Lidka pisze:Moim zdaniem problem polega na tym, że ludzie nie mają świadomości, iż rzeczywiście sami wybierają samotność (czy cokolwiek innego)... Samotność bywa konsekwencją wcześniejszych myśli, uczuć, czynów, wielokrotnie zdarza się, że człowiek nie ma pojęcia o tym, a w głębi duszy nie ma w nim zgody na taki stan rzeczy. Wówczas samotność boli...
Powiem Wam jak jest z poczuciem osamotnienia u mnie.... Jestem osobą, która trzy lata temu postanowiła "przemeblować" cały swój świat. Było ciężko, ale nie żałuję żadnej decyzji. Poczucie osamotnienia nie towarzyszy mi na co dzień, jestem silna, pracuję nad samorozwojem, dbam o siebie, ale pojawiają się takie chwile, w których czuję się tak, jakbym dźwigała na swoich ramionach ciężar całego otaczającego mnie świata. Ostatnimi dniami osłabiła mnie choroba.... zwykłe przeziębienie..... ale wystarczyło bym poczułam się bardziej zmęczona.... i samotna ze swoimi problemami. Kiedy dopada mnie fizyczna słabość, codzienność wydaje mi się znacznie trudniejsza niż zwykle, no i brak mi wtedy kogoś, kto mógłbym się mną opiekować i troszkę o mnie potroszczyć
Jednak każde takie doświadczenie uczy mnie czegoś nowego o sobie samej, dziś wiem więcej niż kilka dni temu. Przeziębienie minęło, a wraz z nim rozproszyły się przyziemne lęki egzystencjalne... Znów uśmiecham się do wszystkich i rozdaję światu odrobinki słońca, które mam w sercu :slonko: Jestem pogodna i świadoma, że odpowiedzialność za własny nastój ponoszę tylko i wyłącznie ja sama. Dlatego każdemu kto czuje się samotny, zawsze powtarzam, to co pisałam już wcześniej: samotność to tylko stan umysłu, od nas zależy czy mu się poddamy i będziemy go pielęgnować, czy powiemy sobie dość nie pozwolę by dłużej rządziły mną moje słabości.
Pozdrawiam wszystkich samotnych i samotników, niech Pokój i Dobro będzie z Wami :tuli: