Nasze umysły trawią wciąż papkę medialną pod postacią "tematów zastępczych". Podawanie jej w takich ilościach powinno być karalne, ponieważ powoduje torsje i ciężkie niestrawności u "pacjenta". Często sprawa z gruntu rzeczy banalna urasta do miana problemu rangi państwowej. Piany przy tym również się bije w ilościach takich, że można byłoby nią gasić hektary płonącego lasu. Nagle pojawia się jakiś naprawdę poważniejszy problem i dochodzi do "zrywu narodowego", hej kto Polak na bagnety ... Padają hasła o nieufności, chęci natychmiastowych zmian, przytłaczającej niesprawiedliwości oraz głosy domagające się wyrównania i powetowania krzywd. Mija jakiś czas a życie wraca do normy. Pomachaliśmy szabelkami. Kowalski ciągnie więc swój los codziennie przychodząc do pracy z nurtująca go myślą, czy przypadkiem dziś życie go nie doświadczy cięciami etatów pod postacią "wypowiedzenia bez podania przyczyny". Sądy pracy można między bajki włożyć. Mamy tak skonstruowany Kodeks Pracy, że w głównym stopniu ma on za zadanie chronić pracodawcę, a nie pracownika przed nadużyciami, o ironio.
Zielona wyspa była u nas podobno (może od koloru USD), zależy dla kogo. Taki standard, bo przecież wszystko się dzieje kosztem czegoś, więc biedni stają się nędzarzami a zamożni dzięki temu się bogacą.
Vik, równia pochyła ma jednak krawędź a proces kończy tam swój bieg. Gniewne słowa zaczynają zamieniać się w czyny, bo tak zawsze było i nic nie jest w stanie odmienić natury człowieka i jego dążeń.
Zupełnie jak w Islandii
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=205854#p205854
Dużo mówi się właśnie i pisze o "mentalności niewolnika" w którą to jesteśmy usilnie "wbijani", tylko nikt zanadto nie ma pomysłu, jak temu zapobiec. Kiedy sami nie jesteśmy nic w stanie z tym zrobić, powinniśmy się uczyć przynajmniej na przykładzie innych państw, niekoniecznie drastycznie, popadając w skrajność. Jednak nauczyć się wywierać presję na tych, których wybieraliśmy na wyborach i zacząć w końcu konsekwentnie i długotrwale domagać się rozliczenia z niespełnionych obietnic "kiełbasy wyborczej" (bo później stali się cudownie autonomiczni). Ewentualnie nakarmić nią - ich. Może właśnie to powinno stać się powinnością obywatelską, a nie bezproduktywne i krótkotrwałe pokrzykiwanie na demonstracjach.