Re: "War ... war never change us."

1
Tymi znamiennymi słowami (skojarzenia z postapokaliptyczną grą komputerową na miejscu) chciałbym rozpocząć pewien szerzej zakrojony wątek.
Wojna ... wojna nigdy nas nie zmienia. Przynosi śmierć i cierpienie tysięcy istnień ludzkich, będąc jednocześnie jednym z podstawowych motorów napędzających postęp techniczny, naukowy. Czym byłby świat bez wojen ?
Obecnie globalny konflikt mógłby nas cofnąć do epoki kamienia łupanego, o ile po opadnięci na ziemię radioaktywnych pyłów była by choć jedna ludzka istota będąca w stanie tego doświadczyć. Znamy setki metod zadawania śmierci i tak nieproporcjonalnie mniej ratowania życia. Wojna. Plaga ludzkości. Przyczyna postępu, dzięki której sięgnęliśmy gwiazd. Mamy ją wpisaną w geny, naszą zwierzęcą rywalizację, pierwotne dążenie dominacji. Sami ograniczamy własną liczebność lepiej niż najskuteczniejszy wirus. Ale czy nie tak właśnie powinno być ? Poza nielicznymi przypadkami, nie posiadamy już "naturalnych" wrogów gatunku. Wojna, ona nigdy nas nie zmieni. Chyba, że zdołalibyśmy zmienić naszą naturę. I to jednak jest niemożliwe. Potrzebujemy jej, choć wszystko w nas temu zaprzecza. Nasza moralność, nasza etyka, nasz humanizm. Czy to jest właśnie gorzka prawda o wojnie ? I o nas ... ?

PS
Mam pewne wątpliwości, czy jest to odpowiedni dział. Ale żaden inny nie przyszedł mi do głowy.
Ostatnio zmieniony 06 paź 2012, 0:01 przez Abesnai, łącznie zmieniany 2 razy.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: "War ... war never change us."

2
Nie zaprzecza :) czy to nie nasz humanizm popycha nas do wojen narodowowyzwoleńczych, z terroryzmem? Wtedy ich tragedia jest chyba największa, takie zło konieczne.
Obrazek
Ostatnio zmieniony 06 paź 2012, 2:03 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: "War ... war never change us."

3
W naszej naturze od zawsze pozostaje jej prowadzeni. Wieczne, ze wszystkim co uznamy za wrogie.
Ostatnio zmieniony 06 paź 2012, 2:30 przez Abesnai, łącznie zmieniany 2 razy.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: "War ... war never change us."

6
victoria pisze:A co z wojną obronną?
Wojna zawsze pozostaje wojną. Zawsze niesie za sobą ofiary, taka jej filozofia. Właściwie to nie rozpatruję tego zjawiska tylko z etyczno - moralnego punktu widzenia. Pewne idee ulegają załamaniu w konfrontacji z rzeczywistością. Gniew, pogarda, nienawiść. Równie silne jak chęć niesienia "zbrojnej pomocy słabszemu", co i ironicznie zauważono na zdjęciu.
Owszem, wojna bywa odpowiedzią, odruchem obronnym, w tym przypadku. Ale jak łatwo przejść wtedy do wojny agresywnej ?
baabcia pisze:
Abesnai pisze:W naszej naturze od zawsze pozostaje jej prowadzeni. Wieczne, ze wszystkim co uznamy za wrogie.
nie
Mhm, dlaczego ? :) Często postrzegam świat i pewne zjawiska w "czarnych barwach", co rzutuje znowu na moje twierdzenia bądź spostrzeżenia.
Ostatnio zmieniony 06 paź 2012, 15:29 przez Abesnai, łącznie zmieniany 2 razy.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: "War ... war never change us."

7
A czym byłaby nauka historii bez wojen?
Trwały one od czasu, gdy hordy jaskiniowców naparzały się kijami, kamieniami i maczugami.
To niestety jest w ludzkiej naturze i to od samego początku.
Ostatnio zmieniony 06 paź 2012, 22:20 przez t.oskar, łącznie zmieniany 1 raz.
Wesołe jest życie staruszka :)

Re: "War ... war never change us."

8
W dawnych czasach niektóre ludy traktowały wojnę w sposób rytualny przez co były one dość humanitarne, wydaje się ze akceptowali swoją naturę, naprzykład Tuaregowie nie gnębili kobiet ani dzieci a nawet obyczaj nakazywał aby zostawić część zdobytego łupu ruszającym w pościg przeciwnikom, zato im więcej się gada o pokoju tym wojny są bardziej bezduszne ;) Wydaje się ze bogowie "pokoju" są bardziej nienasyconymi bydlakami niz bogowie wojny :D Jakiś Rzymski filozof(niepamiętam jaki) zwrócił na to uwagę juz w czasach starozytnych-"zmieniają kraj w pustynię i mówią ze przynieśli pokój".
Ostatnio zmieniony 07 paź 2012, 3:16 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: "War ... war never change us."

9
Conan, :hhhh: :witka:
Za te słowa należy Ci się pokojowy Nobel, chociaż pewnie i tak dostanie go prezydent USA :rotfl:
Ostatnio zmieniony 07 paź 2012, 14:17 przez polliter, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ateista - dzięki Bogu" Luis Bunuel
"Mam problem z piciem. Dwie ręce, a tylko jedna gęba" Keith Richards

Re: "War ... war never change us."

10
Abesnai pisze:Wojna ... wojna nigdy nas nie zmienia. Przynosi śmierć i cierpienie tysięcy istnień ludzkich, będąc jednocześnie jednym z podstawowych motorów napędzających postęp techniczny, naukowy. Czym byłby świat bez wojen ?
Jesteś pewien, że ta opinia jest prawdziwa? Że nie jest to wygodne usprawiedliwienie kilku osobników alfa z darem przekonywania i band cwaniaków mających nadzieję na wzbogaceniu się na wojnie?
Poza nielicznymi przypadkami, nie posiadamy już "naturalnych" wrogów gatunku.
Obawiam się, że sami jesteśmy niezwykle skutecznym wrogiem swojego gatunku. :(

PS
Czytałeś "Głowa Kasandry" Barańskiego? ;)
Ostatnio zmieniony 07 paź 2012, 15:38 przez Akosy, łącznie zmieniany 1 raz.
.
.
[align=RIGHT][img]http://i1250.photobucket.com/albums/hh5 ... d056bd.gif[/img][/align]

Re: "War ... war never change us."

14
T.oskar, imo trafne spostrzeżenie. Conan, jednak to ludzie się zabijają, nie bogowie, i to ludzie właśnie wymyślili cały system dotyczący "filozofii wojny" wraz z towarzyszącymi mu przesłankami. Każdą ideę można wypaczyć, ta "pokojowa" wręcz stwarza idealne warunki. I tak jak zwrócił uwagę Akosy odnośnie "samców alfa" oraz ich dążeniom, konkretne jednostki oraz ich egoistyczne pobudki stanowią punkt zapalny konfliktów. Również można nagiąć ku temu każda ideologię bądź religię, jako usprawiedliwienie i przyczynę postępowania. Jednak tego typu "przywódcy" ciągle pozostają istotami ludzkimi, pomimo tego, że często nie zasługuje na takie miano. No i w sumie dzięki takim cynicznym posunięciom dokonujemy tego, czego natura nie jest w stanie uczynić (poza klęskami żywiołowymi). Czy szukanie usprawiedliwienia dla wojny jest przyzwalaniem na nią ? Zapewne. Baabciu, szukanie jej przyczyn w naszym człowieczeństwie bądź próby zrozumienia natury konfliktów (które imo nie wychodzą poza nasza ludzką naturę) mam nadzieję, że już nie ;) Przekroczyliśmy pewien zakres instynktów, pomimo świadomości człowiek dopuszcza się zbrodni na przedstawicielach własnego gatunku. Najjaskrawszym przykładem potworności i okrucieństw była II WW. Broniliśmy się przed unicestwieinem, tak samo jak czyniły to przez tysiące lat setki kultur i narodowości na całym świecie. Ciągle dochodziło i dochodzi do tego typu aktów na mniejszą skalę. Agresja omamionych obietnicami i fantazjami przywódców (bądź nie) ludzi na określone terytorium "wroga". Tym samym można zdążać do samej genezy zbrodni wojennych.
Mawia się, że to przyroda jest okrutna ... My już dawno przekroczyliśmy wszelkie znane jej granice i normy.
Co dalej ?
Czy rzeczywiste jest, że pomimo dokonywanych zabiegów i wysiłków w zakresie utrzymywania "światowego pokoju", jesteśmy sami siebie ostatecznie unicestwić kolejnym globalnym konfliktem ?
W jakim kierunku zmierza obecny "wyścig zbrojeń" ? Wysyłaniu całkowicie zautomatyzowanych jednostek militarnych na pole walki ?
Ostatnio zmieniony 07 paź 2012, 17:42 przez Abesnai, łącznie zmieniany 2 razy.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: "War ... war never change us."

15
W jakim kierunku zmierza obecny "wyścig zbrojeń" ? Wysyłaniu całkowicie zautomatyzowanych jednostek militarnych na pole walki ?
Już tak od dawna jest. Dziś nie walczy się legionami ludzi, tylko torpedami, pociskami i dronami. Wsparcie w postaci artylerii i kilku myśliwców - po sprawie. Straty w ludziach b.małe. Oczywiście jeśli chodzi o agresorów. Ludzie stanowią dodatek i są wykorzystywani w misjach niezbędnych do wykonania przez człowieka.
Ostatnio zmieniony 07 paź 2012, 23:55 przez Reiv, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: "War ... war never change us."

16
Pozwolę sobie wkleić dwa dość powszechnie znane cytaty:
"Nie wiem, jaka broń będzie użyta w trzeciej Wojnie Światowej, ale czwarta będzie na kije i kamienie" Albert Einstein
"Jasność tysiąca słońc, rozbłysłych na niebie, oddaje moc Jego potęgi. Teraz stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." Robert Oppenheimer cytujący fragment zaczerpnięty z Bhagawadgita.

Tak się zastanawiam, że tym razem w największym interesie ludzkości, bez względu na jakiekolwiek pobudki, jest nie dopuszczenie do kolejnego globalnego konfliktu. Czyli przechodzimy do fazy wojen bądź konfliktów zbrojnych przeprowadzanych przy użyciu broni konwencjonalnej. Chociażby tak jak piszesz Reiv, wykorzystując nowoczesne technologie zbrojeniowe. Z czasem alternatywne wizje świata dotyczące metod walki tworzone przez pisarzy s-f bądź filmowców mogą stać się rzeczywistością. Właściwie to chyba już się stają. Przykładowo, leci sobie taki predator i ustala cel dzięki termowizji, dobierając na podstawie schematu termicznego ludzkiego ciała. Albo dzięki namierzaniu satelitarnemu, z dokładnością kilku metrów (centymetrów ?). No a pilot siedzi sobie za sterami po drugiej stronie globu o ile w ogóle bierze w tym udział człowiek. Przecież takie jednostki są w pełni programowalne, więc chyba z czasem może się okazać, że na skutek błędnie działającego kodu (bądź zakłócenia jego funkcjonowania), mogą zaatakować coś zupełnie innego niż "dedykowane cele". Wolał bym chyba jednak nie dożyć urzeczywistnienia się wizji Camerona. Tym bardziej ich rozwoju w dzisiejszym świecie.

Wojna więc zmienia swoje oblicze, lecz ciągle trwa i łaknie krwi coraz to nowych pokoleń. Dochodzimy do minimalizowania strat wśród własnych zasobów ludzkich jak i ludności cywilnej. Statystyki jednak głównie wskazują na postronne ofiary konfliktów. Liczba "przypadkowo zabitych" ultranowoczesnym pociskiem, raczej nie zmienia dla nich stanu rzeczy. Ludzie tak samo masowo giną jak przy użyciu tradycyjnej bomby.
Gdyby spojrzeć na regionalne konflikty oraz metody przeprowadzania "kampanii militarnych" w niektórych regionach Afryki, człowiekowi jeżą się włosy na głowie ... Jeżeli śmierć może okazać się jeszcze straszniejszą niż obecnie ją znamy, to właśnie tam.
Ostatnio zmieniony 08 paź 2012, 0:34 przez Abesnai, łącznie zmieniany 2 razy.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: "War ... war never change us."

17
polliter pisze:Conan, :hhhh: :witka:
Za te słowa należy Ci się pokojowy Nobel, chociaż pewnie i tak dostanie go prezydent USA :rotfl:
:witka: I znowu Amerykaniec sprzątnie mi z przed nosa ten milion dolarów :D
Abesnai pisze:. Conan, jednak to ludzie się zabijają, nie bogowie, i to ludzie właśnie wymyślili cały system dotyczący "filozofii wojny" wraz z towarzyszącymi mu przesłankami. Każdą ideę można wypaczyć, ta "pokojowa" wręcz stwarza idealne warunki. I tak jak zwrócił uwagę Akosy odnośnie "samców alfa" oraz ich dążeniom, konkretne jednostki oraz ich egoistyczne pobudki stanowią punkt zapalny konfliktów. Również można nagiąć ku temu każda ideologię bądź religię, jako usprawiedliwienie i przyczynę postępowania. Jednak tego typu "przywódcy" ciągle pozostają istotami ludzkimi, pomimo tego, że często nie zasługuje na takie miano. No i w sumie dzięki takim cynicznym posunięciom dokonujemy tego, czego natura nie jest w stanie uczynić (poza klęskami żywiołowymi). Czy szukanie usprawiedliwienia dla wojny jest przyzwalaniem na nią ? Zapewne. Baabciu, szukanie jej przyczyn w naszym człowieczeństwie bądź próby zrozumienia natury konfliktów (które imo nie wychodzą poza nasza ludzką naturę) mam nadzieję, że już nie Przekroczyliśmy pewien zakres instynktów, pomimo świadomości człowiek dopuszcza się zbrodni na przedstawicielach własnego gatunku.
Wilku to była metafora, nieznam innych bogów niz ci któzy skrywają się pod ludzką postacią ;) Niezgadzam się z Tobą ze to pojedyńcze jednostki stanowią główną przyczyne konfliktów, taki osobnik poprostu kuje w oczy i jest dobrym pretekstem do wojny, to wygodne kiedy "zło" przybiera osobową postać, ale prawdziwi inicjatorzy wolą się raczej trzymać z dala od świecznika, w dzisiejszych czasach tak to właśnie funkcjonuje. Nielubię tych całych "wodzusiów" ale oni wcale łatwego chleba nie jedzą, no bo wszyscy ich widzą, nawet jeśli by taki był w miarę wporządku to i tak wyciągną mu to co zrobił złego, i będzie to dostateczny powód aby pognębić cały naród któremu przewodził :/ Fakty pokazują ze system rządów niema tu az tak duzego wpływu, Rzym był tak samo agresywny będąc republiką jak będąc cesarstwem, dzisiaj to ideologię stały się głowną bronią przeciw bliżnim, ale to wciąz ta sama agresja.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Świat w naszych oczach”

cron