Re: Depresja - jedna z najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych

182
Lidka pisze:Efrell, ta ostra wymiana zdań to tylko efekt, jak poważnie podchodzimy to Twojego problemu i jak każdy z nas chciałby Ci pomóc... Każdy na swój sposób, rzecz jasna.

Tak, mam dwoje dzieci i 2 razy przechodziłam przez depresję poporodową. I wiem doskonale, co może się kryć pod pojęciem "chciałabym się poczuć kobietą, nie tylko matką"...

Efrell, u mnie to przeszło dość szybko, bo była to tylko "burza hormonalna", a ponieważ jestem optymistką z natury, jak już ten stan "bycia tylko matką" dojadł mi bardzo, instynktownie znalazłam wyjście. Ja nie miałam wówczas tej wiedzy, która mam teraz, więc poradziłam sobie, jak umiałam. Ba, zdziwisz się, jak Ci powiem, że aczkolwiek nie jestem ciemna jak tabaka w rogu i zawsze miałam jakieś tam pojęcie o życiu, o chorobach też, tak depresja poporodowa była mi pojęciem całkiem obcym. Po fakcie zorientowałam się, o co tu chodziło i dowiedziałam, że to się zdarza wielu kobietom...

Dlatego dziś Ci radzę od serca: ZRÓB COŚ Z TYM! 2 lata to długo i wierz mi, jeśli nie przerwiesz tego "zaklętego kręgu", to może rzeczywiście przerodzić się w stan patologiczny i doprowadzi Cię do prawdziwej depresji, albo co najmniej do agorafobii, jak pisze Krystek (ona jest lekarzem i naprawdę mam do niej pełne zaufanie, bo znam ją od dziecka i wiem, co sobą reprezentuje, jakie ma podejście do pacjenta i jaką wiedzę).

Ja wierzę, że jeszcze nie jest to etap "prawdziwej choroby", w sensie, że możesz sobie poradzić sama, bez leków chemicznych. Możesz wspomóc się lekami ziołowymi, które poprawią Ci nastrój, a nie będą uzależniać, dzięki nim odzyskasz "barwy życia" i pogodniej spojrzysz na problem, a to już dużo.

Uświadom sobie, że mieć dziecko to najnormalniejsza w życiu sprawa i że fakt że już nigdy nie będzie, jak było przed nim, wcale nie oznacza, że musisz ugiąć się pod odpowiedzialnością. Jesteś tak samo kobietą, jak przed urodzeniem dziecka i masz pełne prawo czuć się jak kobieta, nie tylko matka.

Ale musisz o siebie zadbać, bo NIKT tak o nas nie zadba, jak my sami. Od naszej własnej woli to zależy, od nikogo więcej. Bo 150 osób może Ci radzić z dobrego serca, ale żadna z nich nie może za Ciebie chcieć...

Może to i dość ostre słowa, ale ja nie chcę Cię "piętnować", a jedynie uświadomić Ci, że od Ciebie samej wszystko zależy. Porozmawiaj o swoim problemie z mężem, bo, wierz mi, mężczyźni bywają naprawdę niedomyślni i jak mu nie powiesz, że coś Cię gnębi, on tego może się nie domyślić... Poproś go o pomoc, bo mąż jest w tej chwili najbliższą Ci osobą, która może to zrobić.

Ustal sobie, co chcesz osiągnąć, jaką drogę wybrać, żeby "odwrócić" tę paskudę, która Cię gnębi. Staraj się żyć nie tylko dla dziecka, a dla siebie też. Zauważ, jaka to zależność: szczęśliwa mama, szczęśliwe dziecko. Przygnębiona mama - dziecko przejmuje Twoje przygnębienie. Przygnębiona żona - małżeństwo cierpi. Chyba priorytetem powinna być jednak szczęśliwa mama? :)

Widzisz, jednym gestem - zadbaniem o samą siebie, działasz na wszystkie strony. I nie, nie jest to egoizm, bo żeby coś drugiemu z siebie dać, najpierw trzeba to mieć. Odnajdziesz w sobie spokój i akceptację - dasz to swojej rodzinie pod każdą postacią.

A to zadbanie o siebie oznacza po prostu oderwanie się od myśli o dziecku. Nie, nie przestaniesz go kochać (ani być odpowiedzialna), wprost przeciwnie, ale takie oderwanie się myślami od niego to jednocześnie stworzenie sobie samej takiej "strefy ochronnejej", w której będziesz sobą, nie tylko matką.

A zatem - dziecko śpi - "odpływasz" w swoje własne myśli, zajęcia, które dają Ci radość, a nawet jak tylko pitrasisz obiad - rób to jako kobieta, nie matką, tą nigdy nie przestajesz być.

Poza tym - wychodzenie z domu, jak tylko jest taka możliwość. Nie na długo, na tyle, na ile mąż sobie z maluchem poradzi. I jedna zasada: jak tylko wychodzisz z domu, wyrzucasz z głowy problem dziecka...

To jest chyba najtrudniejszy punkt, bo sama przez to przeszłam i wiem, jak trudno jest nie myśleć o małym dziecku... Człowiek wychodzi na godzinę i głowa zaczyna pracować: a czy mąż da mu coś tam, a czy dopilnuje dziecko, a czy to, a czy tamto...

Efrell, jedyną radą na to jest uświadomić sobie, że cokolwiek się dzieje, kompletnie bez sensu jest "zamartwianie się", bo I TAK NAS TAM NIE MA I NIC NIE PORADZIMY. A generalnie trzeba pozbyć się czarnowidztwa w takich sytuacjach i z góry założyć (i trzymać się tego), że WSZYSTKO BĘDZIE OK, PRZEZ GODZINKĘ MĄŻ DA SOBIE RADĘ. A ta godzinka "daleko" od męża i dziecka to dla Ciebie istny skarb, po prostu zdążysz odżyć i nabrać sił.

Warto też "pozbyć się" dziecka na jakąś noc czy dzień, że tak brzydko powiem, niech spędzi ten czas z dziadkami, z ciocią czy nawet z Twoja przyjaciółką do której masz zaufanie. To byłaby ogromna korzyść dla wszystkich. Bo i dziadkowie szczęśliwi by byli, i Wy, i dziecko, które rozszerza w ten sposób swoje możliwości adaptacyjne i nie wpada w takie "uzależnienie" emocjonalne od Was... Jemu żadna krzywda się nie stanie, bo wciąż będzie kochane i pod dobrą opieką, a Waszym zadaniem byłoby jedynie "wyrzucić je z głowy" na czas jego nieobecności. I zając się tylko sobą, Wam obojgu to jest potrzebne. Ty jesteś kobietą, a Twój mąż mężczyzną, bycie rodzicami nie powinno tego przytłumiać.

Oczywiście "strzelam" z tymi radami, one są bardzo ogólne, bo Cię nie znam i nie wiem, komu możesz ew. powierzyć swoje dziecko. W każdym razie jedno tu jest pewne: jeśli zdajesz sobie sprawę z zagrożenia, do czego może prowadzić ta sytuacja, na pewno spróbujesz sobie pomóc choćby z miłości do dziecka, któremu chciałabyś ofiarować, co najlepsze (a najlepsze dla niego to, żeby mama była szczęśliwa ;)). Nie ma na co czekać, zrób sobie jakieś postanowienia od zaraz i... realizuj je. DZIAŁAJ! Samo myślenie o tym cudu nie zdziała, tu trzeba decyzji, odrobiny samozaparcia i DZIAŁANIA.

Masz na to siły i potrafisz, jestem o tym przekonana! :tuli: Chciałabym być świadkiem Twojej radości, jak sama się o tym przekonasz (bo możesz nie dowierzać, że masz te siły, a masz, masz... :)).

Trzymam za Ciebie kciuki! :powodzenia:
Dziękuję Ci :kiss:

Powiedziałam mojemu mężowi o tym co mnie trapi, a on odpowiedział ze złością:
"nie chce takiej narzekającej kobiety"!
Ostatnio zmieniony 17 lip 2010, 1:18 przez efrell, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Depresja - jedna z najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych

183
Nie ma to jak "podpora" małżeńska ;)
Cóż ... poczekaj aż on zacznie stękać i być upierdliwym i skwituj go tym samym zdaniem,po czym dodaj z wyrozumiałością w głosie:
"Widzisz kochanie ... ale ja taka nie jestem"
W moim przypadku działa ... cytat mojej zony ;)
buahahahahaha :D
Ostatnio zmieniony 17 lip 2010, 1:24 przez Abesnai, łącznie zmieniany 1 raz.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Depresja - jedna z najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych

184
efrell pisze:Powiedziałam mojemu mężowi o tym co mnie trapi, a on odpowiedział ze złością:
"nie chce takiej narzekającej kobiety"!
Moze to nie bylo ze zloscia ? Moze to bylo z powodu bezradnosci?

Bo wiesz, plec meska ma tendencje do "naprawiania". Oni nie lubia problemow dyskutowac.
Meskie podejscie jest: nie dziala? zaraz naprawie.

A w tym wypadku on nic nie moze naprawic i moze czuje sie paskudnie z tego powodu? Bo wie, ze ty go potrzebujesz ale nie wie co ci poradzic?

Czasami to nie zlosc ale "ten typ (meski) tak ma."
Ostatnio zmieniony 17 lip 2010, 1:58 przez Krystek, łącznie zmieniany 2 razy.
Krystek
"Artificial intelligence is no match for natural stupidity."

Re: Depresja - jedna z najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych

185
Możliwe, że ta złość to był wyraz bezradności...

Efrell, tym bardziej coś z tym zrób!

Wiesz, ja zawsze wychodzę z założenia (i radzę każdemu tak myśleć ;)), że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, mąż dał Ci doskonały argument do ręki. Wykorzystaj go i wychodź z domu po południu. Nie pytaj męża o nic, a zakomunikuj mu po prostu, że musisz wyjść. Zapodaj, co dla dziecka w tym czasie (jeść, pić itp) i idź choćby się przejść bez celu. Za progiem "zapomnij" swoją rolę matki i staraj się myśleć o przyjemnych sprawach. A jak mąż zaprotestuje, daj mu z uśmiechem ten argument: "muszę wychodzić i i odrywać się od domu, bo nie chcę być taką narzekająca kobietą"...

Efrell, nie uzależniaj swojego szczęścia od poglądów męża, działaj zdecydowanie, żeby sobie pomóc. Bo jak sobie pomożesz, tym samym pomożesz swojej rodzinie. Musisz nie męża, a samą siebie przekonać, że tego chcesz, że to ma sens i że dziecko nie może zmienić Ciebie tylko w matkę.

W zasadzie to sama na to pozwoliłaś, aczkolwiek depresja poporodowa jest od nas niezależna. Ale wyjście z niej owszem! Efrell, dziś masz świadomość tego, że możesz to zmienić, więc męska decyzja i do dzieła. Najtrudniejszy zawsze pierwszy krok, zrób go i sama zobaczysz, że reszta już będzie o wiele łatwiejsza.

:tuli:
Ostatnio zmieniony 17 lip 2010, 6:01 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Depresja - jedna z najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych

186
Jeśli mężowi nie zależy na szczęściu żony to chyba jest chory psychicznie i nadaje się na leczenie. Może to jest dobra terapia która ma cel naprawienie męża. Wiem że dziecko pochłania mnustwo uwagi ale facet to też dziecko i też potrzebuje uwagi dla siebie. Po to tworzy rodzine by czuć ciepło i miłość w domu. To regeneruje jego siły i sprawia że staje się twórczy i ma chęć do życia. Jeśli dom emanuje problemami cierpieniem to znaczy że mąż i żona się od siebie oddalili zbyt mocno i trzeba przywrócić między nimi bliskość fizyczną i psychiczną. Jeśli problemem jest otyłość to chodzi o bezpieczeństwo. Dla kobiety tycie ma znaczenie uzyskania podświadomej ochrony przed czymś.
Ostatnio zmieniony 17 lip 2010, 7:43 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Depresja - jedna z najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych

187
efrell pisze:Powiedziałam mojemu mężowi o tym co mnie trapi, a on odpowiedział ze złością:
"nie chce takiej narzekającej kobiety"!
przynajmniej był szczery do bólu , nie moze zaakceptowac stanu , który uważa za nie właściwy , nastrój w jakim wyraził swoje zdanie mógł wynikać z bardzo wielu czynników i trudno by go tutaj krytykować , zapewne jemu tez nie jest łatwo .
a ta jego reakcja świadczy o tym , ze powinnaś zmienic obraz tego co do tej pory było. napewno w duchu jest gotów ci pomóc ale moze nie wie jak wiec daje ci sygnał zniecierpliwionego człowieka , zniecierpliwionego przedłuzajacą sie apatią waszego związku . :) :2:
Ostatnio zmieniony 17 lip 2010, 8:02 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Depresja - jedna z najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych

188
Krystek pisze:
babka cukrowa pisze:Wiem coś o tym Ten problem dotknął moją córkę po śmierci Jej przyjaciela>Nie mogę do niej dotrzeć Bierze leki od depresji ale jest jej niedobrze ma mdłości i podwójne widzenie Wiem że pocieszanie jej nic nie da Mieszkam daleko od niej więc zostaje tylko telefon lub internet Proszę powidzcie co mam robić ,jak z nią rozmawiać aby czuła się potrzebna?Żeby nie zrobiła nic głupiego,Boję się o nią.Zatrskana matka
Wydaje sie, ze corka bierze nieodpowiednie leki. Lekow od depresji jest wiele - nie kazda osoba moze brac kazdy rodzaj. Powinna rozmawiac z lekarzem i poinformowac o skutkach ubocznych lekow. Na pewno przepisza jej cos innego.
Pozwol corce mowic- jesli potrzebuje rozmawiac o osobie, ktora zmarla- niech mowi ile chce a ty sluchaj.
Nie wiem na co ta osoba zmarla- ale czy myslisz, ze corka w jakis sposob czuje sie odpowiedzialna za ta smierc? Albo mysli, ze nie powiedziala tej osobie wszystkiego, co chciala powiedziec?
Nie probuje jej mowic, ze juz jest czas pozbierac sie po tej stracie- nie ma czegos takiego jak ten sam czas zaloby dla kazdego czlowieka.
Jedyne , co mozesz zrobic to powtarzac jej jak bardzo ja kochasz, jaka wazna jest w twoim zyciu. I ze moze na ciebie liczyc- w kazdej sytuacji.
Dziękuję Krystek za rady Rzeczywiście słucham ją .Pojechałam do niej i dowiedziałam się że Widziała swego przyjacielą leżącego w łazience -już nie żył To ona zawiadomiła straż i karetkę bo przewdywała że coś się stało gdy nie odbierał telefonu Może i masz rację że obwinia się o tą śmierć Trudno będzie o tej tragedii zapomnieć bo pozostał po nim piesek (may York) Wytłumaczyłam jej że zaopiekowała się psem to w ten sposób podziękuje Mu za to że przez 7 lat jej pomagał A że chorował na nadciśnienie i się nie leczył to umarł na własne życzenie.Poszła do innego lekarza i wypisał jej inne leki (Narazie jest tylko niedobrze ale mdłości ustąpiły)Najgorsze jest to że jest sama i mieszka sama Boję się tylko aby nie zachorowała bo kto jej poda szklankę ody lub wyjdzie z psem Powiedziałam jej że może liczyć na mnie bo naprawdę jak zadzwoni i powie że jest chora to ja wsiadam w pierszy autobus do Warszawy i będę przy niej aż do momentu jak wyzdrowieje
Ostatnio zmieniony 18 lip 2010, 15:39 przez babka cukrowa, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Depresja - jedna z najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych

189
Nie przeczytałam wszystkiego tego co pisaliście,mój błąd.Jest tego dość dużo.Więc jeśli moje pytania wydadzą się znajome,bo już wcześniej były w tym temacie to przepraszam.

Zgadzam się co do tego wszystkiego o czym mówiliście. Pisanie tego samego wydaje mi się bezsensowne,więc sobie daruję.
Nie wiem do końca czy mogę zadać te pytania,no ale nieważne.

Mówicie o wizycie u psychologa/psychiatry,a co jeśli osoba jest niepełnoletnia? I w dodatku nie do końca wie co czuje,nie jest pewna tego czy ma depresję,nikt nie wie o jej złych nastrojach?
Chciałabym znać wasze zdanie. Potem ja bardziej postaram się odnaleźć w temacie.
Ostatnio zmieniony 03 sie 2010, 20:14 przez nienormalna93, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Depresja - jedna z najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych

190
NIemormalna93 przeczytaj sobie pierwszy post o depresji Będziesz wiedziała czy Twoje objawy które masz pokrywają się z depresją czy też nie Jeżeli jesteś osobą niepełnoletnią to powinnaś iść do szkolnego psychologa On jako specjalista zadecyduje czy potrzebna jest pomoc psychiatry czy wystarczy rada psychologa. Sama nie będziesz wiedziała co Ci dolegaLepiej wcześniej zasięgnąć rady nim będzie za późno
Ostatnio zmieniony 04 sie 2010, 12:39 przez babka cukrowa, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Depresja - jedna z najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych

192
nienormalna,
co rozumiesz poprzez "zle nastroje"?
Nastolatki maja to do siebie, ze im hormony zaczynaja szalec i to moze powodowac 15 roznych nastrojow na minute. Obrazanie sie, klotliwosc, nadwrazliwosc, poczucie, ze "dorosli nic nie wiedza" i ze "nikt mnie nie rozumie" moga byc typowe dla tego wieku.

Kolejna mozliwosc to tzw reakcja depresyjna- spowodowane tym, ze jakis tam chlopak na nia nie zwraca uwagi, ze poklocila sie z kolezanka, ze rodzice "sie czepiaja" i narzucaja jakies reguly w domu. To tez jest dosyc normalne i przemijajace.

Depresja kliniczna to poczucie smutku i bezwartosciowosci. Nic nas nie cieszy. Czujemy sie brzydcy, glupi, niewarci zycia. Nie wierzymy, ze cokolwiek sie zmieni i ze nasze zycie sie poprawi. Mamy wrazenie, ze nie zaslugujemy na to, by zyc. Placzemy bez powodu. Unikamy ludzi. Do tego albo spimy zbyt wiele albo budzimy sie nad ranem. Albo nie chcemy wcale jesc- albo objadamy sie na okraglo. Czesto tez czujemy sie tak jakbysmy mieli poczatki grypy- wszystko nas pobolewa.
Czasami pojawiaja sie niebezpieczne znaki: osoba z depresja zaczyna mowic o tym " jak to bedzie gdy mnie tu juz nie bedzie", zaczyna czynic gesty pozegnalne, rozdaje swe ulubione rzeczy- jakby ich juz nie potrzebowala.
I bardzo niebezpieczny znak - osoba, ktora wygladala i zachowywala sie jak ktos gleboko w depresji nagle zaczyna sie usmiechac, jej nastorj sie kompletnie odmienil, wydaje sie szczesliwa. Czesto oznacza to, ze ta osoba juz podjela decyzje o samobojstwie- stad ta ulga widoczna w zachowaniu. Bo dla kogos z depresja kliniczna smierc wydaje sie lepsza niz zycie w takim psychicznym bolu.
Jesli widzisz takie objawy u swej przyjacilki to powiedz jej, ze sie martwisz o nia, ze jest ona dla ciebie bardzo wazna i chcesz jej pomoc. Jesli ona odmowi pojscia do pedagoga- ty bedziesz musiala z tym pedagogiem porozmawiac. Albo z jej rodzicami. To nie bedzie "zdradzanie" przyjaciolki. To moze uratowac jej zycie.
Ostatnio zmieniony 04 sie 2010, 17:34 przez Krystek, łącznie zmieniany 1 raz.
Krystek
"Artificial intelligence is no match for natural stupidity."

Re: Depresja - jedna z najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych

194
I zrób to jak najszybciej! Oby nie było za późno bo:"Depresja nachodzi nas i opuszcza równie niespodziewanie. Będąc w stanie depresji, bronimy się przed pójściem pod wodę, a więc musi pojawić się ręka, która ściąga nas w dół. Inaczej, kiedy jesteśmy pogrążeni w smutku; wtedy sami decydujemy się tonąć.
Ostatnio zmieniony 05 sie 2010, 18:39 przez babka cukrowa, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Depresja - jedna z najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych

195
nienormalna93 pisze:Hmm...niby te objawy się zgadzają,ale ona sama nie chce uwierzyć w to,że to mogłaby być depresja. Nie wiem czy duma jej w tym przeszkadza,czy że jak. Zawsze sama radziła sobie z problemami, a teraz nagle jest w totalnym dołku czego również nie potrafi zrozumieć.
Porozmawiam z nią.
Skoro miałaby przeszkadzać jej w tym duma, to może warto byłoby jej jakoś spróbować objaśnic, ze depresja nie jest powodem do wstydu. Nie jesteśmy z żelaza wszak żeby nic nas nigdy nie mogło wpędzić w cięzki stan psychiczny.
Ostatnio zmieniony 05 sie 2010, 21:51 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Depresja - jedna z najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych

197
Hej,pisaliście o depresji poporodowej.A może ktoś podpowie mi jak pomóc koleżance ,która po raz kolejny straciła dziecko(dwoje dzieci zmarło zaraz po porodzie,miała też kilka poronień).Z powodu depresji odmawia robienia dalszych badań,mimo że dotychczas nie ustalono przyczyny poronień.Bardzo chciałabym jej pomóc.Proszę o kontakt osoby które spotkały się z podobnym problemem.
Ostatnio zmieniony 19 sie 2010, 15:51 przez Feniks, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Depresja - jedna z najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych

198
Ludzie nie umieja sie obejsc z ta wiadomoscia ze sie ma depresje i ze sie bierze lekartwa.Precz z ta chemia! slyszalam itp. az sie poprostu zamknelam i nic o sobie nie opowiadam.
To jest taka falszywa choroba,myslisz ze juz jej nie ma podczas gdy powraca...ja np nie umiem sobie dokladnie przypomniec jak to bylo kiedys jak dostalam depresji-poprostu malo co pamietam z tego czasu bo przeciez nie bylam soba.
Ludzie depresje lacza z choroba psychiczna,nieusawiadomione jest to nasze spoleczenstwo.
Pzdr.
Ostatnio zmieniony 22 gru 2010, 12:04 przez corka, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Depresja - jedna z najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych

202
Mialam znajoma ktora lancuszek drobnych codziennych problemow doprowadzil do stanu bo ja wiem...moze nie depresji w rozumieniu czysto klinicznym,ale z pewnoscia na skraj depresji. Ona, pozniej okreslala ten stan slowem: nijak. To nie byl smutek, on ma jakies przyczyny, a u niej w ktoryms momencie przyczyny smutku przestaly odgrywac jakakolwiek role, to bylo nic-ani smutku, ani zalu, rozpaczy....
jako ze ostatnio o topielcach-zadne gwaltowne zatapianie w smutku, raczej powolne pograzanie sie w stanie bez emocji-
fizycznie manifestujace sie niechecia, nawet niemoznoscia poruszenia sie.
Letarg-
zadne slowa nie docieraja, zadne rady nie skutkuja.
Wyszla z tego stanu, bez lekow, niejako ,,na sile"-za leb i do zycia.
Ludziom nie obdarzonym tak silna wola zycia bezwzglednie trzeba pomoc, nim utona w tym,,nijak"
to juz nie jest przygnebienie, smutek, to o wiele wiecej-to o wiele grozniejsze,,nic"
Ostatnio zmieniony 26 sty 2011, 6:41 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Depresja - jedna z najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych

203
Andra pisze:Ludziom nie obdarzonym tak silna wola zycia bezwzglednie trzeba pomoc, nim utona w tym,,nijak"
to juz nie jest przygnebienie, smutek, to o wiele wiecej-to o wiele grozniejsze,,nic"
W tym momencie dochodzimy do dość ważnego pytania dotyczącego depresji podejrzewanej lub zaobserwowanej u kogoś innego. Czy można komuś pomóc na siłę? Czy jest to technicznie możliwe?
Ostatnio zmieniony 26 sty 2011, 15:23 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Depresja - jedna z najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych

206
Senioritka, u podloza depresja leza realne sytuacje, jednak zauwaz-ten letarg trwa nawet gdy juz ustana przyczyny. Pomijajac leczenie farmakologiczne, mowie,,na sile"w sensie wywolania jakichkolwiek emocji, nawet negatywnych, zlosci, gniewu, pozwalajacych powrocic do zycia.
Ostatnio zmieniony 27 sty 2011, 1:19 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Wróć do „Psychologia”

cron