Moim zdaniem w każdym pokoleniu zdarzały się takie "patologiczne" młodości, tylko teraz więcej i śmielej się o tym mówi. Nagłaśnia niektóre sprawy, jak np. orgie gimnazjalistów pt.: słoneczko. Żal mi ludzi, którzy swoje najlepsze lata spędzają na ćpaniu, upijaniu się do nieprzytomności i seksie, którego nawet nie pamiętają. Sądzę, że trudno u kogoś takiego o wysokie poczucie własnej wartości, umiejętność radzenia sobie z problemami i odreagowywanie inne niż w.w. sposób, a to nie powinno tak wyglądać. I na szczęście w większości nie wygląda. Są młodzi ludzie, którzy uprawiają sporty, działają w wolontariacie, w kołach zainteresowań, nie wszyscy przedstawiciele dzisiejszej młodzieży się niszczą (na różne sposoby)i nie równajmy do nich. A swoją drogą, to większość rodziców wszczyna lament i o mało nie ukamienuje nastoletniej córki, kiedy ta okaże się ciężarna, a wcześniej, gdy nie wracała na noce do domu, to co sobie myśleli? Że układa z koleżankami domino? :rolleyes:
Ja nie wróciłam do domu na noc w wieku 14 czy 15 lat (początek wakacji, Noc Świętojańska, namioty, ale żadnego alko., orgii i innych używek
) i miałam potem szlaban na całe lato, a jak już nocowałam u przyjaciółki, to był nadzór i telefony kontrolne i już nigdy nie wycięłam takiego numeru. Moi rodzice znają się na wychowaniu swoich dzieci, czego niestety nie można powiedzieć o wielu innych, którzy chyba wyznają zasadę, że dzieci same się wychowają albo, że jak idą do gimnazjum, to są dorosłe i ich rola, jako opiekunów, się ogranicza czy kończy.
Każda cząstka elementarna w kosmosie ma swoją antycząstkę. Razem tworzą parę, są identyczne, ale się nie tolerują. Jeśli zanadto zbliżą się do siebie, ulegają zagładzie i zamieniają w światło.
Majgull Axelsson