Re: Szkoła przetrwania

1
Sztuka przetrwania w trudnych warunkach bytowania to w obecnych czasach gospodarczych powinna być domena każdego Polaka. Nie o tego rodzaju przetrwaniu jednak proponuję dyskusję.
Sztuka przetrwania to wymuszone umiejętności w dzisiejszym polu walki i nie tylko. Żołnierz pozbawiony dostaw pokarmu, łączności czy leków musiał wrócić niemal do korzeni aby móc uratować własne życie. Jej rozwój jako jednej z technik wojskowych nastąpił w latach II WŚ, przodowali w niej Brytyjczycy i Amerykanie z tym że należy tu wspomnieć też o Armii Czerwonej ale biorąc pod uwagę z jakich regionów rekrutowali się jej niektórzy żołnierze nie powinno to zbytnio dziwić. Ktoś kto 2/3 życia spędził w stepie czy tajdze z łatwością poradzi sobie w ciężkich warunkach.
Prawdziwą szkołę życia przeszły wojska amerykańskie podczas wojny na wyspach Pacyfiku. Wtedy narodził się pomysł żeby do rutynowego szkolenia wojskowego włączyć min. elementy survivalu. Korzystano przy tym z naturalnych zdolności miejscowej ludności. Podczas wojny w Korei i Wietnamie szkolenia te jako obowiązkowe obięły już pilotów choć dotąd zarezerwowane były jedynie dla żołnierzy jednostek specjalnych (Green Berets, Rangers, SOG)
We wspomnianym już Kraju Rad szkolenia z zakresu bytowania obięły początkowo grupy dywersyjne (początek wojny w Rosji) które okazały się zalążkiem nowej formacji - Specnazu. II WŚ uświadomiła że walki toczące się w aglomeracjach miejskich nastręczają większego kłopotu niż te toczone w "polu". Tak narodził się survival miejski, matką a raczej ojcem formy miejskiej bytowania terenowego w warunkach "W" był sam Stalingrad. Wnioski wyciągnięte z zachowań jednej jak i drugiej strony konfliktu pozwoliły na opracowania pewnych wskazuwek które pozwoliłyby przeciętnemu żołnierzowi na przetrwanie.
Głownym założeniem survivalu jest "PO PIERWSZE PRZETRWAĆ". Wszelkie środki jakie pozwolą nam na przeżycie są dobre chociaż aby zastosować niektóre z nich należy się przełamać, zapomnieć o tym że w normalnym świecie uważane są za odrażające.
Na pierwszym miejscu w survivalu stoi jednakowoż... psychika. Im bardziej jednostka nastawiona jest na przetrwanie tym ma większe szanse. Przypomina mi się postać pilota amerykańskiego myśliwca zestrzelonego nad byłą Jugosławią podczas pierwszego konfliktu pomiędzy serbami i chorwatami. Pilot przeżył pomimo złamań, po kilku dniach został ewakuowany przez "swoich". Podczas wywiadu opowiadał o tym że nie przemieszczał się i czekał na pomoc żywiąc się w tym czasie mrówkami i dżdżownicami, popijając wodę z kałuż.
Po drugie - Woda. Jej brak, zwłaszcza w klimatach odznaczających się suchym charakterem to śmierć. Człowiek będący w położeniu wymagającym zastosowania umiejętności survivalowych powinien umieć "stworzyć" sobie wystarczające ilości płynów nadających się do picia. W tym celu naucza się adeptów metod pozyskiwania wody z roślin, odchodów niektórych zwierząt itp oraz jej uzdatniania. Pamiętać należy że nawet woda pochodząca z "czystych" potoków czy rzek pełna jest drobnoustrojów które mogą wywołać np. biegunkę i doprowadzić do odwodnienia.
Po trzecie - schronienie. Kawałek dachu nad głową i bezpieczne legowisko nie tylko pozwalają odpocząć czy schronić się przed nieprzychylną aurą ale też podnoszą znacznie morale.
Po czwarte - jedzenie. Natura roztacza naprawdę bogaty wachlarz możliwości. Przyroda zaprasza do stołu ale zastrzega "można jeść do woli ale nie zawsze jest smacznie" ;) Tu przydaje się umiejętność stawiania sideł (jeśli chodzi o pokarmy mięsne) i rozpoznawania gatunków zwierząt pod kątem ich przydatności do spożycia (niektóre płazy i gady mogą poważnie zaszkodzić) ich przyrzadzania (nie każdy shushi - bar jest zdrowy) czy znajomość roślin.
Po piąte - leczenie. Bardzo przydatne jest obok znajomości podstaw z zakresu pierwszej pomocy obeznanie w świecie roślin i zwierząt. Wiele roślin może skutecznie koić różne dolegliwości ale może też zabić. Nie bez kozery wspomniałem tu o zwierzętach. Mało kto wie że sarnie "bobki" to doskonałe źródło witamin... :D

Tak więc zapraszam was do dyskusji, dzielcie się swoimi doświadczeniami i zadawajcie pytania.
Ostatnio zmieniony 15 sty 2012, 23:21 przez Kukri, łącznie zmieniany 1 raz.
Aby być mądrym, nie wystarczy mieć wiele ksiąg: osioł dźwigający na grzbiecie wiele książek nie jest przez to mądrzejszy.

Re: Szkoła przetrwania

2
Aaaa to sie podczepiam :D

[youtube][/youtube]
Wyludnione środowisko miejskie w Gdyni hyhyhy :ahaha: w dziczy hahaha :ahah:
Obrazek

[youtube][/youtube]

Swego czasu byłem fanem powyższych ;) Wiem, sporo w tym zapewne fikcji ale co nie zmienia faktu, że zdarzały się wypadki na "planie" :D
Ostatnio zmieniony 15 sty 2012, 23:38 przez Abesnai, łącznie zmieniany 2 razy.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Szkoła przetrwania

3
Uwielbiam Beara Gryllsa a raczej jego programy chociaż bardziej sobie cenię jego "zielone" wyczyny. Miejski jakoś mi nie przypasował.
Ostatnio zmieniony 15 sty 2012, 23:45 przez Kukri, łącznie zmieniany 1 raz.
Aby być mądrym, nie wystarczy mieć wiele ksiąg: osioł dźwigający na grzbiecie wiele książek nie jest przez to mądrzejszy.

Re: Szkoła przetrwania

4
Słyszałeś jak zachęcał filmowców do swojego "jadłospisu" ? Hahaha :D
Jakiś nawet zaliczył rozpadline i sie połamał. Nie wspominając samego bohatera dokumentu jak go pszczoła użądliła bądź się zatruł :P
No ale facet dość umiejętnie rozpowszechnia survival i szacun mu za to. W sumie gość jest byłym "harcerzykiem" SAS z tego co pamiętam ;)
Ostatnio zmieniony 15 sty 2012, 23:48 przez Abesnai, łącznie zmieniany 1 raz.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Szkoła przetrwania

5
Ponoć smażony szczur smakuje jak kurczak - czy to prawda? Słyszałem też od kogoś kto był w wojsku, że można jeść ziemię. Ponoć też zawiera jakieś minerały i trzeba wiedzieć którą. Survival miejski obecnie praktykowany jest przez bezdomnych, natomiast w dżungli świetnie radzą sobie buszmeni. Ok, bezdomni mają nieco łatwiej bo są punkty zbirórki jedzenia dla nich, bywają też noclegownie. Gorzej zapewne ma żołnierz we wrogim kraju. Choć czasami mi się zdaje, że nasz jest wrogi obywatelowi. Jak zabrakło mi soku żywiłem się jagodami i malinami w górach. Ostatnio dowiedziałem się o właściwościach leczniczych brzozy. I wydaje mi sie, że miejscową ludność może bardzo bulwesrować mudr z flagą obcego państa. Myślę, że wwe wrogo nastawionym społęczeństwie najlepiej wtopić się w tłum. Zastanawiam się też czy to możliwe a dotarła do mnie taka informacja, że moża odganiać dzikie psy kijem. Na ile to jest skuteczne. Mi się wydaje, że machanie nim raczej by je jeszcze bardziej drażniło.

Co do Gryllsa doszły mnie wieści, że to mistyfikacja i kiedy kamera "nie patrzy" zjada normalne kanapki. :D
Ostatnio zmieniony 15 sty 2012, 23:48 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 2 razy.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Szkoła przetrwania

6
Tak, zjada, te z szarańczą :)
Tak się zastanawiam ... co by się stało jakby tych "pięknych i bogatych" celebrytów odwykłych od prozy życia zostawić na parę tygodni (dni ?) samych w lesie bez zdobyczy współczesnej cywilizacji :) Miski i wilki miały by chyba zagrychę hyhy :P Wyobrażam sobie panienkę w tipsach i wysokim obcasiuku próbująca rozniecić ogień i zagotować wodę w puszce po konserwie albo takiego metro lalusia po solarium jak operuje nożem nie odcinając sobie palca ... :ahah: Okrutnie to zabawna wizja. Dosłownie - okrutnie :satan:
Ostatnio zmieniony 16 sty 2012, 1:15 przez Abesnai, łącznie zmieniany 2 razy.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Szkoła przetrwania

7
Nie z szarańczą a wędliną. :) W internecie jest parę informacji na ten temat. :D
Bear przemierza najdalsze zakątki naszej planety i pokazuje jak przetrwać w trudnych warunkach. W ostatnim czasie program spotkała fala krytyki, sam zresztą wypowiedziałem sporo cierpkich słów pod adresem tego reality TV. A wszystko poprzez bezczelne kłamanie na ekranie. To telewizja, tu się przecież kłamie - powiecie. Owszem, zgadzam się. I nie mam nic przeciwko pewnym drobnym (drobnym podkreślam) kłamstewkom, jednak prowadzony przez Gryllsa cykl zaczął to robić dość nieudolnie. By zagłębić się dalej w dyskusję trzeba najpierw sprostować pewne rzeczy. Ja nigdy nie miałem nic przeciwko pomaganiu bohaterowi na ekranie. Jeżeli np. Bear chce pokazać jak buduje szałas to wystarczy na to minuta łączenia ze sobą uzbieranych patyków na ekranie. Nie robię afery gdy dołączy się poza kadrem reszta członków ekipy i w mgnieniu oka zbudują cały szałas, przyspieszając tym samym proces produkcji filmu i przechodząc do kolejnej sceny. Uwierzcie, że taki specjalista jak Grylls, gdyby był zmuszony sam zbudować szałas, to bez problemu by to zrobił. Spędziłby nad tym trzy godziny ale swego celu by dokonał. Również jedzenie między posiłkami i nocowanie w hotelach zamiast na otwartym terenie jestem w stanie wybaczyć bez zbędnego namysłu. Należy przecież pamiętać, że program ten ma nam pokazać ciekawe techniki na umilenie sobie życia, gdybyśmy się znaleźli w takich oto warunkach. Przekłamania występują, czasem są one widoczne dla przeciętnego widza, a czasem by dojrzeć sprytny trick, trzeba posiadać większą wiedzę np. z dziedziny produkcji filmowej. Inna sprawa, że często bywają one dość naiwne (złudzenie podróżowania nocą w tak naprawdę słonecznym dniu, wywołanie efektem noktowizora itp).
http://www.bunch.2-0.pl/strony/bunch/in ... vival.html

No i nie wsyztskie metody sa bezdyskusyjne.
Jednak znalazłam kilka aspektów, z którymi się nie zgadzam. Pierwszym jest to, że według mojej wiedzy, nie powinno się tamować krwotoku z nosa przechylając głowę do tyłu (według autora głowę wówczas się odchyla). Krew spływająca powinna opuścić narząd i wyciec na zewnątrz. Natomiast odchylając głowę ku tyłowi, krew spłynie do płuc no i…. wiadomo, nieszczęście. Drugą rzeczą jest to, że Bear jest na diecie wegańskiej, którą wręcz ubóstwia. Uwielbieniem otacza warzywa, owoce, ziarna itp. Oczywiście namawia też innym (z podkreślenie, że nie rozkazuje) do zdrowego i racjonalnego odżywiania. Na szczycie uwielbienia stoi soja. I tu wkracza moja awersja do soi, gdyż to warzywo wcale nie jest zdrowe, bo jest genetycznie modyfikowane. I daleko tu do zdrowia. Trzecią sprawą jest wiara. Odniosłam wrażenie, że Grylls przeszedł jakiś dłuższy odwyk (do czego zresztą się przyznaje napominając na takie zdarzenie w życiu; być może nie było to nic wielkiego), dlatego celebrowanie wiary i Pisma Świętego jest dla niego ważną, żeby nie powiedzieć, najważniejszą rzeczą w życiu. Słusznie, jednak - tu zacytuję Cejrowskiego- że wiarą, Pismem Świętym, Biblią itp., powinno się delektować, a nie ‘spożywać szybko i w nadmiarze’…. tu było inne określenie, jednak wolałam wyrazić to eufemistycznie
http://www.amrowka.net/index.php?option ... e&Itemid=5
Ostatnio zmieniony 16 sty 2012, 2:36 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Szkoła przetrwania

8
Co ma piernik...? Gość zapodaje program "o"... i brawa mu za to. Nie wnikam czy A. Słodowy sam opracował swoje zabawki czy ktoś mu pomagał. Facet ciekawie opowiadał o tym jak coś zrobić. Co do Beara... facet przechodził szkolebnie SAS czy nawet sam był instruktorem... mnie to wystarczy za rekomendację.
Ale wracając do merium... ktoś wie jak zaopatrywać się w wodę pitną chociażby w bnaszych warunkach? Przypuśćmy taki scenariusz:
Z niezależnych przyczyn musicie ukrywać się przez jakiś czas z dala od ludzkiego wzroku. Macie dwie możliwości:
- ukryć się w ostępach leśnych
- ukryć się w opuszczobnej fabryce
Pytabnie: W jaki sposób zorgabnizujecie sobnie przeżycie?
Czekam na odpowiedzi. Ja się ze swoją trochę wstrzymam... klawiatura mi siada :/
Ostatnio zmieniony 16 sty 2012, 21:45 przez Kukri, łącznie zmieniany 1 raz.
Aby być mądrym, nie wystarczy mieć wiele ksiąg: osioł dźwigający na grzbiecie wiele książek nie jest przez to mądrzejszy.

Re: Szkoła przetrwania

9
Co ma piernik...? Gość zapodaje program "o"... i brawa mu za to. Nie wnikam czy A. Słodowy sam opracował swoje zabawki czy ktoś mu pomagał. Facet ciekawie opowiadał o tym jak coś zrobić. Co do Beara... facet przechodził szkolebnie SAS czy nawet sam był instruktorem... mnie to wystarczy za rekomendację.
Ale wracając do merium... ktoś wie jak zaopatrywać się w wodę pitną chociażby w bnaszych warunkach? Przypuśćmy taki scenariusz:
Z niezależnych przyczyn musicie ukrywać się przez jakiś czas z dala od ludzkiego wzroku. Macie dwie możliwości:
- ukryć się w ostępach leśnych
- ukryć się w opuszczobnej fabryce
Pytabnie: W jaki sposób zorgabnizujecie sobnie przeżycie?
Czekam na odpowiedzi. Ja się ze swoją trochę wstrzymam... klawiatura mi siada :/
Ostatnio zmieniony 16 sty 2012, 21:46 przez Kukri, łącznie zmieniany 1 raz.
Aby być mądrym, nie wystarczy mieć wiele ksiąg: osioł dźwigający na grzbiecie wiele książek nie jest przez to mądrzejszy.

Re: Szkoła przetrwania

10
Przede wszystkim nie da przeżyć się bez wody. Myślę, że o nią łatwiej w lesie niż fabryce. W naszym klimacie dość często padają deszcze, można by to wykorzystać. Tylko obawiałbym się kwaśnych a jakoś pić wode trzeba. Brzozy zawierają sok. Jest on bardzo zdrowy, trzeba zrobić otwór w korze a potem go zatkać. Najlepiej to robić wiosną. Zimą myslałbym o rozpuszczeniu śniegu czy lodu. . Niestety bywa on brudny i trzeba go jakoś oczyścić. Jeszcze nie wiem jak to zrobić. Co do jedzenia to myślałbym o jagodach, malinach i rybach, na grzybach się nie znam - wolę nie ryzykować. Są jeszcze orzechy. Po fabryce zazwyczaj nei kręcą się jakieś dzikie zwierzęta. W opuszczonej moga być szczury, zatem pokarm jakiś jest, lecz trzeba uważac by nie zagryzły, poza tym warto by je poddać działaniu termicznemu bo kto wie jakie paskudztwa w sobie noszą i czy nie są chore. Najważniejsza jest woda i bezpieczeństwo. warto też pomyślec o jakimś źródle białka a onie też łatwiej w lesie niż fabryce. No chyba, że by oglądać się na szczury i myszy. W opuszczonej fabryce mogą też urzędować ptaki. Można by więc pomyślec o jakichś jajkach. albo innym mięsie niż myszy i szczury. Oczywiście są jeszcze robaki, ale sporo ich trzeba by nałapać a ptak szy mysz to już coś konkretniejszego albo jakaś ryba. W lesie warto zbudować jakieś schronienie, fabryka w sumie już ma ściany i dach, lecz pomyślałbym co zrobić by podczas snu szczury mnie nie gryzły. Moze pozabijać pare ich towarzyszy by były najedzone? Wracając do lasu to na szczęście nasze mrówki to jeszcze nie są takie jak w Amazonii. Ponoc wystarczy nogi łóżka wstawić w wiadra z wodą. A co jak nie ma wiader? Może warto znaleźć jakąś glinkę i zrobić jakby naszybie a nastepnie nalać wody? Łóżko prowizorka z gałęzi. Nie mając noża warto użyć jakiejś kości a aby ją zdobyć trzeba wpierw zabić jakiegoś ssaka. Ewentualnie obłupać kamień i starać się o jakiś inny jakby wyszlifować. Dzięki temu można by zrobić otwory i dopasować gałężie tak by się kontrukcja tryzmała jakoś bez wiązań. Dobrzy w tym są Chińczycy. Potrafią zrobić mebel bez gwoździ czy liny. Jeśli ktoś wie jak zrobić to i linę skombinuje. Jak ktos lubi wygody to myślę, że w miarę miękkim materiałem na prowizoryczny materac mógłby być mech, no i mnóstwo liści. Teraz kolejne pytania - jak zabezpieczyć się przed większym zwierzem niż mrówki i inne robale. Najlepiej z gałęzi utworzyć jakby ścianki w okół miejsca spoczynku i przykryć liśćmi i trawą by wyglądało jak najbardziej natrualnie..jak jakis kopiec/pagórek czy coś wtym stylu. Jak najwięcej liści i ziemi by nie wyczuł taki niedźwiedź ludzkiego ciała. Najbezpieczniej powinno być za dnia. W sumie wtedy mozna by na spokojnie budować itp., itd.. Tak się zastanawiam. Jeśli miałbym polować tworząc sidła czyli bez bezpośredniej walki ze zwierzem to lepiej spać w nocy i działać za dnia. Zwłaszcza jak ktoś strachliwy. Zwierzęta wyczuwają strach a mnóstwo drapieżników jest aktywna nocą. Śpiąc zazwyczaj się nie boimy, chyba, że przyśni się komuś koszmar. Ponoć nasi przodkowie spali za dnia i byli aktywni nocą. Nie wiem czy Grylls ma aż takie cohones. Poza tym szkoły przetrwania się mogą różnić i wcale nie jest powiedziane, że jego metody są jedyne i wszystkim znawcom tematu muszą się podobać. Ponoc Les Troud sam dźwiga kamery i nie lata z ekipą filmową.
Ostatnio zmieniony 17 sty 2012, 0:55 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Szkoła przetrwania

11
Brawo Nebo. Dobrze kombinujesz.
Masz rację. Najważniejsza jest woda. Jej pozyskanie w warunkach leśnych nie jest aż tak pracochłonne jak w mieście. Jeśli naprawdę nie możemy trafić na żaden zbiornik można ostatecznie odparować ją z roślin czy gleby. Wystarcy do tego folia (może być zwykła jednorazówka) którą wiążemy na gałęzi drzewa zakrywając liście, lub też sposobem "indiańskim". Kopie się niewielki dołek w zziemi, w dołek ustawia się naczynie wokół którego można nawtykać trawy. Dołek zakrywa się folią i obciąża środek tak aby tworzył odwrócony stożek którego wierzchołek znajduje się nad naczyniem. Odrobina słoneczka załatwia sprawę wody :) Najprostrzy sposób pozyskania napoju to tzw. "rosówka". Wystarczy obwiązać sobie chustą lub innym chłonnym materiałem nogę na wysokości kostki i pospacerować o świcie po gęstej trawie. Materiał wyząć do naczynia i po sprawie. Słusznie zauważasz że taką wodę należałoby uzdatnić. Nadają się do tego tabletki nadmanganianu potasu ale jeśli dostęp do nich jest ograniczony to taką wodę (ze strumienia, rzeki czy zbiornika wodnego) należy przegotować.
Wodę można też przefiltrować wykorzystując węgiel drzewny z ogniska, piach i rośliny zielone. Wystarczą trzy ok. metrowej długości kije, trochę w miarę czystych szmat (podarta koszulka lub inne elementy garderoby w ostateczności folia), coś do wiązania (sznurek, mocna trawa). Z kijaszków montujemy stojak: można wbić je w glebą tworząc u podstawy trójkąt równoramienny. Pomiędzy kijkami co trzydzieści (plus - minus) cm. mocujemy kawałki materiału tak żeby nie były naprężone ale też żeby nie wisiały bezwładnie. Na pierwszej od góry płachcie umieszczamy trawę i liście z tym że należy zwrócić uwagę żeby przy okazji nie uraczyć się jakimś "killerem", na niższej warstwie umieszczamy węgiel drzewny (jak najdrobniejszy) a na ostatniej piach. Znalezioną wodę można następnie przelać przez te warstwy do naczynia ustawionego pod ostatnią. Jednak należy pamiętać że taką wodę również należy przegotować min. 5 min. Ciekawa opcja też z sokiem z brzozy, mało tego że gasi pragnienie to w dodatku jest zdrowy i nie ma potrzeby jego uzdatniania. Można pić "z gwinta" ;)
A propos gotowania - druga ważna rzecz... ogień. Jak rozpalić i co zrobić żeby ani jego blask ani dym nie wskazywał bezpośrednio miejsca naszego postoju?
Ostatnio zmieniony 17 sty 2012, 22:56 przez Kukri, łącznie zmieniany 1 raz.
Aby być mądrym, nie wystarczy mieć wiele ksiąg: osioł dźwigający na grzbiecie wiele książek nie jest przez to mądrzejszy.

Re: Szkoła przetrwania

12
Sporo zależy chyba od klimatu, warunków pogodowych jak i otaczającej roślinności.
Co by się nie dymiło - nie stosować "świeżych" gałązek z żywicą oraz tych z igliwiem (bo to nie wędzarnia :P). Poszukać w miarę suchego chrustu a podczas rozstawiania zadbać trochę o samą mniej wietrzną lokalizację. No i zaczynamy od najmniejszych i suchych. Można ukopać sobie drobny dołek - dłużej żar będzie się utrzymywał. Duże i grubsze gałęzie dłużej się palą, także warto kłaść na "drobnicę", również bez liści. Jakiś spróchniały pień też jest ok, byleby nie był na wskroś przesiąknięty wilgocią.
Jak rozpalić ... ? Zapałkami :) Nie ma ? Odradzam "indiańskie" sposoby za pomocą gałązki i drewna. Iskrę można wywołać już samymi krzemieniami albo przynajmniej kawałkiem stali. Suchy materiał - np. bawełniany, kawałek papieru bądź próchno. Jak ktoś ma na sobie ocieplana kurtkę, można trochę z niej wypruć zawartości. Jak ktoś ma odrobinę jakiegoś środka ciekłego i łatwopalnego - dobra nasza. No jest sporo tych sposobów i dość skutecznych. Pominąłem kombinację z "soczewką", którą można bodajże sporządzić przy pomocy resztek butelki i ... wody, czy jakoś tak :) Tego nigdy nie próbowałem.
Ostatnio zmieniony 17 sty 2012, 23:19 przez Abesnai, łącznie zmieniany 2 razy.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Szkoła przetrwania

14
Larwy to również źródło czystych protein :D
Ostatnio zmieniony 18 sty 2012, 16:34 przez Abesnai, łącznie zmieniany 1 raz.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Szkoła przetrwania

15
polliter pisze:Tutaj kilka ciekawych porad, jak zabrać się za "dzikie białko"

http://survival.strefa.pl/dzikie_bialko.htm
A jak kogoś nie stać na licencję i chodzi na prawdę o przeżycie a nie biwak czy wycieczkę na ryby? Ma umrzeć z głodu?
Poza tym nie wszystko jest gatunkiem chronionym, wię chyba nieco przesadził ten pan.
Ostatnio zmieniony 19 sty 2012, 1:39 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 2 razy.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Szkoła przetrwania

16
Kukri... kukri, kukri... KUKRI? Jakoś ten nick do Ciebie nie pasuje :D Co, starą cwaniarę nie nabierzesz!
Kontynuuj, poczytam i napiszę co nie co w swoim czasie.
Ostatnio zmieniony 31 sty 2012, 1:50 przez G.J.Jane, łącznie zmieniany 1 raz.
... Cmoknij mi...

Re: Szkoła przetrwania

17
Abesnai pisze:Aaaa to sie podczepiam :D

[youtube][/youtube]
Wyludnione środowisko miejskie w Gdyni hyhyhy :ahaha: w dziczy hahaha :ahah:
Tu byś się cholernie zdziwiła, gwarantuję.
Ostatnio zmieniony 31 sty 2012, 1:51 przez G.J.Jane, łącznie zmieniany 1 raz.
... Cmoknij mi...

Re: Szkoła przetrwania

18
No najpierw rzeczywiście musiałbym się zdziwić ;) Jane, więc daj mi do tego powód i napisz coś więcej :)
Ostatnio zmieniony 31 sty 2012, 21:48 przez Abesnai, łącznie zmieniany 1 raz.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Szkoła przetrwania

19
G.J.Jane pisze:Kukri... kukri, kukri... KUKRI? Jakoś ten nick do Ciebie nie pasuje :D Co, starą cwaniarę nie nabierzesz!
Kontynuuj, poczytam i napiszę co nie co w swoim czasie.
Hehe... Kukri jest poręczniejszy od jatagana ;) i na survival się nadaje.

Bardzzo ciekawy program oglądnołem niedawno bodaj na TVNie (ale głowy nie dam). Leciał późnym wieczorem, ok 23ej, 24ej. Pokazywał szkolenie wstępne w tym bytowanie w warunkach zimowych w górach. Szkolenie prowadzili "werbownicy" czeczeńscy a uczzestnikami byli muzułmanie, Polacy. Bardzo ciekawy program i jak najbardziej na temat. Jak namierzę tytuł to Wam podam, pewnie krąży w sieci.
Ostatnio zmieniony 31 sty 2012, 23:14 przez Kukri, łącznie zmieniany 1 raz.
Aby być mądrym, nie wystarczy mieć wiele ksiąg: osioł dźwigający na grzbiecie wiele książek nie jest przez to mądrzejszy.

Re: Szkoła przetrwania

20
Abesnai pisze:No najpierw rzeczywiście musiałbym się zdziwić ;) Jane, więc daj mi do tego powód i napisz coś więcej :)
Sorki Stary, ale wtopa... Ciebie pomylić z kobietą to chyba strzelę samobója :satan: Jednak za długo mnie tutaj nie było...
Napiszę, z czasem. Tylko wiedzy więcej liznę tak po znajomości :zozol4:
Kukri pisze:
G.J.Jane pisze:Kukri... kukri, kukri... KUKRI? Jakoś ten nick do Ciebie nie pasuje :D Co, starą cwaniarę nie nabierzesz!
Kontynuuj, poczytam i napiszę co nie co w swoim czasie.
Hehe... Kukri jest poręczniejszy od jatagana ;) i na survival się nadaje.

Bardzzo ciekawy program oglądnołem niedawno bodaj na TVNie (ale głowy nie dam). Leciał późnym wieczorem, ok 23ej, 24ej. Pokazywał szkolenie wstępne w tym bytowanie w warunkach zimowych w górach. Szkolenie prowadzili "werbownicy" czeczeńscy a uczzestnikami byli muzułmanie, Polacy. Bardzo ciekawy program i jak najbardziej na temat. Jak namierzę tytuł to Wam podam, pewnie krąży w sieci.
Czy tam było coś o szkoleniu już od dziecka i pokazane były momenty jak dyscyplinują dzieciaki, jak je ćwiczą czy wręcz jak się na nich znęcają? A kobietom na wzmocnienie rozbijali butelki na głowie?
Jeśli to o tym było to oglądałam. :zozol1:
Ostatnio zmieniony 03 lut 2012, 1:33 przez G.J.Jane, łącznie zmieniany 1 raz.
... Cmoknij mi...

Re: Szkoła przetrwania

21
Nie oglądałem od początku i szukam nadal tego programu. Było tam min. o konstruowaniu mat wyb (oczywiście wszystkiego nie pokazali) a przerywnikiem były sceny wybuchów min płapek pod rosyjskimi pojazdami wojskowymi kręcone przez czeczeńców.
Ostatnio zmieniony 03 lut 2012, 23:40 przez Kukri, łącznie zmieniany 1 raz.
Aby być mądrym, nie wystarczy mieć wiele ksiąg: osioł dźwigający na grzbiecie wiele książek nie jest przez to mądrzejszy.

Re: Szkoła przetrwania

22
Kukri pisze:Nie oglądałem od początku i szukam nadal tego programu. Było tam min. o konstruowaniu mat wyb (oczywiście wszystkiego nie pokazali) a przerywnikiem były sceny wybuchów min płapek pod rosyjskimi pojazdami wojskowymi kręcone przez czeczeńców.
To musiał być inny program niż co ja oglądałam bo nic nie przypominam o konstruowaniu mat. :)
Ostatnio zmieniony 16 lut 2012, 3:30 przez G.J.Jane, łącznie zmieniany 1 raz.
... Cmoknij mi...

Re: Szkoła przetrwania

23
Dawniej ludzie podczas wojny wracali do "starych" źródeł żywności. Np. przed wejściem do uprawy zbóż na terytorium Polski jadano:
- młode korzenie skrzypu (uwaga w bardzo dużych ilościach może zaszkodzić)
- młode liście pokrzyw
- młode liście brzozy
- biel z młodych sosen
to co powyżej można było jeść na surowo
____________

Po za tym kora starej brzozy (takiej co już pęka) po sproszkowaniu mogła służyć jako "mąka" na podpłomyki.

Sposobem na pozyskanie wody w jakieś brzezinie jest nacięcie kory i zbieranie do jakiegoś naczynia soku. Syrop bardzo słodki ale dobry i pod względem zdrowotnym.

Tak po prawdzie to większość z tego co rośnie obecnie na łące i jest określane jako ziele, było dawniej jadane przez naszych pra...praprzodków.

Bulwy trzcin po upieczeniu można też jeść smakują jak ziemniaki w mundurkach z ogniska. :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Militaria”

cron