Moim zdaniem głównym czynnikiem jest... brak pewności siebie. Pamiętam, gdy sam szukałem roboty. W ciągu roku przewinąłem się w sumie w 5 różnych miejscach pracy i byłem na wielu rozmowach - rozsyłając paręnaście różnych CV (każdy dostosowany do danego ogłoszenia). Szukałem pracy, dosłownie, bo jeśli jakaś mi nie odpowiadała, to szukałem dalej - to jest raczej zdrowe podejście. Doświadczenia brak, wykształcenie średnie i niby nie mam czego pokazać, a jednak udało mi się ot tak znaleźć pracę, która mi zajebiście odpowiada.
Dlaczego mi się udało? Hmmm, im wyżej mierzysz, tym większą masz wartość. Z wykształcenia jestem informatykiem, hobbystycznie grafikiem, ale większość życia pracowałem jako mechanik samochodowy i kucharz. To teraz jak zarabiać kokosy jako programista lub jako grafik nie mając właściwie żadnych umiejętności i doświadczenia? Tak po prostu, udowodnić wszystkim, że jest inaczej

"Nie mam co pokazać, bo uczę się dopiero"
"Nie mam doświadczenia, bo żeby mieć pracę trzeba mieć doświadczenie..."
i pełno zwrotów typu:
"Wydaje mi się, że jestem dobry"
"Potrafię coś na średnim poziomie"
etc.
Mówicie szczerość? Ja mówię brak pewności siebie

Dziewczyna nie należy do tych najbardziej towarzyskich ani zbyt pewnych siebie. Taki chichy odludek z kiepską opinią o sobie. Więc na moją propozycję rzucenia pracy chwytała się wszystkiego, nawet noży. W końcu pękła i rzuciła pracę. Na moją propozycję złożenia CV do banku, w którym zawsze chciała pracować i to jeszcze na oddział anglojęzyczny, popukała mnie w czoło. Pomogłem jej skonstruować CV, a raczej po prostu wyedytowałem stwierdzenia "Całkiem nieźle potrafię", "Myślę, że umiem" oraz w klauzuli z językami wywaliłem wszystkie usprawiedliwienia dotyczące kaleczenia angielskiego i poprosiłem, by wstawiła "Płynnie w mowie i piśmie". Zaczęła mi wmawiać, że nie umie, nie potrafi, trudno jej będzie, bla bla bla. A ja słusznie stwierdziłem, że jej po prostu nie wierzę. W końcu oburzona i z przestrachem stworzyła idealne CV. Parę dni później dostała telefon od pracodawcy, po angielsku. Na początku było trochę zabawnie, ale po 5 minutach rozmowy wywijała tak, jak na prawdę potrafi. Pracę dostała, cud? Niektórzy z jej współpracowników mówili, że starali się o tę pracę, a ona nawet bez studiów ją dostała i że to niemożliwe.
Ja mówię, że to możliwe

Dziewczyna na początku była przestraszona nową pracą, ale po przeszkoleniu (jak wszędzie) była zajebiście zadowolona. Ba, po pół roku pracy dostała awans.
Jaki z tego morał? Nie ma czego się bać. Jeśli boisz się, że nie podołasz, to sprawdź to w rzeczywistości. Nikt Cię do więzienia nie zamknie za brak kwalifikacji (no chyba, że będziesz się mianował stopniem doktorskim na CV

To jest moje zdanie, oparte o moje doświadczenia. Zastanawiam się jak wy myślicie, dlaczego młodym ludziom tak trudno znaleźć pracę?