Re: Czy czas leczy rany ?

1
Ogólnie przyjęło się powiedzenie, że „czas leczy rany”. Ale czy na pewno wszystkie?

W przypadku żałoby CZAS sam w sobie NIE LECZY RAN. Nic nie robiąc nie zmienimy nic w sposobie przeżywania bólu. Są rany, które same się nie zagoją, jak np. złamanie z przemieszczeniem. Jeśli nie pójdziemy z tym do chirurga, to może to doprowadzić do groźnych uszkodzeń czy też poważnych dysfunkcji danego organu. Tak, więc zostawiając takie złamanie samemu sobie możemy tylko pogorszyć sprawę.

Czas nie uzdrowi nas, lecz to, w jaki sposób go wykorzystamy. Wraz z upływem czasu, ból może stać się mniej intensywny, częstotliwość pojawiania się fal bólu może zmniejszyć, ale smutek pozostanie.

To, co może nam pomóc w uzdrowieniu to praca nad przeżywaną stratą, wyrażenie bólu, a nie zamykanie się w sobie, co jest często tendencją dla osób w żałobie. Inni również mogą nam w tym pomóc dając nam wsparcie. Negowanie bólu, uciekanie w różne aktywności w niczym nam nie pomoże. Spowoduje tylko, że przedłużymy okres żałoby. Uciekanie od tematu śmierci, bólu po stracie może dawać wrażenie, że już sobie potrafimy z tym radzić, że jest łatwiej. Ale organizm ludzki nie jest głupi i nie pozwoli się oszukać. Wypieranie emocji może doprowadzić do ciężkich bóli, dolegliwości fizycznych lub też wszechoobecnego zgorzknienia.

Osoba pozostająca w żałobie nie tylko traci kogoś, kogo kochała, ale również traci część siebie. I nie jest to pusty slogan. Nie zależnie od tego, ile czasu już upłynęło, pewne sytuacje czy wspomnienia będą powodować, że rana na nowo będzie się otwierać i boleć.

Wbrew pozorom to właśnie akceptacja może przynieść nam ulgę.

A Wy jak myślicie, co leczy nasze rany po stracie? Czy to właśnie „czas leczy rany”.?
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2010, 20:37 przez Gate, łącznie zmieniany 1 raz.
"w odkrywaniu piękna nikt cię nie wyręczy..."

http://jutrzenka.dbv.pl/news.php

Re: Czy czas leczy rany ?

2
Czas nie leczy naszych ran - my leczymy nasze rany. I ja tu mowie o ranach psychologicznych, jak smierc kogos bliskiego.
Oczywiscie - czas jest po naszej stronie bo jest nam potrzebny by przejsc przez kolejne fazy zaloby, by odczuc, co przezywamy, by zdecydowac sie na pozniejsze postepowanie.

Nasz bol po utracie kogos to jest w sumie nasz bol dla nas samych - bo my jestesmy tu pozostawieni by budowac zycie bez tej osoby. Czas jest nam potrzebny na wspomnienia, na decyzje, na pozegnanie.
Wiec moze to dawne powiedzenie, ze czas leczy rany to jest taki skrot myslowy? - ze czas jest nam potrzebny by zrobic co jest konieczne w danej sytuacji.
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2010, 1:47 przez Krystek, łącznie zmieniany 1 raz.
Krystek
"Artificial intelligence is no match for natural stupidity."

Re: Czy czas leczy rany ?

3
Czy czas leczy rany? Tak, tak myślę, że to jest taki balsam duszy, koi, goi, zaciera i pozwala dalej żyć, gdyby nie czas, byłoby naprawdę ciężko unieść ciężary losu...
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2010, 2:33 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: Czy czas leczy rany ?

4
Tak jest, absolutnie sie zgadzam, trzeba przeżyć żałobę, trzeba stratę zaaprobować i się z nią pogodzić i to dopiero wówczas wraz z upływem czasu nasz ból zmaleje.
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2010, 2:44 przez Jazon, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli nie będziesz sobą, kto nim będzie?

Re: Czy czas leczy rany ?

5
Masz rację Krystek , czas nie jest lekarzem, ale potrzebny jest nam i lekarzowi na pogodzenie się ze stratą kogoś bliskiego. Moja dobra znajoma kilka lat temu w ciągu kilku minut straciła w wypadku samochodowym trójkę dzieci, a ona i mąż który prowadził samochód przeżyli. Przez 3 lata nie rozstawali się z psychoterapeutą, swoją tragedię przeżywali tylko z nim , odsunęli się od rodziny i przyjaciół. Kiedy wydawało się , że nie wrócą do dawnego świata, okazało się że znajoma urodziła córeczkę. I to było najlepsze lekarstwo, choć o starszych zmarłych dzieciach nie zapomną, to jednak mają cel w życiu ,dla którego muszą być zdrowi ,muszą myśleć o małej istocie. I ta znajoma powiedziała mi wczoraj , że nie rozumie naszego smutku, uważa że jej tragedia była największa z możliwych. A mnie jednak jest bardziej smutno teraz....
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2010, 18:26 przez magda, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy czas leczy rany ?

6
Magdziu,
dla kazdego jego smutek jest najwiekszy. Moze twoja znajoma mowila, ze zaloba narodu to nie to samo, co zaloba matki, czy innego czlonka rodziny. I na pewno to sa inne rodzaje tragedii. Ale co zrobic, dla kazdego cos, co jego dotyczy jest sila rzeczy wazniejsze i blizsze sercu. A ta rodzina naprawde straszna tragedie przezyla- utracic 3 dzieci. Dodaj do tego tzw. "wyrzuty sumienia kogos, kto przezyl" (bo na pewno mysleli nad tym czemu dzieci a nie oni) i poczucie winy bo na pewno jedno z rodzicow prowadzilo samochod. Serce sie kroi.
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2010, 18:46 przez Krystek, łącznie zmieniany 1 raz.
Krystek
"Artificial intelligence is no match for natural stupidity."

Re: Czy czas leczy rany ?

8
Oczywiście,że czas leczy rany. gdy cierpimy wydaje nam sie,że tak już bedzie zawsze,ze ten stan juz nigdy nie minie,ale po paru dniach czujemy ulge. A jeszcze po paru jest jeszcze lepiej. Oczywiscie tego czasu nie da sie okreslic. Zapominanie o bolu trwac moze pare miesiecy tyg.nie ma okreslonego limitu. Kazdy na swoj sposob przezywa i w okreslonym czasie. Wszystko jednak mija. Z czasem. Czas goi rany,ale oczywiscie nie wymazuje z pamieci wspomnień.
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2010, 21:44 przez kropka91, łącznie zmieniany 1 raz.
Nawet zamknięte na klucz drzwi czasem się otwierają!

GG: 15791617

Re: Czy czas leczy rany ?

9
Zawsze byłam pełna podziwu dla powiedzeń i przysłów, z których płynie wiele mądrości.
Jak się nad tym zastanowić, to w tym powiedzeniu jest więcej odniesienia do rzeczywistego życia niż mi się na początku wydawało, bo analizując je można powiedzieć, że z czasem rana przysycha, goi się ale blizna pozostaje na całe życie.
Ostatnio zmieniony 14 kwie 2010, 0:15 przez Arabeska, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy czas leczy rany ?

10
Ja już chyba to napisałam tu gdzieś, w jakimś innym temacie...że czas nie leczy ran, wbrew temu truizmowi, który się powtarza, najwyżej zaciera w pamięci szczegóły wspomnień. To pomaga w przypadku tragicznych przeżyć, ale WSZYSTKO w tym wypadku zależy od nas samych, jak uporamy się z tymi ''ranami'', o czym wiele osób napisało już tu przede mną.
Ostatnio zmieniony 14 kwie 2010, 17:52 przez lapicaroda, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy czas leczy rany ?

12
Rutlawski pisze:Czas nie leczy nigdy ran. Robimy to my sami.

P.S. No teraz właściwe zauważyłem, ilu ludzi to już napisało :P
Jak madre stwierdzenie, to czemu go nie powtorzyc? :przybij:
Ostatnio zmieniony 14 kwie 2010, 20:47 przez Krystek, łącznie zmieniany 1 raz.
Krystek
"Artificial intelligence is no match for natural stupidity."

Re: Czy czas leczy rany ?

14
Pewien czas musi upłynąć, nim pogodzimy się z przeszłością. Ale czasami nas ona dogania w postaci wspomnień. To jak z utratą ręki czy nogi, niby po latach już nie powinno być fizycznego bólu, ale on i tak się czasami pojawia.
Ostatnio zmieniony 14 kwie 2010, 21:14 przez DarkMatter, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy czas leczy rany ?

15
Nieprawda. Czas musi upływać nim zrozumiemy, że nie zmienimy przeszłości. Ale to jest forma poddania się.

Prawdziwe pogodzenie się z nią zależy tylko i wyłącznie od naszej akceptacji tego co się stało. Jest możliwe pogodzenie się od razu jak i czekanie na to kilka lat.
Ostatnio zmieniony 14 kwie 2010, 21:23 przez Rutlawski, łącznie zmieniany 1 raz.
2790097 - piszcie, kochani :>

Re: Czy czas leczy rany ?

16
Czas leczy rany, bo pozwala nam się przyzwyczaić do jakiegoś zdarzenia, które nam tę ranę zadało.
Ale jak już przede mną pisali inni, jeśli sami się nie wyliżemy jakoś to upływ czasu nie pomoże. Są ludzie, którzy umieją każdego dnia rozdrapywać swoje rany. Znam na przykład kobietę, która dzień w dzień rozgrzebuje fakt, ze 15 lat temu zostawił ją dla innej mąż. Po co to sobie robić? Takiej, to żaden czas nie pomoże.
Ostatnio zmieniony 15 kwie 2010, 15:54 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy czas leczy rany ?

17
lufestre pisze:Są ludzie, którzy umieją każdego dnia rozdrapywać swoje rany. Znam na przykład kobietę, która dzień w dzień rozgrzebuje fakt, ze 15 lat temu zostawił ją dla innej mąż. Po co to sobie robić? Takiej, to żaden czas nie pomoże.
To dobry przykład moim zdaniem lufestre - Tak, są ludzie, którzy ZATRZYMUJĄ się na złym wydarzeniu, to może być wypadek, śmierć dziecka, wojna...

Czas nie ma znaczenia, liczy sie nasza umiejętność radzenia sobie z traumatycznym zdarzeniem.
Ostatnio zmieniony 15 kwie 2010, 21:20 przez Jazon, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli nie będziesz sobą, kto nim będzie?

Re: Czy czas leczy rany ?

18
Rany może się i goją, ale blizny i skazy pozostają. I to one nie pozwalają zapomnieć traum. Bywa też przecież, że czas tylko pogarsza sprawę, a ciężar nierozwiązanych spraw, goryczy, pretensji... urasta. To jątrzy, zamiast goić.
Jak w każdym porzekadle- jest w tym ziarno prawdy, ale nie zawsze i nie u wszystkich.
Ostatnio zmieniony 15 kwie 2010, 22:22 przez Sailor, łącznie zmieniany 1 raz.
Każda cząstka elementarna w kosmosie ma swoją antycząstkę. Razem tworzą parę, są identyczne, ale się nie tolerują. Jeśli zanadto zbliżą się do siebie, ulegają zagładzie i zamieniają w światło.
Majgull Axelsson

Re: Czy czas leczy rany ?

19
Sailor pisze:Rany może się i goją, ale blizny i skazy pozostają. I to one nie pozwalają zapomnieć traum. Bywa też przecież, że czas tylko pogarsza sprawę, a ciężar nierozwiązanych spraw, goryczy, pretensji... urasta. To jątrzy, zamiast goić.
Jak w każdym porzekadle- jest w tym ziarno prawdy, ale nie zawsze i nie u wszystkich.
Wiesz, ja mysle, ze nie mozna sie spodziewac by ktos zapomnial jakies tragiczne czy smutne przezycia. To jest niemozliwe- bo jak stracisz bliska osobe czy przezyjesz inne bolesne zdarzenie to pamiec o tym zostanie z toba na zawsze.
I ja mysle, ze to jest normalne .
My rozmawiamy bardziej o tym jak ty sie ustosunkowujesz do tych wspomnien czy do samego wydarzenia. Pamietanie czegos to jedna sprawa - rozpamietywanie to zupelnie inna.
W zyciu trzeba stanac twarza w twarz z kazdym problemem - i potem odlozyc go jako wspomnienie. Jesli stracilas kogos bliskiego to na pewno ta osobe bedziesz pamietac - ale juz nie bedziesz rozpaczac nad ta strata jak na poczatku.
Jesli mialas w zyciu inne nieprzyjemne zdarzenie - to naucz sie z niego czego mozna i tez go odloz do wspomnien, do przeszlosci.

My zawsze bedziemy pamietac, co sie zdarzylo - ale od nas zalezy czy pozwolimy tym wspomnieniom zniszczyc nasze zycie.
Ostatnio zmieniony 15 kwie 2010, 23:03 przez Krystek, łącznie zmieniany 1 raz.
Krystek
"Artificial intelligence is no match for natural stupidity."

Re: Czy czas leczy rany ?

20
Krystek pisze:My zawsze bedziemy pamietac, co sie zdarzylo - ale od nas zalezy czy pozwolimy tym wspomnieniom zniszczyc nasze zycie.
Dokładnie. Nie chodzi o to by zapomnieć, a o to by przejść z jakimś zdarzeniem do porządku dziennego. Nie ma po co zapominac, w końcu na naszą tożsamośc składają się wspomnienia, a i na niejednej ranie możemy się nauczyć czegoś, choć nie raz bywa niełatwo.
Ostatnio zmieniony 16 kwie 2010, 0:16 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy czas leczy rany ?

21
Dziewczyny, oczywiście się z Wami zgadzam. Zresztą, nawet w przypadku testu na Zespół Stresu Pourazowego, na 5 kryteriów większość ludzi spełnia 2, czasem 3 pierwsze kryteria, co wskazuje na piętno przebytych traum, cierpień, strat. Funkcjonują normalnie, ale jednak ślad pozostaje do końca :/ Ja robiłam taki test w ramach pewnych warsztatów i też byłam zaskoczona swoim wynikiem.
Ostatnio zmieniony 16 kwie 2010, 20:56 przez Sailor, łącznie zmieniany 1 raz.
Każda cząstka elementarna w kosmosie ma swoją antycząstkę. Razem tworzą parę, są identyczne, ale się nie tolerują. Jeśli zanadto zbliżą się do siebie, ulegają zagładzie i zamieniają w światło.
Majgull Axelsson

Re: Czy czas leczy rany ?

22
czas ? nie ,
rany cielesne leczy organizm , rany psychiczne możemy zagoić poprzez zrozumienie ,
.
rany duchowe mijają po spowiedzi :ahah:
Ostatnio zmieniony 16 kwie 2010, 22:10 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Czy czas leczy rany ?

23
Crows pisze:czas ? nie ,
rany cielesne leczy organizm , rany psychiczne możemy zagoić poprzez zrozumienie ,
.
rany duchowe mijają po spowiedzi :ahah:
Zrozumienie, tak to właściwe określenie... kiedy zmarł mój ojciec wydawało mi się, że nic nie może ukoić mojego bólu. Potem przyszło zrozumienie, że nic nie da się zrobić i tylko pozostaje przyjąć fakty i pogodzić się z tym, że go nie ma wśród żywych. Nie znaczy to,ze przestało mi go brakować ale wiem, ze rozpamiętywanie i rozczulanie się niczego nie zmieni.
Ostatnio zmieniony 21 sty 2012, 12:48 przez maja7, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy czas leczy rany ?

24
Majeczko, nie wiem czy to ze ktos byl, mozna bylo go dotknac, uslyszec glos...i nagle go nie ma, i pozostaja puste dlonie i bezpanski usmiech- czy to da sie zrozumiec...pamietam siebie, po smierci meza wdychalam zwietrzaly zapach ktory dobiegal mnie z Jego ubran, i wiecej niz bolu bylo w tym niedowierzania, to bylo tak niewiarygodne ze ja jestem a Jego nie ma i zupelnie nic nie moge na to poradzic. Wiesz, mialam czesto doczynienia ze smiercia, i akceptujac jej istnienie, godzac sie z faktem ze jest, kazdorazowo czuje zdziwienie, zaskoczenie...
zrozumiec jej nie potrafie i chyba nie chce...
Ostatnio zmieniony 21 sty 2012, 13:34 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy czas leczy rany ?

25
Andra pisze:Majeczko, nie wiem czy to ze ktos byl, mozna bylo go dotknac, uslyszec glos...i nagle go nie ma, i pozostaja puste dlonie i bezpanski usmiech- czy to da sie zrozumiec...pamietam siebie, po smierci meza wdychalam zwietrzaly zapach ktory dobiegal mnie z Jego ubran, i wiecej niz bolu bylo w tym niedowierzania, to bylo tak niewiarygodne ze ja jestem a Jego nie ma i zupelnie nic nie moge na to poradzic. Wiesz, mialam czesto doczynienia ze smiercia, i akceptujac jej istnienie, godzac sie z faktem ze jest, kazdorazowo czuje zdziwienie, zaskoczenie...
zrozumiec jej nie potrafie i chyba nie chce...
też nie potrafię, nie chcę i co z tego? im bardziej nie chcę i nie zgadzam sie tym ból wiekszy...
Ostatnio zmieniony 21 sty 2012, 22:41 przez maja7, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy czas leczy rany ?

26
Nie, to nie tak Maju. Przynajmniej w moim przypadku- godze sie z tym ze jest, nie mowie takze o buncie wobec smierci - jest bezsensowny i bezcelowy, bol...bol jest nasza tesknota, i rzeczywiscie-czas ja lagodzi, w koncu i ona mija, pozostawiajac cieple serdeczne wspomnienia. Mowie o tym ze jest tak niewiarygodna...
Ostatnio zmieniony 21 sty 2012, 23:29 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy czas leczy rany ?

27
Nie, to nie tak Maju. Przynajmniej w moim przypadku- godze sie z tym ze jest, nie mowie takze o buncie wobec smierci - jest bezsensowny i bezcelowy, bol...bol jest nasza tesknota, i rzeczywiscie-czas ja lagodzi, w koncu i ona mija, pozostawiajac cieple serdeczne wspomnienia. Mowie o tym ze jest tak niewiarygodna...
Ostatnio zmieniony 21 sty 2012, 23:30 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy czas leczy rany ?

28
To, o czym piszecie, jak dobrze pamiętam, nazywane jest zamknięciem żałoby. Przedłużanie się takiego stanu jest wbrew pozorom bardzo niebezpieczne. W niektórych przypadkach prowadzić może nawet do silnych stanów depresyjnych. Fizycznie problemy z bezsennością, ospałość, alergie, zaburzenia cyklu hormonalnego i takie tam inne. Nie piszę tego, żeby was straszyć. Jednak pewna część ludzi nie jest w stanie sama radzić sobie z tym stanem. Wówczas bez najmniejszej krępacji należy poszukać pomocy. Czasem jedna rozmowa z kimś, kto się na tym naprawdę zna, potrafi pomóc. Nie jest to związane z "zapomnieniem" osoby, która odeszła. Przeciwnie. Psychiczne "zamknięcie" tego okresu pozwala na spokojne i miłe wspominanie tych, którzy odeszli, a byli dla nas kimś naprawdę ważnym.
Ostatnio zmieniony 21 sty 2012, 23:38 przez PiotrRosa, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla ludzi z kraju tego, gdzie kruszynę chleba ... nie warto się męczyć.

Re: Czy czas leczy rany ?

29
Pioruniu, my nie takie strachliwe...ale tak, masz racje. Ten okres zaloby jest wazny i potrzebny jak sadze, byleby nie pograzyc sie w nim. Wiesz, mnie kojarzy sie z szaroscia, wszystko bylo szare-we mnie wiec i wokol mnie, pamietam -w ciagu tych pierwszych tygodni nie bylam w stanie patrzec na swoj zielony szlafrok, wydawal mi sie za jasny, zbyt kolorowy....wiec sama dla siebie ubieralam sie na szaro, nie ze wzgledu na konwenanse. Widzenie, dostrzeganie kolorow wracalo stopniowo w miare wychodzenia z tego bolu, zalu, szarosci. Wracalo zycie. Ale pamietam takze ze nie buntowalam sie...nie obwinialam nikogo. A czesto w takich sytuacjach ludzie szukaja winnego, nawet w sobie, lub obwiniaja Boga. Tak jakby probowali ten swoj bol zamienic w zlosc na tego,,winnego"...? Maju, co o tym myslisz?
Przepraszam ze zas o sobie, ale w koncu o kim mialabym?
Ostatnio zmieniony 22 sty 2012, 6:35 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy czas leczy rany ?

30
,,,Kilka lat temu mojej koleżance zmarł mąż. Było to udane małżeństwo pomimo dużej różnicy wieku.. W czasie żąłoby bardzo wypiekniła. Nabrała takiej wewnętrznej szlachetności.Emanowała taką poświatą ,na którą wszyscy zwracali uwagę.. Mówiła cicho z taką ciepłą łagodnością w tonie.. Prze kilka lat bardzo cierpiała.Rozpacz przemieniała się w złość na Boga, To znów wspomnienia wspólnie spędzonych chwil koiły jej może poczucie winy ,że nie wykorzystała wszystkich chwil ,by okazać miłość męźowi.... Odwiedziny na cmentarzu traktował jako medytację.. Wyciszona zatopiona w sobie pozwalała , by zachodziły w niej uzdrawiające procesy ..Oczywiście bez leków się nie obeszło.Do tej pory łyka tabletki przeciw depresji i myślom samobójczym lub by łagodzić napady złości.
Po trzech latach związała sie z innym partnerem tak poświata znikła i do głosu doszły egoistyczne cechy charakteru... ,bo proces już przebiega na innym poziomie.
Z jej mężem łaczył mnie niepowtarzalny związek przyjażni kobiety i mężczyzny...,który koleżanka bardzo ceniła. W czasie nasilenia jej bólu i złych myśli napisałam wiersz:
Grażynce
Kiedy mężczyżni płaczą,
Umiera wspaniały człowiek.
Kiedy kobiety płaczą ,
Odchodzi część ich duszy,
Z tymi których kochały.

W rozpaczy swojej z życia nie wychodż,
Pod wielkie drzewo nie przychodż.
Na wstęgę szosy nie wbiegaj,
Zaczekaj , ach , zaczekaj!

Posłuchaj mnie...
Istniej czas ,a czas goi rany.
Tylko daj czasowi czas ,by przetoczył się przez Ciebię ,
Po Tobie i między ustami..
By w końcu zalśnił radośnie diamentowymi kroplami.

I oto dzień nadchodzi , nowy dzień.
A smutek już jest, hen, za górami.
Tylko daj czasowi czas,
Ostatnio zmieniony 22 sty 2012, 9:56 przez Marysia, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Psychologia”

cron