Re: Dokąd zmierzamy?

62
sapermlo pisze:Ayalen obdarzyłem Cię sympatią pomimo dosyć wysokiego Twego Ego,które wygórowane było.Ale opadło,więc nie dygaj :) Będzie dobrze ;)

Conanie i Kwiatuszku bo Barbarzyńcy zaczną wąchać konwalie,a gdy ujrzą moc Pana,który będzie se chodził po polach z wilkami,zającami i lisami stwierdzą Barbarzyncy,ze na chuj im te miecze jak będą woleli sobie z wilkiem się tarzać w błocie ze śmiechu co Pan wyprawia,a Kwiatuszki będą chciały żeby ludzie na nie patrzyli,a żywić się bedą tym co będzie promieniować od Pana :) :) :)
Pan odeśle mnie do mojego świata kiedy moja cierpliwość się wyczerpie bo wie czym to grozi :D
Ale faktycznie przed dobrem niema co uciekać :)
Ostatnio zmieniony 22 cze 2014, 12:49 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dokąd zmierzamy?

64
Ayalen pisze:Conan, nie przytulam a oswajam. Wiesz, wypieraja sie tej czesci siebie zwykle tchorze.
A Ty naprawdę nie znasz innej opcji niż wypieranie strachu? Cóż, słusznie mówisz, każdy sądzi według siebie. Jeśli nie zaznałaś siły Miłości, to i nie możesz wiedzieć, że z Nią człowiek nic nie musi wypierać, bo... po prostu strachu w nim nie ma...

Widzisz, człowiek albo jest uczciwy, albo nie. Albo jest empatyczny, albo nie. Albo logiczny, albo nie. Albo się boi, albo nie. Tu się raczej nie da 'po troszeczku', choć siła strachu ma różne natężenie.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2014, 13:15 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Dokąd zmierzamy?

65
Lidko, a co Tobie do mnie? Jakos nie mozesz sie odwiazac, mimo szumnych wypowiedzi. Skoro mowie o strachu, swoim strachu - to nie wypieram sie go, znow masz klopoty z logika?
Ostatnio zmieniony 22 cze 2014, 13:24 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dokąd zmierzamy?

66
maly_kwiatek pisze:Poliiter,
jeśli Bóg jest nikim, a jego Kościół jest tak strasznie mały, jak piszesz, to czego Ty się u licha, boisz?
A gdzie ja napisałem, że Kościół jest mały?
To Kościół zrobił z Boga niedojdę, który nie wie co robi i jest niezdecydowany, a sama instytucja Kościoła jest wielka i ogromna, jest się czego bać. :)
Nie napisałem też, że Bóg jest nikim. Ludzie zrobili sobie z Boga, Jezusa, Allacha i Jahwe kukiełkę, by kierować i manipulować nimi innymi ludźmi. Bóg jest siłą, która mieszka w człowieku i motywuje go do życia, a nie jakimś staruszkiem z siwą brodą. Kościół jest maskaradą, która z jednej strony mnie śmieszy, a z drugiej przeraża swoimi wpływami i możliwością narzucenia wszystkim tej maskarady, a to już przestaje być zabawne.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2014, 13:38 przez polliter, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ateista - dzięki Bogu" Luis Bunuel
"Mam problem z piciem. Dwie ręce, a tylko jedna gęba" Keith Richards

Re: Dokąd zmierzamy?

68
Już dawno zweryfikowałem. Czytałem encykliki papieskie, myśli św. Augustyna, Woltera, apokryfy, mitologię, o. De Mello, ks. Twardowskiego, ks. Tischnera, "Boga urojonego", "Wielki bój", Biblię, Koran, Mahabharatę, "Władcę Pierścieni", baśnie braci Grimm (tak, to wszystko jedna i ta sama bajka)... Co jeszcze muszę zweryfikować?
Znam pisma z obu stron barykady i te subiektywne i obiektywne. Zadałem sobie ten trud właśnie po to, by określić swoje zapatrywanie na religię. Efekt jest taki jaki jest, więc chyba do Ciebie mogę skierować podobną prośbę. :)
Ostatnio zmieniony 22 cze 2014, 14:09 przez polliter, łącznie zmieniany 2 razy.
"Ateista - dzięki Bogu" Luis Bunuel
"Mam problem z piciem. Dwie ręce, a tylko jedna gęba" Keith Richards

Re: Dokąd zmierzamy?

70
Ja tam się kościoła nie obawiam bo uważam go za podrygującego nieboszczyka, jednak tak ogólnie to zgadzam się z Polliterem ;)
To wszystko poprostu mitologia.

Jednak warto odróżnić pewne sprawy, każdy może załorzyć sobie "klub" i być "członkiem klubu" ;)

Czym jest właściwie religia? Tu Mały Kwiatek ma trochę racji moim zdaniem, znaczy z tą zbiorowością i wogóle, jedni chcą być w czymś takim inni nie ;)
To delikatna sprawa....
Z odpowiednim podejściem można się inspirować czym kolwiek, religia jednak jest narzędziem do pętania ludzkiej wyobrażni, jeśli ktoś nie odczówa niczego takiego to spoko, nie moja sprawa, ale droga religi dla mnie osobiście jest nie do przyjęcia ;)
Dobre w niej jest dla mnie tylko to że bywa inspirująca, ale nie bardziej niż inne "opowieści" nie zabarwione aurą świętości.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2014, 14:25 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dokąd zmierzamy?

72
Conanie, problem zaczyna się wtedy, gdy ktoś tą mitologią próbuje narzucić Ci sposób myślenia i zachowania, bierze ją na serio, bardzo na serio, bo w jej imieniu potrafi zabijać.
To tak jakbym wszędzie widział orków, którzy nie wiedzą, że trzeba iść za Gandalfem i zmuszałbym ich do przejścia na stronę elfów, do tego miałbym realną władze nad politykami i lobbował na odpowiednie ustawy, które gwarantowałyby przywileje dla wyznawców trylogii Tolkiena. To to samo, bez żadnej różnicy.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2014, 14:37 przez polliter, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ateista - dzięki Bogu" Luis Bunuel
"Mam problem z piciem. Dwie ręce, a tylko jedna gęba" Keith Richards

Re: Dokąd zmierzamy?

73
maly_kwiatek pisze:Religie przeżywają prawdopodobnie okres kontestowania.
Kiedy Jezus przyjdzie w chwale po raz drugi na świat, nikt nie będzie miał wątpliwości, kim On jest i cały świat w Niego uwierzy :)
Podobno to niedługo już ma być !!!
No właśnie ja w takie rzeczy nie wierzę ;) Ale w tym jest coś więcej niż tylko sceptycyzm, nawet gdyby przyszedł to wiele by mnie to duchowo nie ruszyło.
Nie zrozum mnie żle Kwiatku, wiem że religie są czymś w sumie naturalnym dla ludzkości, no ludzie tak mają....
To mogła by być ciekawa dyskusja ale mam trudności z doborem słów i musiał bym trochę porozmyślać :D
Ostatnio zmieniony 22 cze 2014, 14:37 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dokąd zmierzamy?

74
Jak Jezus przyjdzie, to nikt go nie pozna, a już na pewno nie Kościół, który tak przeinaczył jego nauki, że powinien gnić w tym swoim, wymyślonym piekle. :ahah:
Ostatnio zmieniony 22 cze 2014, 14:38 przez polliter, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ateista - dzięki Bogu" Luis Bunuel
"Mam problem z piciem. Dwie ręce, a tylko jedna gęba" Keith Richards

Re: Dokąd zmierzamy?

75
Ayalen pisze:Lidko, a co Tobie do mnie? Jakos nie mozesz sie odwiazac, mimo szumnych wypowiedzi. Skoro mowie o strachu, swoim strachu - to nie wypieram sie go, znow masz klopoty z logika?
Nie mam kłopotów ani z logiką, ani z Tobą (czy z oderwaniem się od Ciebie, to już jest fakt) :). Skomentowałaś wpis, z którego wynika, iż zrozumiałaś, iż nie czuć strachu znaczy wyprzeć go.

Dyskutować z Tobą nie zamierzam, chciałam jedynie zwrócić uwagę, że JEST inna opcja, niekoniecznie to wyparcie. Im więcej Miłości w życiu (tym naszym, materialnym), tym mniej strachu. Po prostu :). Oczywiście to się wiąże ze świadomością (gdyż poprzez uczucie i naszym uczuciem... itd).
Ostatnio zmieniony 22 cze 2014, 16:18 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Dokąd zmierzamy?

76
polliter pisze:Jak Jezus przyjdzie, to nikt go nie pozna, a już na pewno nie Kościół, który tak przeinaczył jego nauki, że powinien gnić w tym swoim, wymyślonym piekle. :ahah:
No, ale to już chyba nie jest Twój problem, co?... ;). Nie odpowiadasz za wybory innych ludzi. A i nie do Ciebie należy osądzanie innych.

A za co odpowiadasz, wiesz?...
Ostatnio zmieniony 22 cze 2014, 16:20 przez Lidka, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Dokąd zmierzamy?

77
Dobra, należy pominąć patologie(które bywają wszędzie) i niskie instynkty, zostawmy też kościół katolicki jako instytucje, i skupmy się na wzniosłych aspektach religi jako takiej.

Wygląda to mniej więcej tak że człowiek niewie do końca kim jest, jest w nim zawarta pewna "tajemnica", w religi może odkryć coś co go "ujmie" i pomoże odkryć część siebie, rodzi się wtedy złudzenie że to dzięki religi, bo ona jest jak taki "diabeł" czyli nic za darmo ;)
To ma też pozytywne aspekty, ale o tym dalej jeśli będzie ochota na dyskusje o tym.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2014, 16:48 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dokąd zmierzamy?

78
Otóż to. Skupianie się na instytucji Kościoła nie jest żadnym argumentem. Jeśli ktoś poświęca kupę swojego czasu i zaangażowania właśnie temu aspektowi, a całkowicie pomija Prawdę, na której Kościół się opiera (i niechby nawet - wypacza), to niewiele zdziałał... Nie sztuką jest zobaczyć tę 'otoczkę', która silnie warunkuje i niewiele z niej wynika, sztuką jest znaleźć, CO zostało wypaczone i CZYM jest ta prawda religijna, takiej religii czy innej.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2014, 16:55 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Dokąd zmierzamy?

79
Lidko, wiec zanim skomentujesz czyjes slowa, w tym wypadku zwrot
" wyprzec" - zapoznaj sie z psychologicznym znaczeniem tego mechanizmu.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2014, 17:08 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dokąd zmierzamy?

81
Conan Barbarzynca pisze:Dobra, należy pominąć patologie(które bywają wszędzie) i niskie instynkty, zostawmy też kościół katolicki jako instytucje, i skupmy się na wzniosłych aspektach religi jako takiej.

Wygląda to mniej więcej tak że człowiek niewie do końca kim jest, jest w nim zawarta pewna "tajemnica", w religi może odkryć coś co go "ujmie" i pomoże odkryć część siebie, rodzi się wtedy złudzenie że to dzięki religi, bo ona jest jak taki "diabeł" czyli nic za darmo ;)
To ma też pozytywne aspekty, ale o tym dalej jeśli będzie ochota na dyskusje o tym.
:D

Daj dziecku komputer i nie tłumacz mu jak działa.

Po pewnym czasie dzieciak nauczy się posługiwać komputerem a raczej niektórymi programami.
Mechanizm racjonalizacji (taki termin z psychologii ;P ) spowoduje, że dziecię wymyśli sobie system wierzeń nt jak to działa I CO TO JEST.

Taka dziecięca teoria wynikała będzie z praktyki, miała znamiona nieścisłości i drobnych błędów, będzie w naturze swojej prawdziwa, ale co najważniejsze - będzie mocno niekompletna.

Przez analogię.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2014, 18:18 przez Bolaren, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dokąd zmierzamy?

82
Bolaren pisze:
Conan Barbarzynca pisze:Dobra, należy pominąć patologie(które bywają wszędzie) i niskie instynkty, zostawmy też kościół katolicki jako instytucje, i skupmy się na wzniosłych aspektach religi jako takiej.

Wygląda to mniej więcej tak że człowiek niewie do końca kim jest, jest w nim zawarta pewna "tajemnica", w religi może odkryć coś co go "ujmie" i pomoże odkryć część siebie, rodzi się wtedy złudzenie że to dzięki religi, bo ona jest jak taki "diabeł" czyli nic za darmo ;)
To ma też pozytywne aspekty, ale o tym dalej jeśli będzie ochota na dyskusje o tym.
:D

Daj dziecku komputer i nie tłumacz mu jak działa.

Po pewnym czasie dzieciak nauczy się posługiwać komputerem a raczej niektórymi programami.
Mechanizm racjonalizacji (taki termin z psychologii ;P ) spowoduje, że dziecię wymyśli sobie system wierzeń nt jak to działa I CO TO JEST.

Taka dziecięca teoria wynikała będzie z praktyki, miała znamiona nieścisłości i drobnych błędów, będzie w naturze swojej prawdziwa, ale co najważniejsze - będzie mocno niekompletna.

Przez analogię.
Przyznam że trochę blefowałem, ale opłacało się bo Twoje tłumaczenie jest dość ciekawe, niechciałem być zdany tylko na swój umysł :D
Nie jest to może najtrafniejsze porównanie, ale zawsze coś.
Idąc tym tropem napisze że chodzi poprostu o świadomy wybór, początkowo człowiek szuka jakiejś prawdy bo wierzy że coś jest, szuka oparcia w tej prawdzie, nadaje jej obiektywne znaczenie itd... jednak żródłerm tej całej wzniosłości jest sam człowiek.
Lidka pisze:Otóż to. Skupianie się na instytucji Kościoła nie jest żadnym argumentem. Jeśli ktoś poświęca kupę swojego czasu i zaangażowania właśnie temu aspektowi, a całkowicie pomija Prawdę, na której Kościół się opiera (i niechby nawet - wypacza), to niewiele zdziałał... Nie sztuką jest zobaczyć tę 'otoczkę', która silnie warunkuje i niewiele z niej wynika, sztuką jest znaleźć, CO zostało wypaczone i CZYM jest ta prawda religijna, takiej religii czy innej.
Dokadnie Liduś, to strata czasu jeśli chodzi o te sprawy duchowe, jeśli się sprowadza wszystko do tego jednego to guzik z tego wychodzi.
Nawet się czasem mówi - wznieś się ponad to - i tym podobne, bo faktycznie trzeba się trochę wznieść ;)
Ostatnio zmieniony 22 cze 2014, 20:39 przez Conan Barbarzynca, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dokąd zmierzamy?

83
Lidka pisze:Otóż to. Skupianie się na instytucji Kościoła nie jest żadnym argumentem. Jeśli ktoś poświęca kupę swojego czasu i zaangażowania właśnie temu aspektowi, a całkowicie pomija Prawdę, na której Kościół się opiera (i niechby nawet - wypacza), to niewiele zdziałał... Nie sztuką jest zobaczyć tę 'otoczkę', która silnie warunkuje i niewiele z niej wynika, sztuką jest znaleźć, CO zostało wypaczone i CZYM jest ta prawda religijna, takiej religii czy innej.
Liduś, to nie jest otoczka. Religia niesie zło, bo tłamsi samodzielne myślenie, narzuca wymyślone dogmaty, a kłamstwo powtarzane milion razy staje się "prawdą". W imię wymyślonej przez człowieka mitologii stanowi się prawo, jak to było w średniowiecznej Europie z Kościołem Katolickim i jak jest współcześnie w krajach muzułmańskich. Uważasz, że coś, co ma aż tak wielki wpływ na nasze życie jest niepotrzebnym skupianiem się na pierdołach?
Każdy widzi Prawdę jak chce, ale nikt nie może swojej wizji Prawdy narzucać innym, a tak robi religia.
Ostatnio zmieniony 23 cze 2014, 0:04 przez polliter, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ateista - dzięki Bogu" Luis Bunuel
"Mam problem z piciem. Dwie ręce, a tylko jedna gęba" Keith Richards

Re: Dokąd zmierzamy?

85
polliter pisze:
Lidka pisze:Otóż to. Skupianie się na instytucji Kościoła nie jest żadnym argumentem. Jeśli ktoś poświęca kupę swojego czasu i zaangażowania właśnie temu aspektowi, a całkowicie pomija Prawdę, na której Kościół się opiera (i niechby nawet - wypacza), to niewiele zdziałał... Nie sztuką jest zobaczyć tę 'otoczkę', która silnie warunkuje i niewiele z niej wynika, sztuką jest znaleźć, CO zostało wypaczone i CZYM jest ta prawda religijna, takiej religii czy innej.
Liduś, to nie jest otoczka. Religia niesie zło, bo tłamsi samodzielne myślenie, narzuca wymyślone dogmaty, a kłamstwo powtarzane milion razy staje się "prawdą". W imię wymyślonej przez człowieka mitologii stanowi się prawo, jak to było w średniowiecznej Europie z Kościołem Katolickim i jak jest współcześnie w krajach muzułmańskich. Uważasz, że coś, co ma aż tak wielki wpływ na nasze życie jest niepotrzebnym skupianiem się na pierdołach?
Każdy widzi Prawdę jak chce, ale nikt nie może swojej wizji Prawdy narzucać innym, a tak robi religia.
Wiesz co, i tak, i nie. Problem polega na tym, że nie ma NIC w naszym świecie, co miałoby tylko jedną stronę, dokładnie WSZYSTKO ma swój i '+', i '-'. Tylko nie każdy chce to widzieć. Nie każdy jest świadomy tego faktu i dlatego dzieli życie na 'dobro' i 'zło' w sensie, że coś jest 'tylko dobre', albo 'tylko złe'.

Spójrz, ja też doszłam do podobnych wniosków i dlatego pożegnałam się z religią. Ale nie skupiałam się na religii jako takiej, widząc w niej samo 'zło', a skupiłam się na sobie samej, na człowieku i na uwarunkowaniach. Zrozumiałam, dlaczego religia tłamsi samodzielne myślenie, dlaczego człowiek ulega temu itd. Poza tym - skoro religia nie dawała mi odpowiedzi na moje pytania, sama zaczęłam szukać i... znalazłam. A jak znalazłam, przyjrzałam się religii jeszcze raz i zobaczyłam też jej drugą stronę. Bo ona jest, nie może być inaczej :).

Polli, ja Ci zadałam pytanie. Jeśli zechciałbyś sobie na nie odpowiedzieć, poszukać, co to takiego, zrozumiałbyś też, co ludzi w religiach trzyma i gdzie jest Prawda. Nie prawda na życie każdego człowieka (czy przyjęte prawdy religijne), o której piszesz, a Prawda, ta, która w każdym z nas jest i to niezależnie od poglądów, czy jest się wyznawcą religii czy też ateistą. Religia, ateizm czy cokolwiek innego i co z tego wynika, to tylko 'otoczka' tej Prawdy.
Ostatnio zmieniony 23 cze 2014, 6:32 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Dokąd zmierzamy?

86
No i czego niby dowodza te przyklady; ja doszlam do wnioskow, ja pozegnalam sie, ja zrozumialam, ja poszukalam, ja znalazlam i ja zobaczylam.
Co to ma wspolnego z tlumami wiernych, dla ktorych slowo kaplana jest swiete, nawet jesli jest sprzeczne ze zdrowym rozsadkiem? Tych tlumow ktore jak gabka chlona jedyny sluszny sposob myslenia?
Ostatnio zmieniony 23 cze 2014, 7:26 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dokąd zmierzamy?

87
To dowodzi tego, że poznając i rozumiejąc siebie, zaczynamy poznawać i rozumieć innych (niezależnie od ich wyborów i dróg życiowych, mówię o tej podstawie, która dotyczy każdego człowieka), a w konsekwencji życie ogólnie. I wtedy nie musimy ich negować. Bo ich negując, negujemy siebie samego, tylko nie jesteśmy tego świadomi... Im wytykając coś - wytykamy coś, co negujemy w nas samych, ale nie postrzegamy tego w nas, a w nich właśnie...

(mówię o uczuciach, o uczuciu negacji, która rodzi osąd drugiego człowieka, nie o negacji w kwestii poglądów)
Ostatnio zmieniony 23 cze 2014, 10:23 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Dokąd zmierzamy?

88
A za co odpowiadasz, wiesz?...
Masz na myśli to pytanie?
Za siebie odpowiadam, oczywiście. Ponoszę konsekwencje swoich słów i czynów, te dobre konsekwencje i te złe. Nie jest to nawet kwestia odpowiedzialności, bo nawet jeśli nie chcemy, to i tak za siebie odpowiadamy. Tu nie pojawi się bóg, który weźmie wszystko na siebie, usprawiedliwi, powie: "ja się tym zajmę, a ty sobie żyj według moich przykazań". Tego uczy religia swoje owieczki. Z tego typu lenistwa umysłowego wzięło się sformułowanie Bóg tak chciał. Nie, to konsekwencja twoich czynów, które jako człowiek powinieneś wziąć po męsku na klatę.
Ostatnio zmieniony 23 cze 2014, 10:35 przez polliter, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ateista - dzięki Bogu" Luis Bunuel
"Mam problem z piciem. Dwie ręce, a tylko jedna gęba" Keith Richards

Re: Dokąd zmierzamy?

89
Lidka, a zmiluj Ty sie - ktoz tu i kogo neguje, mowiac o religii jako zjawisku, czestokroc - co i slusznie zauwazyl Polli - wrecz zatrzymujacym ludzi na etapie slepej wiary, w dodatku w mysl nie boskiej prawdy, a wrecz ludzkich interesow hierarchow, ktorzy szafujac boskimi imieniem, realizuja swoje pomysly lub cele. Po co to swoje rozumienie i postrzeganie przypisywac bezustannie innym?
Ostatnio zmieniony 23 cze 2014, 11:07 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dokąd zmierzamy?

90
polliter pisze:
A za co odpowiadasz, wiesz?...
Masz na myśli to pytanie?
Za siebie odpowiadam, oczywiście. Ponoszę konsekwencje swoich słów i czynów, te dobre konsekwencje i te złe. Nie jest to nawet kwestia odpowiedzialności, bo nawet jeśli nie chcemy, to i tak za siebie odpowiadamy. Tu nie pojawi się bóg, który weźmie wszystko na siebie, usprawiedliwi, powie: "ja się tym zajmę, a ty sobie żyj według moich przykazań". Tego uczy religia swoje owieczki. Z tego typu lenistwa umysłowego wzięło się sformułowanie Bóg tak chciał. Nie, to konsekwencja twoich czynów, które jako człowiek powinieneś wziąć po męsku na klatę.
No i super odpowiedź! :tak:

A jakbyśmy tak poszli odrobinę głębiej (wciąż nie wnikając z wiarę w tzw. nadprzyrodzone): czym się ta odpowiedzialność przejawia w nas?... (za pomocą czego, nie chodzi mi o czyny czy zachowania, a tak 'instrumentalnie').
Ostatnio zmieniony 23 cze 2014, 11:07 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Świat w naszych oczach”

cron