Re: Teoria "Ról społecznych"

1
O czym ona mówi?

W ogromnym uproszczeni można powiedzieć, że traktuje ona społeczeństwo jako swoisty teatr.
Tak jak w teatrze, każdy ma jakąś własną rolę do odegrania.
Każdy gra swoją rolę, czyli na przykład: księdza, polityka, ojca, córkę, ucznia, bezrobotnego, czy mordercę lub złodzieja.
Role społeczne w każdym społeczeństwie są podobne, a czasem nawet identychne.
Nie ma tu znaczenie gdzie i kiedy dzieje się "akcja".
Każda rola ma swój własny zasób gestów i zachowań i my nieświadomie je przejmujemy.
Inaczej przykładowo zachowujemy się grając podwładnego przed szefem, a inaczej nauczyciela przed uczniami.
Każdy ma odrębny zasób "twarzy i masek" niezbędnych do grania odmiennych ról.

Dla mnie ta teoria jest prawdziwa i świetnie tłumaczy wiele naszych zachowań.
Inaczej na przykład zachowuję się jako admin tego forum, a inaczej jako zwykły użytkownik innego.

Co Wy o tym myślicie?
Ostatnio zmieniony 27 maja 2012, 14:01 przez Krzysztof K, łącznie zmieniany 1 raz.
Krzysztof K

Re: Teoria "Ról społecznych"

2
O, tak :).

Wszystko zależy, z jakiej perspektywy spojrzy się na problem. Ale spostrzeżenie bardzo słuszne: każda z ról wymaga innych środków i każdy je stosuje automatycznie, bez konieczności jakiegoś intencjonalnego dopasowania się do roli. Wchodzi w rolę i te środki jakby wypływają z niego samego, dopasowują się.

Zerknęłam na dział, hmmm... jesteśmy w Socjologii... To może na tym skończę i nie wejdę 'na orbitę' szerszej perspektywy... ;).
Ostatnio zmieniony 27 maja 2012, 17:14 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Teoria "Ról społecznych"

3
Krzysztof, sadze ze to wchodzenie w role polega na podswiadomej gotowosci sprostania oczekiwaniom jakie przejawia okreslone otoczenie. Rowniez wysylajac podswiadome sygnaly wedlug jakiegos zakodowanego wzorca. Ci ktorzy tego nie potrafia, sa odrzucani przez grupe jako niepasujacy. Wlasnie do tych nieswiadomych oczekiwan
Ostatnio zmieniony 27 maja 2012, 19:39 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Teoria "Ról społecznych"

5
Tak, to prawda. Mozna tez pol na pol- tu mowie o sobie: swiadomie naginam sie do oczekiwan, wbrew rozumowi, poniewaz podswiadomie czuje ze jest to dla mnie korzystne. Ale to do pewnego momentu, dopoki maski ktore przybieram- nie zagrazaja mnie samej. Wiec rezygnacja z wlasnej niezaleznosci na rzecz innych, ale nie do konca. Na koncu, pod maskami jest czlowiek i warto o tym pamietac
Ostatnio zmieniony 27 maja 2012, 20:24 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Teoria "Ról społecznych"

6
bardzo ciekawy jest wpływ pełnienia pewnych ról np na forum na zachowania w życiu;

ciekawy jest wpływ ról politycznych na role w rodzinie
najlepiej widać jesli to ma związek z sodówką zbyt gwałtowną

a w pracy - nazwa roli jest bardzo ważna - można zrezygnować z części wynagrodzenia w zamian za konsultanta, specjalistę itp

lubimy odgrywać ważne role choćby z nazwy
Ostatnio zmieniony 27 maja 2012, 20:46 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Teoria "Ról społecznych"

7
baabcia pisze:bardzo ciekawy jest wpływ pełnienia pewnych ról np na forum na zachowania w życiu;

ciekawy jest wpływ ról politycznych na role w rodzinie
najlepiej widać jesli to ma związek z sodówką zbyt gwałtowną

a w pracy - nazwa roli jest bardzo ważna - można zrezygnować z części wynagrodzenia w zamian za konsultanta, specjalistę itp

lubimy odgrywać ważne role choćby z nazwy
Tak Babciu, masz rację.

Co ciekawe większość ról żyje własnym życiem.
To nie my nimi kierujemy, ale one nami.

Większość z nas przeżyła przykładowo awans, któregoś z naszych współpracowników.
Ktoś taki, dopóki był podwładnym, zachowywał się jak podwładny, czyli był pokorny, narzekał na szefów, bratał się z innymi pracownikami itp.
Gdy dostawał awans i stał się szefem, szybko robił się władczy, apodyktyczny i wyniosły.
Jego rola narzucała mu określony system zachowań i koniec.

Inny młody człowiek, był wspaniałym kompanem swoich przyjaciół i zawsze miał dla nich czas.
Potem ożenił się i dorobił potomka, a więc wszedł w nowe role męża i ojca.
Jego dawni kompani nie byli w stanie rozpoznać w nim swego starego przyjaciela, a i on nie zawsze czuł się dobrze w ich towarzystwie.
Nowe role z ich zasobem zachowań, a nawet myśli, zablokowały skutecznie to, kim on był wcześniej.

Czy to przypadek, że każdy ksiądz występujący przed kamerami nawet bez sutanny, czy koloratki, jest tak łatwo rozpoznawalny?
A polityk? Policjant? Lekarz?

Nie wielu zdaje sobie z tego sprawę, ale to role determinują nasze zachowania.
To one nami rządzą, a nie na odwrót.
Jesteśmy niewolnikami ról, które pełnimy w naszym życiu i nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Smutne, no nie?
Ostatnio zmieniony 06 cze 2012, 11:22 przez Krzysztof K, łącznie zmieniany 1 raz.
Krzysztof K

Re: Teoria "Ról społecznych"

8
Krzysztof K pisze:Nie wielu zdaje sobie z tego sprawę, ale to role determinują nasze zachowania.
To one nami rządzą, a nie na odwrót.
Jesteśmy niewolnikami ról, które pełnimy w naszym życiu i nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Smutne, no nie?
Teoria dramaturgiczna Ervinga Goffmana, bo o nią chodzi tak tego nie upraszcza ;) Traktuje jednostkę podmiotowo, jako byt refleksyjny i zdolny do oddzielenia siebie w sensie psychologicznym od siebie w sensie społecznym. Prócz pojęcia roli, istnieje termin role-distance, czyli dystans do roli, to on umożliwia separację, zdrową równowagę, zapewnia odrębność. To taki wentyl bezpieczeństwa na wypadek zatracania się w roli, stanowi go nasza osobowość, uczucia, zdolność do empatii, krytyki, samooceny, de facto to my tak naprawdę kształtujemy swoją rolę, a nie ona nas, można być szefem o podejściu autorytarnym albo paternalistycznym, ojcem nadopiekuńczym albo zaniedbującym swe dzieci, sama rola nie przesądza jeszcze o sposobie jej kreacji. Gdyby wszyscy byli owładnięci przez role i tylko im poddani, to nie miałyby miejsca np.takie sytuacje jak przyjaźnie w pracy, bo nie byłoby miejsca na kontrakty towarzyskie, chociażby pogawędki, gdy jedni uparcie grają wobec siebie nawzajem rolę przełożonych a inni podwładnych. Do ról jednak zazwyczaj podchodzi się z dystansem, dostosowuje do swojego charakteru, manipuluje nimi, a kiedy przychodzi czas z nich wychodzi.
Każda cząstka elementarna w kosmosie ma swoją antycząstkę. Razem tworzą parę, są identyczne, ale się nie tolerują. Jeśli zanadto zbliżą się do siebie, ulegają zagładzie i zamieniają w światło.
Majgull Axelsson
ODPOWIEDZ

Wróć do „Socjologia”

cron