Ayalen pisze:No dobrze Lidka, sprobuje odniesc sie do kilku punktow
-napisalas ze nie widzisz sensu zaplatywania sie w zawilosci jak to jest od strony swiadomosci - bo nie jestes swiadomoscia - a czlowiekiem.
Ale sens wdawania sie w zawilosci jak to jest od strony duszy - widzisz, choc rownie dobrze moglabys powiedziec ze nie jestes dusza -a czlowiekiem.
Na czym polega roznica, ze jedno uwazasz za dotyczace Cie, drugie nie? Rzecz w tym ze jestes swiadomoscia i dusza i cialem - jestes czlowiekiem.To jest calosc. Dopiero to jest calosc.
Jak najbardziej zgadzam się z Tobą, to jest jedna całość. Ale
bliższa ciału koszula, niestety, w tym przypadku w związku z tym drobnym faktem, że na dany moment
dysponuję tylko świadomością człowieka, którym jestem. Dlatego też nie mogę wiedzieć ani mówić, jak to jest od strony Świadomości.
A jestem w stanie odkryć i powiedzieć, jak to jest od strony człowieka i duszy, bo jestem nim (i nią, choć, jak napisałam wyżej, tylko ze świadomością człowieka, którym jestem).
Jako człowiek jestem też w stanie zrozumieć, czym jest świadomość ludzka i że jest ona w 100%-ach uwarunkowana. Więc nie znajdę Prawdy, a nawet jak się do Niej dobiorę, zostanie to przekształcone i zdeformowane prze mój umysł. Jaki to ma sens?...
A zwłaszcza w sytuacji, kiedy
wiem iż po powrocie blokady świadomości pękną i natychmiast sobie przypomnę to, co musiałam zapomnieć na czas bycia człowiekiem. Nie mam potrzeby poszukiwania tego, po prostu
.
Ayalen pisze:Wiec nie mozna opisywac te calosc z pozycji jakiegos aspektu - a jest nim czastka, czyli dusza, i swiadomosc, i postac materialna, poniewaz opisywanie calego organizmu z pozycji czastki tegoz organizmu wiedzie do nieporozumien - w koncu co reka wie o pozostalych konczynach, uwazajac ze sluza jej, a nie organizmowi - to zaweza widzenie, poza tym sens zawiera sie w calosci poprzez rozne aspekty, a nie kryje sie w jakims aspekcie.
Tu jest też nieporozumienie... Bo jak najbardziej można opisywać od strony aspektu. I ja to robię. Ale ja nie opisuję 'różnych aspektów', bo nie mam pojęcia, co kto doświadcza, czyli jakim aspektem tej Całości jest (i co sugerujesz, że robię). Ja skupiłam się na czymś zgoła innym: na zasadach i prawach, które przypisane są wszystkim aspektom. Czyli na tym, co rządzi ludzkim życiem, na ogólnych prawach. I każdy aspekt doświadcza na swój sposób i swojego (czegoś, czego nie wiem i nawet nie próbuje się domyślać), ale
na tych zasadach.
Coś jak: każdy człowiek jest inny, ale każdy ma podobny organizm, oddycha, je, wydala, śpi, czuje, myśli itd. I oddychając, śpiąc, jedząc, wydalając, czując itd. realizuje ten swój indywidualny aspekt Całości.
Ayalen pisze:Popatrz na swoje dysputy z Sosanem, ktory robil dokladnie to co Ty, ze swoim aspektem. A co z pozostalymi, tym bardziej ze sa one postaciami jednego. Czlowieka. I zycia. W kazdym momencie jestesmy wieloaspektowym przejawem zycia, prawda?
No właśnie, Sosan też nie mógł załapać, że ja mówię o tym, co dotyczy każdego człowieka, o tych ogólnych prawach, którym przeczył, zresztą....
Ayalen pisze:Tego dotyczy nasze nieporozumienie, a nie tego co mowisz o swiecie duchowym, ja kwestionuje tylko tylko te stwierdzenia, ktore traktuja jeden aspekt jako calosc - zgoda, kazdy aspekt jest caloscia sama w sobie, ale nie jest dla siebie i sobie.
Problem polega na tym, że ja wcale nie mówię tego, co mi sugerujesz, Ty sama tak rozumiesz moje wypowiedzi
. Oczywiście, że nie jesteśmy tu (na ziemi) 'sami dla siebie', jesteśmy ludźmi, każdy innym, ale możemy żyć tylko w zbiorowości, społecznie.
Jesteśmy Jednością, jedną wielką duszą ludzką,
duchowo. Czyli na poziomie duchowym, nie materialnym (oczywiście nie zapominam, że duchowy funkcjonuje na materialnym, spokojnie
). I duchowo każdy odrębny człowiek jest właśnie tym innym 'aspektem' jednej Całości. One doświadczają każdy swojego, ale w połączeniu z innymi 'aspektami', nie w oderwaniu od nich (tylko w tym połączeniu można się rozwijać, poszerzać świadomość). I dlatego każdy duchowo odpowiada tylko za samego siebie. A ponieważ duchowość w człowieku przejawia się w postaci uczuć -
duchowo jesteśmy odpowiedzialni tylko i wyłącznie za swoje własne uczucia.
Ja wiem, że na tym się 'zacięłaś', bo skojarzyłaś to z egoizmem, z patrzeniem na czubek własnego nosa. A tu nie o to chodzi! Nie wiem, jak Ci to jaśniej wytłumaczyć, może powiem to tak:
Cokolwiek tu robimy, czymkolwiek się kierujemy, czy sercem, czy wartościami 'ego' - to nasz wybór 'tu i teraz', świadomy albo i nie. Po powrocie, czyli po śmierci ciała, przeanalizujemy całe nasze życie, żeby zorientować się, na ile osiągnęliśmy stawiane sobie cele. Blokady świadomości już nie będzie, sami obejrzymy ten 'film' z naszego życia, sami przyjrzymy się naszym własnym
uczuciom i sami będziemy wiedzieć, co poszło tak, a co nie.
To jest ten słynny moment, który religie opowiadają, że staniemy przed Bogiem i On nas 'rozliczy'...
Ja to mówię inaczej. Powiem, że zawsze z nami będzie ktoś, kto nas poprowadzi przez tę analizę i pomoże wysnuć wnioski. Zresztą, nieważne, jak to się opowiada, ważne, że w tej sytuacji nie będzie mowy o tym, że ja zachowałem się jak świnia, bo ktoś to, ktoś inny tamto. Na tym poziomie okoliczności materialnych już
nie ma i nikogo nie będzie interesowało, że X nas sprowokował do czegoś. Na tym poziomie jest 'czysta Prawda' o nas samych, czyli nasze
rzeczywiste uczucia bez żadnych usprawiedliwień, które funkcjonują tylko na ziemi. Pytanie będzie inne: dlaczego TY dałeś się sprowokować?... Dlaczego TY w tej sytuacji kierowałeś się wartością 'ego', a nie sercem. Dlaczego TY to i tamto...
I tak samo będzie względem tego X: dlaczego TY, dlaczego TWOJE uczucie itd...
To dotyczy każdego 'aspektu' tej Całości, każdy 'rozliczy się' odrębnie, choć każdy jest cząstką tej samej Całości.
A dlaczego każdy odrębnie? Gdyż każdy jest
innym 'aspektem' tej samej Całości i odpowiada za kształt, jaki sobą reprezentuje. I dopiero wartości tych wszystkich aspektów razem łączą się na wartość Całości.
I to pod tym kątem każdy duchowo jest odpowiedzialny za samego siebie. I łączy się z tą 'odrębną' odpowiedzialnością we wspólne życie wszystkich 'aspektów' z danej grupy, w której bezpośrednio funkcjonują.
Bardzo odbiegłyśmy od tematu, więc wtrącę tu choć to, że wszystkie przypowieści Jezusa kierują ludzi uwagę właśnie na czystość uczuć i intencji. Na to, że nie możemy znać uczuć innego człowieka, jedynie swoje własne. I że po pozorach oceniamy innych, bo to, co wielu robi, wcale nie świadczy o czystości ich uczuć i intencji. Poszukam przy okazji słów na temat tej indywidualnej odpowiedzialności duchowej za swoje własne uczucia, nie za uczucia innego. Bo 'mając Boga w sercu' (= czyste intencje i czystą miłość, bez oczekiwań) nie jesteśmy w stanie nikogo skrzywdzić. Jako przykład często podaję sytuację tego typu:
Widzisz pod sklepem żebrzącą osobę, marnie ubrana, chuda, brudna, no, żal Ci jej. Robisz zakupy, zapominasz o niej. Ale wychodzisz ze sklepu i znów ją widzisz, siedzi taka biedna, nikt jej nic nie daje... Podchodzisz, dajesz jej część swoich zakupów. A ta 'biedna osoba' nagle zaczyna na Ciebie krzyczeć, że nie potrzebuje suchego chleba, że masz go sobie wsadzić gdzieś, ona potrzebuje pieniędzy! Nie masz ich, w sklepie płaciłaś kartą, więc odchodzisz. Kierowałaś się czystymi intencjami i dobrym sercem. A spowodowałaś jej wściekłość, rozgoryczenie i co tam jeszcze tą kobietą miotało.
Czy rzeczywiście jesteś odpowiedzialna za jej uczucia?...
Przykład może rzadki, ale czy w normalnym życiu nie zdarza się tak, że coś komuś z dobrego serca ofiarowujemy, a on na nas wrzeszczy, że nie tego oczekiwał i że jesteśmy złośliwi, że mu nie chcemy dać tego, czego on chce?...
Czy naprawdę uważasz, że naszą 'winą' jest wybuch czyjejś negacji pod najróżniejszymi postaciami?...
Ayalen pisze:Tu jeszcze jedna sprawa - sama twierdzisz, ze nie mozna opisywac rzeczywistosci niematerialnej - materialna, poniewaz nie sa tozsame, choc obie dotycza swiata form.Ale dokladnie tak samo nie da sie opisac swiatem form tego co nie jest forma -a wiec swiadomosci; ona przejawia sie formami, nie bedac nimi, wiec postrzeganie jej przez pryzmat formy bardzo ogranicza zakres widzenia, sama wiesz ze forma jest ograniczeniem. Dlatego tak bezcenne jest to czego uczy Sosan - zeby zrozumiec sens istnienia formy, trzeba wyjsc poza nia. Wracajac swiadomie do postaci w ktorej istniejemy.
Można, a nawet trzeba opisywać rzeczywistość niematerialną na sposób materialny, bo innej możliwości człowiek nie ma, po prostu
. Jeśli używa 'narzędzia' przynależnego do rzeczywistości materialnej (uwarunkowanego od A do Z), czyli umysłu ludzkiego, zrozumie tylko to, co w zostanie przez nasz 'transformator' przekształcone.
Ja mówiłam, że nie można
'mierzyć' duchowego 'miarką' materialnego. Czyli przekładać wartości z materialnej rzeczywistości na wartości rzeczywistości duchowej. Bo one są zupełnie inne.
Sosanowe 'wychodzenie poza formę' ma miejsce wtedy, gdy jedna z form zaprzestaje naturalnego funkcjonowania. Moim zdaniem ma to niewiele wspólnego z wychodzeniem 'poza formę'
. Sprawia takie wrażenie i tyle. Bo póki co, póki dusza w ciele, ma miejsce blokada świadomości na poziomie duchowym (duszy sprzed wcielenia). Zjawisko jest niezwykle ciekawe, tym niemniej nie jest wartością samą w sobie, według mnie. A interpretacja i tak zachodzi na poziomie uwarunkowanym, więc wracamy do punktu wyjścia.
I jaki to sens istnienia formy Sosanowi wychodzi z tego doświadczenia? (bo tego za Chiny nie pamiętam z tych dyskusji z nim).
A Świadomość dla człowieka jest pod postacią
uczucia, więc?... Jak to się ma do Sosana twierdzeń?... Żeby odnaleźć Świadomość, czy tam zbliżyć się do Niej, trzeba przestać myśleć, czy może za pomocą myśli oczyścić się z uwarunkowań mentalnych?...