Ja?! pisze:Lidka - mówisz z poziomu świadomości duszy z świata dusz między wcieleniami czyli 5 gęstość. Tam można i całą wieczność spędzić poza skutkami karmicznymi bo jest to świat odizolowany i stworzony na potrzeby młodych dusz, ale tam rozwój też jest tylko znacznie wolniejszy. Byłaś tam kimś w rodzaju opiekuna młodych dusz ? Poza tym miejscem karma działa normalnie i można zabójstwo przerobić nie koniecznie będąc zabitym chyba że się ma potrzebe unicestwienia a taką zwykle mają osoby które zabijały i niszczyły. Zasada jest prosta *dajemy sobie to co dajemy innym, czyli dając coś komuś wróci to w formie nie koniecznie identycznej i w swoim czasie*
Żeby mieć jasność - po śmierci i przed kolejnym życiem w materii jest świadomość na poziomie wyższej jaźni ale nie ona decyduje o karmie jaka czeka jaźń w materii choć czasem tak, choćby częściowo. Większą władze decydującą ma bóg w każdym z nas. Nawet jak myślimy że to nasz wybór to nie ma takiej pewności dopóki nie ma przytomności rozwiniętej na maxa.
Wiesz co, znów mnie zastrzeliłeś... Sorry, ale z Twojego opowiadania wynika jedno wielkie oszukaństwo, nie potrafię się z tym zgodzić...
. Odizolowany świat, mój Boże! Można spędzić w nim całą wieczność... A w jakim celu, pytam? Czemu to ma służyć?
Nie interesują mnie żadne gęstości, do niczego nie są mi potrzebne, ale nie, nie piszę z poziomu dusz "młodych". Wiem, że dopóki są takie "młode" i nie mają ani świadomości życia na jakimś tam poziomie, ani umiejętności radzenia sobie z innymi energiami, rzadko wyruszają same ze swojego środowiska, "podczepiają się" pod swojego opiekuna albo inną "starszą duszę". Ale to nie jest żadna celowa "izolacja", tego wymaga poziom świadomości.
I nie, nie jest się tam całą wieczność, a tylko do momentu osiągnięcia świadomości i umiejętności, które pozwolą na samodzielne "podróże". Być może obserwacją zgodna z czasem liniowym (czyli z punktu widzenia człowieka) może wydawać się wiecznością. Obserwując zjawy (dusze "zagubione") przez ileś set lat można dążyć do takiego wniosku. Tymczasem nieobecność tych zjaw to "minutka"... Jedno nasze życie choćby trwało i 100 lat, to "mgnienie oka"...
Ja?!, dusza nie dąży do samounicestwienia, a ewoluuje. Do samounicestwienia może dążyć jedynie dusza negatywna, czyli z poziomu "ciemności", pierwszego. Bo tylko tu nie ma sensu istnienia, nie na wyższych poziomach i w środowisku pozytywnym.
*dajemy sobie to co dajemy innym, czyli dając coś komuś wróci to w formie nie koniecznie identycznej i w swoim czasie*
Do pewnego stopnia to zdanie jest prawdziwe, ale nie na zasadzie, że to jest prawo, ale że takie są wybory dusz.
I w zasadzie mogę się zgodzić tylko z Twoim ostatnim zdaniem, choć, prawdopodobnie, i tak rozumiemy je każde na swój sposób
A wracając do tematu, dusza człowieka upośledzonego umysłowo nie jest chora psychicznie. Rola, w której nie potrafi ona dokonywać wyborów, jest rolą "pomocniczą". To jest wcielenie, które ma służyć bliskim takiego człowieka (i innym osobom stykającym się z nim).