victoria pisze:Słowa Jezusa to sa przesłania, jak słusznie zauważacie, ponadczasowe, więc nie można ich odczytywać dosłownie bo powstałby absurd, ktoś ci gwałci córkę, to daj mu jeszcze siostre, ktoś ci zabija ojca to daj mu jeszcze matkę... Uwazacie że Jezus był idiotą?
Odwodził od nienawiści, która niszczy, czym jest zemsta, ukaraniem winnego? Do jakiego momentu, gdy ludzie mszcza się przez pokolenia? Wszystkie akty terrorystyczne dzisiaj z czego się biorą, z miłości?
Pomijam wszystkie akty bestialstwa, które nie biorą sie z nienawiści, nie niosą ze soba żadnego uczucia, dokonują je "ludzie" właśnie z braku jakichkolwiek uczuć, w ich głowach mózg jest gładki jak pupa noworodka. Ale nawet takim zabójcom, rodziny ofiar wybaczają, by móc dalej żyć... Chociaż nie wiem, czy ja zdobyłabym się na wybaczenie.
Miłość, wybaczanie, wyciąganie ręki do zgody to są przesłania Jezusa, który chyba zdawał sobie sprawę z tego, że jest idealistą.
Dla mnie idealista (w przeciwieństwie do realisty) to, ktoś, kto ucieka przed życiem takim, jakie ono jest, ma jego wyobrażenie i bardzo by chciał, żeby było właśnie takie. A potem życie daje mu po d... i cierpi... Natomiast jak ktoś ma świadomość życia, to żyje właśnie nią i nie można nazwać go idealistą. Tu nie ma miejsca na wyobrażenie i na cierpienie z powodu konfrontacji tegoż z samym życiem. On wie doskonale, że rzadko kto odwzajemni coś, czego nie czuje, nie rozumie. I dlatego Jezus bez mrugnięcia okiem godził się na odtrącanie, poniżanie, na taką kolej rzeczy, która doprowadziła do Jego śmierci.
Jego słowa są rozumiane na bardzo różny sposób, a to dlatego, że każdy dysponuje swoją świadomością, na swoim poziomie. Ówcześni, ci z kręgu Jezusa, bardziej czuli to niż rozumieli, Jezus emanował ogromną charyzmą, dla pozostałych (z nami dziś) są słowa. Nawoływanie do Miłości, odwodzenie od nienawiści, wszystko, co mówił Jezus, to dla ludzi tylko wskazówki,
gdzie trzeba szukać Boga i prawdy. Więc każdy zrozumie na swój sposób, zgodnie z tym, na ile sam sobie uświadomił życie. Dla jednego będzie to idealizm, dla drugie świadomość życia. A świadomość życia to nie tylko to 'zewnętrze', ale postrzeganie go na bazie 'wnętrza'. Prawda i źródło wszystkiego, co 'na zewnątrz' (w życiu materialnym) jest w nas samych, nie w tym 'zewnętrzu'. W nim jest tylko wyraz poziomu świadomości 'wnętrza'.
Właściwie to na tym powinnam zakończyć, bo czuję, że już nie trafiam...
. A chciałam jeszcze dodać, że wszystko jest wyrazem miłości, nawet nienawiść, która rodzi okrucieństwo, czy, zdawałoby się - bezpodstawne akty bestialstwa...
Ale to miłość na negatywnym poziomie świadomości, której źródłem jest nie Miłość, a strach (nieuświadomiony). Nie można powiedzieć, że ci ludzie nie mają uczuć, mają je jak każdy inny człowiek, ale są pod wpływem tak silnych uwarunkowań, że rozumują zgodnie z nimi.
Co to jest tradycja? To wierność czemuś, co zostało zapoczątkowane przez przodków. I jak są tradycje nie godzące w rozwój, w poszerzanie świadomości, są też i takie, które ewidentnie go hamują. Bo przodek nienawidził, więc i ja muszę. Przodek się mścił to i ja muszę. Bez zastanowienia, nawet jeśli nie czuję mściwości i nienawiści?...
Wielu jeszcze dziś żyje w takim uwarunkowaniu. Ale też wielu, coraz więcej, woli się z niego uwolnić.
Wróciłam, przeczytałam ponownie, podkreśliłam fragment zdania, bo, zdaje się, znów napisałam 'szyfrem'...
Negatywny poziom świadomości =
nieświadomość. Chodzi o miłość nieświadomą, opartą na wartościach 'zewnętrza' (tego świata), na uwarunkowaniach.
Ojcze, wybacz im, bo nie wiedza, co czynią. Ale te słowa mają wartość tylko u kogoś, kto JEST świadomy życia, Boga i siebie samego. Jezus był. I dlatego je wypowiedział. Każdy inny, kto będzie je powtarzał, a nie będzie miał tej świadomości, nie oprze się na rzeczywistym uczuciu (gdyż to poprzez nie świadomość się wyraża), które jest u podstawy tych słów, wypowie tylko zdanie bez żadnej wartości.
Już sam fakt, że na świecie jest tyle 'zła', okrucieństwa, cierpienia świadczy o tym, że jest to wyraz
miłości na negatywnym poziomie świadomości...
PS. Dziś nad ranem 'przerabiałam' ten temat z duchowego (energetycznego) punktu widzenia, ale waham się, czy to opowiedzieć... To jest chyba trudniejsze niż moje 'Bąbelki'...