Niepotrzebnie się denerwujemy, już wykasowałemDaniel 11 pisze:To pozwól że ja cie zablokuje
Re: Dokąd zmierzamy?
31
Ostatnio zmieniony 23 lip 2012, 13:45 przez Andy72, łącznie zmieniany 1 raz.
Niepotrzebnie się denerwujemy, już wykasowałemDaniel 11 pisze:To pozwól że ja cie zablokuje
Jasne... co Ty powiesz?! To znaczy GDZIEDaniel 11 pisze:Proste macie te pytania
Dokąd zmierzamy oczywiście że do doskonałości [...]
No sam nie wiem Czy zmierzamy dokądkolwiek, czymkolwiek właśnie miało by to być ? Historia podobno kołem się toczy, to może nie zmierzamy w przód tylko wstecz. Cykliczność wydarzeń by na to wskazywała.harden pisze:Ludzkość, czyli ja i Ty
szukamy odpowiedzi na tysiące pytań, ale zawsze kilka jest jakby aktywniejszych, świdrują w nas i tak wiercą, aż nadejdzie odpowiedź.
Chcemy żyć w szczęściu, harmonii z naturą, chcemy spokojnie bądź bardziej dynamicznie iść przez zycie przeważnie z kimś bliskim sercu. Budujemy swoją rzeczwistość, aż tu nagle jak grom z jasego nieba spada kryzys ogólnoświatowy, który jeszcze nas nie dotyka, ale już mamy sygnał, że trzeba się zabezpieczyć choćby finansowo, aby nic nie stracić, a nawet zyskać więcej.
Niepokój powoduje powstawanie pytań, które zmuszają nas do szukania.
Kryzys rozlewjący się, ogarniający coraz bardziej co tylko stanie mu na drodze, jest takim czerwonym światłem dla nas, ale z reguły źle odczytywanym.
Na przykładzie art. Immanuela pt. "Dokąd zmierzamy " wyraźnie można zauważyć powody, dla których tak się dzieje.
Oto fragment:" Dokąd zmierzamy? Czy ujawniony kryzys w Europie jest prostym następstwem międzynarodowej gry politycznej, może narzędziem oczyszczania systemu od wadliwych i słabych mechanizmów, czy może to coś większego i stoimy u progu globalnej rewolucyjnej przemiany? Jak mamy sobie poradzić z tak dziwną i niecodzienną sytuacją? Czy postawa Francuzów, którzy za pomocą głosowania wyrazili swoją opinię a raczej postawę wobec systemu „koń ma duży łeb, niech się martwi” przybliży ich i Europę do rozwiązania kryzysu, albo czy takie demonstracyjne zachowania Greków staną się początkiem naprawy?
Zastanówmy się jaka jest geneza takiego zachowania, skąd bierze się postawa roszczeniowa społeczeństwa i jakie mogą być tego następstwa?"
Dokąd zmierzamy? pytanie kieowane do każdego, kto chce żyć w odpowiedzialnym i harmonijnym społeczeństwie
Strach nie stanowi argumentu, a bodziec ostrzegawczy.maly_kwiatek pisze:Po pierwsze, staram się żyć tak, by nie prowokować sytuacji, o których mówisz,
po drugie, jeśli sytuacja ekstremalna nastąpi, to postępować według szybkich decyzji w sprawach tu i teraz, w których argumentem nie jest strach, lecz analiza sytuacji.
:good:maly_kwiatek pisze:Nie dajmy się ogłupić i nie dajmy się zwariować.
Nie bójmy się!!!
Jednym z większych oszustw organizmu ( a ściślej jego programowanej podświadomości) jest przekonanie, ze strach jest dobry, bo broni nas przed przyszłymi katastrofami, kataklizmami, wypadkami itd.
Strach tu i teraz nie broni nas przed niczym czego nie ma, a ma przyjść w przyszłości.
To pomieszanie pojęć.
Taki strach jest podobny do działań ludzi rozbierających murowane budynki i żyjących pod gołym niebem, bo może przyjść trzęsienie ziemi, które od wieków zapowiadano.
I ci ludzie od wieków żyją w lepiankach i jurtach - jednocześnie ze strachem w sercach.
Kto potrafi przytulić się do Boga, temu znacznie łatwiej odrzucić strach.
A gdy to uczynisz, wtedy pojawia się obraz celu naszej drogi- połączenie z Bogiem na zawsze.
Nie przez śmierć - przez życie z Bogiem.
Życie w miłości, bez żadnego strachu.
Ze strachu to się można co najwyżej zesraćAyalen pisze:Maly _kwiatku, to znaczy ze gdy bandzior przylozy Ci noz do szyi, Ty bez cenia strachu usmiechniesz sie do niego z miloscia? i bez strachu wejdziesz di plonacego budynku, zeby uratowac komus zycie? Albo bez strachu wkroczysz na zatloczona ulice, miedzy pedzace auta?
Wiesz jak to sie nazywa? Bo na pewno nie milosc.
Strach jest podstawowa informacja o zagrozeniu, sklaniajaca nas do rozwagi. Oczywiscie, mozna bez strachu wlezc do klatki lwa, wierzac ze nawet lew ukorzy sie przed potega milosci.
Albo ze lew nie ma zebow ze starosci.
Tylko jakos dziwnie brak tych ktorzy by to potwierdzili.
Otóż to :good:Conan Barbarzynca pisze:[Ze strachu to się można co najwyżej zesrać
Gdy się pojawia to zawsze trzeba go przełamać aby coś się udało, napewno nie uratujesz nikogo z płonącego budynku trzęsąc się ze strachu.
A niby po kim mam "sądzić" ? Jak Ci się ten strach tak bardzo podoba to sobie go przytulaj, ja wolę inne emocjeAyalen pisze:Conan, sadzisz po sobie? To zesraj sie, skoro tylko na to Cie stac. Ja uwazam ze dzieki strachowi stac nas na racjonalne dzialanie, bo nie sztuka lec jak duren w plomienie, i zamiast uratowac komus zycie - stracic swoje. Wiec ten jednostkowy strach wspomaga efektywne dzialanie. O ile nie przerosnie zdolnosci myslenia, bo wowczas faktycznie przesrane. Chyba, bo nigdy az tak sie nie balam o swoja doope.
Owszem, boję się zbyt wielkiej władzy Kościoła i religii w ogóle. Tak samo bym się bał, gdyby w Polsce miał być wprowadzony szariat. Boję się, że nie mam wpływu na to, że jakieś wyssane z palca historyjki mogą określać politykę i prawodawstwo państwa, w którym miałbym żyć.maly_kwiatek pisze:Poliiter,
widzę, że Kościół Cię mocno przestraszył, a raczej inaczej, Ty bardzo przestraszyłeś się tym, co usłyszałeś w Kościele.
Przyjdzie czas, etap, gdy zdystansujesz się od tego strachu, potem będzie czas na analizę przyczyn strachu w Tobie, a jeszcze później, na analizę tego co Kościół naprawdę mówił.
To są bardzo ważne procesy i ważne jest dla prawidłowego rozwoju, by przechodzić je bez nienawiści, bez agresji, z miłością.
To nie oznacza siedzenie pod obstrzałem "atakującego" strumienia który Tobie niesie strach. Masz prawo odejść i stanąć z boku.
Jednak nie budź w sobie nienawiści, bo się nie rozwiniesz tylko zostaniesz tam na tym etapie.
Powodzenia:)
Wróć do „Świat w naszych oczach”