egoista99 pisze:Problem nie w tym czy Asad,Hezbollach czy Iran są bojownikami czy terrorystami Problem w tym ze polska polityka zagraniczna nie jest wyrazicielką polskiej racji stanu Nie potrafimy tak jak w przypadku Rosji czy Ukrainy jasno i wyraznie powiedzieć co nam przynosi korzysci a co nam szkodzi..Nie potrafimy domagac się prawdy o Wołyniu, Judenratach, Polakach na Litwie czy w Kazakstanie..Spełniamy usłużnie rolę służalca nie dbajac o nasze interesy..Czemu Czesi,Wegrzy,Niemcy potrafią z jednej strony zadbac o swoje żywotnie interesy a z drugiej chłodno i twardo akcentowac bez ujadania to co im sie nie podoba zarówno w stosunku do USA jak i Rosji..Czemu polscy politycy muszą ujadac jak za czasów Gomółki nie licząc sie ze szkodami jakie wyrządzaja polskim przedsiębiorcom ?? Czemu wdajemy sie w jakies wyjazdy na Majdan stajac ramie w ramie z ludzmi domagajacymi sie poklonu dla UPA i secesji polskich 19 gmin ?? Czemu przemilczamy czym bylo UPA dla 100 tys pomordowanych Polaków ?? Bo co ?? wspierajac banderowców dokopiemy ruskim ?? Absurd !! Tak jak nie dokopalismy w czasie Gruzji gdzie okazało sie ze agresorem była Gruzja tak nie dokopiemy i dzisiaj...Nie dokopiemy nikomu !! Bo mamy 48 blisko 30 letnich F16 przciwko 1500 samolotom Rosji w tym 70 najnowoczesniejszym mysliwcom 5 generacji...Czemu wiec zachowujemy sie jak ratlerek głosno szczekajacy ( co nic nie daje ) a jak dostanie kopa to ze skowytem chowa sie za pana ( UE )
Ja też mógł bym jak Kwiatek podpisać się pod Twoim postem, nobo tak to wygląda, tylko poco ten masochizm narodowy?
Sprawa jest dość jasna, politycy polscy są sprzedajni, oni nie reprezentują narodu bo nie dbają o jego interes, co samo w sobie zaprzecza stwierdzeniom typu "my".
Tak zwani "my" to byliśmy przeciwni w większości nawet wojnie w Iraku.
Niechęć do Rosji to stara sprawa wbita w podświadomość, prostaczek może kierować się swoimi niechęciami z czystym sumieniem ale nie ktoś kto panuje nad tą całą zgrają ludzi.
Są władcy i jest lud, tak było jest i będzie, lud to wcale niekoniecznie jacyś niewolnicy czy sługusy władców tylko sobie w pewnym sensie słurzą nawzajem, jak się przywódcy sprzedali to trudno żeby nam tu wielce słurzyli, oni sami mają swoich władców a my nimi napewno nie jesteśmy
Ale można się wysilić na wyciągnięcie z tego jakiś pozytywnych aspektów, naprzykład takie że brak zaufania do władców sprawia że część ludzi sama zaczyna rozumować jak władcy, a bynajmniej próbuje, bo władców niema a być muszą
To nawet fajne kiedy prosty ludzik zachowuje się jak by był mądżejszy niż wszyscy możni tego świata