Re: umieranie po chrześcijańsku

31
victoria pisze:Nie, nie zgadzam sie z tym co piszesz. Bo to jest Twój punkt widzenia, Ty wybrałeś swoją filozoficzną drogę zycia w wieku dorosłym i wydaje Ci się ona jedynie słuszną, a ja uwazam że to jest tylko jedna z wielu możliwości. Znam ludzi którzy zeszli ze swojej drogi, a potem do niej wrócili, ale również takich jak Ty, którzy podążają już inną drogą, podobnie jak Ty, ale również takich, którzy nigdy swojej drogi nie opuscili i to też jest ich wybór, pomimo, że na poczatku ktoś im te drogę wskazał. Nie widze powodu by nie nazywać ich prawdziwymi chrześcijanami, tylko dlatego, ze nie mieszczą się w Twoim schemacie...

Wracajac do Twojego przykładu, być moze opcja "edit", którą straciłeś odchodząc :D a o której mi nie przypomniałes wracając :P , spowodowała, że to co napisałeś nie było zgodne z tym co myślałeś, ale to też nie jest powód do zarzucania innym bezmyślnosci....
W 15 bodajże poscie, odpowiedziałam na Twoje pytanie, do śmierci przygotowujemy się przez całe nasze zycie, nie oczekujac jej jednak dziś czy jutro, sama nadejdzie w swoim czasie i zadne przygotowania w ostatniej chwili nie zmienia tego, że staniemy przed Bogiem z całym naszym bagażem, nie da się zostawić za drzwiami niewygodnych walizek.
Jeśli coś przeoczyłem to przepraszam. Za dużo słów nie na temat. Odnosząc się do tematu - nie mogę się z Tobą zgodzić bo takie podejście neguje wartość zbawienia w chrześcijaństwie, więcej - neguje fakt iż Jezus umarł na krzyżu za wszystkie Wasze grzechy. Jeśli chrześcijanin niesie więc grzechy swego życia do grobu to nie uznał za życia tego zbawczego czynu Jezusa. To przecież logiczne.

// edit

Nawróceni chrześcijanie jakich znałem porównywali swoje nawrócenie do klasycznego greckiego katharsis jeśli to pomoże w zrozumieniu o czym ja pisze. Nawrócenie to nagłe przemodelowanie połączeń neuronów. Przebudowa całego mózgu. Dlatego mówi się iż jest to narodzenie na nowo. Człowiek nawrócony jest nowym człowiekiem.

CM
Ostatnio zmieniony 28 gru 2014, 22:59 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: umieranie po chrześcijańsku

32
Wiesz, ze dzwonią tylko nie bardzo wiesz w którym kościele :) Nie wiem czy zwróciłes uwagę, że Jezus często jest przedstawiany z sercem w dłoniach, to jest miłość i o tę własnie miłośc chodzi w nawróceniu, a nie o wyczyszczenie konta z grzechów. Odwracamy sie od naszych grzechów, żałujemy ale wybaczyć nie znaczy zapomnieć, to jest punkt wyjscia a nie cel, celem jest miłość. Jezus oddał za nas życie bo nas kochał, takimi jakimi jesteśmy.
Ostatnio zmieniony 28 gru 2014, 23:39 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: umieranie po chrześcijańsku

33
civilmonk pisze:
victoria pisze:Nie, nie zgadzam sie z tym co piszesz. Bo to jest Twój punkt widzenia, Ty wybrałeś swoją filozoficzną drogę zycia w wieku dorosłym i wydaje Ci się ona jedynie słuszną, a ja uwazam że to jest tylko jedna z wielu możliwości. Znam ludzi którzy zeszli ze swojej drogi, a potem do niej wrócili, ale również takich jak Ty, którzy podążają już inną drogą, podobnie jak Ty, ale również takich, którzy nigdy swojej drogi nie opuscili i to też jest ich wybór, pomimo, że na poczatku ktoś im te drogę wskazał. Nie widze powodu by nie nazywać ich prawdziwymi chrześcijanami, tylko dlatego, ze nie mieszczą się w Twoim schemacie...

Wracajac do Twojego przykładu, być moze opcja "edit", którą straciłeś odchodząc :D a o której mi nie przypomniałes wracając :P , spowodowała, że to co napisałeś nie było zgodne z tym co myślałeś, ale to też nie jest powód do zarzucania innym bezmyślnosci....
W 15 bodajże poscie, odpowiedziałam na Twoje pytanie, do śmierci przygotowujemy się przez całe nasze zycie, nie oczekujac jej jednak dziś czy jutro, sama nadejdzie w swoim czasie i zadne przygotowania w ostatniej chwili nie zmienia tego, że staniemy przed Bogiem z całym naszym bagażem, nie da się zostawić za drzwiami niewygodnych walizek.
Jeśli coś przeoczyłem to przepraszam. Za dużo słów nie na temat. Odnosząc się do tematu - nie mogę się z Tobą zgodzić bo takie podejście neguje wartość zbawienia w chrześcijaństwie, więcej - neguje fakt iż Jezus umarł na krzyżu za wszystkie Wasze grzechy. Jeśli chrześcijanin niesie więc grzechy swego życia do grobu to nie uznał za życia tego zbawczego czynu Jezusa. To przecież logiczne.

// edit

Nawróceni chrześcijanie jakich znałem porównywali swoje nawrócenie do klasycznego greckiego katharsis jeśli to pomoże w zrozumieniu o czym ja pisze. Nawrócenie to nagłe przemodelowanie połączeń neuronów. Przebudowa całego mózgu. Dlatego mówi się iż jest to narodzenie na nowo. Człowiek nawrócony jest nowym człowiekiem.

CM
Zgodnie z moimi przekonaniami i wiarą Jezus umarł za grzechy wszystkich ludzi, bez wyjątków.
Wielu chrześcijan zwących się nawróconymi nigdy tak naprawdę wiary swej nie utraciło. Każdy w obliczu śmierci, cierpienia, rozpaczy ma również prawo do własnego Eloi, Eloi, lema sabachthani ? Również ludzie, którzy odrzucili wyznanie, religie lub (z pierwotnego założenia) samą wiarę.
Ostatnio zmieniony 29 gru 2014, 19:48 przez Abesnai, łącznie zmieniany 1 raz.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: umieranie po chrześcijańsku

34
Z tego co ja wiem Jaźń jest jedna. To co woła "Eloi Eloi lema sabachthani?" to nie Jaźń lecz zjawiska jakie w niej się przejawiają. Jeśli Jaźń nie jest świadoma swej natury, to utożsamia się z tym co się Niej przejawia. Jako że to co się przejawia jest chwilowe, ulotne, oddzielone, to Jaźń odczuwa lęk z racji tej identyfikacji. Odnalezienie swej więzi z Bogiem to zrealizowanie wglądu w tożsamość z Jaźnią. Przerywa to identyfikację z ulotnymi zjawiskami psychicznymi. Nie ma wtedy "Eloi, Eloi lema sabachthani?". Póki Jaźń trzyma się identyfikacji z ulotnymi zjawiskami tak długo niesie przez to ciężar ich przewinień. Uświadomienie sobie jedności Jaźni - tej indywidualnej z Tą Boską powoduje iż indywidualne zjawiska zaczynają funkcjonować w ramach nie fałszywie oddzielonej Jaźni pełnej strachu ale w ramach Jaźni pełnej spokoju i miłości. To skoleii przyczynia się do tego iż to co w Jaźni się przejawia zaczyna być jej odbiciem a zatem Miłością w Działaniu. Dlatego odnalezienie Jaźni nie jest końcem ale początkiem drogi. Z moich studiów nad chrześcijaństwem, jeśli wejrzeć głęboko w Ewangelię, Jezus nauczał tego samego. Powinnością chrześcijanina jest zatem uczynić siebie - rozumianego jako ulotne nietrwałe stworzenie, świątynią dla Boga - Jaźni. Ta Jaźń, jaśniejąc wewnątrz stworzenia, czyni je podobne sobie. Czyni stworzenie Świętym. To nie człowiek-stworzenie się zbawia, to Jaźń-Bóg odnajduje się podczas zagubienia w stworzeniu. To co w nas jest świadome tego co się przejawia - wrażeń zmysłowych, myśli, uczuć, emocji to Jaźń. Jesteśmy jednak tak pochłonięci przez wiarę iż to co się przejawia jest trwałe, że gubimy się w tym jak w filmie 3D. Prawo natury jest takie iż stworzenie poszukuje Stwórcy. Zjawiska chcą stać się tożsame z Jaźnią. Tym samym każde duchowe działanie sprzeczne z tym jest wbrew prawu natury. Jeśli zatem chrześcijaństwo gubi związek z tym prawem, nie jest godne miana prawdziwie duchowej drogi. Tą naukę można opowiadać okrągłymi słówkami, przez co staje się etyką, można ją też wcielić w życie tu i teraz. W tym momencie. Wtedy Słowo staje się Ciałem. I o to chodzi. A nie okrągłe słówka o miłości bliźniego. Ta jest efektem działania Jaźni. Najpierw trzeba ją rozpoznać.

CM
Ostatnio zmieniony 31 gru 2014, 18:56 przez civilmonk, łącznie zmieniany 2 razy.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: umieranie po chrześcijańsku

36
Łosiu pisze:Dzis mamy świeto 40 męczenników. Dlaczego kosciół katolicki je zniósł?
może dlatego, że wygodniej jest święcić jednostki, a nie (hurtowo) zastępy ;)?

"Akt męczeńskiej śmierci czterdziestu legionistów zanotowano w Martyrologium rzymskim pod datą 9 marca 320 r. i w tym dniu odbierali oni cześć w Kościele wschodnim, natomiast w Kościele zachodnim ich święto wypadało 10 marca. Chociaż nie podważa się w historii faktu ich męczeństwa, to jednak nie występują oni obecnie (od 1969 r.) w kalendarzu liturgicznym Kościoła rzymskokatolickiego".
http://wiadomosci.onet.pl/religia/krwaw ... ionu/xcgjx
Ostatnio zmieniony 10 mar 2015, 20:26 przez Lunadari, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kochamy się, bo ona tak samo mi się nie podoba jak ja jej, i nie ma nierówności."
Witek Gombrowicz

Re: umieranie po chrześcijańsku

37
A oto ich imiona:

Akacius,
Aetius,
Aleksander,
Angias,
Atanazy,
Chudio,
Cyryl,
Cyrius,
Domicjan,
Domnus (lub Juwenalis),



Ecditius,
Eunoikus,
Eutyches,
Eutychiusz,
Filoktimon,
Flawiusz,
Gorgoniusz,
Helianus,
Helias,
Herakliusz,



Hezychius,
Jan (lub Julian),
Kajus,
Kandidus,
Klaudiusz,
Ksanteas,
Leoncjusz,
Lyzimach,
Meliton,
Mikołaj,



Priskus,
Sacerdon,
Sewerian,
Sisinus,
Smaragdus (lub Bazilides),
Teodul,
Teofil,
Walens,
Walerian,
Wibian.

Jeżeli Boga nie ma, to ich smierć była ... bezsensowna.
Jak podaje żródła(wiki) nie udało ich się ukamionować więc rozebrano ich i wystawiono bez odzienia na mróz, a później zamarznięte ciała spalono w okolicach Sebasty.

Łosiu sebastian
Ostatnio zmieniony 11 mar 2015, 6:15 przez Łosiu, łącznie zmieniany 1 raz.
;)

....

Re: umieranie po chrześcijańsku

39
civilmonk pisze:Z tego co ja wiem Jaźń jest jedna. To co woła "Eloi Eloi lema sabachthani?" to nie Jaźń lecz zjawiska jakie w niej się przejawiają. Jeśli Jaźń nie jest świadoma swej natury, to utożsamia się z tym co się Niej przejawia. Jako że to co się przejawia jest chwilowe, ulotne, oddzielone, to Jaźń odczuwa lęk z racji tej identyfikacji. Odnalezienie swej więzi z Bogiem to zrealizowanie wglądu w tożsamość z Jaźnią. Przerywa to identyfikację z ulotnymi zjawiskami psychicznymi. Nie ma wtedy "Eloi, Eloi lema sabachthani?". Póki Jaźń trzyma się identyfikacji z ulotnymi zjawiskami tak długo niesie przez to ciężar ich przewinień. Uświadomienie sobie jedności Jaźni - tej indywidualnej z Tą Boską powoduje iż indywidualne zjawiska zaczynają funkcjonować w ramach nie fałszywie oddzielonej Jaźni pełnej strachu ale w ramach Jaźni pełnej spokoju i miłości. To skoleii przyczynia się do tego iż to co w Jaźni się przejawia zaczyna być jej odbiciem a zatem Miłością w Działaniu. Dlatego odnalezienie Jaźni nie jest końcem ale początkiem drogi. Z moich studiów nad chrześcijaństwem, jeśli wejrzeć głęboko w Ewangelię, Jezus nauczał tego samego. Powinnością chrześcijanina jest zatem uczynić siebie - rozumianego jako ulotne nietrwałe stworzenie, świątynią dla Boga - Jaźni. Ta Jaźń, jaśniejąc wewnątrz stworzenia, czyni je podobne sobie. Czyni stworzenie Świętym. To nie człowiek-stworzenie się zbawia, to Jaźń-Bóg odnajduje się podczas zagubienia w stworzeniu. To co w nas jest świadome tego co się przejawia - wrażeń zmysłowych, myśli, uczuć, emocji to Jaźń. Jesteśmy jednak tak pochłonięci przez wiarę iż to co się przejawia jest trwałe, że gubimy się w tym jak w filmie 3D. Prawo natury jest takie iż stworzenie poszukuje Stwórcy. Zjawiska chcą stać się tożsame z Jaźnią. Tym samym każde duchowe działanie sprzeczne z tym jest wbrew prawu natury. Jeśli zatem chrześcijaństwo gubi związek z tym prawem, nie jest godne miana prawdziwie duchowej drogi. Tą naukę można opowiadać okrągłymi słówkami, przez co staje się etyką, można ją też wcielić w życie tu i teraz. W tym momencie. Wtedy Słowo staje się Ciałem. I o to chodzi. A nie okrągłe słówka o miłości bliźniego. Ta jest efektem działania Jaźni. Najpierw trzeba ją rozpoznać.

CM
Pieknie to napisales Civiku
Ostatnio zmieniony 11 mar 2015, 20:35 przez ayalen, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: umieranie po chrześcijańsku

40
Lunadari pisze:
Łosiu pisze:Jeżeli Boga nie ma, to ich smierć była ... bezsensowna.
to zależy od punktu widzenia.
Można przyjąć też, że Tych-40-stu nie sprzeniewierzyło się nie bogu a nie chciało, nie zdradiło swojej nacji...

Natomiast koatolicka tuba, czyli portal opoka podaje opis męczeństwa niemal że z cytatami...

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS ... estu.html#

I to mnie wkurza, tworzenie mitów. Czyż nie jest to występek przeciw KJK?
Budowanie wiary na bajkach, zmysleniach, fantazjach winno być zakazane.

Łosiu zakazek

Ps.
Sami strzelają sobie w stopę a potem się dziwią, że tępy naród już w bajki nie wierzy.

Zdać by się mogło, że idą w ślady ewangelistów, którzy podają przypowieści czasami włożone w usty Jezusa.

Czy przypowieści biblijne również są zmyśleniami?

Na pewno mają ich znamiona.

Zakończę nie prześmiewczo, a refleksyjnie cytatą Zmisia pisaną w trybie przypuszczającym by była wzorem dla nowych zakłamywaczy historii chrześcijaństwa:

,,A gdyby tutaj staruszka przechodziła do domu starców,
a tego domu wczoraj by jeszcze nie było,
a dzisiaj już by był, to wy byście staruszkę przejechali, tak?
A to być może wasza matka!

Jak ja mogę przejechać matkę na szosie, jak moja matka siedzi z tyłu?" to właśnie głos rozsądku, trzeżwa kwintesencja rozumnej świadomości pozwoliła zadać to pytanie

Czy więc przypowieści biblijne to taka sama blaga jak bajki na portalu opoka.


Łosiu wasza matka z tyłu
Ostatnio zmieniony 12 mar 2015, 5:06 przez Łosiu, łącznie zmieniany 1 raz.
;)

....
ODPOWIEDZ

Wróć do „Religia chrześcijańska”

cron