Lunadari pisze:- no właśnie, z każdym dniem pracujemy na to, kim będziemy za X lat. samo chcenie nic nie znaczy. liczą się codzienne nastawienia i działania.
- warto czerpać z doświadczeń przodków, lecz nie można być ich plagiatem.
- wielu sobie nie radzi, np. odbierają sobie życie po śmierci kogoś bliskiego.
- masz na myśli wieczność solo?
- czas nie leczy - co najwyżej zaciera kontury wspomnień..
-No o tym własnie mówię. Nadal popełnianie błędów nie oznacza nieodwracalnych szkód w przyszłości, wszystko da się naprawić. Nawet jeśli urwie Ci nogi z powodu własnej głupoty, to przez następne 100 lat tylko trzeba wytrzymać na wózku aż ktoś wymyśli sztuczne nogi itd. W takim życiu niczego nie musisz i niczego nie masz, jedyne, co jest pewne wtedy, to czas. Wystarczy żyć w ten sposób. Spójrz na hawkinga, gość żyje, daje rade, rozwija się i pozwala rozwijać innym. A niema niczego, do czego tęskni tak wiele ludzi - druga połowa, zdrowie, w ogóle ciało czy samodzielność. Sama głowa wystarczy, by żyć i coś z tym życiem robić. Będąc nieśmiertelnym masz o wiele więcej jeśli żyjesz z głową, tylko po prostu nic nie jest na stałe, a porzucenie się przywiązania do czegokolwiek, to pierwsze kroki w samorozwoju, nie wazne co było, nie wazne co będzie, carpe diem.
-(2-4)Nie mówiłem tu o chceniu być jak ktoś, czy w ogóle posiadaniu autorytetów. Właśnie czerpanie korzyści z wniosków wyciągniętych przez innych, ale nie jedną osobę. To, że ktoś popełnił samobójstwo po stracie bliskiego nie oznacza, że ja to zrobię, bo póki co nie zrobiłem. Podobnie jeśli mam wybierać między użalającym się człowiekiem patrzącym przykładowo na umierającą żonę, który później w rozpaczy się zabija, a takim, który zaciska zęby i po paru latach wychodzi na prostą, to zdecydowanie wybieram tego drugiego jako przykład, że w życiu człowiek może dać sobie radę. Wieczność solo jeśli w ten sposób na to patrzysz, to po prostu inna wieczność, po prostu nigdy nie jest stała. Możesz mieć żonę przez 20 lat, a później następną i następną. Podobnie przyjaciele itd. Jest mnóstwo książek i filmów traktujących o tych kwestiach, które wyjaśniają to o czym się rozwodzisz. Kwestia innego sporzjenia na świat. Polecam cykl opowiadań gąbrowicza pt. "Księga jesiennych demonów". Jest tam opowieść o człowieku, który nie umiera, na pewno spojrzałabyś na to trochę inaczej. Ogólnie cały ten cykl opowiada głównie o kobietach i wygląda, że jest do nich skierowany, więc myślę, że by Ci się spodobało.
-Czas leczy rany, to takie ogólnikowe pojęcie. To człowiek leczy sam siebie jeśli ma dużo czasu, coś w te mańkę. Jeśli czas zaciera złe wspomnienia, to człowiek nie wyleczył się z tego, jedynie o tym zapomniał. Wszystko można zaakceptowac, po prostu jest to trudne i wymaga czasu. Jako nieśmiertelny masz mnóstwo czasu na uczenie się trudnych rzeczy i jeszcze więcej jego na próbę wykorzystania ich do leczenia samego siebie. Kwestia czy wykorzystasz szansę.