Re: Muzyka - ściągąć czy nie ściągąć?

1
Zastanawiałem się czy ściągąć czy nie ściagąć. Co jest jeszcze legalne a co nie.

Mój wpis skąd inąd..

Cytuję:
Dodam, że jak ktoś uparty jest to ściągnie z YouTube film i przekonwertuje na muzę. Może też nagrywać dźwięk. Czymże to się różni od zgrywania ulubionych kawałków z radia w czasach gdy internet jeszcze był mrzonką? A jak coś jest nielegalnie zamieszczone to po pewnym czasie znika - zauważyłem. Skoro nie wszystko znika to znaczy, że twórcy nie mają nic przeciw. A mogą łatwo sprawdzić co na tym portalu z ich zespołu jest. Niektórzy nawet sami tam wstawiają filmiki własnej kapeli by mieć za darmo reklamę. I wiecie, że działa nawet? Niedawno czytałem o kolesiu co wpierw zszokował swymi zdjęciami na MySpace, potem zamieścił jakiś swój kawałek na YouTube i mimo nierewelacyjnego głosu teraz sprzedaje muzykę poprzez iTunes. Czasy płyt i wytwórni się kończą. Chociaż niektórzy nadal chcą mieć płyty. Jak zespół oleje wytwórnię w ten sposób, to zostaje słuchaczom zaproponować by sami zmontowali swoją płytę z piękną okładką. I przy obecnej technice nie jest to nadzwyczaj trudne. A jak ktoś che oryginalną okładkę to zespół zawsze może znaleźć jakiegoś grafika co im taką zrobi i może taka kapela udostępnić na swojej stronie do druku.

ps. Trafiłem na taki artykuł:
http://antyweb.pl/przemysl-muzyczny-ma- ... ne-klamia/
Twierdzenie o negatywnym wpływie piractwa na rozwój muzyki, na kreatywność muzyczną artystów, to brednie wysnute przez wielkie koncerny oraz organizacje antypirackie, których utrzymanie kosztuje więcej niż jest to warte. Pomimo tego, co twierdzą takie organizacje – np. RIAA czy IFPI – piractwo nie zabija przemysłu muzycznego, a na dodatek muzyka rozwija się znacznie lepiej niż w okresie zanim piractwo rozpowszechniło się na tak dużą skalę. Tak twierdzą nie tylko sami twórcy muzyczni, ale i amerykański ekonomista Joel Waldfogel, który poparł swoją tezę badaniami.

Niedawno zadano artystom kilka pytań dotyczących wpływu piractwa na ich zyski oraz na popularność ich twórczości. Okazało się, że aż niemalże 30% zaprzeczyło, że dzielenie się plikami w sieciach typu p2p wpływa negatywnie na wysokość ich zarobków, a około 50% stwierdziło, że obecność ich twórczości w takich sieciach wpływa pozytywnie na świadomość ich twórczości.
oraz

ps 2
Często nawet zawyża się statystki, żeby pokazać, jak piractwo jest wielkim problemem, jednak nadal nie widać tego problemu u wytwórni muzycznych.
http://www.cratemag.pl/Piractwo_muzyczne.html

Co ciekawe drugi artykuł krytykuje piractwo.
;)


ps. 3


ps. 4
Organizacje chroniące praw autorskich oraz wytwórnie muzyczne nie od dziś walczą z piractwem wszelkimi dostępnymi środkami. Wszystko to oczywiście w imię ochrony interesów artysty. Co ciekawe jednak, jak pokazuje przykład piosenkarza Edwyna Collinsa, czasem odbywa się to wbrew woli samego twórcy.

Historia ta swój początek ma we wczesnych latach dziewięćdziesiątych, gdy piosenkarz Edwyn Collins nagrywa przebój “A Girl Like You”. Całkiem niedawno artysta zdecydował, że chce dobrowolnie udostępnić swoje dzieło na serwisie MySpace za darmo. Niestety, nie może tego zrobić pomimo, że posiada pełnię praw autorskich do tego utworu, a wszystkie zobowiązania licencyjne wobec Warner Music już dawno wygasły.

Poinformowano mnie, że Edwyn naruszył prawa autorskie do własnego utworu. Skierowałam więc zapytanie do MySpace o to, kto jest ich prawowitym właścicielem. Odpowiedź brzmiała: wytwórnia Warner Music, a wiadomo przecież, że nie jest to prawdą. - pisze na swoim blogu menedżerka artysty, Grace Maxwell. Jej zdaniem to nie osoby dzielące się plikami w Sieci są największym problemem, a właśnie firmy fonograficzne, które pod pretekstem ochrony interesów muzyków, zbijają fortunę.
http://www.dobreprogramy.pl/Artysta-nie ... 14852.html

A to już przeczy filmikowi jakoby twórcy faktycznie byli hojnie wynagradzani. Dodam, że znajomy co wystawia swoje prace w galerii musi płacić prowizję ok. 20%. Sprzedając samemu miałby więcej kasy. A internet teraz ułatwia promocję. Skoro byle koleś potrafił zyskać miliony fanów i zarabia. Sam przestałem się oglądać na galerie i zamierzam sprzedawać przez internet.
O muzyków w PL się specjalnie nie martwię. Znam portal, dzięki, któremu znajdą odpowiednie firmy itp. co ich wypromują za darmo. ;)

btw. W menadżerów przestałem w pełni wierzyć, gdyż miałem okazję się przekonać jak potrafią działać. Znajomy zespół zamiast zarobić był jeszcze dłużny 100 zł. A ja musiałem usunąć uzgodniony z tymi twórcami zwiastun koncertu. Ilość osób na koncercie dzięki tej akcji była znikoma. Już nie wspominając o złej lokalizacji klubu. I muszę stwierdzić, że lider sam by lepiej zadziałał. A wytwórnie tak jak galerie - to tylko pośrednicy. Ja wolę zarabiać bezpośrednio. Nie pochwalam przestępstwa, lecz czas pośredników powinien się skończyć moim zdaniem. Koniec żerowania na artyście.


ps. 5
Radiohead cenię sobie natomiast szczególnie za sposoby promocji. Już po raz kolejny udostępnili swoją muzykę za darmo w sieci.
http://bobinka.blox.pl/2011/08/Radiohea ... sieci.html
Ok, może to nie jest poważny portal, lecz czytałem już artykuł na takim, że to prawda. To znów zadaje kłam, że ściąganie jest be i złe. Jakie pytanie może się zatem nasuwać ? Może takie: czy prawo jest wrogie artyście i odbiorcy ?
O ironio U2 jakoś chyba się nie sprzeciwia swemu menadżerowi co walczy z piractwem. Swoją drogą ciekawe czemu ? Radiohead promuje się darmową muzą. Wniosek ? Walczy o to by mógł zarobić. A potem się dziwią, że jest tyle protestów społecznych przeciw koncernom. Swoją droga jak połączę tą informację o U2 z inną to w sumie się im nawet nie dziwię. Nie dziwię temu, że się nie sprzeciwiają. Dzięki liderowi w jego kraju rosną nieco podatki. A wszelkie gesty hojności wydają mi się teraz jedynie gestami, które mają uciszyć sumienie. Podatki dotyczą też płyt. A więc lider ma swoje konto w raju podatkowym. Za ten luksus płacą obywatele jego kraju w postaci zwiększonych podatków. Kto wie na co idą podatki wliczone w zakup płyty. W naszym kraju pobierają je i nie zawsze wydają zgodnie z wolą społeczeństwa. Ostatnio był protest przeciw likwidacji terenów zielonych w Warszawie. W przypadku tego typu artystów i rządu trudno chyba mieć skrupuły. Sam nadal zastanawiam się czemu jeszcze ludzie chcą być patriotami. Kiedy mogą liczyć tylko na siebie. Na koniec dodam, że za reklamę się płaci, więc wszelkie potencjalne straty spowodowane ściąganiem można by uznać za inwestycję w promocję. Tak promuje się poza tym Radiohead. Jak tylko będę miał kasę to chętnie im osobiście nawet kasę dostarczę czy przeleję. Skoro YouTube im płaci, to ściągnięta z YouTube już chyba jest legalna - bo zapłacone mają za licencje. A YouTube jakoś nie ściga ściągających. Nie zarabia też na ściąganiu. Więc czy piraci? Dodam, że na Stadionie X-lecia piratami nazywano tych co zarabiali na udostępnianiu płyt, które z grywali nielegalnie(patrz - nie płacili licencji). Zatem muzykę ściągniętą z YouTube można uznać za legalną, tak?
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Świat w naszych oczach”

cron