Re: dobro - produkt ewolucji czy coś "więcej"?

61
to co napisałem , nie napisałem wprost pod twym adresem , ale ty odbiłaś we mnie , jak to mozna wytłumaczyć ?, nigdy nie udeżyłem kogoś od tyłu bo nie jestem taki h..jem jak ten baran , ale zdarzyło mi sie w zyciu tak oberwać wiec uważam ze to jest zło , musiałas rzucać kamieniem do mnie ? jaki miałas powód ? piszesz wyżej , że patrzysz i wyciagasz wnioski , sadzisz że tylko ciebie na to stać a inni to ciemna gadzina ślepa i głucha i fałszywa jak ten baran ??
Ostatnio zmieniony 30 sty 2014, 19:22 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: dobro - produkt ewolucji czy coś "więcej"?

62
Crows pisze:to co napisałem , nie napisałem wprost pod twym adresem , ale ty odbiłaś we mnie , jak to mozna wytłumaczyć ?, nigdy nie udeżyłem kogoś od tyłu bo nie jestem taki h..jem jak ten baran , ale zdarzyło mi sie w zyciu tak oberwać wiec uważam ze to jest zło , musiałas rzucać kamieniem do mnie ? jaki miałas powód ? piszesz wyżej , że patrzysz i wyciagasz wnioski , sadzisz że tylko ciebie na to stać a inni to ciemna gadzina ślepa i głucha i fałszywa jak ten baran ??
He he.. Tak, ciekawe.

A wracając do zachowania ludzi jak baranów - co miałeś na myśli?

CM
Ostatnio zmieniony 30 sty 2014, 19:30 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: dobro - produkt ewolucji czy coś "więcej"?

63
Crows pisze:to co napisałem , nie napisałem wprost pod twym adresem , ale ty odbiłaś we mnie , jak to mozna wytłumaczyć ?, nigdy nie udeżyłem kogoś od tyłu bo nie jestem taki h..jem jak ten baran , ale zdarzyło mi sie w zyciu tak oberwać wiec uważam ze to jest zło , musiałas rzucać kamieniem do mnie ? jaki miałas powód ? piszesz wyżej , że patrzysz i wyciagasz wnioski , sadzisz że tylko ciebie na to stać a inni to ciemna gadzina ślepa i głucha i fałszywa jak ten baran ??
Nie musiałam i nie był to kamień (bardziej kubek z zimną wodą), a chciałam. Dlaczego? A żebyś może też pomyślał i skojarzył (bo nie uważam Cię za 'ciemną gadzinę'), choćby Twoje wczorajsze wypowiedzi do mnie, powinieneś je jeszcze pamiętać (starych do mnie i nie tylko nie będę wywlekać, bo nie gromadzę tego i nie zapamiętuję). To był taki sam kopniak, Crows. Tak jak ten baran uważa, że to 'dobro', tak i Ty jednoznacznie swoje zachowania uważasz za 'dobro'.
Ostatnio zmieniony 30 sty 2014, 19:37 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: dobro - produkt ewolucji czy coś "więcej"?

64
Lidka pisze:
Crows pisze:to co napisałem , nie napisałem wprost pod twym adresem , ale ty odbiłaś we mnie , jak to mozna wytłumaczyć ?, nigdy nie udeżyłem kogoś od tyłu bo nie jestem taki h..jem jak ten baran , ale zdarzyło mi sie w zyciu tak oberwać wiec uważam ze to jest zło , musiałas rzucać kamieniem do mnie ? jaki miałas powód ? piszesz wyżej , że patrzysz i wyciagasz wnioski , sadzisz że tylko ciebie na to stać a inni to ciemna gadzina ślepa i głucha i fałszywa jak ten baran ??
Nie musiałam i nie był to kamień (bardziej kubek z zimną wodą), a chciałam. Dlaczego? A żebyś może też pomyślał i skojarzył (bo nie uważam Cię za 'ciemną gadzinę'), choćby Twoje wczorajsze wypowiedzi do mnie, powinieneś je jeszcze pamiętać (starych do mnie i nie tylko nie będę wywlekać, bo nie gromadzę tego i nie zapamiętuję). To był taki sam kopniak, Crows. Tak jak ten baran uważa, że to 'dobro', tak i Ty jednoznacznie swoje zachowania uważasz za 'dobro'.
Może niektórzy lubią być kopani - dla nich to jest "dobre", wtedy na zasadach współpracy, czasem kopną tego i owego, w nadziei iż "dobro" do nich wróci? :fiufiu:
Ostatnio zmieniony 30 sty 2014, 20:03 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: dobro - produkt ewolucji czy coś "więcej"?

65
Osobiście nie znam nikogo, kto lubiłby być kopany. A za to wielu, którzy kopią i nie zdają sobie z tego sprawy (także wielu, którzy kopią, zdają sobie z tego sprawę, potem się trochę dzieli: jedni lubią kopać, inni nie lubią).

Inny problem - reakcja na bycie kopanym.

Ale to już wykracza poza ten temat.
Ostatnio zmieniony 30 sty 2014, 20:09 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: dobro - produkt ewolucji czy coś "więcej"?

66
Lidka pisze:Osobiście nie znam nikogo, kto lubiłby być kopany. A za to wielu, którzy kopią i nie zdają sobie z tego sprawy (także wielu, którzy kopią, zdają sobie z tego sprawę, potem się trochę dzieli: jedni lubią kopać, inni nie lubią).

Inny problem - reakcja na bycie kopanym.

Ale to już wykracza poza ten temat.
Wydaje mi się iż nie do końca poza temat. Są ludzie którzy naprawdę odbierają poniewieranie nimi, zadawanie bólu jako "dobro". To tylko potwierdza iż dobro to produkt ewolucji a nie nadrzędna idea promieniująca na nas mądrością.

Chyba że, chyba że rozszerzymy tradycyjną psychologię o psychologię integralną Wilbera. Wtedy ponad świadomością najwyższa z punktu widzenia psychologii klasycznej - egzystencjalną i z wszystkimi jej osiągnięciami etycznymi, będziemy definiować poziom transcendenty na którym jest miejsce na Twoje dusz-dymały, potem ducha jako tchnienie świadomości i wreszcie Jedną Świadomość, Źródło. I wtedy świat ideii, i pojęcia takie jak dobro, stają się niejako emanacją tego transcendentnego Źródła.

I wtedy widać ograniczenia psychologii jako nauki z odciętą transcendencją, gdyż jedynym w jej rozumieniu wytłumaczeniem ducha jest ucieczka od problemów. Jednakże to też ma sens i to psychologia Wilbera też uwzględnia. Bo pomimo iż poziomy transpersonalne (duszy, ducha, Źródła) istnieją to nie zawsze odwołanie się do nich jest realnym funkcjonowaniem na ich poziomie, może być bowiem tylko formą zaburzenia na poziomie personalnym czy prepersonalnym i być kompensatą.

Czyli oba nasze podejścia są słuszne Lidko. Istnieje coś poza tym co postrzega klasyczna psychologia oraz często to co istnieje poza nią jest w człowieku nie jako rzeczywiste wstąpienie na te poziomy świadomości lecz jako zwykła iluzja mająca swe źródło w problemach / zaburzeniach na niższych poziomach świadomości. Może to być oczywiście wymieszane. To wymieszanie objawia się np. w postrzeganiu sprzeczności w tym co osoba mówi o sprawach ducha oraz tym jak to mówi. Czyli jest po części świadoma poziomu transpersonalnego (duszy, ducha, Źródła) lecz po części nieświadoma swych obszarów psychiki na poziomach niższych - prepersonalnym (np. poczucia zagrożenia i potrzeby sprostania oczekiwaniom) i personalnym (przekonanie iż nasza racja jest obiektywna). Wtedy cofnięcie się do rozwiązania tych problemów narzędziami dla nich odpowiednimi (różne formy terapii dla prepersonalnych problemów oraz dyskusja, taka jak te na Imladis, na poziomie personalnym (racji/nieracji, egocentryzm).

CM
Ostatnio zmieniony 30 sty 2014, 20:26 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: dobro - produkt ewolucji czy coś "więcej"?

71
civilmonk pisze:
Lidka pisze:Osobiście nie znam nikogo, kto lubiłby być kopany. A za to wielu, którzy kopią i nie zdają sobie z tego sprawy (także wielu, którzy kopią, zdają sobie z tego sprawę, potem się trochę dzieli: jedni lubią kopać, inni nie lubią).

Inny problem - reakcja na bycie kopanym.

Ale to już wykracza poza ten temat.
Wydaje mi się iż nie do końca poza temat. Są ludzie którzy naprawdę odbierają poniewieranie nimi, zadawanie bólu jako "dobro". To tylko potwierdza iż dobro to produkt ewolucji a nie nadrzędna idea promieniująca na nas mądrością.

Chyba że, chyba że rozszerzymy tradycyjną psychologię o psychologię integralną Wilbera. Wtedy ponad świadomością najwyższa z punktu widzenia psychologii klasycznej - egzystencjalną i z wszystkimi jej osiągnięciami etycznymi, będziemy definiować poziom transcendenty na którym jest miejsce na Twoje dusz-dymały, potem ducha jako tchnienie świadomości i wreszcie Jedną Świadomość, Źródło. I wtedy świat ideii, i pojęcia takie jak dobro, stają się niejako emanacją tego transcendentnego Źródła.

I wtedy widać ograniczenia psychologii jako nauki z odciętą transcendencją, gdyż jedynym w jej rozumieniu wytłumaczeniem ducha jest ucieczka od problemów. Jednakże to też ma sens i to psychologia Wilbera też uwzględnia. Bo pomimo iż poziomy transpersonalne (duszy, ducha, Źródła) istnieją to nie zawsze odwołanie się do nich jest realnym funkcjonowaniem na ich poziomie, może być bowiem tylko formą zaburzenia na poziomie personalnym czy prepersonalnym i być kompensatą.

Czyli oba nasze podejścia są słuszne Lidko. Istnieje coś poza tym co postrzega klasyczna psychologia oraz często to co istnieje poza nią jest w człowieku nie jako rzeczywiste wstąpienie na te poziomy świadomości lecz jako zwykła iluzja mająca swe źródło w problemach / zaburzeniach na niższych poziomach świadomości. Może to być oczywiście wymieszane. To wymieszanie objawia się np. w postrzeganiu sprzeczności w tym co osoba mówi o sprawach ducha oraz tym jak to mówi. Czyli jest po części świadoma poziomu transpersonalnego (duszy, ducha, Źródła) lecz po części nieświadoma swych obszarów psychiki na poziomach niższych - prepersonalnym (np. poczucia zagrożenia i potrzeby sprostania oczekiwaniom) i personalnym (przekonanie iż nasza racja jest obiektywna). Wtedy cofnięcie się do rozwiązania tych problemów narzędziami dla nich odpowiednimi (różne formy terapii dla prepersonalnych problemów oraz dyskusja, taka jak te na Imladis, na poziomie personalnym (racji/nieracji, egocentryzm).

CM
Oj, CM... :)

Ja nic nie będę rozszerzała, bo znów to, co rozszerzasz z psychologicznego punktu widzenia, idzie wszerz, nie w głąb... Poszerzanie jednej płaszczyzny jest dobre tylko wtedy, kiedy człowiek jeszcze się nie zorientował w istocie problemu. A zbyt szerokie poszerzenie w ogóle sprawi, że ta istota problemu się rozmyje, zagubi w nadmiarze informacji...

Ty piszesz o ludzkiej klasyfikacji jak ta potrzeba sprostania oczekiwaniom, np. a ja przechodzę od razu do stwierdzenia, że w oczekiwaniach jest uwarunkowanie. I idę tam, gdzie go nie ma. Więc zamiast poznawać te wszystkie ludzkie klasyfikacje, wolę popracować nad tym, żeby oczekiwań nie mieć.

Rozróżnić, czy się je ma, czy nie, czy kieruje się wartościami serca, czy głowy nie jest żadną filozofią, do tego nie jest potrzebna żadna skomplikowana, szeroka wiedza, wystarczy mieć podstawę i czuć.

Oczywiście, że oba nasze podejścia są słuszne i podejście każdego z osobna też. Bo to służy każdemu człowiekowi z osobna. Nawet jeśli jest negatywny i idzie 'w drugą stronę'. Można mu to zakomunikować na zasadzie tych połączeń międzyludzkich, czyli być dla niego tym bodźcem do przemyśleń własnych, ale nie można za niego zadecydować o niczym. Cała reszta należy do niego, więc jedynym, co należy do nas, jest zaakceptowanie tego faktu.

A duchowość nie jest w żadnym wypadku 'ucieczką' od problemów, a umiejętnością rozwiązywania ich. Oraz kwestią postrzegania co tym problemem jest, a co nie. Im wyższa akceptacja, tym mniej sytuacji uzna się za problematyczne (problem - to wynika z negacji przecież).

Duchowość jest PROSTA. To tylko człowiek ją komplikuje, bo idzie wszerz, jak to proponujesz. Spójrz choćby na psychologów i psychoterapeutów, tych najlepiej wyszkolonych. Gdyby to pójście wszerz dawało rzeczywistą wiedzę, żaden z nich w życiu by się nie załamywał, nie miał 'gorszych' dni, nie 'świrował', nie potrzebował pomocy. A tak nie jest, niestety... Wielu terapeutów nie radzi sobie z samymi sobą...

Ja to powiem schematycznie: po ludzku (zgodnie z wartościami jednej płaszczyzny) to jest mniej więcej ile wiesz. Z pozycji duchowej - jakim człowiekiem jesteś z tą wiedzą.
Ostatnio zmieniony 31 sty 2014, 6:36 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: dobro - produkt ewolucji czy coś "więcej"?

72
Lidka pisze:
civilmonk pisze:
Lidka pisze:Osobiście nie znam nikogo, kto lubiłby być kopany. A za to wielu, którzy kopią i nie zdają sobie z tego sprawy (także wielu, którzy kopią, zdają sobie z tego sprawę, potem się trochę dzieli: jedni lubią kopać, inni nie lubią).

Inny problem - reakcja na bycie kopanym.

Ale to już wykracza poza ten temat.
Wydaje mi się iż nie do końca poza temat. Są ludzie którzy naprawdę odbierają poniewieranie nimi, zadawanie bólu jako "dobro". To tylko potwierdza iż dobro to produkt ewolucji a nie nadrzędna idea promieniująca na nas mądrością.

Chyba że, chyba że rozszerzymy tradycyjną psychologię o psychologię integralną Wilbera. Wtedy ponad świadomością najwyższa z punktu widzenia psychologii klasycznej - egzystencjalną i z wszystkimi jej osiągnięciami etycznymi, będziemy definiować poziom transcendenty na którym jest miejsce na Twoje dusz-dymały, potem ducha jako tchnienie świadomości i wreszcie Jedną Świadomość, Źródło. I wtedy świat ideii, i pojęcia takie jak dobro, stają się niejako emanacją tego transcendentnego Źródła.

I wtedy widać ograniczenia psychologii jako nauki z odciętą transcendencją, gdyż jedynym w jej rozumieniu wytłumaczeniem ducha jest ucieczka od problemów. Jednakże to też ma sens i to psychologia Wilbera też uwzględnia. Bo pomimo iż poziomy transpersonalne (duszy, ducha, Źródła) istnieją to nie zawsze odwołanie się do nich jest realnym funkcjonowaniem na ich poziomie, może być bowiem tylko formą zaburzenia na poziomie personalnym czy prepersonalnym i być kompensatą.

Czyli oba nasze podejścia są słuszne Lidko. Istnieje coś poza tym co postrzega klasyczna psychologia oraz często to co istnieje poza nią jest w człowieku nie jako rzeczywiste wstąpienie na te poziomy świadomości lecz jako zwykła iluzja mająca swe źródło w problemach / zaburzeniach na niższych poziomach świadomości. Może to być oczywiście wymieszane. To wymieszanie objawia się np. w postrzeganiu sprzeczności w tym co osoba mówi o sprawach ducha oraz tym jak to mówi. Czyli jest po części świadoma poziomu transpersonalnego (duszy, ducha, Źródła) lecz po części nieświadoma swych obszarów psychiki na poziomach niższych - prepersonalnym (np. poczucia zagrożenia i potrzeby sprostania oczekiwaniom) i personalnym (przekonanie iż nasza racja jest obiektywna). Wtedy cofnięcie się do rozwiązania tych problemów narzędziami dla nich odpowiednimi (różne formy terapii dla prepersonalnych problemów oraz dyskusja, taka jak te na Imladis, na poziomie personalnym (racji/nieracji, egocentryzm).

CM
Oj, CM... :)

Ja nic nie będę rozszerzała, bo znów to, co rozszerzasz z psychologicznego punktu widzenia, idzie wszerz, nie w głąb... Poszerzanie jednej płaszczyzny jest dobre tylko wtedy, kiedy człowiek jeszcze się nie zorientował w istocie problemu. A zbyt szerokie poszerzenie w ogóle sprawi, że ta istota problemu się rozmyje, zagubi w nadmiarze informacji...

Ty piszesz o ludzkiej klasyfikacji jak ta potrzeba sprostania oczekiwaniom, np. a ja przechodzę od razu do stwierdzenia, że w oczekiwaniach jest uwarunkowanie. I idę tam, gdzie go nie ma. Więc zamiast poznawać te wszystkie ludzkie klasyfikacje, wolę popracować nad tym, żeby oczekiwań nie mieć.

Rozróżnić, czy się je ma, czy nie, czy kieruje się wartościami serca, czy głowy nie jest żadną filozofią, do tego nie jest potrzebna żadna skomplikowana, szeroka wiedza, wystarczy mieć podstawę i czuć.

Oczywiście, że oba nasze podejścia są słuszne i podejście każdego z osobna też. Bo to służy każdemu człowiekowi z osobna. Nawet jeśli jest negatywny i idzie 'w drugą stronę'. Można mu to zakomunikować na zasadzie tych połączeń międzyludzkich, czyli być dla niego tym bodźcem do przemyśleń własnych, ale nie można za niego zadecydować o niczym. Cała reszta należy do niego, więc jedynym, co należy do nas, jest zaakceptowanie tego faktu.

A duchowość nie jest w żadnym wypadku 'ucieczką' od problemów, a umiejętnością rozwiązywania ich. Oraz kwestią postrzegania co tym problemem jest, a co nie. Im wyższa akceptacja, tym mniej sytuacji uzna się za problematyczne (problem - to wynika z negacji przecież).

Duchowość jest PROSTA. To tylko człowiek ją komplikuje, bo idzie wszerz, jak to proponujesz. Spójrz choćby na psychologów i psychoterapeutów, tych najlepiej wyszkolonych. Gdyby to pójście wszerz dawało rzeczywistą wiedzę, żaden z nich w życiu by się nie załamywał, nie miał 'gorszych' dni, nie 'świrował', nie potrzebował pomocy. A tak nie jest, niestety... Wielu terapeutów nie radzi sobie z samymi sobą...

Ja to powiem schematycznie: po ludzku (zgodnie z wartościami jednej płaszczyzny) to jest mniej więcej ile wiesz. Z pozycji duchowej - jakim człowiekiem jesteś z tą wiedzą.
Nie zrozumiałaś. Odpowiedź nie na temat dla mnie. Tu też robię out. Zmęczyliście mnie.

CM
Ostatnio zmieniony 31 sty 2014, 17:45 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: dobro - produkt ewolucji czy coś "więcej"?

74
civilmonk pisze:Nie zrozumiałaś. Odpowiedź nie na temat dla mnie. Tu też robię out. Zmęczyliście mnie.

CM
Ja bym powiedziała: zmęczyłam się.

I to właśnie jest ta zasadnicza różnica między nami i naszym postrzeganiem życia oraz 'clou problemu', które sprawia, że jesteś przekonany, że to ja nie zrozumiałam. 'Lustrzane odbicie'...

Odpoczywaj :).
Ostatnio zmieniony 31 sty 2014, 18:09 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: dobro - produkt ewolucji czy coś "więcej"?

83
Ja?! pisze:nie cycki czynią kobiete kobietą, masz mentalność twardego faceta którego nic nie przekona, nawet jeśli nie masz racji to musi wyjść na Twoje.
CM ma podobnie.
Nie wiem, jak ma CM, ale zapewniam Cię, że ja, żeby dojść do punktu, w którym jestem, musiałam rozstać się prawie z 'całą mną' dawniejszą :). Samo życie przekonywało mnie do zmian i ja tych zmian dokonywałam bez problemu, więc nie mów mi takich farmazonów, że mnie nic nie przekonuje, bo czkawki zaraz dostanę... :ahah: (ze śmiechu).
Ostatnio zmieniony 31 sty 2014, 19:10 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: dobro - produkt ewolucji czy coś "więcej"?

84
Ja?! pisze:nie cycki czynią kobiete kobietą, masz mentalność twardego faceta którego nic nie przekona, nawet jeśli nie masz racji to musi wyjść na Twoje.
CM ma podobnie.
He he... Bo ja wiem. Ja naprawdę nie mam żadnego określonego poglądu już w sprawach ogólnych. W sprawach praktycznych tak - staram się odnosić do faktów oraz rozbijać mity. W sprawach ogólnych to jeśli uruchamiam jakiś temat to jako animator dyskusji i bronię podstawionej tezy nie dla tego iż jest mi bliska ale by iskry leciały, dla przyjemności dysputy.

W szczególności np. mogę równie dobrze bronic tezy iż duchowość jest nadrzędna względem psychologii a dobro, jako idea, jest jednym z aspektów Boga który niczym grawitacja ciągnie do siebie Boże stworzenia. Mogę i tak. Staram się jednak dobierać tezy trudniejsze do obrony w gronie tu obecnych bo nie chodzi mi o przyklask że mam rację :)

Możliwe iż gdzieś w tle jest moja mesjańska natura iż przy okazji tego krzesania iskier jeszcze bardziej unaoczni się dobra nowina o nadzieji, wierze i miłości oraz wynikających z nich wolności. Amen :)

CM
Ostatnio zmieniony 31 sty 2014, 20:39 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: dobro - produkt ewolucji czy coś "więcej"?

87
Lidka pisze:
civilmonk pisze:Nie zrozumiałaś. Odpowiedź nie na temat dla mnie. Tu też robię out. Zmęczyliście mnie.

CM
Ja bym powiedziała: zmęczyłam się.
(...)
Hm. Można na to spojrzeć dwojako. Z jednej strony to dobry znak iż dziecko potrafi wyodrębnić swoje emocje od emocji opiekunów. Z drugiej strony to zły znak iż osoba dorosła emocjonalnie izoluje się od innych. Takie silne ego to oznacza. Że wszystko ma swe źródło w człowieku danym. Jest to też pewien wyraz ucieczki przed ryzykiem relacji. Bo jeśli wchodzi si w prawdziwe relacje to znaczy iż emocje się współdzieli, można być np. zranionym. Dlatego niektórzy budują sobie zamek w którym to są tylko ich emocje.

Taka zadumka mi wyszedła. Przydałby się jakiś prawdziwy psycholog by zdiagnozować przypadek.

CM
Ostatnio zmieniony 31 sty 2014, 21:23 przez civilmonk, łącznie zmieniany 1 raz.
Happiness is peace in motion, peace is happiness at rest

Re: dobro - produkt ewolucji czy coś "więcej"?

88
Różnica między procesem indywiduacji ("dziecko wyodrębniające się" ) a procesem socjalizacji ("dziecko asymilujące się") jest tak duża jak różnica między modus vivendi a m.operandi "starucha".
Inaczej mówiąc: potrzeba autokreacji jest sprzeczna z potrzebą solidarności. Nie można tych różnych postaw "dziecka" wartościować a tym bardziej przypisywać "granicznych" jakości.
Ostatnio zmieniony 31 sty 2014, 22:48 przez O'cet, łącznie zmieniany 1 raz.
.

Re: dobro - produkt ewolucji czy coś "więcej"?

89
tak-dobro jest skutkiem i owocem dwoch przeciwienstw.wyjasniam-wezmy człowieka wyobrazmy sobie.wygladamy prawie tak samo.chodzi mi o budowe fizyczna.ale drugi człowiek dla nas bedzie przeciwienstwem,gdy tylko spojrzymy na niego,lecz jak uslyszymy,ze do nas mówi zobaczymy,ze mamy tego samego Ducha-mowimy rozne rzeczy,a drugi czlowiek inne.zauwazajac,ze rozumiemy co on do nas mowi.dlatego po uslyszeniu drugiego czlowieka zauwazamy,ze nie chce z reguly nam zrobic krzywdy(pomijajac ludzi agresywnych),wiec ja i moje przeciwienstwo,czyli drugi czlowiek,wchodzac w realcje ze soba tworzymy emocjonalne DOBRO,które skutkuje ZRADZANIEM SIE DUCHA BOGA-MIŁOŚCIĄ,czyli mego Ducha.wtedy poszerza sie ludzka świadomość i co raz bardziej poznaje własne "ja",które wie i czuje istnienie Prawdziwego Boga i Jego "ja" i dąrzy ku nie mu,gdyż jest to zawarte w procesie nazwanym EWOLUCJA.ale najpierw było STWORZENIE,dopiero po nim EWOLUCJA,która TRWA i bedzie TRWAC do KONCA SWIATA.


naturą istnienia jest dobro,ale Bóg(ja) zaufał Adamowi i Ewie i w ogóle nie interweniował w życie Rajskie tych ludzi.nie dopuszczał do mysli,ze czlowiek wiedzac i bedac pewnym,ze sie ma Boga i Stwórce własnego(JEST TO NIEWYOBRAZALNY DAR-PRZEZNACZENIE I SZCZESCIE) po objawieniach sie im przez niego złamał zgode zawarta na poczatku istnienia i rozlaczenia sie jednego wielkiego serca,na wiele czesci,z ktorej jest kazdy człowiek.ale MIŁOŚĆ,która jest mą natura i we mnie drzemie dała mi to odczuć,która w postaci wizji przyszła do mnie i stwierdziła,ze jestem otoczny zbyt wielkim majestatem i chwałą,aby takie zajścia miały miejsce.stad pozniejsze wygnanie z Raju Adama i Ewy,tzw SPRAWIEDLIOWSC.
Ostatnio zmieniony 01 lut 2014, 6:36 przez sapermlo, łącznie zmieniany 1 raz.
Sensu życia nie ma,ale jest sens istnienia !!!

Re: dobro - produkt ewolucji czy coś "więcej"?

90
wiecie, to chyba jest kwestia ukierunkowania sie: biore wszystko do siebie/ daje od siebie. W polaczeniu ze swiadomoscia ze nawet dajac lyzke mozna trzonkiem wybic oko.Wiec wazne jest CO daje, i rownie wazne JAK podaje.
Bo watpie zeby ktos podziekowal za najsmaczniejsza nawet zupe ktora mu ktos wylewa na leb. Bez wzgledu na to czy ma sie ochote akurat na zupe, i te wlasnie zupe. Wiec najfajniej jednak dzielic sie z tymi ktorzy maja ochote na to samo co my mamy.
Ostatnio zmieniony 01 lut 2014, 6:48 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Psychologia”

cron