Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

61
Lidka pisze:
Krzysiek pisze:Dlaczego to śmierć była Jego obsesją?

Czemu nie bronił się w czasie procesu, mając na uwadze swą rodzinę, przyjaciół i tych wszystkich fanów, którzy Go uwielbiali?
Myślisz, że śmierć była Jego obsesją? Ja myślę, że nie, to jest swoista 'obsesja' ludzi, do dziś... Jezus przecież nie dość, że twierdził, iż śmierci nie ma, to pokazał to własnym przykładzie...

Z całą reszta zgadzam się, ten 'mecz' wciąż trwa... ;)
My musimy przejść przez śmierć.
Szczerze mówiąc, każdy z nas tego się lęka...
Jezus też się bał i lękał...
Mógł jej uniknąć, ale poddał się woli Ojca....
Zjednoczył z nami wchodząc w śmierć i przyniósł nam nadzieję zmartwychwstając....

Cały czas wiedział, jaka śmierć na niego czeka.
Haniebna, okrutna, męczeńska...

Miał wizję tej śmierci.....

Nigdzie nie powiedział, że "śmierci nie ma! , powiedział natomiast, że śmierć zwyciężył, wyrwał jej oścień nicości.
Śmierć, od tego momentu przestała być ostatecznym kresem, została pokonana....
Ostatnio zmieniony 13 cze 2012, 11:55 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 1 raz.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

62
Czy wiemy, co czynimy :co::co::co:

Niektórzy ludzie widzą w Krzyżu tyle dobra, że zapominają o nim jako o okrutnym narzędziu śmierci.
Dla innych znów jest on czymś tak odrażającym i obraźliwym, że nie umieją dostrzec w nim dobra.

Tuż po śmierci Jezusa, kiedy pamięć o Nim była żywa, twierdzenie apostoła, że Jezus był z dawna oczekiwanym Mesjaszem, było dla Żydów czymś nie do przyjęcia. Nie do wiary było, że Mesjasz umarł na krzyżu - w szczególności gdy Stary Testament powiada, że każdy kto umiera na drzewie jest przeklęty przez Boga (V Księga Mojżeszowa).
Krzyż stanowił dla nich kamień obrazy.

Czy możesz sobie wyobrazić, Lidko, jaką reakcję publiczną wywołałaby fundamentalistyczna grupa religijna, przyjmująca za swój symbol krzesło elektryczne?

Pomyśl, jak wyglądałaby podobizna krzesła elektrycznego umieszczona nad jej miejscem zgromadzeń. Jak prezentowałaby się w roli biżuterii noszonej na szyi?

Wbrew pozorom Krzyż ma z tym wiele wspólnego. Krzyż był środkiem wykonywania wyroków śmierci. Ukrzyżowanie było sposobem, w jaki Rzymianie uśmiercali najgorszych kryminalistów. Ukrzyżowanie było straszliwym sposobem odbierania życia - o wiele gorszym niż wymyślone później komory gazowe, plutony egzekucyjne i szubienice.

Dlaczego więc chrześcijanie tyle uwagi poświęcają narzędziu publicznej tortury, drwiny i pośmiewiska?

Dlaczego krzyż, to narzędzie tortury i śmierci pozostaje ich obsesją?

Czy aby zdają sobie sprawę z tego co czynią?

W wielu przypadkach odpowiedź wydaje się być przecząca.

Nawet chrześcijanie zdają się nie zdawać sobie sprawy z implikacji krzyża.

Obecnie krzyż stał się popularnym motywem biżuterii, powszechnie używanym symbolem miłości i nadziei, wreszcie znakiem powodzenia i motywem dekoracyjnym.

W ten sposób uległo zatarciu jego pierwotne, straszne znaczenie.

Stał się tak popularnym i uniwersalnym symbolem, że towarzyszy on prawie wszystkim, poczynając od oddanych uczniów Chrystusa na muzykach hard-rockowych kończąc.
Ostatnio zmieniony 13 cze 2012, 12:02 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 2 razy.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

63
Krzysiek pisze:
Lidka pisze:
Krzysiek pisze:Dlaczego to śmierć była Jego obsesją?

Czemu nie bronił się w czasie procesu, mając na uwadze swą rodzinę, przyjaciół i tych wszystkich fanów, którzy Go uwielbiali?
Myślisz, że śmierć była Jego obsesją? Ja myślę, że nie, to jest swoista 'obsesja' ludzi, do dziś... Jezus przecież nie dość, że twierdził, iż śmierci nie ma, to pokazał to własnym przykładzie...

Z całą reszta zgadzam się, ten 'mecz' wciąż trwa... ;)
My musimy przejść przez śmierć.
Szczerze mówiąc, każdy z nas tego się lęka...
Jezus też się bał i lękał...
Mógł jej uniknąć, ale poddał się woli Ojca....
Zjednoczył z nami wchodząc w śmierć i przyniósł nam nadzieję zmartwychwstając....

Cały czas wiedział, jaka śmierć na niego czeka.
Haniebna, okrutna, męczeńska...

Miał wizję tej śmierci.....

Nigdzie nie powiedział, że "śmierci nie ma! , powiedział natomiast, że śmierć zwyciężył, wyrwał jej oścień nicości.
Śmierć, od tego momentu przestała być ostatecznym kresem, została pokonana....
Krzysiu, to już jest tylko język, jaki miał do ludzi trafić... Jezus wiedział, że jako pierwszy to zrobił i udowodnił ludziom fakt, że śmierci po prostu nie ma. Owszem, można to nazwać, że 'zwyciężył' śmierć. Ale to nie znaczy, że przedtem istniała, a teraz przestała. Wcześniej ludzie nie wiedzieli (nicość). Od Jego czasów nawet zobaczyli na własne oczy...

Gdyby Jezus nie wiedział, że śmierci nie ma, nie zgodziłby się na nią, nie byłby, kim był, nie głosiłby, co głosił. I nie byłby, przede wszystkim, Miłością (a ta strachu nie zna, po prostu). A był (i jest). Taki rodzaj śmierci (ukrzyżowanie) nie był w owych czasach czymś niespotykanym, wprost przeciwnie. To dziś nam się to wydaje czymś, co się głowie nie mieści...

A hańba, cóż to takiego wobec Miłości? Nic, po prostu nic... Przymiot 'tego świata', a ludzkie Królestwo nie stąd przecież, Jezus to wyraźnie powiedział...

Poprzednio pytałeś, dlaczego się nie bronił i zostawił wszystkich, którzy Go kochali. Krzysiu, nie zostawił, nadal z nimi był, jest z każdym, kto ma Go w sercu... Powiedział i pokazał wystarczająco, więcej nie trzeba, ludzie już wiedzą wszystko, co powinni, żeby iść Jego drogą. Wybór należy teraz do nich. Do nas. Wiedzieć to za mało, trzeba tym żyć, jak żył Jezus...
Ostatnio zmieniony 13 cze 2012, 12:32 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

64
W tym miejscu odpowiem Ci oraz Innym, którzy śledzą ten temat z zainteresowaniem, na pytanie, które pewno Cię nurtuje, ale nie zadajesz go, aby nie sprawić mi przykrości.
Co ja, Żyd, jak sam zadeklarowałem, mam do Jezusa?
Przecież w judaizmie temat Jezusa w ogóle nie istnieje....
Zgoda..W judaizmie nie istnieje.
Z judaizmem spotkałem się dość późno, już jako człowiek mający tę najbardziej aktywną część życia, za sobą...
Uczestniczyłem w seminarium przygotowującym do konwersji na judaizm..Na którymś z zajęć, jeden z młodych ludzi zaczął pokpiwać sobie z osoby Jezusa...
Słuchałem tego w spokoju, po czym ochrzaniłem go permanentnie, odsądzając od czci i wiary...
O dziwo! - prowadzący nauki rabin przyznał mi rację...
W tym seminarium uczestniczyłem chcąc bliżej zapoznać się z judaizmem jako religią, bez myśli o konwersji. Mając matkę Żydówkę, według prawa żydowskiego byłem już Żydem...Może i z tego wypływała moja odwaga, aby stanąć w poprzek nurtu dyskusji - nie czekał mnie żaden - jak wszystkich pozostałych słuchaczy - egzamin końcowy....
Dla mnie - ku memu wzrastającemu zadziwieniu - zajęcia z judaizmu, możliwość zadawania pytań, zgłębiania wskazanych lektur uświadamiały mi, że wchodzę w wewnętrzną rzeczywistość chrześcijaństwa...
Rabin zapewnił mnie, że mogę uczestniczyć w modlitwach w synagodze [ o ile odczuwam taką chęć i potrzebę] jak również w kościele...
Z czasem, podobne stanowisko zajął zaprzyjaźniony ze mną ksiądz...
To, że istnieję i mogę teraz podzielić się tymi przemyśleniami, zawdzięczam poświęceniu wielu księży katolickich, którzy z narażeniem własnego życia, uczestniczyli w ratowaniu niemowląt żydowskich ratowanych z getta warszawskiego. Mnie, metrykę na nowe życie, już w chrześcijańskim świecie sporządził 20 letni wikary ks. Eugeniusz Paciorkiewicz.[Zginął w Powstaniu Warszawskim] Z tego, czego dowiedziałem się później, podobnie pomógł jeszcze dwudziestu niemowlętom, zaopatrując je w "paszporty życia", które stanowiły metryki chrztu z nowymi osobowymi danymi...
Na dobrą sprawę, chcąc się podpisać, mogę śmiało postawić krzyżyk - bowiem swego dawnego, z innego życia za murem getta, nie znam....
Jest to więc, mój prawdziwy i jedyny znak tożsamości..
Ostatnio zmieniony 13 cze 2012, 13:52 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 2 razy.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

65
Bardzo Ci dziękuję za to świadectwo i śpieszę powiedzieć, że nie, takie pytanie nie zaświtało mi w ogóle w głowie... :). Ale nie z niewiedzy i z braku skojarzenia tych dwóch religii, a z takiego powodu, że ja nie postrzegam ludzi w związku z ich wyznaniem (narodowością, poglądami itp), ja widzę i czuję człowieka i wartości, jakimi kieruje się w życiu. Jeśli piszesz o Jezusie i wkładasz w to swoje serce, to dla mnie ma taką samą wartość jak Twoje pisanie na temat judaizmu.

Dużo mądrych i ciekawych rzeczy tu piszesz, a Twoja 'podwójna osobowość', jeśli mogę tak powiedzieć, sprawia, że jesteś podwójnie ciekawym człowiekiem. Właściwie Twoja historia jest doskonałym świadectwem na to, że tak gdzie miłość, tam i życie... Już sam ten fakt powinien dać innym do zastanowienia... ;)

:tuli:
Ostatnio zmieniony 13 cze 2012, 14:31 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

66
Lidka, a policz Ty Skarbie ilez to lat uplynelo od chwili gdy Jezus oswiecil lud ciemny? I zdradz laskawie czymze ten lud juz nie ciemny goruje nad tym ktorym byl do czasu oswiecenia go przez Twojego idola? Faktycznie, z dnia na dzien coraz lepiej, ciut nie raj. Jezus byl oswiecony. Ludziom Jego oswiecenie przynioslo mierne efekty. Gdy mowil kosciol moj widze ogromny...czy aby na pewno myslal o monumentalnych swiatyniach? A tyle wyniklo z Jego wiedzy ktorej nie zdolal jasno i klarownie przekazac ludziom. Wiec pozostaly im domysly i nawymyslaly.
A strach, ktorego nie zna milosc...powiem Ci tak: milosc nie istnieje bez strachu. To jest druga strona milosci, a nie zaprzeczenie jej. Jezus takze sie bal Lidko. Ale bardziej kochal niz sie bal. Pamietaj ze milosc istnieje pomimo. Takze pomimo strachu.
Ostatnio zmieniony 13 cze 2012, 20:42 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

67
Andra, przynajmniej człowiek wie, co to jest Miłość i jaką rolę odgrywa w jego życiu. I może iść w jej stronę. Jak zechce. Przed Jezusem tego nie wiedział.

Co do Jezusa - nie jestem Nim, więc nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, co czuł. Odpowiadam w moim własnym imieniu i na postawie moich własnych doświadczeń. I to jest: im wyższa świadomość, tym mniejszy strach. Do Jezusa mi jest jeszcze daleko, daleko, a już zdążyłam się przekonać, że potrafię nie czuć go w chwili zagrożenia życia, nie czyniąc większych wysiłków, żeby go opanować, po prostu pojawia się z dużo mniejsza intensywnością... Więc domyślam się, że z wyższą świadomością jest to jeszcze o wiele łatwiejsze. A Jezus przecież miał najwyższą, prawda?

PS. A o rzeczywistych efektach nie możesz nic powiedzieć, bo nie masz wglądu w ludzkie serca, sądzisz po pozorach, czyli po tym, co materialne. Nie potrafisz też (jako człowiek) spojrzeć z perspektywy szerszej na te zmiany, żeby je w ogóle dostrzec.
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 6:40 przez Lidka, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

68
A po co Jezus stal sie czlowiekiem?
Nie, nie uwazam ze byl w pelni oswiecony. Swiadczy o tym Jego rozszczepione swiatlo. Wiesz, powiedzialabym ze w przypadku Jezusa Bog przedwczesnie stal sie czlowiekiem. Gdyby Jezus spelnil swa misje- sadzisz ze nasz materialny swiat znalazlby sie na krawedzi? Podzielilby na tak wiele religii? W imieniu ktorych ludzie morduja ludzi? Co im po Twoim sercu Lidko, tym dzieciom umierajacym z glodu i tym ktorzy wyrzucaja jedzenie bo maja go za duzo? Ludzie wciaz nie wiedza tego czego nie wiedzieli: kim sa. Temu kto ginie z reki blizniego swego niewiele pomoga Twoje slowa ze jest to jego kolejne zaplanowane doswiadczenie jako duszy. Bo traci zycie jako czlowiek, a czlowiek sluzy zyciu. Jezus nie poniosl kleski. Po prostu przegral sam ze soba, pojawiajac sie zyciu zbyt wczesnie dla samego siebie. Dlatego umarl i dlatego nie zamknal swego kregu swiatla. To jest moje zdanie, oczywiscie Ty masz swoje, tylko powiedz- co to znaczy ,,byc miloscia"? Ta za ktora uwazasz Jezusa?
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 8:10 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

69
Andra pisze:A po co Jezus stal sie czlowiekiem?

(...)

powiedz- co to znaczy ,,byc miloscia"? Ta za ktora uwazasz Jezusa?
Po to, żeby ludziom 'przynieść Miłość'. W sensie - nakierować ich w stronę Boga. Żeby zrozumieli, kim jest Bóg, kim oni są, co to takiego Miłość. Bo do Jego czasu nie był to wcale 'motyw przewodni' wiary w Boga.

Kto dojrzał do tego - zrozumiał.

(na temat Twojego widzenia energii nie wypowiadam się, gdyż mm zastrzeżenia co do Twojej interpretacji zjawiska)

Natomiast Być Miłością oznacza tak wysoką świadomość Życia, że można 'przeciwstawić się' strachowi. Ta wysoka świadomość sprawia, że człowiek (tu Jezus) zna prawa Życia i potrafi je świadomie wykorzystać (stąd 'cuda' przez Niego czynione).

Być Miłością jako człowiek można dopiero, jak wprowadzi się świadomość w życie, to materialne. Nie wystarczy zaznać Miłości przy pomocy jakiejś 'techniki' (medytacji, kontaktu z zaświatami itp), żeby tego rzeczywiście doświadczyć, trzeba przełożyć swoje doznanie i wiedzę na życie materialne[/b]. Jezus tego dokonał. Wiedział, że Go zabiją, nie przyjmą Jego postawy ani słów, a mimo to zaakceptował taki bieg rzeczy. Swoją akceptacją śmierci na krzyżu i samą śmiercią doświadczył (materialnie!) swojej świadomości i tym samym stał się Miłością. Nie uciekał w 'Boskie doznania', nie bał się życia materialnego, bo był świadomy, że właśnie w nim Jego główne doświadczenie. Samym sobą udowodnił, że śmierci faktycznie nie ma i że nie ma się czego bać. Bo Miłość 'zwycięża' wszystko, a zwłaszcza strach. Ale mowa tu o Miłości nie 'zaznanej', a 'wprowadzonej w życie', doświadczonej na polu materialnym.
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 8:39 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

70
Tak? A w jakiz to sposob przejawia sie ta milosc? Na windowaniu siebie na boski piedestal i zaslepianiu innych- maluczkich, swoja wiedza? Ludzie kochali sie i zabijali przed Jezusem jak i po Nim. Rodzili i umierali. Pomagali sobie lub szkodzili. Jedyna roznica jest to ze przed Nim nie bylo pedofilii w kosciolach, pod plaszczykiem cnoty. Wiesz- milosc po to wciela sie w cialo by zrodzic milosc. Kogo, co zrodzil Jezus? Dalsze podzialy tego co mial zjednoczyc? Bo to byla Jego misja, zjednoczenie ludzi w jednym Bogu. W Jednosci. A nie tworzenie nastepnej wiary w dobrego Ojca Naszego. Nastepnej w imie ktorej ludzie mordowali ludzi. On stworzyl te wiare zamiast dac im wiedze ze mordujac blizniego- zabijaja siebie- czesc Jednego Boga. Dajmy juz temu spokoj. Uwazam ze Twoje widzenie jest uwarunkowane tym co przetrwalo z Twej wiary, i slady tego widac na kazdym krokt. Gdybys wyjrzala zza niej- moze dostrzeglabys ze Jezus prawdopodobnie sam nie rozumial tego co wiedzial. A wiec i nie byl w stanie jej przekazac. A jesli chodzi o te wyidealizowana Milosc. Ona jest Lidko. Aby cokolwiek zrobic- musi stac sie czlowiekiem. Przypomnij sobie scene wypedzenia handlarzy ze swiatynii- Jezus uniosl sie gniewem...skomentuj ten gniew. Co zrodzil w wypedzonych ludziach, milosc? Watpie. Przypomnij sobie Jego wolanie: Panie, czemus mnie opuscil....gdyby byl tym w co wierzysz- czy czulby gniew, strach, czy watpilby? On odmowil sobie prawa do bycia czlowiekie, a teraz Ty zaczarowana wizerunkiem wyniesionym z religii robisz Mu to samo. Milosc wciela sie w ludzkie cialo by zrodzic milosc w ludzkim ciele. A On tego nie zrobil. Banalnie proste Lidus. Ale dla tych ktorzy nie sa uwarunkowani wiara.
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 9:21 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

72
Andra pisze:Tak? A w jakiz to sposob przejawia sie ta milosc? Na windowaniu siebie na boski piedestal i zaslepianiu innych- maluczkich, swoja wiedza?.
Cóż tu powiedzieć, jeśli nie to, że to było akurat na odwrót?... To nie Jezus 'windował się' na Boski piedestał, to ludzie tak robili z Nim i to wbrew samemu Jezusowi... On wyraźnie powiedział, co miał powiedzieć, a że ludzie Mu nie uwierzyli i szukali odwrotnie?... To Jezusa za to winisz?

Nie znasz Biblii, poczytaj, zobaczysz sama...

(reszty nie komentuję, nic nie napisałaś)
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 11:52 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

73
A pewnie. Niczego czego bys nie wiedziala. Czytam Biblie, nie naginajac tekstow do swoich zalozen. A co takiego Jezus wyraznie powiedzial? W tym problem ze mowil, glosil, wyglaszal. Niczego nie tlumaczyl, nie rozmawial z ludzmi. Rzucal slowa na wiatr Lidko. Bardzo Go kocham, juz mowilam, ale milosc nie powinna byc slepa ani oslepiac.
Crows, uderzam w stol...:p?
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 15:31 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

74
Andra pisze:Lidka, a policz Ty Skarbie ilez to lat uplynelo od chwili gdy Jezus oswiecil lud ciemny? I zdradz laskawie czymze ten lud juz nie ciemny goruje nad tym ktorym byl do czasu oswiecenia go przez Twojego idola? Faktycznie, z dnia na dzien coraz lepiej, ciut nie raj. Jezus byl oswiecony. Ludziom Jego oswiecenie przynioslo mierne efekty. Gdy mowil kosciol moj widze ogromny...czy aby na pewno myslal o monumentalnych swiatyniach? A tyle wyniklo z Jego wiedzy ktorej nie zdolal jasno i klarownie przekazac ludziom. Wiec pozostaly im domysly i nawymyslaly.
A strach, ktorego nie zna milosc...powiem Ci tak: milosc nie istnieje bez strachu. To jest druga strona milosci, a nie zaprzeczenie jej. Jezus takze sie bal Lidko. Ale bardziej kochal niz sie bal. Pamietaj ze milosc istnieje pomimo. Takze pomimo strachu.
Określasz Jezusa mianem idola.
Rzeczywiście takim się jawił swoim apostołom i uczniom...Był Mistrzem, który uzdrawiał, czynił cuda, przywracał do życia martwych....
Wszyscy oczekiwali rychłego przyjścia Królestwa Mesjańskiego.
Zamiast tego Jezus został zdradzony, skazany, umęczony oddał Swego Ducha Bogu umierając na krzyżu...
Trzeciego dnia zmartwychwstał...
Przestał być idolem..
Rzeczywistość przekroczyła wszystkie możliwe ludzkie wyobrażenia..
Jego uczniowie stali się apostołami wiary i głosicielami Dobrej Nowiny.
Dopiero wtedy...
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 15:39 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 2 razy.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

75
Krzysiek pisze:Określasz Jezusa mianem idola.
Rzeczywiście takim się jawił swoim apostołom i uczniom...Był Mistrzem, który uzdrawiał, czynił cuda, przywracał do życia martwych....
Wszyscy oczekiwali rychłego przyjścia Królestwa Mesjańskiego..
Skoro tak był postrzegany, a do tego był prawowitym królem, jak również obwołanym, mającym już poparcie ludu. O czym jasno świadczy również fakt iż był postrzegany przez kapłanów jako zagrożenie, a gdyby jeszcze miał by cokolwiek do powiedzenia kto wie czy by ich nie powywalał na zieloną trawkę w najlepszym razie. Więc knuli jak się go pozbyć nie tracąc przy tym własnych głów. Ale zmierzam tu do tego co powiedziałeś o Judaszu, iż zawiódł się i porywczo chciał zemścić za stracony czas. To powszechna wersja jednak moim skromnym zdaniem nie zbyt trafiona. Raczej uważał jak każdy człowiek że Jezus nie pozwoli się tak bezsensownie zabić i jeśli go zmusi do działania ten przejmie władzę i nastąpi to spodziewane królestwo wreszcie i wyzwolenie. Więc generalnie miał dobre chęci, pieniądze wziął by nie wzbudzać podejrzeń że to im właśnie gotuje zagładę. Jak wielkie było jego zdziwienie i rozczarowanie kiedy Jezus po prostu pozwolił się powieść na śmierć jak baranek. A On sam Judasz stał się nie tylko zdrajcą, ale winien śmierci Pierwszego Syna Bożego, Więc rozsypał monety i się powiesił ze zgryzoty. :lzy: Bardzo mi go szkoda tym bardziej że nie miał wyboru.

To prawda i Jezus o tym wiedział już na przód, kto jak i dlaczego go wyda o czym nawet wspominał. Jednak nie miał względu na własne ciało, nie miał względu na łzy Matki pod Krzyżem, na nadzieje w nim pokładane tu i teraz.

Ale Ty Andra miej wzgląd na siebie i nie kolaboruj bo Ty chcesz i musisz...

Ps. Właśnie wtedy kiedy Jezus o tym mówił Judasz pomyślał "To świetny pomysł, zobaczymy jak Ci śmierć zajrzy w oczy", szatan go zwiódł. Zaświtało mu to przy namaszczeniu olejkiem, ale na wieczerzy już się wkurzył i poszedł zrobić swoje i zostać bohaterem wieczornych wiadomości ;)
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 16:58 przez SeJa, łącznie zmieniany 2 razy.
Jeden Bóg, jeden Duch.

www.przystan.keep.pl
www.webnet.hol.es

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

76
Andra pisze:Niczego nie tlumaczyl, nie rozmawial z ludzmi. Rzucal slowa na wiatr Lidko.
Łatwo Ci przychodzi osąd kogoś, kogo nigdy nie poznałaś, nie widziałaś i nie słyszałaś... Jak myślisz, o czym to może świadczyć?
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 17:08 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

78
Lidka pisze:
Andra pisze:Niczego nie tlumaczyl, nie rozmawial z ludzmi. Rzucal slowa na wiatr Lidko.
Łatwo Ci przychodzi osąd kogoś, kogo nigdy nie poznałaś, nie widziałaś i nie słyszałaś... Jak myślisz, o czym to może świadczyć?
Moim zdaniem wyłącznie o tym, iż nie jest prawdą stwierdzenie:
Czytam Biblie, nie naginajac tekstow do swoich zalozen.
Tak czytana Biblia ukazuje także Jezusa rozmawiającego.

Jeśli Andra nie dostrzega tego aspektu jego nauczania zawartego w księgach to niestety jakimś sitkiem cedzi tekst. I za sprawą używania sitka wychodzą jej głupoty. Ale ... nie mój zlew, nie moje sitko, nie moje głupoty ;)
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 18:24 przez Artur, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Artur ♆

Żyjemy w czasach, gdzie wytwory schorowanej wyobraźni mają większe prawo obywatelstwa niż rzetelne myślenie.

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

79
Crows, nie mieszaj faktow z wiara.
Lidka, zrozum jedno- Ty wiesz swoje, ja swoje. Skoro mowie w ten sposob to znaczy ze wiem. Skoro wiem to musialam tam byc. I zrozum takze ze idealizujac Go, robisz to co zrobili Mu wspolczeni- odmawiasz Mu prawa do bycia czlowiekiem. A byl nim. Byl niezwyklym czlowiekiem, ktory mial misje. I niedopelnil jej. To jest moje zdanie oparte na tym co wiem, a nie tym czego nauczyli mnie na lekcjach religii. Musialam Go znac skoro pamietam Jego glos, ten ktory zyje we mnie. Skoro pamietam Jego wzrok. Od zawsze. A to co Ty o tym sadzisz, wybacz- ale niczego nie zmieni.
Krzysiu, uwazam ze zdrada Judasza, i smierc Jezusa byla inscenizacja. Ratowano co mozna bylo jeszcze uratowac z Jego Swiatla. Tego ktore po dzis dzien czeka na dopelnienie....by zamknac kolo czasu.
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 18:41 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

81
Artur, i co w zwiazku z moja glupota- stanowi jakis problem dla Ciebie? Wiesz- mozna mowic do czlowieka, i mozna rozmawiac z czlowiekiem. Nie rozrozniasz tego?
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 18:50 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

82
Andra pisze:Byl niezwyklym człowiekiem, ktory mial misje. I niedopelnil jej.
Nie dopełnił? Gdyby nie dopełnił, nie zawracałabyś dziś głowy nikomu swoją miłością, w ogóle byś jej nie brała pod uwagę. A mówisz o niej prawie w każdym poście i temacie.

A tak w ogóle, według jakiego kryterium 'nie dopełnił'? Twojego prywatnego? Skąd możesz wiedzieć, CO było misją Jezusa?
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 19:13 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

83
Andra pisze:Artur, i co w zwiazku z moja glupota- stanowi jakis problem dla Ciebie? Wiesz- mozna mowic do czlowieka, i mozna rozmawiac z czlowiekiem. Nie rozrozniasz tego?
Dlaczego, i dlaczego za wszelką cenę, stawiasz znak równości sugerując, że moja ocena Twoich poglądów, w tym ich wycinku, który omawiamy, jest tożsama z moją oceną Ciebie lub stanu Twojej wiedzy?

To pierwsze stwierdziłem. Wprost. Tego drugiego nie sugeruję nawet - a nie sugeruję bo nie mam takiego prawa, to po pierwsze, a po drugie to zwyczajnym brakiem kultury jawi mi się takie zachowanie.
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 19:18 przez Artur, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Artur ♆

Żyjemy w czasach, gdzie wytwory schorowanej wyobraźni mają większe prawo obywatelstwa niż rzetelne myślenie.

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

84
Andra pisze o Jezusie jak dobra jego przyjaciółka - nie to, że nie krytycznie, przecież wiele uwag ma i objaśnia nieporozumienia i błędy; przyjaciółka świadek życia i myśli; nie można dyskutować z faktami, o których opowiada i jej odczuciami; Można z ocenami ale jednak trzeba brać pod uwagę, że ona zna to jako naoczny świadek;
Ja absolutnie nie mam nic do dodania.
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 20:22 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

85
Artur, a dlaczego Ty z zartu- bo zazartowalam, robisz jakas historie? Ok. Przyjmuje do wiadomosci ze nie masz problemu z moja glupota i czesc:)
Lidus, kazdy czyta co chce- jezeli wiec uwazasz moje slowa o tym co zwiemy miloscia, nie moja i nie Twoja przeciez a ta ktora jestesmy:) jako jedno- to sama sobie zawracasz tym glowe, prawda? Nie czytaj moich postow i czesc. A to co dalej powiedzialas- doprawdy uwazasz ze przed pojawieniem sie Jezusa ludzie nie czuli milosci? Nie kochali sie? A w ten sposob przejawia sie milosc- w relacjach miedzyludzkich. Na tym polega jej sens i piekno...nie sadzisz?
Baabciu dziekuje za zrozumienie:). Nie oceniam Jezusa, a jedynie to co z Niego zrobila ludzka interpretacja faktow. Problem mam ze soba- skoro wyodrebniam swiatlo Jezusa i Judasza to dlaczego nie widze swojego?
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 20:46 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

86
Andra, na pewno czuli. Ale nie przywiązywali wagi do tego uczucia. Nie wiązali go z Bogiem.

Tak jesteśmy jednym, nawet wszyscy. Ale każdy z nas innym 'aspektem' Jedności. Więc zastanów się najpierw, zanim znów zasugerujesz, że wszyscy mamy w związku z tym mieć takie samo zdanie... (pewnie takie jak Twoje? ;)).

I owszem, oceniłaś bardzo kategorycznie i to nie ludzką interpretację, a samego Jezusa. Weź w końcu odpowiedzialność za swoje własne słowa, OK?
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 21:13 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

87
Andra pisze:Basma, tak, nawiedzenie kojarzy sie pejoratywnie, ale to juz zasluga tych ktorym sie kojarzy:). A nawiedzenie Duchem Bozym jest jedno, trwale i niezmienne.
Tajgon- uzdrowienia, spelniane modlitwy....uwazasz ze to Jezus tego dokonuje? A w jakiz to sposob?
A w jakim celu Jezus pojawil sie na Ziemi?
Sposob- zaczyna sie od przyjscia uzdrowienia do ducha, potem do duszy, a nastepnie do ciala.
Jesli pytasz, czy to Jezus tego dokonuje to TAK, bo do niego sie modle, a modlitwy do bozkow nigdy nie wniosly nic dobrego.
Trzecie pytanie, by dac mozliwosc powrotu do Boga, ktora czlowiek ztracil wybierajac szatana. Bog musial zaplacic okup za nas i dlatego Jezus przyszedl, by zaplacic nasz dlug.
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 21:13 przez Tajgon, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

88
Wow Tajgon :) Nie wierz mi nie wierz, bo ja sobie tylko żartuje. Ale Bóg płaci okup, czy haracz szatanowi? I to jeszcze według wiedzy oficjalnej ze swojego jedynego niewinnego syna. To czyj to cyrk i kto tu rządzi? No ale co mnie to, abonament zapłacony więc możemy liczyć na bilety do nieba.

hmmm tak w sumie reasumując sprzedał syna za swoje własne jabłko, ze swojego ogrodu. Albo coś tu nie halo, albo Bogiem jest ten z rogami.

Pewien Ojciec miał niemądrego syna, ilekroć go spuścił z oka ten majstrował przy gniazdku z prądem, a miał dopiero 2 latka i nie odróżniał dobra od zła, nie widział nawet że lata na golasa. Pewnego razu zaprosił swojego wroga do domu by ten mu przypilnował syna kiedy go nie będzie. A wróg jak to wróg pościągał zabezpieczenia z gniazdek i dał dziecku śrubokręt. Kiedy dobry ojciec wrócił zorientował się że jedno z gniazdek jest rozkręcone a osłony są pościągane. Więc wygnał rocznego syna z domu skoro wolał słuchać wroga. Syn jakim cudem przeżył, dorósł troszkę. Ojciec w międzyczasie skombinował sobie innego syna który nie chciał być elektrykiem jak ojciec i nie dłubał w gniazdkach. Ojciec więc chciał się pogodzić z tamtym synem więc tym razem oddał wrogowi tego syna co go miał na zabicie by mógł wsiąść do domu syna elektryka jak tato. A może chodziło o żyletki w piaskownicy? Nie pamiętam. Niech se chodzi o pomidory z grządki nawet. Coś musiałam chyba jednak pokręcić, bo wszyscy mówią że to dobry i mądry ojciec, No w prawdzie nie tak dobry i wszechmocny jak Bóg ale na pewno kocha swoje dzieci.
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 22:26 przez SeJa, łącznie zmieniany 2 razy.
Jeden Bóg, jeden Duch.

www.przystan.keep.pl
www.webnet.hol.es

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

89
Lidko, wyhamuj troche. Mowie o sobie, o tym co wiem i swoich pogladach, i do glowy nie przyszloby mi namawianie kogos by je przejal ode mnie. Ciekawe ze Tobie tak...nie rozumiem Twojej irytacji- masz mi za zle ze nie podzielam Twoich? Wiesz, ja nie modle sie do Jezusa, rozmawiamy sobie. Byl czlowiekiem, jest czlowiekiem. Mozesz w to wierzyc, mozesz nie wierzyc. To Twoja sprawa Lidko. Odpowiadam za to co mowie, jezeli czegos nie jestem pewna- nie mowie. Szczerze mowiac, pojecia nie mam o co Ci chodzi?
Jakimi aspektami jestesmy Lidko? Jestesmy jednoscia z jednosci- rozdzielenie sluzy potwierdzeniu tego. Aspekty tworzy rozum, i tylko on nas rozni...i widzisz sama... Jak i na ile zrozumiano Jego slowa.
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 23:01 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy Jezus poniósł klęskę?

90
Wydaje mi się, że relacja człowieka z Jezusem może być jedynie osobowa, relacja oczywiście obustronna....
W tym sensie Andra, moim zdaniem, ma rację w tym co mówi...Spotkanie z Jezusem zawsze odbywa się w człowieczym "tu i teraz". Jest to spotkanie poprzez innych ludzi - takie jak w drodze do Emaus...
Ja też widziałem, podczas takiego Spotkania oczy Jezusa...Przez chwilę pozostawałem w urzekającym pięknie i głębi tego spojrzenia....
Kiedy to było?
W szpitalu gdzie odwiedzałem znajomą mi osobę, leżała bardzo ciężko chora pani. Jej córka była Świadkiem Jehowy, jej matce ta wiara była obca. Obie nie potrafiły się porozumieć...
Porozmawiałem z tą panią, pobyliśmy trochę razem...
Według późniejszych relacji pacjentów z tej sali, byłem jedyną osobą, która miała kontakt słowny z tą chorą..Dla wszystkich innych, łącznie z lekarzem i pielęgniarkami była osobą bezkontaktową..
Kiedy wróciłem do domu, było już po 22 nagle poczułem, że ta chora mnie przyzywa. Powiedziałem o tym żonie, wsiadłem w samochód o pojechałem do szpitala.
- Jak na pana czekałam - wyszeptała ta chora, da mi pan pić.
- Oczywiście, nalałem jej szklankę niegazowanej wody mineralnej.
- Wypiła powolutku, odstawiła szklankę na szafeczkę i spojrzała na mnie...
Wówczas właśnie zobaczyłem w jej oczach - oczy Jezusa..
W tejże chwili ta kobieta odeszła....
Na jej twarzy pozostał cień uśmiechu....
- Umarła - ni to pytając ni komentując odezwała się kobieta leżąca obok niej..
- Tak odeszła..- potwierdziłem...
I wróciłem do domu....
Ostatnio zmieniony 14 cze 2012, 23:25 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 2 razy.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Wróć do „Religia chrześcijańska”

cron