Ogladam wlasnie to co dzieje sie w Sudanie, wlosy sie jeza gdy patrze na wychudzone twarze, glodne, pelne nienawisci oczy. W Kordofanie znow walcza...nikt nie pomoze tym ludziom dopoki nie zrozumieja ze sa ludzmi, bez wzgledu na podzialy.
U nas coz. Gina ludzie, dzieci- gowniarze maja czym strzelac to i strzelaja gdy cos im nie pasuje. Niedawno w szkole sredniej wybuchla strzelanina, zginal czlowiek. W stolicy, w centrum miasta, w bialy dzien bylam swiadkiem awantury pomiedzy dwiema grupami uzbrojonych nastolatkow, polecialy kule, wszystko co zyje uciekalo w panice. Taka wolnosc, taki pokoj. Nikt i nic tego nie opanuje, walki trwaja o koryto pomiedzy radykalna a umiarkowana ekstrema. Ekstrema znaczy co znaczy. Zblizaja sie wybory i trzeba bedzie zaopatrzyc sie w zapasy na tydzien i zabarykadowac sie w domu, na ulicach bedzie zle. Nie przewiduje. Wiem.
A dziury w asfalcie polatane doraznie. Na jak dlugo? Kiedy peknie ten wrzod...?
Re: Jaśminowa rewolucja
91
Ostatnio zmieniony 20 kwie 2012, 11:50 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.