Media już piszczą z zachwytu.
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiat ... 12774.html
Re: SF staje sie faktem.
1
Ostatnio zmieniony 06 lut 2015, 13:03 przez toja, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie boję się inwigilacji. Nie mam nic do ukrycia przed rządem ;O Jeśli zaś sterować mną będą, to pewnie będą wiedzieć co robią, ja zaś pozostanę nieświadomy tak jak to jest teraz. Teraz można sobie znaleźć informacje o człowieku w internecie, na fejsie - co je, co robi w danej chwili, jego imię i nazwisko oraz miejsce zamieszkania. Nawet jakich ma znajomych i z kim wychodzi po pracy. Technologia RFID nie udostępni więcej informacji niż sami to robimy, poza tymi, które są ogólnodostępne w dowodzie, paszporcie czy w banku, a gps się tam nie zmieści póki co. Więcej niż wygodniejszy dowód osobisty/karta płatnicza, to to nie jestmordotymoja pisze:Wasz optymizm mnie poraża.Toż to droga do totalnej inwigilacji i sterowania człowiekami .
Też nie mam nic do ukrycia.Ale mnie mocno wkurwia jak czuję badawczy wzrok na swoich plecach.Nie życzę sobie tego.Mamy zdaje się zupełnie inne wyobrażenia na temat wolności .k4cz0r200 pisze:Nie boję się inwigilacji. Nie mam nic do ukrycia przed rządem ;Omordotymoja pisze:Wasz optymizm mnie poraża.Toż to droga do totalnej inwigilacji i sterowania człowiekami .
Żywym czy martwym :/ ?Rebeliantem... Jak by co to się przyłączę,podobno celny strzał z paralizatora elektrycznego unieszkodliwia te cudeńka .Wiem że boli,ale ...chłopaki nie płaczą :rotfl1: .Conan Barbarzynca pisze:Ja mam wiele do ukrycia dlatego bym se wszczepić niedał, pozatym podniecam się na samą myśl o byciu rebeliantem
Znajdzie się kij na nanochipa ryj :rotfl1: .Dzisiaj jestem w wyjątkowo bojowym nastroju i żaden nano... czy tam inny się nie przebije :zulus: .Crows pisze:o nanochipach zapewne nie bedziecie decydować czy miec czy nie mieć
Do tej pory to się zapewne tak zdąże nasycić życiem, że będzie mi wszystko jedno A po cholere mam zdychać z jakimś dziadostwem pod skurą?mordotymoja pisze:Żywym czy martwym :/ ?Rebeliantem... Jak by co to się przyłączę,podobno celny strzał z paralizatora elektrycznego unieszkodliwia te cudeńka .Wiem że boli,ale ...chłopaki nie płaczą :rotfl1: .Conan Barbarzynca pisze:Ja mam wiele do ukrycia dlatego bym se wszczepić niedał, pozatym podniecam się na samą myśl o byciu rebeliantem
A ja byłabym w stanie się poświęcić i poddać ciągłemu śledzeniu, jeśli dzięki temu zniknie problem porwań i zaginięć (gdy każdy z nas będzie miał wszczepiony chip, dzięki któremu będzie można nas wyśledzić, nikt nie będzie porywał ludzi, bo i tak nie będzie miał szans ich ukryć). Jak sobie pomyślę o tych wszystkich Natashach Kampuschach to jak najbardziej jestem za inwigilacją społeczeństwa...mordotymoja pisze:Też nie mam nic do ukrycia.Ale mnie mocno wkurwia jak czuję badawczy wzrok na swoich plecach.Nie życzę sobie tego.Mamy zdaje się zupełnie inne wyobrażenia na temat wolności .
Kurde o tym nie pomyślałem.Ale to pewnie dlatego że mnie nigdy nikt nie porwał.Szczęśliwiec ze mnie .Raport mniejszości mnie się przypomniał ...raventura pisze:A ja byłabym w stanie się poświęcić i poddać ciągłemu śledzeniu, jeśli dzięki temu zniknie problem porwań i zaginięć (gdy każdy z nas będzie miał wszczepiony chip, dzięki któremu będzie można nas wyśledzić, nikt nie będzie porywał ludzi, bo i tak nie będzie miał szans ich ukryć). Jak sobie pomyślę o tych wszystkich Natashach Kampuschach to jak najbardziej jestem za inwigilacją społeczeństwa...mordotymoja pisze:Też nie mam nic do ukrycia.Ale mnie mocno wkurwia jak czuję badawczy wzrok na swoich plecach.Nie życzę sobie tego.Mamy zdaje się zupełnie inne wyobrażenia na temat wolności .
w tym akurat przypadku to ten chip jest beznadziejny i zapewne zanim by porywacze zajechali do miesca ukrycia to wcześniej by wycieli nazem ze skóra takie cósmordotymoja pisze:Kurde o tym nie pomyślałem.Ale to pewnie dlatego że mnie nigdy nikt nie porwał.Szczęśliwiec ze mnie .Raport mniejszości mnie się przypomniał ...raventura pisze:A ja byłabym w stanie się poświęcić i poddać ciągłemu śledzeniu, jeśli dzięki temu zniknie problem porwań i zaginięć (gdy każdy z nas będzie miał wszczepiony chip, dzięki któremu będzie można nas wyśledzić, nikt nie będzie porywał ludzi, bo i tak nie będzie miał szans ich ukryć). Jak sobie pomyślę o tych wszystkich Natashach Kampuschach to jak najbardziej jestem za inwigilacją społeczeństwa...mordotymoja pisze:Też nie mam nic do ukrycia.Ale mnie mocno wkurwia jak czuję badawczy wzrok na swoich plecach.Nie życzę sobie tego.Mamy zdaje się zupełnie inne wyobrażenia na temat wolności .
To znaczy że trzeba umieszczać chipy głęboko we główce . Osobnik z obciętą głową znacznie traci na wartości :rotfl1: .Ach,ten kapitalizm ...Crows pisze:w tym akurat przypadku to ten chip jest beznadziejny i zapewne zanim by porywacze zajechali do miesca ukrycia to wcześniej by wycieli nazem ze skóra takie cósmordotymoja pisze:Kurde o tym nie pomyślałem.Ale to pewnie dlatego że mnie nigdy nikt nie porwał.Szczęśliwiec ze mnie .Raport mniejszości mnie się przypomniał ...raventura pisze:A ja byłabym w stanie się poświęcić i poddać ciągłemu śledzeniu, jeśli dzięki temu zniknie problem porwań i zaginięć (gdy każdy z nas będzie miał wszczepiony chip, dzięki któremu będzie można nas wyśledzić, nikt nie będzie porywał ludzi, bo i tak nie będzie miał szans ich ukryć). Jak sobie pomyślę o tych wszystkich Natashach Kampuschach to jak najbardziej jestem za inwigilacją społeczeństwa...
Powinienem był podkreślić wężykiem ,to naj,najgłębiej .k4cz0r200 pisze:Hah, mordotymoja, ale plot twist. Wychodzę z pracy, a ty się rekami i nogami zapierasz przed czipem, a teraz wróciłem do domu i patrzę, a Ty mówisz o tym, by go schować jak najgłębiej, by go nie można było usunąć ;P
wspomniano już "Raport mniejszości"..k4cz0r200 pisze:Nie mogę się doczekać bionicznych kończyn i cyfryzacji mózgu. Oby za mojego życia ;P
Gamer fajny film ;P Z tą cyfryzacją mózgu to bardziej chodziło mi o przeniesienie mózgu z żywego organu do postaci cyfrowej. Tak bym mógł sobie zrobić backupa w chmurze, że gdy przypadkowo przejedzie mnie bezobsługowy samochód, to bym mógł mieć natychmiastowe wskrzeszenie do mojego innego syntetycznego organizmu. No i jeszcze pancerze wspomagane, seks z androidkami i prywatne podróże w kosmos.Lunadari pisze:wspomniano już "Raport mniejszości"..k4cz0r200 pisze:Nie mogę się doczekać bionicznych kończyn i cyfryzacji mózgu. Oby za mojego życia ;P
a tutaj propozycja innej z 'fantastycznych' możliwości :ahah:?
[youtube][/youtube]
film fajny, tez mi się podobał (lubię Gerarda Butlera) lecz czy nie jest też przerażającą ewentualnie 'prognozą'!? przypomnij sobie wizerunek obleśnego tłuściocha, który był 'właścicielem' oraz animatorem ponętnej blondynki i z lubością wymieniał jej ubranka. oczywiście to fikcyjna postać, leczk4cz0r200 pisze:Gamer fajny film ;P
jeśli kiedykolwiek dojdzie do takich możliwości o jakich marzysz Kaczor, to nie liczyłabym raczej na samodzielność samoodtwarzania. a prędzej na to, że będą istniały 'instytucje' czy jak to tam będzie wyglądało, które najpierw przejrzą Twoją prywatną chmurkę, zanim pozwolą Ci ją sobie 'zreanimować'k4cz0r200 pisze:Z tą cyfryzacją mózgu to bardziej chodziło mi o przeniesienie mózgu z żywego organu do postaci cyfrowej. Tak bym mógł sobie zrobić backupa w chmurze, że gdy przypadkowo przejedzie mnie bezobsługowy samochód, to bym mógł mieć natychmiastowe wskrzeszenie do mojego innego syntetycznego organizmu
chciałbyś Kaczor tak wyglądać :satan:?k4cz0r200 pisze:Z tą cyfryzacją mózgu to bardziej chodziło mi o przeniesienie mózgu z żywego organu do postaci cyfrowej
pomysł uprawiania seksu z robotem nie jest nowy i zdaje się, że gościł już na ekranach filmowych, między innymi w "A.I.Sztuczna inteligencja", o "Łowcy androidów" nie wspominając jednakże zanim dojdzie do zupełnej degrengolady najintymniejszej sfery człowieczego życia, może warto pochylić się nad refleksją - po co marzyć o robieniu sobie dobrze spółkowaniem z robotem :crez: ??k4cz0r200 pisze:seks z androidkami
A ja sobie wczoraj zrobiłem powtórkę z rozrywki i obejrzałem łowcę androidów.I pewnie dlatego nie widzę tego jak powinienem,w odpowiednio mocnym ,różowym kolorku :satan: .k4cz0r200 pisze:Gamer fajny film ;P Z tą cyfryzacją mózgu to bardziej chodziło mi o przeniesienie mózgu z żywego organu do postaci cyfrowej. Tak bym mógł sobie zrobić backupa w chmurze, że gdy przypadkowo przejedzie mnie bezobsługowy samochód, to bym mógł mieć natychmiastowe wskrzeszenie do mojego innego syntetycznego organizmu. No i jeszcze pancerze wspomagane, seks z androidkami i prywatne podróże w kosmos.Lunadari pisze:wspomniano już "Raport mniejszości"..k4cz0r200 pisze:Nie mogę się doczekać bionicznych kończyn i cyfryzacji mózgu. Oby za mojego życia ;P
a tutaj propozycja innej z 'fantastycznych' możliwości :ahah:?
[youtube][/youtube]
Bosz, za dużo tych książek
To już dosyć stara rzecz, teraz jest to trochę lepiej zrobione. To z kim gadasz definiowane jest przez jego profil na fejsie, jego fotki, znajomych. Łatwo rozpoznać kogoś, kto jest oszustem, z drugiej też strony mamy komórki i trudno o porwania w taki sposób. Owszem zdarzają się jeszcze takie rzeczy, ale skala jest o wiele mniejsza niż na początku. Tak właściwie, to według mnie internet stał się nowym spektrum interakcji międzyludzkiej i choć pozbawiona jest wielu ważnych aspektów - ton głosu, mimika, ogólnie cała komunikacja niewerbalna, to jednak wprowadziła relacje międzyludzkie na wyższy poziom. Tworzymy grupy w grach komputerowych, poznajemy przyjaciół, osiągamy małe sukcesy i to wszystko w internecie. Mnie to nie przeraża, ba, jaram się tym jak zmienia się ludzkość. Gdyby można było przenieść się do świata, w którym każdy ma swój własny awatar, którego sam wytworzył i tylko tam żyć, to uważam, że byłoby wcale nie tak źle. Ludzie bez kompleksów, to zajebiści ludzie - jak dla mnie maska opowiada o człowieku więcej niż on sam. Maska to ty, maska jest tym kim chcesz być i to z maską się rozmawia, a zdjęcie maski zachodzi powoli i to właśnie tak powinno działać "poznawanie się" W internecie ludzie przynajmniej nie boją się być tym kim chcą.Lunadari pisze:film fajny, tez mi się podobał (lubię Gerarda Butlera) lecz czy nie jest też przerażającą ewentualnie 'prognozą'!? przypomnij sobie wizerunek obleśnego tłuściocha, który był 'właścicielem' oraz animatorem ponętnej blondynki i z lubością wymieniał jej ubranka. oczywiście to fikcyjna postać, lecz
w aktualnej dobie możliwości komunikacyjnych, tego typu mistyfikacje już są codziennością. wystarczy przypomnieć kampanie medialne ostrzegające naiwnych małolatów i ich rodziców przed pochopnym zawieraniem znajomości przez internet. z jednej strony zahukana i zakompleksiona nastolatka, z drugiej strony sieci zboczony staruch udający współczującego i wyrozumiałego kumpla.
Możliwość przyspieszenia niektórych procesów myślowych byłaby bardzo dużym krokiem naprzód. Możliwość wyeliminowania całkowicie chorób, modyfikowania myśli, masa rzeczy. Miałoby to swoje wady, ale także i zalety. Ludzki mózg taki jaki jest też ma dużo wad i zalet. Kwestia przestawienia się na innych rodzaj egzystencji.Lunadari pisze:poza tym weź pod uwagę, że każda, jakakolwiek ingerencja w naturę, prędzej czy później obraca się przeciw naturze.
i sztuczne podrasowywanie elektroniką ludzkich mózgów nie może przynieść nic dobrego. mam wrażenie, że ułomna wewnętrznie ludzkość jest moralnie i etycznie za słaba. główne dążenia przypominają raczej pęd do samozaspokojenia i samozadowolenia niźli do rozwoju samoświadomości.
I tu skupiasz się na wadzie naturalnego mózgu Cyfryzacja może pomóc w zwalczaniu uzależnień chociażby. Można usunąć ten problem u źródła, nigdy on nie wystąpi.Lunadari pisze:w moim przekonaniu czym innym jest skonstruowanie sztucznego oka, wszczepienie sztucznego bębenka do ucha, nie mówiąc już o bionicznych kończynach utraconych w wyniku przeróżnych wypadków, a czym innym jest próżniacka 'zamiana' (tzn. amputacja własnych i zdrowych) na skomputeryzowane kończyny czy sztuczna ingerencja w potencjały żywego mózgu.
stawiam tezę, iż w aktualnych czasach elektroniczne wspomagacze szarych komórek człowieka mogą obrać nieprzewidywalny kierunek rozwoju - co prawda 'inteligentniejszych' jednostek, lecz czy aby na pewno rozumniejszych?? czy szafowanie zawartością własnego mózgu (nie wyłączając osobistych wspomnień) nie sprawi, że ludzie niczym narkomanii na głodzie będą pragnęli więcej i wciąż więcej nowych doznań i możliwości??
To już są problemy przystosowawcze. Zauważ ilu biednych ludzi pałęta się po ulicach po upadku komunizmu, jak wielu ludzi tęskni za tym co było i nie może/nie mogło się odnaleźć. Życie się zmienia, trzeba zmieniać się razem z nim. Jeśli myśli się przeszłością, a żyje w przyszłości, to ma się problem. Ja chociażby nauczyłbym się naprawiać kończyny zanim bym sobie taką założył, a wykorzystywałbym je do zarabiania dobrej kasy.Lunadari pisze:"Better, Stronger, Faster??: The Future of the Bionic Body"
tutaj link z garścią informacji o Hugh'u Herr, który porusza się na bionicznych nogach. w doskonałości jego protez przeraża jedno - stają się pokusą dla bezmyślnie próżnych ludzi pragnących wymiany żywych nóg na sztuczne. w sumie pomysł niczego sobie, czemu nie zamienić koślawych kolan na idealnie wyprofilowane? jednakże warto byłoby mieć na uwadze różnice w kosztach utrzymania naturalnych nóg i sztucznych. wszystko dobrze jak będzie kasa na części zamienne i serwis. gorzej gdy kasy zabraknie lub serwisanci zastrajkują i nie będzie komu wykonać drobnych napraw
żywe nogi raczej nie odrastają..
Nic nowego, znam to i akceptuję to. Teraz też mnie śledzą, zbierają o mnie informację, każą pracować, masę rzeczy. Jestem tak bardzo oszukiwany i manipulowany :O I przy tym tak bardzo szczęśliwy. Niech szukają czego chcą w mojej chmurze, jeśli to będzie koszt zreanimowania mnie. Życie, cywilizacja, kraj ma swoje zasady, a ja będę ich przestrzegać.Lunadari pisze:jeśli kiedykolwiek dojdzie do takich możliwości o jakich marzysz Kaczor, to nie liczyłabym raczej na samodzielność samoodtwarzania. a prędzej na to, że będą istniały 'instytucje' czy jak to tam będzie wyglądało, które najpierw przejrzą Twoją prywatną chmurkę, zanim pozwolą Ci ją sobie 'zreanimować'k4cz0r200 pisze:Z tą cyfryzacją mózgu to bardziej chodziło mi o przeniesienie mózgu z żywego organu do postaci cyfrowej. Tak bym mógł sobie zrobić backupa w chmurze, że gdy przypadkowo przejedzie mnie bezobsługowy samochód, to bym mógł mieć natychmiastowe wskrzeszenie do mojego innego syntetycznego organizmu
Hah, nie tak. Mógłbym sobie nosić już google glass i mieć bardziej rozszerzoną rzeczywistość, ale poczekam aż będę mógł sobie to wszczepić w siatkówkę. Podobnie tez z tym powyżej - poczekam aż będzie to miłe dla oka i dopracowane.Lunadari pisze:w kolejnym filmie zademonstrowano robota z imitacją ludzkiej twarzy. przykry widok dowodzi jak fantazje scenarzystów filmowych zaczynają niestety wykraczać poza sale kinowechciałbyś Kaczor tak wyglądać :satan:?k4cz0r200 pisze:Z tą cyfryzacją mózgu to bardziej chodziło mi o przeniesienie mózgu z żywego organu do postaci cyfrowej
[youtube] [/youtube]
No tak, sztuczna inteligencja powoduje u nas rozstroje moralne, boże hodowanie innego człowieka? Przecież to czuje, myśli. Zwierzeta hodowane do jedzenia tez myślą i czują. Do wszystkiego można przywyknąć, a odpowiednio sprzedana sztuczna inteligencja będzie robotem/androidem. Wystarczy wmówić ludziom, że to coś innego i przestanie to sprawiać problem. Podobnie sztucznej inteligencji wystarczy wyciąć parę wadliwych elementów mózgu i będzie szczęśliwe będąc robotem.Lunadari pisze:pamiętacie Sonniego z zaprogramowanymi do rozwoju ludzkimi emocjami? niewątpliwie jakiś porąbany naukowiec 'pracuje' już nad tą żenującą perspektywą..
http://1.fwcdn.pl/ph/54/92/95492/251659.2.jpg
Hah, mnie chodziło najbardziej o to, ze androidki byłyby superperfekcyjne i potrafiłyby się zginać w wielu miejscach ;P Ot po prostu mogłyby być idealnymi kochankami w każdym calu. Leczenie kompleksów także wchodzi w grę, czemu nie.Lunadari pisze:pomysł uprawiania seksu z robotem nie jest nowy i zdaje się, że gościł już na ekranach filmowych, między innymi w "A.I.Sztuczna inteligencja", o "Łowcy androidów" nie wspominając jednakże zanim dojdzie do zupełnej degrengolady najintymniejszej sfery człowieczego życia, może warto pochylić się nad refleksją - po co marzyć o robieniu sobie dobrze spółkowaniem z robotem :crez: ??k4cz0r200 pisze:seks z androidkami
chyba, że będzie chodziło o niwelowanie głębokich kompleksów :/
jak dla mnie naiwnością troszkę trąci wiara, że każdą osobę zdefiniować można po znajomych na fb w końcu nie brakuje osób szczycących się wręcz faktem nie posiada tam konta.k4cz0r200 pisze:teraz jest to trochę lepiej zrobione. To z kim gadasz definiowane jest przez jego profil na fejsie, jego fotki, znajomych. Łatwo rozpoznać kogoś, kto jest oszustem, z drugiej też strony mamy komórki i trudno o porwania w taki sposób.
wyszło lekkie pomieszanie założeń i chyba z mojej winy, ponieważ do przykładu hipotecznej przyszłości (elektroniczne sterowanie człowiekiem bez udziału jego woli) dołożyłam przykład teraźniejszości (celowe podszywanie się pod kogoś innego). a to przecież odmienne od siebie zjawiska, choć niewątpliwie coś je ze sobą łączy - bez wątpienia manipulacja kimś drugim.k4cz0r200 pisze:Owszem zdarzają się jeszcze takie rzeczy, ale skala jest o wiele mniejsza niż na początku.
jaki wyższy poziom, a raczej - według jakiego odniesienia?k4cz0r200 pisze:Tak właściwie, to według mnie internet stał się nowym spektrum interakcji międzyludzkiej i choć pozbawiona jest wielu ważnych aspektów - ton głosu, mimika, ogólnie cała komunikacja niewerbalna, to jednak wprowadziła relacje międzyludzkie na wyższy poziom.
- ok..k4cz0r200 pisze:Tworzymy grupy w grach komputerowych,
poznajemy przyjaciół,
osiągamy małe sukcesy
i to wszystko w internecie.
wybacz Kaczor, ale Twoja fantazja przywodzi mi na myśl 'awatary' Don Kichota nieakceptującego rzeczywistościk4cz0r200 pisze:Gdyby można było przenieść się do świata, w którym każdy ma swój własny awatar, którego sam wytworzył i tylko tam żyć, to uważam, że byłoby wcale nie tak źle.
pod pewnym względem masz rację. między innymi na forum po to przybieramy jakieś nicki, wklejamy jakieś obrazki, by stworzyć właśnie nasze maski. tylko czy aby na pewno sama maska wystarcza do ukrywania kompleksów? chyba nie, bo gdyby wystarczała, nie byłoby tylu konfliktów między 'zamaskowanymi'..k4cz0r200 pisze:Ludzie bez kompleksów, to zajebiści ludzie - jak dla mnie maska opowiada o człowieku więcej niż on sam. Maska to ty, maska jest tym kim chcesz być i to z maską się rozmawia,
w skrócie mówiąc powiedziałabym: i tak i nie.k4cz0r200 pisze:W internecie ludzie przynajmniej nie boją się być tym kim chcą.
moim zdaniem utopijna, nazbyt szeroka ingerencja w naturę.k4cz0r200 pisze:Możliwość przyspieszenia niektórych procesów myślowych byłaby bardzo dużym krokiem naprzód. Możliwość wyeliminowania całkowicie chorób, modyfikowania myśli, masa rzeczy.
powrót do mitycznego raju, gdzie wszystko było idealne?k4cz0r200 pisze:Cyfryzacja może pomóc w zwalczaniu uzależnień chociażby. Można usunąć ten problem u źródła, nigdy on nie wystąpi.
ludzie już taką mają naturę. tęsknili za Chrobrym, za Napoleonem, za czasami przed wojną, po wojnie, za mlekiem zsiadłym czy pączkami od Bliklego. każde pokolenie za czymś 'tęskni', co nie zmienia faktu, że w znakomitej większości przystosowuje się do reform danej epoki.k4cz0r200 pisze:To już są problemy przystosowawcze. Zauważ ilu biednych ludzi pałęta się po ulicach po upadku komunizmu, jak wielu ludzi tęskni za tym co było i nie może/nie mogło się odnaleźć. Życie się zmienia, trzeba zmieniać się razem z nim. Jeśli myśli się przeszłością, a żyje w przyszłości, to ma się problem.
+ popieram pomysł nauki 'samonaprawiania'k4cz0r200 pisze:Ja chociażby nauczyłbym się naprawiać kończyny zanim bym sobie taką założył, a wykorzystywałbym je do zarabiania dobrej kasy.
nie da się zaprzeczyć, że nipy, pesele czy karty bankowe są naszymi szpiclami, no ale bez przesady - na co dzień można jeszcze bez nich egzystować.k4cz0r200 pisze:Teraz też mnie śledzą, zbierają o mnie informację, każą pracować, masę rzeczy.
brzmi niczym zgoda na zniewolenie, egzystencja za wszelką cenę.k4cz0r200 pisze:Niech szukają czego chcą w mojej chmurze, jeśli to będzie koszt zreanimowania mnie.
cały czas mam na uwadze myśl główną tej dyskusji, tak więc nie pozostaje mi nic innego na zakończenie napisać jak: witaj w Equilibrium/1984/ itp.k4cz0r200 pisze:Życie, cywilizacja, kraj ma swoje zasady, a ja będę ich przestrzegać.
Jesteśmy z różnych pokoleń Lunadari i chyba mamy inne podejście do świata wirtualnego. Fenomen postaci wirtualnych zadziwił mnie strasznie dopiero na tym forum. Znacie się niektórzy po parę lat i nigdy nie spotkaliście się np. na piwie. Dopiero fakt, że jesteście ode mnie starsi po 10-20 lat uświadomił mnie, że jesteście innym pokoleniem, macie inne podejście. Ja prowadziłem własne forum i spotkałem się z dziesiątkami osób w realu. Wszystkich poznałem w necie. Ja w internecie prowadziłem prawdziwie życie, zresztą nadal prowadzę. Nikogo nie można ocenić ot tak po tym, co reprezentuje sobą w internecie, no ale z drugiej strony i tak sporo można się dowiedzieć. Gdy zna się kogoś już długo, widziało się jego zdjęcia, rozmawiało przez telefon/skype, przez kamerkę, etc., to można już łatwo zakładać, że jest tym za kogo się podaje. Owszem poznanie kogoś losowego na anonimowym czacie i spotkanie się z nim po paru dniach może sprawić problem, no ale chyba każdemu włączyłaby się lampka, że to trochę niebezpieczne? Ja swoją aktualną dziewczynę poznałem w internecie i minęło parę miesięcy zanim się spotkaliśmy, w między czasie tak po prostu ze sobą rozmawialiśmy, czy to przez skype, gadu gadu czy przez telefon. Gdy zobaczyłem ja w realu nie miałem żadnego zaskoczenia.Lunadari pisze:jak dla mnie naiwnością troszkę trąci wiara, że każdą osobę zdefiniować można po znajomych na fb w końcu nie brakuje osób szczycących się wręcz faktem nie posiada tam konta.
a komórki 'lubią' się rozładowywać najczęściej, wtedy gdy są najbardziej potrzebne
Sterowanie człowiekiem byłoby problemem, ale nie jestem pewny czy faktycznie mogłoby do tego dojść. Wydaje mi się, że ludzie są zbyt przewrażliwieni na punkcie manipulacji, niewolnictwa i prędzej przeprowadziliby ogromne powstanie zamiast dać się zniewolić. No ale to jest prawdopodobne w jakimś stopniu. Nadal jeśli bylibyśmy sterowani nieświadomie, to nigdy nie stanowiłoby to dla nas problemu lub byłby on zamiatany pod dywan, trochę jak teraz.Lunadari pisze:wyszło lekkie pomieszanie założeń i chyba z mojej winy, ponieważ do przykładu hipotecznej przyszłości (elektroniczne sterowanie człowiekiem bez udziału jego woli) dołożyłam przykład teraźniejszości (celowe podszywanie się pod kogoś innego). a to przecież odmienne od siebie zjawiska, choć niewątpliwie coś je ze sobą łączy - bez wątpienia manipulacja kimś drugim.
Wydaje mi się, że w tym nigdy nie uczestniczyłaś lub nie zwróciłaś uwagi, ale polecam się przyjrzeć internetowym społecznościom. Imladis jest za mały, poszukaj na innych, jak wykop, joemonster, czy inny reddit. Chodziło mi o wyższy poziom, bo bardzo społeczny. Ludzie piszą w internecie okropne rzeczy, czasami głupie lub śmieszne, ale prawdziwe, nie boją się, bo czują się anonimowi nie zdając sobie sprawy, że wcale nie są. Potęga tych społeczności jest niesamowita. Odpowiednio poprowadzona internetowa grupa potrafi zdziałać bardzo wiele i wiele namieszać w mediach. Ma to swoje wady jak "parcie na atencję", tak to się teraz nazywa ochota na bycie w centrum wydarzeń, ale to ma także swoich odbiorców. Ludzie czuja się doceniani, bo grupa jest tak duża, że zawsze znajdzie się ktoś, kto kogoś doceni.Lunadari pisze:jaki wyższy poziom, a raczej - według jakiego odniesienia?
bo moim zdaniem żaden wyższy, jedynie łatwiejszy, a co za ty idzie powierzchowniejszy i bardziej byle jaki i z założenia najczęściej mało zobowiązujący.
ludzie ludziom dla przykładu składają śłitaśne życzenia świąteczne na różnego rodzaju forach, nie wspominając już o służbowych sztampowych mailach, a tymczasem w realu robiąc zakupy na wspomniane święta, jeden drugiemu złorzeczy w kolejce do kasy.
owszem, internetowy dostęp do błyskawicznej komunikacji ma wiele zalet. w tzw. kryzysowych (jakkolwiek to brzmi) sytuacjach ludzie potrafią szybciutko zintegrować się wokół jakiejś sprawy, by wspólnie zaprotestować lub ewentualnie przedsięwziąć jakieś krótko terminowe działania. byleby szybko i krótko, bo za kolejnym kliknięciem myszki czekają już zniecierpliwione i nowe pomysły. chyba że się mylę?
-ok..Lunadari pisze:- ok..
- czy internetowy 'przyjaciel' odwiedza nas - dajmy na to - w szpitalu gdy zachorujemy?
- wirtualne sukcesy tkwią w wirtualu
- patrz punkt wyżej
Swój pozna swego. Jeśi w internecie poznasz człowieka, który ma takie same problemy jak ty, to po spotkaniu go w realu dogadasz się z nim świetnie, co nie znaczy, że z innymi równie dobrze. Poza tym tak, internetowe atuty odzwierciedlają się w życiu. Ja nauczyłem się panować na grupą, bo byłem administratorem zarządzającym prawie setką moderatorów. Wiem jak łatwo można popełnić błąd, jak łatwo podjąć złą decyzję i jak namówić ludzi do podążania za Tobą. Wiem także, że trzeba mieć twardą dupę, bo nie każdy zgodzi się z Twoją opinią, a to Ty musisz tę opinie tworzyć. Zapytaj vic czy łatwo jest decydować kto jest winny w kłótni. Przydatne doświadczenieLunadari pisze:a gdyby tak porównać wyżej wymienione internetowe atuty z realnym życiem? to szczerze gdzie tak naprawę spodziewać się można wiarygodnych interakcji międzyludzkich?
Bardziej chodziło mi o to, że awatary nie są wystawione na opinię publiczną. Nikt ich nie wyśmiewa, że udają, przez to przestają się wstydzić, że udają. Zastanów się jakby to było gdyby nikt nikogo nie oceniał? Tak właśnie by to wyglądało w tym świecie, o którym mowie. Tak to się dzieje w internecie i dlatego tak wiele osób się od tego uzależnia, ale też tak wiele osób znajduje tutaj wielu przyjaciół, przez co powoli przestaje być ty "awaterem", akceptuje swoje wady, etc. Problem staje się zawsze wtedy, gdy wychodzą na jaw personalia, ale anonimowo nawet najgorsza porażka nie stanowi takiego problemu, bo zawsze można spróbować jeszcze raz, z innym awatarem.Lunadari pisze:wybacz Kaczor, ale Twoja fantazja przywodzi mi na myśl 'awatary' Don Kichota nieakceptującego rzeczywistościk4cz0r200 pisze:Gdyby można było przenieść się do świata, w którym każdy ma swój własny awatar, którego sam wytworzył i tylko tam żyć, to uważam, że byłoby wcale nie tak źle.
Za którymś razem, gdy ubierze zbroje, to stanie się rycerzem. Ważny jest jednak trening. Jeśli tylko miernota zauważa swoje błędy, to się dopracuje. Wszystko zaczyna się od chcenia, a więc jeśli chce się stać kimś wyjątkowym, to trzeba tego chcieć, być kimś wyjątkowym. Tak jakby kłamstwo powtarzane wiele razy staje się prawdą. Ja w to wierzę, ale oczywiście nic nie staje się od razu.Lunadari pisze:pod pewnym względem masz rację. między innymi na forum po to przybieramy jakieś nicki, wklejamy jakieś obrazki, by stworzyć właśnie nasze maski. tylko czy aby na pewno sama maska wystarcza do ukrywania kompleksów? chyba nie, bo gdyby wystarczała, nie byłoby tylu konfliktów między 'zamaskowanymi'..k4cz0r200 pisze:Ludzie bez kompleksów, to zajebiści ludzie - jak dla mnie maska opowiada o człowieku więcej niż on sam. Maska to ty, maska jest tym kim chcesz być i to z maską się rozmawia,
"Ludzie bez kompleksów, to zajebiści ludzie" - podobnie myślę, jednakże nie godzę się z ewentualnym twierdzeniem, że każda miernota ubrana w zbroję z automatu stanie się rycerzem.
Imitacją? A skąd wiesz, że Ci, którym chcemy być nie zakładają maski? Mi się wydaje, że tak jest, nigdy nie spotkałem się z człowiekiem, który w ogóle nie udaje. Jedni bardziej, drudzy mniej, ale to mówi wiele o człowieku, wiec maska jest tym człowiekiem, tak na prawdę "charakter", to maska. Bez masek jesteśmy wszyscy tacy sami.Lunadari pisze:w skrócie mówiąc powiedziałabym: i tak i nie.k4cz0r200 pisze:W internecie ludzie przynajmniej nie boją się być tym kim chcą.
bo co to znaczy 'być kim się chce' -> w masce??
co najwyżej można być imitacją tego kim chciałoby się być
Może i utopijna, ale możliwa. Chciałbym żeby tak było, byłoby fajnie ;PLunadari pisze:moim zdaniem utopijna, nazbyt szeroka ingerencja w naturę.k4cz0r200 pisze:Możliwość przyspieszenia niektórych procesów myślowych byłaby bardzo dużym krokiem naprzód. Możliwość wyeliminowania całkowicie chorób, modyfikowania myśli, masa rzeczy.
Zawsze będzie ktoś, kto będzie myślał, że koniecznie czegoś potrzebuje. Nadal jednak tu bardziej chodzi o rozwój człowieka. Eliminowanie jego wad, które przeszkadzają w rozwoju, panowanie nad wszechświatem. To jest problem filozoficzny, bo pytaniem jest po co tu jesteśmy? Ja wierzę w to, że po to, by się rozwijać, dowiadywać coraz więcej. Jak dla mnie wyeliminowanie wszelkich wad człowieka, superinteligencja jest jednym z kroków w rozwoju. Chciałbym być tego częścią nawet jeśli zmieniłoby to całkowicie moje życie.Lunadari pisze:ludzie już taką mają naturę. tęsknili za Chrobrym, za Napoleonem, za czasami przed wojną, po wojnie, za mlekiem zsiadłym czy pączkami od Bliklego. każde pokolenie za czymś 'tęskni', co nie zmienia faktu, że w znakomitej większości przystosowuje się do reform danej epoki.
nie należę do osób noszących czapkę daszkiem do tyłu, nie neguję nieuchronności zmian. w całym tym pisaniu chodzi mi o to, by być świadomym użytkownikiem elektronicznych ułatwień w codziennym życiu, a nie dać sobie wmawiać, że są nam niezbędne. nie istnieją ani cudowne tabletki na wszystko, ani tym bardziej genialne czipy rozwiązujące ludzkie problemy. wg mnie człowiek ufający w twórczy geniusz drugiego człowieka obiecującego antidotum na wszystko, zaczyna przypominać żabę w garnku postawionym na płomieniu kuchenki gazowej; przecież to zmiennocieplne zwierzę nie ma nawet szans na zorientowanie się do czego jego sytuacja zmierza
Nic takiego nie grozi. Moje pokolenie, to pokolenie informatyków. Uwierz, mało jest dobrych informatyków, a ja zarabiam dobrą forsę na takich informatykach, którzy nie mogą dać sobie rady. Studenci informatyki, to moi ulubieni klienci choć sam skończyłem tylko technikum. Z drugiej jednak strony jest masa ludzi, którzy potrzebują moich usług. Jeśli zaś w końcu komputery będą tak łatwe w obsłudze, że ja już nie będę potrzebny, to nadal jestem grafikiem, programistą, mechanikiem samochodowym i kucharzem, a w najgorszym przypadku wiem jak na różne sposoby nielegalnie zarabiać kasę. Mogę się też nauczyć dużo więcej jeśli będzie trzeba. Ci, którzy myślą, że jeden zawód wystarczy zazwyczaj kończą źle. Ja się tego na szczęście nauczyłem wcześniej, ale nie każdy potrafi to zauważyć, więc zawsze będzie ktoś, na kim można zarobić.Lunadari pisze:+ popieram pomysł nauki 'samonaprawiania'k4cz0r200 pisze:Ja chociażby nauczyłbym się naprawiać kończyny zanim bym sobie taką założył, a wykorzystywałbym je do zarabiania dobrej kasy.
- jeśli inni także się nauczą i wpadną na pomysł zarabiania w ten sposób dobrej kasy, to kto będzie płacił ?
Nie mając świadomości bycia obserwowanym nie odbierze tej intymność. Jeśli sąsiad podgląda nas z okna, to to jest okej dopóki się o tym nie dowiemy. Rząd nigdy nie powie otwarcie, ze nas szpieguje, więc nigdy nie będzie to dla nas problem. Jeśli zaś świadomie się na to zgodzimy, to można do braku intymności przywyknąć. Wystarczy, że całemu społeczeństwu wmówi się, że to normalna sprawa ;OLunadari pisze:nie da się zaprzeczyć, że nipy, pesele czy karty bankowe są naszymi szpiclami, no ale bez przesady - na co dzień można jeszcze bez nich egzystować.k4cz0r200 pisze:Teraz też mnie śledzą, zbierają o mnie informację, każą pracować, masę rzeczy.
natomiast z wszczepionym czipem nawet robiąc siku pod krzakiem w Bieszczadach człowiek pozbawiony będzie intymności.
Teraz jesteś w cywilizacji, która musi pracować, zaciągać kredyt, w ogóle rozmawiać po polsku. To następowało powoli, pokolenie za pokoleniem. Mając komputer kupiony za pieniądze zgodziłaś się na zniewolenie. Zniewolenie przez rząd, który notuje Twoje wydatki, odprowadza podatek, ma Twoje dane, pesel, etc. Do tego stworzenie portretu psychologicznego na podstawie tego co kupujesz, gdzie czasami bywasz, co piszesz w internecie jest bardzo łatwe. Gdyby rząd chciał, to wiedziałby o Tobie wszystko już teraz i niewykluczone, że wie. Nadal jednak się spełniasz, masz swoje marzenia, które realizujesz, swoje hobby, książki, które czytasz, bo wydaje Ci się to normalne, albo przynajmniej do życia. Jak dla mnie prześwietlenie mojego mózgu byłoby nic nie znaczące. Dla mnie tak, a jeśli dla Ciebie nie, to myślę, że możesz się po prostu nie zgodzić. Dla Ciebie byłaby to egzystencja za wszelką cenę, a według mnie uczciwa zapłata. Kwestia chyba tego co kto uważa za dobro, zło czy wolność. Tak jak teraz, tak i później będziesz mogła pewnie się zbuntować, zamieszkać w lesie od cywilizacji czy tam działać w jakiejś partii ;P Ludzie się raczej pod tym względem chyba nie zmieniają.Lunadari pisze:brzmi niczym zgoda na zniewolenie, egzystencja za wszelką cenę.k4cz0r200 pisze:Niech szukają czego chcą w mojej chmurze, jeśli to będzie koszt zreanimowania mnie.
a co z własną wolą, planami i pragnieniami? całkowite poddaństwo jakiemukolwiek systemowi raczej je wyklucza.
No wiesz, zawsze pozostaje mi wyjazd gdzieś na Syberię i założenie szałasu. Mi jest dobrze, a do tego mało rzeczy jest wstanie mnie zniewolić. Jeśli kiedyś coś mnie zniewoli, to ucieknę, wierzę, że mam w sobie tyle sprytu. Nadal nie wierzę w to, by można było sprawić takie Equilibrium. Nawet w korei północnej ludzie mają szczęście, odnoszą sukcesy, cieszą się życiem i na prawdę kochają wodza.Lunadari pisze:cały czas mam na uwadze myśl główną tej dyskusji, tak więc nie pozostaje mi nic innego na zakończenie napisać jak: witaj w Equilibrium/1984/ itp.k4cz0r200 pisze:Życie, cywilizacja, kraj ma swoje zasady, a ja będę ich przestrzegać.
Wróć do „Świat w naszych oczach”