Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

31
Lidko, prosze przestac manipulować moimi slowami - w ktorym momencie
" czepiam sie autora" - sama siebie okreslilas jako twardo stojaca na ziemi, wiec odnosze sie do tego stwierdzenia, dla mojej przyjemnosci jego autor moze siedziec, lezec lub stac na glowie, co mi do tego?
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 9:07 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

32
Sprostowanie - nie oceniaj mnie na podstawie siebie: to ze Ty patrzysz na zycie z ktoregos konca, nie znaczy ze ja takze stoje na jakims koncu
Przy okazji: zastanow sie w ktorym koncu stoi czlowiek widzacy tylko pozytywnosc - a wiec to co przed nim? Czysta logika.
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 9:10 przez ayalen, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

33
Nie znam nikogo, kto w tak prosty i przystępny sposób potrafiłby wyłożyć prawa Życia prostym ludziom, jak robił to Jezus... Zauważ, ówcześni nie mieli bladego pojęcia o energiach. Jezus to przekazywał w prostych, życiowych przypowieściach. W nich jest cała Prawda.

I to poświadczona nie tylko słowami, ale i życiem.

Cóż może być bardziej wiarygodnego od wykazania ludziom, że śmierć nie istnieje, jak powrót po śmierci?...

Bo śmierć na krzyżu jest tylko efektem ówczesnych obyczajów. Jezus głosił 'inne', ale przecież żył w konkretnym środowisku z konkretnymi uwarunkowaniami, gdzie kara śmierci była egzekwowana właśnie w taki okrutny sposób. I nie chodziło o to, żeby je zmieniać. A o to, żeby 'odsłonić' to, co każdy w sercu ma, a czego nie jest świadomy. O Miłość. Bo do tej pory to, co rządziło życiem ludzkim, to był, niestety, tylko strach...
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 9:15 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

34
Ayalen pisze:Sprostowanie - nie oceniaj mnie na podstawie siebie: to ze Ty patrzysz na zycie z ktoregos konca, nie znaczy ze ja takze stoje na jakims koncu
Przy okazji: zastanow sie w ktorym koncu stoi czlowiek widzacy tylko pozytywnosc - a wiec to co przed nim? Czysta logika.
Ja nie oceniam, ja stwierdzam fakt bez żadnej oceny.

Nie ma człowieka, który widzi tylko pozytywność. Człowiek żyje w rzeczywistości dualnej, więc nie może nie widzieć dualizmu.

I ja nie mówię o tym, że ktoś widzi tylko jedno, ale że ma nastawienie od jednej, albo od drugiej strony. W efekcie czego najważniejsze (kluczowe) jest dla niego albo to pozytywne, albo negatywne.

Inaczej mówiąc: albo kierujemy się wartością serca - Miłością (nie uwarunkowaną) i ona jest u podstaw naszego nastawienia, albo kierujemy się wartościami głowy - uwarunkowaniami i one są u podstawy naszego nastawienia. Różna tu może być tylko intensywność. Różne mogą być przypadki (bo świadomość jest wielopoziomowa i rozkłada się na wiele aspektów, z których cześć już możemy akceptować, więc zachowamy pozytywne nastawienie, a część wciąż negujemy, więc nastawienie mamy negatywne). Ale wybór jest wciąż tylko między tymi dwiema opcjami, nie ma trzeciej. I nie ma czegoś takiego, jak 'anulowanie drugiej strony medalu'. Niemożliwe :).
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 9:23 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

35
Lidko, na ile prosty i zrozumialy dla wspolczesnych mu? Przeciez gdyby zrozumiano Jego przekaz - nasz swiat wygladalby inaczej. Mysle ze Jezus mial pchnac swiat do przodu, a poszlo bokiem, dlatego walimy prosto w sciane.
Wroce jeszcze do optymizmu - pesymizmu, pozytywnosci - negatywnosci; skad w Tobie te skrajnosci? Nie przyjdzie Ci do glowy, ze mozna, nie tracac z oczu tego co juz zrobione - widziec to, co jeszcze do zrobienia. Wiesz, ja wiecznie powtarzam ze nic nie jest tak zle, zeby nie moglo byc lepsze, i nic nie jest tak dobre, zeby nie moglo byc lepsze.
I tak sobie mysle: moze gdyby miejsca ufnosci nie zajela wiara, byloby inaczej? Ufnosc to serce, ktore nie watpi. Wiara to zawsze niepewnosc umyslu, moze stad to zagubienie sie ludzi w zyciu? Moze...
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 9:24 przez ayalen, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

36
Rozumiem ze mowisz o swoim nastawieniu, wiec nie komentuje; to Twoja sprawa.
Teoretyczne - nastawienie pozytywne lub negatywne/ optymistyczne lub pesymistyczne. Wiec czarne okulary albo rozowe okulary. A gdyby tak zdjac te okulary?
I przeciez nie chodzi o anulowanie jakiejs strony medalu, a o swiadomosc ze te strony sa jednym.
Zreszta - wlasnie Ty sama usilujesz anulowac strone ktora nazywasz negatywna, pozostajac w ten sposob jednostronnie nieobiektywna.
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 9:31 przez ayalen, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

37
To poza konkurencją i wierzę, że nie będziesz kontynuowała:

Ayalen pisze:Lidko, prosze przestac manipulować moimi slowami - w ktorym momencie
" czepiam sie autora" - sama siebie okreslilas jako twardo stojaca na ziemi, wiec odnosze sie do tego stwierdzenia, dla mojej przyjemnosci jego autor moze siedziec, lezec lub stac na glowie, co mi do tego?
Tutaj:
Ayalen pisze:I przepraszam, ale smiem watpic w to
" wyjatkowo twarde stanie na ziemi" - skoro odrealniasz niemal kazdy temat, twierdzeniami ze goowno to tez zloto, tylko innej konsystencji.
Wątpić sobie możesz, to nie moja sprawa, ale nie zapominaj, że taka interpretacja moich słów wynika właśnie z Twoich prywatnych wątpliwości i nie jest prawdą na temat tego, co piszę, a tylko twoim subiektywnym odbiorem moich słów. Więc jeśli nie dodasz dla mnie... moim zdaniem... w moim odczuciu... itp, robisz z tego osąd mojej osoby i narzucasz swoje rozumienie jako ogólną prawdę na temat moich poczynań.

(akurat mnie to ani ziębi, ani grzeje, a już na pewno nie boli, żebym musiała raportować cokolwiek, ale skoro postanowiłaś wczoraj, co postanowiłaś, jako pierwsza powinnaś się chyba tego trzymać?...).

Koniec off-topu, pozostajemy przy temacie.
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 9:33 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

38
A Ty czyjes slowa odbierasz nie subiektywnie? I to co wyglaszasz - nie jest Twoja prywatna, subiektywna opinia, ocena, zdaniem - zgodnym z tyn co jest Tobie znane? Nie widze powodu do raportowania, Victoria moze przeniesc czesc ktora uzna za off top, tam gdzie zechce. Opieram sie na Twoich wypowiedziach - to nie są moje interpreracje tego co mowisz, a w miare dokladne powtorzenie: czy nie twierdzisz ze wszystko co sie nam zdarza - jest planowym doswiadczeniem duszy?
Czy nie powiedzialas w innym watku - gdy rozmawialysmy o dziecku zakatowanym przez zbira, ze duchy zabieraja mu bol i cierpienie? Zaprzeczysz sama sobie? Gdzie w tym moja interpretacja?
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 9:43 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

39
Lidus, prosze- bez takich zagrywek: myslisz ze lecac off topem, ktory potem wmowisz komus, zdolasz miec ostatnie slowo, zamykajac usta gornolotnym:koniec off topu, wierze ze nie bedziesz kontynuowala? A kto mowil przed chwila ze zmiane zaczyna sie od siebie. Przestan Ty, przestane ja. Proste.
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 9:51 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

40
Ayalen pisze:Lidko, na ile prosty i zrozumialy dla wspolczesnych mu? Przeciez gdyby zrozumiano Jego przekaz - nasz swiat wygladalby inaczej. Mysle ze Jezus mial pchnac swiat do przodu, a poszlo bokiem, dlatego walimy prosto w sciane.
Wroce jeszcze do optymizmu - pesymizmu, pozytywnosci - negatywnosci; skad w Tobie te skrajnosci? Nie przyjdzie Ci do glowy, ze mozna, nie tracac z oczu tego co juz zrobione - widziec to, co jeszcze do zrobienia. Wiesz, ja wiecznie powtarzam ze nic nie jest tak zle, zeby nie moglo byc lepsze, i nic nie jest tak dobre, zeby nie moglo byc lepsze.
I tak sobie mysle: moze gdyby miejsca ufnosci nie zajela wiara, byloby inaczej? Ufnosc to serce, ktore nie watpi. Wiara to zawsze niepewnosc umyslu, moze stad to zagubienie sie ludzi w zyciu? Moze...
Tak prawdę powiedziawszy, ja te wszystkie słowa Jezusa zrozumiałam dopiero, jak poznałam samo życie. Czyli jak oddaliłam się od religii, wyplątałam z religijnego uwarunkowania (co nie znaczy, że każdemu będę tak radzić, nie, to była moja droga). Więc nie, słowa Jezusa niekoniecznie były jasne dla ówczesnych. Ale Jego najbliższe otoczenie pokrywało tę niemożność zrozumienia do końca odbiorem emanacji Jezusa. Czyli ludzi ci po prostu czuli Prawdę i Boga.

Dla całej reszty pozostały tylko słowa zapisane wiele lat później i to nie przez uczniów Jezusa.

Ale powiedz, nie stały się one bodźcem dla wielu, żeby tego Boga w sobie odkryć?...

Skąd w ogóle ludzie wiedzieliby, że należy Go szukać w sobie, gdyby Jezusa nie było i nie świadczył o tym?...

Co do ufności - tak, też myślę i czuję, że ludziom jej brakuje. A zwłaszcza dziś, kiedy panuje trend 'zachłyśnięcia się' nauką i wyborów zgodnych z wartościami 'tego świata' (to jest problem odwieczny, taki sam był i za czasów Jezusa, ale dzisiejsza nauka jakby przekierowała ludzkość w stronę rozumu, nie serca, to jest często mocno tłumione). Ale nie da się wiary zastąpić ufnością, bo ufność, moim zdaniem, wynika właśnie z wiary i łączy się z nią w sposób nierozerwalny. Problemem może być tylko tzw. 'słaba wiara'. W takiej sytuacji ufność nie zdąży jakby wyjść i 'rozgościć się' w człowieku.

Co do skrajności - ja je po prostu rozróżniam i postrzegam. Dzięki temu jestem ich świadoma. A jak jestem świadoma, nie poddaję się życiu nieświadomie, a 'zarządzam' sobą. Właśnie po to, aby w żadną skrajność nieświadomie nie popaść, a wybrać to, co chcę.

I nie, to nie chodzi o to, że nie wiem (albo bym przeczyła temu), że można, nie tracąc z oczu tego co już zrobione, widziec to, co jeszcze do zrobienia. Ja mówię o tym, że można, nie tracąc z oczu tego, co już zrobione, widzieć to, co jeszcze do zrobienia, ale że można to wszystko widzieć albo z negatywnym nastawieniem, albo z pozytywnym. Nie każdy sobie zdaje sprawę z tego, czym ono jest, tak naprawdę (i że nim dosłownie 'rządzi').
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 9:51 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

41
Widzisz - i co zrobiono z ta emanacja? Wiem ze opierasz sie na odczuciu, w tym dzieki Bogu jestesmy zgodne, i dla nas obu Jezus jest miloscia. Ale kurcze - widzisz, nie pamietam kto madrze powiedzial ze milosc bez rozumu jest slepa, tak jak rozum bez milosci slepnie.
Wiec co rozum zrobil z miloscia, ktorej mial sluzyc i wspomagac, prowadzac do madrego działania. Bo z krzyczenia o milosci nic nikomu nie przyjdzie, sense milosci polega na zdolnosci obdarzania soba. Czyli kochania. Czyli przekazywania milosci i tego co z niej plynie.
I co - naprawde uwazasz ze po dwoch tysiacleciach plywamy w oceanie milosci? Czasu bylo dosc, wiec nie jest to kwestia czasu. Cos poszlo nie tak, Lidka, i plyniemy kanalem. W ktory wpuscila zycie slepa wiara.
Ty uwazasz ze ufnosc czyli pewnosc rodzi sie z wiary, czyli niepewnosci. Ja odwrotnie - poniewaz niepewnosc, watpliwosci rodza sie w sferze umyslowej, a to jednak serce jest przed umyslem. Wiec ufnosc z serca dociera do glowy, ktorej zadaniem jest poznanie. Zatrzymanie sie na wierze w cos zamyka droge do poznania tego, czemu serce ufa. Mala roznica pomiedzy: wierzyc w cos/ czego sie nie zna - a wierzyc czemus/ komus= ufac, ale warunkowo, sprawdzajac czym to jest. Serce nie musi, poniewaz to nie ono warunkuje. To glowa nie ufa, pozostajac w sferze niepewnosci, i w efekcie -nieufnosci. A nieufnosc to strach, a nie milosc.
Tak jak mowilam dawno temu: zawinila jedna literka, jeden falszywy dzwiek:
wierze - nie: w Boga.
wierze Bogu. Ktos zle przelozyl i pooszlo powieleniem.
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 10:02 przez ayalen, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

42
Lidka, no dobrze - mowisz: wybory. A powiedz czy czlowiek swiadomy tego ze zlo czy negatywnosc jest w istocie nieswiadomoscia, ta ktora jest zamknietymi oczyma - musi wybierac pomiedzy zamknieciem oczu i zyciem w ciemnosci, a otwartymi oczyma?
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 10:16 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

43
Nie, Ayalen, ja na to patrzę nieco inaczej... Zgadzam się, że rozum tu pokręcił straszliwie i kręci dalej, ale z drugiej strony nie sposób zauważyć, że ludzie wiedzą o Bogu Miłości i coraz więcej takich, którzy też żyją Nim. Myślisz, że ludzkość by o tym wiedziała (że Miłość jest Bogiem czy Bóg Miłością), gdyby nie Jezus?...

A patrzę inaczej, bo wiem, jak krótki to czas, te 2000 lat z duchowego punktu widzenia. Człowiek jest niecierpliwy i wydaje mu się, że to strasznie dużo. A prawda tu jest taka, że to, co dotyczy planu materialnego, jest widoczne i dobrze w tym czasie rozmieszczone (bo dopasowanego do tej rzeczywistości). Natomiast to, co nie dopasowane bezpośrednio, czyli z dużo większej perspektywy, ewoluuje inaczej. Ale ewoluuje!

Spójrz, jak się stoi na ziemi i z bliska pędzący samochód, widać wyraźnie jego prędkość.

Ale jak z ziemi obserwuje się samolot, wie się, że ma on prędkość o wiele szybszą niż samochód, a jednak widzi się, jakby posuwał się bardzo, bardzo powoli. I im wyżej ten samolot jest, tym bardziej zwalnia w naszych oczach.

I z pozycji samolotu, jak patrzy się na ziemię, widzi się sznury samochodów na drogach, które jakby stały w miejscu. A przecież pędzą!

Dlatego też wszystko zależy od perspektywy. Rozwój ludzkości to ta najmniejsza i dlatego widzimy go wyraźnie od czasów najstarszych zapisów po dziś, a już ostatnie wieki wraz z rozwojem przemysłu i nauki to skok ogromny.

Ale czysta duchowość, która rozwija się na bazie tego planu materialnego, to już bardzo szeroka perspektywa. Postrzegane 'stamtąd' - nie ma w ogóle czasu, który istnieje 'tu'. I zmiana 'tam' wymaga wielu, wielu lat 'tu'. Stąd i ludzkie przekonanie, że pod tym względem nic się nie zmienia i idziemy 'w dół'. Tak nie jest, Ayalen. Wciąż ewoluujemy, czyli wciąż idziemy do przodu, rozwijamy się. Choć nie widać tego z materialnego punktu widzenia.
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 10:24 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

44
Rozwijamy sie w bok?
Z duchowego punktu widzenia nie ma czasu liniowego, wiec i oceny: dlugo/ krotko. Wiec nie tworz zludnej perspektywy, spojrz na efekty. Konkretne i wymierne: co dla jakosci ludzkiego zycia zmienilo przyjscie Jezusa? Bardziej sie kochaja? Nie umieraja? Nie kradna, nie klamia, nie zabijaja sie?
Korzysci niewymierne? Sa bardziej szczesliwi? Nie sa zawistni, zrozumieli ze czlowieczenstwo to odpowiedzialnosc za te istnienia, ktore nie potrafia jeszcze odpowiadac za siebie?
Nie Lidko, to nie o czas chodzi. Gdyby tak bylo - dzis nie potrzebowalibysmy Pana Owsiaka, Pani Ochojskiej, czy Pani Dymnej, Pani Ewy Blaszczyk. Poniewaz to co robia Ci Ludzie - byloby normalnym ludzkim odruchem serca. A Oni wciaz musza te serca budzic, wiec cos jest nie tak, nie sadzisz?
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 10:49 przez ayalen, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

45
Ayalen pisze:Lidka, no dobrze - mowisz: wybory. A powiedz czy czlowiek swiadomy tego ze zlo czy negatywnosc jest w istocie nieswiadomoscia, ta ktora jest zamknietymi oczyma - musi wybierac pomiedzy zamknieciem oczu i zyciem w ciemnosci, a otwartymi oczyma?
Myślę, że na skutek zapomnienia i stania się człowiekiem, każdy najpierw musi być nieświadomy życia. I musi dokonywać nieświadomych wyborów po to, aby zaznać ich efektów. Bo to one są bodźcem do odkrywania swojej Istoty. Ona jest z natury rzeczy pozytywna, więc wszelkie negatywne efekty nieświadomych wyborów są nieprzyjemne. I reakcją na nie jest właśnie uaktywnienie 'opcji poszukiwawczej', że tak powiem, żeby zharmonizować te nieprzyjemne efekty.

I tu każdy będzie to robił zgodnie ze swoją świadomością, jeden będzie upatrywał źródła tej nieprzyjemności 'na zewnątrz', a inny zda sobie sprawę z tego, że to przecież jego własne uczucia i uświadomi sobie nie tylko to, ale poprzez to dotrze do swojej Istoty i uświadomi ją sobie (podczas gdy ten pierwszy nie znajdzie jej, bo 'na zewnątrz' jej nie ma).

Ale jak już ktoś sobie uświadomi (czyli zrozumie i poczuje, o co tu chodzi), że 'zło' i negatywność są w istocie nieświadomością, jak mówisz, nie musi w niczym więcej wybierać. Świadomość otworzy mu oczy i poprowadzi go przez życie. I nie będzie on mógł tych oczu zamknąć, bo nie da się tego zjawiska cofnąć: raz czegoś człowiek jest świadomy, mowy nie ma, żeby to zapomniał, to jest 'jeden kierunek ruchu'. Efektem tego uświadomienia sobie będzie zupełnie inne postrzeganie życia, 'zła' i negatywności. Nie znaczy to, że ten człowiek przestanie je widzieć, albo że ono nagle zniknie. Nie. Tylko że on będzie je postrzegał z innej perspektywy, jaką da mu świadomość (to jest właśnie to poszerzanie świadomości: im więcej rzeczy sobie uświadomimy, tym wraz z każdą uświadomioną rzeczą poszerzamy ten krąg postrzegania). Z takiej, z której jakakolwiek negatywność nie będzie miała na niego takiego wpływu, jaki miała przedtem, kiedy postrzegał z jej centrum niemalże. Czyli wraz z rozwojem tej świadomości (poszerzaniem), zacznie postrzegać życie z większego dystansu. Najpierw przestanie oceniać coś jako negatywne, ujrzy w tym po prostu doświadczenie i zrozumie, że taka wartość mu się nadaje, w jakiej odległości (świadomością) się od niego jest. Następnie zacznie coraz mniej warunkować życie, coraz mniej oczekiwać a więcej doceniać, potem zauważy, że przestał się bać i że zamiast strachu rośnie w nim moc Miłości. Zauważy, że inni wciąż są w samym centrum tych negatywnych wydarzeń, więc cierpią, bo to jest naturalny efekt tejże nieświadomości i zacznie czuć względem nim szczere współczucie. A jeszcze potem zorientuje się, że mając takie podejście do życia (bez strachu i wątpliwości) buduje sobie i innym zupełnie inne doświadczenia, w których nie ma już negatywnych wydarzeń...

Tak bardzo symbolicznie i skrótowo opisałam Ci te zmiany, jakie zachodzą wraz z poszerzaniem świadomości. A chodzi mi głownie o to, żeby Ci pokazać, iż w tej sytuacji nie ma wyboru między zamkniętymi i otwartymi oczyma. One są cały czas otwarte i im więcej sobie uświadomimy, tym więcej postrzegamy.

Inaczej - patrzymy, a nie widzimy, słuchamy, a nie słyszymy ( i tym też Jezus mówił bardzo wyraźnie).
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 10:49 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

46
No i bardzo slusznie mowisz. W gruncie rzeczy caly czas otwieramy oczy, widzimy coraz jasniej i szerzej. Wiec wyrastajac z tego co bylo - takze rozumiemy czym byla negatywnosc, co ja powodowalo, i rozumiemy ze byla niezbednym etapem, bez ktorego nie bylibysmy tu, gdzie jestesmy, prawda?
Lidka, zmiluj sie - a ktoz to, jesli nie Ty prawi o wyborach? A powiedz: czy milosc ma wybor? Moze tylko kochac, toz po to i jest.
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 10:57 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

47
Ayalen pisze:Rozwijamy sie w bok?
Z duchowego punktu widzenia nie ma czasu liniowego, wiec i oceny: dlugo/ krotko. Wiec nie tworz zludnej perspektywy, spojrz na efekty. Konkretne i wymierne: co dla jakosci ludzkiego zycia zmienilo przyjscie Jezusa? Bardziej sie kochaja? Nie umieraja? Nie kradna, nie klamia, nie zabijaja sie?
Korzysci niewymierne? Sa bardziej szczesliwi? Nie sa zawistni, zrozumieli ze czlowieczenstwo to odpowiedzialnosc za te istnienia, ktore nie potrafia jeszcze odpowiadac za siebie?
Nie Lidko, to nie o czas chodzi. Gdyby tak bylo - dzis nie potrzebowalibysmy Pana Owsiaka, Pani Ochojskiej, czy Pani Dymnej, Pani Ewy Blaszczyk. Poniewaz to co robia Ci Ludzie - byloby normalnym ludzkim odruchem serca. A Oni wciaz musza te serca budzic, wiec cos jest nie tak, nie sadzisz?
Ja nie tworzę złudnej perspektywy, ja usiłuję opowiedzieć, że z duchowej nic nie jest tak, jak z tej najmniejszej, bezpośredniej. Więc to, co widzimy i oceniamy 'tu i teraz', nie jest tym samym, co z perspektywy duchowej. I to, co uważa się za 'wymierne' 'tu', z duchowej perspektywy jest tylko okolicznością do zrobienia tego duchowego kroku.

Pomyśl też o tym: czym dla pana Owsiaka, dla pań Ochojskiej, Dymnej, Błaszczyk mogą być ich doświadczenia. Czy przypadkiem nie tym bodźcem do rozwoju duchowego?...

Czy pani Ochojska zajęłaby się humanitarnością, gdyby sama nie była chora i nie otrzymała pomocy od innych?...

Czy pani Błaszczyk w ogóle postrzegałaby problem dzieci w śpiączce, gdyby jej córka w nią nie wpadła?...

Zwłaszcza ten ostatni przykład jest bardzo znamienny, gdyż miłość do dziecka swoją mocą przewyższa cokolwiek innego. I rodzi ból nie do porównania z innym w swojej mocy i wydźwięku. Spójrz, jak pięknie Ewa Błaszczyk sobie z nim poradziła, jak pięknie zamieniła negatywne na pozytywne...

I dlatego niektóre dusze biorą na siebie taką 'niewdzięczną' rolę w życiu, żeby nie tylko poszerzać swoją świadomość (która tak czy siak przekłada się na wszystkie dusze, bo jesteśmy Jednością duchowo), ale też być bodźcem dla innych ludzi, taką latarnią wartości serca dla tych, którzy jeszcze są nieświadomi, nie obudzeni...

To jest właśnie rozwój duchowy, Ayalen. To negatywne nas motywuje do pozytywnego, do odkrywania swojej Istoty, do zrozumienia i uświadomienia sobie życia. To, co robimy potem w życiu, na skutek tej zmiany w nas (bo to ona jest tu zasadnicza) przynosi w materialnym życiu właśnie to, co ludzie nazywają 'wymiernymi efektami'. Ale nie to człowiek zabiera ze sobą, jak jego życie się zakończy, a właśnie tę zmianę w sobie samym, w swoich uczuciach zmienionych na pozytywne z negatywnych. To jest właśnie poszerzona świadomość. I nie każda poszerzona świadomość przynosić musi tzw. 'wymierne efekty' na planie materialnym, wystarczy, że dokona zmiany na planie duchowym (w związku z tym, że duchowo wszyscy jesteśmy Jednością).

Więc nie, nie rozwijamy się 'w bok', jak sugerujesz, rozwijamy się 'w przód'. Choć z najmniejszej perspektywy tego możemy nie postrzegać.
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 11:35 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

48
Ayalen pisze:No i bardzo slusznie mowisz. W gruncie rzeczy caly czas otwieramy oczy, widzimy coraz jasniej i szerzej. Wiec wyrastajac z tego co bylo - takze rozumiemy czym byla negatywnosc, co ja powodowalo, i rozumiemy ze byla niezbednym etapem, bez ktorego nie bylibysmy tu, gdzie jestesmy, prawda?
Lidka, zmiluj sie - a ktoz to, jesli nie Ty prawi o wyborach? A powiedz: czy milosc ma wybor? Moze tylko kochac, toz po to i jest.
Ayalen, Miłość nie ma wyboru. Ale człowiek go ma :). Bo człowiek nie jest Miłością, Miłością jest jego Istota. I jeśli on sam nie będzie jej świadomy, wybór rodzi się sam, między wartościami w tym dualnym świecie: między wartością serca (tą Miłością nieuwarunkowaną, można jej nie być świadomym, ale można ją po prostu czuć) a wartościami głowy (uwarunkowanymi).

Ten ciekawy i pozorny podział zaistniał właśnie dla tego wyboru. Bo tylko dzięki postrzeganiu tych dwóch biegunów można dokonywać wyborów, opowiadając się po jednej ze stron (która określa drugą itd). A dzięki temu w ogóle jest szansa poszerzać świadomość.

Czyli owszem, Miłość po prostu jest Miłością. Ale na różnych poziomach świadomości.
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 11:42 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

49
A nie dostrzegasz ludzi ktorzy robia wiele dla innych, nie motywowani względami osobistymi? Po prostu, z potrzeby serca?
Lidko - my nie jestesmy kazdy dla siebie, rozwijający sie dla siebie, czy zyjacy dla siebie - nie o indywidualny rozwoj tu chodzi, to wciaz postrzeganie jednostkowe, ograniczone forma - chocby i niematerialna. Nie na tym polega swiadomosc jednosci - poprzez indywidualny rozwoj - rozwija sie calosc zwana zyciem, wiec wszystko co robimy - nie jest dla siebie, dla kogos. Jest dla nas. Kazdy falszywy ton zniekształca harmonie, wiec nie mow mi ze ten swiat rozwija sie harmonijnie, skoro golym okiem widac ze przewaza ego. Po raz ktorys w dziejach ludzie dochodza do sciany, nie ucząc sie na swojej historii. To zaburzenie rownowagi, powodujace przechyl na jedna strone. Tylko ze tym razem dostali szansę -albo cofna sie spod sciany, aby uzupelnic niedobor, albo skoncza jak poprzednio, poniewaz powtarzalnosc bledu swiadczy o blednym zalozeniu, iz ten gatunek jest zdolny przejsc do nastepnej fazy istnienia.Tylko czasu jest coraz mniej - byc moze z duchowej perspektywy jest nieskonczony, tym niemniej nie jest to jedyny gatunek we Wszechswiecie, i trzeba zajac sie tymi, ktorzy rokuja rozwoj. Wiec spojrz uwaznie wokol siebie, i powiedz ze to Milosc wlada tym swiatem. Odwazysz sie?
Wiem ze nadzieja nie umiera, i warto ja miec do konca, pytanie jakiego, biorac pod uwage ze jej zasoby bezustannie sie kurczą, wraz ze zmarnotrawionym czasem.
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 11:55 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

50
Lidko, no wiec zatrzymanie na etapie wyborow pomiedzy tym co plynie z serca, a tym co dyktuje ego - o czym świadczy? O zastoju. Moze wiec czas bylby zrobic krok do przodu, w strone siebie - swojej istoty? Ktora nie musi wybierac miedzy soba a nie soba.Milosc jest jedna, przejawiona na wiele sposobow. Pytanie: kto tego nie wie, kto zapomnial - milosc, czy ci ktorymi sie przejawia, zapomnieli o sobie?
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 12:00 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

51
Ayalen pisze:W rzeczywistosci dualnej zyje czlowiek nieswiadomy czym sa bieguny, i dlatego zawziecie usilujacy przejsc z jednego na drugi. Ciuciubabka w glowie, nic wiecej. Rzeczywistosc jest jedna, wieloaspektowa, i wszystkie aspekty sluza sobie wzajemnie - wiejac przed negatywnoscia, sama sobie odbierasz mozliwosc dotarcia do pozytywu. On znika Lidko, pozostaje sie w prozni. Moze sensowniej zatrzymac sie iprzyjrzec temu co nazywasz negatywnoscia, moze wcale nie jest takie zle? Czesto taka ocena wynika z niezrozumienia natury. Dobre lub zle jest to co my robimy z tym co jest. Ale latwiej ocenic i odwrocic sie, udajac ze tego nie ma, i wszystko jest jak nalezy? Tlumaczac cierpienie planem duchowym? A nie pamietajac ze kazdy sen jest dla nas - i nie bez powodu pojawiaja sie w nim inni, cierpiacy, umierajacy. To nie ich dusze wybraly taki scenariusz, to jest nasz sen o nich, wiec po co? Moze zeby obudzic ludzkie uczucia, zamiast zastepowac je dusznymi usprawiedliwieniami?
Jaki to czlowiek nie ma innych mozliwosci widzenia - albo biale albo czarne? A coz to za wada wzroku?
Intensywnie nam dziś rozmowa się posuwa i nie zauważyłam tego postu wcześniej :). Myślę, że jest już nieaktualny, bo przy okazji innych postów już część została wyjaśniona. Może tylko te 3 zdania, które podkreśliłam.

1. Ayalen, nie ma czegoś takiego jak próżnia. Myslę, że o to 'ludzkie odczucie', czyli z pozycji duszy 'amnezyjnej'.

2. Człowiek świadomy nigdy nie odwraca głowy i nie udaje, że czegoś nie ma. Jeśli tak robi - jest to wyraz nieświadomości. Tłumaczenie cierpienia planem duchowym to nie jest 'usprawiedliwienie' cierpienia, a jedynie droga do uświadomienia sobie, czym ono jest.

3. Człowiek z tych dwóch kolorów robi swój indywidualny obraz, który odzwierciedli jego świadomość. Faktem tu jest tylko to, że nie ma nic poza tymi dwoma kolorami w życiu (symbolicznie). Wszelkie odcienie szarości to jest właśnie ten 'materiał', nad którym człowiek całe życie pracuje, układając swój własny (symboliczny) obraz.

Wszelkie ludzkie wybory to manewrowanie pomiędzy dwoma symbolicznymi biegunami. Nie ma ich więcej :). Cokolwiek w życiu wybieramy, jest albo po jednej, albo po drugiej stronie. Moim zdaniem warto to sobie uświadomić, wtedy wszystko staje się o wiele prostsze. No, ale to moje zdanie ;).
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 12:10 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

53
Ayalen pisze:A nie dostrzegasz ludzi ktorzy robia wiele dla innych, nie motywowani względami osobistymi? Po prostu, z potrzeby serca?
Ayalen, ja mówiłam wyżej o indywidualnym rozwoju duchowym, a nie o 'względach osobistych'. Rozwój duchowy jest indywidualny, ale dotyczy wszystkich, tej Jedności. A względy osobiste to potrzeba 'ego', czyli jednostki.

Człowiek świadomy w ogóle nie patrzy na 'względy osobiste'.
Ayalen pisze:Wiec spojrz uwaznie wokol siebie, i powiedz ze to Milosc wlada tym swiatem. Odwazysz sie?
Tak, odważę się :). Bo wiem, że zdecydowana większość dusz na Ziemi to 'młode' albo 'bardzo młode'. Ich świadomość duchowa jest jeszcze bardzo mała, więc siłą rzeczy są na etapie doświadczania tego, kim nie są w Istocie. Poprzez tych ludzi przejawia się Miłość nieświadoma, po prostu...

A z ludzkiego punktu widzenia wygląda to tak, że to są wartości 'ego', które rządzą światem.

Tym niemniej, choć my jako ludzie nie postrzegamy tego, ta równowaga między wartościami jest zachowana.

Ayalen pisze:Wiem ze nadzieja nie umiera, i warto ja miec do konca, pytanie jakiego, biorac pod uwage ze jej zasoby bezustannie sie kurczą, wraz ze zmarnotrawionym czasem.
No i tu ja podchodzę inaczej, ale tobie tego nie próbuje narzucić.

Owszem, warto jest mieć nadzieję do końca (życia ludzkiego, to jest nasz materialny 'miernik'). Ale warto też sobie uświadomić, że jeśli nie mamy na coś wpływu (na losy całego świata, na postępowanie innych ludzi), marnotrawimy czas, cierpiąc z tego powodu. Żeby go nie marnotrawić, trzeba zajrzeć w głąb siebie i zająć się swoimi własnymi uczuciami. Bo na nie mamy wpływ. I możemy zdać sobie sprawę z tego, że jeśli nie pogodzimy się z tym, na co wpływu nie mamy, pozostaniemy w negacji do końca życia. I do końca życia 'nie ruszymy z miejsca', cierpienie nas będzie niszczyło i trzymało jak przykutych gwoździami.

A jak pogodzimy się z tym, że nie mamy bezpośredniego wpływu na wybory innych ludzi, tę akceptację jako wyraz Miłości przeniesiemy też duchowo na wszystkie inne dusze aktualnie wcielone. I tym samym przyczynimy się do ich wzrostu. Nieważne, że te 'wymierne efekty' uwidocznią się dopiero na planie duchowym, ważne, że będą ;).
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 12:25 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

54
No i wracamy do wyborow? A co z pozostalymi kolorami? A co ze swiadomoscia ze i tak i tak sa one tymsamym rozproszonym swiatlem? Zachwycasz sie tecza jako caloscia zjawiska, czy tez debatujesz nad kazdym kolorem z osobna, oceniajac jeden jako lepszy niz inny?
Dusza, dusza...Lidka: z punktu duszy plan materialny jest iluzja, z punktu swiadomosci plan duchowy jest snem. I teraz powiedz: jesli snisz o kims kto cierpi - to jaki sens ma wyjasnianie cierpienia tej postaci z Twojego snu - planem jej duszy, skoro to Ty snisz o niej. Po co snisz akurat o tym, czemu w Twoim snie pojawia sie cos- kazde ma przyczyne. Wiec jaki sens ma objasnianie tego co dzieje sie w Twoim snie - nie rozumiejac ze to Tobie sie sni, a nie postaci z Twojego snu. Widok, czy sen o zakatowanym dziecku jest Twoim snem, ktory realizuje Twoja dusza - po co? Jaki sens ma ustawianie sie na pozycji niezaangazowanego obserwatora wlasnych snow? A one wracaja i wracaja, dopoki nie zrozumiemy ze to my snimy, ze nie bez celu akurat o tym co widzimy wokol. Dopoki nie reagujemy tak jak trzeba. Zgodnie ze swoja istota.
Ostatnie zdanie - mowisz o sobie. Po zrobieniu malego kroku juz nie trzeba wybierac, bowiem wszystko co robisz jest zgodne z wola milosci, ktorej sluzy ego, wiec nie jestes w stanie zamknac otwartych oczu. I jaki sens ma wybor miedzy Twoja reka trzymajaca widelec, a widelcem? A to ego jest narzedziem sluzacym milosci.
Net mi nie idzie, wiec jeszcze dopisze - mysle ze warto sobie uswiadomic przede wszystkim ze to wlasnie dwoistosc natury tworzy półcien , dzieki ktoremu moze rozwijac sie zycie.
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 12:33 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

55
Ayalen pisze:Lidko, no wiec zatrzymanie na etapie wyborow pomiedzy tym co plynie z serca, a tym co dyktuje ego - o czym świadczy? O zastoju. Moze wiec czas bylby zrobic krok do przodu, w strone siebie - swojej istoty? Ktora nie musi wybierac miedzy soba a nie soba.Milosc jest jedna, przejawiona na wiele sposobow. Pytanie: kto tego nie wie, kto zapomnial - milosc, czy ci ktorymi sie przejawia, zapomnieli o sobie?
Ayalen, to nie jest zastój. Ten stworzyłby się, gdybyśmy przestali być ludźmi, pozostając w ludzkich ciałach. Jesteśmy nimi, więc i wybierać będziemy. Jak najbardziej trzeba sięgać w głąb siebie, ale nie próbować w niej pozostać (niemożliwe, potrzeby naszych materialnych ciał nas stamtąd wyciągną), a wyciągać te wartości z serca i aplikować je w życiu. Dopiero ten ożywczy i rozwojowy ruch uskuteczni się.

Spójrz, to jest trójkąt. Jednym z jego wierzchołków jest sam człowiek. Drugim są dwa bieguny z jego świata: jeden materialny (wartości 'ego'), drugi duchowy (wartość serca - Miłość).

To człowiek wprowadza w ruch energię w tym trójkącie. Może to robić na dwa sposoby: albo sięgać po wartości 'ego' i wprowadzać je do serca, czym uwarunkuje Miłość i w efekcie będzie cierpiał i tworzył negatywne, albo na odwrót: wartość serca wyciągnie i przełoży na wartości 'ego', czym będzie 'rozplątywał' te negatywne energie i w rezultacie tworzył pozytywne.
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 12:34 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

57
Lidko - to na co mamy wplyw, lub nie mamy, zalezy od naszej woli. Jako forma energii - jestesmy przeplywem polegajacym na wplywie i wyplywie, wiec to istnieje zawsze, w zasiegu naszych serc, oczu i dloni. Bo tym tworzymy swiat. Chyba ze wolimy zamknac sie w sobie, ograniczajac siebie w ten sposob - ale to juz nie jest przejaw dobrej woli milosci. Rzecz w tym czy jestesmy swiadomi wplywu ktory niesie nasza obecnosc, czy tez nie, a nie w tym czy on istnieje - mamy go zawsze. O ile chcemy. Nasza obecnosc iwszystko co sie z nia wiaze - uczucia, mysli i czyny sa tym wplywem. Swiadomym lub nieswiadomym.
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 12:41 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

58
Lidko - to na co mamy wplyw, lub nie mamy, zalezy od naszej woli. Jako forma energii - jestesmy przeplywem polegajacym na wplywie i wyplywie, wiec to istnieje zawsze, w zasiegu naszych serc, oczu i dloni. Bo tym tworzymy swiat. Chyba ze wolimy zamknac sie w sobie, ograniczajac siebie w ten sposob - ale to juz nie jest przejaw dobrej woli milosci. Rzecz w tym czy jestesmy swiadomi wplywu ktory niesie nasza obecnosc, czy tez nie, a nie w tym czy on istnieje - mamy go zawsze. O ile chcemy. Nasza obecnosc iwszystko co sie z nia wiaze - uczucia, mysli i czyny sa tym wplywem. Swiadomym lub nieswiadomym.
I wiesz - nic nie jest niewazne. To co uznasz w tym wcieleniu za niewazne - wroci zwielokrotnione w nastepnym, poniewaz swiadomosc uwzglednia wszystko, wiec kazde zlekcewazenie czegos odplaci sie.
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 12:44 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

59
Lidko - to na co mamy wplyw, lub nie mamy, zalezy od naszej woli. Jako forma energii - jestesmy przeplywem polegajacym na wplywie i wyplywie, wiec to istnieje zawsze, w zasiegu naszych serc, oczu i dloni. Bo tym tworzymy swiat. Chyba ze wolimy zamknac sie w sobie, ograniczajac siebie w ten sposob - ale to juz nie jest przejaw dobrej woli milosci. Rzecz w tym czy jestesmy swiadomi wplywu ktory niesie nasza obecnosc, czy tez nie, a nie w tym czy on istnieje - mamy go zawsze. O ile chcemy. Nasza obecnosc iwszystko co sie z nia wiaze - uczucia, mysli i czyny sa tym wplywem. Swiadomym lub nieswiadomym.
I wiesz - nic nie jest niewazne. To co uznasz w tym wcieleniu za niewazne - wroci zwielokrotnione w nastepnym, poniewaz swiadomosc uwzglednia wszystko, wiec kazde zlekcewazenie czegos odplaci sie.
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 12:45 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Jezus Chrystus - świadectwo historyczne.

60
Lidka pisze:
Crows pisze:
Lidka pisze:, nie ma czegoś takiego jak próżnia..
masz na to jakieś dowody ( z wyjatkiem twych duchowych egzaltacji )
Tak, mam. Ale dla Ciebie one nie będą dowodami.
wiec nie masz , wypchaj sie z takimi textami , z jednej strony nauke osmieszasz i negujesz naukowe dowody a z drugiej uzywasz textów jakbys miała jakies ponad wszelką watpliwość dowody, , masz sie za jakies ponad ludzkie indywiduum ?
jeśli podajesz jakąś teze to ja obroń w sposób logiczny , oczywiście jak zwykle w takich momentach zarzucisz mi że sie czepiam słówek .
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 12:47 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..
ODPOWIEDZ

Wróć do „Religia chrześcijańska”

cron