A wracając praktycznie do pierwszych moich wspomnień, to są one z okresu, kiedy miałam niecałe 2 lata... Rodzina nie chce mi wierzyć, ale przekonała się na własne oczy.
1. Miała do nas przyjechać moja ciocia z drugiego końca Polski, której na oczy nie widziałam jeszcze, ani ona mnie. Mama obudziła mnie bladym świtem, na siłę ubrała (spać mi się chciało i byłam dość marudna), po czym zapukano do drzwi. Weszła ciocia, zrobiło się zamieszanie, przywitania, uściski, ja schowałam się w pokoju, przysłuchując się rozmowom. Po chwili ciocia wparowała (w futrze) do pokoju, przykucnęła i zaczęła mnie ściskać, a ja się wyrywałam, jak mogłam ("obca baba" i jeszcze tak dziwnie mi pachniała, pamiętam to!). Zanim poszła się rozebrać, wyjęła z kieszeni czekoladkę, odwinęła papierek i wcisnęła mi ją do buzi. OHYDA!!! (jakoś nigdy nie lubiłam i do tej pory nie lubię nadziewanych czekoladek, możliwe, że tamta była trochę alkoholizowana). Ciocia wyszła, a ja wyplułam świństwo do kwiatka...
Następnym razem widziałam ciocię wiele lat później, na ślubie mojego brata. I natychmiast ją rozpoznałam. Powiedziałam jej to, a ona nie chciała mi wierzyć, bo przecież ja byłam taka malutka!.... Więc opowiedziałam jej scenę z czekoladką wepchniętą do buzi, opowiedziałam jej, jak wyglądało jej futro i ciotka musiała skapitulować. Dla pewności przypomniała sobie rok swojej wizyty: miałam niecałe 2 latka (stąd wiem, że wspomnienie jest z tego okresu, sama nie potrafiłabym określić swojego wieku).
2. Z tego samego okresu zdjęcie, a w zasadzie seria zdjęć. Nie pamiętam, kto je robił, ale na pewno mój tata, on robił prawie wszystkie zdjęcia.
Na jednym z tej serii najmłodszy brat mojej mamy przyjechał z wojska na przepustkę, w mundurze. Pamiętam, że go w pierwszej chwili nie poznałam, a potem jak rasowa dama pozowałam z nim do zdjęć. Utkwiła mi szczególnie scena, kiedy on bierze mnie na ręce, wysoko, żebym miała głowę wyżej niż jego czapka, a ja układam łokieć na jego ramieniu, bo było mi dość niewygodnie...
I ta scena zawsze mi się przypomina, jak to zdjęcie oglądam. Widać na nim, że rzeczywiście nie mogę mieć więcej niż 2 latka.
A tak w ogóle to pamiętam jeszcze "traumę" zabrania mi definitywnie smoczka przez moją mamę (to było straszne, nie wiem, ile miałam lat, ale nie sądzę, że więcej niż 2-3, ja widziałam, gdzie mama go kładzie i usiłowałam sięgnąć ze stołka, jak już się zbliżałam, mama popchnęła smoczej dalej i d... blada...
) oraz fakt sprzedaży mojego wózka (spacerówki). Też pewnie ten sam okres. Nieszczęśliwa byłam, bo w jedną stronę jechałam, a z powrotem trzeba było zasuwać pieszo...