Re: Ból duszy

1
Ból duszy



Uleczenie człowieka z jego wzorców, które utrudniają mu sięgnięcie po swoje przeznaczenie jest stosunkowo prostą sprawą. Mam narzędzia, którymi docieram do problemu, naświetlam go, neutralizuję. W to miejsce Klient wstawia nowy wzorzec zgodny z jego oczekiwaniami na dalsze życie. Nic prostszego. Problemem, z którymi borykam się od lat pracując z ludźmi jest presja szczęścia permanentnego. Każdy za swój obowiązek uważa bycie szczęśliwym 24h/ dobę. Jeśli nie osiąga tego stanu - automatycznie zaczyna się obwiniać, szukać powodów i natarczywie domagać się od siebie zmiany aktualnie przeżywanego stanu "bezradości". Każdy chce być pewny siebie, przebojowy i dynamiczny. Dobry humor stał się wyposażeniem obowiązkowym. Przystoi jak żołnierzowi mundur.


Pozytywne myślenie



Niewątpliwie ma ono swoje dobre strony, wiele dobrych stron. Sprawia, że odległe i ambitne cele stają się osiągalne, ludzie bardziej zadowoleni, a los bardziej przychylny.
Niemniej jednak nie możemy być niewolnikami myślenia stricte pozytywnego. A to dzieje się, kiedy szczęście staje się naszym obowiązkiem. Zaczynamy stresować się tym, że powinniśmy mieć dobre samopoczucie, najlepiej zawsze, o każdej porze dnia i w każdej sytuacji. Podskórnie zaczynamy się zastanawiać, czy wszystko jest z nami w porządku, jeśli stanu takiego nie udaje nam się do końca osiągnąć. Jeśli w tej chwili nie jestem szczęśliwy, to na pewno mam jakiś problem!
Nie pomagają nam w "byciu po prostu sobą" reklama i media forsujące obraz szczęśliwej rodziny, biegnącej w podskokach, radośnie, w zgodzie i przyjaźni. Puszczamy reklamę mimo uszu, ale oko rejestruje. Ono widzi ten obrazek, koduje, a potem porównuje z twoim życiem. Bilans jest zawsze na minusie. Nie może być inaczej, bo to co na ekranie to kilkusekundowa sekwencja zdarzeń. Życie motyla. Twoje życie trwa o kilka żyć dłużej.
W naszych czasach szczęście stało się towarem. Poziom oczekiwanego dobrego samopoczucia podwyższa się z roku na rok. Tworzą się kasty ludzi sukcesu, które skazują na towarzyski ostracyzm ludzi pogrążonych w smutku, przybitych nieszczęściem. Dajemy im nasze współczucie, po czym odsuwamy się na bezpieczną odległość. Obawiamy się, że ich symptomy są zaraźliwe, a my na pewno nie chcemy zarazić się smutkiem. Smutek boli. Smutek pokazuje niechcianą cząstkę nas samych. Smutek jest niewygodny. Uciekamy przed nim jak diabeł przed święconą wodą. Porównanie to wydaje się być nawet na miejscu. Bo smutek może oczyszczać i uzdrawiać. Może być dla nas swoistym błogosławieństwem, tak jak rzeczona święcona woda.


Infomacje ukryte w smutku



W kulturze obowiązkowego dobrego samopoczucia zarówno przygnębienie jak i nieprzyjemne stany psychiczne są traktowane jako defekt, błąd oprogramowania. Poziom akceptacji dla zwykłego gorszego samopoczucia jest przy tym podejściu niewielki. Człowieka rozumiemy technicznie - co się zepsuło, trzeba naprawić. Myśląc w ten sposób traktujemy swój smutek, lęk, poczucie bólu istnienia i inne negatywne emocje jako wadę przeszkadzającą nam w osiągnięciu zaplanowanych celów; usterkę, którą należy w miarę szybko usunąć.
Ale można je potraktować, jako informację odsyłającą do czegoś głębiej.


Selektywna akceptacja



Akceptacja jedynie dla pozytywnych emocji sprawia, że ignorujemy system ostrzegawczy, w jaki wyposażyła nas natura. Negatywne emocje i złe samopoczucie mogą stanowić sygnały, że nasze życie zmierza w złym kierunku, że robimy coś, co w efekcie nam zaszkodzi, lub że pozwalamy innym naruszać nasze granice. Podobnie jak pierwsze subtelne symptomy chorób zachęcają do zadbania o siebie lub zmian relacji z innymi, tak samopoczucie sygnalizuje, że w naszym życiu coś dzieje się nie tak.
Jeśli chcesz usłyszeć głos intuicji, otwórz się na to co dzieje się z tobą i twoim życiem. Nie cenzuruj swoich myśli i wrażeń. Mądry smutek może zachęcać do zmiany, a zmiana może być dla nas zaskakująco dobra, może sprawić, że zrozumiemy, że jesteśmy w niewłaściwym miejscu lub robimy rzeczy, których nie chcemy robić. Może też oznaczać wiele innych rzeczy. Równie dobrze, może też nic nie oznaczać. Wtedy chodzi o życie i akceptację wszystkiego co nam niesie. Co ty na to, aby pozwolić lękowi, czy smutkowi na to, aby po prostu był? Nie buntować się tylko zaakceptować jego przepływ? Spróbuj nie zabijać smutku zaraz po tym jak się pojawi. Wysłuchaj go, zrób przestrzeń na przygnębienie, gorsze samopoczucie. Dowiedz się, co chcą ci przekazać. Pobądź w smutku. Nie próbuj go "przepracować", tylko pozwól mu trwać. To trudna lekcja akceptacji życia ze wszystkimi jego warstwami, takim, jakie jest, różnorodne, zmienne jak pory roku. Ostatecznie jesteśmy częścią natury i takie cykle są naturalne.



Lęk przed trudnymi emocjami powoduje, że całe życie żyjemy w strachu przed nimi. A to, czego się lękamy, co próbujemy odepchnąć od siebie - atakuje nas ze zdwojoną mocą. Dlatego proponuję, żebyś przez moment świadomie celebrował moment bycia w "negatywnej" emocji. To jak oswajanie demona. Może się okazać niegroźnym cieniem na zasłonie, lub przyjacielem, który wkrada się do naszego domu przez okno, żeby ostrzec o nieznanym nam niebezpieczeństwie. Może się okazać przechodniem, który idzie swoją drogą, przechodzi przez naszą linię wydarzeń i idzie dalej. Przekonaj się sam, o co chodzi twojemu strachowi.


Znajdź jakieś ustronne miejsce, w którym nikt nie będzie ci przeszkadzał przez 15-20 minut, rozluźnij wszystkie swoje mięśnie, rozluźnij swój umysł, pomyśl o przyjemnych miejscach, chwilach, ludziach, a następnie wyobraź sobie, że schodzisz po schodach w dół. Licz każdy stopień. Zacznij od stopnia 30-tego, dojdź do pierwszego. Będąc na dole, poproś aby pojawiła się postać, która symbolizuje twój lęk, ból czy inną emocję, która ujawniła się w twoim życiu a która ciąży ci na sercu i duszy. To może być realnie istniejąca postać (matka, ojciec, szef, mąż, ciotka, brat, teściowa.), postać z bajki, lub zupełnie nieznana ci persona. Czy ją wymyślisz, czy sama się pojawi przed oczami, lub tylko ją poczujesz - nie ma znaczenia. Ważne jest, żeby przybrała określony kształt. Jest to istotne, bo nam ludziom łatwiej rozmawiać z aspektami, które mają jakąś formę. Formę ma drzewo, kamień i ptak. Na początku najprościej jest rozmawiać z postaciami humanoidalnymi: ludźmi lub istotami nam podobnymi. Ale nie ma tu reguły. Jedyny warunek - mamy otrzymać informację na temat naszej emocji. Dlatego musimy zadać jej parę pytań:


Skąd pochodzi? Jakie jest jej źródło? Jakie zdarzenie z przeszłości należy uzdrowić? Jaką cząstkę w sobie obdarować naszą uwagą i miłością?


Kiedy znasz już odpowiedzi - masz to co jest ci niezbędne do uzdrowienia: świadomość, o co w tym wszystkim chodzi. Świadomość po połowa sukcesu. Teraz pozostaje jeszcze jedna rzecz: okazać sobie uwagę i miłość, szacunek. Wydaje się, że robimy to na co dzień. Nic bardziej mylnego. To co najczęściej robimy to właśnie ignorowanie siebie i swoich potrzeb. Równie często lekceważymy mądrość, która jest w nas. Łatwiej nam uwierzyć w słowo, które padło z ust kogoś, kogo uznajemy za autorytet, niż we własne słowo. Trudno być dla siebie kimś ważnym. Dlatego, powtarzam, warto dać sobie więcej uwagi i zainteresowania. Warto okazywać sobie, że się lubimy, ze wszystkim, co w sobie nosimy: smutkiem, odrzuceniem, bólem, rozczarowaniem, złością. Warto okazywać sobie szacunek nawet w sytuacjach banalnych, zwykłych. Warto pochylić się nad sobą, kiedy stajemy się źli.
Szczególnie wtedy!

Beata Markowska
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2010, 20:50 przez Gate, łącznie zmieniany 1 raz.
"w odkrywaniu piękna nikt cię nie wyręczy..."

http://jutrzenka.dbv.pl/news.php

Re: Ból duszy

2
O kurcze - jak całe przeczytam do odpisze..mądre słowa...bardzo mądre i trudne do przyjęcia.
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2010, 23:11 przez Nassanael Rhamzess, łącznie zmieniany 1 raz.
"Artyści kłamią, aby pokazać prawdę, a politycy, aby ją ukryć."
"Pod tą maską kryje się idea, panie Creedy, a idee są kuloodporne."
V jak Vendetta

Re: Ból duszy

3
Masz rację Nass... Bardzo mądre i bardzo trudne do przyjęcia.
G8, jesteś pewna, że ludzie są gotowi na takie rewelacje? To są oczywistości. Większość osób raczej się obrazi, że ich nie rozumiesz, że ich nie znasz i trafi to w pustkę...
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2010, 10:50 przez Risthalion, łącznie zmieniany 1 raz.
powiedz mi co o mnie myślisz...

Ludzie są głupi. Zawsze to powtarzam.

NIENAWIDZĘ FANATYKÓW.:mad:

Re: Ból duszy

4
Autorka artykułu: Beata Markowska - Beti Markowska - prawnik, trener rozwoju osobistego. Prowadzi warsztaty i sesje indywidualne. Założycielka Centrum Rozwoju Osobistego ...
Jest wysokiej klasy Specjalistą od Programowania Umysłu....
Można do Niej mieć zaufanie ?
Pozwolić sobie grzebać w Umyśle?
Pomyśl! :2:
Teza jaką przed Tobą stawia:

Trudno być dla siebie kimś ważnym.

Nie ja?
Więc kto ?

Guru, Osobą Znaczącą jest Ona...itd..itp...:3:
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2010, 12:03 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 2 razy.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: Ból duszy

5
I ja mam Gate do pani B. Markowskiej wiele zastrzeżeń, choćby mówienie przez nią:
Gate pisze:Problemem, z którymi borykam się od lat pracując z ludźmi jest presja szczęścia permanentnego. Każdy za swój obowiązek uważa bycie szczęśliwym 24h/ dobę.
- Nie lubię, kiedy się mówi "każdy" , bo jest to manipulacja lub brak wiedzy ale o to drugie trudno Markowską podejrzewać.
- Nie odpowiada mi hedonizm lansowany jako jedynie słuszna postawa
- Pojęcie "DUSZA" ma dla mnie zupełnie inny wymiar...

...to tak z grubsza, niestety...


Ciepło Cię pozdrawiam Gate :motyl:
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2010, 14:32 przez Jazon, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli nie będziesz sobą, kto nim będzie?

Re: Ból duszy

6
Gate -czytam Cie codziennie ,bo jestes w Poczekalni ,bo piekne zdjęcia wklejasz ,bo jestes dobrym czlowiekiem ,jestes słodka osobą .....
Ale czytajac powyższy tekst ,ja się z wieloma rzeczami nie zgadzam ,ot co i moge zostac za to zlinczowana ,czy cokolwiek innego ....

Pokazujesz ten świat ,swój swiat z własnego punktu widzenia ...i jest naprawde piekny .Ale jednego nie rozumiem ,ze jezeli cos sie dzieje złego w moim zyciu ,ja mam nie odczuwac złosci ,zyc ,pogodzona ze wszystrkim i wszystkimi ??? To rzeczywiscie jakis hedonizm ...Czyli moje szczęście ,moja JA jest wazniejsze od odczuc innych osób ??.
Nie mówie ,że sie nie akceptuje ,nie kocham ,ja sie nawet podziwiam :D Ja sie lubie taka jaka jestem ,inni juz lubia mnie mniej ....Ale to ich problem ,prawda ;)

Ale u mnie jest zawsze to ...ale .... bo dla mnie wazne sa tez odczucia ,mysli i pragnienia innych osób ..ja swoje odczucia i pragnienia wole odłozyc na bok i zając sie kimś ,kto dla mnie jest wazny ....
Ja nie widze świata w tak barwnych kolorach i barwach jak Ty .... Ja odczuwam ten swiat i ludzi tez z innej strony ..... I chce tak odczuwac ...Bo oprócz swiadomosci i bycia dla siebie najwazniejsza osobą ...chce odczuwac w całej pełni NIE TYLKO szczęscie ,ale i złośc ,pragnienie ,pożądanie tak jak powinnam odczuwac ,czasami spierajac sie sama ze soba ,ze swoimi myyslami i emocjami ,ale w ten sposób czuje i mysle jako kobieta i jako człowiek .....
I to jest moja ''dusza '',moje ja ...i ja tak naprawde nie chce sie zmieniac ....
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2010, 16:36 przez Dorcik, łącznie zmieniany 2 razy.
''..Szukam Ciebie wariatko radosna,Z gniazdem ptasim w dłoniach,Jeszcze w Tobie cień nadziei,Na zgłupienie wspólne, śmiech z niczego,I taniec w deszczu... '':) :)

Re: Ból duszy

8
Ja mam wrazenie, ze pani Beata kieruje swe rozwazania dla bardzo malej czesci spoleczenstwa. Oczywiscie, w trakcie dorastania i znajdowania wlasnej drogi w zyciu moze nam sie- przez moment- wydawac, ze powinnismy byc szczesliwi przez kazdy moment kazdego dnia.
Ale potem ludzie dojrzewaja umyslowo i psychologicznie.

Pozytywne myslenie to nie jest to samo, co pragnienie by byc na okraglo szczesliwym. Dla mnie pozytywne myslenie oznacza, ze ja wierze w siebie. Wierze, ze z wysilkiem i z praca- i moze z pomoca innych ludzi- ja bede w stanie rozwiklac wszelkie problemy jakie napotkam w moim zyciu.

Ludzie wzoruja sie na reklamach? Moze dzieci, ktore uwazaja, ze posiadanie najnowszej lalki czy video gry jest absolutnie konieczne do zycia...
Czlowiek, ktory ma umysl wie, ze reklama stawarza na pare sekund inny swiat - swiat, w ktorym szczescie zalezy na posiadaniu danego samochodu, ubrania, czy pracy.

Twierdzenie, ze ludzie kieruja sie w codziennym zyciu tymi wymyslonymi filmami ubliza naszej inteligencji.

Nastepna sprawa, o ktorej pani Beata pisze to smutek. jesli my tak sie go boimy jak ona twierdzi to wkrotce bysmy nie mieli zadnych znajomych , rodziny czy przyjaciol! Smutek, tragedie, zaloba, rozczarowanie sa czesciami kazdego zycia. Naszym zadaniem jest nauczyc sie jak na nie reagowac. Jak nie pozwolic by tragedia zniszczyla cale nasze zycie.

Najwyrazniej pani Beata zyje w zupelnie innej rzeczywistosci niz ja. Kto wie, moze ona zycje w jednym z tych reklamowych filmikow?
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2010, 19:51 przez Krystek, łącznie zmieniany 1 raz.
Krystek
"Artificial intelligence is no match for natural stupidity."

Re: Ból duszy

9
rozmawiacie
przyglądacie się sobie..
przystajecie przy sobie...
zaglądacie w siebie...
poznajecie siebie bardziej
może nawet dowiedzieliście się czegoś o sobie
utwierdziliście się w swoich przekonaniach

jak dla mnie dużo się zadziało z korzyścią dla Was... :)
różne drogi prowadzą do poznania siebie nie tylko te, które nam pasują



a nawet mnie oceniliście...
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2010, 22:21 przez Gate, łącznie zmieniany 1 raz.
"w odkrywaniu piękna nikt cię nie wyręczy..."

http://jutrzenka.dbv.pl/news.php

Re: Ból duszy

10
Krzysiek pisze:Autorka artykułu: Beata Markowska - Beti Markowska - prawnik, trener rozwoju osobistego. Prowadzi warsztaty i sesje indywidualne. Założycielka Centrum Rozwoju Osobistego ...
Jest wysokiej klasy Specjalistą od Programowania Umysłu....
Można do Niej mieć zaufanie ?
Pozwolić sobie grzebać w Umyśle?
Pomyśl! :2:
Teza jaką przed Tobą stawia:

Trudno być dla siebie kimś ważnym.

Nie ja?
Więc kto ?

Guru, Osobą Znaczącą jest Ona...itd..itp...:3:
nie mam guru
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2010, 22:26 przez Gate, łącznie zmieniany 1 raz.
"w odkrywaniu piękna nikt cię nie wyręczy..."

http://jutrzenka.dbv.pl/news.php

Re: Ból duszy

11
''Kultura obowiązkowego dobrego samopoczucia''...Bardzo mi się podoba to określenie, przypomina mi się od razu Huxleyowski ''Nowy, wspaniały świat''...
Do opisanego powyżej doszłam kiedyś sama metodą analiz i rozważań, na jakże chlubnym, swoim własnym przypadku. Oczywiście, nie umiałabym tego sklecić w sensowną, spójną całość....ale opiera się na tym samym. Że nie da się być cały czas szczęśliwym, bycie cały czas szczęśliwym to swoiste udawactwo, smutek jest naturalną emocją, zawsze niesie jakieś refleksje.
Gdyby słońce świeciło 24 h na dobę i 365 dni w roku, mielibyśmy suszę.
Ale trudno jest sprowadzać mi wszystko do psychologii, ja tak nie patrzę na świat, człowiek nie jest trybikiem, który się da nakręcić. Metoda z personifikacją negatywnej emocji przypomina mi metodę Silvy. Ale nie uważam tego za skuteczne, a raczej skuteczne, ale na krótko. Świadomość negatywnej emocji istnieje od samego początku...jeśli jej przyczyna istnieje tylko w naszej głowie i zaliczy się do tych iluzji budujących osobisty matrix, to OK, usuniemy ją z tej głowy i jest spokój. Ale jeśli przyczyna negatywnej emocji jest realna i bez działań w rzeczywistości jej nie usuniemy- to co z tego, że w myślach się pogodzę z wrogiem, jak spotkam go następnego dnia na ulicy i dojdzie do niemiłej konfrontacji...wszystko wróci, bo wina jest nie po mojej stronie, jest to sytuacja niezależna ode mnie.
Nic nie jest proste, niestety...
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2010, 22:37 przez lapicaroda, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Ból duszy

12
jak można siebie lubić lub nie lubić? Myślałem, żę w tej formie istnienia, etapie, nie można wybierać, przebierać, w ciałach?. New Agewskie piepszenie. W bibli Bóg mawiał prościeji i zrozumialej, nawet mimo tylu tłumaczeń.
łogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże. itd itp
Ostatnio zmieniony 15 lip 2010, 1:47 przez 777starchild777, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Ból duszy

13
777starchild777 - naprawdę chcesz kontynuować odnosząc się do nas w tak chamski sposób ?
Może wykluczysz ze słownictwa owe "piepszenie" proponuję ?!?
Ostatnio zmieniony 15 lip 2010, 2:11 przez Abesnai, łącznie zmieniany 1 raz.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Ból duszy

14
Dużo różnych słów, teoria ciekawa, ale skomplikowana, ja do tego podchodzę dużo prościej...

Jesteśmy istotą dwoistą i naturalnym jest, ze znamy obie strony życia: pozytywną i negatywną, ulegamy emocjom z obu stron i nie ma w tym nic dziwnego, tak ma być.

Problem polega na uświadomieniu sobie, CO tak naprawdę nam służy, dlaczego ulegamy czemuś, co nam nie służy i w która stronę wybierzemy pójść.

I nie da się ukryć, że naszej ludzkiej naturze służy jedynie pozytywne. Pakuje się człowiek czasami w negatywne (bo nie ma nic "stałego" w życiu, to ciągły ruch, ciągła przemiana w nas, ciągłe wybory) tylko po to, żeby znów odbić się od tego i stwierdzić, że to nam nie służy (a więc, w ogólnym rozrachunku, jednak służy, bo bez tego negatywnego nie bylibyśmy w stanie wyciągnąć wniosku, że nam nie służy :)).

Cała sztuka polega na odkryciu, że SAMI decydujemy o tym, czy chcemy być pozytywni czy negatywni. To nie są okoliczności w naszym życiu, które o tym decydują, ale nasz własny wybór. Większość ludzi nie ma o tym pojęcia, są przekonani, że to "życie się na nich uwzięło" i okoliczności "zewnętrzne" decydują o naszym wnętrzu...

Z chwilą uświadomienia sobie, jak jest w istocie, nie ma znaczenia, jakie wzorce na nas wpływają, czy są z naszego dzieciństwa czy tez nieuświadomione z poprzedniego wcielenia. Nasza świadomość jest silniejsza od tych wzorców (a w każdym razie może być, kwestia w jakim stopniu sobie uświadomimy) i ustawia wszelkie wartości, dzięki czemu zbliżamy się do samych siebie, do swojej własnej wartości, która decyduje o tym, jak podchodzimy d życia i problemów. Człowiek świadomy swojej wartości nie ulega emocjom negatywnym tak łatwo, jak ten, który jest pozbawiony (pozbawił się nieświadomie?) wartości własnej.

(nie ukrywam, że do nabrania tej świadomości trzeba dojrzeć, wielu jeszcze nie jest na tym etapie)
Ostatnio zmieniony 15 lip 2010, 6:50 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Ból duszy

15
wielu? Zdecydowana większość ludzi nie dojrzała. Mało kto interesuje sie "świadomością" a jeszcze mniej ją zgłębia.
Po pierwsze ważna jest świadomość istnienia i możliwości zglębiania świadomości.

A co do 1st posta- jak ktoś trafnie zauważył, jest adresowany do małej części społeczeństwia, reszta zajmuje się problemem-"co teraz zjeść"
człowiek nie musi wierzyć w obowiązek "szczęścia 24h/7d" i być podatnym na wpływ reklam ,aby myśleć że coś tu nie gra. Wystarczy brak świadomości i naturalnie myślimy że "coś tu nie gra", naturalnie będziemy szukać sensu w grach video lub nie szukać w ogóle, zapominając o życiu.

lapicaroda, świetne porównanie ze świecącym Słońcem

na świat zewnętrzny możemy oddziaływać jeśli tylko chcemy, możemy i umiemy, brak któregoś z warunków powoduje, że np. nigdy nie pogodzimy się z wrogiem, nigdy nie rozwiążemy danego problemu

w tym Świecie działa prawo przyczyny i skutku
Ostatnio zmieniony 19 lip 2010, 22:51 przez sirflinket, łącznie zmieniany 1 raz.
oby tylko pamiętać, że mój umysł ma ograniczoną pamięć i pamiętać aby jej nie zapchać duperelami

Re: Ból duszy

16
sirflinket pisze:na świat zewnętrzny możemy oddziaływać jeśli tylko chcemy, możemy i umiemy, brak któregoś z warunków powoduje, że np. nigdy nie pogodzimy się z wrogiem, nigdy nie rozwiążemy danego problemu

w tym Świecie działa prawo przyczyny i skutku
zależy na jaką część świata. na swoją własną jak najbardziej, na resztę tylko poniekąd możemy wpływać dając przykład w najbliższym otoczeniu. w ten sposób tworzymy "falę", która może się rozprzestrzenić lub nie. z wrogiem możemy się pogodzić, problemem może być czy wróg zechce pogodzić się z nami? to kwestia postrzegania danego sporu. ktoś jest gotowy na kompromisy i wybaczenie a ktoś nie. wtedy pozostaje chyba tylko odejść z wyciągniętą ręką do zgody..
Ostatnio zmieniony 19 cze 2011, 21:20 przez Lunadari, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kochamy się, bo ona tak samo mi się nie podoba jak ja jej, i nie ma nierówności."
Witek Gombrowicz

Re: Ból duszy

17
777starchild777 pisze:jak można siebie lubić lub nie lubić?
no właśnie! też bardzo często zadaję to pytanie.
i wiesz co? zanim człowiek odpowie, to najpierw milczy. zupełnie jakby musiał z kimś innym się naradzić. na temat przysłowiowego sąsiada wielu ma całe mnóstwo do powiedzenia. na swój prawdziwy temat - niewiele.
zastanawia mnie jak niewiele osób, bez chwili zastanawiania się potrafi dać odpowiedź twierdzącą na pytanie "czy kochasz siebie"? pomijam tutaj oczywiście nimfomanki, narcyzów itp.
ludzie żebrzą o miłość bliźniego ( ? ), nie potrafiąc jej znaleźć w sobie samych. robią różne rzeczy aby tylko zasłużyć na miano równego gościa/gościówy lub osoby godnej kochania..
kiedy pytam kobietę, która zatapia się w cierpieniu po utracie (utracie??) "ukochanego", czy sama siebie kocha? - słyszę ciszę! albo niepewne - nnnie wieem..
istota ludzka, która nie wie czy kocha siebie, nie wie czy siebie lubi.. skąd ma wiedzieć czy jest zdolna do polubienia czy pokochania kogoś innego?

p.s.
lubię i kocham siebie.
:konik:
oraz tego konika baaardzo polubiłam
Ostatnio zmieniony 21 cze 2011, 12:45 przez Lunadari, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kochamy się, bo ona tak samo mi się nie podoba jak ja jej, i nie ma nierówności."
Witek Gombrowicz

Re: Ból duszy

18
:kw:
Lidka pisze:Dużo różnych słów, teoria ciekawa, ale skomplikowana, ja do tego podchodzę dużo prościej...

Jesteśmy istotą dwoistą i naturalnym jest, ze znamy obie strony życia: pozytywną i negatywną, ulegamy emocjom z obu stron i nie ma w tym nic dziwnego, tak ma być.

Problem polega na uświadomieniu sobie, CO tak naprawdę nam służy, dlaczego ulegamy czemuś, co nam nie służy i w która stronę wybierzemy pójść.

I nie da się ukryć, że naszej ludzkiej naturze służy jedynie pozytywne. Pakuje się człowiek czasami w negatywne (bo nie ma nic "stałego" w życiu, to ciągły ruch, ciągła przemiana w nas, ciągłe wybory) tylko po to, żeby znów odbić się od tego i stwierdzić, że to nam nie służy (a więc, w ogólnym rozrachunku, jednak służy, bo bez tego negatywnego nie bylibyśmy w stanie wyciągnąć wniosku, że nam nie służy :)).

Cała sztuka polega na odkryciu, że SAMI decydujemy o tym, czy chcemy być pozytywni czy negatywni. To nie są okoliczności w naszym życiu, które o tym decydują, ale nasz własny wybór. Większość ludzi nie ma o tym pojęcia, są przekonani, że to "życie się na nich uwzięło" i okoliczności "zewnętrzne" decydują o naszym wnętrzu...

Z chwilą uświadomienia sobie, jak jest w istocie, nie ma znaczenia, jakie wzorce na nas wpływają, czy są z naszego dzieciństwa czy tez nieuświadomione z poprzedniego wcielenia. Nasza świadomość jest silniejsza od tych wzorców (a w każdym razie może być, kwestia w jakim stopniu sobie uświadomimy) i ustawia wszelkie wartości, dzięki czemu zbliżamy się do samych siebie, do swojej własnej wartości, która decyduje o tym, jak podchodzimy d życia i problemów. Człowiek świadomy swojej wartości nie ulega emocjom negatywnym tak łatwo, jak ten, który jest pozbawiony (pozbawił się nieświadomie?) wartości własnej.

(nie ukrywam, że do nabrania tej świadomości trzeba dojrzeć, wielu jeszcze nie jest na tym etapie)
LILU , bardzo dobrze ujęłaś zagadnienie procesu wyjscia z krainy zapomnienia i podjęcia próby samostanowienia o sobie.....
:kw:
..Dorastasz w dniu , w którym potrafisz się serdecznie z siebie pośmiać ..
ODPOWIEDZ

Wróć do „Psychologia”

cron