Re: Samotność

1
" W świecie, gdzie życie tak naturalnie łączy się z życiem, gdzie kwiat nawet w powiewie wiatru łączy się z innymi kwiatami, gdzie łabędź zna wszystkie łabędzie, tylko ludzie budują sobie samotność. "

Antoine de Saint-Exupéry
w rocznicę urodzin
ur. 29 czerwca 1900r.


Samotność ... kto jej nie doświadczył ?
Jedni jej poszukują inni jej unikają.
Czym dla Was jest Samotność ?
Ile rodzajów samotności znamy ?
Ostatnio zmieniony 29 cze 2010, 15:21 przez Abesnai, łącznie zmieniany 2 razy.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Samotność

2
Dla mnie samotność jest czymś, co kocham! :)

(NIGDY się nie nudzę we własnym towarzystwie...;))

Ale nie przesadzam, gdyż, jako "wilk samotnik" doskonale się czuję, jest to zbyt duża pokusa dla mnie... Z łatwością zaakceptowałabym odcięcie od życia, a tego nie chcę, chcę życia doświadczać na różne sposoby. Zatem "wydzielam" ją (samotność) sobie, codziennie trochę, żeby móc "posłuchać własnych myśli"...

I tylko w tym sensie (potrzeba odosobnienia) samotność mnie dotyczy. Ta choroba cywilizacyjna zwana samotnością w tłumie nie dla mnie...

(myślę, że to się bierze z braku miłości? z "pustki" wewnętrznej?)
Ostatnio zmieniony 29 cze 2010, 15:41 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Samotność

3
Samotność jest teraz codziennością.Kiedyś uciekałem do niej.Dziś jestem zmuszony z nią żyć.
Ostatnio zmieniony 29 cze 2010, 15:46 przez gaskon, łącznie zmieniany 1 raz.
Miłość,to akceptacja wad kochanej osoby.

Re: Samotność

4
gaskon pisze:Samotność jest teraz codziennością.Kiedyś uciekałem do niej.Dziś jestem zmuszony z nią żyć.
Zabrzmiało, jakby Ci to przeszkadzało?... Gaskon, jeśli tak - pokochaj, a nie będziesz do niczego "zmuszony"! :)
Ostatnio zmieniony 29 cze 2010, 15:55 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Samotność

5
Lidka pisze:Dla mnie samotność jest czymś, co kocham! :)

(NIGDY się nie nudzę we własnym towarzystwie...;))
podpisuję sie obiema łapkami :D
Ostatnio zmieniony 29 cze 2010, 16:17 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: Samotność

6
Ja również lubię samotność i czasami bardzo mi jej brakuje. Samotnośc pozwala mi zachować dystans do siebie i swojego życia, przemysleć wiele spraw. Teraz mi jej brakuje. Nie chciałbym jednak , aby stała się stanem chronicznej pustki wokół mnie. takiej samotności się obawiam.
Ostatnio zmieniony 29 cze 2010, 16:29 przez Snajper, łącznie zmieniany 1 raz.
Wiara nie poparta krytyczną analizą rzeczywistości jest tylko naiwnością. [img]http://img202.imageshack.us/img202/8959/jednoroecmini.png[/img]

Re: Samotność

7
Abesnai pisze: " W świecie, gdzie życie tak naturalnie łączy się z życiem, gdzie kwiat nawet w powiewie wiatru łączy się z innymi kwiatami, gdzie łabędź zna wszystkie łabędzie, tylko ludzie budują sobie samotność. "

Antoine de Saint-Exupéry
w rocznicę urodzin
ur. 29 czerwca 1900r.


Samotność ... kto jej nie doświadczył ?
Jedni jej poszukują inni jej unikają.
Czym dla Was jest Samotność ?
Ile rodzajów samotności znamy ?
Samotność jest dla mnie stanem, który mi towarzyszył od dawien dawna, bo jestem jedynaczką, a w dodatku jako dziecko byłam raczej aspołeczna. Dlatego też w samotności "ładuję baterie". Nie nudzę się raczej, bo to bycie jedynaczką nauczyło mnie też zajmować się sama sobą, więc nie przeszkadza mi tylko i wyłącznie moje towarzystwo. Ale są takie momenty, że mam bardzo dużą ochotę na interakcję z drugim człowiekiem, dlatego staram się zachować jakąś proporcję. Ale pewnie większość czasu spędzam sama, co nie znaczy, że jestem aspołeczna. Jak jest miejsce, czas i okazja to z radością przebywam z innymi ludźmi w małym lub dużym gronie i czuję się swojsko.

Jeśli chodzi o typy samotności, to jedyny rodzaj jaki przychodzi mi do głowy to z wyboru i przymusu, ale to drugie też zdaje się dla mnie być wyborem, bo to jest po prostu poczucie wewnętrzne, że nie mamy tego wyboru. A przecież nikt nam nie broni wyjść do ludzi, poznać ich gdziekolwiek i po prostu z nimi porozmawiać, pójść na kawę. Jeśli zamkniemy się w świecie samotności, w którym nam jest źle to sami tworzymy sobie opresję. Pomijam jakieś przypadki przebywania w samotnych celach, czy ogólnie bycia więzionym, kiedy z przyczyn fizycznych jesteśmy skazani na przebywanie solo. ;)

Ps. Najlepsze życzenia dla Pana Saint-Exupéry :D
Ostatnio zmieniony 29 cze 2010, 17:17 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Samotność

8
Samotność można też podzielić na fizyczną i niefizyczną. Co z tego, że rozmawiam z kimś twarzą w twarz jeśli nasze myśli nie biegną jednym wspólnym torem(nie chodzi mi o to by obie osoby tak samo myślały, broń boże!)

na samotność jesteśmy skazani jako ludzie(za dużo murów tworzymy jakby natura ich mało między nami postawiła) chociaż tak bardzo potrzebujemy innych by się rozwijać
ja samotności nie unikam. Myślę tak samo jak Lidka i lufestre hihi

wszystkiego najlepszego Exupéry

a jak długo moglibyście wytrzymać odcięci od innych ludzi?? i jaką wersję byście wybrali: easy- tropikalna bezludna wyspa, medium- syberyjska tajga, hard- izolatka, extreme- kombinezon Hebb'a (pozbawia nas zmysłowych wrażeń)
Ostatnio zmieniony 29 cze 2010, 19:54 przez sirflinket, łącznie zmieniany 2 razy.
oby tylko pamiętać, że mój umysł ma ograniczoną pamięć i pamiętać aby jej nie zapchać duperelami

Re: Samotność

9
Czy ja lubię samotnosc ??? Baaardzo ,aż za baaardzo .... Ja mam podobnie jak Snajper :)-potrzebuje jej ,żeby nie zwariowac czasami :) :) Muszę się zdystansowac do wielu rzeczy ,spraw .Musze pomyslec ,uspokoic swoje emocje ,uczucia ,..A czasami nie jest łatwo ,zwłaszcza przy 2 małych dzieci :)
Dlatego lubie wyjsc wieczorkiem gdzies sama -pomyslec ,zastanowic sie ....Muszę byc czasami sama ze sobą :)
Ostatnio zmieniony 29 cze 2010, 20:16 przez Dorcik, łącznie zmieniany 1 raz.
''..Szukam Ciebie wariatko radosna,Z gniazdem ptasim w dłoniach,Jeszcze w Tobie cień nadziei,Na zgłupienie wspólne, śmiech z niczego,I taniec w deszczu... '':) :)

Re: Samotność

10
sirflinket pisze:Samotność można też podzielić na fizyczną i niefizyczną. Co z tego, że rozmawiam z kimś twarzą w twarz jeśli nasze myśli nie biegną jednym wspólnym torem(nie chodzi mi o to by obie osoby tak samo myślały, broń boże!)
Ha, zupełnie zapomniałam o tym ;) Fakt, racja, podpisuję się. Nie raz miałam takie uczucie. Tak jakby inne fale, dwa światy..
Ostatnio zmieniony 29 cze 2010, 20:17 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Samotność

11
Lidka pisze:Dla mnie samotność jest czymś, co kocham! :)

(NIGDY się nie nudzę we własnym towarzystwie...;))

Ale nie przesadzam, gdyż, jako "wilk samotnik" doskonale się czuję, jest to zbyt duża pokusa dla mnie... Z łatwością zaakceptowałabym odcięcie od życia, a tego nie chcę, chcę życia doświadczać na różne sposoby. Zatem "wydzielam" ją (samotność) sobie, codziennie trochę, żeby móc "posłuchać własnych myśli"...

I tylko w tym sensie (potrzeba odosobnienia) samotność mnie dotyczy. Ta choroba cywilizacyjna zwana samotnością w tłumie nie dla mnie...

(myślę, że to się bierze z braku miłości? z "pustki" wewnętrznej?)
I dobrze, bo każdy ośwciecony człowiek
( Jezus, Gautama, Mahawira) jak i każdy pomniejszy doznawał oświecenia w samotności , dlatego że tylko w tych okolicznościach jest to możliwe!
ps.
Tak, niebezpieczeństwa też są dlatego powonno się używać samotności z
"WYBORU" A NIE OKOLICZNOŚCI (PRZYMUSOWYCH).
NO I CZAS TRWANIA...wbrew pozorom.
-Cieszę się że zostało to zauważone, dlatego się wtrąciłem.

łaska i pokój.!
Ostatnio zmieniony 06 lip 2010, 22:08 przez adullam1, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Samotność

12
adullam1 - nadmieniasz o Jezusie - a jak to się ma do twoich wypowiedzi względem chrześcijan ?
Czy są ludzie których szanujesz i cenisz właśnie za to kim są oraz za odmienność ich poglądów :) ?
Ostatnio zmieniony 12 lip 2010, 22:29 przez Abesnai, łącznie zmieniany 2 razy.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Samotność

13
Jeżli jest się z natury samotnikiem to żadna samotność nie przeszkadza ani ta fizyczna a tym bardziej psychiczna.Inaczej odczuwają ją ludzie z "ikrą",którzy całe życie byli związani z kimś byli otoczeni ludżmi Dla jednych to chleb powszedni do niej są przyzwyczajeni dla drugich to problem Ja nie znoszę samotności i dlatego po 7 latach po śmierci męża znalazłam sobie przyjaciela aby na starość nie prosić o pomoc dzieci ,żeby móc do kogoś się odezwać bo samotność zabija. "Wszystko wytrzymasz,ze wszystkim możesz sobie poradzić,jeżeli masz przy boku przyjaciela, On nie musi nic więcej uczynić jak tylko powiedzieć słowo ,albo też bez słów podać Ci rękę" Bosmans Phil
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 7:18 przez babka cukrowa, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Samotność

14
Zabrzmiało, jakby Ci to przeszkadzało?... Gaskon, jeśli tak - pokochaj, a nie będziesz do niczego "zmuszony"!

Lidko,kocham i dla tego jestem samotny.
Dziś jestem znów rozbity,załamany.
Znów nie daję sobie rady ze sobą .
Znów mnie dopadły demony. Tyle we mnie nijakości i pustki.
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 9:44 przez gaskon, łącznie zmieniany 1 raz.
Miłość,to akceptacja wad kochanej osoby.

Re: Samotność

15
gaskon pisze:Lidko,kocham i dla tego jestem samotny.
Dziś jestem znów rozbity,załamany.
Znów nie daję sobie rady ze sobą .
Znów mnie dopadły demony.
Tyle we mnie nijakości i pustki.
A kogo kochasz? Jak kochasz? Przecież miłość to radość, to POZYTYWNE! Nie możesz kochać pozytywnie?

Gaskon, tyle w nas nijakości i pustki, ile chcemy, żeby było, ile pozwalamy sami... Nie pozwalaj! ;)

:powodzenia:
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 14:49 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Samotność

16
Abesnai pisze:adullam1 - nadmieniasz o Jezusie - a jak to się ma do twoich wypowiedzi względem chrześcijan ?
Czy są ludzie których szanujesz i cenisz właśnie za to kim są oraz za odmienność ich poglądów :) ?
Jak będziesz obserwować, głównie wątki filozoficzne, psychologiczne, to będziesz wiedzieć moje stanowisko bez zadawania niepotrzebnych pytań. Więc może coś dożucę do psychologii.....
( Sama obserwacja to za mało, można przecież obserwować jak dwóch piłkarzy przekopuje piłkę od jednej bramki do drugiej.)

Łaska I niepokój.
Ostatnio zmieniony 14 lip 2010, 7:42 przez adullam1, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Samotność

17
A kogo kochasz? Jak kochasz? Przecież miłość to radość, to POZYTYWNE! Nie możesz kochać pozytywnie?

Gaskon, tyle w nas nijakości i pustki, ile chcemy, żeby było, ile pozwalamy sami... Nie pozwalaj

Kocham,lecz Ona nie kocha.Nic nie czuje ,stałem się jej obojętny.A to gorsze niż nienawiść.
Ostatnio zmieniony 14 lip 2010, 9:12 przez gaskon, łącznie zmieniany 1 raz.
Miłość,to akceptacja wad kochanej osoby.

Re: Samotność

18
gaskon pisze:Kocham,lecz Ona nie kocha.Nic nie czuje ,stałem się jej obojętny.A to gorsze niż nienawiść.
Gaskon, jeśli kochasz naprawdę, to będziesz chciał jej szczęścia, nie swojego, cokolwiek ona zrobi, czy Ciebie zechce, czy nie... Prawdziwa i POZYTYWNA miłość chce tylko jednego: szczęścia tego, kogo kochamy, a nie zaspokojenia naszych oczekiwań...

A skoro kochasz i cierpisz, bo ona Cię nie chce, Twoja miłość jest bardzo negatywna i skupiona nie na niej, a na Tobie samym. Delektujesz się własnym cierpieniem, a na to, sorry, nie ma rady... Bo to nie zależy od nikogo, a od Ciebie samego, to Ty decydujesz, co chcesz czuć, czy chcesz nauczyć się miłości pozytywnej, czy wygodniej Ci z użalaniem się nad sobą...

Sorry, z poprzednich Twoich wypowiedzi ja zrozumiałam, że ona nie żyje. Teraz piszesz, że żyje, ale Cię nie chce. To są dwie różne sprawy, w zasadzie nieporównywalne. Ale zasada i tak jest taka sama (z tym, że do zastosowania nieco inaczej, gdyż w wypadku śmierci, potrzebny jest naturalny okres żałoby) i w sumie prosta:

Albo chcesz być pozytywny, albo negatywny. Jak pasuje Ci bardziej użalać się nad sobą samym, to nikt z nas Ci nie pomoże. Przepraszam za ostre słowa, ale prawda nie zawsze jest "wygodna". Tu nie ma trzeciej opcji i ja nic na to nie poradzę. Zdecyduj się na coś i DZIAŁAJ, bo takie "jojczenie" nic nie daje, karmi Twoje "ego" jedynie... O to Ci chodzi, żeby je podkarmić?... Mam nadzieję, że nie! :)
Ostatnio zmieniony 14 lip 2010, 10:02 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Samotność

19
J bym Ci gaskon napisala co o tym mysle ale nie wiem czy chcesz czytac takie rzeczy na forum nie chce byc niegrzeczna ani zranic kogos kto tak wrarzliwiw podchodzi do tej sprawy rany sie jeszcze nie zgoily ale jesli chcesz szczerosci to napisze to o co az sie prosi
Ostatnio zmieniony 14 lip 2010, 10:50 przez soulblue, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: Samotność

20
Osho o samotności...

Moja cała praca polega na tym, żeby zburzyć wszystkie kłamstwa, które cię otaczają i nie zastępować ich niczym – po prostu zostawić cię nagiego we własnej samotności. Tylko w samotności możesz znaleźć prawdę – bo to ty jesteś tą prawdą.

Człowiek nie nauczył się jeszcze, jak poznać piękno samotności. Zawsze tęskni za kimś, zawsze pragnie być z kimś – z przyjacielem, z żoną, z mężem, z dzieckiem... z kimś. Stworzył więc społeczności, kluby, partie, ideologie, kościoły. U podstaw tego tkwi potrzeba, by jakoś zapomnieć o własnej samotności. Będąc powiązanym z tak wieloma tłumami próbujesz zapomnieć o czymś, co pojawia się natychmiast po zapadnięciu ciemności – o tym, że urodziłeś się samotny, że umrzesz samotny, że cokolwiek robisz – jesteś samotny.

Samotność jest czymś esencjonalnie związanym z twoim istnieniem i nie ma sposobu, by tego uniknąć. Ludzie boją się samotności i robią wszystko by jej uniknąć. Pójdą do kina na kiepski film, obejrzą mecz piłki nożnej... czy widzieliście coś bardziej idiotycznego? Kilku idiotów przerzuca piłkę na drugą stronę boiska, kilku kolejnych idiotów odrzuca ją z powrotem... a miliony innych idiotów gapi się na to, jakby działo się coś niezmiernie ważnego. W tłumie czują się lepiej i zdrowiej, gdyż wokół jest tylu podobnych ludzi. Każdy wspiera każdego by nie czuć się szalonym.

Wystarczą trzy tygodnie całkowitej izolacji: żadnych gazet, telewizji, radia, żony, męża, dzieci. Trzy tygodnie bez religii, społeczeństwa, klubów, uniwersytetów... pojawi się lęk, dosłownie oszalejesz. Będziesz zdumiony, widząc siebie w zupełnej samotności. Zrozumiesz, że to co robiłeś przez całe swoje życie, było niczym innym, jak tylko zakrywaniem dziur i ran własnego istnienia, zakrywaniem ich pięknymi kwiatami. Ale kwiaty nie uleczą ran. Być może odkryte rany mogą się zabliźnić. Zakryte, wypełniają się coraz większą ropą. Samotność to odkrywanie samego siebie. Osamotnienie to tęsknota za innymi, dopominanie się o innych, uzależnienie od innych. Stąd, ktoś inny ma nad tobą władzę, a ty masz władzę nad kimś innym. Osamotnienie jest słabością. Samotność jest siłą.

Jesteśmy sobie obcy. Być może spotkaliśmy się i żyjemy razem, ale nasza samotność jest zawsze z nami. Przestań uciekać od siebie samego i zatapiać się w różnych rodzajach narkotyków, relacji, religii. Nie przerzucaj własnych problemów na innych. Każdy musi sam rozwiązywać własne problemy, a nie ma ich zbyt wiele wszystkie są wynikiem jednego, którego nie rozwiązałeś dotychczas. Problem ten tkwi w tym, jak wejść we własną samotność bez lęku? Moment, w którym wejdziesz we własną samotność bez lęku, będzie tak pięknym i ekstatycznym doświadczeniem, że nie istnieje nic, z czym mógłbyś to porównać.

Zaakceptuj samotność radośnie, wejdź w nią tak głęboko, jak to tylko możliwe. Im głębiej się znajdziesz, tym odleglejsze staną się wszystkie problemy. Nie ma już potrzeby potrzebować, nie ma potrzeby być potrzebnym. I chwila gdy dotkniesz samego centrum własnego istnienia będzie oznaczała, że dotarłeś do domu.
Ostatnio zmieniony 29 sie 2010, 23:11 przez maja7, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Samotność

21
Miałam się wpisać do tego nowo powstałego wątku, ale skoro tam zamykacie, to przyszłam udzielić się tutaj :)

Na początku napiszę, że uwielbiam pana de Saint- Exupéry (choć z tym budowaniem to się do końca nie zgadzam, sądzę iż samotność to konstytutywna cecha ludzkiej natury, a nie twór na zasadzie jakiegoś "widzimisię", ale o tym potem...) i cały nurt egzystencjalizmu. Zarówno w literackim jak i i filozoficznym aspekcie przemawia do mnie najbardziej ze wszystkich doktryn. Wg mnie każdy jest samotny, bez względu na to iloma ludźmi się otacza. Każdy sam się rodzi, umiera. Lutyński napisał mniej więcej coś takiego: teatr przeżyć wewnętrznych ma zawsze jednego widza (i aktora jednocześnie), nikt nie jest w stanie czuć dokładnie tego samego, co my, dzielić z nami naszych rozterek, doznań- wiara, że może być inaczej to iluzja i naiwność. Doskonale obrazują to powieści Serce to samotny myśliwy Carson McCullers i Sto lat samotności Márqueza, oddające samotność wpisaną w los człowieka, naturalną tak jak miłość, przyjaźń i inne uczucia, której nigdy ostatecznie nie da się przełamać. Pozostaje ją więc oswoić i uczynić częścią życia, mnie osobiście na obecnym etapie specjalnie ona nie dokucza, a nawet w pewien sposób potrafię ją gloryfikować, bo to też objaw niepowtarzalności i indywidualizmu każdej ludzkiej istoty :)
Ostatnio zmieniony 19 wrz 2010, 22:40 przez Sailor, łącznie zmieniany 1 raz.
Każda cząstka elementarna w kosmosie ma swoją antycząstkę. Razem tworzą parę, są identyczne, ale się nie tolerują. Jeśli zanadto zbliżą się do siebie, ulegają zagładzie i zamieniają w światło.
Majgull Axelsson

Re: Samotność

22
Tak Sailorku - zdublowałem wątki - moja wina i przepraszam wszystkich zainteresowanych tamtym :kotek:
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?id=2428
Temat osamotnienia można spokojnie kontynuować tutaj :)
Samotność w sieci ...
Taka realna jak i książkowa - co o niej sądzicie ?
Ostatnio zmieniony 19 wrz 2010, 22:42 przez Abesnai, łącznie zmieniany 2 razy.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Samotność

23
Myślę, że nie chodzi by wymieniać rodzaje samotności, bo można się w tym zagubić. Ja podzieliłabym ją jako z wyboru i to z reguły jest krótkotrwałe, bo łączy się z wypoczynkiem, medytacją czy coś w tym rodzaju i samotność niechcianą.
Taka samotność jest dla kazdego z nas delikatnie mówiąc niemiła. Ludzie szukają kontaktów i tu nie wymieniam celów, bo każdy ma inny. Samotność nie oznacza być samym, można mieć wielu znajomych, przyjaciół, można być w związku partnerskim i można być samotnym, dlatego poszukujemy kontaktów...innych związków interpersonalnych niż mamy aktualnie. Samotność, która dotyka nas...to tęsknota za czymś innym.


Taki frag. mi się nawinął i nie wiem czyje, ale bardzo proszę gaskon przeczytaj i odpowiedz...czy nie jest tak?

"Myślisz, że kochasz. Jeśli tak, to chciałbym cię powiadomić, że w nikim nie jesteś zakochany. Kochasz jedynie swą z góry przyjętą i pełną nadziei wizję tej osoby. Pomyśl o tym przez chwilę. Nigdy nie byłeś zakochany w rzeczywistej osobie, byłeś natomiast zakochany w swojej a priori przyjętej wizji tej osoby. I czy to nie jest właśnie powód, dla którego się odkochujesz? Twoja wizja uległa zmianie, prawda? "Jak mogłeś mnie do tego stopnia zawieść, skoro ja tobie tak ufałem?" – mówisz komuś. Czy rzeczywiście ufałeś mu? Nigdy nikomu nie ufałeś! Przestań w to wierzyć! To część prania mózgu, ufundowanego ci przez społeczeństwo. Przecież nigdy nikomu nie ufasz. Za jednym wyjątkiem: ufasz jedynie swemu sądowi na temat danej osoby. Na co więc się żalisz? Prawda jest taka, że nie lubisz przyznawać się do tego, że "mój sąd był nieprawdziwy". To cię zbytnio nie zachwyca. Wolisz powiedzieć: "Jak mogłeś sprawić mi taki zawód"."
Ostatnio zmieniony 21 wrz 2010, 15:39 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: Samotność

24
Lidka pisze:
gaskon pisze:Kocham,lecz Ona nie kocha.Nic nie czuje ,stałem się jej obojętny.A to gorsze niż nienawiść.
Gaskon, jeśli kochasz naprawdę, to będziesz chciał jej szczęścia, nie swojego, cokolwiek ona zrobi, czy Ciebie zechce, czy nie... Prawdziwa i POZYTYWNA miłość chce tylko jednego: szczęścia tego, kogo kochamy, a nie zaspokojenia naszych oczekiwań...

A skoro kochasz i cierpisz, bo ona Cię nie chce, Twoja miłość jest bardzo negatywna i skupiona nie na niej, a na Tobie samym. Delektujesz się własnym cierpieniem, a na to, sorry, nie ma rady... Bo to nie zależy od nikogo, a od Ciebie samego, to Ty decydujesz, co chcesz czuć, czy chcesz nauczyć się miłości pozytywnej, czy wygodniej Ci z użalaniem się nad sobą...

Sorry, z poprzednich Twoich wypowiedzi ja zrozumiałam, że ona nie żyje. Teraz piszesz, że żyje, ale Cię nie chce. To są dwie różne sprawy, w zasadzie nieporównywalne. Ale zasada i tak jest taka sama (z tym, że do zastosowania nieco inaczej, gdyż w wypadku śmierci, potrzebny jest naturalny okres żałoby) i w sumie prosta:

Albo chcesz być pozytywny, albo negatywny. Jak pasuje Ci bardziej użalać się nad sobą samym, to nikt z nas Ci nie pomoże. Przepraszam za ostre słowa, ale prawda nie zawsze jest "wygodna". Tu nie ma trzeciej opcji i ja nic na to nie poradzę. Zdecyduj się na coś i DZIAŁAJ, bo takie "jojczenie" nic nie daje, karmi Twoje "ego" jedynie... O to Ci chodzi, żeby je podkarmić?... Mam nadzieję, że nie! :)
Lidko nie ma znaczenia w jaki sposób straciliśmy ukochaną osobę. Nie jest ważne czy powodem była śmierć, czy porzucenie. Jedno i drugie pozostawia ranę, w jednym i drugim przypadku potrzebny jest okres żałoby. Każdy czuje tak jak potrafi. Ja doskonale rozumiem, dlaczego napisałaś, że "POZYTYWNA miłość chce szczęścia tego kogo kochamy", ale nie odbierajmy odtrąconemu prawa do żałoby. Ból po stracie istnieje.... czy tego chcemy czy nie (a swoją drogą gdzie podział się gaskon, czyżby poczuł się wśród nas tak samotny, że musiał odejść?)

Samotność w moim wydaniu.... bywa różna. Jestem typem samotnika, lubię "dawkować" sobie ludzi, decydować o tym kiedy i z kim chcę spędzić czas. Czasem jest ich (ludzi) pełno wokół mnie, a czasem nie ma nikogo. Uwielbiam spędzać czas z moimi dziećmi i ich przyjaciółmi, one wypełniają świat radością, przyjemnie jest cieszyć się tym, co je cieszy. Innym razem zamykam się w swoim świecie i nie wpuszczam do niego nikogo, jestem w nim bezpieczna i wyciszona. Zdarzają się jednak i takie chwile, w których czuję się naprawdę samotna i choć wiem, że to samotność z wyboru, to jednak potrafi mi doskwierać. Wszystko zależy od mojej kondycji psychicznej.
Ostatnio zmieniony 09 paź 2010, 2:27 przez Szarim, łącznie zmieniany 1 raz.
Gdybyś tylko mógł wystarczająco kochać, byłbyś najszczęśliwszym i najpotężniejszym stworzeniem na świecie.

Re: Samotność

25
Szarim, owszem, w każdym przypadku potrzebny jest czas żałoby... Ale w przypadku śmierci szok jest chyba większy, bo wynika z "nieodwracalnego"...

Nie wiem, gdzie jest Gascon i co myśli, co czuje. Nie znam go i w żadnym wypadku nie osądzam.

Ale znam inne osoby, które zamiast wychodzić ze swojej żałoby, wciąż podsycają swoje cierpienie, jakby ono było sensem ich życia. Jeśli ktoś delikatnie usiłuje im pomóc, zwróci uwagę, że mogą zrozumieć, na czym to cierpienie polega, odsuwają się od niego i szukają środowiska sobie podobnych. Czyli cierpiących i skupionych na cierpieniu jak na sensie życia...

Takim osobom nie można pomóc, one nie oczekują pomocy, im się wydaje, że pomoc powinna polegać na cierpieniu z nimi i żałowaniu ich bez końca...

Czy do takich osób zalicza się Gascon? Nie mam pojęcia, ale nie odezwał się więcej...
Ostatnio zmieniony 09 paź 2010, 7:00 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Samotność

26
Lidko kolejny raz zgadzam się z Tobą w 100%
Dobrze wiem czym jest żałoba po stracie.... większość z nas wie.... Wiem też jak ważne było dla mnie w swoim czasie pozwolenie sobie na odczuwanie tej żałoby, tylko po to by w tym czasie odzyskać siły i "wstać". Dziś jestem inną osobą, wykonałam pewną pracę... ale coś powoduje, że samotność (mam na myśli pustkę, która jej towarzyszy) jeszcze mnie odwiedza. Nie uderza już we mnie z dawną siłą, ale towarzystwo jej budzi mój niepokój.
Ostatnio zmieniony 09 paź 2010, 9:31 przez Szarim, łącznie zmieniany 1 raz.
Gdybyś tylko mógł wystarczająco kochać, byłbyś najszczęśliwszym i najpotężniejszym stworzeniem na świecie.

Re: Samotność

27
Wiesz, Szarim, czasami odczuwa się tę pustkę-samotność jako efekt ogromnej tęsknoty już nie tylko za bliskimi, których fizycznie z nami nie ma, ale za Domem (jak ja nazywam naturalne środowisko duszy, niematerialne, to, skąd ona przychodzi, by się wcielić itd), niezrozumiałej, ale przeczuwanej. Bywa też, jest efektem poczucia niezrozumienia przez innych, jakby odstawania od nich, niemożności dopasowania się całkowitego do nich. Ja przynajmniej tak miewam. Często zdarza mi się czuć, że jestem chyba " z innej bajki". Ale pomaga mi świadomość życia, jaką mam na dzień dzisiejszy.
Ostatnio zmieniony 09 paź 2010, 10:32 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Samotność

28
Lidko słowa jak "z innej bajki" wyjęłaś wprost z moich ust. Dokładnie tak się czuje. Tylko, że moje odczucie niepasowania do otaczającego świata, jest niezwykle silne i częste....
Ostatnio zmieniony 09 paź 2010, 12:42 przez Szarim, łącznie zmieniany 1 raz.
Gdybyś tylko mógł wystarczająco kochać, byłbyś najszczęśliwszym i najpotężniejszym stworzeniem na świecie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Psychologia”

cron