victoria pisze:To może nie system jest zły, tylko pojedynczy ludzie?
Myślę, że każda idea ma szansę być wartościowa dopóki nie wpadnie w niepowołane ręce, czyli ręce ludzi co ją skrzywią i zastosują ją w negatywny sposób.
Socjalizm czy marksizm też na początku wydawały się szczytne.
Może gdyby nie trafiły na Stalina i Lenina miały szansę wydać pozytywne plony.
Tak samo z demokracją. Szczytna idea tolerancji i poszanowania praw ludzkich, można by wręcz rzecz, że czysty humanizm a co mamy? Co ludzie z tego zrobili?
Pseudowybory i pasożytowanie na organizmie społeczeństwa.
Piszę tu o politykach co nic nie robią a mają od pyty kasy a człowiek zasuwa niczym w gułagu za pensję nie starczającą na przeżycie.
I to samo z religią.
Miłujcie się, kochajcie..miłość nie zna gniewu, nie zazdrości, wybacza...
Znajdziesz to w liście do Koryntian, w Biblii.
A co mamy?
Obgadywanie w kościele innych, unoszenie się gniewem po wyjściu z kościoła(do tej pory pamiętam relację jednego z userów innego forum, jak to po podziale opłatkiem zaczęły lecieć ku..y, oraz su..i i dziw..i), a już nie wspominając o przebaczeniu...
Z tym bywa najtrudniej, nawet u kapłanów.
victoria pisze:Nigdy nie byłam zastraszana, wręcz przeciwnie, od dziecka słyszałam że Bóg mnie kocha i nawet jeśli popełnię błędy, pójdę niewłaściwą drogą to chociaż bardzo go zasmucę, nigdy nie przestanie mnie kochać...
Pewnie gdybyś była niegrzeczna albo się nie zgadzała z ich tezami to by zastraszano a skoro byłaś grzeczna i przyklaskiwałaś to czemu mieliby straszyć?
victoria pisze:Wiedziałam o istnieniu piekła, o szatanie, ale było to jakby w tle, coś co mnie i moich bliskich nie dotyczyło, piekło było przeznaczone dla ludzi prawdziwie złych.
Prawdopodobnie większość wierzących tak myśli - że ich bliscy to tylko do nieba.
Tylko wtedy piekło byłoby puste. Ostatnio czytałem o mordercy i gwałcicielu co był wzorowym ojcem i mężem.
Dla swoich dzieci pewnie też był dobrym człowiekiem...
victoria pisze:To tyle, jeśli chodzi o dzieciństwo.
No to przyjemnie miałaś.
victoria pisze:Dorosłam, mam swój własny rozum, męża niewierzącego i wcale nie straciłam wiary, bo taki jest mój wybór.
Skoro akceptujesz brak wiary u męża to jak dla mnie wystarczający powód by ten Twój wybór uszanować.
Jakbyś ziała nienawiścią i brakiem tolerancji to ta Twoja wiara by mi się nie podobała a co za tym idzie możliwa byłaby krytyka z mej strony.
I myślę, że całkiem słuszna a tak to należy Twoją postawę pochwalić.
Co nadal nie zmienia faktu, że nie widzę sensu w chodzeniu do kościoła(na upartego można tu nawet w pełni pasować pewien fragment Biblii mówiący coś o tym, że nie należy się modlić na pokaz w miejscach publicznych i na głos odmawiać modlitw, bo to domena pogan).
Oczywiście nie sugeruję, że chodzisz na pokaz, niemniej taki odbiór jest całkiem prawdopodobny.
victoria pisze:Czytam Wasze posty i na palcach jednej ręki mogę policzyć te szczere, bez drwiny i ironii, bez złośliwości i manipulacji, manipulacji przede wszystkim wobec samego siebie. Pozostałe to licytacja, kto się okaże większym prześmiewcą, kto bardziej się dowartościuje w tym owczym pędzie, tylko pędzie do czego?
Ja nigdzie nie pędzę, śmieję się z tego co uważam za bezsensowne a nie podważam szczerych i dobrych(jeśli takie są) intencji wyznawców.
Pragnę tu dodać, że nawet wśród pierwszych chrześcijan byli ludzie co nie przepadali za klerem i uważali to za nonsens - ta cała hierarchię a nazywali się Gnostykami.
Tak więc jak najbardziej można szanować wiarę i słuchać słów Jezusa nie będąc zwolennikiem kleru i nie uznając papieża.
I jak widać to podejście wcale nie zostało zapoczątkowane przez Marcina Lutra, którego ponoć papież gotów był zabić.
victoria pisze:A wracając do tematu, chodzę do kościoła bo mam taką potrzebę, bo jest to miejsce stworzone do rozmyślania i rozmowy z Bogiem. I nie każdy kościół jest dla mnie takim miejscem, dlatego mam swoje ulubione
Raczej nie potrafiłbym się skupić przy głośnych modłach, myślę, że bardziej zacisznym i przez to lepszym na kontemplacje miejscem a na dodatek nie mniej świętym jest cmentarz.
Mój dziadek lubił się uczyć przesiadując na cmentarzu, bo tylko tam mógł się skupić.
To tak odnośnie rozmyślania.
Co do miejsca na rozmowę z Bogiem...
Czy Mojżesz za każdym razem gdy rozmawiał z Bogiem stawiał świątynię by w niej to zrobić czy po prostu Bóg z nim rozmawiał na pustyni, na górze?
Ba, nawet Bóg potrafił przemówić w pałacu Faraona.
Nie ma zatem moim zdaniem specjalnego miejsca na rozmowy z Bogiem a na rozmyślania są lepsze miejsca(moja babcia akurat do tego celu ma WC i nie jest to ironia ad potrzeby).
Dodam, że jako niewierzący mogę chodzić do kościoła w innych celach np. by zapoznać się z jakąś ładna dziewczyną.
A skoro Bóg nakłania do miłości...no cóż, nikt nie określił jakiego rodzaju ma to być miłość.
Oczywiście można się odwołać do listu do Koryntian, sęk w tym, że nawet sami kapłani niekoniecznie się stosują do tej nauki. Pamiętają złe, nie wybaczają(wyjątek spowiedź), unoszą się gniewem... Oczywiście jeśli by traktować religię jako naukę tego by się ludzie kochali, miłowali i szanowali.
Trudno mi pisać zatem o instytucji kościoła oraz klerze w samych superlatywach, stąd postanowiłem oceniać jako zwykłą organizację i zwykłych ludzi.
Niestety takich pereł jak abp Alfons Nossol coraz mniej a niedawno jakiś biskup oskarżał wszystkich ateistów do doprowadzenia do ruiny naszego kraju.
Tylko czemu w Sejmie zatem wisi krzyż?
Nie mam nic do wiary dopóki nie szkodzi, ludzi oceniam oddzielnie i jeśli ich wiara nie sprawia, że czynią komuś zło to niech sobie wierzą i nic mi do tego
Jak jest inaczej to nie mają u mnie taryfy ulgowej.
Wracając do tematu - chodzę do kościoła - z powodu pogrzebów, ślubów, zachwytem nad architekturą i panien i nie jest to ironia a fakt.
Howgh!
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.