Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

1
BYŁAM ZNIEWOLONA - ŚWIADECTWO.

Wszystko zaczęło się w Gdańsku w 2009 roku.

W tym czasie żyłam bardzo daleko od Boga a swoim postępowaniem bardzo Mu bluzniłam min poprzez uwikłanie w okultyzm. Ja wtedy nie zdawałam sobie sprawy z tego czym jest magia a dokładniej tarot, bioenergoterapia, horoskopy itd. Tarotem byłam tak bardzo zafascynowana, że sama zaczęłam sie uczyc jak sie nim posługiwać i próbowałam wrozyć sobie i innym. Nigdy nie widziałam w tym nic złego a wręcz przeciwnie - myślałam, że karty są pomocne człowiekowi. Nigdy też nie zastanawiałam sie jak to jest, że te kolorowe kartki papieru z różnymi symbolami autentycznie znają sytuację życiową pytającego. W tym czasie niestety nie było nikogo kto uświadomiłby mi, że karty otwierają człowieka na duchowosć demoniczną.
Jakby tego było mało moim zyciem kierowało nieprzebaczenie i żądza zemsty. Był pewien człowiek, który swoim zachowaniem wyrządził mi ogromną krzywdę i którego nienawidziłam szczerze całym swoim ja. Trauma była tak wielka, że obsesyjnie pragnęłam jego krzywdy a samo wyobrażanie sobie zemsty sprawialo mi niesamowitą przyjemnosć i ulgę. Był czas kiedy tak bardzo chciałam wyrządzić mu krzywdę, że rozważałam nawet to by posunąć sie do przestępstwa. Dzięki Bogu do tego nie doszło.
W tym czasie praktycznie wcale nie myślałam o Bogu a jeśli zdarzało mi się to zazwyczaj miałam do Niego pretensje - winiłam Go za rzeczy, które miały miejsce w moim życiu. Nie widziałam w nim dobrego Ojca a wręcz przeciwnie ... kogoś nieczułego na krzywdę własnego dziecka. Wynikiem tego całego bałaganu w moim zyciu było to, że się Boga wyrzekłam winiąc Go za podłe czyny ludzi, ktorych postawił na mojej drodze. Przez całe lata byłam osobą niepraktykującą, pamiętliwą i mściwą. Więcej - osoby wierzące i praktykujące budziły we mnie złość a nawet dochodziło do tego, że z nich szydziłam. Sama nie rozumiałam tej wrogości wobec KK, zresztą chyba nigdy się nad nią specjalnie nie zastanawiałam. Gdybym tylko wtedy wiedziała co mnie czeka w przyszłości... że będę w sytuacji tak dramatycznej, że będę wręcz zmuszona żebrać o pomoc właśnie osób wierzących a dokładniej o ich modlitwę.

Moje nawrócenie jest cudem samym w sobie. Uważam, że Bóg w swej miłości i łasce "złowił mnie'' całkowicie nie zważając na bunt i niechęć "córki marnotrawnej" do Niego samego. Nachylił się nad moją nędzą i przyciągnął mnie do siebie.
A więc zaczęlo się tak...
Pewnego dnia przechodziłam koło kościoła, który mieści się w Gdańsku tuż za kinem krewetka (Kościół św. Józefa z Kapliczką Wieczystej Adoracji). Spojrzałam się na budynek kościoła i nieoczekiwanie pojawiła się u mnie myśl :"wyspowiadaj się! Spowiedz święta!". W przypadku praktykującego katolika taka myśl pewnie jest czymś oczywistym - normalnym, ale nie u kogos takiego jak ja. Latami nie chodziłam do kościoła, nie korzystałam z sakramentów świętych, prowadzilam grzeszne życie i wcale nie było mi z tym zle. Uważalam sie wtedy za osobę wolną, która zyje według własnych zasad, bez zbędych tabu i ograniczeń. Jak się potem okazało w tej całej złudnej "wolności" byłam osobą bardzo zniewoloną i nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo...
Wracając więc do mysli, która kazała mi się wyspowiadać byłam nią szczerze zaskoczona - "jak to?! - ja i spowiedz?! Ale po co? Przeciez latami tego nie robiłam i wcale nie odczuwałam takiej potrzeby..." . Myśl ta jednak pojawiała się natarczywie cały czas, aż w końcu ... zaczęłam się zastanawiać czy aby nie powinnam się wyspowiadać tak dla "świętego spokoju". Jednak samo wyobrażenie siebie samej w konfesjonale napawało mnie dziwnym lękiem, czegos się bałam a na dodatek całkowicie nie pamiętałam jak człowiek powinien sie spowiadać. Przeciez nie robiłam tego całymi latami. Biłam się z myslami dość długo, aż zdecydowałam, że poproszę o pomoc koleżankę, o której wiedziałam, że pochodzi z katolickiej, praktykującej rodziny. Zadzwoniłam i poprosiłam o wskazówki i jak wielkie było moje zdziwienie gdy ona zasugerowała mi, żebym wyspowiadała się właśnie w kościele za "krewetką"! Powiedziała - "wiesz to będzie odpowiednie miejsce". I fakt - jest tam codziennie pełniony dyżur spowiedniczy a zamknięty konfesjonał daje dodatkowo komfortowe poczucie niezakłóconej prywatności. Minęło kilka dni zanim zdecydowałam sie na spowiedz. Było to poprzedzone licznymi wątpliwosciami i niesamowitym strachem a także rachunkiem sumienia, który uświadomił mi jak bardzo nisko upadłam pod względem moralnym. Próbowałam sie tłumaczyc sama przed soba, ale daremnie - pojawił się ogromny żal i chęć wyznania tego kapłanowi. Z tym, że miałam problemy - przeciez nie byłam w stanie przypomniec sobie wszystkich moich grzechow popełnionych na przestrzeni kilkunastu lat. Postanowilam jednak, że spróbuję i wyspowiadam sie tak jak potrafię. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy z tego, że spowiedz będzie początkiem niesamowitej walki duchowej i nowego życia. Nie zdawalam sobie sprawy z tego co się właściwie dzieje i że będzie ona początkiem całego ciągu wydarzeń, których było mi zrozumieć.
Pamiętam samą spowiedz i mój wielki strach tuż przed przeradzający sie w prawdziwe przerażenie, którego nie rozumiałam. Stałam w kolejce czekając na swoja kolej i im blizej byłam tym bardziej się bałam. Miałam mysli by zrezygnować. Pamiętam spocone dłonie, serce bijace jak oszalałe i paniczny, niezrozumialy lęk. Pamietam, że tuz przed wejściem do konfesjonalu uswiadomiłam sobie, że ja nic nie pamiętam i nie wiem co chcę powiedzieć - po prostu kompletna pustka w głowie. Wiem, że gdy weszłam do konfesjonału ogarnąl mnie przerazliwy płacz. Płakałam w głos i pomimo ogromnego wstydu nie byłam w stanie sie uspokoic. miałam świadomosć tego, że wszyscy mnie słyszą, ale nie byłam w stanie go opanowac. Chwile to trwało, kapłan mnie uspokajał a ja bardzo sie siliłam by zebrac się na to by byc w stanie wyznac grzechy. Cos niezrozumiałego blokowało i moją pamięć i moje usta. w końcu udało mi się bardzo ogólnikowo powiedziec co chciałam. pamiętam pytanie - "czy żałujesz?" i moje bardzo szczerze wypowiedziane łamiącym się głosem "tak". I to była prawda. Po raz pierwszy od lat poczułam niesamowity ciężar własnych uczynków. Dostałam rozgrzeszenie i zawstydzona praktycznie uciekłam z kościola unikając spojrzeń innych ludzi. Wiedziałam, że swoim glośnym zachowaniem wzbudziłam ciekawosć innych. Pamiętam poczucie ulgi i radosci po odbytej spowiedzi. Ja wtedy nie zdawałam sobie sprawy z tego, że to dopiero początek mojej wyboistej drogi ku prawdziwej wolności. Właśnie wtedy zaczęły dziac sie bardzo dziwne rzeczy w moim życiu, w moich myślach - coś czego nie rozumiałam a co mnie przerażało.
Krótko po spowiedzi postanowiłam, że wezmę udział we Mszy Świetej.
Okazało się, że w trakcie Mszy ja mam bardzo złe, bluzniercze myśli, których nie chciałam i które bardzo mnie męczyły. Pamiętam zgarbiona staruszkę, która przechodziła w kościele koło mnie i coś kazało mi ja kopnąć (oczywiście tego nie zrobiłam). Podczas modlitwy w myślach wplatały mi się słowa wylgarne blużniące zarówno Bogu jak i Maryi. Byłam tym przerażona i nie rozumiałam co się ze mną dzieje. Postanowiłam przyjąć Komunię Świętą i gdy klęczałam znowu pojawił sie okropny wulgaryzm tym razem wymierzony w Jezusa. myślałam, że wariuję, nie rozumiałam skąd u mnie takie mysli, czulam się winna, brudna i przez to niegodna by przyjmować Eucharystię. Problem bluznierstw zacząl pojawiac sie podczas kazdej Mszy Świętej. Ja starałam się to ignorować, ale było trudno. Pamietam, że w tym czasie towarzyszylo mi całe pasmo niepowodzeń. Do tej pory nigdy nie miałam problemu ze znalezieniem pracy a wtedy owszem. wysyłałam mnostwo cv i bez odpowiedzi. A gdy już zostalam zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną to okazywalo sie, że tuż przed wyjściem z domu zatrzaskiwałam się w łazience, albo nie mogłam otworzyć drzwi wyjsciowych, autobus nie jechał itp... Finał tego byl taki, że pozostawałam dłuzszy okres czasu bez pracy i środków finansowych. Skrajnie upokorzona byłam zmuszona prosić rodzinę o wsparcie finansowe. Dla osoby, ktora zawsze dobrze zarabiała taka porażka jest trudna do zaakceptowania. Pamiętam, że zaczęły mnie męczyc mysli o samobojstwie. Pewnego dnia gdy bylam u koleżanki, która mieszka na osmym pietrze wyszlam na balkon i pojawiły się bardzo nataryczywe myśli "jak skoczysz wszystkie twoje problemy się skończą''... Muszę podkreślić tutaj, że ja zawsze byłam przeciwnkiem samobójstw, więc zaskoczyło mnie to, że mogę mysleć o czyms takim!!! Pamiętam jak patrzyłam się w dół i zastanawialam się czy taki upadek z wysokości bardzo boli. Za chwilę pojawily sie mysli - "ale co na to twoja matka? twój brat-oni bardzo będą cierpiec".. poczym za chwilę - "to tylko moment - nie musisz patrzec w dół, patrz w gorę na dachy - nawet się nie zorientujesz kiedy nastapi upadek". Oszołomiona tymi myslami wróciłam do mieszkania. Nie rozumiałam skąd te mysli, przeciez tak bardzo kochałam swoje życie... Jakby tego bylo za mało zaczełam zle sypiać a dokładniej zawsze budzilam się o tej samej godzinie w środku nocy tj o 3ciej nad ranem - noc w noc. Nie rozumiałam tego jak to możliwe, że człowiek sam bez budzika wybudza się zawsze o tej samej godzinie.... Potem juz nie bylam w stanie zasnąć do rana. Towarzyszyły tej bezsenności dziwne lęki i poczucie, że jestem przez kogoś (coś) obserwowana. Był to najgorszy okres w moim życiu. Strasznie się męczyłam probując zasnąć. Odczuwałam w nocy dziwny "ból duszy"... nie potrafie tego opisać słowami, ale czułam się bardzo podle, Bylam wrakiem człowieka i pod względem psychicznym (przez lęki) i fizycznym (przez nieprzespane noce). Wtedy zaczęłam podejrzewać, że to co się ze mną dzieje może miec podłoże duchowe. Choć z drugiej strony było mi trudno w to uwierzyć, bo "przeciez takie rzeczy moga się dziac tylko na filmach". Pamiętam, że niedospanym nocom cały czas towarzyszyły mysli bluzniercze i namawiające mnie do tego by innym robić krzywdę. Dużo sie zastanawiałam co sie dzieje i w końcu postanowiłam isć z tym wszystkim do konfesjonalu i poprościc o "poradę co robić?". W odpowiedzi na moje pytanie padło " musisz skontaktować się z egzorcystą". Było mi trudno w to uwierzyć, że rzeczywiście moge potrzebować takiej pomocy, ale postanowiłam spróbować... Bez przekonania skontaktowałam się z kapłanem egzorcystą...

Pamiętam czas w poczekalni, gdy czekałam na moją kolej by moc porozmawiać z kapłanem. Towarzyszył temu aniu lęk podobny jak wtedy gdy czekałam na pierwszą od wielu lat spowiedz.
Gdy juz zostałam zaproszona do środka pamietam, że egzorcysta przeprowadził ze mną krótka rozmowę - rozeznanie dlaczego do niego sie zgłosiłam, czy mialam kontakt z okultyzmem itp. Była z nami w pokoju jeszcze jedna osoba - Marek, który podczas gdy rozmawiałam z kapłanem siedzial z boku i sie modlił. Pamietam, że jego obecnosć wtedy bardzo mnie drażniła. nie mogłam za bardzo skupic sie na rozmowie z księdzem, bo moją uwagę przyciagalj modlący się Marek. Jego obecność denerwowała mnie i już miałam prosić, aby wyszedł, gdy usłyszałam polecenie, zeby wstac, bo będziemy się teraz modlic.
Naprawdę nie spodziewałam się czegokolwiek nadzwyczajnego, Myślałam, że moja wizyta u egzorcysty nie jest konieczna a poszlam tam raczej dla spokoju, bo tak mnie skierowano i chyba tez w duzym stopniu z ciekawości. Stało się jednak coś dziwnego - podczas modlitwy z nałożeniem rąk poczułam ogromny ucisk na mojej głowie i zaczęlam się zastanawiac dlaczego kapłan mnie uciska, poczym moje cialo samo wygieło sie do tyłu w półmostek i tak zamarło!!! nie rozumiałam co się dzieje, bo przecież ja nic nie robiłam!!!!
Po chwili poczułam jakby cos poruszylo moja głową i cos uszło jej czubkiem, po czym upadłam na podłogę. Byłam tym wszystkim przerażona do tego stopnia, że zaczęłam płakać. Naprawdę nie rozumiałam , ze to dzieje sie naprawdę!!!! Usłyszałam od egzorcysty, że jestem zniewolona i mam przyjsć do niego za tydzień na dalszą modlitwę. W jednej chwili wszystko stało sie jasne - skąd te bluznierstwa, skad strach przed spowiedzią, natretne myśli samobójcze, wybudzanie mnie w środku nocy. Taki stan trwał okolo roku.W tym czasie nie pracowałam. Byłam skrajnie upodlona i umęczona. Tymbardziej, że w moim domu zaczęły dziac sie niewytłumaczalne rzeczy - światła same się zapalały i gasły, telewizor sam sie wyłączał. Pamiętam raz podczas modlitwy (Koronka do Bożego Miłosierdzia) za moimi plecami zerwał sie jakiś szum. Byłam przerażona i panicznie bałam sie odwrócić za siebie. Gdy już sie odwróciłam zobaczyłam na korytarzu ruchome, dziwne cienie. Wiedzialam, że jestem sama w domu, więc nic ani nikt nie może sie ruszac na korytarzu.... okazało sie, że moja lampa chuśtała sie w lewo i prawo. Tamtego wieczoru wyszłam z domu i nocowałam u znajomej. Tak bardzo sie bałam. Najgorsze były noce - bałam się ciemności, dlatego też w całym mieszkaniu świeciły się światłam łóżku zawsze koło głowy leżał krucyfiks i różaniec
. Samo wyjście do łazienki było 'wielkim wyczynem" - miałam wrażenie, ze ktoś czeka na mnie za drzwiami. Pamiętam noc, w której wybudzil mnie dziwny, męski głos - dwa razy bardzo nieprzyjemnym głosem powtórzył moje imię. Możecie sobie wyobrazić w jak fatalnym stanie byłam. Człowiek u siebie w domu czuje sie bezpiecznie a ja niestety nie mogłam tak się czuć, bo atakowalo mnie coś czego nawet nie widziałam. Pamiętam budzik, ktory zadzwonił pomimo tego, ze nie miał baterii...
Modlitwy o uwolnienie byly kontynuowane przez około rok. Po każdym egzorcyzmie towarzyszyło mi uczucie ulgi i bardzo przyjemnej lekkości. Aczkolwiek taki stan trwał krótko - w nocy znowu byłam dręczona. podczas egzorcyzmów bywało, że upadałam bezwładnie ( do przodu i do tyłu), cos płakało w głos moimi ustami (ja nie byłam w stanie przerwać tego płaczu). To bardzo nieprzyjemne uczucie, gdy jakas siła posługuje się człowiekiem jak bezwolną marionetką - naprawdę przerażające.
Pamiętam raz, gdy wracałam pieszo do domu po modlitwie jak kantem oka zobaczyłam jakis czarny kształt. Odruchowo odskoczyłam myslać, że to pies. Jednak po ułamku sekundy okazało się, że tam nic nie ma.
Moje uwolnienie przyszło dopiero w chwili gdy powtórzyłam za kapłanem głosno, że wybaczam czlowiekowi, który mnie skrzywdził. Przyszło mi to z ogromnym trudem, bo coś zamykało mi usta - płakało. Pamiętam, że jakaś siła krzyczała moimi ustami a potem wyrzuciła mnie w powietrze jak z trampoliny. pamietam, że bardzo chciałam wstać, ale nie bylam w stanie utrzymac sie na nogach, bo cos mnie przewracało i popychało. Pamiętam, że niemoc mojego ciała opuscila mnie dopiero po tym jak powtorzyłam za egzorcysta, że wybaczam. Wtedy poczułam jakby cos ze mnie zeskoczyło i tym samym odzyskałam panowanie nad swoim ciałem.
Pamietam tez rekolekcje Marana Tha i to, że nie bylam w stanie wypowiedzieć "Jezus jest moim Panem", bo cos paraliżowało mi usta...
Teraz jest juz dobrze. Swobodnie uczestnicze w Mszy Świętej, przyjmuję Eucharystię, złych myśli i bluznierstw jest znacznie mniej aczkolwiek wciaz z tym walczę. Wiem jednak, że pełne uleczenie i wyzwolenie jest procesem i kwestią czasu. Wierzę Bogu
Mój przypadek jest dowodem jak samo nieprzebaczenie może byc blokadą przed wyzwoleniem się ze zniewolenia.
Zdaję sobie sprawę, że są takie rzeczy, których po ludzku wybaczać nie potrafimy, bo wydaje się nam to niemozliwe czy tez zbyt trudne. Ale jest to warunkiem koniecznym do uzyskania pełnej wolności.
Jeśli chodzi natomiast o wrózbiarstwo to jest to sposób jakim zły sie posługuje, by zniewolic nieświadomych zagrozen ludzi. Gdybym tylko mogła cofnac czas nigdy bym sie tym nie zajmowała, no ale coz.
Niech moje świadectwo będzie przestrogą dla innych.
Teraz uczestnictwo w Mszy Swiętej, w Eucharystii daje mi poczucie spełnienia i spokoju. Poznawanie Pisma Świetego nie jest jak dawniej tylko obowiazkiem. Należe do wspolnoty i ciesze sie tym, że moge obserwować działanie Boga zywego i Jego działania na codzień.

Chwała Panu!!!
Ostatnio zmieniony 20 cze 2012, 23:06 przez Mała1976, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

3
W sumie od kilku lat zastanawiam się nad gwałtownym rozwojem zjawiska egzorcyzmów we współczesnym świecie. Ostatecznie dochodzę do wniosku, że ... nie, nie mam wniosku. Chwilowo obserwuję prostą zależność - im więcej mówi się o egzorcyzmach, im więcej mówią o nich sami egzorcyści, tym większa staje się liczba ich podopiecznych, tym bardziej wzrasta popyt na ich usługi.

Mała - nie neguję prawdziwości Twojego doświadczenia - ale rozważam ewentualność, w której Twoje zagubienie, brak doświadczenia, dojrzałości emocjonalnej i intelektualnej, wykorzystano przynajmniej dwukrotnie. Raz, gdy wiedziona ciekawością sięgnęłaś po karty i opracowania na temat kart. Po raz drugi, gdy przekonano Cię, że to co robiłaś z ciekawości było formą zakazanego okultyzmu - grzechem śmiertelnym, którego skutkiem musi być opętanie.
Ostatnio zmieniony 21 cze 2012, 8:51 przez Artur, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Artur ♆

Żyjemy w czasach, gdzie wytwory schorowanej wyobraźni mają większe prawo obywatelstwa niż rzetelne myślenie.

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

4
Zastanawiam się, czego dowodzić ma ta historia... Tego, że nie można sięgać po karty i trzeba chodzić do kościoła, przyjmować Eucharystię, spowiadać się, modlić się i czytać Pismo Święte? Idąc dalej, tego że Jezus był naprawdę Synem Bożym i naprawdę zmartwychwstał, że po śmierci naprawdę czeka nas niebo albo piekło?
Ta historia niczego nie dowodzi. Dlaczego? To takie proste... Gdybyś wierzyła w Allacha, została opętana i wyzwolona, twierdziłabyś że islam to jedyna słuszna droga w życiu. Gdybyś wierzyła w jakiegokolwiek innego boga, byłoby podobnie. Co więcej, gdybyś wyznawała religię, która zakazuje np. tańczenia wokół ogniska w czasie pełni księżyca, sprzeciwiając się temu tak samo mogłabyś zostać opętana, podczas gdy ktoś wyznający religię, która nakazuje tańczyć wokół ogniska w czasie pełni księżyca mógłby tańczyć i nic by mu się nie działo. Byłoby tak dlatego, że ta osoba robiłaby to w przeświadczeniu, że robi dobrze i czułaby się z tym dobrze, a ty tańczyłabyś nie dla wypełnienia jakichś przykazań ani dla rozrywki, ale w celu sprzeciwienia się czemuś, więc ze złą intencją, przez co otwierałabyś się na zło.
Wnioskując po tym, co piszesz, opętanie zaczęło się wcześniej i karty nie mają nic do rzeczy. Jednak powodem opętania nie było Twoje odejście od wiary. Jest przecież tylu ludzi niewyznających żadnej religii, którzy mają się dobrze, są dobrymi ludźmi, żyją według jakiegoś systemu wartości, mogą mieć np. znajomych chrześcijan czy wyznawców innych religii i nic się nie dzieje. Ty tak naprawdę od wiary nie odeszłaś. Piszesz, że wyrzekłaś się boga, obwiniałaś go o różne rzeczy... ale wciąż wierzyłaś, że on istnieje. Wierzyłaś w to, a mimo wszystko go odrzuciłaś i wybrałaś inną drogę, wiodącą do zła. Otworzyłaś się na zło. I tu nie ma nic do rzeczy, jakiego boga odrzuciłaś. Bo chodzi o mechanizm zachowania się człowieka, a nie o to, czy dany bóg jest prawdziwy, czy nie. Dla kogoś, kto wierzy, jego bóg jest prawdziwy. I jeśli muzułmanin odrzuca Allacha to dzieje się z nim to samo, co z chrześcijaninem, który odrzuca Jezusa.
A wracając do niewierzących - dlaczego nic im się nie dzieje? Nawet zagorzałym ateistom, którzy są święcie przekonani o tym, że bóg na pewno nie istnieje? Dlaczego nic ich nie opętuje? Ponieważ u nich sprzeciwienie się wynika z racjonalnego podejścia, a nie z nienawiści do boga. I byliby w stanie np. pomodlić się przed jedzeniem wraz z wierzącymi znajomymi, bo wiedzieliby, że to tylko kilka nic nie znaczących zdań, a ty nie byłabyś w stanie bo "Jak to? Jak mogłabym się modlić do kogoś, kto doprowadził do tych wszystkich złych rzeczy w moim życiu, kogo nienawidzę i z kim nie chcę mieć nic do czynienia?" I powtarzam: to że tym bogiem był akurat ten bóg, nie ma żadnego znaczenia. Gdyby był to inny bóg, rzeczy miałyby się tak samo.
Ostatnio zmieniony 21 cze 2012, 10:27 przez kosa, łącznie zmieniany 1 raz.
"Trzeba uprzytomnić sobie, że
Nawet kiedy wszystko straci sens
Znajdziesz przestrzeń, gdzie
Wielka wiara tłumi lęk"

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

5
od kilku lat zastanawiam się nad gwałtownym rozwojem zjawiska egzorcyzmów we współczesnym świecie.
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?id=5036

To jest bardzo proste :) w gruncie rzeczy.
1-najpierw straszymy ludzi wywołując w nich różne psychozy i obsesje.
2-potem gdy zauważą u siebie coś co uznają za objaw działąlności Szatana(bo tak ich zaprogramujemy),posrają sie ze strachu a my lecząc ich nerwicę będziemy mówić że wypędzamy diabeły.

Tego, że nie można sięgać po karty i trzeba chodzić do kościoła"- tak :D prawda jest włąsnoscią kk i nie ma prawa istnieć nic innego.
Ostatnio zmieniony 21 cze 2012, 10:43 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

6
kosa pisze:Zastanawiam się, czego dowodzić ma ta historia... Tego, że nie można sięgać po karty i trzeba chodzić do kościoła, przyjmować Eucharystię, spowiadać się, modlić się i czytać Pismo Święte? Idąc dalej, tego że Jezus był naprawdę Synem Bożym i naprawdę zmartwychwstał, że po śmierci naprawdę czeka nas niebo albo piekło?
Ta historia niczego nie dowodzi. Dlaczego? To takie proste... Gdybyś wierzyła w Allacha, została opętana i wyzwolona, twierdziłabyś że islam to jedyna słuszna droga w życiu. Gdybyś wierzyła w jakiegokolwiek innego boga, byłoby podobnie. Co więcej, gdybyś wyznawała religię, która zakazuje np. tańczenia wokół ogniska w czasie pełni księżyca, sprzeciwiając się temu tak samo mogłabyś zostać opętana, podczas gdy ktoś wyznający religię, która nakazuje tańczyć wokół ogniska w czasie pełni księżyca mógłby tańczyć i nic by mu się nie działo. Byłoby tak dlatego, że ta osoba robiłaby to w przeświadczeniu, że robi dobrze i czułaby się z tym dobrze, a ty tańczyłabyś nie dla wypełnienia jakichś przykazań ani dla rozrywki, ale w celu sprzeciwienia się czemuś, więc ze złą intencją, przez co otwierałabyś się na zło.
Wnioskując po tym, co piszesz, opętanie zaczęło się wcześniej i karty nie mają nic do rzeczy. Jednak powodem opętania nie było Twoje odejście od wiary. Jest przecież tylu ludzi niewyznających żadnej religii, którzy mają się dobrze, są dobrymi ludźmi, żyją według jakiegoś systemu wartości, mogą mieć np. znajomych chrześcijan czy wyznawców innych religii i nic się nie dzieje. Ty tak naprawdę od wiary nie odeszłaś. Piszesz, że wyrzekłaś się boga, obwiniałaś go o różne rzeczy... ale wciąż wierzyłaś, że on istnieje. Wierzyłaś w to, a mimo wszystko go odrzuciłaś i wybrałaś inną drogę, wiodącą do zła. Otworzyłaś się na zło. I tu nie ma nic do rzeczy, jakiego boga odrzuciłaś. Bo chodzi o mechanizm zachowania się człowieka, a nie o to, czy dany bóg jest prawdziwy, czy nie. Dla kogoś, kto wierzy, jego bóg jest prawdziwy. I jeśli muzułmanin odrzuca Allacha to dzieje się z nim to samo, co z chrześcijaninem, który odrzuca Jezusa.
A wracając do niewierzących - dlaczego nic im się nie dzieje? Nawet zagorzałym ateistom, którzy są święcie przekonani o tym, że bóg na pewno nie istnieje? Dlaczego nic ich nie opętuje? Ponieważ u nich sprzeciwienie się wynika z racjonalnego podejścia, a nie z nienawiści do boga. I byliby w stanie np. pomodlić się przed jedzeniem wraz z wierzącymi znajomymi, bo wiedzieliby, że to tylko kilka nic nie znaczących zdań, a ty nie byłabyś w stanie bo "Jak to? Jak mogłabym się modlić do kogoś, kto doprowadził do tych wszystkich złych rzeczy w moim życiu, kogo nienawidzę i z kim nie chcę mieć nic do czynienia?" I powtarzam: to że tym bogiem był akurat ten bóg, nie ma żadnego znaczenia. Gdyby był to inny bóg, rzeczy miałyby się tak samo.
Bardzo ciepłe podejście do problemu i logiczne...
Ostatnio zmieniony 21 cze 2012, 14:00 przez 999Krysia, łącznie zmieniany 1 raz.
..Dorastasz w dniu , w którym potrafisz się serdecznie z siebie pośmiać ..

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

7
ludzie w wieku dojrzewania generują sporo energii psychicznej która czasem może sie materializować.
Jeśli ktoś wierzy choćby podświadomie że to co robi należy do sił ciemności to sie mu materializuje to w co wierzy by go w tym upewnić.
Ale materializuje sie tylko dlatego bo podświadomość to tworzy.

Powiem wprost mała - sama sobie tworzyłaś wszystkie znaki których sie bałaś i sama przyciągałaś sytuacje w rzeczywistości - bo podobne myśli i emeocje przyciągają podobne sytuacje do Ciebie.
Gdybyś czuła że tarot jest czysty i niewinny to nic by Ci sie nie przytrafiło. Pozostaje kwestia uzależnienia ok kartek papieru - to już troche inna sprawa.
Ostatnio zmieniony 21 cze 2012, 16:28 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

8
Rany ... i to wszystko z powodu paru kartek kolorowo zadrukowanego wzorkiem papieru ?
Nie do wiary, dosłownie i w przenośni :)
Sprowadzę do jednego, może dość brutalnie ale jednak, ludzie wierzą w to co chcą wierzyć więc nie widzę powodu aby winą obciążać papier, tylko samych ludzi, którzy w niego uwierzyli. Zupełnie jak w mamonę ;)
Jako przedstawiciele naszego chlubnego gatunku uwielbiamy darzyć sympatią wszystko co "tajemnicze i nieznane", nadając im przy okazji cechy, których z gruntu rzeczy nie posiadają. Wszystko w zasadzie dzieje się w umyśle, od nas zależy natomiast, na ile damy dostęp do zamkniętych struktur naszej kruchej, ludzkiej psychiki ;)
Można więc zarówno zyskać jak stracić na takim "wkraczaniu w nieznane" (własnej człowieczej psyche), nic niczego nie wyklucza.
Mała, bez urazy, ale w równie dobrym stopniu rolę owego kapłana mógłby odegrać dobry psychoanalityk, później terapeuta:) W sumie po części egzorcyści właśnie tym się parają, zwłaszcza w stosunku do osób, których nie stać (z różnych to przyczyn, niekoniecznie materialnych) na odwiedzenie gabinetu lekarza. Bynajmniej nie mam na zamiarze urażenie kogokolwiek ... bo po prostu stwierdzam fakty.

PS
Arturze, kolejną rzeczą jest, że znaczna grupa spośród egzorcyzmowanych w danych okolicznościach, stawia sobie za powinność informowanie jak najszerszego grona osób o tym fakcie, zauważyłeś ? ;)
W przypadku odwiedzin jakiegoś dyplomowanego terapeuty bądź lekarza specjalisty, już tak nie jest ...
To zapewne również pokrywa się z faktem, że łatwiej jest uwierzyć we własne opętanie, niż własne osobiste problemy, które poniekąd wywołują "wstyd i zgorszenie" (przynajmniej tak to się odbywa w założeniu jednostek) rodzin, bliskich, dalszych znajomych itd. . Tak jakby miała nastąpić mniejsza presja społeczna - nie dać się wykluczyć bądź skazać na litość otoczenia itp. . Opętanie i cześć ;)
Ostatnio zmieniony 21 cze 2012, 21:29 przez Abesnai, łącznie zmieniany 2 razy.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

9
W przypadku odwiedzin jakiegoś dyplomowanego terapeuty bądź lekarza specjalisty, już tak nie jest ...
Ludzie któzy kiedyś byli w centrum zainteresowania ze względu na swoją mistyczną otoczkę,teraz chcą być w centrum uwagi jako ci którzy byli u egzorcysty.

Kolejna forma tuczenia ego.
Iść do psychiatry to wstyd...ale iść do egzorcysty to jest coś,można się potem szczycić że się pokonało diabeła :D
"Byłam u egzorcysty,wypędzałam diabeła-kto chce mnie doytknąć,kto?"
Ostatnio zmieniony 21 cze 2012, 21:38 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

10
Mezamir, a wiesz że do końca nie mogę zaprzeczyć świadectwu Małej ?
Chociażby przez wzgląd na praktyki w różnych obszarach znanego nam świata, czynione przez szamanów (bywa, że znachorów również). Tutaj taką terapeutyczną kluczową rolę najwidoczniej mógł odegrać duchowny jak i wiara w bliżej nieokreśloną (niezrozumiałą) ingerencję życzliwych sił wyższych, bez względu na ich pochodzenie etniczne :) Czyli wszystko poszło w podobnym lecz odwrotnym kierunku niż poprzednio ;) Efekty natomiast, mogą być dwojakiego rodzaju.

PS
Czy da się zweryfikować naukowo przypadki opętania i wypędzenia "duchów nieczystych, demonów itp. istot" ?
Ha, tak, przynajmniej do pewnego stopnia :)
Ostatnio zmieniony 21 cze 2012, 22:09 przez Abesnai, łącznie zmieniany 2 razy.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

11
do końca nie mogę zaprzeczyć świadectwu Małej"-ja mogę :D
Moge to zrobić ponieważ wiem,że ludzie duchom po prostu... :)
Śmierdzą,tak jest :D

Zwykle jogini czy inni mistrzowie Dzogczen itp,są wegetarianami,zawsze kontakt z duchami poprzedza głodówka oczyszczająca,palenie kadzideł,wszystko po to by przestać duchom śmierdzieć :D żeby chciały do nas podejść.
Duch nie ma w tym żadnej przyjemności by siedzieć na człowieku.
Zwykle ludzi opętują ich włąsne obsesje :) które sprytnie można przedstawić jako Szatana,niestety w przypadku faktycznego toksycznego kontaktu z innym bytem,ludzie są odsyłani w łaśnie do lamów bo zachodni egzorcyści mogą skutecznie wypędzać co najwyżej psychozę i histerię.

Odnośnie toksycznosci duchów,tak samo może zaboleć zetknięcie z przysłowiowym aniołem jak i z przysłowiowym diabłem,bo tzw demony (czyli anioły i diabły) czasem dają nam to na co zasługujemy.
Jeśłi ktoś zasłużył na kopnięcie to je dostanie,żeby oprzytomniał.

Ludzi źli robią złe rzeczy a kiedy dostają po łapach krzyczą że ich diabeł nęka(bo przecież źli są wszyscy w koło tylko nie my).Tarot jest zły,okultyzm jest zły...tylko Mała jest dobra ;)
Dla mnie to swiadectwo Małej jest grubymi nićmi szyte,próba zastraszania ludzi którzy wiedzę o mistycyzmie/okultyzmie czerpią z filmów w tv albo na oazach.
Czyli takich którzy nic nie wiedzą,takimi właśnie najłatwiej jest manipulować.

Nie neguję czegoś takiego jak możliwość że jakiś duch może nami zawładnąć,uważam tylko że Mała dostała instrukcję od "specjalistów od świadectw" ;) czyli dominikanów i teraz krązy z tym w sieci zeby ludzi straszyć.
Jeśli ktoś czytał więcej tego typu"świadectw"pisanych na zamówienie,bez trudu pozna że jest to jeden i ten sam szablon,zmieniaja się tylko szczegóły :)
Większość dominikańskich "świadectw"wygląda jak praca domowa spisywana przez uczniów jeden od drugiego.

Gdybym nic nie wiedział to pewnie bym się dał nabrać na te "świadectwa" ale świat na szczęście nie jest czarno-biały tak jak próbuje nam go przedstawić kk.
Dobrze jest mieć wiedzę :) chociaż podstawy.
Dlatego ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła :D żeby broń boże nikt się nie dowiedział bo co my wtedy poczniemy?Jak ich nastraszymy :D
Ostatnio zmieniony 21 cze 2012, 22:37 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

12
czy Wy ludzie naprawdę wierzycie w to, że ja szukam tutaj sztucznego zainteresowania tym co napisałam? Że mi zależy na "netowej sławie"? :/

Jaki cel miałabym by siedzieć godzinami i pisac to wszystko jeżleli nie byłabym pewna sluszności własnego postepowania? czy nie mam innych zajeć? - mam - bardzo duzo pracuję i mój czas wolny jest znikomy a jednak spora jego część poświęciłam tej sprawie tj by do Was mówić za pośrenictwem netu.

Mezamir - mam 36 lat. Naprawdę nie chcę byc niemiła, ale Twojego bełkotu zarzucającego mi manipulację, chęć zaistnienia w necie, choroby itp nie chce dłużej czytać bo to nie ma sensu. Jesteś wrogiem prawdy, bo sam jestes po stronie ojca kłamstwa. Chcesz mu słuzyć to rób to dalej. Ja nie zamierzam czytać juz żadnego Twojego postu bo jestes okultystą agresywnie broniącym magii a jak wczesniej pisałam nie z takimi osobami chcę rozmawiać. Wciskasz mi jakis kontakt z dominikanami.... daruj sobie, bo żadnego z nich nie znam a jesli nawet to nie wiem, o jakich świadectwach mówisz. Ja opisałam swoje na podstawie własnych doświadczeń. Po prostu tak było a co przeżyli inni - tego dowiadywalam się dopiero po własnym uwolnieniu...
I fakt - w jednym masz rację - przyznaje. Świadectwa osób kiedys zniewolonych sa podobne, ale dlatego, że schemat działania zła jest podobny.
Ty mnie nie przekonasz do swoich racji - ja najwyrazniej ciebie tez nie więc szkoda czasu obojga.... serio.

Moje słowa kierowałam przede wszystkim do tych, którzy jeszcze nie uwikłali sie w magię i jeśli mogę sprawić, że chociaż jedna osoba nie będzie cierpieć przez błąd wchodzenia w okultyzm to juz jestem szczęśliwa i nie uważam czasu spędzonego na tym forum za straconego.
To jest główny powód dla ktorego tutaj sie wypowiadam i będę to robić wbrew wszelkim negatywnym głosom czy opiniom, gdyż opinie osob zmanipulowanych przez złą, wyższą inteligencję - opinie nieświadomych bądz świadomych narzędzi zlego - w najmniejszym stopniu mnie nie interesują. Zresztą.. i tak za dużo dałam wciagnąć się w dyskusje z Tobą dlatego konczę i zamierzam z premedytacja pomijać to co piszesz i najnormalniej nie czytać belkotu pysznego okultysty, któremu sie wydaje, że ma moc/dary i jest wyrocznią. Ja piszę o faktach z mojego życia - czy ci sie to podoba czy nie .
A tak na sam koniec - jedna (i zaznaczam niezłośliwa) sugestia z mojej strony.
chcesz sprawdzić jak będziesz reagować na modlitwę uwolnienia? - jesteś niewierzącym mi sceptykiem, ale czy nie powinienes więc sprobowąc na własnej skorze czy zajmowanie sie magią da znać podczas egzoecyzmu....???
Jestem pewna, że pycha własna nie pozwoli ci pojść do egzorcysty i powiedziec - zajmuję sie magią, slyszałem opinie (w które zresztą nie wierzę), że może to być powodem zniewolenia demonicznego. W moim odczuciu to bzdury, ale ..... proszę pomodlic sie egzorcyzmem nad moja osobą.
Stać cie na taki test? Ja jestem pewna... ok - 99% - że pycha Ci na to nie pozwoli...a szkoda. Nawet jesli mi nie wierzysz miałbys szansę na bardzo cenne doświadczenie, albo.... ???
Gdybyś jednak postanowił (choćby z ciekawości) poszukać takiego kontaktu to pomocna jest strona www.egzorcymy.katolik.pl Tam jest napisane gdzie szukać...

Widzisz... wypowiadasz sie a nie masz żadnych osobistych doświadczeń, o ktorych mówię... Negujesz, krytykujesz a przecież nawet nie probowałeś... Więc - jesli się skontaktujesz wtedy będziemy mieli o czym rozmawiac.... teraz jest to czcze przekomarzanie się nie pokryte żadnymi doświadczeniami (poza okultystycznymi0 z twojej strony...

Do innych.... mam wrażenie,że w ogóle nie czytaliście tego ca napisalam w swoim świadectwie a jęsli juz to "po łebkach" z założeniem, że i tak cokolwiek przeczytam musi byc nieprawdą...
Łatwiej Wam wierzyć w wróżby niz to co próbuje Wam przekazać żywy człowiek, który poświęca nocne długie godziny, bo wciagu dnia ma zbyt mało czasu a mimo to ślęczy po nocach bo uwarza to za słuszne...???

Nie pamiętam kto, ale chyba artur zarzucił, że od czasu gdy więcej mówi się o egzorcyzmach więcej osób raptem "jest zniewolona"....
Jak to możliwe, że podczas lektury umknął Ci bardzo ważny fakt... mianowicie to, że u mnie zaczęły się dziac niewytłumaczalne zjawiska, których dlugo sama nie rozumialam i na myśl mi nie przyszło słowo "egzorcyzm"..... Jak mogło umknąć Ci to, że nie ja sama wpadlam na to by szukać takiej pomocy? Jak moglo umnknąć Twojej uwadze to, że idąc tam za pierwszym razem sama nie wierzyłam w to, że może się tam dziac cokolwiek nadzwyczajnego, że myslałam, że mi to niepotrzebne i że poszłam tam z ciekawości i dlatego bo ktos mnie tam skierował....
Piszę o tym bo pojawiły się tu opinie, że sama się "nakręciłam" bo tyle sie o tym ostatnio mówi....
Ooooo nie moi drodzy. Ja wtedy myślalam, że egzorcyzmy i zniewolenia to tylko w filmach.....
I sama byłam i zaskoczona i przerażona tym co miało miejsce dalej.
Czytajcie więc proszę dokladniej ...

I jeszcze jedno - proszę nie mylić zniewolenia z opętaniem. To drugie jest bardzo rzadkie...zniewolenia natomiast nie (wręcz przeciwnie).... Widząc agresję wypowiedzi niektorych mam swoje podejrzenia...

Co do zarzutu... "dlaczego rzaden ateista nie jest opętany? " .... Chcesz mi powiedziec, że rozmawiałeś z każdym ateista i wiesz, że rzaden nie był ani opętany czy zniewolony? Bez jaj.... Nie pisz takich rzeczy proszę. I napisze więcej... wielu jest zniewolonych a o tym nie wie - normalnie funkcjonuje na codzien... może dręczą ich depresje, nałogi itp...ale przeciez to nic nadzwyczajnego..zastanawiaja sie dlaczego nic im sie nie układa.... (czasami mysla nawet - to jakaś klątwa itp)... i pracują i są zwykłymi sąsiadami...czasami nierozumieją swojej wybuchowości i agresji, ktorej często nie potrafią zastopować ,ale.. "przeciez takie stresujące to życcie"......
Prawdziwe problemy tych osób ujawniłby się w chwili gdyby.... postanowiły się wyspowiadać i wrócić do Boga. Ale oczywiście w większości wypadków nic sie nie ujawnia i nie będzie, bo takie osoby nie będą chciały tego robić, bo przecież " nie wierzę w zabobony i brednie kk, nie jestem moherem, nie jestem naiwniakiem...jestem nowoczesny, wolny.... czytam horoskopy, mam ducha przewodnika, interesuje się niesamowicie tajemniczymi zagadnięciami.... wow tarot - coś w tym jest, szamanizm, otwieranie się na energie...hmmmm ale przede wszystkim jestem r e a l i s t ą i s c e p t y k i e nie wierzącym w Boga... ale jak ten realizm ma sie do wiary w wróżby i np horoskopy????
Tak... zło wtedy nie ma powodów by sie ujawniać..... bo i po co? - wręcz chce by w nie nie wierzono... bo nuż... ktoś szukałby kontaktu z bogiem i modlitwy....

Jest pózno. Nie wiem czy to co mam na mysli w sposób zrozumiały przestukałam Wam.

Napiszę tak... ataki, robienie ze mnie wariatki, wmawianie mi chorób, albo chęci zwrócenia na siebie uwagi nie robia na mnie najmniejszego wrażenia. Apropo chęci zwrócenia na siebie uwagi... ludzie... jestem tu anonimowa, więc o jaka to niby sławę miałoby mi chodzić??? - to nielogiczne.
Natomiast - zamiast spać piszę od ponad godziny anonimowo coś co uważam za ważne. może warto się zastanowic jaki mogłabym miec cel...??? Przeciez zysku z tego nie mam...a wręcz przeciwnie - same przykre słowa... Ale nie przejmuję sie tym.... takie zawsze były reakcje ludzi gdy mówino o Bogu....

I jeszcze jedno.... tak jak ktos napisał... sługa...że staje się sługą i zaczyna miec jakiegoś Pana.

Mam Pana i jestem jego dumnym sługą.

W przeciwienstwie do większości na tym forum mogę z radością przyznać " jestem sługą a moim Panem jest Jezus Chrystus" :)

Po uwolnieniu opętanego Jezus powiedział :" Idz do swego domu i do swoich i opowiedz im, jak wielkich rzeczy dokonał Pan dla ciebie i jak się nad tobą zmiłował" . I odszedł, i zaczął rozgłaszać jak wielkich rzeczy dokonał dla niego Jezus."

Czy się to komu podoba czy nie... będę pisać... nawet jeśli już jest 3 nad ranem. Ust mi nie zamkniecie :) możecie sobie atakować ... tylko utwierdzam sie przez to w swoich przekonaniach, że zły nie chce by mówic o jego istnieniu i poczynaniach .... bo przeciez : "najiększym sukcesem diabła jest to, że ludzie w niego nie wierzą"...

Mam tylko nadzieję, że chociaż jedna osoba się zastanowi... "a co jeśli ona ma rację?"...
Jeśli tak jest to już jestem szczerze uradowana :)
Ostatnio zmieniony 22 cze 2012, 3:16 przez Mała1976, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

14
Do Abesai... są psychiatrzy i psychologowie, którzy uczestniczą w egzorcyzmach i głośno mówią, żę osoba nie reagowała w jakikolwiek sposób na przepisane lekarswta.

Objawy natomiast znikały po modlitwach o uwolnienie.

Napiszę więcej... I Ty możesz (jesli Pan da) stać sie naocznym świadkiem ataku demonicznego. Takie manifestacje często maja miejsce podczas modlitw na Mszach Świętych o uwolnienie i uzdowienie. To częste usłyszeć niespodzieanie przerażający ryk osoby z tłumu uczestniczącej w modlitwach. Wystarczy wybrać sie na taką mszę... i bywa, że się słyszy, za drobna nastolatka ryczy jak zwierze. Jest to najczęsciej podczas modlitwy o uwolnienie od konsekwencji grzechów międzypokoleniowych, o uwolnienie od uwiklań w satanizm, okultyzm itp...

Ja ostatnio słyszałam coś takiego podaczas takiej Mszy w Rumii. Jest ona sprawowana co miesiąć. W lipcu ma być o ile dobrze pamiętam 17go w Parafii Jana z Kęt. Rumia Janowo ul. stoczniowców.

Domagacie sie dowodow niedowiarki... a one są dane Wam jak na tacy, ale w miejscach, które omijacie. A wystarczy chcięć pójść i zobaczyć co sie naprawdę dzieje. Tego ani nie zobaczycie ani nie uslyszycie ani o tym nie przeczytacie na jakimkolwiek forum okultystycznym.

wiec ... "Dla chcącego nic trudego"....
Ostatnio zmieniony 22 cze 2012, 3:39 przez Mała1976, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

15
Mała1976 pisze:To częste usłyszeć niespodzieanie przerażający ryk osoby z tłumu uczestniczącej w modlitwach. Wystarczy wybrać sie na taką mszę... i bywa, że się słyszy, za drobna nastolatka ryczy jak zwierze. Jest to najczęsciej podczas modlitwy o uwolnienie od konsekwencji grzechów międzypokoleniowych, o uwolnienie od uwiklań w satanizm, okultyzm itp...
.
wiara czyni czuba
Ostatnio zmieniony 22 cze 2012, 6:51 przez teddybear, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

16
Miśku, opanuj się... :). Wiesz, na czym życie się opiera? Na tym, w co człowiek uwierzy. Jak uwierzy - to dla niego zaistnieje. Nie wszyscy wierzą w to samo, daj innym prawo wyboru, nawet jeśli dla Ciebie to coś nie do przyjęcia...
Ostatnio zmieniony 22 cze 2012, 8:15 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

18
Misiek - człowiek ma także inne potrzeby. Czy naprawdę dziwi Cię to, że także zaspokaja? :)
Ostatnio zmieniony 22 cze 2012, 9:28 przez Artur, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Artur ♆

Żyjemy w czasach, gdzie wytwory schorowanej wyobraźni mają większe prawo obywatelstwa niż rzetelne myślenie.

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

19
teddybear pisze:życie nie opiera się na wierze lecz na zaspokajaniu potrzeb egzystencjonalnych
Czyli Ty wierzysz, że życie polega na zaspokojeniu potrzeb egzystencjalnych. Widzisz, nic a nic nie zaprzeczyłeś temu, co ja napisałam... ;).

Ale, jak Artur napisał, człowiek ma tez inne potrzeby, które zaspokaja.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2012, 9:55 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

20
Nie pamiętam kto, ale chyba artur zarzucił, że od czasu gdy więcej mówi się o egzorcyzmach więcej osób raptem "jest zniewolona"....
Mała. To nie zarzut a jedynie wątpliwość wynikająca z faktu obserwacji tego co się na tym polu dzieje -- część z moich spostrzeżeń (gdy już zacząłem je odnotowywać) znajdziesz tutaj:

http://andhy.wordpress.com/page/3/?s=egzorcy%C5%9Bci

(i na kolejnych podstronach)

Dodam jeszcze to, czego na moim starym blogu nie znajdziesz - to mianowicie, że tematem tym interesuję się od wczesnych lat '90, z zastrzeżeniem, iż do roku 1999/2000 było to zainteresowanie zawodowe :)
Jak to możliwe, że podczas lektury umknął Ci bardzo ważny fakt... mianowicie to, że u mnie zaczęły się dziac niewytłumaczalne zjawiska, których dlugo sama nie rozumialam i na myśl mi nie przyszło słowo "egzorcyzm"..... Jak mogło umknąć Ci to, że nie ja sama wpadlam na to by szukać takiej pomocy? Jak moglo umnknąć Twojej uwadze to, że idąc tam za pierwszym razem sama nie wierzyłam w to, że może się tam dziac cokolwiek nadzwyczajnego, że myslałam, że mi to niepotrzebne i że poszłam tam z ciekawości i dlatego bo ktos mnie tam skierował....
Nie umknął, ale podałaś zbyt mało danych abym mógł się odnieść do zagadnienia.
Piszę o tym bo pojawiły się tu opinie, że sama się "nakręciłam" bo tyle sie o tym ostatnio mówi....
Ooooo nie moi drodzy. Ja wtedy myślalam, że egzorcyzmy i zniewolenia to tylko w filmach.....
I sama byłam i zaskoczona i przerażona tym co miało miejsce dalej.
Czytajcie więc proszę dokladniej ...
Na spotkaniu w 2010 roku (22 zjazd egzorcystów w Polsce), przyznano:

"... że opętanie przez szatana może wyglądać podobnie jak w popularnych filmach."

http://andhy.wordpress.com/2010/02/12/d ... ysci-cz-8/

I jeszcze jedno - proszę nie mylić zniewolenia z opętaniem. To drugie jest bardzo rzadkie...zniewolenia natomiast nie (wręcz przeciwnie).... Widząc agresję wypowiedzi niektorych mam swoje podejrzenia...
Rozróżniam :) Niemniej poproszę Cię także o coś - nie myl krytyki z agresją ;)
Ostatnio zmieniony 22 cze 2012, 10:15 przez Artur, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Artur ♆

Żyjemy w czasach, gdzie wytwory schorowanej wyobraźni mają większe prawo obywatelstwa niż rzetelne myślenie.

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

21
Łatwiej Wam wierzyć w wróżby niz to co próbuje Wam przekazać żywy człowiek"-nie wiesz czemu?Bo wróżby nie kłamią a ludzie owszem :)

Czujesz że masz misję prawda?Zdradzę Ci coś w tajemnicy ;) to pierwszy objaw opętania.

u mnie zaczęły się dziac niewytłumaczalne zjawiska"- jak coś jest niewytłumaczalne to tłumaczymy to Szatanem.

Widząc agresję wypowiedzi niektorych"-widzisz to co chcesz widziec ponieważ jesteś zniewolona i opętana :) opętani tak maja że widzą swoje cechy charakteru u wszystkich tylko nie u siebie.

Prosze nie kasować mojej konstruktywnej krytyki :D ACTA jeszcze nie obowiazuje ;)
Mała chce krytykować to czego nie rozumie(to co jest niewytłumaczalne)więc musi się liczyć z tym ze będzie krytykowana :)

Jeśli to wszystko co pisze Mała i czym chce ludzi straszyć jest prawdą,to winą za to co ją spotkała powinna obarczyć siebie i swoje przerośniete ego :)

"Już po roku byłam świetna, po dwóch latach rewelacyjna"- oh jaka jesteś suuuper,mogę Ci mówić "o Pani"?
Megalomania i narcyzm nie popłacają.
Tak właśnie kończą"okultyści" z przerośniętym ego :)
Natura jest mądra,nieudane egzemplarze wykańczają sie same.
Znam osobę która przez własną niewiedzę i egocentryzm skończyła u psychiatry bawiąc się okultyzmem tzn rozwojem duchowym bez żadnej wiedzy.Kilka jakiś książeczek przeczytało się i już mamy okultystę :D
Koleś nie wiedział jak się objawia postęp w duchowym rozwoju i kiedy pojawił się pierwszy symptom,tak się wystraszył diabłów że musiał zakończyć praktykę.

Wreszcie zaczął się oczyszczać ze swoich psychicznych toksyn,ze swoich lęków itp(a to musi boleć)
i kiedy zaczęło się oczyszczanie,skończyła się praktyka,stanął w miejscu czyli zaczął się cofać :)

Domorośli okultyści.
Pińć filmów i dwie kiónżki=mag!
Ostatnio zmieniony 22 cze 2012, 11:09 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

22
Mała1976 pisze:Do Abesai... są psychiatrzy i psychologowie, którzy uczestniczą w egzorcyzmach i głośno mówią, żę osoba nie reagowała w jakikolwiek sposób na przepisane lekarswta.

Objawy natomiast znikały po modlitwach o uwolnienie.

Napiszę więcej... I Ty możesz (jesli Pan da) stać sie naocznym świadkiem ataku demonicznego. Takie manifestacje często maja miejsce podczas modlitw na Mszach Świętych o uwolnienie i uzdowienie. To częste usłyszeć niespodzieanie przerażający ryk osoby z tłumu uczestniczącej w modlitwach. Wystarczy wybrać sie na taką mszę... i bywa, że się słyszy, za drobna nastolatka ryczy jak zwierze. Jest to najczęsciej podczas modlitwy o uwolnienie od konsekwencji grzechów międzypokoleniowych, o uwolnienie od uwiklań w satanizm, okultyzm itp...

Ja ostatnio słyszałam coś takiego podaczas takiej Mszy w Rumii. Jest ona sprawowana co miesiąć. W lipcu ma być o ile dobrze pamiętam 17go w Parafii Jana z Kęt. Rumia Janowo ul. stoczniowców.

Domagacie sie dowodow niedowiarki... a one są dane Wam jak na tacy, ale w miejscach, które omijacie. A wystarczy chcięć pójść i zobaczyć co sie naprawdę dzieje. Tego ani nie zobaczycie ani nie uslyszycie ani o tym nie przeczytacie na jakimkolwiek forum okultystycznym.

wiec ... "Dla chcącego nic trudego"....
Mała, staram się patrzeć na rzeczy takimi jakimi są, nie zaś takimi jak ktoś stara się je naświetlić. Także zawsze biorę pod uwagę kilka stanowisk w danej problematyce, poddając je analizie.
Zdarza się, że objawy "opętania" ustępują np. po zastrzyku z Clonazepamu ;)
Słyszałaś natomiast o samobójstwach osób nie poddanych leczeniu psychiatrycznemu a tylko tego typu praktykom ?
Stąd moje stwierdzenie - efekty mogą być dwojakiego rodzaju, wraz z uwzględnieniem tych najbardziej drastycznych .
Moim zdaniem wszystko ma podłoże w ludzkiej psychice. I piszę to konsekwentnie jako osoba wierząca, praktykująca, biorąc pod uwagę przypadki, których nowoczesna medycyna i nauka nie były w stanie wyjaśnić. Mamy ciągle zbyt mały poziom wiedzy na temat procesów zachodzących w naszym mózgu.
Wracając do Twojego pierwszego postu. Rozpoczęłaś "zabawę" Tarotem ignorując fakt, że wszystkie potencjalne działania (jak i sama żądza zemsty i odwetu) wymierzone w drugą osobę mają swoje negatywne konsekwencje odzwierciedlające się w nas samych. Przyszło więc Tobie zapłacić dość surową cenę własnym zdrowiem psychicznym. Oczywiście, pocieszającym jest fakt, że odnalazłaś człowieka godnego zaufania (któremu powierzyłaś własne zdrowie i poniekąd życie), który był Tobie w stanie pomóc. I pomógł, co najważniejsze. Podjęłaś jednak mimowolnie (podejrzewam, że nie do końca świadomie) wielkie ryzyko. Rozumiem (bo nie doczytałem się tego), że nie konsultowałaś się uprzednio z lekarzem specjalistą ?
Wiesz jak w życiu bywa ... To co pięciu osobom pomoże, szóstą może zabić, albo doprowadzić do trwałej choroby.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2012, 11:56 przez Abesnai, łącznie zmieniany 2 razy.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

23
wszystkie potencjalne działania (jak i sama żądza zemsty i odwetu) wymierzone w drugą osobę mają swoje negatywne konsekwencje "-prosze bardzo :) mściwa 'dobra' Mała i 'źli' okultyści ,wszystko jasne :D
Ostatnio zmieniony 22 cze 2012, 12:06 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

24
Mala1976 pisze:wielu jest zniewolonych a o tym nie wie - normalnie funkcjonuje na codzien... może dręczą ich depresje, nałogi itp...ale przeciez to nic nadzwyczajnego..zastanawiaja sie dlaczego nic im sie nie układa.... (czasami mysla nawet - to jakaś klątwa itp)... i pracują i są zwykłymi sąsiadami...czasami nierozumieją swojej wybuchowości i agresji, ktorej często nie potrafią zastopować ,ale.. "przeciez takie stresujące to życcie"......
Ok, rzeczywiście tak jest, ale przecież takie zniewolenia są efektem postępowania człowieka, a nie działania jakiejś siły wyższej. Bo chyba nie wierzysz, że za to też jest odpowiedzialny szatan?
Ostatnio zmieniony 22 cze 2012, 12:23 przez kosa, łącznie zmieniany 1 raz.
"Trzeba uprzytomnić sobie, że
Nawet kiedy wszystko straci sens
Znajdziesz przestrzeń, gdzie
Wielka wiara tłumi lęk"

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

25
Zaburzenia dysocjacyjne, dysocjacja (łac. dissociatio, rozdzielenie) - jeden z ostrzejszych mechanizmów obronnych znany w psychologii.
Pojęcie dotyczy zaburzeń określanych niegdyś jako histeryczne.
Jest to generowanie przez nieświadomość rozmaitych (pozornych lub rzeczywistych) dolegliwości fizycznych w celu uzasadnienia niepodejmowania działań przez jednostkę lub odwrócenia jej uwagi od niechcianych myśli i uczuć.
Polega na pojawieniu się objawów uszkodzenia fizycznego lub utraty kontroli, czasowej drastycznej modyfikacji cech osobowości albo poczucia tożsamości, w celu uniknięcia przykrych uczuć i myśli.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2012, 13:55 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

26
widzę, że mezamir myli swiadectwo moje i ex - tarocistki innej osoby)....

Mniejsza z tym... Odniosę się szerzej do Waszych wypowiedzi pózniej teraz napiszę tylko tyle.

Jakim trzeba być ignorantem, by pisać o osobie, ktorej w ogóle sie nie zna, że jest złą tylko na podstawie tego, że napisała, że w pewnym okresie życia walczyła z żądzą zemsty.

Ignoranice - do ciebie : Czy złą jest osoba, która nienawidzi całym swym serca człowieka, który zgwałcil i zamordował jej dziecko?!
Więc daruj sobie. Zarzuciles mi w swoim pierwszym poście, że ja łamie prawo, wyskoczyłeś jak Filip z konopii z paragrafami itd...

Tu na forum jesteś jedną z nielicznych osob (+misiek, który posuwa sie do słów czub i pokazuje tym samym jakiego poziomu rozmówcą jest) ....

Nie odniosłeś się w żaden sposób do moich pytań... dlaczego przejmujesz rolę Stwórcy bawiąc sie karteczkami papieru i dając sobie prawo do wyrokowania wobec pytającego.
A co z zaproszeniem do rozmowy i prośby o modlitę u egzorcysty? - wiem, wiem... wszyscy którzy mają inne zdanie niż ty są zbyt niskich lotow, są "zli'.... co ta,m... bo przeciez "ojca nie powinno sie uczyć jak dzieci robic"....
P y c h a, p y c h a i jescze raz p y c h a.

Zapraszam Państwa od odsłuchania na youtubie np "Jarmark cudów - tarot" , "zło wróżb i tarota".... wiem , wiem ...same tytuły Was odstraszą , ale chodzi o tym ci ludzie mówią... także wpowiedz ojca Verlinde jest ciekawa.


I jeszce jedno pytanie (chyba najważniejsze, które na szybko, bo nie mam teraz czasu chcialabym zadac).... Dlaczeo moja "choroba psychiczna" ujawniała sie z całą mocą w Kościele, podczas modlitwy, gdy zblizałam się do spowiedzi, do Eucharystii?

Dlaczego tak się dzieje, że jest to wspólnym mianownikiem osób, które glośno mówia, piszą o zniewoleniach?
I dlaczego okultyści są wrogo nastwieni do wiary właśnie? nie korzystają z sakramentow, czują niechęć.... dlaczego? cos im nie pozwala? :/
Ostatnio zmieniony 22 cze 2012, 14:19 przez Mała1976, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

27
do kosa.

Ja nie tyle wierzę co wiem, że za tym stoi szatan. Tu nie chodzi o domyśły.
Podczas manifestacji taka osoba krzyczy i bluzni wszystkim dookola a przede wszystkim kapłanowi i ... Bogu. Zmuszony mowi kim jest.

Takie rzeczy dzieją sie na oczach osób posługujących modlitwie o uwolnienie.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2012, 14:36 przez Mała1976, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

28
Nie mam żadnych wątpliwości że Mała jest tutaj podstawiona przez kułko adoracyjne dominikanów :)

"Jakim trzeba być ignorantem, by pisać o osobie, ktorej w ogóle sie nie zna"- przyganiał kocioł garnkowi :)
Jakim trzeba być ignorantem żeby krytykować okultyzm i ludzi zajmujących się tarotem,na podstawie tego że samemu było się nieudolnym?

"P y c h a, p y c h a i jescze raz p y c h a."-tak tak,mniam mniam :D
Wmawianie innym swoich cech charakteru to zwykłe chamstwo.
Jesteś uwikłana ;) wpadłaś w samozachwyt a ponieważ jesteś najskromniejsza na świecie, reszta ludzi jest zła.
Zamieniłaś jeden nałóg na drugi i nazywasz to wyzwoleniem?Nie kompromituj się :)
Nie umiem jeździć na rowerze-rower jest zły.
Nie umiem prowadzić samochodu-samochód jest zły.
Nie rozumiem dowcipu-dowcip głupi.
Nie podoba mi się X-X jest brzydkie(tylko to co sama lubię jest piękne).
Ostatnio zmieniony 22 cze 2012, 14:49 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

29
Mała1976 pisze:I jeszce jedno pytanie (chyba najważniejsze, które na szybko, bo nie mam teraz czasu chcialabym zadac).... Dlaczeo moja "choroba psychiczna" ujawniała sie z całą mocą w Kościele, podczas modlitwy, gdy zblizałam się do spowiedzi, do Eucharystii?

Dlaczego tak się dzieje, że jest to wspólnym mianownikiem osób, które glośno mówia, piszą o zniewoleniach?
Właściwie znam to z własnych doświadczeń. Była to nieuzasadniona niechęć do wszystkiego, co ma związek z kościołem, chrześcijaństwem, obrzędami... Niechęć albo nawet wstręt do księży, spowiedzi, krzyża... Przeszło mi już, ale przez jakiś czas tak było. Ale ja bym zniewoleniem tego absolutnie nie tłumaczył. Fakt, można nazwać to zniewoleniem przez to, że jest to niezależne od nas, że nad tym nie panujemy, ale tylko w tym sensie. Nie uważam, by był to efekt działania szatana. Moje wytłumaczenie może wydać się bardzo dziwne, ale sądzę, że dzieje się tak dlatego, że człowiek przed samym sobą nie jest w stanie przyznać się do błędu. Właściwie nie jest to nic złego, bo poczucie winy to jedno z najgorszych możliwych uczuć, prowadzi do obniżenia własnej wartości, potem do wyobcowania, zamknięcia się na świat, ludzi, pojawiają się później różne lęki i może dojść do totalnego odizolowania się i życia we własnym świecie. I jeśli ktoś przez lata oskarża boga o wszystko, nienawidzi go, nienawidzi kościoła, a po jakimś czasie próbuje wrócić do wiary, to trzeba się przełamać, pokonać pewną blokadę, przyznać się przed samym sobą do wielkiego błędu, jakim było odejście od wiary. Jest to bardzo trudne dla niektórych i ludzie mogą próbować od tego uciec, powracając do wcześniejszych przekonań. Dlaczego np. mordercy nie czują się winni? Jest to efektem wmawiania sobie, że nic złego się nie zrobiło, taki mechanizm samoobronny, bo gdyby ktoś sobie uświadomił, jak wiele zła wyrządził, mógłby sobie nie dać z tym rady, bo jak by nie patrzeć, jest to ogromne obciążenie psychiczne. Według mnie podobnie dzieje się ze "zniewolonymi". Odeszli od wiary i najczęściej w tym czasie żyli w grzechu, a potem, gdy po latach uświadamiają sobie, co się stało, nie radzą sobie z poczuciem winy i wolą pozostać w opozycji do boga. Właściwie nie wolą, bo dzieje się to automatycznie, jako reakcja samoobronna. Nie wiem, może dla niektórych to irracjonalne wytłumaczenie, ale ja widzę w tym sens.
Mała1976 pisze:I dlaczego okultyści są wrogo nastwieni do wiary właśnie? nie korzystają z sakramentow, czują niechęć.... dlaczego? cos im nie pozwala? :/
Bo okultyści mają zupełnie inne spojrzenie na Boga, religię. Dla nich wiara ma się nie objawiać w ślepym wypełnianiu przykazań i przyjmowaniu sakramentów. Wiara ma być szczera, więc np. jeśli ktoś czuje, że w daną niedzielę nie jest w stanie szczerze, z czystym sercem nawiązać kontakt z siłą wyższą, to pójście na mszę mija się z celem. I to, że ktoś np. wróży z tarota, nie musi oznaczać, że jest "po złej stronie mocy". Wierzący tego nie rozumieją, bo dla nich są tylko dwie opcje: wierzyć w to, co zostało im przekazane przez rodziców/katechetów albo nie wierzyć. Wydaje się, że dla nich niewyznawanie żadnej religii jest równoznaczne z brakiem wiary w Boga. A przecież można inaczej. Widziałem np. tarocistę, który uzasadniał, że Bóg jest wszędzie. Absurd? Skądże? Można nie zgadzać się np. z tym, że Chrystus zmartwychwstał, ale mimo to w Boga wierzyć. I nie trzeba chodzić do kościoła, odmawiać różańca i innych formułek, czytać Pisma Świętego. Bo nie robiąc tego nie sprzeciwiamy się Bogu, tylko bogu.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2012, 15:10 przez kosa, łącznie zmieniany 1 raz.
"Trzeba uprzytomnić sobie, że
Nawet kiedy wszystko straci sens
Znajdziesz przestrzeń, gdzie
Wielka wiara tłumi lęk"

Re: BYŁAM ZNIEWOLONA (TAROT)- ŚWIADECTWO

30
kosa pisze:
Mala1976 pisze:wielu jest zniewolonych a o tym nie wie - normalnie funkcjonuje na codzien... może dręczą ich depresje, nałogi itp...ale przeciez to nic nadzwyczajnego..zastanawiaja sie dlaczego nic im sie nie układa.... (czasami mysla nawet - to jakaś klątwa itp)... i pracują i są zwykłymi sąsiadami...czasami nierozumieją swojej wybuchowości i agresji, ktorej często nie potrafią zastopować ,ale.. "przeciez takie stresujące to życcie"......
Ok, rzeczywiście tak jest, ale przecież takie zniewolenia są efektem postępowania człowieka, a nie działania jakiejś siły wyższej. Bo chyba nie wierzysz, że za to też jest odpowiedzialny szatan?
Mala1976 pisze:do kosa.

Ja nie tyle wierzę co wiem, że za tym stoi szatan. Tu nie chodzi o domyśły.
Depresja? A może pójdźmy dalej. A okaleczenia? Jeśli wykonałem kiedyś kilkadziesiąt cięć na przedramieniu i trochę wyżej to znaczy, że byłem zniewolony? Siedział we mnie szatan? Może powinienem stać pierwszy w kolejce do odprawienia egzorcyzmów? A co powiesz na to, że pewnego dnia zaraz po obudzeniu się siłą własnej woli powiedziałem sobie "Dość tego" i po depresji nie było śladu? Nie potrzebowałem do tego drugiego człowieka, Jezusa, religii, nie mówiąc o egzorcyzmach. Wychodzi na to, że sam wypędziłem z siebie szatana.
Mówisz tylko o negatywnych rzeczach, które zniewalają. A zakochanie? Przecież też zniewala. To też efekt działania szatana? Jeśli nie, to może boga? Ale podobno bóg dał nam wolną wolę, więc jak mógłby nas zniewolić? W takim razie może nie jest za to odpowiedzialna żadna siła wyższa. Byłby z tego taki wniosek, że człowiek może sam doprowadzić do swego zniewolenia. W takim razie po co mieszać do tego szatana? Przecież to nie ma sensu. Ale ok, pozostańmy przy tym szatanie. Przecież każdy świadomy człowiek może sobie powiedzieć "To tylko iluzja. Myślę tak o tej osobie tylko dlatego, że tego chcę, a nie dlatego, że tak jest naprawdę. Ale nie chcę tkwić w iluzji, więc od teraz racjonalnie podchodzę do tej sytuacji i zaczynam widzieć rzeczy takimi, jakie są, a nie takimi, jakie chciałbym, aby były". I każdy świadomy człowiek jest w stanie siłą swojej woli się od tego uwolnić.
Dlatego ta teoria z szatanem nie trzyma się kupy.

Jedyne racjonalne wytłumaczenie to pierwsza zasada Huny "Świat jest taki, jaki myślisz, że jest". Za wszystko odpowiada człowiek. Jeśli ktoś zechce we mnie zobaczyć młodego myślącego człowieka, znającego własne zdanie i potrafiącego je poprzeć argumentami to zobaczy. Jeśli ktoś inny (np. ty) zechce zobaczyć niedowiarka, który bezmyślnie odrzuca wszystkie dowody, jakie mu się podaje, to zobaczy. I jeśli zostałabyś zniewolona, choćby tylko na pewien czas, negatywnymi myślami skierowanymi w moją stronę, to nie byłoby to efektem działania szatana, tylko twojego własnego, bo sama chciałabyś mnie tak widzieć i tak o mnie myśleć. Podobnie jeśli człowiek wmówi sobie, że wszystko jest do bani, że wszyscy ludzie są źli, nie ma przyjaciół itp. to łatwo popadnie w depresję, ale to nie szatan go zniewoli, tylko on sam siebie. A jeśli będzie myślał, że jest fajnie, jeśli będzie dostrzegał pozytywy, to przyjemnie będzie mu iść przez życie.

Widzę jeden argument, którym mogłabyś się posłużyć, odpierając moje wszystkie argumenty - szatan wrzuca nam do głowy złe myśli. Wtedy rzeczywiście to szatan byłby odpowiedzialny za depresję, agresję... Ale przecież sam mogę skupić się na samych negatywach i złe myśli przyjdą. Na moje polecenie, a nie przez działanie szatana.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2012, 15:24 przez kosa, łącznie zmieniany 1 raz.
"Trzeba uprzytomnić sobie, że
Nawet kiedy wszystko straci sens
Znajdziesz przestrzeń, gdzie
Wielka wiara tłumi lęk"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tarot”

cron