SeJa, ciekawie piszesz, logicznie, ale nie do końca mogę się ze wszystkim zgodzić. Bo 'program' bycia człowiekiem jest tak skonstruowany, żeby nie można było go pominąć: cokolwiek człowiek wykombinuje (a może dużo, oj, dużo... ), i tak pozostaje człowiekiem, dopóki nie zerwie tego 'kontraktu', czyli dopóki duch nie oddzieli się definitywnie od ciała (zrywanie przed terminem zdarza się, ale nic nie daje poza jeszcze większym uwarunkowaniem, z którego będzie musiał tak czy siak wyjść). Ten 'program' ma swój cel i sens, bo to na jego bazie dzieje się cała reszta, o której piszesz.
Wolna wola nie służy człowiekowi do 'łamania' uwarunkowań fizycznych (choć niektóre jak najbardziej może 'przełamać', z tym, że to i tak w ramach bycia człowiekiem), a mentalnych. Trzeba dojść do momentu, kiedy będzie się miało w sobie gotowość na uświadomienie sobie faktu, CO, tak naprawdę znaczy uwarunkowanie mentalne i czego dotyczy. I odkryć w sobie to, co można przełożyc na materialne życie, 'odzierając' z uwarunkowań...
Temu służą inkarnacje w ludzkie ciało.
Re: czy chrześcijaństwo odrzuca świat i ludzi (na podświadomym poziomie)
241
Ostatnio zmieniony 20 cze 2012, 11:33 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!
Lidka
Lidka