Re: Gdybym...

31
...Gdyby doba miala miesiac,nie byloby niemilych dni.......chyba:)
W tym pospiechu krotkiego zycia,popelniamy wiele bledow,
dotykajac tylko wierzcholkow...
Ostatnio zmieniony 21 sie 2011, 14:37 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Gdybym...

33
...Gdyby tak sie skupic.......
Nie jestem pewna ,czy to jest mozliwe,majac swiadomosc takiego ograniczenia
czasu
:)
Ostatnio zmieniony 21 sie 2011, 14:53 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Gdybym...

36
gdybanie to analiza, ta skolei jest potrzebna do poszerzania świadomości.
Jeśli dla kogoś to za trudne to po co pakował się w ciało ludzkie - mógł nadal żyć w ciele zwierzęcym. Zwierzęta nie gdybają, żyją sobie z poczuciem jedności siebie. Nie dzielą świadomości na pod i nadświadomość.
Jak widać wielu ma jeszcze świadomość na poziomie zwierzęcym która zakłada by iść przez życie prosto i niczego nie rozkminiać.
Ciało ludzkie daje większe możliwości i po to ono jest by myśleć, by rozumieć a nie tylko czuć.
Ostatnio zmieniony 22 sie 2011, 19:05 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Gdybym...

40
Ja?! pisze:gdybanie to analiza, ta skolei jest potrzebna do poszerzania świadomości.
Jeśli dla kogoś to za trudne to po co pakował się w ciało ludzkie - mógł nadal żyć w ciele zwierzęcym. Zwierzęta nie gdybają, żyją sobie z poczuciem jedności siebie. Nie dzielą świadomości na pod i nadświadomość.
Jak widać wielu ma jeszcze świadomość na poziomie zwierzęcym która zakłada by iść przez życie prosto i niczego nie rozkminiać.
Ciało ludzkie daje większe możliwości i po to ono jest by myśleć, by rozumieć a nie tylko czuć.
Jesteś szczęśliwy? Czy będziesz się zagdybywał na śmierć by poczuć szczęście? :)
Ludzie wymyśleli różne rzeczy w tym kompulsywne rozkminianie tak samo jak i żywność modyfikowaną, więc wymysł ludzki nie jest wyznacznikiem poszerzania świadomości. :) Takim rozkminianiem można przegapić życie. :P
Ostatnio zmieniony 22 sie 2011, 21:40 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Gdybym...

42
lufestre pisze:Jesteś szczęśliwy? Czy będziesz się zagdybywał na śmierć by poczuć szczęście? :)
Ludzie wymyśleli różne rzeczy w tym kompulsywne rozkminianie tak samo jak i żywność modyfikowaną, więc wymysł ludzki nie jest wyznacznikiem poszerzania świadomości. :) Takim rozkminianiem można przegapić życie. :P
Szczęście mam gdy się budze żywy, gdy postępuje zgodnie z moją wyższą wolą i się nie buntuje, gdy chodze spać przed północą. Gdybam rozkminiając czemu ciągle brakuje mi czasu i chodze spać po północy. Gdybam by zmienić wiele w moim życiu. Ludzie pierwotni gdybali jakby tu upolować mamuta i przy tym nie zginąć. Ty może masz łatwo i lekko w życiu i nie musisz gdybać co by w nim poprawić. Na ziemi o ile pamiętam żadko byłem szczęśliwy, tylko w dzieciństwie i to czasami. Szczęśliwi nie mają motywacji by coś w sobie zmieniać. Ziemia jeszcze nie jest rajem bym czuł się szczęśliwy...
Ostatnio zmieniony 22 sie 2011, 23:42 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Gdybym...

43
Ja?! pisze:Gdybam by zmienić wiele w moim życiu. Ludzie pierwotni gdybali jakby tu upolować mamuta i przy tym nie zginąć.
No więc nie gdybasz tylko konstruktywnie myslisz, przynajmniej wnioskując po Twojej wypowiedzi. A ludzie pierwotni nie gdybali- tylko myśleli, że muszą upolować i obmyślali taktykę. To nazwałabym całkiem przydatnym praktycznym myśleniem. Ale na pewno mieliby problem z przetrwaniem gdyby siedzieli i myśleli- a co jak go nie upolujemy i umrzemy z głodu? A co by było gdybyśmy nie upolowali w zeszłym tygodniu? A co będzie jeśli się potkniemy w trakcie biegu za mamutem? Ja to nazywam gdybaniem a nie chodzi mi o nie myślenie konstuktywne.

Ty może masz łatwo i lekko w życiu i nie musisz gdybać co by w nim poprawić.
Mylisz sie, ale mniejsza z tym. Jak gdybaniem można coś poprawić? :P

Mówimy o 2 różnych pojęciach. Dla mnie gdybanie to dywagowanie w nieskończoność, które jest bezproduktywne. Jeśli rozkminiasz coś z przeszłości, bo chcesz się nauczyć na błędzie, to jest to dobry pomysł, ale jeśli rozkminiasz żeby uznać, że to jest tragedia i się już nie pozbierasz i jak to mogło się stać, to jest to trochę bez sensu, bo się katujesz wręcz hamując to poprawianie i chyba jest to w miarę logiczne.
Tak samo jeśli chcesz coś zrobić i rozkmniasz to i dochodzisz do wniosku, że na pewno sobie nie poradzisz, to czy to gdybanie Ci pomaga? Na zasadzie co by było gdyby się nie udało? Jeśli myślisz sobie- jeśli się nie uda to mam plan B, to to ma sens, ale jeśli myślisz, że jeśli się nie uda to jesteś skończonym idiotą, to już mało Ci to pomaga. I to miałam na myśli. ;)
Ostatnio zmieniony 22 sie 2011, 23:56 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Gdybym...

44
fajnie, jesteśmy blisko sedna.
a dajmy na to popełniłem błąd i coby było gdybym to zaczął inaczej, wariantów jest kilkanaście, zaczynają sie testy próby, eksperymenty i wychodzi z tego coś lepszego niż było. A gdybanie w przyszłość zabezpiecza przed porażką, zwłaszcza gdy się ma kilka wariantów działania. Życie potrafi wiele planów skreślić. Sama wiara w powodzenie nie pomorze chyba że chodzi o oddanie moczu i to nie w każdym przypadku.
Ostatnio zmieniony 23 sie 2011, 0:18 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Gdybym...

45
Toż ja nie twierdzę, że sama wiara pomoże. Jesli chce przenieśc kamień nie będę przed nim siedzieć i wierzyć w to, że się przesunie, bo jak nie wstanę i go nie powlokę, to się nie przesunie. Ale jeśli nie wstanę, bo uznam, że i tak go nie przesunę bo waży tonę, to mogę nie dowiedzieć się, że był lekki wbrew gdybaniom. :)
Ostatnio zmieniony 23 sie 2011, 0:21 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Gdybym...

47
victoria pisze:Czy warto gdybać? Trafiłam na takie słowa i tak sobie myślę, mleko juz się wylało, więc dla kogo to gdyby, dla innych?
Gdybym mogła od nowa wychowywać dziecko,
Częściej używałabym palca do malowania, a rzadziej do wytykania.
Mniej bym upominała, a bardziej dbała o bliski kontakt.
Zamiast patrzeć stale na zegarek, patrzyłabym na to, co robi.
Wiedziałabym mniej, lecz za to umiałabym okazać troskę.
Robilibyśmy więcej wycieczek i puszczali więcej latawców.
Przestałabym odgrywać poważną, a zaczęła poważnie się bawić.
Przebiegałabym więcej pól i obejrzała więcej gwiazd.
Rzadziej bym szarpała, a częściej przytulała.
Rzadziej byłabym nieugięta, a częściej wspierała.
Budowałabym najpierw poczucie własnej wartości, a dopiero potem dom.
Nie uczyłabym zamiłowania do władzy, lecz potęgi miłości.
Bardzo mi przykro Victorio...ale tak naprawde nie ma żadnego gdybym...ten tryb przypuszczajacy jest w nas zakodowany , by pomnażać cierpienie ....... rozbudzać poczuncie winy ....Spoglądając wstecz czujemy ,ze nie byliśnmy zbyt dobrzy , przegapilismy wiele spraw .... To nie jest prawda!!!.
Nie ma żadnego gdybym.... jakbym..... może bym....
Na pewnym poziomie dostajemy wgląd ,że wszystko potoczyło sie jak miało potoczyć sie - klęski były zaplanowane ,by przytepic ego ... zwycięstwa odniesione , by rozbudzic wiare w siebie ...trudne dzieci pojawły się w naszej rodzinie ,by nas nauczyc innego spojrzenia na zycie.....trudni partnerzy , byśmy ukształtowali nowe cechy charakteru...
... Nic nie pojawi się w zyciu co nie ma się pojawic , Wszystko to służy ,byśmy się zmieniali . A że mało kto zna plan własnego zycia ,to musi brać udział w ten grze ...Probować zażegnywać dramaty , cieszyć się z sukcesu ale co najważniejsze nie przywiązywac się do wyników - to daje taką wiekszą stabilizację emocjonalna
Ostatnio zmieniony 24 sie 2011, 20:18 przez 999Krysia, łącznie zmieniany 1 raz.
..Dorastasz w dniu , w którym potrafisz się serdecznie z siebie pośmiać ..

Re: Gdybym...

48
" Gdybanie" kiedyś nie leżało w mojej naturze, teraz nie jestem taka pewna że postępowałam słusznie. Autorka wątku świetnie scharakteryzowała moje "gdybym" . W pewnym momencie sobie odpuściłam i owe "gdybym" zostanie już ze mną na zawsze prawdopodobnie, pewnych rzeczy nie zmienię i mimo że nie żyję przeszłością gdzieś będzie się kołatało moje gdybym, czy to wyrzuty sumienia? Być może tak to można nazwać. Jedna fatalna decyzja może zaważyć na całym naszym życiu , jak tu nie gdybać skoro nie ma możliwości tego odkręcić?
Trzeba się dalej zmagać, poddanie się oznacza śmierć, wegetację , depresję.
Ostatnio zmieniony 28 maja 2012, 20:58 przez lenka111, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Gdybym...

49
Lenko, a gdyby to gdybym :p przeniesc z przeszlosci do terazniejszosci. Najczesciej strzalka prowadzi stad do tamtad, prawda? Zmienmy kierunek: gdybym kiedys nie bladzila- nie znalazlabym drogi, gdybym kiedys nie byla niedobra- nie wiedzialabym ze jestem dobra...stracone byle okazje sa okazja do nauki jak nie marnowac obecnych. A tamte- coz, to nie byl ich czas i miejsce. Albo nasz czas i nasze miejsce. Wroca, gdy dorosniemy do nich. W naturze nic nie ginie, a wiec i te stracone chwile nie zaginely, nie odeszly, moze czekaja na nas:). Az bedziemy na tyle dojrzali zeby je dostrzec. Choc czasem to trwa dlugo. Ale zawsze warto patrzec przed siebie. Powiedz- kim bylabys bez siebie minionej. Gdybys nie przezyla tamtych chwil, zapewne jak u kazdego- bardzo roznych- czy dzis wiedzialabys tyle o sobie, czy wiedzialabys na co Cie stac. Przeszlosc jest cenna nauka procentujaca w terazniejszosci nami samymi. Wiec moze zamiast przywiazywac sie do minionych chwil- lepiej z wdziecznoscia odlozyc je na ich miejsce. Tak jak stare, zapomniane fotografie?
Ostatnio zmieniony 28 maja 2012, 21:44 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Gdybym...

50
Ehh...
Masz rację Andra...
Byłabym głupią, beztroską babą. Prawda jest taka że teraz nie popełnię więcej tych samych błędów, czegoś się nauczyłam w życiu i może rzeczywiście trzeba poszukać korzyści zamiast płakać nad rozlanym mlekiem.
Mam nieraz takie rozterki , coraz mniej myślę i wierzę że będzie ok.
Ostatnio zmieniony 29 maja 2012, 23:34 przez lenka111, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Gdybym...

51
Lenka, kazdy ma spadki nastroju, rozterki...czasem az leb peka:). Nie mysl ze tylko Ty tak masz. Nie tyle durna baba bylabys ile inna. I nie wiadomo w dodatku jaka. To juz lepiej trzymac sie tego co sie ma, prawda? Jesli moge Ci cos podpowiedziec- potraktuj wspomnienia jak stare fotografie, na ktorych widzisz swoja przyjaciolke z dziecinstwa...siebie sprzed lat. To juz nie jestes Ty- mlodziutka, naiwna, niemadra. Popatrz na nia, zatrzymana w czasie, nie wiedziala polowy tego co Ty, dlatego marnowala okazje, nie widzac ich. Ona zostala tam na tych starych fotkach, Ty jestes tu, rozumiejac tamta siebie. Wiec rozumiejaca ze tak naprawde nie ma czego zalowac, to Ty dzis dostrzegasz tamte niewykorzystane szanse, wowczas ich dla Ciebie- nieswiadomej ich- nie bylo. Sprobuj moze w taki sposob? Powodzenia...po to sa te zmarnowane minione okazje bysmy nie marnowali zadnej chwili obecnej, aby za iles tam lat znow nie wzdychac: gdybym to dzis zrobila inaczej:)...
Ostatnio zmieniony 30 maja 2012, 0:34 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Gdybym...

53
najważniejsze zadawać sobie pytanie dlaczego?
i znajdywać co jakiś czas odpowiedzi
tylko po to by móc zadać kolejne
dlaczego?

tych którzy już wiedzą na bank, zostawiamy w spokoju

udeptywanie kapusty ma sens - pyszna - nie wymaga, choć dopuszcza przebłyski
Ostatnio zmieniony 30 maja 2012, 17:47 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Gdybym...

54
Lenko, te slowa plyna z zycia:), mysle ze drzemia w kazdym z nas, niekiedy jedynie przytloczone ciezarem wspomnien. Jestes ta ktora jestes- bardzo szczegolna i niepowtarzalna poprzez to co do tej pory przezylas, przez sume zebranych doswiadczen, gdyby zabrac Ci jedno z nich-czy bylabys ta dzisiejsza Lenka?:) na czyje wiersze czekalabym wowczas? Kto powielilby Twoj niepowtarzalny styl? Nie warto zalowac tego czego nie bylo, prawda?:)
Ostatnio zmieniony 30 maja 2012, 18:13 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Gdybym...

55
Nie byłam by tą Lenką, nie wiem nawet czy żyłabym świadomie czy egzystowała tylko.
Nie jestem tego w stanie przewidzieć ale masz rację to co przeżyłam, moje ówczesne decyzje ukształtowały mnie na Lenkę teraźniejszą i zasadniczo nie chciałabym niczego w sobie zmieniać, dobrze się czuję sama ze sobą:D
Ostatnio zmieniony 30 maja 2012, 19:38 przez lenka111, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Gdybym...

56
Gdybanie umieszczone we wstępie jest słuszne, ale nikt nam nie da takiej powtórki z życia, dlatego nie należy obarczać się poczuciem winy, bo ono jest destrukcyjne i w niczym nam nie pomaga.
Jednak jeśli jesteśmy w stanie zastosować nowe podejście do wychowania, to czyńmy to...nawet społecznie,
angażując się w różnego rodzajach przedsięwzięciach.
Ba! nawet możemy jako wolontariusz pomóc wychowawczo w domach dziecka.
Ostatnio zmieniony 30 maja 2012, 20:00 przez Amm, łącznie zmieniany 1 raz.
Stać się obserwatorem własnego życia [...] znaczy uwolnić się od jego cierpień./Oscar Wilde/

Re: Gdybym...

57
Próbowałam wolontariatu ale to było dość dawno, do tego trzeba mieć sporo samozaparcia i sił.
Nie wiem, może jeszcze potrafić dotrzeć to trudnej młodzieży jeśli chodzi o domy dziecka, umiejętność budowania autorytety też tu jest niezbędną, kiedyś może....dziś nie jestem już taka pewna czy podołałbym .
Ostatnio zmieniony 01 cze 2012, 9:35 przez lenka111, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Gdybym...

58
Rozumiem,ze "gdybym" w temacie dotyczy relacji rodzic-dziecko.Wiec za nieznanym autorem :
"Błędy wychowawcze popełniane przez rodziców i nauczycieli

Na błędy wychowawcze składają się niewłaściwości w postępowaniu wychowawców (rodziców, nauczycieli, innych osób, instytucji, środowisk) z dziećmi i młodzieżą w procesie ich rozwoju i wychowania.
Błędy wychowawcze czyli wspomniane niewłaściwości przejawiają się głównie:
w nieprawidłowych postawach dorosłych (chodzi tu o sposób zachowywania się w roli wychowawcy)
nieprzestrzeganiu lub łamaniu empirycznie ustalonych i zweryfikowanych w praktyce zasad pedagogicznego działania
stosowaniu takich metod oddziaływania na dzieci i młodzież, które prowadzą do sytuacji sprzecznych z oczekiwaniami wychowawców a także są sprzeczne z odpowiadającymi danej epoce celami i zadaniami wychowania.
W wymienionych płaszczyznach powstaje najwięcej sytuacji niekorzystnych, niekiedy nawet groźnych dla prawidłowego kształtowania się osobowości dzieci i młodzieży, ich postaw społeczno moralnych i ich przygotowania do życia. Popełniane błędy wychowawcze mogą być poważnym źródłem nerwicogennym.
Szkodliwość popełnianych błędów wychowawczych – wzmacnia lub osłabia indywidualną odporność dziecka, jego właściwości osobowościowe, typ więzi uczuciowej z rodzicami lub jednym z nich, panująca w rodzinie atmosfera, ogólne warunki jej życia.
Podkreślenia wymaga i to, że nie zawsze konsekwencje niewłaściwych metod wychowawczych i nieprawidłowych postaw rodzicielskich uwidaczniają siew okresie dzieciństwa i wczesnej młodości. System wychowania jakiemu dziecko podlega przez wiele lat, atmosfera domu i szkoły przy słabej psychicznej odporności i właściwej dziecku nieśmiałości mogą je determinować w takim stopniu, że nie będzie ono przejawiało cech negatywnych i nie będą się uwidaczniały deformacje psychiczne. Brak wiary we własne siły, brak poczucia własnej wartości dziecko jest w stanie ukryć przed otoczeniem wykazując się pracowitością, koncentracją na wypełnianiu obowiązków i uległością wobec dorosłych, które to osoby z reguły oceniane są pozytywnie. W większości przypadków liczy się głównie to, co zadowala rodziców i nauczycieli, co odpowiada stereotypowi „dobrego dziecka” i „dobrego ucznia”.
Skutki błędów wychowawczych popełnianych przez rodziców odczuwa szkoła. Błędy popełniane przez nauczycieli w różny sposób rzutują na życie rodziny. Te związki uzasadniają łączne rozpatrywanie problemu. Jeżeli w obu środowiskach pojawią się nieprawidłowości sytuacja ucznia staje się bardzo trudna, a proces jego wychowania może ulec poważnemu zaburzeniu.

Przyczyny błędów popełnianych przez rodziców.
Do podstawowych przyczyn zaliczyć należy:
przenoszenie doświadczeń wyniesionych z domu rodzinnego do własnej praktyki wychowawczej, bez liczenia się z faktem, że zasadniczym zmianom uległy na przestrzeni minionych lat warunki życia oraz bez uwzględnienia indywidualnych właściwości dziecka
bezrefleksyjne naśladowanie wzorów postępowania innych osób
tworzenie własnej koncepcji wychowania dziecka w oparciu o subiektywne wyobrażenia o tym, co dla jego ogólnego rozwoju i przygotowania do życia jest dobre (często towarzyszy temu pragnienie stworzenia dziecku odmiennej sytuacji niż ta, w jakiej było się wychowywanym samemu
nadkompensacja w zaspakajaniu potrzeb dziecka
nadmierna uczuciowa koncentracja na dziecku
wiązanie z dzieckiem zbyt wygórowanych ambicji i aspiracji
żywiołowe i nieprzemyślane, niekonsekwentne postępowanie z dzieckiem w którym emocje i niekontrolowane reakcje stanowią czynnik dominujący.
Dla pełniejszego naświetlenia omawianego tematu należy nieco szerzej potraktować jeszcze dwie istotne sprawy. Dla rodziców, którzy nie pragnęli dziecka, jest ono niekiedy ciężarem, w subiektywnych odczuciach komplikuje im życie, uniemożliwia lub utrudnia im realizację jakichś indywidualnych zamierzeń. Wywiera to poważny wpływ na postawy rodzicielskie i powoduje albo odrzucenie dziecka albo wspomnianą wcześniej nadkompensację w zaspakajaniu potrzeb, głównie materialnych co w rzeczywistości ma zastąpić brak uczucia lub ukrywaną niechęć i obcość. Rodzice z różnych względów rozczarowani swoim życiem, nie akceptujący go i nie akceptujący siebie nawzajem przejawiają niekiedy nadmierną koncentrację uczuciową na dziecku, wiążąc z nim wszystkie nadzieje i ambicje, a także pragnienie skompensowania własnych niezaspokojonych potrzeb psychicznych. Jest to jedna z trudniejszych sytuacji wychowawczych ponieważ dziecko staje się środkiem do wyrównania odczuwalnych przez dorosłych braków, przezywanych lub doznanych krzywd. Jego indywidualny rozwój, dobre przygotowanie do samodzielnego życia, staje się często wbrew intencjom sprawą drugorzędną, marginesową. Połączenie uczucia z instrumentalnym traktowaniem dziecka, pragnienie przeżycia poprzez nie i dzięki niemu sukcesów, których nie osiągnęło się samemu, może okaleczyć i deformować osobowość dziecka, czyni je równie nieszczęśliwym jak odrzucenie, stwarza sytuację uwikłania i swoistego omotania uczuciem oraz gotowością dorosłych, zwłaszcza matek do największych poświęceń w imię nakreślonych celów i życiowych nadziei. Wiele dzieci nie wytrzymuje tak silnego obciążenia psychicznego, reagując na nie niekiedy ciężką nerwicą.

Przyczyny błędów popełnianych przez nauczycieli.
Ich podstawowe źródła rozpatrywać należałoby w dwóch płaszczyznach:
osobistym stosunku do pełnionej profesjonalnie roli wychowawcy
niedostatecznym, merytorycznym przygotowaniu do funkcjonowania w zawodzie oraz w braku doświadczenia pedagogicznego, które zdobywa się poprzez konfrontację wiedzy zdobytej w trakcie studiów z własną praktyką wychowawczą.
Wśród nauczycieli – nazwijmy to umownie „z konieczności” – są osoby, które nie lubią dzieci i młodzieży, źle znoszą stały z nimi kontakt, nie umieją znaleźć z wychowankami wspólnego języka. Wówczas postawa wychowawcza nauczyciela jest bardziej usztywniona i sformalizowana, a sposób oceniania uczniów surowszy. Więcej również przejawia on zniecierpliwienia w obcowaniu z dziećmi, bardziej jest podatny na wymierzania kar pod względem zmęczenia, denerwowania lub chwilowej irytacji.
Braki w merytorycznym przygotowaniu do zawodu wyrażają się w nieuświadomieniu sobie wielu spraw o zasadniczym znaczeniu dla prawidłowego funkcjonowania w roli nauczyciela, a także dla prawidłowego funkcjonowania szkoły jako ważnej instytucji w całym systemie edukacji narodowej.
Do podstawowych błędów jakie może popełnić nauczyciel zaliczyć należy:
nieuwzględnianie zasady indywidualizacji w procesie nauczania i wychowania
nieprzestrzeganie zasady obiektywizmu i bezstronności w ocenianiu uczniów
niedocenianie znaczenia dokładnej znajomości ucznia oraz jego podstawowego środowiska życia – rodziny
nieumiejętność nawiązywania kontaktów z rodzicami
brak konsekwencji w zakresie stawianych dzieciom i młodzieży wymagań i egzekwowania ich spełniania
brak poszanowania godności osobistej ucznia, nietaktowne traktowanie go
stwarzanie uczniom sytuacji uprzywilejowania ze względu na pozycję społeczną rodziców
obciążanie odpowiedzialnością ucznia za niewłaściwe zachowanie się rodziców wobec nauczyciela lub niski poziom kultury moralnej rodziny

Wychowawcze konsekwencje błędów wychowawczych.
Wyodrębnić tu należy jako najbardziej szkodliwe dla dzieci:
nadmierną koncentrację uczuciową – sprzyja ona kształtowaniu się postawy niekiedy wręcz chorobliwej opiekuńczości, przewrażliwienia na punkcie dziecka, zbędnego chronienia go, oszczędzania, gotowości do poświęcenia się dla niego, zaniżaniu wymagań, braku troski o zachowanie równowagi między prawami i obowiązkami dziecka. Ujemne tego rezultaty są następujące:
samodzielność dziecka i jego dojrzałość społeczna nie rozwija się w stopniu dostatecznym. Już w 3- 6 roku życia uwidaczniają się błędy lub niedostatki w wychowaniu rodzinnym;
obserwuje się znacznie powolniejszy, niekiedy poważnie zahamowany proces rozwoju dziecka także we wszystkich innych dziedzinach: ma ono wyraźnie zaniżone wyobrażenia o swoich możliwościach, jest onieśmielone, szybko przejawia objawy zmęczenia i znudzenia, niechętnie zabiera głos, niechętnie angażuje się w prace, które trzeba wykonać samemu, przejawia brak zdolności organizatorskich, brak wyobraźni, nie umie nawiązywać kontaktów z rówieśnikami, nie potrafi z nimi współdziałać
dziecko odsuwane od współudziału w pracach na rzecz rodziny, szerszego otoczenia (oszczędzane) nie nabywa niezbędnych w późnym życiu umiejętności, przyjmuje postawę oczekiwania na świadczenia innych, utwierdza się w przekonaniu, że otoczenie ma wobec niego liczne obowiązki, natomiast samo nie widzi i nie odczuwa potrzeby robienia czegoś dla innych
w miarę dorastania coraz silniej rozwijają się u dziecka dyspozycje do „brania” i „korzystania”. Nazywamy to postawą konsumpcyjną.
wyolbrzymione, błędne interpretowanie poczucia odpowiedzialności za dziecko – taką postawę rodzicielską charakteryzuje stwarzanie wokół dziecka atmosfery ustawicznego czuwania nad nim, maksymalnego ograniczania jego swobody, rozbudowy systemu zakazów, brak zaufania, uciążliwe kontrolowanie wszystkiego co robi, wtrącanie się do najdrobniejszych spraw dziecka, ciągłe pouczanie i przestrzeganie. Przesadne i fałszywe interpretowane poczucie odpowiedzialności za dziecko przyczynia się do powstawania sytuacji, tworzenie których absolutnie nie mieści się w interesach rodziców. I tak:
u dziecka wcześnie wykształcają się mechanizmy obronne w postaci kłamstwa i coraz staranniejszego ukrywania przed rodzicami swoich problemów
nadmierna kuratela i rozbudowany system zakazów rodzą sprzeciw a niekiedy są przyczyną drastycznych form buntu
postawa wychowawcza dorosłych oraz stosowane metody oddziaływania na dziecko mogą być źródłem różnych wypaczeń natury charakterologicznej , na przykład przejmuje się od rodziców takie cechy jak podejrzliwość, nieufność wścibskość, złośliwość, despotyzm
młodzież z takich rodzin zatraca poczucie własnej wartości, staje się bierna i podatna na wszelkie wpływy, albo stara się jak najszybciej opuścić dom rodzinny
nieuwzględnianie zachodzącego procesu wzrostu dziecka – chodzi tu o zjawisko infantylizacji procesu wychowania, wynikające z przekonania, że dziecko ciągle jest małe, bezradne i bezbronne, wymaga opieki i pomocy. Nie bierze się pod uwagę tego, iż w miarę upływu lat jego możliwości wzrastają i zadaniem wychowania jest jak największe wspomaganie owego wzrostu, rozwijanie u dziecka zaradności, samodzielności, poczucia odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo, własne postępowanie. Formalne wyrazy dorosłości (otrzymanie dowody osobistego itp.) mogą mieć znikome znaczenie w życiu młodego człowieka, jeżeli nie był on stopniowo przygotowywany do kierowania sobą, podejmowania różnych decyzji i wykonywania zadań. Młody człowiek jeżeli nie potrafi wyzwolić się psychicznie z ciążącej na nim atmosfery „dziecięcości” musi pokonać wiele trudność na początku swojej samodzielnej drogi życiowej. Długo będzie się czuł jakiś niepewny, niekompletny, pozbawiony czegoś bardzo istotnego, a równocześnie trudnego do określenia, uchwycenia, zdefiniowania.
Wymienione trzy rodzaje popełnianych błędów wychowawczych wiążą się z uczuciowym stosunkiem do dziecka. Towarzyszą im:
brak przemyślanej koncepcji czy linii wychowawczego postępowania – wynika z tego rażący brak konsekwencji, miotanie siędo nadmiernej pobłażliwości i ustępstw do przesadnej surowości a nawet drastycznych form reagowania na zachowanie dziecka (stosowanie kar fizycznych często pod wpływem zdenerwowania, ubliżanie dziecku, przeklinanie na nie)
stwarzanie dziecku uprzywilejowanej sytuacji w rodzinie
wspieranie dziecka w sytuacjach, które wymagają przede wszystkim jego własnych wysiłków i starań.
Na odrębne potraktowanie przy analizie błędów wychowawczych rodziny zasługuje rola czynnika ambicjonalnego. Uwidacznia się on jaskrawo w takich sprawach jak: zapewnienie rodzinie materialnej strony warunków życia, wyobrażenia o dziecku i jego możliwościach, sposób traktowania dziecka na tle innych dzieci, wiązane z dzieckiem oczekiwania.
Ambicjonalne zaangażowanie rodziców w dziecko sprzyja nadkompensacji w zaspakajaniu jego potrzeb materialnych (potrzeby psychiczne są często zaniedbywane), spełnianiu wszystkich życzeń dziecka, a nawet wyprzedzaniu ich, pilnowaniu aby jego koledzy nie posiadali więcej. W takich rodzinach rozwija się cały system wzmacniania aspiracji i ambicji, sztucznego rozbudzania i zwielokrotniania potrzeb, których dziecko po dojściu do pełnoletności może nie być w stanie zaspokoić, zwłaszcza na początku własnej samodzielnej drogi życiowej.
Czynnik ambicjonalny w postawach rodziców sprzyja tworzeniu różnych wizji dziecka. Mogą one być wyidealizowane, nie na miarę dziecka, lub przekraczające jego możliwości."


Przynudzilem troche :)
Nio ale...
Bledy wychowawcze sa nie do unikniecia !! My jedynie mozemy wyciagnac wnioski nazajutrz.
Dlatego mowi sie,ze ta milosc babcina/dziadkowa jest najpelniejsza :)
Na szczescie istnieje jeszcze inne "gdyby".Takie :
1.Gdybym byl bogatym...
2.Gdybym byl/a tym a tym...
3.Gdybym nie byl/a tym a tym :)...
i inne setki gdybym
Ach gdybym ja byl troszke mlodszym...:)
Ostatnio zmieniony 19 cze 2012, 17:24 przez mont_kaw, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Gdybym...

60
przepraszam ale napisalem we wstepie " za nieznanym autorem"-to raz.
Dwa-jesli nie widzisz sensu w tym by zrozumiec jakie mechanizmy tworza bledy wychowawcze,to nie musisz tego czytac.Trzy-i komentowac :)
Wielokrotnie zrozumienie pelni role przebaczenia :)
Przepraszam Pania Psycholog Joanna Rojewska,iz nie uzylem jej nazwiska wklejajac tekst.Nie byl on podpisany w zrodle,ktore czytalem.Poniose wszelkie konsekwencje prawne
Ostatnio zmieniony 19 cze 2012, 18:37 przez mont_kaw, łącznie zmieniany 2 razy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Psychologia”

cron