Zgadzam się.Artur pisze:Wygłoszę herezję. Taką mianowicie, że nie istnieją dobrzy i źli przewodnicy po świecie duchowym i realnym, pochodzący z zaświata. W tym sensie, nie istnieją aniołowie dobrze nam życzący, dusze przodków troszczące się o krew ze swojej krwi, czy złe duchy mające chrapkę wszamać nas na podwieczorek. Zaświat oferuje nam bowiem nie tyle opiekuna, co towarzysza - taki towarzysz nie działa nigdy w naszym interesie w tym znaczeniu, iż on zajmuje się własnym życiem, własną egzystencją, własnymi, partykularnymi, interesami - własnymi - nie zaś naszymi. Stąd całą rozmowę o 'opiekunach' uważam, za rozmowę wybitnie zbaczającą z tematu, na swój sposób barbarzyńsko upraszczającą zaświat, sprowadzającą zasiedlającego go istoty do poziomu 'podcieraczy brudnej pupy, oby tylko zasmarkanej, bandzie gówniarzy'.Tajgon pisze:Odnosnie "opiekunow" to wiedza o nich siega z tego co wiem wszystkich religii(nie znam ich wiele, ale te, ktore poznalem potwierdzaja ta teorie). Opiekunem uwazana istoty dobre(w chrzescijanstwie anioly) srednie(dusze przodkow) i zle, chociaz trudno to uznac za opiekunow(demony, zle duchy, zle dusze)
Rzekłem
Kiedyś miałam dyskusję na temat dżinów (lepiej nie czepiajmy się nazw, jak zwał tak zwał w każdej kulturze itd.) i w pewnym momencie pytam - "czyli one mają swoje życie, tak jak my?" Odpowiedź była twierdząca, analogicznie jest z aniołami. Mój pogląd może i jest wynikiem mojej religii, ale gdyby tak przyjrzeć się innym, takie same bądź zbliżone motywy by się pojawiły.