Re: Opiekun duchowy nie z tego świata.

1
Istnieją ludzie, którzy uważają, że każdy z nas ma swego opiekuna duchowego (lub opiekunów), który nie przebywa na tym naszym świecie.
To taką istotę określa się czasem mianem Anioła Stróża.
Większość z nas nigdy nawet nie uświadamia sobie faktu posiadania takiego "opiekuna".
Są jednak ludzie, którzy mają z nimi bezpośredni kontakt.
Taki "opiekun" często ich prowadzi i podpowiada.

Czy jest to tylko fikcja, czy też "duchowi opiekunowie" istnieją w rzeczywistości?
Może ktoś ma jakieś własne doświadczenia z tym związane?
Ostatnio zmieniony 12 cze 2012, 13:10 przez Krzysztof K, łącznie zmieniany 1 raz.
Krzysztof K

Re: Opiekun duchowy nie z tego świata.

3
BJB, pozwól, że się z Tobą nie zgodzę... Zgodnie z tym, co wiem, nie ma człowieka bez Opiekuna. jeśli Opiekun się wciela (nie musi, to bardzo rzadkie przypadki, tym niemniej potwierdzają 'regułę', jest dokładnie tak samo pod opieką duszy jeszcze bardziej rozwiniętej niż on sam.
Ostatnio zmieniony 12 cze 2012, 13:53 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Opiekun duchowy nie z tego świata.

4
Ja, a mnie lazi po glowie....biorac pod uwage bezczasowosc- ze to my- z przeszlosci pomagamy sobie tym przyszlym. Wiesz, ja czesto, bardzo czesto dostrzegam to niemal fizycznie. Co o tym sadzisz?
Ostatnio zmieniony 12 cze 2012, 13:54 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Opiekun duchowy nie z tego świata.

5
Krzysztof K pisze:Czy jest to tylko fikcja, czy też "duchowi opiekunowie" istnieją w rzeczywistości?
Może ktoś ma jakieś własne doświadczenia z tym związane?
A Ty miałeś/masz takowe doświadczenia? Wiesz ... nic tak nie wpływa na szczerość wypowiedzi innych rozmówców niż przykład własny autora wątku ;) Bez przykładów zaczniemy za moment analizować teorię i pozabijamy się niechybnie my i nasi opiekunowie (no chyba, że Ci ostatni pójdą sobie natenczas skosztować jakiejś ambrozji czy innego piwa) ;)

Ps. Owszem, znam swojego opiekuna; Czy z nim rozmawiam? Jeśli jest potrzeba, obustronna chęć, to i owszem :)
Ostatnio zmieniony 12 cze 2012, 14:08 przez Artur, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Artur ♆

Żyjemy w czasach, gdzie wytwory schorowanej wyobraźni mają większe prawo obywatelstwa niż rzetelne myślenie.

Re: Opiekun duchowy nie z tego świata.

6
Artur pisze:
Krzysztof K pisze:Czy jest to tylko fikcja, czy też "duchowi opiekunowie" istnieją w rzeczywistości?
Może ktoś ma jakieś własne doświadczenia z tym związane?
A Ty miałeś/masz takowe doświadczenia? Wiesz ... nic tak nie wpływa na szczerość wypowiedzi innych rozmówców niż przykład własny autora wątku ;) Bez przykładów zaczniemy za moment analizować teorię i pozabijamy się niechybnie my i nasi opiekunowie (no chyba, że Ci ostatni pójdą sobie natenczas skosztować jakiejś ambrozji czy innego piwa) ;)

Ps. Owszem, znam swojego opiekuna; Czy z nim rozmawiam? Jeśli jest potrzeba, obustronna chęć, to i owszem :)
Czy ja miałem podobne doświadczenia?

Pomińmy to milczeniem. :aniolek:
Powstanie tego tematu zainspirował ktoś inny z naszego forum, o kim ostatnio często myślę.
Ostatnio zmieniony 12 cze 2012, 14:26 przez Krzysztof K, łącznie zmieniany 1 raz.
Krzysztof K

Re: Opiekun duchowy nie z tego świata.

7
Krzysiek :) Nie zbywajmy tego milczeniem - wymieńmy się doświadczeniami ku obopólnej korzyści :)
Ostatnio zmieniony 12 cze 2012, 14:30 przez Artur, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Artur ♆

Żyjemy w czasach, gdzie wytwory schorowanej wyobraźni mają większe prawo obywatelstwa niż rzetelne myślenie.

Re: Opiekun duchowy nie z tego świata.

10
Ja tego właśnie doświadczam. Ale pozwolę sobie przytoczyć tekst z innej rubryki, który ten temat traktuje i opowiada w bardzo przystępny sposób:
Lidka pisze:Kolejny krótki fragment z "Lettres de Pierre", myślę, że ciekawy. Przypomnę tylko, iż są to teksty w konwencji bardzo religijnej, gdyż adresatka tych przekazów była osobą mocno związaną z religią.

08.02.1919.

Pytasz mnie, czy "aniołowie stróże" czuwają nad światem i opiekują się tymi, których powierzył im Bóg. Z pewnością tak. Ale dla pierwszych wierzących nie było żadnej różnicy między świetlistymi istotami, które ukazywały im się w ważnych momentach życia, dlatego więc wszystkie nazwano "aniołami".

Tymczasem większość odwiedzających Ziemię istot niematerialnych to po prostu "duchy" - ludzie oddzieleni od ciała, czyli dusze ludzkie.

Trzeba tu przypomnieć sobie, iż mimo ewidentnych sygnałów na temat Boga wybaczającego i życia tych, którzy opuścili Ziemię, pierwotny Kościół (Pierwszego Przymierza) dopiero zaczynał uzmysławiać sobie niematerialność dusz ludzkich, kiedy Chrystus zszedł na Ziemię. W związku z tym pojawiły się problemy z realizacją Jego misji i niesieniem Dobrej Nowiny. W rzeczywistości, przy okazjach wyjątkowych (jak Zwiastowanie, np), aniołowie, istoty wyższe, przybywali na Ziemię mówić do ludzi, ale generalnie można stwierdzić, iż chodziło o dusze ludzkie z wyższych sfer.

Zatem ci, których nazywacie "aniołami stróżami", są po prostu Waszymi przyjaciółmi, którzy stali się dla Was niewidzialni, ale których miłość i czułość nie umarły wraz z ciałem. Oni kształtują wokół Was pewną "barierę ochronną".

Najczęściej każda z dusz inkarnowanych jest pod opieką i odpowiedzialnością duszy - przyjaciela niegdysiejszego, a bywa, że i całkiem nowego, wyznaczonego przez Boga do pomocy, abyście nie zagubili Miłości, Drogi i Życia. Ta więź jest najpiękniejsza i najbardziej aktywna miedzy Ziemią a Niebem.

My tutaj wszyscy się kochamy, radząc sobie i pomagając, pracując wspólnie, aby ta pomoc była najlepsza z możliwych. Wiek nie ma dla nas żadnego znaczenia. Ja, kochana Mamusiu, jestem Twoim "aniołem stróżem", jeśli już używamy tego określenia. Piękna dusza, która czuwała nad Tobą przedtem, zanim ja wróciłem, oddała Cię pod moją opiekę. To często się zdarza. Czeka się na powrót dusz chwilowo inkarnowanych i powierza się im potem rolę szczególnych opiekunów dla niektórych dusz. Mój kochany Tatuś od swojego dzieciństwa jest pod opieką duszy swojej mamy, ducha szczególnie jasnego i zaawansowanego, którego poznałem tutaj i nauczyłem się kochać.

(...)

Te więzi rodzinne, jak Ci powtarzam, nie giną. I to pomimo reinkarnacji, która jest tylko krótka podróżą. Ale nie jest możliwe, abyście to zrozumieli, nie znając relacji duchowych. Fakt że każdy z Was ma swojego opiekuna duchowego nie świadczy o tym, że "zaniedbujemy" innych ludzi; jesteśmy wszędzie tam, gdzie nas kochają i przyzywają, ale każdy z nas ma duszę z Ziemi, z którą jest mocniej związany i w szczególny sposób.

(...)

Zatem widzisz, że nasz kontakt nie jest "przypadkowy", mam rolę opiekowania się Tobą.

Ci, których kochaliście na Ziemi są liczni, bardzo liczni. Zatem niemalże "tłoczymy się" przy Was, wspomagając się wzajemnie, żeby otoczyć Was jak najlepszą opieką. Każdy z nas zajmuje się przede wszystkim "ogrodem" jednej ziemskiej duszy i jest jej duchem opiekuńczym. Ale wszyscy razem pracujemy na Boskie Dzieło w Was wszystkich. Mogłabyś pokusić się o odnalezienie nas w sobie; zrób to, jeśli chcesz.

Twój Pierre
Ostatnio zmieniony 12 cze 2012, 15:05 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Opiekun duchowy nie z tego świata.

11
Lidka pisze:
Andra pisze:A ja bym zapytala o tytulowy inny swiat....ktory inny konkretnie?
Duchowy ;).
Lidka :) Nie precyzuj. Ogólnie, o sytuacji międzynarodowej, a szczegóły to wiesz ... Marysia ;)
Ostatnio zmieniony 12 cze 2012, 15:20 przez Artur, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Artur ♆

Żyjemy w czasach, gdzie wytwory schorowanej wyobraźni mają większe prawo obywatelstwa niż rzetelne myślenie.

Re: Opiekun duchowy nie z tego świata.

13
Ja?! pisze:pod warunkiem że jest opiekun bardziej rozwinięty od tego wcielonego w materii, opiekunowie nie biorą sie z nikąd, swą wiedze i doświadczenie zdobywają życiem.
Wiesz co, nie żartuj sobie...
Ostatnio zmieniony 12 cze 2012, 19:25 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Opiekun duchowy nie z tego świata.

15
Ja?! pisze:pod warunkiem że jest opiekun bardziej rozwinięty od tego wcielonego w materii, opiekunowie nie biorą sie z nikąd, swą wiedze i doświadczenie zdobywają życiem.
Twój post zwrócił moją uwagę na pewną istotną kwestię związaną z tym tematem.
Posiadanie "Duchowego Opiekuna" wiąże się czasem ze sporym ryzykiem.
Zdarza się, że dusze o niskiej moralności, czy etyce podszywają się pod kogoś, kim w istocie nie są.
Zupełnie tak jak w życiu są ludzie lubiący strić się w piękne, ale cudze szaty.

Taki byt, potrafi słać przekazy z pozycji autorytetu opiekuna duchowego, ale są to przekazy fałszywe.
Człowiek, szczególnie małodoświadczony lub młody, łatwo daje sią wtedy omotać.
Jest przeświadczony o prawdziwości swoich przekazów, czy wizji, a w rzeczywistości jest ofiarą manipulacji.

Los takich, nabranych ludzi bywa bardzo nieciekawy,
Ostatnio zmieniony 12 cze 2012, 22:05 przez Krzysztof K, łącznie zmieniany 1 raz.
Krzysztof K

Re: Opiekun duchowy nie z tego świata.

17
Andra pisze:Szczegolnie gdy usiluje wplynac na podswiadomosc? Czasem mozna byc nieswiadomym przekaznikiem takich przekazow, tak?
Tak, dokładnie.
Można z całkowitą pewnością powtarzać przekazy od kogoś, kto wcale nie jest duchowym opiekunem, tylko sią pod niego podszywa.
Ostatnio zmieniony 12 cze 2012, 23:42 przez Krzysztof K, łącznie zmieniany 1 raz.
Krzysztof K

Re: Opiekun duchowy nie z tego świata.

19
Krzysztof K pisze:
Ja?! pisze:pod warunkiem że jest opiekun bardziej rozwinięty od tego wcielonego w materii, opiekunowie nie biorą sie z nikąd, swą wiedze i doświadczenie zdobywają życiem.
Twój post zwrócił moją uwagę na pewną istotną kwestię związaną z tym tematem.
Posiadanie "Duchowego Opiekuna" wiąże się czasem ze sporym ryzykiem.
Zdarza się, że dusze o niskiej moralności, czy etyce podszywają się pod kogoś, kim w istocie nie są.
Zupełnie tak jak w życiu są ludzie lubiący strić się w piękne, ale cudze szaty.

Taki byt, potrafi słać przekazy z pozycji autorytetu opiekuna duchowego, ale są to przekazy fałszywe.
Człowiek, szczególnie małodoświadczony lub młody, łatwo daje sią wtedy omotać.
Jest przeświadczony o prawdziwości swoich przekazów, czy wizji, a w rzeczywistości jest ofiarą manipulacji.

Los takich, nabranych ludzi bywa bardzo nieciekawy,
Ja miałam na myśli rzeczywistego Opiekuna, ale tu, Krzysiu, przyznaję Ci rację, Ja?! zamiast 'żartować', jak to odebrałam, mógł właśnie o tym mówić. Trzeba więc zaznaczyć, że, niestety, znaczna część dusz, z którymi człowiek wchodzi w kontakt, to 'przebierańcy'... :). I dlatego ja trzymam się daleko od spirytyzmu i tego typu praktyk. Nie mamy punktu odniesienia, łatwo możemy ulec czemuś 'nie z tego świata' i może nam się wydawać, że to nasz Opiekun...

A rzeczywisty Opiekun ujawnia się niezwykle rzadko i wciąż nad nami czuwa, nawet jeśli wydaje nam się, że mamy z nim kontakt, biorąc jakąś tam dusze z poziomu pierwszego na niego. Ja mojego (naszego) nie znam. Znam tylko moją bratnią duszę, która weszła w tę rolę, ale nie dosłownie. Jest takim 'żywym łącznikiem', oczywiście za zgodą Opiekuna, który czuwa nad wszystkimi bratnimi duszami.
Artur pisze:To teraz porozmawiamy o BHP kontaktu? ;)
To też jest propozycja 'bingo' :). Ja mogę powiedzieć, jak to wygląda od mojej strony, ale wiadomo, każdy jest inny i podejdzie inaczej.

Otóż ja zachowałam 'ograniczone zaufanie'. W sensie - musiałam zdobyć pewność, że On to On. I On mi to udowodnił ponad wszelką wątpliwość.

Poza tym - postarałam się zdobyć wiedzę na te tematy i 'przesiać ją przez sito' mojego odczucia. Nie wierzę we wszytko, co na ten temat napisane i co mówią inni, liczę się z subiektywnością i z błędami w interpretacji. Jeśli jakiejś informacji nie czuję, nie przyjmuję.

A wiedza mówi, że nie ma potrzeby znać Opiekuna, że nie ujawnia się, nie taka Jego rola i nie ma 'pożytku' z ujawnienia się. Są tylko nieliczne przypadki, kiedy ten 'pożytek' (dla człowieka, rzecz jasna) jest, ale to nie moje doświadczenie, więc tego nie opowiem.

Wiem też, że często się zdarza, że do kontaktu z nami jest 'wydelegowana' dusza osoby, która znaliśmy za życia i z która wiążą nas więzy miłości. Bo tę osobę rozpoznamy i tej zaufamy (zwłaszcza że ona jest w stanie nam udowodnić swoją tożsamość). I wtedy ona będzie tym 'przekaźnikiem' informacji dla nas.

(U mnie to trochę bardziej skomplikowane, bo ja mojej bratniej duszy za jej życia nie znałam, dowiedziałam się o istnieniu tego człowieka w dniu jego śmierci, ale i tak mam 100%-ową pewność, że to o niego chodzi :)).

Wiedza mówi też, że najczęściej w kontakt wchodzą dusze z poziomu I, które jeszcze nie oderwały się od życia na Ziemi i tęsknią za rozmowami z ludźmi. Są gotowe na cokolwiek, byle by ten kontakt zaistniał i trwał.

W ogóle wiedzy na te tematy jest bardzo dużo, nie sposób tu ją przedstawić, ale ja osobiście zalecałabym daleko posunięta ostrożność. Nie chodzi o to, żeby wejść w kontakt z jakąś duszą, to nic takiego i nic nie daje. Chodzi o to, żeby wiedzieć, z kim ma się do czynienia i w jakim celu. To musi być jasno określone i w żadnym wypadku nie kolidować z naszym odczuciem życia. Nie możemy dostawać treści, które będą sprzeczne z naszymi poglądami i odczuciem. Jeśli tak jest - można mieć pewność, że nie chodzi o duszę Opiekuna. Od Niego na 100% tego nie dostaniemy, wprost przeciwnie: to, co od Niego dostajemy, jest idealnie wpasowane w nas samych, taka 'kropka nad i' idealnie pasująca do nas. Opiekun czuwa przecież nad naszym harmonijnym rozwojem, a nie destabilizacją wewnętrzną. On wie, na czym nasz rozwój ma polegać i czego nam brakuje na dany moment. Inna dusza tego nie może wiedzieć.

Dużym 'błędem' jest wierzyć we wszystko, co przychodzi z 'drugiej strony' od nie wiadomo kogo. Jeśli ktoś potrafi wejść w kontakt bez świadomości, co to daje i 'z czym to się je', ryzykuje ogromnie pod wieloma względami. Najważniejszym tu jest uwierzenie we wszystko, co się słyszy od 'nieznajomego' i pozwolenie sobie na dosłowne zmanipulowanie umysłu, co daje efekty jeszcze gorsze, niż byłoby się w sekcie ;).

(Wypadałoby też znać siebie samego na tyle, żeby umieć rozpoznać w sobie odczucie prawdy od odczucia fascynacji czymś 'nie z tego świata', czyli co pochodzi z serca, a co z głowy)
Ostatnio zmieniony 13 cze 2012, 6:13 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Opiekun duchowy nie z tego świata.

20
Oki Lidko, a w jaki sposob Ty odczuwasz te prawde?
Mowisz o nie odrzucaniu niczego ale i nie uleganiu fascynacji czyms, i z tym nie mozna nie zgodzic sie. Juz abstrahujac od Opiekuna- wszystko co dzieje sie w naszym zyciu, co przychodzi - jest swiatelkiem przewodnim, swiadomosc tego wymaga jednak czasu. Sadze ze to czego nie jestesmy pewni trzeba pozostawic samemu sobie, niejasnosci wyklaruja sie same, to co niepotrzebne, odpadnie. Najgorzej jest przywiazac sie do czegos jednego i dorobic albo przejac od kogos cala ideologie, wtedy zamykamy sie na wszystko inne.
Artur, no to pogadywuj o tym bhp:)
Ostatnio zmieniony 13 cze 2012, 7:58 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Opiekun duchowy nie z tego świata.

21
Odczuwam zapewne jak Ty i jak każdy inny człowiek, który zwraca na to uwagę :). Nie potrafię tego opisać słowami, jak Ty potrafisz - nie krępuj się, opisz ;).

Nie odczuwanie tu jest problemem, bo ono nam powie wyraźnie, że to jest coś związane z prawdą. Problemem jest tylko i wyłącznie interpretacja. Tu bardzo łatwo trafić 'obok' (albo 'jak kulą w płot'). Zrozumienie też jest silnie związane ze świadomością i wiedzą na ten temat.
Ostatnio zmieniony 13 cze 2012, 8:23 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Opiekun duchowy nie z tego świata.

22
Odnosnie "opiekunow" to wiedza o nich siega z tego co wiem wszystkich religii(nie znam ich wiele, ale te, ktore poznalem potwierdzaja ta teorie). Opiekunem uwazana istoty dobre(w chrzescijanstwie anioly) srednie(dusze przodkow) i zle, chociaz trudno to uznac za opiekunow(demony, zle duchy, zle dusze)
Ostatnio zmieniony 13 cze 2012, 8:48 przez Tajgon, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Opiekun duchowy nie z tego świata.

23
Lidka, po swojemu tak, potrafie:). Jestem wodoszczelna, nie przepuszczam wody. Prawda, to co ja niesie- jest przestrzenna, ma glebie. To co nia nie jest- wiesz, patrzac na slowa widze splatny sznureczek, nic wiecej, zupelnie do mnie nie dociera. Nie przystaje do mnie tak jak to co jest prawdziwe- poprzez oczy laczy sie ze mna. To opisowo, a interpretowac swoich opisow nie bede przeciez.:)
Tajgon, a kto ustala ktore to sa te dobre a ktore nie? Jak to rozrozniasz?
Ostatnio zmieniony 13 cze 2012, 10:12 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Opiekun duchowy nie z tego świata.

25
Lidka - teraz już wiem że kiedy Ty myślisz o opiekunie to ja myśle o naszej wyższej jaźni :)
W sumie to jest to samo tylko nazwane inaczej. Tylko wyższa jaźń jest prawdziwym opiekunem, inni są tylko czasowi różnie z nimi bywa.
Ostatnio zmieniony 13 cze 2012, 13:05 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Opiekun duchowy nie z tego świata.

27
Tajgon pisze:Odnosnie "opiekunow" to wiedza o nich siega z tego co wiem wszystkich religii(nie znam ich wiele, ale te, ktore poznalem potwierdzaja ta teorie). Opiekunem uwazana istoty dobre(w chrzescijanstwie anioly) srednie(dusze przodkow) i zle, chociaz trudno to uznac za opiekunow(demony, zle duchy, zle dusze)
Wygłoszę herezję. Taką mianowicie, że nie istnieją dobrzy i źli przewodnicy po świecie duchowym i realnym, pochodzący z zaświata. W tym sensie, nie istnieją aniołowie dobrze nam życzący, dusze przodków troszczące się o krew ze swojej krwi, czy złe duchy mające chrapkę wszamać nas na podwieczorek. Zaświat oferuje nam bowiem nie tyle opiekuna, co towarzysza - taki towarzysz nie działa nigdy w naszym interesie w tym znaczeniu, iż on zajmuje się własnym życiem, własną egzystencją, własnymi, partykularnymi, interesami - własnymi - nie zaś naszymi. Stąd całą rozmowę o 'opiekunach' uważam, za rozmowę wybitnie zbaczającą z tematu, na swój sposób barbarzyńsko upraszczającą zaświat, sprowadzającą zasiedlającego go istoty do poziomu 'podcieraczy brudnej pupy, oby tylko zasmarkanej, bandzie gówniarzy'.

Rzekłem :)
Ostatnio zmieniony 13 cze 2012, 14:57 przez Artur, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Artur ♆

Żyjemy w czasach, gdzie wytwory schorowanej wyobraźni mają większe prawo obywatelstwa niż rzetelne myślenie.

Re: Opiekun duchowy nie z tego świata.

28
Artur, zajmowanie się swoimi sprawami nie stoi w sprzeczności z opieką nad duszami w stanie inkarnacji. Ani nie przeszkadza (o ile nie pomaga) w 'swoich sprawach'.

Opieka nie polega na 'podcieraniu tyłka' (rozumiem wydźwięk tej przenośni), a bardziej na stymulowaniu do rozwoju własnego. Podkreślam: stymulowaniu. Nie dostaniemy 'gotowej recepty' na nic, nikt za nas nie 'odrobi lekcji', ale za to dostaniemy mnóstwo energii do działania, miłość, ew. podpowiedź w trudnych momentach, jednak tak skonstruowaną, że nic 'na tacy', sami musimy ją zinterpretować (a zawsze da się na 2 przeciwne w znaczeniu sposoby)...

Jeśli zdarza się jakiś 'gotowiec' na życie, zgodnie z tym co wiem i czego doświadczam, nie pochodzi on od opiekuna, a od innej duszy, nie wiadomo jakiej i nie wiadomo, czym się kierującej.
Ostatnio zmieniony 13 cze 2012, 16:19 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Opiekun duchowy nie z tego świata.

29
Lidus, zamieszcze sprostowanie, jako ze albo ja wyrazilam sie malo precyzyjnie- jesli tak to przepraszam...albo Ty zle zrozumialas moje slowa. Dwie rozne przyczyny a skutek jeden:)- moje odczucie Ciebie wyraza sie tym ze widze Twoje swiatlo. Natomiast glebia lub jej brak dotycza Twoich slow. Brzmiacych prawdziwie lub bedacych Twoja rozumowa interpretacja tej prawdy. Nie utozsamiam Ciebie z Twoimi slowami. Artur, podpisze sie pod ta herezja.:)
Ostatnio zmieniony 13 cze 2012, 21:38 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Spirytyzm”

cron