drugiego, i grzesznicy nabrali siły, a sprawiedliwi poniżeni bez litości.
I wiedz, że ta sprzeczność, widoczna każdemu wykształconemu i odczuwającemu człowiekowi, interesowała ludzkość jeszcze w czasach starożytnych. I istniały liczne metody usprawiedliwiające te dwie sprzeczności w sterowaniu przyrody, istniejące w jednym świecie.
Teoria pierwsza: przyroda
To bardzo stara teoria. Wychodząc z tych rzucających się w oczy sprzeczności, nie znajdując żadnych sposobów jakoś wygładzić je, doszli do ogólnego wniosku, że Stwórca twardo steruje stworzonym przez Niego istnieniem - tak, że nic nie wyślizguje się Mu, i nie ma u Niego ani rozumu, ani uczuć. I wychodząc tego, chociaż wymyśla i steruje istnieniem rzeczywistości z wielką mądrością, godną wszelkiego zdziwienia, lecz u Niego samego nie ma rozumu i nie według rozumu uczynił to, ponieważ, jeżeli u Niego byłby rozum i uczucia, oczywiście nie dopuściłby do takiego nieładu w zdobywaniu środków do istnienia w naszej rzeczywistości - bez miłosierdzia i litości dla cierpiących. I zgodnie z tym nazwali tę teorię "Przyroda", co oznacza sterowanie bez rozumu i uczucia. A dlatego też nie ma na kogo złościć się, do kogo modlić się, i przed kim usprawiedliwiać się.
Teoria druga: dwuwładza
Są tacy, którzy poszli dalej, ponieważ trudno im było zgodzić się z przypuszczeniem, że wszystkim steruje przyroda. Ponieważ widząc, że sterowanie bytem realności dochodzi do skutku z wielką mądrością, przewyższającą każdy szczyt ludzkiego umysłu, nie mogli zgodzić się z tym, że sterujący wszystkim tym sam pozostaje nierozumnym. Gdyż niemożliwym dać tego, czego nie ma u ciebie. I niczego nie możesz nauczyć drugiego, jeżeli sam jesteś głupcem. I jak można powiedzieć o tym, kto zorganizował wszystko to w tak cudowny sposób, że on nie wiedział, co czyni, i wszystko wyszło u niego przypadkowo, wtenczas jak wiadomo, że przypadek nie może dokonywać żadnych rozumnych działań. I co więcej - zapewnić wieczny porządek istnienia. I dlatego doszli do drugiej teorii, zgodnie z którą istnieją dwaj sterujący: jeden - Stwórca, czyniący dobro, i drugi - Stwórca, czyniący zło. I bardzo rozwinęli tę teorię, wzmacniając ją różnymi dowodami i przykładami.
Teoria trzecia: wielobóstwo
To podejście wyniknęło z drugiego systemu "dwuwładzy", kiedy oddzielili i wyodrębnili z powszechnych działań każde działanie samo z siebie, jak: siła, bogactwo, władza, piękno, głód, śmierć, nieszczęścia itp. - i wyznaczyli nad każdym z nich specjalnego twórcę i zarządcę. I rozszerzyli to według swojego życzenia.
Teoria piąta: przerwał opiekę
W ostatnim czasie, kiedy odzyskali ludzie mądrość i zobaczyli silniejszy związek pomiędzy wszystkimi częściami stworzenia, całkowicie odmówili idei wielobóstwa i dlatego znowu pojawiło się pytanie o przeciwnościach, odczuwalne w Wyższym sterowaniu. I wtedy była wysunięta nowa teoria, polegająca na tym, że w rzeczywistości Stwórca i Sterujący rzeczywistością mądry i uczucia są Mu znane. Jednak z wysokości Jego wielkości, z którą nic nie zrówna się, nasz świat widzi On jako ziarno goryczy, i nic nie znaczy w Jego oczach. I nie przystało Mu zajmować się takimi małymi detalami, i dlatego istnienie nasze tak bezładne, i każdy robi, co chce. Jednocześnie z wyżej opisanymi teoriami istniały także religijne doktryny o Boskiej Jedyności, których tu nie rozpatruję, czyli chciałem tylko wskazać źródła różnych błędnych teorii i zadziwiających przypuszczeń, które, jak wiadomo, panowały i szeroko zostały rozprzestrzenione w różnych czasach i w różnych miejscach.
W taki sposób osnowa, na której są ustawione wszystkie wyżej wymienione teorie, zarodziła się i przyszła na świat z przeciwieństwa i sprzeczności pomiędzy dwoma rodzajami sterowania odczuwanymi w naszym świecie. I wszystkie te teorie były przeznaczone dla niczego innego, jak dla przezwyciężenia tego głębokiego rozerwania i połączenia części w jedną całość. Jednak cały świat działa jak ustalono, i to ogromne i straszne rozerwanie nie tylko nie maleje, a odwrotnie, przekształca się w okropną otchłań, bez widzialnego wyjścia z niej i nadziei na uratowanie. I patrząc na wszystkie wyżej opisane bezskuteczne próby, do których ludzkość uciekała się na przestrzeni kilku tysięcy lat do obecnych czasów, i które nie przyniosły pożytku, zadaję pytanie: być może w ogóle nie ma sensu prosić u Stwórcy o naprawę tego rozerwania, dlatego że to główne naprawienie znajduje się w naszych rękach?
Obowiązek ostrożnego odnoszenia się do praw przyrody
Wszyscy rozumiemy, uświadamiając także na prostym poziomie, że człowiek powinien żyć w społeczeństwie. Innymi słowy, bez społeczeństwa on nie może istnieć i zdobywać sobie środków do życia. I zgodnie z tym, wyobraź sobie taki przypadek, kiedy, na przykład, widzimy, że jakiś samotny oddala się od towarzystwa w pustynne miejsce i żyje tam życiem pełnym nieszczęścia i cierpień, ponieważ według swojej słabości nie może sam zabezpieczyć swoich potrzeb. Przecież nie ma u niego żadnego prawa do złości na swój los i na Wyższe sterowanie. I jeżeli on cały czas czyni to, czyli oburza się i przeklina swoją gorzką dolę, to tym samym on tylko ujawnia i ogłasza prawdziwą głupotę. Przecież wtenczas jak Wyższe sterowanie przygotowało odpowiednie dla niego i pożądane miejsce w społeczeństwie, nie ma żadnego usprawiedliwienia dla jego ucieczki w pustynne miejsce.
I taki człowiek nie wart żalu, ponieważ idzie przeciwko przyrodzie stworzenia, pomimo tego, że jest u niego wskazówka żyć tak, jak każe mu Wyższe sterowanie. I dlatego nie ma dla niego litości. I z tym zgodna cała ludzkość bez wyjątku. Mogę uzupełnić to i przekładając na religijną osnowę sformułować tak: ponieważ sterowanie stworzeniem idzie od Stwórcy, i bez wątpliwości we wszystkich Jego działaniach istnieje cel (przecież nie ma działającego bezcelowo), to każdy, kto przekracza jedno z praw przyrody, danych nam, szkodzi celowi, do którego idziemy. Przecież bez wątpliwości cel zbudowany na wszystkich prawach przyrody bez wyjątku. I mądry pracownik powinien ani na włos nie zmniejszać i nie dodawać w swoich działaniach, obowiązkowych dla osiągnięcia celu.
I dlatego zostanie ukarany przez przyrodę naruszający nawet jedno prawo, tak jak to naruszenie przynosi stratę i szkodzi całemu celowi, który ustalił Stwórca. A dlatego i my, stworzeni przez Stwórcę, nie możemy żałować go, gdyż on profanuje prawa przyrody i poniża cel Stwórcy. Takie jest moje zdanie. Myślę, że nie warto komukolwiek dyskutować o formie, w którą ja obłaczam swoje słowa, ponieważ istota prawa jedna. Więc w czym rozbieżność? Czy nazywają Sterującego przyrodą odmawiając Mu obecności wiedzy i celu, czy mówią, że On nieprawdopodobny mędrzec, wiedzący i czujący, i że jest cel w Jego działaniach - w końcu, wszyscy uznają i zgodni z tym, że na nas złożony ten obowiązek - wykonywać przykazania Wyższego sterowania, innymi słowy - prawa przyrody. I wszyscy uznają, że naruszający przykazanie Wyższego sterowania godny kary nakładanej na niego przez przyrodę, i kara nawet jest rzeczą pożądaną dla niego, i nie wolno komukolwiek żałować go. Czyli istota prawa jest jedna, i nie ma między nami rozbieżności, oprócz w motywacji - jedni przyjmują prawo jako obowiązek, a według mnie ono - celowe.
I dlatego, żeby nie było potrzeby później korzystać z tych dwóch nazw: przyroda i Sterujący, ponieważ, jak już dowiodłem, nie ma żadnej różnicy w wykonywaniu ich praw, to lepiej dla nas dojść do głębszego zestawienia i przyjąć opinię kabbalistów o tym, że liczbowe wyrażenie słów "przyroda" i "Elokim" (jedno z imion Stwórcy) jednakowe i przedstawia 86. I wówczas prawa Stwórcy można nazwać przykazaniami przyrody, i odwrotnie, ponieważ to jedno i to samo. I nie ma po co więcej tworzyć pustych słów. Teraz bardzo ważnym dla nas spojrzeć na przykazania przyrody, żeby poznać, czego ona wymaga od nas, żeby nie być bezlitośnie ukaranymi przez nią. Już mówiliśmy o tym, że przyroda zobowiązuje człowieka do życia życiem społeczeństwa, i to proste. Jednak warto spojrzeć na przykazania, które przyroda zobowiązuje nas wykonywać z tego punktu widzenia, czyli z punktu widzenia życia społeczeństwa. Jeżeli spojrzymy na całość, to w społeczeństwie na nas nałożone wykonywanie tylko dwóch przykazań, które można ustalić jako "kabbala" - otrzymywanie i "aszpaa" - oddawanie.
Czyli każdy członek społeczeństwa zobowiązany przez przyrodę otrzymywać wszystko niezbędne dla niego od społeczeństwa, ale też zobowiązuje się i oddawać społeczeństwu, pracując na jego dobro. I jeśli nie wykona chociażby jednego z tych dwóch przykazań, zostanie niemiłosiernie ukarany. W odniesieniu do przykazania otrzymywać nam nie potrzebne liczne obserwacje. Ponieważ kara następuje tutaj natychmiast, to nie możemy pogardliwie odnosić się do nich. Co zaś dotyczy drugiego przykazania - "oddawania społeczeństwu", kiedy kara nie tylko nie przychodzi natychmiast, ale jeszcze i oddziałuje na nas nie prostą, lecz pośrednią drogą, to przykazanie to nie jest wypełniane we właściwy sposób. I dlatego ludzkość smaży się na patelni na strasznym ogniu, a zniszczenia, głód i ich następstwa nie opuściły jej dotychczas. I zadziwiające, że przyroda, jak profesjonalny sędzia, karze nas zgodnie z naszym rozwojem, ponieważ widać, że według miary rozwoju ludzkości i osiągania ekonomicznego i technicznego postępu, cierpienia i nieszczęścia wzrosną.
Taka naukowo-praktyczna osnowa tego, że sterowaniem Stwórcy zostaliśmy wyróżnione całym jestestwem wykonywać przykazanie "oddawać bliźniemu" z całą dokładnością. I tak, by ani jeden z nas nie zmniejszył swoich wysiłków, pracując w pełnej mierze, niezbędnej dla rozkwitu i pomyślności społeczeństwa. I dopóki lenimy się wykonywać to w pełnej mierze, przyroda nie przestanie nas karać i mścić się na nas. I wychodząc z tych uderzeń, które otrzymujemy w naszych czasach, powinniśmy przyjąć pod uwagę miecz, zawieszony nad nami w przyszłości, i uczynić właściwy wybór, że przyroda pokona nas, i będziemy zmuszeni wszyscy razem, jak jeden, wykonywać jej przykazania w pełnej mierze, wymaganej od nas.
Dowód pracy Stwórcy na podstawie doświadczenia
Jednak u człowieka krytycznie przyjmującego moje słowa pozostaje jeszcze pytanie. Przecież dotychczas ja tylko dowiodłem potrzeby pracy na ludzi, a gdzie praktyczny dowód tego, że należy wykonywać przykazania ze względu na Stwórcę? Jednak o to zatroszczyła się sama historia i przygotowała nam niezbite fakty, których nam całkowicie wystarczająco dla pełnej oceny i wywodów, nie wywołujących żadnych wątpliwości. Ponieważ wszyscy widzimy, jak ogromne wielomilionowe społeczeństwo w takim kraju jak Rosja, zajmujące obszar przekraczający obszar całej Europy, posiadające zapas pożytecznych kopalin, prawie nie mający analogii na całym świecie, postanowiło wprowadzić w życie kolektywną gospodarkę i praktycznie zlikwidowało całą własność prywatną. I tak jak u nikogo nie było innej troski, oprócz troski o dobro społeczeństwa, to, na pierwszy rzut oka, już pojęli wszyscy dobro przykazania "oddawać bliźniemu swojemu" w jego pełnym sensie, o ile może pojąć je ludzki rozum. I zarazem popatrzcie, ile to ich kosztowało.
Zamiast tego żeby wywyższyć się i wyprzedzić burżuazyjne kraje, opadali wszyscy coraz niżej, dopóki nie okazali się niezdolni zapewnić swoim pracownikom nawet poziomu życia robotników burżuazyjnych krajów, oni nie mogli nawet obiecać im niezbędnego chleba i możliwości chociaż jakoś przykryć nagości. I rzeczywiście, ten fakt silnie razi, przecież, na pierwszy rzut oka, biorąc pod uwagę bogactwo tego kraju i ogromne zasiedlenie, oni, według ludzkiego rozumienia, nie powinni byli opuścić się do tego stopnia. Jednak jednego grzechu dokonał ten naród, i Stwórca nie wybaczył mu. A rzecz w tym, że ta nałożona na nich drogocenna praca, którą staje się "oddawać bliźniemu swojemu", i którą zaczęli wykonywać, powinna być ze względu na Stwórcę, a nie dla ludzkości. I na skutek tego, że wykonywali swoją pracę nie ze względu na Stwórcę, z punktu widzenia samej przyrody nie było u nich prawa do istnienia.
Przecież jeżeli wyobrazić sobie, że każdy z tego społeczeństwa starałby się wykonywać przykazanie Stwórcy, jak napisano: "Pokochaj Stwórcę swojego całym sercem, całą duszą i całym swoim jestestwem", i zgodnie z tym troszczyłby się o zaspokojenie potrzeb i zapytań bliźniego swojego w takiej samej mierze, jak wybite w nim samym troszczyć się o własne potrzeby, jak napisano: "Pokochaj bliźniego swego, jak siebie samego", i celem każdego w czasie jego pracy dla dobra społeczeństwa byłby sam Stwórca - czyli pracujący spodziewałby się po swojej pracy na społeczeństwo, że osiągnie tym samym połączenie się ze Stwórcą, źródłem całej prawdy i dobra, całej radości i czułości, to bez żadnej wątpliwości, w ciągu kilku lat podnieśliby się w swoim dobrobycie najwyżej z krajów wszechświata razem wziętych.
Ponieważ wówczas mieliby możliwość wykorzystania tego bogactwa naturalnego, w które tak bogata ich ziemia, i oni rzeczywiście staliby się przykładem dla wszystkich krajów, i byliby nazwani błogosławionymi przez Stwórcę. Jednak, kiedy cała praca na oddawanie bliźniemu dokonuje się tylko w imię społeczeństwa - to chwiejna podstawa: przecież kto i co zmusi indywiduum do przykładania się w imię społeczeństwa?
Niemożliwym mieć nadzieję, że martwa zasada da motywację - siłę poruszać się, nawet dość rozwiniętym ludziom, nie mówiąc już o nierozwiniętych. I pojawia się pytanie: skąd pracownik albo rolnik otrzymają siłę, wystarczającą, żeby pobudzić ich pracować? Przecież ilość niezbędnego chleba, otrzymywanego przez niego, nie zmaleje i nie wzrośnie przez to, że on traci swoje siły, i oni nie widzą przed sobą żadnego celu i wynagrodzenia. Studiującym przyrodę wiadomo, że nawet najmniejszego ruchu człowiek nie może dokonać bez poruszającej siły - czyli bez tego, żeby nie poprawić jakoś swojego położenia. Na przykład, kiedy człowiek przenosi ręce z krzesła na stół, to odbywa się to dlatego, że jemu wydaje się, że opierając ręce na stół on poczuje się wygodniej, i gdyby tak nie wydawałoby mu się, to pozostawiłby ręce na krześle przez całe siedemdziesiąt lat swojego życia, nie mówiąc już o większym wysiłku.
I jeżeli poradzisz postawić nad nimi nadzorców, żeby karali każdego leniącego się pracować i zabierali u niego za to chleb niezbędny, to skąd u samych nadzorców weźmie się poruszająca siła do tej pracy? Przecież znajdowanie w ustalonym miejscu i nadzór nad ludźmi z celem zmusić ich pracować - samo z siebie jest dużym wysiłkiem, być może, jeszcze większym niż sama praca. I to podobne do pragnącego uruchomić samochód bez benzyny.
I dlatego ich postanowienia skazane na unicestwienie już przez samą przyrodę, tak jak prawa przyrody ukarzą ludzi, ponieważ oni sami nie mogą wykonywać postanowień przyrody - oddawać bliźniemu ze względu na Stwórcę, żeby w tej pracy dojść do celu stworzenia - do zlania się ze Stwórcą, co opisane w pozycji "Dar Tory". Zlanie się, które przychodzi do pracownika obfitością całego wzrastającego ogromnego nasłodzenia, powiększającego się do upragnionego stopnia wywyższenia w poznaniu prawdy Stwórcy, i rozwijającego się dopóki nie stanie się godny wielkiego cudu, aluzja na który jest zawarta w napisanym: "Nikt nie zobaczy Stwórcy, oprócz ciebie".
I wyobraźcie sobie, że gdyby chłop i pracownik czuli ten cel w czasie ich pracy dla dobra społeczeństwa, to naturalnie nie mieliby potrzeby w żadnych nadzorcach, tak jak już byłaby u nich absolutnie wystarczająca poruszająca siła dla dokonania ogromnych wysiłków, do wzniesienia społeczeństwa na wierzchołek szczęścia.
I prawda w tym, że rozumienie tego wymaga ogromnych wysiłków w tym kierunku. Ale wszyscy widzą, że nie ma u nich prawa do istnienia, oprócz według praw upartej przyrody, nieznającej ustępstw. I to wszystko, czego chciałem tu dowieść. Jak już dowiodłem wyżej, opierając się na empirycznych danych - historycznemu doświadczeniu, przedstawiającemu się przed naszymi oczami - nie ma dla ludzkości żadnego innego zdrowego środka w świecie, oprócz przyjęcia wykonania prawa Wyższego sterowania - "oddawać bliźniemu ze względu na Stwórcę", włączającego, jak napisano, dwa aspekty.
Jeden z ich - "pokochaj bliźniego, jak samego siebie" - co staje się sednem tej pracy, i oznacza, że stopień wysiłków dla oddawania bliźniemu w imię szczęścia społeczeństwa powinien być nie mniejszy, niż stopień naturalnej potrzeby człowieka troszczyć się o swoje potrzeby. I co więcej, troska o dobro bliźniego powinna wyprzedzać troskę o swoje dobro, jak to opisane w pozycji "Dar Tory". A drugi aspekt - "pokochaj Stwórcę swojego całym sercem, całą duszą i całym swoim jestestwem", cel którego zobowiązuje każdego w tym czasie, kiedy on troszczy się o dobro bliźniego, czynić to tylko dlatego, żeby odzyskać sympatię w oczach Stwórcy, żeby mógł powiedzieć, że wykonuje Jego życzenie.
I jeżeli zechcecie (wysłuchać Mnie) i posłuchacie, to "będziecie spożywać dobra ziemi" (Izajasz 1,19), i zniknie z ziemi żebrak i każdy zmęczony, i zniewolony, i szczęście każdego przewyższy wszelką miarę. Ale dopóki będziecie odmawiać i nie będziecie pragnąć zapieczętować związku dla wypełnienia pracy Stwórcy w tej mierze, jak opisano wcześniej, to przyroda i jej prawa będą gotowe zemścić się na nas i nie dadzą nam spokoju, jak zostało dowiedzione wyżej, aż nie pokonają nas, i nie podporządkujemy się ich władzy we wszystkim, co ona wskaże nam.
I w ten sposób dałem czytelnikowi naukowe i praktyczne badanie, oparte na analizie empirycznych danych, dowodzące absolutnej niezbędności dla wszystkich ludzi przyjąć na siebie pracę Stwórcy "całym sercem, całą duszą i całym swoim jestestwem". Wyjaśnienie Miszny: "Wszystko znajduje się pod gwarancją, i pułapka zastawiona na całe życie". I tylko po tym wszystkim, co poznaliśmy wcześniej, uda nam się zrozumieć niejasności Miszny w "Traktacie praojców": "On (rabi Akiwa) mówił, że wszystko znajduje się pod gwarancją, i pułapka zastawiona na wszystkich żyjących (czyli na całe życie). Sklep otwarty, i sklepikarz daje na kredyt (Wszechobejmujący). I księga otwarta, i pisze ręka. I każdy, kto zechce pożyczyć, niech przyjdzie i weźmie. Ale poborcy podatkowi wracają każdego dnia, i pobierana jest opłata od człowieka, zrozumie on to lub nie. I ma on na czym opierać się. I sąd - sąd sprawiedliwy, i wszystko przygotowane do uczty". Miszna ta nie na próżno pozostawała ukryta od nas, nie dając nawet małej aluzji na odgadnięcie, co wskazuje nam na to, że jest w niej bezdenna głębia, którą jeszcze pozostaje poznać. Jednak ona doskonale wyjaśnia się na podstawie tej wiedzy, którą uzyskaliśmy wcześniej.
Obieg zmiany formy
Najpierw przedstawię powiedziane poprzez mędrców o schodzeniu pokoleń świata. Kiedy widzimy ciała, zmieniające się i przechodzące z pokolenia na pokolenie - to dotyczy tylko ciał. Jednak dusze, tworzące istotę ciała, nie znikają w procesie zamiany ciała, a odpieczętowują się i przechodzą z ciała w ciało, z pokolenia na pokolenie. I te dusze, które były w pokoleniu potopu, odcisnęły się i przeszły w pokolenie budowniczych Babilońskiej wieży, potem na egipskie wygnanie, dalej w pokolenie wychodzących z Egiptu i tak dalej, do naszego pokolenia, i tak do końcowego naprawienia. W taki sposób, nie ma w naszym świecie żadnych nowych dusz, odnawiających się podobnie do ciał, ale jest tylko określona ilość dusz, które obracają się w obiegu zmiany formy, ubierając się za każdym razem w nowe ciało, w nowym pokoleniu.
I dlatego, przy rozpatrzeniu z punktu widzenia dusz, wszystkie pokolenia od początku Stworzenia do Końcowego naprawienia, kształtują się jako jedno pokolenie, kontynuujące życie wiele tysięcy lat, dopóki nie rozwinie się i nie dojdzie do tego stanu, który powinien być. I z tego punktu widzenia, absolutnie nie ma znaczenia, że w ciągu tego czasu każdy zmienił swoje ciało kilka tysięcy razy, ponieważ dusza - istota ciała, nie cierpiała z powodu tych zmian.
I są na to liczne dowody i głęboka mądrość, nazywana "tajemnicą obiegu dusz", dla wyjaśnienia której tu nie ma miejsca. Ale niezbędnym zaznaczyć, że tajemnica obiegu dusz rozprzestrzenia się także i na najmniejsze odczuwalne cząstki rzeczywistości, z których każda porusza się po swojej drodze życia wiecznego. I pomimo to, że zgodnie z naszymi organami zmysłów wszystko istniejące znika, to tylko z naszego punktu widzenia. A w rzeczywistości istnieją tylko obiegi i dowolna cząstka nie ma ani sekundy spokoju, znajdując się w stałym ruchu obiegu zmiany formy, niczego nie tracąc ze swojej istoty na tej drodze, jak i potwierdzili to uczeni fizycy.
A teraz przejdziemy do wyjaśnienia powiedzianego w Misznie, że "wszystko znajduje się pod gwarancją". I to podobne do tego, jak gdyby ktoś pożyczył swojemu koledze określoną sumę pieniędzy na własny interes, żeby być wspólnikiem w otrzymywaniu zysku. A żeby być pewnym tego, że nie straci swoich pieniędzy, on daje je za gwarancją, co uwalnia go od wszystkich obaw.Tak i stworzenie świata i jego istnienie. Stwórca stworzył go dla ludzi, żeby z Jego pomocą osiągnęli ten najwyższy cel zlania się ze Stwórcą, jak powiedziano w pozycji "Dar Tory". Jednak należy zorientować się - kto zmusi ludzkość do wykonywania pracy Stwórcy, żeby w końcu osiągnąć ten najwyższy i majestatyczny cel? O tym mówi nam rabi Akiwa: "wszystko znajduje się pod gwarancją". Czyli wszystko, o czym Stwórca zdecydował w stworzeniu i dał ludziom, dano nie w jakości bezpańskiej własności, a zabezpieczył siebie gwarancją. A jeżeli zapytać, jaka gwarancja dana Jemu?
Na to odpowiedź: "i pułapka zastawiona na całe życie". Czyli że Stwórca przygotował dla ludzkości taką wspaniałą pułapkę, że nikt nie uniknie jej, i całe życie powinien wieść w tej pułapce, i zostanie zmuszony do przyjęcia na siebie pracy Stwórcy, dopóki nie osiągnie najwyższego celu. To i jest ta gwarancja Stwórcy, która gwarantuje mu, że nie zostanie zawiedziony przez stworzenie. I dalej wyjaśnia się szczegółowiej: "sklep otwarty" oznacza, że pomimo to, że ten świat w naszych oczach wygląda na otwarty sklep bez gospodarzy, gdzie każdy przychodzący może wziąć towar i wszystko, czego dusza zapragnie, bezpłatnie i nieostrożnie - rabi Akiwa przekonuje i uprzedza nas, że "sklepikarz daje na kredyt". Czyli pomimo to, że nie widzisz tu żadnego gospodarza, wiedz, że gospodarz jest, a to, że on nie wymaga opłaty, to dlatego że on daje ci na kredyt.
I jeżeli zapytasz: skąd znana moja cena? - na to odpowiedź: "księga otwarta, i pisze ręka". Czyli istnieje wspólna księga, gdzie zapisuje się każde działanie, bez wyjątku. I sens tego w tym, że istnieje wybite przez Stwórcę w ludzkości prawo rozwoju, które zawsze popycha nas do przodu. To oznacza, że błędne działania w zachowaniu, zwykłe dla ludzkości, same stają się przyczyną dobrych stanów, czyli same tworzą je. I każdy dobry stan - nic innego, jak owoc pracy poprzedniego złego stanu.
I rzeczywiście, ocena dobra i zła powinna być dawana nie według oceny stanu jak takiego, a zgodnie ze wspólnym celem stworzenia, kiedy każdy stan, zbliżający ludzkość do celu, jest uważany za dobry, a oddalający od celu - zły. Tylko na tym oparte "prawo rozwoju", zgodnie z którym niesprawiedliwość i grzech, zapieczętowane w stanie, stają się przyczyną powstania i procesem budowy dobrego stanu.
I czas istnienia każdego stanu - to surowo określony czas, wymagany dla wzrostu wielkości zła, zapieczętowanego w stanie, do takiego poziomu, że społeczeństwo nie może więcej znajdować się w nim. I wówczas społeczeństwo zostanie zmuszone połączyć się, zburzyć go i przejść na lepszy, z punktu widzenia naprawienia danego pokolenia, stan.
I czas istnienia nowego stanu tak samo trwa dotąd, aż iskry zła w nim nie podniosą się i nie dojrzeją do takiego stopnia, że stanie się niemożliwym wznieść go. I wówczas znowu powinni zburzyć ten stan i zbudować na jego miejscu bardziej sprzyjający. I tak, jeden za drugim przeplatają się stany, i sprawdzają się jeden za drugim, stopień za stopniem, dopóki nie nastąpi stan naprawiony na tyle, że w nim całkowicie nie będzie iskier zła. W taki sposób znajdujemy, że istota wszystkich nasion i ziaren, z których rosną i biorą swój początek dobre stany, nic innego, jak same nienaprawione stany. Czyli wszystkimi nikczemnościami, otwierającymi się i wychodzącymi spod rąk grzeszników pokolenia, zbierają jedno do drugiego i ważą się, aż nie uzyskują takiej wagi, której społeczeństwo już nie może wytrzymać. I wtedy podnoszą się, burzą go i tworzą bardziej pożądany stan. Stąd widać, że każde oddzielne zło staje się warunkiem [powstania] siły nieprzyjęcia, za cenę której rozwija się sprawiedliwy stan.
I oto słowa rabi Akiwy: "Księga otwarta, i pisze ręka", oznaczające, że każdy stan, w którym znajduje się to lub inne pokolenie, podobne do księgi, i każdy, dokonujący zła, podobny do piszącej ręki. Ponieważ każde zło wyryte i zapisuje się w księdze, dopóki nie narośnie do takiego stopnia, że społeczeństwo nie może więcej znajdować się w nim. I wtedy burzą ten zły stan i przechodzą, jak zostało powiedziane, w bardziej pożądany stan. I każde działanie bierze się pod uwagę i zapisuje się w księdze, czyli w stanie, jak zostało powiedziane.
I powiedziano: "Każdy, kto chce pożyczyć, niech przyjdzie i weźmie". Czyli każdy, kto wierzy, że świat - nie jest jak otwarty bez nadzoru sklep bez gospodarza, a jest w nim gospodarz-sklepikarz, stojący w swoim sklepie i wymagający od każdego biorącego, żeby zapłacił mu pożądaną cenę za towar, który bierze ze sklepu.
Co oznacza, że on powinien starać się wykonywać pracę Stwórcy w tym czasie, dopóki korzysta z tego sklepu, jak należy; tak, by gwarantować osiągnięcie celu Stworzenia, jak pragnie tego Stwórca. Takiego człowieka uważa się za "pragnącego pożyczyć", dlatego że jeszcze zanim on wyciągnie rękę wziąć coś w tym świecie - sklepie, on bierze to jako pożyczkę, żeby zapłacić ustaloną cenę.
I to oznacza, że on bierze na siebie zobowiązanie pracować i osiągnąć cel Stwórcy w czasie, dopóki korzysta ze sklepu, i gwarantuje spłacić kredyt, spłacić go osiągnięciem upragnionego celu. Dlatego nazywa się on pragnącym pożyczyć, ponieważ wiąże siebie obietnicą oddłużyć i rozliczyć się.
Rabi Akiwa opisuje nam dwa typy ludzi. Pierwszy typ - uważający, że "sklep otwarty", i odnoszący się do tego świata, jak do otwartego sklepu bez gospodarza-sklepikarza. I o nich mówi on: "Księga otwarta, i pisze ręka". Czyli pomimo tego, że oni nie widzą żadnej kontroli, wszystko jedno, wszystkie ich czyny zapisuje się do księgi, jak powiedziano wyżej. Tak działa prawo rozwoju, wybite w stworzeniu niezależnie od woli człowieka, kiedy działania grzeszników niezależnie rodzą dobre działania. Drugi typ ludzi nazywa się "pragnącymi pożyczyć". To ci, którzy liczą się z gospodarzem i kiedy biorą coś w sklepie, to nie po prostu biorą, a pożyczają, obiecując gospodarzowi zapłacić ustaloną cenę, czyli stać się godnymi za pomocą pożyczki końcowego celu. I o nich mówi on: "Każdy, kto chce pożyczyć, niech przyjdzie i pożyczy".
I pojawia się pytanie, w czym różnica pomiędzy pierwszym typem, do których końcowy cel przychodzi pod przymusem, poprzez prawo rozwoju, i drugim typem, do którego końcowy cel przychodzi poprzez własne ujarzmienie w pracy Stwórcy? Czy oba typy nie są równe w osiąganiu celu? I rabi Akiwa kontynuuje: "Ale poborcy podatkowi stale wracają, i każdego dnia pobiera się opłatę od człowieka, czy wie on o tym, czy nie". A prawda w tym, że i jedni i drudzy opłacają swoje długi odpowiednio do miary długu, każdego dnia. I jak szczególne siły, pojawiające się w czasie pracy Stwórcy, kształtują się jak wierni poborcy podatkowi, każdego dnia pobierający pożyczkę w określonym rozmiarze, do jego pełnego wygaśnięcia, dokładnie tak samo trwałe, niezachwiane siły, zapieczętowane w prawie rozwoju, uważane są wiernymi poborcami podatkowymi, codziennie i w stałym rozmiarze ściągającymi dług, dopóki on nie zostanie zapłacony w całości, i o tym słowa jego: "I poborcy podatkowi stale wracają, każdego dnia wymagając opłaty od człowieka".
Jednak, jest pomiędzy nimi różnica i ogromna odległość, wyrażająca się w określeniu "świadomie" i "nieświadomie". Ludzie pierwszego typu, których długi pobierane są przez poborców podatkowych ze strony prawa rozwoju, zwracają swoje długi "nieświadomie". Szalejące fale, podniesione przez huraganowy wiatr prawa rozwoju, doganiają ich, naciskają z tyłu, i zmuszają stworzenia iść do przodu. W taki sposób opłata długu pobierana jest na siłę, poprzez nadmierne cierpienia od przejawienia sił zła, naciskających na nich od tyłu. Ludzie drugiego typu zwracają swój dług, którym staje się osiągnięcie celu "świadomie", na własne życzenie, tym, że ciągle od nowa wykonują specjalne prace, przyśpieszające rozwój odczucia uświadomienia zła.
Wykonując tę pracę, oni zyskują podwójnie:
Pierwsza wygrana w tym, że te siły, przejawiające się z pracy Stwórcy, stają się dla nich w postaci przyciągającej siły, podobnej do magnetycznego dążenia, i oni spieszą i ciągną się do niej na własne życzenie, prowadzeni odczuciem miłości, i nie ma potrzeby wspominać, że przy tym upadają wszystkie smutki i cierpienia, właściwe pierwszemu typowi.
Druga wygrana w tym, że oni przyśpieszają dla siebie upragniony cel. I właśnie oni - sprawiedliwi i prorocy, otrzymujący i rozumiejący cel w każdym pokoleniu.
I ogromna różnica pomiędzy tymi, kto płaci świadomie, i tymi, kto czyni to nieświadomie, polega na priorytecie światła nasłodzenia i radości przed ciemnością cierpień i chorobliwych uderzeń. I powiedziano jeszcze: "I mają po co mieć nadzieję, i sąd - sąd sprawiedliwy". Czyli tym, kto płaci świadomie i na własne życzenie, on obiecuje, że "mają po co mieć nadzieję". W pracy Stwórcy zapieczętowana wielka siła, zdolna przyprowadzić ich do najwyższego celu. I warto im przyjąć na siebie ciężar Jego pracy. A o tych, kto płaci długi nieświadomie, mówi: "i sąd - sąd sprawiedliwy". Na pierwszy rzut oka, wydaje się dziwnym sterowanie Stwórcy, że pozwala i daje władzę wszystkim tym niesprawiedliwościom i cierpieniom, które przejawiają się w świecie i ludzkość bez litości smaży się w nich. I o tym mówi się, że ten sąd - "sąd sprawiedliwy", dlatego że wszystko naprawione i gotowe do uczty, zgodnie z końcowym sprawiedliwym celem.
I najwyższe nasłodzenie otworzy się w przyszłości, razem z osiągnięciem przez stworzenia końcowego celu Stwórcy, kiedy każda praca, każdy wysiłek i cierpienia, przechodzące przez obieg w pokoleniach i w czasie, przypominają nam obraz gospodarza domu, który pracuje i dokonuje ogromnych wysiłków, żeby przygotować wspaniałą ucztę dla zaproszonych gości. A oczekiwany cel, który w końcu powinien zostać osiągnięty, przypomina ucztę, którą z ogromnym nasłodzeniem spożywają goście. I o tym powiedziano: "Sąd - sąd sprawiedliwy, i wszystko naprawione i gotowe do uczty".
Podobne do tego można znaleźć w "Bereszit Raba", tam gdzie mowa idzie o stworzeniu człowieka. "I zapytały Stwórcę anioły: "Po co Tobie człowiek, jaka jego rola? Po co Tobie to nieszczęście?" I opowiedział im Stwórca bajką o królu, u którego był pałac, pełen wszelkiego dobra, i nie było gości. I co za zadowolenie królowi od tego dobra?" Powiedzieli Mu: "Panie świata! Panie, Władco nasz! Jak wielkie Imię Twoje po całej ziemi! Czyń jak wygodnie Tobie". Anioły, które widziały, jaki ból i cierpienia w przyszłości spadną na ludzkość, zdziwiły się i zapytały: po co Stwórcy to nieszczęście? I odpowiedział im Stwórca, że pomimo tego, że jest u Niego pałac pełen wszelkiego dobra - nie ma u Niego innych zaproszonych gości, oprócz tych ludzi.
I oczywiście, kiedy anioły rozważyły wszystkie te nasłodzenia, które znajdują się w tym pałacu, oczekującym na swoich zaproszonych, i porównali je z cierpieniami i przykrościami, które wypróbują w przyszłości ludzkość, i zobaczyli, że ludzkości warto przejść je, ze względu na oczekujące ją dobra, to zgodzili się ze stworzeniem człowieka, w ścisłej zgodności ze słowami rabi Akiwa: "sąd - sąd sprawiedliwy, i wszystko naprawione i gotowe do uczty". Od samego początku Stworzenia wszyscy ludzie zapisani na listę zaproszonych gości. I zamysł Stwórcy zobowiązuje ich do przyjścia na ucztę, świadomie lub nieświadomie.
I w powiedzianym w całej prawdzie otwierają się słowa proroka: "I wilk będzie żyć obok baranka, i tygrys będzie leżeć z koźlęciem itd." I tłumaczy to: "Dlatego że wypełni się ziemia wiedzą o Stwórcy, jak woda napełnia morze". Czyli że pokój w całym świecie prorok uzależnia od wypełnienia świata wiedzą o Stwórcy. Jak my i mówiliśmy wyżej, twarda egoistyczna konfrontacja między człowiekiem i jego bliźnim zaostrza narodowe stosunki. I wszystko to nie przejdzie samo z siebie, i nie pomogą ludzkości żadne rady i wybiegi - będzie to, co powinno być. Przecież widać, jak nieszczęśliwy chory skręca się i odwraca się od nieznośnego ludzkiego bólu, sprawianego mu ze wszystkich stron.
I ludzkość już rzucała siebie do skrajnej prawicy, jak w Niemczech, lub do skrajnej lewicy, jak na przykład w Rosji, i nie tylko, lecz nie tylko nie ułatwiła swojego położenia, a jeszcze bardziej pogorszyła chorobę i ból. I wołania, jak wszystkim nam wiadomo, podnoszą się do Niebios. I nie ma dla nich innej rady, oprócz przyjąć na siebie ciężar Stwórcy, poznając Go. Czyli skierować swoje działania do życzenia Stwórcy i do Jego celu, jak On zamierzył przed ich stworzeniem. I kiedy będą czynić tak, to jasne, że w pracy Stwórcy zatrze się w ludzkości nawet pamięć o zazdrości i nienawiści, jak jawnie pokazałem w powiedzianym dotychczas.
Ponieważ wówczas cała ludzkość połączy się w jedną całość z jednym sercem, napełnionym przez wiedzę Stwórcy. Przecież pokój w świecie i poznanie Stwórcy związane w jedno. I zaraz po tym mówi prorok: "I nastąpi tego dnia, kiedy po raz drugi przeciągnie Stwórca rękę swoją, żeby zawrócić resztę narodu Swojego. I wygnanych z Judei zbierze z czterech krańców ziemi". W taki sposób, pokój w całym świecie poprzedzi połączenie wygnanych. I teraz można zrozumieć słowa mędrców: "Nie znalazł Stwórca innego kli, zdolnego pomieścić Jego błogosławieństwa ludziom Izraela, oprócz pokoju". Jak powiedziano: "Stwórca da siłę narodowi swojemu i pobłogosławi go pokojem". I na pierwszy rzut oka wydaje się dziwnym obrazowe wyrażenie - "kli, zdolne pomieścić błogosławieństwo Izraela". I rzeczywiście, jak znaleźć do tego wyjaśnienie w napisanym?
Jednak napisane wyjaśnia proroctwo Jeszajachu, w którym mówi się, że pokój w całym świecie jest przed połączeniem tych, co na wygnaniu (diaspory). A słowa "Stwórca da siłę narodowi swojemu" oznaczają, że kiedy Stwórca da Izraelowi - narodowi swojemu - siłę, czyli wieczne połączenie, to tym samym "On pobłogosławi naród swój pokojem". Innymi słowy, najpierw pobłogosławi naród Izraela błogosławieństwem pokoju w całym świecie. I tylko po tym po raz drugi przeciągnie Stwórca rękę dla połączenia pozostałego narodu swojego.
Powiedziano poprzez mędrców: "Błogosławieństwo całego świata poprzedzało wyzwolenie", dlatego że "nie znalazł Stwórca innego kli, zdolnego pomieścić jego błogosławieństwa narodu Izraela, oprócz pokoju". Czyli dopóki miłość do siebie i egoizm panują wśród narodów, synowie Izraela także nie mogą wykonywać pracy Stwórcy dla oczyszczenia i oddawania bliźniemu tak, jak napisano: "i będziecie wy dla Mnie królestwem arcykapłanów". I to widzimy w praktyce, przecież wejście w ziemię Izraela i budowa Chramu nie mogłyby urzeczywistnić się i otrzymać błogosławieństwa bez przysięgi Stwórcy naszym praojcom.
I powiedziano: "Nie znalazł Stwórca kli, zdolnego pomieścić Jego błogosławieństwa". Innymi słowy, dotychczas nie było u synów Izraela kli, utrzymującego błogosławieństwo praojców, i jeszcze nie urzeczywistniła się przysięga, żeby mogli pobłogosławić ziemię na wieki. Dlatego że tylko pokój w całym świecie staje się tym jedynym kli, pozwalającym nam otrzymać błogosławieństwo praojców, jak powiedziano w proroctwie Jeszajachu.